J.E.Hoover opowiada

avatar użytkownika Tymczasowy

J.Edgar Hoover byl pierwszym dyrektorem Federalnego Biura Sledczego (FBI). Od 1924 r. piastowal to stanowisko  przez prawie pol wieku. Czasem napisal jakis szpiegowski kawalek. Wybralem jeden ze zbioru opowiesci szpiegowskich zawartytch w I t. "Secrets and Stories of the War" (1963). Opowiastka nosi tytul: "The Enemy's Masterpiece of Espionage" (Majstersztyk szpiegowski przeciwnika).

Na poczatku stycznia 1940 r. przybyl do portu w Nowym Jorku statek. Zanim zakotwiczyl na poklad weszlo kilka osob z motorowki pilota. Dwoch z nich podeszlo dyskretnie do jakiegos mezczyzny i  do jego uszu dotarl szept: ""Bedziesz nazywal sie S.T. Jenkins. Jak tylko dobjemy do brzegu idz do Belvoir Hotel i czekaj w swoim pokoju!".

Wieczorem zazgrzytal klucz w drzwiach do sasiedniego pokoju i weszlo dwoch agentow FBI. Przywitali sie z Jenkinsem, ktory tez byl agentem tej firmy. Poinformowal on, ze dwa dni temu zakonczyl sie jego kurs  w Niemieckiej Szkole Szpiegostwa, Klopstocj Pension w Hamburgu. Na pozegnanie dyrektor szkoly dr Hugo Sebold , powiedzial, ze nie moze wyjasnic sposobu komunikowania sie agentow z Centrala, ale maja zwracac uwage na kropki, "bardzo duzo malych kropek!". 

Jak do tej pory Amerykanom udawalo sie demaskowac rozne "zabawki" szpiegowskie, lamac szyfry itd. Kiedys odkryto, ze wsrod zapalek w pudelku byly cztery, ktore okazaly sie byc piorami piszacymi niewidzialnym atramentem. Innym razem znaleziono mikrofilm w szwie magazynu. Jeszcze innym razem, gdy osmiu sabotazystow wyladowalo z lodzi podwodnej na brzegu znaleziono u nich chusteczki  z listami sympatykow hitlerowcow w USA napisanych sympatycznym atramentem.

Zaalarmowani Amerykanie sciagneli z laboratorium najlepszego fizyka pracujacego w dziedzinie kolorowej mikrofotografii. Ten zaczal sie zastanawiac.

Trzeba tez bylo szukac materialu, ktory moglby zostac poddany analizie. I tak oto w sierpniu 1941 r. wsrod wytypowanych znalazl sie lowelas z Balkan, syn milionera. Po cichu sprawdzono wszystko w i z czym przybyl do Ameryki. Laborant popatrzyl na koperte pod swiatlem i zauwazyl, ze w jednym miejscu jest punkcik, ktory odbija swiatlo. Byla to kropka w tekscie maszynopisu. Laborant podwazyl ja ze wszystkich stron szpilka. Nastepnie kropke powiekszono 200 razy i oczom analitykow ukazal sie tekst. Byla to lista poszukiwanych informacji dotyczacych uranu i jego przetwarzania.

Image

Sprawa byla ciekawa od strony technicznej, Amerykanie juz wczesniej pracowali nad tego rodzaju miniaturyzacja, ale nie wykraczali poza sfere teorii. Tymczasem  Niemcy potrafili wytworzyc odpowiednia emulsje.

Jak juz odkryto skarb w manatkach playboya z Balkanow, to agenci poszli za ciosem. No i troche materialu dalo sie znalezc.  Na czterech formularzach telegramow odkryto 11 trefnych kropek, a pod jednym znaczkiem pocztowym cieniutki mikrofilm zawierajacy 24 pelne strony tekstow. To pozwolilo powiekszyc liste poszukiwanych przez Niemcow informacji. Byly to: miesieczna produkcja samolotow, ile z nich dostarczono do Wielkiej Brytanii, Kanady i Australii oraz ilu pilotow zostalo przeszkolonych.

Zebrane dowody pozwolily na aresztowanie agenta. Przycisnieto go i zaczal spiewac. Okazalo sie, ze studiowal w w Wyzszej Szkole Technicznej w Dreznie pod kierunkiem  prof. Zappa, wynalazcy procesu tworzenia mikroskopijnej wielkosci kropeczek. Teksty szpiegowskie pisano na maszynie na kwadratowych kawalkach papieru i fotografowano je miniaturowa kamera o wysokiej precyzji. To byl pierwszy etap. Nastepnie teksty zmniejszone do wielkosci znaczka pocztowego byly fotografowane  odwroconym mikroskopem, a obraz byl przekazywany na szklo pokryte specjalna emulsja. Malutka krpoeczke laborant odrywal igla ze szkla. Pozniej strzykawka umieszczano kropke na miejscu w papierze, gdzie igla lekko podwazono powierzchnie w jednym punkcie. Proces zakanczano przykrywaniem przy pomocy igly, odchylonej powierzchni papieru i aplikowano malutka dawke kolodionu (kleju). Ponizej kamera do robienia kropek.

Prof. Zapp doszedl do tego, ze caly ten proces wykonywano maszynowo. Maszyny przewozono do agentow niemieckich dzialajacych w Ameryce Polnocnej. Przesylano im tez emulsje oraz niewielkie mikroskopy.

Wywiad niemiecki czul sie bardzo pewnie i "kropkami' przesylano setki informacji, z ktorych czesc byla przechwytywana przez amerykanski kontrwywiad. Wielu agentow aresztowano i sporo siatek szpiegowskich rozbito. Ponizej lalka uzywana przez agentow niemieckich rezydujacych w Maksyku. Dawala duze mozliwosci  chowania kropek.

 FBI Artifact of the Month: Microdot Object

Na zakonczenie zabawny moment. W ciagu dwoch tygodni 1943 r. niemieccy szpiedzy zasypali Centrale  niby waznymi, tajnymi informacjami. Tymczasem szpiedzy wykorzystywali wiadomosci z prasy liczac, ze w Niemczech nie czytaja prasy amerykanskiej. Chlopcy zawiedli sie, gdyz niemiecki wywiad  w Portugalii placil marynarzom z neutralnych statkow za przywozona prase amerykanska. Placono solidnie, 300 escudos ( 4 funty szterlingi) za egzemplarz.  Skutek byl taki, ze Centrala wyslala do wszystkich agentow wiadomosc o nastepujacej tresci: 

"Chcemy otrzymywac wiadomosci, ktore nie pochodza z prasy".

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Bardzo ciekawa historia

"J.E.Hoover opowiada" - "The Enemy's Masterpiece of Espionage" (Majstersztyk szpiegowski przeciwnika).

Pozdrawiam - michael: http://blogmedia24.pl/blog/30 

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Michael

Szpiegowskie kawalki sa dobre dla rozluznienia.
Pozdrawiam.