Jak PiS mógł zrobić ludziom taką krzywdę – przemyślenia podczas odsłonięcia pomnika L. Kaczyńskiego.

avatar użytkownika UPARTY

Ponieważ uroczystość była prawdę powiedziawszy trochę nudna, to wdałem się w rozmowę z jakąś przypadkową osobą. Oczywiście rozmawialiśmy o wyborach, o sytuacji społecznej w Polsce a zwłaszcza intrygował nas fenomen silnego poparcia dla PO wśród ludzi, którzy na zdrowy rozum nie powinni tej formacji popierać.

Jednak dopiero jak wracałem do domu, to jakoś mi się wszystko złożyło w jedną całość.

 

Tak naprawdę nie było żadnej porażki, tylko w miastach zostało jak było, czyli nic się nie zmieniło. Brak sukcesu to w pewien sposób porażka, ale tylko w ”pewien sposób” i nie w tych okolicznościach. Tyle tylko, że bardzo dużo ludzi w miastach chce stabilizacji społecznej i dla tego nie chce PiS`u.

 

Jednocześnie trudno nie zgodzić się z faktem, że jednak wielu ludziom w miastach pod rządami PiS żyje się dużo gorzej i jest to odczucie chyba powszechne, przynajmniej w moim środowisku.

 

 

Wyrazem pogorszenia warunków życia jest wzrost średnich kosztów utrzymania z ok. 976 zł miesięcznie na ok. 1572zł. Czyli o około 60% podczas gdy wzrost płac był dużo niższy. Nawiasem mówiąc ta właśnie zmiana była moim zdaniem przyczyną pierwszej dość idiotycznej kampanii bilbordowej mówiącej, że wszystko zdrożało. Ku zdziwieniu jej autorów okazało się, że tak naprawdę nic nie zdrożało i plakaty zniknęły.

Nie mniej właśnie minimum 1572 zł miesięcznie na osobę - tyle wynika z badań statystycznych i właśnie ta kwota jest obecnie brana pod uwagę przez banki, które wyliczają zdolność kredytową. Uważa się, że nikt nie opanuje się na tyle, by wydać na swoje utrzymanie mniej, jeśli w ogóle ma wyższe zarobki, że dopiero powyżej tej kwoty można oczekiwać od ludzi, że będą dobrowolnie cokolwiek płacić do banku.

 

Największy procentowo wzrost nastąpił w dziale koszty ogrzewania i koszty zaopatrzenia w wodę więc się im przyjrzyjmy.

 

Najpierw trochę długi i nieco obsceniczny opis sytuacji początkowej, ale bez tego nie da się moim zdaniem zrozumieć przyczyn nienawiści do nas oraz tego jak bardzo zaburzyliśmy im poczucie stabilizacji.

 

Na jednym z podwarszawskich osiedli mieszka znajoma mi Osoba o przyjmijmy przezwisku „OWO”. Jest tam zwyczaj wywieszania zużycia wody w poszczególnych mieszkaniach i zużycia wody ogólnego, by każdy mógł sobie wyliczyć, ile ma zapłacić za wodę na potrzeby budynku. Jest to osoba bardzo oszczędna ale też i czysta, zawsze umyta, nigdy nie śmierdzi, zawsze ma czyste ubranie. Jej oszczędność, co ważne, jest wśród znajomych można powiedzieć „legendarna”, by nie użyć innych określeń. W końcu nie tak łatwo zapracować na pseudonim „OWO” (dawniej Osobnik Wybitnie Oszczędny).

Właśnie przed trzema laty pokazała mi ta Wybitnie Oszczędna Osoba zdjęcie rzeczonej listy. Okazało się, że zużywa ona dwuipółkrotnie więcej wody niż średnio jej sąsiedzi, że zużywa najwięcej w całym bloku. Zaczęła się zastanawiać jak to możliwe i nawet pytała się znajomych, w tym i mnie, co można zrobić, by jeszcze trochę zaoszczędzić na wodzie. Jej wątpliwości budził fakt, iż w mniejszej ilości wody niż ona zużywa nie da się, ani pozmywać, ani uprać bielizny, ani umyć podłogi w kuchni czy łazience. Zastanawiała się więc, jak ci ludzie to robią, że zużywają tak mało wody, bo przecież każdy by tak chciał. Ponieważ zużycie wody ogólnobudynkowe wcale nie było duże a gdyby realnie jej sąsiedzi zużywali porównywalne ilości wody co ona, a tylko manipulowali przy licznikach, to musiało by być dużo większe. Doszła ona do przekonania, że te dane są prawdziwe. Ponieważ, jak mówię, „oszczędność to hobby” tej Osoby, poświęciła dużo czasu na wyliczenia. Wyszło jej, że sąsiedzi nie każdego tygodnia (sic!)biorą prysznic a i pranie robią nieczęsto ale jak się okazało na jeden pomysł nie wpadła! Jej brak wyobraźni wyszedł na jaw gdy usłyszała na klatce schodowej rozmowę sąsiadki z jej dzieckiem, które nieopatrzne spuściło wodę po załatwieniu swojej potrzeby. Z rozmowy wynikało, że jej sąsiedzi spuszczają wodę raz dziennie. Gdy dodała tą okoliczność do swoich wyliczeń okazało się, że to pozwala brać prysznic średnio co 7-10 dni, czyli nie tak rzadko jak to wychodziło z wcześniejszych wyliczeń. Było to o tyle ważne, że w swych kalkulacjach ta osoba uwzględniała koszt zakupu dezodorantów 72-godzinnych. Nawiasem mówiąc firmy kosmetyczne szybciej zorientowały się w częstotliwości mycia się ludzi , bo takie 72 godzinne dezodoranty są na rynku od dawna.

Ostatnio ta Oszczędna Osoba pokazała mi nowe ogłoszenie o zużyciu wody, z którego wynikało, że nie jest już liderem, że dalej zużywa jak na ten blok dużo wody ale można powiedzieć, że w granicach średniej. Była z tego dumna, bo okazało się, że wcale nie była rozrzutna, a wyliczenia były prawidłowe! Usłyszała bowiem niedawno, że ktoś miał do dziecka pretensje, że wody nie spuścił! Czyli, że po prostu ta różnica w kosztach zużycia wody to kwestia różnicy w poziomie kultury !

Ona obecnie za wodę w zasadzie płaci niewiele więcej, można powiedzieć tyle samo co trzy lata temu ale inni nie.

 

W naszym społeczeństwie skokowo podniósł się poziom kultury!

Można powiedzieć z niewielką tylko przesadą, że upowszechnienie zwyczaju spuszczania wody to jest przełom cywilizacyjny na miarę upowszechnienia sławojek, albo jeszcze większy!

 

Od trzech lat też smog okazało się być w całej Polsce wielkim problemem. Problemem był zawsze, ale właśnie ok. 3 lat temu nastąpiła jego jakby eksplozja. Jednocześnie wzrosła bardzo sprzedaż detaliczna węgla ale nie kojarzono tych dwóch faktów razem. Raczej uważano, że ludzie zaczęli palić śmieciami, tak jakby wcześniej tego nie robili. Trudno bowiem było przyznać się do tego, że większość naszego społeczeństwa mieszkała w zimnie, że tylko „rozrzutni” ustawiają w pokojach temperaturę na 10 stopni, a jak mają własne piece, i to nie ważne czy węglowe, czy gazowe, to nierzadko rano mają znacznie zimniej.

Oczywiście, po trzech latach ludzie już nie pamiętają jak oszczędnie żyli wcześniej a widzą wzrost kosztów utrzymania i obwiniają za to rząd PiS`u.

I teraz pewnie zdziwię ewentualnych czytelników, bo też tak uważam. To wina PiS`u !

Powiem jeszcze więcej uważam też, że to jego największy sukces, że to sukces na miarę 100-lecia niepodległości a zarazem powodem nienawiści do PiS.

 

Dlaczego tak sądzę – technologia sukcesu.

 

Otóż jest zupełnie naturalne, że ludzie odnajdują się w stratyfikacji społecznej i starają się żyć zgodnie ze standardem właściwym dla ich pozycji społecznej.

Jeżeli na skutek otrzymania świadczenia 500+ nawet największe biedaki mogły spuszczać po sobie wodę, o czym zapewne rodziny dowiedziały się od dzieci chodzących do szkoły, to koszty utrzymania im wzrosły, a jak trzeba było częściej się myć i nie zaczęło nie wypadać już chodzić z brudnymi włosami , to koszty utrzymania wzrosły o zużycie wody!

Dodatkowym skutkiem jest spadek zdolności kredytowej. Bo wyższe koszty utrzymania przy mniej więcej stałych zarobkach zmniejszają możliwości np. zakupów ratalnych, dopóki nie spłaci się poprzednich kredytów.

Z kolei świadczenie 500+ podnosi zdolność kredytową osób, które z nie miały jej wcale.

To zaś powoduje, iż wiele osób znajduje się w względnie w niższej grupie społecznej. Nagle okazało, że nawet ci co dorobili się różnych przedmiotów statusowych żyją tak naprawdę jak ci najbiedniejsi, że ich życie coraz mniej się różni od życia tych, których mieli za nic. Wniosek wyciągają z tego taki, że przez PiS stali się nikim.

To bardzo boli i może być powodem nienawiści ale nie będą się do tego przyznawać, bo to wstyd, więc nie mówią dlaczego nienawidzą PiS`u.

 

 

Porównajmy to teraz ze zmianami w poziomie zabezpieczeń socjalnych. Otóż w 2014 minimalna płaca wynosiła 1680 zł a 2010 wynosi obecnie. Różnica to 420 zł. Z kolei minimalne koszty utrzymania w 2015 ( ustalony standard na podstawie 2014 roku) wynosił 976 i wzrósł do 1572 obecnie, czyli o 596 zł. Widać, że różnica między tymi wartościami to 176 zł na osobę miesięcznie. I teraz, o ile w przedsiębiorstwach następuje w miarę automatyczna indeksacja wszystkich płac do wartości płacy minimalnej, o tyle nie następuje ona w stosunku do minimalnych kosztów utrzymania. Te 176 zł miesięcznie na osobę to mniej więcej, średnio oczywiście, niepokryty wzrostem wynagrodzeń wzrost kosztów utrzymania, subiektywnie niezbędnych.

 

Otóż ja wiem, że sarkastycznie brzmi twierdzenie, iż powszechna możliwość spuszczania wody po każdym użyciu ubikacji i podniesienie zimą temperatury w domu powyżej 10oC przez cały dzień to sukces 100-lecia ale to nie jest żaden sarkazm, to istotna poprawa warunków życia do poziomu nieosiągalnego powszechnie nigdy wcześniej!

 

Czy z tego wynika, że PiS zafundował sobie na stałe rzeszę przeciwników, którzy będą mieli do niego pretensję o o deklasację?

Oczywiście, że nie. Relatywnie dość szybko ludzie z dawniej klasy o oczko wyższej od najniższej zleją się w jedna grupę z tą najniższą i wielu z nich przyjmie poglądy dominujące, raczej propisowskie.

 

Właśnie ten proces jest moim zdaniem powodem używania przez naszych przeciwników hasła „Konstytucja”. Jestem pewien, że ja znam Konstytucję o wiele lepiej niż 99% osób jej broniących, bo co prawda dawno, ale kiedyś jednak ją przeczytałem od początku do końca. Gdy zastanawiałem się nad tym dlaczego to hasło tak dobrze się przyjęło, to doszedłem do wniosku, że dla wielu Konstytucja jest pojęciowo tożsama ze słowem stabilizacja.

PO i cała III RP powstała na fundamencie afirmacji dla stabilizacji, po to by każdy kto jej chce w swoim życiu, popierał właśnie postępaków i to właśnie ci ludzie wykrzykują przy każdej okazji słowo Konstytucja, by nie krzyczeć „stabilizacja”. A PiS nie boi się wprowadzać rewolucyjnych zmian w życiu bardzo osobistym, począwszy od zmian w sposobie korzystania z ubikacji i w zasadach higieny osobistej.

