Panika na Prawicy, czyli „Na giewałt! Integrujmy się!”

avatar użytkownika MoherowyFighter

Stara prawda powiada, że nie da się być prorokiem we własnym kraju. A ja mówię, że to są brednie. Bo też blisko 2,5 roku przed kolejnymi koncertowo przerżniętymi przez PiS (czyt.: Porażki i Sromota) wyborami napisałem (w tekście – „

I co prawico dalej nie chcesz Integratora?

”):



Właśnie od wczoraj mamy na horyzoncie przedsmak następnych klęsk zarówno w wyborach samorządowych jak i krajowych parlamentarnych jak też i prezydenckich. Zaś nikt nie chce słyszeć o tym, że Szanowna Prawica winna się coraz bardziej rozszerzać i pogłębiać, jedynie zaś by dobrze bronić swojej oblężonej twierdzy. I chyba czeka na kolejną Bastylię. Rzecz w tym, że zgodnie z tezą Klasyka, „Historia nigdy sie nie powtarza, a jeśli już to jako swoja karykatura”, jednak to wcale nie interesuje Szanownej Prawicy, która przeżuwa swoje pyrrusowe zwycięstwo.

Prawda, że ciągle to jest aktualne? Ale zaraz, zaraz, bo „po drodze” wypadło kilka klocków z tej prawicowej układanki, zaś największa rozsypka nastąpiła 10 kwietnia ub.r. Jednak mimo że głębia tamtej tragedii była porażająca, i być może, paraliżująca, to historia pokazała, że z wyciąganiem wniosków na Szanownej Prawicy jest tradycyjnie licho. Bo? Bo cały czas z nieubłaganą precyzją chodzi maszyneria KILL’a, tzn. Klastrowego Integratora Lewako-Leberalnego. Ale chwileczkę, czy to oby rozegzaltowana Prawica nie biegała tam i siam i nie wymachiwała przykładem kampanii społecznej „Zmień kraj, idź na wybory”, wskazując drugie, trzecie, a może i en-te dno tej kampanii? Że była w niej zaangażowana ogromna masa organizacji, firm i instytucji. I co? I pstro. Bo nawet i z owego corpus delicti Szanowna Prawica nie potrafiła wyciągnąć właściwych wniosków. A jest on jeden. Mianowicie taki, że owi kontrahenci, w powyższej kampanii społecznej, mają na celu nie dopuszczenie do tego, by kiedykolwiek, w jakkolwiek dającej się przewidzieć przyszłości, władzę przechwyciły jakiekolwiek siły rozliczeniowe i zorientowane na budowę IV, V, VI lub en-tej Rzeczpospolitej. Tam nikt nikogo nie egzaminuje z tego, czy ten lub ów jest mniej lub bardziej lewacki/leberalny, czy zna lub nie zna słuszniejszych gości, czy ma mniej lub bardziej prawe (sic!) pochodzenie ideologiczne, czy gorliwie i bałwochwalczo potrafi bić pokłony Wielkiemu Liderowi, czy to lub owo. Nie, tam się liczy wyłącznie to, czy zna się na czymś i czy potrafi to robić dobrze. I to idzie w dziesiątki tysięcy ludzi. A na Szanownej Prawicy popłoch, bo Wielki Lider może lub może nie ustąpi, kieszonkowego wicelidera może lub może nie wyrzuci, a… i jeszcze się jakąś gazetę ogólnokrajową straciło. I gdzie się nasze ukochane buźki pożywią i załapią na stołeczki? Uuuupsss… Houston, mamy problem! Mamy problem! I panika na Prawicy – „Na giewałt! Integrujmy się!” A kto się nie chce integrować, to tego rzecznik dyscypliny przed frontem przeczołga.

Ino, momencik. Coś może o strukturach i ich budowaniu, o nowych instytucjach i ich rozwijaniu, o wyjściu do innych środowisk? Aaa… nie, Panie Dzieju, to za trudne. Chociaż nie. Jakieś tam próby były i gdy nie odniosły błyskotliwego sukcesu i żadnych z tego fajerwerków nie było, to o sprawie zapomniano. No, jakieś think-tanki? Tak, może ze dwa. W KILL’u jest ich co najmniej kilkanaście. Jakieś agencje PR, domy mediowe itp.? Plaża. W KILL’u kilkadziesiąt. Jakieś sondażownie? Może jedna. W KILL’u ponad 5. Jakieś gazety codzienne? Góra dwie. W KILL’u do 10. Jakieś tygodniki? Ze trzy-cztery. W KILL’u całe zatrzęsienie. Jakieś instytucje finansujące? Może jedna. W KILL’u dziesiątki. Jakieś stacje telewizyjne? Słownie: jedna. W KILL’u co najmniej trzy. Jakieś stacje radiowe? Może ze dwie. W KILL’u ponad 5. No i cała masa dodatkowej prasy: męskiej, kobiecej, młodzieżowej itp., to w KILL’u. O portalach internetowych to już nie wspomnę. „Ludziska! Na giewałt! Integrujmy się!”, słychać coraz głośniej, bo… „… bo po nas czołgiem przejadą.”

