To jeszcze jest głupota czy już zdrada...

avatar użytkownika elig

    Tak śpiewał zespół Kult w piosence "Dziewczyna bez zęba na przedzie" {TUTAJ

(link is external)}.  Przypomniało mi się to, gdy niedawno wysłuchałam cierpliwie długiej pogadanki Jacka Bartosiaka "67 obserwacji i wniosków z konfliktu na Ukrainie" {TUTAJ(link is external)}.  Zawierała ona przemyślenia na temat strategii i taktyki działań wojennych ilustrowanych przykładami z kampanii wojsk rosyjskich na Ukrainie.  Otrzymaliśmy przy tym imponujący katalog błędów oraz idiotyzmów popełnionych przez rosyjskie dowództwo.

  Do tych, o których mówił Bartosiak, dochodzą wciąż nowe.  Wczoraj [28.03.2022] przeczytałam w Salonie24 {TUTAJ(link is external)} "Samobójczy rajd rosyjskich żołnierzy przez toksyczną strefę w Czarnobylu":

  "Rozległy obszar wokół Czarnobyla jest niedostępny dla wszystkich, którzy tam nie pracują lub nie mają specjalnego pozwolenia, ale Czerwony Las jest uważany za tak silnie skażony, że nawet pracownikom elektrowni atomowej nie wolno tam wchodzić.  Rosyjscy żołnierze jadąc w konwoju nie używali żadnego sprzętu antyradiacyjnego. Pracownik Czarnobyla powiedział, że było to "samobójstwo" dla żołnierzy, ponieważ wdychany przez nich radioaktywny pył mógł spowodować, że zostali napromieniowani.
- Duży konwój pojazdów wojskowych przejechał drogą tuż za naszym zakładem, która biegnie obok Czerwonego Lasu - powiedział jeden z pracowników agencji Reuters. - Konwój wzbił w powietrze dużą kolumnę pyłu. Wiele czujników bezpieczeństwa radiacyjnego wykazało przekroczone poziomy - dodał.
Pracownicy elektrowni mówili rosyjskim służbom, że powinni zachować ostrożność w związku z promieniowaniem, ale ci nie zwracali na to uwagi. Jak relacjonowali, żołnierze ci w ogóle nie mieli pojęcia, w jakim obiekcie się znajdują, i że kiedyś doszło tam do katastrofy nuklearnej. Powiedziano im tylko, że to "infrastruktura krytyczna".
  Specjaliści z rosyjskiego wojska, którzy są przeszkoleni w radzeniu sobie z promieniowaniem, przybyli na miejsce dopiero około tydzień po przybyciu rosyjskich żołnierzy - powiedzieli pracownicy. Ci również nie mieli na sobie sprzętu ochronnego.".

  W tym samym dniu portal Niezalezna.pl donosił "Rosyjska armia w odwrocie. Brakuje żołnierzy i amunicji" {TUTAJ(link is external)}.  Trudno więc się dziwić, że wielu publicystów i blogerów zastanawia się nad przyczynami tak zdumiewającej nieudolności Rosjan.  Podam dwa przykłady.  Bloger Śmieciu w notce "A może marzec 1940 i czerwiec 1941?" {TUTAJ} podejrzewa, że może kryć się za tym jakiś szatański plan.  Pisze on:

  "Patrząc na to co się dzieje na Ukrainie rysuje się coraz wyraźniejszy obraz. Owszem mamy wojnę. Tylko że ta wojna, przynajmniej dla mnie, nie toczy się o nic. Nie chodzi o zajęcie Ukrainy. O obalenie rządu Zełenskiego. Nikt na tej wojnie nie zyskuje ani nie wydaje się że zyska. Więc na czym polega ta wojna? Ona, jak się wydaje, polega na ... wojnie. Jest to wojna toczona dla samej siebie. Wojna, w której chodzi o wojnę. Wojna, której celem jest prowadzenie wojny. (...) No ok ale mimo wszystko prowadzenie wojny dla wojny cel mieć musi. Przecież ktoś musiał się naprawdę napracować by cały świat mógł oglądać tak zadziwiające zjawisko jak zwyciężających Rosjan Ukraińców. Trzeba naprawdę bezwzględnej ręki i mocy by doprowadzić do takiej kompromitacji. Przecież każdy rosyjski dowódca, żołnierz widzi te absurdy. Widzi tą nieudolność. Dyscyplina musi być żelazna by przeprowadzać idiotyczne działania, o których wiadomo z góry że zakończą się porażką. Stratą sprzętu. Upadkiem morale. Naprawdę, trzeba wysiłku i planu by umieć przeprowadzić autodestrukcję w sytuacji kiedy łatwo można obrócić rzeczy na swoją korzyść.
W sztuce tej biorą udział wszyscy. Putin gra tchórza chowającego się przed presją. Najważniejsi ludzie od wojny gdzieś poznikali także. Dodatkowo media ciągle pokazują tego słabo zrobionego sobowtóra Putina. Wiele osób same z siebie dostrzegły widoczne różnice między wyglądem poprzedniego i nowego Putina. Bez żadnych sugestii. Słowem nie tylko dziwnie dzieje się tam na wojennym dole ale także na prowadzącej ją niby górze. (...) I to jest ten moment kiedy robi się ciekawie. Bo właśnie na tym etapie jesteśmy! Co stało się w marcu 1940r? Otóż wojska Stalina przebiły się przez fińskie zasieki, wojna była wygrana. Tylko że ... nie taki przekaz poszedł w świat. Stalin mając otwartą już drogę na Helsinki zawarł rozejm i wycofał się. Tysiące jego żołnierzy zginęło na marne. A świat dowiedział się że mała Finlandia była w stanie stawić opór imperium zła. Natomiast komunistyczna armia nie jest taka straszna jak ją malowali.
A co było jeszcze później? Wiadomo. Operacja Barbarossa.  (...) Ponieważ zbliżamy się do finału. Mieliśmy samobójczą fińską misję i niemiecki atak na kolosa na glinianych nogach. Dzisiaj mamy zwyciężającą Ukrainę. Ukrywającego się Putina. Kompromitację Rosji. ".

  Inny punkt widzenia reprezentuje Piotr Wielgucki w tekście "Czy ta ruska armia rzeczywiście jest taka tragikomiczna, czy to strategia na innym froncie?" {TUTAJ(link is external)}.  Nie ma watpliwości, że chodzi o zdradę.  Według niego:

  "Jeśli odrzucimy teorię, że ruska armia jest tak groteskowa i kompletnie pozbawiona zdolności bojowej, jak widać na internetowych filmikach, to pozostaje tylko sabotaż, jako wyjaśnienie całej sytuacji. Możliwe jest także połączenie tych dwóch wyjaśnień, życie zweryfikowało legendę o niezwyciężonej Armii Czerwonej, ale nie jest to też, aż tak nieudolna armia, jak się prezentuje i komuś bardzo zależało, aby ofensywa na Ukrainie się nie powiodła. Czy głównym sabotażystą jest Szojgu, czy tradycyjnie jakiś szef FSB, to odrębna zagadka. Dodatkowo trzeba pamiętać, że nawet w Rosji czasy się zmieniły i swoje do powiedzenia mają oligarchowie powiązani z rożnymi szychami na Kremlu i w FSB. W mojej ocenie działania na Ukrainie mogłyby wyglądać zupełnie inaczej, gdyby za Putinem stał cały Kreml, dowództwo armii, FSB i oligarchowie, ale nic na to nie wskazuje i dlatego ukraińscy rolnicy holują ruskie czołgi traktorami.".

  Muszę stwierdzić, że niepowodzenia Rosjan bardzo mnie cieszą, niezależnie od ich przyczyny.  Chciałabym, aby było ich jak najwięcej.  Rosjanie na nie zasłużyli.

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika amica

1. wojna

Nie należy korzystać wyłącznie ze źródeł jednej strony, co się więc Putinowi udało się: 1) zjednoczyć naród wokół obecnej ekipy. Akcja medialna nagłaśniana od lat przekonała naród, że Ukraińcy mordowali cywilów rosyjskich (miliony zdjęć, filmów) oraz że Ukraina jest częścią NATO i NATO zagraża Rosji; 3) wzięcie opozycji pod klucz, zniszczenie mediów opozycyjnych, skuteczne zastraszenie ludzi przeciwnych i upowszechnienie myślenia prorosyjskiego; 4) ożywić poczucie zagrożenia Rosji przez Zachód. Wbrew nadziejom Zachodu, sankcje wpłynęły na poparcie dla Putina. Jeżeli chodzi o wojnę, przegrano, choć osiągnięto więcej niż można było się spodziewać w 2018 roku. Odzyskano sporo terenu, w tym wodę dla Krymu. Zmuszono Ukrainę do walki na 2 fronty, co pozwoliło na zyski terytorialne, zniszczono przemysł, infrastrukturę, wiele obiektów i kilkadziesiąt tysiecy ludzi. No i udało się zdestabilizować nas, najpierw nasyłając Arabów, a potem licząc na trudności z tak dużą imigracją. W kraju informacje negatywne nie są dostępne. Gierasimow i Szojgu pojawili się ponownie.

avatar użytkownika UPARTY

2. To prawda, że tak jakby na południu w Chersoniu walczyła

inna armia niż w okolicach Kijowa. Również i te oddziały co szturmują Mariupol wydaja się być zupełnie sprawne. Przyczyna tego jest moim zdaniem prozaiczna. W okolicach Mariupola i Chersonia walczą oddziały nazwijmy to pierwszej kategorii a w innych miejscach niższych. Sądząc po tym co widzę, to wydaje mi się, że po prostu Rosji nie stać na więcej oddziałów pierwszej kategorii, bo to utworzenie, wyszkolenie i utrzymanie dużej sprawności bojowej jest bardzo kosztowne. Trzeba bowiem ciągle jeździć czołgami po poligonach, czołgi stale remontować
i to samo dotyczy innego sprzętu. Wydaje się więc, że Rosja ma pieniądze tylko na nie wielkie takie oddziały.
Czy rzeczywiście Rosji nie zależało na zajęciu Kijowa? Możliwe, ale mało prawdopodobne.
Zgadzam się z Amicą, że podstawowym celem wojny było zaopatrzenie Krymu w wodę. Donieck i Ługańsk też są ważne, ale już w drugiej kolejności. Natomiast Kijów, Charków to zadania dalsze.
Jedynym zadaniem równie ważnym jak woda na Krym było zdobycie Odessy i to się nie udało.
I teraz popatrzmy na państwa, które Ukraina proponuje jako gwarantów swojej niezawisłości. To przede wszystkim Polska i Turcja. Oczywiście gwarancje te muszą być reasekurowane przez USA.
Czyli w ten sposób powstaje na naszych oczach nowy pakt militarno polityczny oddzielający Rosję od Europy. Jeżeli do tego dodamy bardzo silnie wspomagająca Ukrainę Anglię i Skandynawię, to rysuje się nam nowa mapa polityczna Europy. Kibicujące Rosji Niemcy, Francję i Węgry vs Polskę Ukrainę Turcję Anglię i Kraje Skandynawskie wraz z USA. We Francji w debacie publicznej już stoi kwestia ponownego wystąpienie z NATO w Niemczech takich postulatów nie ma ale za to jest postulat zapewnienia sobie samemu bezpieczeństwa militarnego, co de facto oznacza to samo.
I teraz popatrzmy Anglia, Polska, Ukraina to około 140 mln ludzi. Jeżeli dołączymy do tego Turcję z ponad 80 mln ludzi to mamy ok 220 mln. Rosja Niemcy i Francja to niby więcej bo ok 280 mln. Jednak razem z Rumunią i Krajami Skandynawskimi to już robi sie prawie równowaga a uwględniając strukturę wiekową nawet przewaga naszego bloku. Natomiast kwestia rozwoju ekonomicznego, to tutaj uczestnictwo USA pozwala mieć nadzieje na szybkie wyrównanie poziomów.
Czyli robi się niezwykle ciekawie.

uparty

avatar użytkownika amica

3. wojna

Naprawdę nie kontaktowałam się z gen. Komaszenkowym, ale powiedział to co powyżej napisałam, że głównym celem ataku na Kijów było odciągnięcie wojsk ukr. od Donbasu i zabranie tam najwiecej terenu. Gdyby całość opanowano byłoby cudownie, ale zniszczenie kraju i włączenie do Rosji Donbasu i Osetii to ich na razie zadowala. A straty? Od kiedy to w Rosji ważne

avatar użytkownika michael

4. Kampania wyborcza Władimira Putina

Napisałem już to gdzieś w innym miejscu. Taka jest rosyjska tradycja, trwająca jeszcze od czasów Iwana Groźnego. W Rosji, aby zdobyć sympatię Rosjan trzeba zniszczyć, zburzyć, spalić, wymordować i zniewolić jakiś kraj albo chociaż miasto. W roku 1570 car Iwan IV Groźny z pomocą oddziałów opryczniny zdobył i zniszczył Nowogród Wielki wraz z wszystkimi innymi miastami Rosji na drodze z Moskwy do Nowogrodu. [https://wielkahistoria.pl/najwieksza-zbrodnia....] Gdy Rosja jest groźna i zła, gdy niszczy, pali i morduje, Rosjanie się cieszą, są dumni ze swojego cara, który jest tak groźny, że cały świat umiera ze strachu przed potęgą Rosji.