To nam też wyjaśnia tą niemożliwą do zdefiniowania nienawiść do nas. Wielu ludzi widzi, że zmiany, które wprowadza PiS skutkują bardzo podstawowych dziedzinach życia. Nawet ci co do tej pory zawsze spuszczali wodę po sobie widzą, że jeżeli zmiany będą dalej wprowadzane w życie, to mogą dotyczyć i ich zachowań tak osobistych, że wręcz intymnych.

Ta nienawiść to też po prostu obawa o ich intymność.

Natomiast obrona sądów, czy kogokolwiek innego to hasła zastępcze. Oni boją się, że dalsze zmiany obejmą i ich sposób życia poczynając od stosowanych zasad higieny.

Jest to dość symboliczne, że polityka społeczna Tuska opierała się o hasło ciepłej wody w kranie a nie w wannie i to powodowało, że tak wielu ludziom się podobała.

Jest to oczywiście polityka zgodna z polityka lewacką zerowego wzrostu gospodarczego, ale to już inny temat.

Na razie cieszmy się jednak z rocznicy.

 

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Jest to problem ważnej kategorii zwanej "JAKOŚCIĄ ŻYCIA"

Jakość życia powinna być uznawana za ważną, interdyscyplinarną kategorię ekonomiczną i społeczną, która faktycznie ma wielkie znaczenie polityczne, bez względu na to, czy politycy o tym wiedzą, czy nie.
Pojęcie jakości życia, które zaczyna wchodzić w modę jest bardzo niejednoznaczne i grawituje pomiędzy dość prymitywnym wyobrażeniem "dobrostanu", rozumianego często jako tuskowa ciepła woda w kranie, aż do prób wynalezienia "obiektywnego indeksu" służącego do tworzenia rozmaitych statystyk i mierników "lepszych do porównywania niż PKB". Na przykład definicja zdrowia i jakości życia według WHO.

Tymczasem operowanie jakością życia rozumianą jako publiczne wzorce aspiracji i wartości może doprowadzić do pięknych albo katastrofalnych skutków. Adolf Hitler i jego dzieło, to skutek wytworzenia aspiracji oraz systemu etycznego rasy panów.
III RP intensywnie budowała jakość życia oligarchicznego państwa mafijnego. 
Wzór życiowego sukcesu, to być u szczytu systemu kleptokracji.
Prawo i sprawiedliwość muszą być wykluczone.

I tak dalej. Po prostu rozmowy niedokończone...
avatar użytkownika TW Petrus13

2. Uparty,Michel :)

ja cenię sobie Wasze posty,nie zawsze mogę znaleźć jakąś na temat opinię bądź diagnozę,tak!.I teraz najważniejsze ,forma przekazu.Obaj o tym dobrze wiecie że,jednemu dość słowo,a innemu to coś (co chcemy do jego ubogiej wyobraźni przekazać) trza mu narysować (ja tak prostak,nieuk i cham robiłem).I wcale nie piszę o kodowaniu w szczegółach przekazanego rysunku,bądź obrazu (choć troszkę się na tym znam!). Wiem że tą technikę stosuje się od lat! (a przecież wtedy nie było komputerów,komórek,smartfonów i innego badziewia na świecie!). Sądzę też że historię Józefa Stalina - (Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili).Co by nie powiedzieć o owym tyranie,był człowiekiem inteligentnym.Przeczytał przesłanie sekty masońskiej,rzucił zakon (był dzieckiem z nieprawego łoża) i wziął się za politykę.Resztę i skutki już znacie.Może choć kilku chłopaków którzy mnie polubili,zrozumieli co do nich mówię (piszę) - to było bardzo dawno temu,i pewnie już nieprawda.Ale wtedy kiedy z papierosem z zębach tłumaczyłem rysując dzieciakom nieznane,zobaczyłem błysk w ich oczach.Być może skończyli z promocją (jak ja) zawodówkę,być może (bo z czasem coś się tam na!,otwiera) ukończyli średnią szkołę (ja nie!),być może nawet studia.Mason który dał Iosif owi Wissarionowiczowi Dżugaszwili do poczytania książkę - pewnie "Teozofię" którą znam!,też jak ja ryzykował ;)
z pozdrowieniem :*