Nauczyciele chcą zabrać dzieciom ubranie i śniadania, bo im mało.

avatar użytkownika UPARTY

Opiszę w skrócie moje doświadczenia z „systemem edukacji”, by wyjaśnić dlaczego nie jestem w stanie poprzeć ich roszczeń.

 

1. Moje dziecko w szkole. Szkoła podstawowa i gimnazjum to były instytucje prywatne ale do liceum to pomyślałem sobie, że dobrze by poszło do szkoły państwowej. Zaraz na początku nauczyciel matematyki zlecił mojemu dziecku przygotowanie lekcji z matematyki wyjaśniającej coś z geometrii. Ponieważ sam w zasadzie całe życie różne rzeczy tłumaczyć ludziom niezbyt pojętnym, więc mam w tym pewne doświadczenia. Doradziłem dziecku jak to zrobić, od czego zacząć, jak dobrać przykłady, jak pokazać związki między pojęciami. Dziecko do pracy się przyłożyło i lekcję przygotowało. Żeby sprawdzić, czy wykład jest jasny przećwiczyła to na naszej gosposi, która po jej wyjaśnieniach potrafiła rozwiązać zadanie kontrolne.

Poszło więc dziecię do szkoły i stanęło przed swoją klasa i jej nauczycielem. W połowie wykładu i zarazem w połowie czasu na niego zaplanowanego nauczyciel przerwał dziecku i powiedział, że robi się to inaczej. Zaczął od twierdzenia, które miał wyłożyć i dalej zaczął pokazywać jak można je przekształcać. Nikt w klasie niczego nie zrozumiał.

Po kilku tygodniach odwiedziliśmy znajomych, które miało dziecko w tym samym wieku co my, ale chodziło do innej szkoły. Pochwalili się, że znaleźli świetnego korepetytora do matematyki i okazało się, że jest to nauczyciel mojego dziecka. Ponieważ ich dziecko siedziało w sąsiednim pokoju poprosiłem, by opowiedziało na czym polega wspaniałość tego korepetytora i czy przypadkiem nie tłumaczył twierdzenia, które miało wyłożyć moje dziecko.

Okazało się, że tak, że również i to twierdzenia Pan Profesor raczył wyłożyć na korepetycjach. Nie byłem wcale zdziwiony, że wyłożył je w sposób jaki zastosowało moje dziecko w szkole, i które nie mogło dokończyć wykładu. Nie było to jednak powielenie wykładu mojego dziecka, bo szczegóły były inne.

Wyciągnąłem z tego wniosek, że Pan Profesor świetnie wie jak wykładać matematykę, ale nie chce tego robić na lekcjach, bo mu się to opłaca ... komu? Korporacji zawodowej.

 

2. Nauka angielskiego. Nauczyciel dał długi wykaz słówek, które miały się dzieci nauczyć na pamięć. Największe wrażenie zrobiło na mnie umieszczenie na tej liście nazwy trzeciej powieki bobra. Ponieważ w tym czasie miałem kontakty handlowe z Brytyjczykami zapytałem się mojego kontrahenta ( absolwenta London School of Economic) co może oznaczać to słowo. Nie wiedział. Z listy do nauczenia się na pamięć znał znaczenie zaledwie 20% słów. Gdy zapytałem się nauczyciela od angielskiego dlaczego marnuje czas dzieci na naukę słów niepotrzebnych odpowiedział mi, że chodzi o wyrobienie wrażliwości na zagadnienia przez te słowa opisane. Gdy ja stwierdziłem, że chyba jej zadaniem jest nauka angielskiego a nie wyrabianie wrażliwości, to odpowiedziała mi, że jak chcę uczyć języka angielskiego w celach instrumentalnych, czyli dla korzyści dziecka, to powinienem to robić prywatnie . Nie zapytałem się , czy Pani Profesor może mi kogoś polecić a jedynie powiedziałem dziecku, by na następną lekcję angielskiego wzięło ze sobą swój certyfikat z British Council dający mu uprawnienia do nauki angielskiego poza krajami anglojęzycznymi.

 

3. Nauka geografii. Zadanie polegało na nauczeniu się na pamięć nazw wszystkich wysepek Morza Karaibskiego, ich głównych rzek i największego(?) miasta. Dla przeciętnego ucznia to parę godzin wkuwania bez sensu. Do Pani Profesor już nie szedłem.

 

4. W tym samym czasie jedna z moich pracownic zwróciła się do mnie z pytaniem, czy może po pracy dodatkowo sprzątać w firmie bo potrzebuje dodatkowych pieniędzy na korepetycje dla swoich dzieci w szkole podstawowej. Okazało się muszą mieć korepetycje z trzech przedmiotów. Gdy się zdziwiłem, to dowiedziałem , że wszystkie dzieci mają korepetycje. Nie uwierzyłem i miałem rację. Nie wszystkie dzieci moich pracownic miały korepetycje. Siostra jednej pracownicy była nauczycielką i jej dzieci korepetycji nie potrzebowały!

 

5. Kilka lat temu do pracy zgłosiła się absolwentka biologii, ale z góry zaznaczyła, że szuka prostej pracy, bo pracować będzie tylko dwa lata, więc nie chce żadnych szkoleń, nie będzie podnosiła swoich kwalifikacji. Za dwa lata wraca bowiem do siebie i gdy ojciec przejdzie na emeryturę to będzie miała na jego miejsce etat w szkole. Zapytałem się, czy jej ojciec też jest biologiem. Odpowiedziała mi, że nie, że jej ojciec jest nauczycielem w-f. To jak obejmie Pani jego etat ? Wyjaśniła mi, że jej rodzinie „przysługuje” w szkole pewna ilość etatów i jak szła na studia to miała do wyboru biologię, język polski i właśnie w-f. Wybrała więc biologię. Gdy zapytałem się jej czy czuje powołanie do zawodu nauczyciela to powiedział mi, że nie, ale to dobra praca w sumie jedna z lepszych na rynku. Stabilne zarobki, mało zajęć i prestiż w środowisku lokalnym.

 

Wydaje mi się, że jeżeli mogę coś rządowi radzić, to pójść na konfrontację w nauczycielami i zapytać się wyborców dlaczego tak jest, że wszędzie poza Warszawą nauczyciele są najlepiej sytuowaną grupą społeczną mimo rzekomo słabych zarobków. Bałagan spowodowany odstąpieniem od wykonywania obowiązków przez nauczycieli dość szybko się posprząta ale jedno zastrzeżenie. Nie wolno im w czasie strajku wypłacić ani złotówki!

 

I teraz jeszcze wyjaśnienie. Dlaczego wzburzenie wśród nauczycieli jest właśnie teraz. Odpowiedź jest w zasadzie prosta. Likwidacja jednego progu egzaminacyjnego powoduje zmniejszenie się rynku na korepetycje.

 

Co jednak mogą zrobić zwykli ludzie by wspomóc rząd? To proste, nagłaśniać swoje doświadczenia związane z edukacją. To wystarczy.

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. MY i oni

MY
W "Ogolniaku" uczylem sie w fajnej klasie. Wielu z nas interesowala sie "big-beatem". W poniedzialek rano przychodzilismy z "wykuta" lista "Top Twenty" z "Radio Luxemburg". Po lekcjach czasem zostawalismy i mielismy konkursy na odtworzenie, ktoregos z przebojow z biezacej listy.
Nauka szla nam dobrze. Kolega z tej samej lawki wygral Ogolnopolska Olimpiade Astronomiczna, inny wygral Ogolnopolska Olimpiade Wiedzy Zeglarskiej, a jeden taki Jurek przyszedl do szkoly z poziomem wiedzy matematycznej absolwentow politechnik. Ja mialem inne pilne zajecia, wiec "przykleila sie" mi do reki pieczatka Okregowego Zwiazku Bokserskiego w Koszalinie i stosownie wypisywalem sobie na maszynie zwolnienia na rozne dni, podbijajac je ta wlasnie pieczatka. Wychowawca klasy patrzyl na nie z obrzydzeniem, ale puszczal mnie, bo pieczec urzedowa to pieczec. "O znowu te twoje zwiazki kolarskie" - mowil. W sumie wyszlo tak, ze gdy chlopcy planowali jak po studiach osiedlimy sie w jakims miasteczku, to kazdy obejmie jakies wazne stanowisko. Dla mnie zostala funkcja szefa Komendy Miejskiej MO.
Oni
Nasz nauczyciel astronomii, sedziwy staruszek, uczyl nas w ten sposob, ze pracowicie, powoli dyktowal nam slowo w slowo uklad sloneczny i takie tam sprawy. Sumiennie mowil gdzie przecinek a gdzie kropka i pozniej w ten sam sposob odpytywal. Ja wtedy mialem fenomenalna pamiec, wiec leciutko zbieralem "piatki". Z kolei nauczyciel od polskiego byl alkoholikiem. Zamiast uczyc opowiadal nam o sprawach polskiego sejmu, o Rzeszowszyznie, z ktorej pochodzil i takie tam.Zadawal klasowki, choc ich nie sprawdzal i wynikow nie przynosil, choc tego oczekiwalismy. Pozniej okazalo sie, ze byl tez agentem sluzb i uzyczal im swego mieszkania na rozne okazje. Nikt z naszej klasy nie przejawial zainteresowania literatura. Pani uczaca matematyki byla wlasciwie fizyczka i zdarzalo sie, ze stawala bezradna przy tablicy. Wtedy z czarujacym oznajmiala, ze Jureczek nam to rozwiaze. Nam to nie przeszkadzalo. Nauczycielka jezyka angielskiego byla Pani w srednim wieku, ktora wlasnie wrocila z emigracji w anglii. O uczeniu nie miala pojecia. Mnie bez zadnego tam odpytywania dawala standardowe "czworki", podobnie jak "fizyczka".
Zdawanie matury odbylo sie w moim przypadku w duchu przedstawionej wyzej calosci. Z matematyki probowalem cos tam robic, ale mi nie szlo. Na cale szczescie jedno z zadan nie mialo rozwiazania, co szeptem przekazal sasiadom Jureczek, a oni dalej. Wystarczylo tylko, ze symulowalem trud wyliczania i na koniec napisalem, ze zadanie nie ma rozwiazania. Chwala Paniom i Panom z kuratorium oswiaty, ktorzy to zadanie wymyslili. Rozwiazania nastepnych dwa zadan dostalem od siedzacej przede mna kolezanki, ktora udawala sie na studia politechniczne. Oczywiscie, ze ozdobilem to pokazem wysilku intelektualnego, bo przeciez nie jest latwo na czysciutko rozwiazac trudne zadanie. Inna kolezanka, ktorej wyniki przekazalem niestety sie lenila i napisala "na czysto". Zarzucono jej, ze sciagala ode mnie i musiala zdawac matematyke ustnie.

avatar użytkownika Maryla

2. @UPARTY

wystarczy zbadać sondaże i wpisy na forach w temacie nauczycieli. Społeczeństwo wie, dlaczego nauczycielom nie należą tak wysokie podwyzki. Oni mówią o swojej godności, zaś rodzice o braku tej własnie u nauczycieli.W wiekszości to elektorat PO-KO, lewactwo bez godności.

"Dlaczego wzburzenie wśród nauczycieli jest właśnie teraz. Odpowiedź jest w zasadzie prosta. Likwidacja jednego progu egzaminacyjnego powoduje zmniejszenie się rynku na korepetycje."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika En passant

3. @T Ioymczasowy

Czy ten nauczyciel od j.polskiego, ktory byl informatorem SB i lubil duzo popijac to Edward CH.?
To, ze nic nie robil i myslal tylko jak znalezc okazje do picia bylo wiadomo, ale o jego wspolpracy nic nie wiedzielismy.
Pozdrawiam
S.S.

En passant