IPN - ostateczna rozgrywka

avatar użytkownika chinaski

Kilkadziesiąt godzin po wreszcie padłym z ust Prezydent B. Komorowskiego konkrecie - wyjścia z inicjatywą dokooptowania w skład reaktywowanego Trójkąta Weimarskiego Rosji, otrzymujemy z Moskwy mglistą zapowiedź "nagrody":

"- Rosja może zrehabilitować polskich oficerów rozstrzelanych przez NKWD wiosną 1940 roku - oświadczył ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce Aleksandr Aleksiejew, którego za agencją Interfax przytoczyło radio Echo Moskwy."


Co prawda, podobne głosy już ze strony Kremla wielokrotnie padały ( zwykle po nich pojawiał się jakiś konkret np. w postaci oddalenia przez Sąd Najwyższy Federacji skargi Memoriału w sprawie Katynia), ale które opiniotwórcze medium w Polsce pokusi się o zdroworozsądkową ocenę rzeczywistych chęci Putina/Miedwiediewa przełamania impasu w zakresie normalizacji stosunków polsko-rosyjskich? O rusofobię zostać oskarżonym, zwłaszcza po 10 kwietnia, jest wyjątkowo łatwo... Przypomniał mi o tym wczoraj jeden z redaktorów radiowej Trójki, który dokonując rytualnego przeglądu prasy, stwierdził, że "Nasz Dziennik" poświęcający zbyt dużą uwagę pracy rosyjskich kontrolerów (, a zwłaszcza ich przełożonych z Moskwy)z tego feralnego kwietniowego dnia, przejawia rusofobiczne tendencje...

Jak wiemy, pole do polsko-moskiewskiego pojednania przez ostatnie lata psuli policjanci pamięci z IPN. Kolejne publikacje dokumentujące rzeczywisty stosunek "braci ze wschodu" do Polaków, nie tworzył atmosfery do pożądanego zbliżenia. Oczekiwania salonu wobec IPN były od początku niezmienne: Instytut nie miał dociekać historycznej prawdy, która dla naszych wielkich sąsiadów nie jest przyjemna; winien skupić się na "grzeszkach" nas samych: dowieść jakim Dmowski był rusofobem, Piłsudski - faszystą, AKowcy - mordercami, wieśniacy - hienami cmentarnymi. Przesadzam? Proszę prześledzić na jakich incydentalnych elementach polskiej historii skupiła się w ostatnich 20 latach "Gazeta Wyborcza", "Tygodnik Powszechny" i obu tych tytułów ekspozytury.

L. Kieres rozumiał, których tematów jego Instytut nie mógł dotykać. A były to obszary zasadnicze, kształtujące Polskę po 1989 r., kreujące otaczającą nas dziś rzeczywistość. W wolnej Polsce w zasadzie każdemu autorowi poważnej publikacji np. na temat Komunistycznej Partii Polski mainstream przykleja z automatu łatkę oszołoma i antysemity; zakazanym w obiegu publicznym jest uzasadnione historycznie określenie "żydokomuna"; tematem tabu stała się aktywność A. Michnika w końcowych latach 80. i początkowych 90. ubiegłego wieku ( m. in. jego wyjazd do Moskwy i lustracja akt w SBeckich archiwach).

Dziś organ Nadredaktora jest zasadniczym mecenasem wizji polsko-moskiewskiego zbliżenia, udostępnia łamy KGBiście Putinowi, rozpieszcza polskich fanatycznych rusofili z Olbrychskim i Wajdą na czele, broni postawy Moskwy ws. wyjaśniania przyczyn tragedii smoleńskiej.


W tym samym czasie zajadle walczy z instytucją, która podjęła się oczekiwanej misji przywrócenia Polakom pamięci historycznej, która realizuje credo J. Piłsudskiego : "Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości."

Dziś dostaje się IPNowi za rozrzutność. Metoda ta sama co zwykle: wylać hektolitry populizmu (, którym salon się oficjalnie tak brzydzi), a ciemny lud to kupi. Bo, cóż działa na wyobraźnie tłumu bardziej niż pieniądze?
Właściwy naukowiec konkluduje:

"Gdyby naukowiec dostał do ręki takie pieniądze, jakie IPN poświęcił na tłumaczenia i wyjazdy zagraniczne, można by pomyśleć o programie badawczym zakończonym kilkutomowym wydawnictwem." (prof. Tebinka)

A jeden z "synków" Michnika poucza, co odzyskany Instytut zrobić MUSI:

"W ciągu kilku tygodni IPN będzie miał nowego prezesa - pierwszego od śmierci Janusza Kurtyki, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Nowy prezes będzie musiał zacząć od gruntownych porządków."


Chciałoby się w odpowiedzi rzec: "musi to na Rusi"; obserwując poczynania Platformy, jestem jednak przekonany, że będzie dokładnie tak, jak zarządzi Nadredaktor.

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Joanna K.

1. Z bajek Kryłowa: "W bani rozgrzewa się Putina

Gdyby to córką Rzymianina
była wskazana wyżej dama
wtedy by zwała się Putana

Z przedziwnych "usług" w świecie znana
w sposobach wyrafinowana
bo po "seansie" z batem, pejczem
osobnik woła: jeszcze, jeszcze!

Inne mocniejsze zna sposoby
by go "miłością" spodlić, zdobyć,
Staraszy kaukaskim terrorystą
lub Żółtym, który weźmie wszystko.

Gdy ktoś w objęciach jest Putiny
to nie zna dnia ani godziny
Dzierżąc w niedźwiedzim swym uścisku
Miłośnie daje mu po pysku.

- Najpierw ten Barak "niegr Liłowyj"
co do miłości był gotowy
/ u nas baraki były w łagrach/
na demokrację dał się nabrać

Myślał, ze świat to wspólne łoże:
"Pofiglujemy sobie może
Za to prezenty ci dostarczę
układy START i z Polski "Tarczę"

- Już nie zagraża mi Europa
chociaż się łasi - dam mjej kopa.
Niemcom nie szkodzi Chodorkowski
Rura nas złączy - obok Polski!

Marzy Putina siedząc w bani
jak słodko oszukaństwem ranić
choćby dwóch durnych polaczyszków
co oczekują jej uścisków.

"Ki czort nakazał polaczyszkom
za ruską się rozglądać miską
Wot tak! GaJowy wraz z Tramparzem
Razem rządzili, klęczą razem."

Po plecach smaga ich miotełką
Czuje sie rzeźko, swojsko, lekko.
Ciało Putiny znów ma urok
Bez KGBowskich już mundurów.

"Gdzie polaczyszki dwaj, lokaje?"
Każdy z nich z kolan raźno wstaje
rozanielona obu mina
Z łaski Putany, vel Putina.
.....................................................
A kiedy MAKiem nakarmieni
Dwaj dotkną Tej Smoleńskiej Ziemi
wtedy się wzajem będą pytać
co w ruskich czeka ich korytach.

Putina wesprze ich rządzenie
"strachem na Lachy" - zaś ramieniem
obu przytuli w czułym geście
i po Czerwonej da im Gwieździe.

- nie znam autora, ściągnęłam z kompa koleżance :)

Ostatnio zmieniony przez Joanna K. o czw., 10/02/2011 - 16:43.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski