I co dalej?

avatar użytkownika UPARTY

Pisizm

By zrozumieć co się stało w Lublinie i dlaczego jedna deklaracja doprowadziła do tego, że poparcie społeczne dla PiS`u zaczęło spadać trzeba zastanowić się czego oczekuje ta zwiedziona grupa ludzi, jak duża ona jest i jaki ma wpływ na innych.

Chyba więc przyszedł czas na zdefiniowanie pisizmu lub jak kto woli formacji polsko-polskiej. Kim są pisaki, czym jest pisizm, czyli czego chcemy a zwłaszcza czego chcemy od „Naszej Partii Politycznej”.

 

Zacznijmy od kultury. Jakie są źródła naszej kultury społecznej? Niewątpliwie jako formacja narodowa zostaliśmy ukształtowanych przez Katolicyzm i wielowiekową koegzystencję z Żydami. Wydaje mi się też, że właśnie te oba te elementy, które przeszły do naszej kultury powodują po równo taką powszechną nienawiść do polskości.

 

Jak wynika z obserwacji najwyżej cenioną naszą wartością w życiu, zarówno w wymiarze osobistym jak społecznym jest to, by móc w spokoju swój własny chleb jeść. Pierwsza zauważyła to formacja PO i stąd taka popularność ich programu „ciepłej wody w kranie”. Niektórzy księża nawet się śmieją, że najważniejszym i najczęściej wielbionym świętym w Polsce jest.… „święty Spokój”! Jak długo PO zapewniała „święty spokój” tak długo miała duże poparcie. Jak okazało się, że ten „święty spokój” jest naruszany przez złodziejstwo powodujące zbyt dużą biedę zwykłych ludzi poparcie zaczęło się przesuwać w stronę PiS`u. Ambicja życia „w świętym spokoju” jest przez wielu traktowana pogardliwie. Ale szydzenie z tego nie jest na miejscu, bo mało kto wie, ale „święty spokój” jest jedynym akceptowanym przez naszą religię celem życia społecznego! Wszystkie inne ambicje są zgodnie Objawieniem nic nie warte i dla tego w całej Biblii jedynym całkowicie pozytywnym bohaterem jest tylko Jezus. Żaden inny nie jest godny naśladownictwa!

W zasadzie cała Księga Koheleta jest poświęcona uzasadnieniu tego dobra, jakim jest „święty spokój”. Kohelet twierdzi, że nic na tym świecie nie jest warte zachodu, poza tą jedną rzeczą, by w spokoju swój własny chleb jeść. Co więcej, w całej Biblii nie ma innej pojedynczej zasady życia społecznego, której uzasadnieniu byłaby poświęcona cała księga. Owszem, mamy czcić swych rodziców ale ten nakaz jest dość lakonicznie potraktowany. Cała reszta Biblii to nakaz czczenia Boga.

Model życia wynikający z Objawienia to czczenie Boga jako emocjonalna podstawa życia, ale wewnętrznego, natomiast w życiu rodzinnym mamy czcić rodziców a w życiu społecznym dążyć do tego, by w spokoju swój chleb jeść. W sumie prosty, klarowny i spójny program życia w społeczeństwie. Są to również założenia ogólne naszej kultury i wymagamy by akceptowany przez nas program polityczny był realizacja tej zasady.

 

Co ciekawe mimo, że to nie prawda, to w tradycji europejskiej a w Nowym Świecie w szczególności, Kohelet jest postrzegany nie jako ktoś kto proponuje jakiś pozytywny program życiowy a bardziej jak ktoś kto stracił sens życia i jakoś sobie z tym poradził przez wiarę w Boga, ale pozytywne wskazanie przez Koheleta zgodnego z Objawieniem programu życiowego jest pomijane! W końcu ten „święty spokój”, czyli pozytywny program życia to tylko pojedyncze zdania, które łatwo pominąć, bo są lakoniczne.

 

Zgodnie z tradycją europejską te sprawy, o które zdaniem Koheleta nie warto zabiegać, są treścią godnego życia, więc Kohelet był i jest traktowany niezgodnie ze swoim przekazem. W kulturze europejskiej dążenie do sławy, do majątku, do mądrości jest jak najbardziej wskazane, są to pozytywne ambicje. Co więcej kariera społeczna, czyli wybijanie się ponad innych po to by być lub przynajmniej wydawać się osobą wybitną, jest traktowana zawsze jako pozytywne dążenie. Nie znam dobrze angielskiego a na pewno nie na tyle by być ekspertem, ale wydaje mi się, że słowo karierowiczostwo nie jest na ten język w ogóle przekładalne w naszym zakresie semantycznym, przynajmniej tak twierdzą ludzie, którzy ten język moim zdaniem znają jak własny.

Różnica moim zdaniem bierze się z tego, że na zachodzie Chrześcijaństwo nie zakładało żadnego państwa, nie inicjowało powstania społeczeństwa, tak jak to miało miejsce u nas, a próbowało nawrócić społeczeństwa już ukształtowane w system rycerski vide św. Maurycy. Zastanej struktury społecznej chrześcijaństwo nie zniszczyło a raczej struktura społeczna wymusiła zmiany doktryny społecznej chrześcijaństwa, by ta struktura mogła być zachowana. Co prawda o rycerstwie mówi się jako o późniejszym zjawisku, ale pamiętajmy, że gdy chrześcijaństwo chodziło do Rzymu tam władze tak naprawdę od 284 roku po Chrystusie sprawowali żołnierze i wojsko (zwłaszcza pretorianie) było gwarancja władzy cesarza. Właśnie z żołnierzy (głównie pretorian) ukształtował się stan rycerski a z czasem nowożytna arystokracja, która z czasem przekształciła się we współczesne elity.

 

Jednak te zmiany doktryny społecznej chrześcijaństwa nie miały wpływu na początki państwa polskiego, bo jeszcze nie były oficjalnie uznane. Zmiany w doktrynie chrześcijańskiej zostały oficjalnie wprowadzone wraz z podziałem Pisma Świętego na rozdziały w XIw. Tekst się nie zmienił, ale znaczenie tak, począwszy od Dekalogu. Każdy kto czyta uważnie Dekalog musi zwrócić uwagę, że przykazanie 9 i 10 to właściwie jedno zdanie, jedno przykazanie. Czyli gdzieś umknęło jedno przykazanie. Jest ono w preambule do Dekalogu. Stwierdzenie „Ja jestem Pan…. „ przestało być przykazaniem a stało się opisem. Nie jest zaleceniem porządku społecznego, nie jest tak jak być powinno monopolizacją określenia „Pan” a jest raczej opisem stanu faktycznego. Tak więc Pieśń Konfederatów Barskich” u „Chrystusa my na ordynansach… ” nie jest właściwa dla rycerstwa zachodniego, bo oni byli na ordynansach u swego suwerena. Natomiast deklaracja Wojewody Poznańskiego, który nie chcąc dopuścić by Barbara Radziwiłówna została Królową powiedział, że jest nawet gotów uklęknąć przed Królem byłaby na zachodzie dowodem buntu. Tam wszyscy klęczeli przed Królem. U nas nie było żadnej osoby, przed którą z urzędu wszyscy klękali . Objawem tego obecnie jest zawsze warunkowy autorytet przywódcy. To jest z pewnością wpływem judaizmu. Żydzi jako dzieci Abrahama byli z definicji ludźmi wolnymi bez względu na status społeczny i majątkowy. U nas ta norma pojawiła się w zasadzie, że „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”.

Również inna była pozycja społeczna Kościoła Hierarchicznego jako depozytariusza zasad wiary ale i porządku społecznego. Różnica między Kościołem w Polsce i na zachodzie polegała głównie na tym, że finansowanie Kościoła w Polsce nie było obowiązkowe. Tak więc Kościół Powszechny miał sposób nacisku na Kościół Hierarchiczny. To przekonanie o współzależności instytucji przeniosło się na nasz stosunek do partii politycznej. My nie uznajemy podległości żadnej instytucji a partii politycznej w szczególności.

 

Te wszystkie podstawy naszej kultury zostały zakwestionowane przez ta jedną nierozsądną wypowiedź. Po pierwsze cel działania politycznego, czyli zarobki takie jak mają inni. Czyli „inni” stali się punktem odniesienia a my jako naród mamy robić karierę wśród narodów świata. Skoro mamy wątpliwy stosunek do karier osobistych, to taką zbiorową karierę uznamy za swój obowiązek?

 

Po drugie kwestia sensowności całego pomysłu. Każdy, kto chce swój własny chleb jeść na co dzień dokonuje bilansu między wysiłkiem a spodziewaną poprawą swej sytuacji materialnej. Tu chodzi o osobistą efektywność pracy i efektywność całego systemu ekonomicznego. O ile rzeczywiście w zarobkach to nam daleko do Niemiec ale w poziomie życia ta różnica oczywiście jest, ale mniejsza niż wynikało by to z porównania dochodów.

Jeżeli teraz porównamy poziom życia w krajach o podobnym poziomie PKB na głowę, np. z Chile to okaże się, że w ich strukturze społecznej, a co za tym idzie i w strukturze zarobków musieli by oni mieć dochód prawie dwa razy wyższy od naszego by żyć tak jak my. U nas dochód to ponad 15 000 usd na głowę a w Chile podobny poziom życia byłby osiągnięty gdyby PKB wzrósł do ponad 28 000 usd na głowę, bo w tej chwili jest prawie o połowę niższy od naszego. Nieszczęsna konwencja w Lublinie i stwierdzenie, że nadszedł już czas na zmianę modelu społeczno – gospodarczego wystraszył ludzi, których głosy są niezbędne do samodzielnego sprawowania władzy. Ci ludzie w swej masie raczej oczekują jak najszybszej poprawy tego systemu co mamy, a nie zamiany na inny.

 

 

I jeszcze jedno. To nie prawda, jak się czasami mówi, że PiS`owi raz rosło poparcie a raz malało. Od 2005 roku Pisowi na pewno regularnie poparcie rosło i to każdego dnia po trochu, bo to liczyłem a co do okresów wcześniejszych to tylko tak mi się wydaje. Od września zaś zaczęło spadać, jak się wydaje po raz pierwszy od jego powstania a na pewno od 2005r. Nie spadło jeszcze do poziomu z 2015 roku, ale wszystko przed nami, niestety.

Czy to automatycznie oznacza, że to już początek końca?

Niekoniecznie. Możemy uzyskać wsparcie ze strony Antypisu, bo są oni bardzo sfrustrowani i chyba raczej nie zapanują nad swoją nienawiścią do nas. Te zmiany nazw ulic chyba na to wskazują ale jest też możliwe, choć to mało prawdopodobne, że sponsorzy zachęcą naszych polityków do rozsądku. Wszytko zależy od tego jak Niemcy postrzegają historię II wojny światowej. Chodzi o jedną sprawę a mianowicie los rosyjskiej ludności cywilnej pod okupacją niemiecką i los jeńców wojennych. Gdyby Niemcy byli w stanie ukryć swoją nienawiść do Rosjan i zapewnili Rosjanom, zwłaszcza tym, którzy się poddali, choć trochę więcej niż komuniści, to pewnie dzisiaj językiem urzędowym we Władywostoku byłby język niemiecki , bo nikt by za komunistyczną Rosję nie chciał walczyć, a każde nowo sformowane wojsko od razu by się poddawało, tak jak było to w pierwszych dniach wojny. Nie słyszałem jednak by takie refleksje były słyszalne w Niemczech, na szczęście.

Nie mniej wolałbym, by siła naszej formacji wynikała z prawidłowości naszych działań a nie z błędów przeciwników.

 

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz