Opowiesc o Bernim Glickmanie

avatar użytkownika Tymczasowy

Ustawianie walk bokserskich przez mafie jest zjawiskiem udowodnionym. Kladlo to boks. pozniej gwozdzie do trumny tej dyscypliny sportowej wbijal kolorowy na sposob murzynski promotor Don King.Bezczelny, krzykliwy, obwieszony zlotem.

Zyd Bernie Glickman tez byl kolorowa postacia. Opiekowal sie kilkoma znanymi bokserami: mistrzami swiata w wadze ciezkiej, Sonny Listonem i Ernie Terrellem oraz mistrzem swiata w wadze polsredniej, Virgilem Akinsem. W swiatku bokserskim uwazano go i nadal sie uwaza  za "slupa" mafii, podobnie jak Charleya Blacka w Nowym Jorku i New Jersey, Blinky Palermo w Filadelfii czy Frankie Carbo a Zachodnim Wybrzezu. Zwiazki glickmana poswiadczylo szereg osob. Irving, menadzer G.Chuvalo, legendy kanadyjskiego boksu, twierdzil, ze przed walka z Terrellem w Toroto przyszedl do niego Bernie Glickman i zagrozil, ze w razie wygranej Chuvalo Irving znajdzie sie na die jeziorze  Ontario z nogami w betonie. chuvalo przegral choc byl lepszy. chuvalo uwaza, ze sedziowie takze byli zastraszeni przez mafie. Podobne swiadectwo dal sir Henry Cooper, ktory po latach wyznal, ze do jego walki z Muhammadem Ali  doszlo w zastepstwie na skutek pewnych tajemnych okolicznosci. Otoz przed zapowiadana walka Terrella z Ali do jego menadzera, Herberta Muhammada przyszedl Glickman i zagrozil mu smiercia w wypadku zwyciestwa Alego. Na to pan Herbert wyslal dwoch Muslims Brothers, ktorzy skatowali Glickmana. Te wersje potwierdza tez duchowny Louis Farrakhan, znany murzynski rasista.

Dla mnie bardziej przekonywujaca jest wersja agentow  Federalnego Biura Sledczego. Wedlug niej Bernie zwrocil sie o pomoc do agenta FBI, Johna Bassetta, bylego bokserskiego zawodowca. W tym czasie Biuro uwazalo, ze impresario  Glickman zbudowal swoje imperium samodzielnie swoja praca. Byl tolerowany przez chicagowska mafie, by swiadczyl jej rozne uslugi. Przede wszystkim informowal o "ustawkach", dzieki czemu towarzystwo moglo zarabiac na obstawianiu pewniakow.  co wiecej, Glickman sprzedawal za grosze gagsterom kotary (markizy) produkowane przez jego firme Cool Vent Awning Company. Potrafil tez wzbudzic zaufanie samego Tony'ego Accardo,autorytetu chicagowskiej mafii. Przed wojna sluzyl on jako obstawa Al Capone, a pozniej rzadzil chicagowska mafia. Wycofal sie odpowiedniowczesniej, dzieki czemu pewnie dozyl sedziwej starosci. Jako staruszek sluzyl Organizacji jako "cosogliere". Glickman kazdego niedzielnego poranka wpadal  z wedzonym lososiem i bagietkami do domu Accardo i spozywali razem sniadanko. Jednak pewnego razu Glickman wbrew przyjetemu zwyczajowi towarzyskiemu przyszedl z problemem. Otoz Bernie zorganizowal walke swego podopiecznego Terrella z Muhammadem Ali w Chicago Amphitheater. Wlasny kat byl wazny, bo zapewnial dodatkowe dochody. Tymczasem u Glickmana pojawil sie czlowiek, ktory mial koncesje na sprzedaz precelkow na stacjach nowojorskiego metra. Poinformowal, ze rodzina mafijna Genovese z Nowego Jorku rosci sobie pretensje do czesci wlasnosci dobra jakim jest bokser Terrell. Na to Accardo jako zreczny consigliere uznal, ze najlepiej byloby wyslac "mocnego czlowieka" Felixa "Milwaukee Phil" Alderisio, morderce i sadyste. Mial on jedynie towarzyszyc Berniemu w czasie wizyty w Nowym Jorku. po prostu byc. Glickman byl szczesliwy, choc  jak sie mialo okazac, przedwczesnie.

W nowym Jorku przybysze z Chicago spotkali sie z przedstawicielem rodziny Genovese, twardzielem  Frankiem "Funzi" Tierim, ktory byl blisko przejecia rzadow w rodzinie. Ten poinformowal, ze maja porozumienie z Tedy Brenerem, czlowiekiem z Madison Square Garden. Ku zaskoczeniu Glickmana Alderisio przyznal racje Nowojorczykowi. A to groziloby w przyszlosci utrata Terrella nie w jakims procencie, tylko w calosci. Co gorsza, Alderisio w windzie huknal Berniego w brzuch, popychal go i wciskal swa dlon w jego twarz. Na to wszystko Glickman poszedl na calosc i zaproponowal FBI uklad. On obciazy kilku mafiozow (Alderisio, Brenera i Tieriego0, a w zamian za to zazyczyl sobie stanowiska United States Commissioner of Boxing. W ten sposob zyskalby wladze przeskakujac stanowe instancje bokserskie, ktore w boksie byly najwyzszymi instancjami. Oznaczaoby to duze wplywy i pieniadze. Problem polegal na tym, ze takiego stanowiska dotad nie bylo. Agenci nadrabiali mina zapewniajac obludnie, ze zwroca sie do szefa FBI, Hoovera. 

W  1965 r. w USA nie bylo jeszcze instytucji "ochrony swiadka" (witness protection), wiec agenci FBI musieli improwizowac. Zwrocili sie do wojska i uadlo sie umiescic swiadka w bazie Fort sheridan, polozonej kilkadziesiat kiometrow od Chicago. Dla niepoznaki przebrano Glickmana w mundur pulkownika US Army. Wyszczekany impresario bezwzglednie wykorzystal te okolicznosc - pomiatal wszystkimi, ktorzy mieli nizsza od niego range.

Na rozprawie sadowej juz takim bohaterem nie byl, a po niej stal sie wrakiem czlowieka. Stalo sie to za sprawa dupka o nazwisku Ed Hanrahan, prokuratora z polnocnego dystryku stanu Illinois. Otoz po zlozeniu jak nalezy zeznan przez Glickmana ten przedstawiciel Justice Department zaczal dopytywac o T.Accardo. Glickman byl zaskoczony, bo mial uklad z FBI, ze to nazwisko na sali nie padnie. Zaczal wiec improwizowac i klamstwo stalo sie jasne. W ten sposob cala misternie przygotowana sprawa padla, bo swiadek okazal sie niewiarygodny. Wsciekkly Hanrahan wypisal czek na $70 nalezny jako zaplata dla swiadka i umyl rece. Glickman zostal rzucony pod autobus. I on i agenci FBI wiedzieli, ze bez oslony starci zycie bardzo szybko. Zaimprowizowao co sie dalo, ale najwazniejsza sprawa bylo rozlaowanie sytuacji z mafia. Jede z agetow, William F.roemer Jr. zaryzykowal i poprosil Organizacje o spotkanie z Accardo. W nocy, w parku mogli go zastrzelic jak psa. Jednak udalo mu sie przekonac consiglier Accardo, ze wina lezala po stronie Alderisio i Bernie okazal lojalnosc wobec swojego niedzielnego wspolbiesiadnika. W rezultacie wina zostala Glickmanowi przebaczona. Agenci podwiezli go do domu Accardo, gdzie zostal usciskany przez gospodarza. Nastepnie Accardo zawiozl wycienczonego do Presbyterian-St. Luke's Hospital, gdzie przeszedl kilkutygodniowa kuracje na koszt Accardo. Potem wyjechal do poudniowej Kalifornii, gdzie zyl jeszcze dlugo i zmarl z przyczy naturalnych.

A co z walka Terrell-Ali? Nie oszlo do niej, bo sprawa stala sie smierdzaca. Komisja Bokserska stanu Nowy Jork nie udzielila Terrellowi licencji na walke w New York City. Jednak co sie odwlecze, to nie uciecze. Walka odbyla sie nieco pozniej i wcale Terrell dobrze na tym nie wyszedl. Wprawdzie zarobil $210 000, ale utracil tytul mistrza swiata wedlug WBA i dostal ciezkie lanie.

Przed walka, ktora odbyla sie 6 II 1967 r. w Astrodome, Houston, obaj panowie wymienili pare zdan i trzeba bylo ich rozdzielac (video#1). Oczywiscie zaczal wierszokleta Ali. Spokojny Terrell staral sie mu jakos odpowiedziec, ale niwiele wyszlo, co nie przeszkodzilo pyskatemu Alemu. Na nazwanie go Cassiusem Clay'em (oryginalne nazwisko piesciarza) odwzajemnil sie nazywajac oponenta "Wujem Tomem". W czasie walki Ali byl dla przeciwnika nieuchwytny mimo jego dlugiego zasiegu rak (208 cm.). Celowo obrabial go przez cale 15 rund, choc mogl zakonczyc w kilka rund nokautem. Bijac pytal: "Jak ja sie nazywam?".  Mozna to zobaczyc i uslyszec na video#2. Ta postawa mistrza bardzo nie spodobala sie w srodowisku kibicow. Musieli sie jakos przyzwyczaic do wybrykow Alego.

 

 

2 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://www.youtube.com/watch