Słodkie życie nauczyciela

avatar użytkownika UPARTY

Ile pracuje nauczyciel – ci to się cenią!

Nie mogę otrząsnąć się z wrażenia jakie na mnie zrobiły protestsongi nauczycieli. Z jednej strony widziałem wcale dobrze wyglądające, względnie zamożne towarzystwo a z drugiej jakieś takie wzdychania do nieosiągalnych rzekomo 2000 zł.

Znam wielu ludzi i w miarę dobrze na pierwszy rzut oka szacuje ich zamożność. Nie chodzi o to jak są ubrani, jakie mają gadżety ale o pewność siebie. Nie spotkałem nigdy człowieka niezamożnego, który byłby społecznie pewny siebie. Pewni siebie mogą być albo ludzie biedni albo względnie zamożni. Przy czym pewność siebie ludzi biednych to najczęściej wyzwanie „ i co mi zrobisz”. Tylko ludzie w miarę zamożni są pewni tego, że ocena drugiej osoby jest dla nich nie bardzo ważna. Jak patrzyłem na piosenki strajkowe to widziałem świetnie się bawiące towarzystwo ludzi żyjących dostatnio, którzy wcale nie przejmowali się tym, że nie będą mieli za czas strajku wynagrodzenia. Wygląda na to, że jeżeli nawet stracą kilkaset złotych , może ponad tysiąc, to nie wywołuje to w nich żadnego stresu. Natomiast z tego co mówią o swoich zarobkach wynikało by coś wręcz przeciwnego. Zacząłem więc liczyć i co mi wyszło? Ciekawe rzeczy!

Najpierw o korepetycjach, bo od tego zacząłem. Gdy parę tygodni temu wybuchał konflikt z nauczycielami pytałem się moich pracownic, które mają dzieci w wieku szkolnym o korepetycje. Okazało się, że wszystkie płaciły korepetytorom i mniej więcej równą stawkę między 50 a 60 zł za godzinę. Parę dni później rozmawiałem ze znajomym z Łodzi i okazało się, że tam stawki są identyczne mimo, że w Łodzi wszystko jest tańsze niż w Warszawie. Wynika z tego, że stawkach za korepetycje nie decyduje miejsce, czy zamożność klientów a coś innego, coś wspólnego dla Łodzi i Warszawy.

I teraz rachunek.

Rok szkolny trwa od 1 września do 24 czerwca, czyli 10 miesięcy bez tygodnia do tego dochodzą wywiadówki po ok. 2 godzin raz w miesiącu a odchodzą ferie i dni wolne od pracy „z Karty Nauczyciela”, w sumie nieco ponad miesiąc miesiąc. Oznacza to, że przeciętny nauczyciel pracuje w roku przez niecałe 9 miesięcy.

Jeżeli teraz uwzględnimy, że nauczyciel pracuje ok 13,5 godziny zegarowej tygodniowo – bo pensum 18 godzin to dotyczy godzin lekcyjnych – to ile średnio miesięcznie pracuje nauczyciel w porównaniu do innych ludzi?

Liczmy dalej: okres od 1 września do 24 czerwca to w kalendarzu 295 dni do tego trzeba dodać w sumie ok 5 dni roboczych w roku na wywiadówki i dyżury, jeżeli od tego odejmiemy średnia za ostatnie 5 lat ok. 35 dni dodatkowo wolnych to daje nam 265 dni, czyli niecałe 38 tygodni. Jeżeli policzymy ile to godzin pracy w roku, to wyjdzie nam, iż w roku nauczyciel jest pod tablicą przez ok. 513 godzin zegarowych i za to dostaje rocznie nie mniej niż 34,5 tys rocznie na rękę, czyli 2 880 miesięcznie przez cały rok. Wychodzi więc, że godzina przed tablicą lub kontaktu z rodzicami to ponad 67 zł!

I wracając teraz do ceny korepetycji. Jeżeli odejmiemy od 67 zł podatek dochodowy 19% ( jak za prace zlecone) to wychodzi ok. 55 złotych netto, czyli tyle co średnio za godzinę korepetycji płatne gotówka bez ewidencji podatkowej! Czyli rachunek się zgadza. Cena godziny korepetycji potwierdza ich oczekiwania płacowe.

 

Przeliczając to na prace etatową, która wynosi ok. 160 godzin miesięcznie à 67 zł daje nam 10 778 zł na rękę, czyli 15 272.39 zł brutto i to na etacie!

Nauczyciele mówią, że praca przy tablicy to nie wszystko, że jeszcze muszą pracować dodatkowo. Z tym, że inni, którzy tyle zarabiają mają też nie limitowany czas pracy i w zasadzie zawsze pracują po ok. 10-11 godzin dziennie, natomiast jak chcą się dokształcać, to muszą sobie sami opłacić rozmaite kursy.

Mówią też o „zielonych szkołach”, o wycieczkach, ale oni w tym czasie nie płacą, ani za swoje mieszkanie, ani za wyżywienie. Wszędzie poza szkolnictwem koszt pobytu na takiej imprezie należałoby doliczyć do dochodu i oprowadzić stosowny podatek, bo byłby to dodatkowy bonus. Niech więc nikt mi nie mówi, że jest to jakiekolwiek poświęcenie wymagające rekompensaty finansowej. Natomiast zebrania miesięczne i dyżury są już uwzględnione przy przy wyliczeniu czasu pracy.

Mówią też nauczyciele, że ich praca jest szczególnie szkodliwa dla głosu, że szmelcuje im gardła. Może to i prawda, ale słuchawkowy w infolinii też gada tyle samo a zarabia nie więcej niż 8-9 zł na rękę za godzinę pracy, więc bez przesady a to, że do zawodu potrzeba mieć predyspozycje fizyczne? No, trzeba, jak do wielu innych zawodów, więc jak komuś praca szkodzi na gardło, to niech ją zmieni.

Jakie z tego płyną wnioski?

Po pierwsze: praca nauczyciela to w tej chwili najbardziej efektywny sposób pracy etatowej w Polsce

Po drugie: z racji tego, że zatrudnienie nauczycieli jest szczególnie chronione nie muszą gromadzić oszczędności tak jak inni zagrożeni utratą pracy.

Wniosek końcowy– te ok. 2 880, które mają z etatu to pieniądze na bieżące utrzymanie a za prawie 100zł dziennie można żyć wygodnie i dostatnio.

No dobrze, a co z dodatkowymi wydatkami, mieszkanie, samochód czy wakacje.

I tutaj wchodzi karta nauczyciela. Otóż średnia zarobków nauczycieli na liczona na podstawie wypłat z budżetu to ok. 5 800 brutto, czyli nieco ponad 4 100 złotych na rękę. Różnica to 1200 zł na dodatkowe wydatki ewidencjonowane takie jak mieszkanie czy samochód. Na wydatki nieewidencjonowane mają dochody z korepetycji.

No tak, ale za te 1200 zł muszą oni dodatkowo pracować. Nie koniecznie. Znaczna część tych pieniędzy to dodatki z Karty nauczyciela. Nie widać ich na tzw. paskach, bo są one wypłacane w innym terminie niż wynagrodzenie za pracę, z reguły w połowie miesiąca. Jak ktoś chce zarobić jeszcze więcej to ma możliwości wzięcia nadgodzin i te są płatne praktycznie jak korepetycje.

I dla tego nauczyciele nie dochodzą w zasadzie z zawodu, bo nigdzie nie zarabia się tak łatwo i w żadnej innej profesji nie ma się tak łatwego życia. Zarabiają tyle ile w danym momencie życiowym potrzebują. A tego nie ma w żadnej innej profesji. Okazuje się, że do zawodu nauczyciela idą ludzie, którzy nie tyle chcą się wzbogacić, co żyć lekko, łatwo i przyjemnie i nie obchodzi ich to, że młodzież jest coraz słabiej wykształcona. Oni nie tyle chcą kształcić młodzież, co raczej po prostu żyć sobie we względnym komforcie.

 

Skąd więc ten strajk, dlaczego tak wielu z nich strajkuje? Bezpośrednim powodem strajku było ogłoszenie „piątki Kaczyńskiego”, czego z reszta i sam Broniarz nie ukrywał. Jego komentarzem na ogłoszenie tego programu było stwierdzenie, że teraz to strajk jest nieuchronny! Długo myślałem o tym, jak nauczyciele postrzegają świat i doszedłem do wniosku, że nie mają świadomości, iż otrzymują wynagrodzenie za pracę. Ich zdaniem oni dostają pieniądze z racji tego, że są nauczycielami. Czyli, pieniądze za pozycje społeczną!

Jak okazało się, że jest inne kryterium dystrybucji dochodów, to poczuli się zagrożeni.

Strajkują, bo nie chcą tego zmieniać.

I jeszcze jedna rzecz. Ten strajk nie ma poparcia społecznego, nie powoduje żadnych roszczeń rodziców wobec rządu, czyli nie wpływa na sytuację polityczną a w 1993 roku podobny strajk wpływał. Co się zmieniło? Bardzo dużo. Otóż w 1993 roku większość społeczeństwa była przekonana, że należy wyszarpać swoje od państwa, bo widzieli, że instytucje państwowe, to PRL w niezmienionej postaci. Teraz zaś pojawiła się duża formacja społeczna, jak to się kiedyś mówiło, „państwowców” i jest ona dla wielu ludzi punktem odniesienia do oceny różnych działań społecznych. To bardzo ważne, ale drugie jest jeszcze ważniejsze. Ludzie tworzący formację pisowską uważają, że państwo to zbiorowy obowiązek, a władza państwowa ma działać przede wszystkim w sprawach powszechnych i równo traktować wszystkich obywateli, więc nie ma uzasadnienia dla dochodów z pozycji społecznej.

I teraz, sam jestem ciekaw, co będzie się działo, jak rodzice i dzieci bardziej masowo zażądają od nauczycieli wykonywania ich obowiązków, twierdząc przy tym, że w zasadzie żaden z rodziców nie osiąga takiej stawki godzinowej jak nauczyciel. To może być szokujące.

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Krzysztofjaw

1. Witam serdecznie

Bardzo dobra analiza. Że też Ci się chciało?

Strajkujący nauczyciele okazali się infantylnymi głupcami. Ich prymitywizm przerasta wszystko. I ta profanacja etosu nauczyciela. Oni już nie powinni takowymi być i kropka.

Też dużo czytałem i pisałem na ten temat i wiedziałem już dawno, że ten protest umrze, kiedy KE zorientuje się, że nie ma zwyżki w sondażach. Okazało się odwrotnie i Gregor już prosi o zaprzestanie strajku, bo już nie widzi politycznych korzyści. Broniarze i "nauczyciele" tylko się skompromitowali i teraz czas na sądowe pozwy zbiorowe rodziców i uczniów przeciw konkretnym nauczycielom i ZNP oraz FZZ.

Pozdrawiam

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika Maryla

2. Co żeś Broniarzu narobił?

Co żeś Broniarzu narobił? Szkoły mogą mieć duże problemy z pieniędzmi. Wszystko przez strajk nauczycieli

Szkołom, które przez strajk nauczycieli nie zrealizują
harmonogramu zajęć dofinansowanych ze środków unijnych może grozić zwrot
części wypłaconej już dotacji – podaje w piątek portal Prawo.pl.

Chodzi głównie o projekty finansowane ze środków Europejskiego
Funduszu Społecznego związane z dokształcaniem uczniów, nabyciem przez
nich nowych kwalifikacji i kompetencji.

Prawo.pl zauważa, że z umów, które gminy i powiaty podpisały z
urzędami marszałkowskimi wynika, że dofinansowane zajęcia muszą być
realizowane w oparciu o harmonogram, który stanowi element wniosku o
wsparcie. Trwający 18 dni strajk szkolny zachwiał realizacją niektórych
zajęć projektowych w szkołach podstawowych i ponadgimnazjalnych.

„Jeśli beneficjant nie zrealizował celów określonych w projekcie w
stu procentach, możemy proporcjonalnie zmniejszyć wartość przyznanego
dofinansowania. To oznacza konieczność zwrotu już przekazanych środków
lub zmniejszenia ostatniej transzy pieniędzy przekazanych. Strajkujące
szkoły muszą się liczyć z takim ryzykiem” – powiedział w rozmowie z
portalem jeden z urzędników lubelskiego urzędu marszałkowskiego
odpowiadający z wdrażanie środków unijnych.

Jak podaje Prawo.pl, w najgorszej sytuacji są szkoły, które
realizację projektów kończą w czerwcu. W Białej Podlaskiej w takiej
sytuacji jest kilka szkół podstawowych, które do końca roku szkolnego
muszą zakończyć realizację projektów rozpoczętych w 2017 roku. W Zespole
Szkół z Oddziałami Integracyjnymi w Białej Podlaskiej trwa projekt
„Znam więc lubię”, dzięki któremu uczniowie mogą skorzystać z
dodatkowych zajęć m.in. z fizyki, matematyki, chemii nauk
przyrodniczych, języka obcego czy informatyki.

Wartość projektu to 442,5 tys. zł, z czego unijne dofinansowanie to
419 tys. zł. W ubiegłym tygodniu do realizacji pozostało 126 z 960
godzin. Zdaniem dyrekcji placówki nauczyciele zdążą odpracować godziny
potrzebne do zakończenia projektu. Zadeklarowali to podczas rozmów z
władzami szkoły – pisze portal.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

3. Jeszcze można dorzucić

Jeszcze można dorzucić rozmaite projekty czy inne kursy dla dzieciaków tudzież warsztaty. Wszystko oczywiście dla naszych "bombelków" ;) i edukacji! Cóż za poświęcenie! Z naszej kieszeni niestety...
Co do idiotsongów i wypowiedzi tych pseudoelit, przemądrzałych i uważających się za najlepszą część społeczeństwa jest to właśnie skutkiem negatywnej selekcji do zawodu. W belfry poszły wyprane propagandą aborczej rozmaite "europejczyki". Zresztą, środowisko nauczycielskie w swej masie związkowej zawsze było lewicowe, także przed II wojną. Przyczyny są różne: od feminizacji zawodu i awansu społecznego i wyrwanie z tradycyjnych ról czy miejsc po wspieranie poprzedniego systemu i nadzieje związane z budową nowych pseudoelit.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'