No, to się integruje Brać Prawicowa. Choć dziwna to integracja, bo do niedawna polegało to na wojenkach różnych prawicowych kanap i kanapek, aż został twardy prawicowy trzon (jakkolwiek by to i brzmiało) w postaci Porażek i Sromoty. A może i Porażek i Safandulstwa? Sam nie wiem. Ale, ale, właśnie słyszymy, że tam następne koterie drą ze sobą koty i żaden tam Palikot nie jest potrzebny, by się Porażki i Sromota nie wygrzebała ponad 30 proc. poparcia w społeczeństwie. A to zdecydowanie za mało do Budapesztu w Warszawie. Bo? Bo wpierw trzeba samemu uporządkować własne podwórko, a przede wszystkim to zacząć szanować ludzi. No, bo gdy gadam sobie z jednym z tamtych posłów, który w kadencji się natyrał, jak dziki osioł, a został zepchnięty na liście na pozycję bezmandatową wskutek tego, że spadł na jedynkę w okręgu desant z Centrali a to spowodowało dalsze przesunięcia, to słyszę „Panie, odchodzę z polityki bo mnie swoi robią w wałka. A Nowogrodzka niewiele widzi.” Zresztą, co się dziwić, jeśli porozwiązywała ona sporo struktur lokalnych/terenowych? To tak, jakby głosić przejście do kontrofensywy przy jednoczesnym rozformowaniu jednostek liniowych/frontowych. Kancelistami i adiutantami się bitew nie wygrywa, że o wojnach to nie ma co wspominać. A właśnie KILL ma całą masę struktur terenowych (liniowego wojska) współpracujących z zapleczem, takim jak np. zawiązywana ad hoc Koalicja 21 października. Swoją drogą, to musieli się tam zdrowo zachichotać, gdy obserwowali jak się Szanowna Prawica bierze do robienia akcji „Pilnujmy wybory” (czy jak to się tam nazywało).

A wiecie, Szanowna Prawico, dlaczego w KILL’u się tak nachichotali? Ano dlatego, że KILL się na codzień integruje w ramach różnych trywialnych inicjatyw (ot np. akcja dokarmiania kanarków, promocji muzyki Chopina, propagowania klejenia latawców, przeprowadzania dzieci przez jezdnię itp.), by w ten sposób stanowić zgraną siłę różnych formacji wewnątrz- i międzyśrodowiskowych. W ten sposób każdy tam sprawdza swoje umiejętności, kwalifikacje, pomysłowość itp. I jest to samoistny, samosterowny mechanizm współdziałania w ramach konkretnych celów czy też projektów. Tam się liczy funkcjonalność i operatywność. I tam nikt nikomu do legitymacji nie zagląda. Stąd też, gdy jedna z formacji (aka klaster) wpadnie na pomysł, by dokarmiać kanarki, to niedługo po tym cała Polska to robi. Gdy jakiś inny promuje klejenie latawców, to wszędzie – czy to w Warszawie, czy w Szczecinie, czy w Łodzi, Gdańsku itp. – rozwija się akcja klejenia latawców. I podobnie jest w przypadku gonienia kaczystów. Natomiast… Natomiast, gdy ktoś się tam z kimś pożre, to nie goni z tym do studia telewizyjnego, do redakcji jakiejś gazety, do komputera (na portal internetowy) itp., by koło pióra robić tamtemu. I albo między sobą załatwiają spory albo się cicho ze sobą rozchodzą. Zupełnie inna klasa. Zaś to przyciąga innych, gdyż rodzi to zaufanie i jest atrakcyjne. Szanowna Prawica tego właściwie nie rozumie. Oczywiście w KILL’u robi się kontrolowane szopki najeżdżania jednego na drugiego, lecz czyni się to wyłącznie po to, by w ten sposób przykryć jakieś większe wewnątrz- bądź międzyśrodowiskowe przetasowania. Po domknięciu akcji wszystko wraca w swoje stare koleiny, by…. By kaczystów gonić dalej.

Niestety, ale tego wszystkiego, co wyżej, to Szanowna Prawica nie kwapi się dostrzec, bo też gdyby miało być inaczej to musiała by się starać jakoś wewnętrznie zmodernizować. Lecz może właśnie dzięki temu wpadłaby jej jakaś władza do ręki, a z tym to… byłyby same utrapienia. Choć miło byłoby poczuć zawrót głowy od sukcesów. Nieprawdaż? I te wszystkie splendory i atrybuty władzy…. Nieważne. Na razie trwa panika na Prawicy, czy w popłochu „Integrujmy się!”.

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Moherowy

u nas na Blogmedia24 nie ma żadnej paniki.

Juz dawno Ci, co sie chcieli zintergrowac wokół konkretnych projektów, to się zintegrowali i pracują.
Pracują i współpracują ze sobą.
Prawica to nie komuna, tu nic na rozkaz, każdy musi byc przekonany do tego, co robi.

Tyle o Matrixie.

A w realu? Zobacz mój wątek "Przystanek Niepodległość" - tam sie ludzie integrują naprawdę i z przekoaniem. Bo to "fanatycy są" :) Fanatycy różnych spraw, których łączy jedno - Polska.

Tak więc spoko, integrujemy sie i wspieramy i w Matrixie i w sieci.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. zobacz sobie

11 listopada spotkanie Polaków na "Przystanku Niepodległość". Narodowcy z Piłsudczykami.
i tutaj


giewałt podnoszony przez publicystów jest ich giewałtem. My robimy swoje. Solidarni2010, Radio Niepoprawni, Stowarzyszenie PJN i Kluby GP, Stowarzyenia Kresowe i Rekonstrukcyjne. Wystarczy się rozejrzeć. W mediach tego nie znajdziesz, tylko na portalach prawicowych, które mają i swoje działanie w Matrixie, ale i w realu.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika MoherowyFighter

3. Marylo,

ja nie mówię o jakiś mikroinicjatywach. Za to czapki z głów.

Ja mówię o "centralnościach" i tym co z telepudła wynika. Cały czas mi brakuje prawicowej husarii, która mogłaby nadciągnąć. A już czwarty rok obserwuję porażki i sromotę, zresztą ten okres jest nieco dłuższy.

avatar użytkownika Maryla

4. Moherowy

porażki polityków są naszymi porażkami też. Bo rządzą nami zaprzańcy i róznej maści postkomuna.

Ale mamy 4 lata - jak politycy sie nie pozbieraja do kupy, to ci, co sie sami zorganizwoali i znaleźli w pOlsce - ci wszyscy, którzy pójdą w Marszu 11.11 może znajdą własnych liderów?
Tych, co nie byli dotąd czynnie w polityce, ale świetnie się sprawdzili jako ludzie z kręgosłupami i ideami w działaniach pozapolitycznych?

Ludzie chcą zachowac to, co mają i dodatkowo jeszcze coś nagromadzić. Takich ludzi niczym nie przekonasz, dopóki sami nie zobaczą, że zamiast im przybywac, to ubywa.

Jeszcze nie poczuli. Potrzebują czasu. Tak samo potrzebowali tego czasu ludzie, którzy zjadą sie na własny koszt z całej Polski do Warszawy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika MoherowyFighter

5. Marylo,

oby coś to dało. Ja jednak jestem coraz bardziej sceptyczny. Pamiętasz, gdy pisałem, by przekształcić ten ruch po 10 kwietnia w coś większego? Obawiam się, że po tym pozostał słomiany zapał. Bo o żalach ludzi stamtąd, którzy odbijali się od drzwi Porażek i Safandulstwa, to już nie ma co mówić. Było o tym tu i ówdzie. Jakoś cholera brak jest tych sprzężeń zwrotnych pomiędzy Nowogrodzką a "pisowskim ludem". Ja tego za bardzo nie widzę. I jeszcze jedno. Co można sądzić, gdy słyszy się, że wewnątrz partii odchodzi kolejna rozpierducha? I że jest od rozpierduchy do rozpierduchy. To może ma być do czegokolwiek motywujące?

avatar użytkownika Maryla

6. Moherowy

wszelkie rozpierduchy mnie draznią. Ale nie łudźmy sie, w PiS nie są same anioły, ani brylanty.
Pierwsza próba przejęcia PiS dokonała się, zanim Prezes zdążył otrząsnąć sie po śmierci Brata . Ale tamta kluzikowa rozpierducha wychodziła z pnia PO. Nie udała się, bo zdradą jechało na kilometr.

Kolejne przegrane wybory powinny wywołac jakąs refleksję , a nie gilotynowanie tych, co chcą takiej dyskusji. My wyborcy poczekujemy takiej dyskusji.

Ruch 10 kwietnia nie powstał, bo stowarzyszenia i fundacje zaangazowane w ten ruch zjedzono zywcem. Od ITI po Czerską rzucono się na organizacje, które się zebrały, aby ten ruch utworzyć. Nie dostali wsparcia ze strony "prawicowych" publicystów,ani PiS, wycofali się z pola walki.

Spokojnie. Patrzmy i wyciagajmy diamenty z popiołu. Ale ja na żadną integrację ze Stowarzyszeniem Grunwald, co sie zebrało pod skrzydłami SOWA sie nie zgadzam.

Myśle, że nie tylko ja, nikt myslący i uczciwy nie będzie stawał u boku zaprzańców.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl