Widziane po latach. Freud-Eisenstein-Wajda i opowiadanie Tomasza Manna. Cz. 2/2

avatar użytkownika kazef

Andrzej Wajda był świadom, że sekwencja zabójstwa Szczuki jest punktem kulminacyjnym filmu. Podczas zdjęć mówił co jakiś czas do Cybulskiego: „Słuchaj, zbliża się scena śmierci Szczuki, trzeba coś wymyślić”[1]. I to właśnie Cybulski miał wpaść na pomysł, że Szczuka po otrzymaniu śmiertelnego postrzału wpada w ramiona Maćka. Jak pisze Krzysztof Kornacki, jest to scena, „której wizualny kształt pozostaje w pamięci dzięki ojcowsko-synowskiemu uściskowi i racom strzelającym w niebo zza pleców kata i jego ofiary”[2]. Scena nie miała odpowiednika w powieści Jerzego Andrzejewskiego. Pisarz „skorzystał z zawieszenia akcji, pozostawiając morderstwo w wyobraźni czytelnika. Wajda nie odpuszcza. Inscenizuje to wydarzenie. Widać krew ofiary. I przedśmiertne spazmy”[3].

 

„Zauroczony wzbijającymi się i opadającymi racami Maciek z trudem uwalnia się od zastygającej w jego ramionach, jak w miłosnym uścisku, ofiary” – pisał w Historii filmu polskiego Jerzy Toeplitz[4]. Owo zbratanie ze sobą kata i ofiary, nagłą bliskość dwóch rannych ludzi, dostrzegli także inni. Szczuka był ranny fizycznie, Maciek – poraniony duchowo. Ich uścisk miał mieć – jak można uznać – rangę symbolu: ważącego politycznie i ideowo wtedy, gdy film kręcono: miał zobrazować ostateczne połączenie i zlanie się w symbiozie ludzi strony komunistycznej z przeciwną. Ale racje rozłożone były nieobiektywnie. Szczuka był konsekwentnie w filmie poprowadzonym przedstawicielem ludzi ideowych, ideologicznie integralnych, cnotliwych i szlachetnych. Ojcowsko-synowski uścisk był konsekwencją ukazanych na ekranie losów sekretarza PPR – wcześniej Wajda rozwijał postać Szczuki, pokazując jego życie osobiste, zaznaczając rozterki i meandry jego ciężkiej pracy. Szczuka dał się poznać jako troskliwy ojciec, próbujący ratować i zrozumieć swojego syna – przedstawionego jako nierozważnego, głupiego młokosa wybierającego „złą” drogę i przystępującego do partyzantów. Braterski uścisk był zatem ojcowskim gestem Szczuki w stosunku do Maćka, zrozumiałym dla widza. Dla neurotycznego Chełmickiego oznaczał uświadomienie sobie ogromu zbrodni, beznadziejności położenia i bezsensu wykonanego rozkazu. Uścisk ofiary przenosił ideowe motywacje Maćka, przez Wajdę w filmie nieuzasadniane, do poziomu jednostkowego doświadczenia: oto konsekwencje nieracjonalnego morderstwa poczciwego człowieka. Przynosił błysk myśli o współczuciu, ale i o związku z partyjnym towarzyszem.

 

„Kiedy ofiara pada martwa w ramiona swojego mordercy, znamy tylko jej zewnętrzny opis i nie jesteśmy w stanie przejąć się tą śmiercią tak, jak przejmujemy się losami jej sprawców” pisał w 1958 r. Bogdan Węgierski[5]. Jan Trzynadlowski zauważył, że scena uścisku miała wytworzyć poczucie wspólnoty, ale „zrównanie racji obu protagonistów było zamiarem zbyt odległym od powszechnych odczuć, by miał się on udać”[6]. To tylko dwa z wielu głosów wątpiących w to, czy zamysł Wajdy wynikający z tej sceny mógł być właściwie odebrany przez ówczesnych widzów. Można mieć co do tego wątpliwości, ale ważniejsze są reżyserskie intencje i zamiary. A tu - jak wiemy – Wajda wypowiadał się jasno, uznając przedstawienie śmierci Szczuki za „znaczeniowy kod DNA całego filmu”.

 

By pewien sposób zobrazować emocje, które wbudowano w scenę bratania się bezbronnej ofiary z prześladowcą, sięgam na koniec do wielkiej literatury światowej. Oto w opowiadaniu „Pan i pies” Tomasza Manna mamy obrazek z polowania. Pies narratora Bauszan goni po lesie w morderczym pościgu zająca:

 

„Podczas polowań zdarzają się dziwne przypadki. Nie zapomnę, jak pewnego razu zając wpadł mi w ramiona… Było to nad rzeką, na wąskiej glinianej ścieżce.(…)

Zając, mając Bauszana w odległości piętnastu kroków, sadził w długich susach (…) i szedł wprost na mnie. Pierwszym mym po myśliwsku wrogim odruchem było skorzystać ze sposobności, zastąpić zającowi drogę i wpędzić go o ile możności w paszczę jazgoczącego boleśnie prześladowcy. Więc stanąłem jak wryty bez ruchu (…).

Sądzę, że zauważył mnie w ogóle dopiero w ostatniej chwili, i to, co uczynił, było tak nieoczekiwane, że pomieszało w mgnieniu oka wszystkie me plany i wywołało w mym umyśle wstrząs nagłej zmiany. Czy oszalał z śmiertelnego strachu? Dość, że wskoczył na mnie jak piesek, wbiegł przednimi łapami na mój płaszcz, mierząc głową w me łono, w łono straszliwego myśliwca! Z podniesionymi ramionami, z przechylonym w tył ciałem, stałem spoglądając na zająca, który spoglądał  znów na mnie. Trwało to tylko sekundę, czy też część sekundy, ale tak było. Widziałem go z taką dziwną dokładnością, jego długie słuchy, z których jeden sterczał prosto do góry, a drugi zwisła w dół, jego wielkie, jasne, wypukłe oczy, rozdwojoną wargę, biel jego piersi i małych łap, czułem lub zda się, że czułem drżenie jego zgonionego serca; było rzeczą dziwną widzieć go tak dokładnie (…) małego demona (…)stworzenie, które widziałem zawsze tak krótko, jak dawało drapaka, i teraz w najwyższej potrzebie i braku wyjścia tuliło się do mnie i niejako obejmowało me kolana (…). Trwało to, powtarzam, tylko sekundę, po czym zając oderwał się ode mnie”.

 

Czy ten opis wymaga komentarza?

Wstrząs nagłej zmiany…

 

Cz. 1

http://blogmedia24.pl/node/84054



[1] K. Kornacki, Popiół i diament Andrzeja Wajdy, Gdańsk 2011, s. 238.

[2] Tamże.

[3] Tamże.

[4] J. Toeplitz, Historia filmu polskiego: 1957-1961, Warszawa 1966, s. 51.

[5] B. Węgierski, „Express Wieczorny”, 04.10.1958, nr 338.

[6] J. Trzynadlowski, Dzieło filmowe--zagadnienia interpretacji, Wrocław 1987, s. 99.

 

2 komentarze

avatar użytkownika kazef

1. .

Polecam artykuł Krzysztofa Kornackiego opisujący głosy krytyczne wobec obrazu Wajdy po 13 grudnia 1981 r.

W podsumowaniu Kornacki podał argumenty wymieniane przez antagonistów filmu Wajdy:

— pierwowzór literacki filmu powstał z ubeckiej inspiracji — film dotknęło więc piętno niskiego (propagandowego) pochodzenia;
— film zaktualizował książkę Andrzejewskiego, która kreowała fałszywy obraz Polski tużpowojennej — tym samym powtarzał i kanonizował historyczny fałsz;
— film opowiadający o sytuacji społeczno-politycznej i żołnierzy podziemia w roku 1945 jest przekazem, w którym roi się od błędów i zniekształceń historycznych, wspierających komunistyczną wizję „pierwszego dnia wolności”;
— dobry artystycznie film miał hipnotyczny wpływ na publiczność (a sugestywność zmniejszała krytycyzm wobec obrazu);
— film pozorował tragizm (brak równowagi racji między stronami, ergo — brak tragizmu, wyboru równorzędnych racji);
— artystostwo filmu było nieadekwatne do tragicznego tematu (żołnierzy wyklętych);
— film sankcjonował zasadę obecności w przestrzeni publicznej eufemizmów („ćwierćprawd”), które musiały wystarczyć publiczności jako wizerunek przeszłości;
— film nie był rehabilitacją (lub był niepełną rehabilitacją) żołnierzy podziemia (co było zgodne z zapatrywaniami młodej inteligencji okresu Października ’56, której medium stanowiło pismo „Po prostu”);
— film Wajdy przyczynił się (obok innych dzieł, ale w stopniu największym) do uspokojenia sumień i faktycznego zapomnienia o tragedii żołnierzy podziemia;
— film, odbierając żołnierzom wyklętym ich polityczne racje, odebrał im status wzorca osobowego;
— pozbawiając bohaterów statusu wzorca osobowego, wpływał na nietrakcyjność idei narodowowyzwoleńczych w działaniach opozycyjnych (w ten sposób, nolens volens, wspierał program opozycyjny dysydentów formacji komunistycznych);
— film Wajdy stał się odpowiednikiem wielkich eposów narodowych, ale był to epos fałszywy, podmieniający wartości.

https://wuwr.pl/sf/article/view/1612/1568

avatar użytkownika Maryla

2. @kazef

nie, ten opis nie wymaga komentarza


„Zauroczony wzbijającymi się i opadającymi racami Maciek z trudem
uwalnia się od zastygającej w jego ramionach, jak w miłosnym uścisku,
ofiary”

"stworzenie, które widziałem zawsze tak krótko, jak dawało drapaka, i teraz w najwyższej potrzebie i braku wyjścia tuliło się do mnie i niejako obejmowało me kolana (…). Trwało to, powtarzam, tylko sekundę, po czym zając oderwał się ode mnie”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl