Szkola Frankfurcka - XXXI

avatar użytkownika Tymczasowy

Mozna przypuszczac, ze zakonczenie II-ej wojny swiatowej bedzie w sposob automatyczny pociagala za soba  w miare szybki powrot z emigracji do niemieckiej ojczyzny. Tym bardziej, ze podobno jej czlonkow spotykal tam mocny antysemityzm. Po latach jeden z waznych czlonkow Instytutu Badan Spolaecznych zwierzyl sie Martinowi Jay'owi piszacemu ksiazke o historii Szkoly, ze "wielu czlonkow Szkoly Frankfurckiej uwzalo, ze Niemcy byli mniej antysemiccy niz Amerykanie, z ktorymi zetkneli sie na emigracji" (Stuart Jeffries, "Grand Hotel Abyss. The Lives of the Frankfurt School",VERSO, London 2017, str. 198). Moze by lepoiej zrobili gdyby nie wyjezdzali z III Rzeszy? Jednak dyrekcji Instytutu powrot zajal wiecej czasu niz wyjazd z Niemiec.

Do dyrektora M.Horkheimera docieraly do Kalifornii zyczliwe  nieoficjalne i oficjalnie  zaproszenia do powrotu do Frankfurtu, ale z nich nie skorzystal. Jeszcze w 1947 r. Dyrektor czynil starania by afiliowac Instytut do ktoregos z kalifornijskich na wzor wczesniejszej afiliacji z Columbia University. Jednak to sie nie udalo i zaczeto brac powazniej powrot do Niemiec. W 1948 r. Horkheimer odbyl wizyte  w Niemczech, a w  1950. r. nastapil powrot, jakkolwiek czesc kadry pozostala w Ameryce: Marcuse, Lowenthal, Kirchheimer, Neumann i oczywiscie Fromm wczesniej wypchany z Instytutu przez duet: Horkheimer-Adorno. Niezbyt czesty kontakt utrzymywano takze z Wittfogelem i Grossmanem, ktory przeniosl sie NRD. Z trzonu Instytutu pozostali tylko: M.Horkheimer, T.Adorno i F.Pollock, czyli nawet mniej niz dotychczasowe scisle grono otaczajace Dyrektora. Ten mimrozespol uzupelnialo kilku molodych asystentow.

Na odleglosc sytuacja rysowala sie rozowo, zespol uczonych-emigrantow wnosil do niemieckiego zycia intelektualnego cenna wartosc, nieskalanie wspolpraca z faszystowskim rezimem. Mogliby byc nawet jego twarza. Do tego, przywozac ze soba wiedze na temat nowoczesnych metod badan socjologicznych  nadkruszyliby opoke niemieckiego myslenia filozoficznego, czyli jej spekulacyjny charakter. Przybysze mogli miec takze nadzieje, ze beda mogli glosic lewicowe tresci wlacznie z wymyslona przez nich Teorie Krytyczna. Tymczasem w Niemczech Zachodnich w naukach spolecznych i humanistyce dominowal konserwatyzm i  niechec do modernizmu. Reemigranci nie mogli sie do tego nie dostosowac.

Warunki materialne w pobitych Niemczech byly bardzo zle. Zespol Horkheimera na poczatku musial uzywac czesc swojej zrunowanej bombardowaniami lotniczymi siedziby przy Victoria-Alle 17. Pozbawiony samodzielnosci finansowej musial siegac do roznych zrodel, jak wladze miejskie i amerykanskie wladze okupacyjne (Office of the U.S. High Commissioner for Germany). Biorac to wszystko pod uwage, kadra Instytutu musiala stepic swoje ostrze  rewolucyjne (cokolwiek by to mialo znaczyc). Nie bylo to "sensu stricte" zejscie w podziemie sensu scricto, ale  ukrywano tresci prac Szkoly, ktore moglyby nie podobac sie otoczeniu. Skrzynie z journalem Instytutu "Zeitschrift fur Sozialforschung" zamknieto w piwnicach, dyrektor zwlekal 5 lat z tlumaczeniem waznej dla Szkoly ksiazki pt. "Eclipse of Reason" na jezyk niemiecki a publikacje niezbyt "prawomyslnych" wynikow  badan odwlekano przez lata.

Bolesne tez bylo zminimalizowanie  analiz podstawowych prowadzonych przez Szkole, czyli typowa dla niej filozofie spekulatywna. Dusze postepowcow cierpialy. Nastroje nie byly dobre. Ralph Dahrendorf, ktory zatrudnil sie w Instytucie latem 1954 r. szybko sie z niego zwolnil. Tak ocenil po latach sytuyacje: "Legendarna Szkola Frankfurcka prowadzila standarowa dzialalnosc badawcza, w ktorej dominowaly badania terenowe. Kiedy probowano czegos nowego, okazywalo sie to bezuzyteczne, zas kiedy robili cos pozytecznego, okazywalo sie to byc nie tak calkiem nowe".

Mozna by zapytac jaka byla przydatnosc zespolu naukowcow, ktorzy mieli wykonac mocarny, postepowy,  program zakreslony  w Przemowieniu Inauguaracyjnym dyrektora M.Horkheimera w 1931 r.? Wszak badania postaw politycznych, co czego sprowadzala sie dzialalnosc Instytutu w pierwszej polowie lat 1950-ych, mogli wykonywac prosci socjolodzy.

Glowne zrodlo: Luca Corchia, "The Frankfurt School and the young Habermas: Traces of an intellectual path (1956-1964)", Journal of Classical Sociology, vol. 15, issue 2, May 2015, pp. 191-208.

 

 

 

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @Tymczasowy

typowe lewackie dopasowania się do żłoba. Trzeba pamiętać, że ręka, która karmi, może zabrać michę.

" Dusze postepowcow cierpialy. Nastroje nie byly dobre. Ralph Dahrendorf, ktory zatrudnil sie w Instytucie latem 1954 r. szybko sie z niego zwolnil. Tak ocenil po latach sytuyacje: "Legendarna Szkola Frankfurcka prowadzila standarowa dzialalnosc badawcza, w ktorej dominowaly badania terenowe. Kiedy probowano czegos nowego, okazywalo sie to bezuzyteczne, zas kiedy robili cos pozytecznego, okazywalo sie to byc nie tak calkiem nowe"."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika En passant

2. @Tymczasowy Dahrendorf to inny kaliber, on mial inne poglady

Ralph Dahrendorf pracowal w Institut für Sozialforschung tylko 2 miesiace, od 1.7.1954 do 31.8.1954. M.Hockenheimer tlumaczyl potem jego odejscie z instytutu faktem, iz Dahrendorf otrzymal dobra propozycje z Uniwersytetu w Saarbrücken. Ponadto, wedlug Horckheimera, Dahrendorf nie czul przynaleznosci do Szkoly Frankfurckiej. Nic dziwnego, wprawdzie na poczatku Dahrendorf byl czlonkiem SPD, ale potem 1967 wstapil do FDP i jako mysliciel z kregow liberalizmu nie widzial swojego miejsca w lewicowym instytucie frankfurckim.
Pozdrawiam serdecznie
Sz.

En passant

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Maryla i En passant

Bardzo dziekuje za uwagi.
Pozdrawiam.