The Kabbalah Centre, czerwona nić Racheli – symboliczny znak uczniów organizacji i Paweł Śpiewak

avatar użytkownika Maryla

Co ma wspólnego profesor Paweł Spiewak , Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego z celebrytkami jak Madonna, Winnona Ryder, Elizabeth Taylor, Britney Spears czy rodzimą Marylą Rodowicz ?

Czerwone nitki kabały tzw. nitki Racheli.

Jest jednak coś bardziej niebezpiecznego niż ściśle komercyjna działalność The Kabbalah Centre. W nauczaniu o kabale Yehuda Berg wykorzystuje symbole pochodzące z mistyki żydowskiej, ale odcina się zupełnie od judaizmu.

 

KABAŁA - Mistyka Żydowska, Chasydzi, Cadycy i Sefiroty

Najsłynniejszą uczennicą kabały jest Madonna, która jak podkreślały media na rozwój nowojorskiego Centrum Kabały wydała już 22 mln dolarów, jako sponsorka. Do związków z kabałą przyznały się otwarcie takie gwiazdy jak: Demi Moore, Elizabeth Taylor, Britney Spears czy Lindsay Lohan. Madonna oraz Demi  wraz z mężami świętowały w Tel Awiwie żydowski Nowy Rok. Ortodoksyjni żydzi uznają kabałę za ezoteryczną odmianę judaizmu dlatego jej nie uczą gojów w odróżnieniu od rabinów postępowych. Rabini kabalistów to według żydów święci i błogosławieni przez Boga za życia, a w USA mają opinię tępicieli malwersantów, zboczeńców i religijnych oszołomów. Kabała obok scjentologii to nic innego jak naukowy sposób na szybszy rozwój duchowy i rozwiązanie światowych problemów nękających ludzkość. Studiowanie kabały jako filozofii metafizycznej wymaga posiadania wyższych zdolności intelektualnych i wyższych funkcji rozumu, w tym zdolności do myślenia abstrakcyjnego. Rozum jak wiadomo jest potrzebny do zrozumienia, a zdolność myślenia abstrakcyjnego potrzebna jest zarówno filozofom jak i naukowcom do analizy i syntezy tego, co przekracza zdolność wyobrażania stanowiąc abstraktum rzeczy i zjawisk.

 

 
 
 

Od paru lat żydowska mistyka wzbudza zainteresowanie w Hollywood. Odkąd Madonna pobiera nauki w The Kabbalah Centre, czerwoną nić Racheli – symboliczny znak uczniów organizacji – noszą kolejne gwiazdy. Nie ukrywają jej Winnona Ryder, Elizabeth Taylor czy Britney Spears. 


W Polsce kolorowa prasa komentowała wyjątkową bransoletkę na ręce Maryli Rodowicz i Otylii Jędrzejczak. Czerwona nitka to zaledwie ułamek szerokiej oferty komercyjnej, jaką Yehuda Berg, twórca The Kabbalah Centre, przygotował dla swoich uczniów. Zachęca się ich do kupowania w sklepie organizacji wody, która ma ponoć moc wyleczyć raka, AIDS i SARS, ale też do nabywania poduszeczek z wypisanym na niej Imieniem Boga. Przede wszystkim trzeba się jednak zaopatrzyć w 23-tomowe wydanie podręcznika kabalistów - Sefer haZohar. Co ciekawe, jego cena nawet pięciokrotnie przewyższa tę proponowaną w innych księgarniach. Jest jednak coś bardziej niebezpiecznego niż ściśle komercyjna działalność The Kabbalah Centre. W nauczaniu o kabale Yehuda Berg wykorzystuje symbole pochodzące z mistyki żydowskiej, ale odcina się zupełnie od judaizmu.

Wcielenie królowej Estery?

Na efekty jego działalności nie trzeba było długo czekać. Gwiazdy, zdobywające kolejne stopnie wtajemniczenia w The Kabbalah Centre, prześcigają się w pomysłach na wyrażenie swej religijności. Madonna przyjęła imię Esther - twierdzi, że jest wcieleniem królowej Estery, a Britney Spears wytatuowała sobie imię Boga na plecach poniżej talii. Nie jest też tajemnicą, że Madonna przekazuje miliony dolarów na rozpowszechniania nauk The Kabbalah Centre, a Yehuda Berg buduje kolejne wille dla siebie i swoich synów.

Prawdziwa kabała

Niestety kabała, której naucza twórca The Kabbalah Centre, niewiele ma wspólnego z tą prawdziwą, do dziś studiowaną przez wielu żydów. Mianem kabały określa się cały, bardzo bogaty dorobek mistycyzmu żydowskiego. Poznając jej historię, można się przekonać, że składają się na nią różne odmiany i nurty. Co więcej, już od wieków pod jej szyldem występowali również żydzi zajmujący się magią, stosujący tzw. kabałę praktyczną. Zaliczało się do niej produkcję talizmanów, posługiwanie się imionami aniołów, pisanie imienia Boga na różne sposoby, rzucanie zaklęć i przekleństw.

Dlatego też ci, którzy nie mogli poznać kabały opartej na badaniach biblijnych, bliskiej ortodoksyjnemu judaizmowi odcinającemu się od stosowania czarów, widzieli w kabale jedynie magię. Podobno nawet król Władysław Jagiełło zapraszał na swój dwór kabalistów, którzy odprawiali magiczne rytuały odczytywania wizji ukazujących się w krysztale. Opowiadano też, że mieszkający w Pradze kabalista ulepił z gliny stwora - golema. Mędrcowi udało się ożywić swoje dzieło. Wykorzystał do tego moc Imienia Bożego. Niestety stwór nie miał zamiaru spełniać poleceń swojego pana. Zaczął niszczyć wszystko, co stanęło na jego drodze, i siał postrach wśród mieszkańców miasta. Przerażony twórca był zmuszony go uśmiercić.

Etykietowanie:

91 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. to chyba ta magia tak działa na Pawła Śpiewaka

że wbrew dokumentom i faktom, tak fałszuje rzeczywistość. Wstyd, profesor!

Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego przekonuje, że
wprowadzenie do powszechnego obiegu tego termin było sposobem na
usprawiedliwienie prześladowania Żydów.

- Wszystkie te pojęcia, jak żydokomuna czy żydobolszewicy, powstały w
Rosji podczas rewolucji październikowej - zwraca uwagę gość radiowej Jedynki.
Wojska Denikina przejęły te hasła z "Mędrców Syjonu", a potem
powędrowały na zachód. Przypisywano Żydom takie działania, które
prowadzić miały do rozbicia państwa.

- Sami bolszewicy używali tego hasła do walki z innymi bolszewikami - wyjaśnia profesor w "Popołudniu z Jedynką".
Starali się wmówić społeczeństwu, że komuniści byli "swoi i dobrzy", a
żydokomuna była "zła, bo narzucona i obca". Paweł Śpiewak to autor
książki "Żydokomuna. Interpretacje historyczne"
.
Przekonuje w niej, że
mit Żydów komunistów mordujących polskich patriotów to echo odwiecznych
antysemickich stereotypów.

>>>Przeczytaj zapis rozmowy

Profesor wyjaśnia, że, umieszczając w tytule swojej książki słowo
"żydokomuna", chciał zasygnalizować istnienie zjawiska o podłożu
ideologicznym. Zjawiska, które, jego zdaniem, miało katastrofalne skutki
i bez którego nie można zrozumieć Holokaustu...


---------------------------------------------------------------

Pod wywiadem w komentarzach porcja wiedzy dla Autora:

Przypomnijmy
tu, że ambasador sowiecki w Warszawie Wiktor Lebiediew, który "nieźle
znał Polskę" (w ocenie historyka prof. A. Paczkowskiego), w raporcie
wysłanym do Moskwy 10 lipca 1949 r. zwrócił uwagę, że w MBP, poczynając
od wiceministrów poprzez dyrektorów departamentów, nie ma ani jednego
Polaka. Wszyscy są Żydami" [podkr. - J.R.N.] (cyt. za: A. Paczkowski,
Żydzi w UB: próba weryfikacji stereotypu, [w:] Komunizm. Ideologia,
system, ludzie, red.

“Wśród
kolaborantów, którzy przybyli, aby pomagać sowieckim siłom
bezpieczeństwa w wywózce wielkiej liczby niewinnych mężczyzn, kobiet i
dzieci na odległe zesłanie i przypuszczalne śmierć, była
nieproporcjonalnie wielka liczba Żydów (...) Wśród kolaborantów i
donosicieli, jak i personelu sowieckiej policji bezpieczeństwa w owym
czasie był szokująco wysoki procent Żydów.” Norman Davies

“UB,
sądownictwo są całkowicie w ręku Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat
ani jeden Żyd nie miał procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń
wydają Polaków.” Maria Dąbrowska w Zapiskach w swym dzienniku pod datą
17 czerwca 1947 r.

"Żydokomunę
wymyślono by prześladować Żydów"? Nie trzeba było nic wymyślać, bo to
się samo narzucało. "Nadreprezentacja" Żydów w organizacjach
komunistycznych była faktem bardzo łatwym do zauważenia. A to, że
używano tego faktu do prześladowania Żydów to osobna sprawa. Tytuł tego
artykułu jest więc kłamstwem.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

2. Na temat

avatar użytkownika Maryla

3. Żydzi w UB

Wszelkie odniesienia do spraw narodowosciowych,
a szczegolnie do procentowego udzialu mniejszosci narodowych w aparacie bezpieczenstwa
publicznego w PRL w latach 1944-1956 budza ogromne emocje i wywoluja kontrowersje. Miedzy
pogladami skrajnymi (typu: UB = Zydzi czy tez - w UB nie bylo Zydow) wyroznic mozna wiele
wersji posrednich, ktorych podstawowym mankamentem jest fakt, iz dotychczas nie prowadzono
takich badan w sposob gwarantujacy obiektywizm uzyskanych wynikow. Co wiecej, nie bylo
klimatu dla takich badan. Ich podjecie spotkaloby sie natychmiast ze strony osob
przewrazliwionych z zarzutem "antysemityzmu". Cos sie jednak zmienia. Dowodem
tego jest spotkanie w Zydowskim Instytucie Historycznym na powyzszy temat...

Prelekcja prof. Andrzeja Paczkowskiego w
Zydowskim Instytucie Historycznym na temat: "Zydzi w UB" (12 kwietnia 1995 r.)
nie zostala naglosniona przez media, ponadto odbyla sie w godzinach rannych, dlatego
zapewne frekwencja byla niewielka, a dyskusja krotka i powierzchowna. Samo spotkanie
pokazalo jednak, iz nawet na tematy uwazane za kontrowersyjne, czy wstydliwe, dyskutowac
mozna spokojnie, w dodatku w gronie sluchaczy skladajacym sie m.in. z bylych
funkcjonariuszy.

Prof. Paczkowski, przy oczywistych w tego
typu badaniach zastrzezeniach metodologicznych (prelegent uznal m.in., iz kryteria uznania
kogos za Zyda sa "niejasne"), stwierdzil, iz w latach 1944-1956, na 447 osob w
centrali resortu bezpieczenstwa publicznego, pelniacych funkcje kierownicze (od naczelnika
wydzialu wzwyz), bylo 131 Zydow. Daje to lacznie ponad 29% Zydow na stanowiskach
kierowniczych w MBP! Inny wiarygodny historyk, Andrzej K. Kunert w wypowiedzi dla
"Gazety Wyborczej" (z 24-25 kwietnia 1992 r.) stwierdzil:

"Panuje opinia, ze bezpieka,
informacja wojskowa, prokuratura, sadownictwo byly pelne Zydow. To jest opinia calkowicie
falszywa - statystycznie w sadownictwie, bezpiece i informacji nie bylo wiecej niz 10
proc. Polakow pochodzenia zydowskiego".

Ale 10% calej populacji komunistycznego
aparatu terroru i represji, przy udziale ludnosci pochodzenia zydowskiego nie siegajacym
wowczas nawet 1% ludnosci w Polsce, to jednak liczba, ktora robi wrazenie i podwaza
calkowicie te opinie, ktore neguja udzial Zydow w bezpiece: a 29% Zydow na stanowiskach
kierowniczych to fakt, dajacy podstawy do twierdzenia, iz wspolrzadzili oni tym aparatem.

Skad sie wziela "zydokomuna"


Alina Grabowska napisala zas w
paryskiej "Kulturze" (nr 12/267 z 1969 r.), iz: "W pierwszych latach
powojennych (a nawet i pozniej) znakomita, niestety, wiekszosc pracownikow UB stanowili
Zydzi (...)".


Druga liczba, podana przez prof.
Paczkowskiego, dotyczyla czlonkow przedwojennych formacji komunistycznych (Komunistycznej
Partii Polski, Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, Komunistycznej Partii Zachodniej
Bialorusi, Komunistycznego Zwiazku Mlodziezy itp.). Otoz na owych 447 wysokich
funkcjonariuszy bezpieki az 94 osoby, czyli 21% nalezalo przed wojna do nielegalnych
struktur komunistycznych, dzialajacych w II RP. Wg stwierdzenia prof. Paczkowskiego,
prawie wszyscy Zydzi w bezpiece byli przed wojna czlonkami KPP, KPZU, KPZB, KZM i ich
przybudowek.
Stad, wg niego, wzielo sie okreslenie "zydokomuna". Prelegent
stwierdzil jednoczesnie, iz sa to jedyne dane liczbowe, ktorymi rozporzadza. Zaczerpnal je
glownie z poufnego, czy tez tajnego opracowania Biura "C" Ministerstwa Spraw
Wewnetrznych, wydanego w 1978 r., zatytuowanego: "Aparat Bezpieczenstwa w PRL w
latach 1944-1976". Zawiera ono noty biograficzne funkcjonariuszy aparatu
bezpieczenstwa, sporzadzone na podstawie ich akt personalnych, w tym wlasnych zyciorysow.

Co ciekawe, wiekszosc Zydow w bezpiece
wykazywala pochodznie "drobnoburzuazyjne", co tez wobec dokonujacej sie rzekomo
"rewolucji proletariatu", ktora miala byc skierowana przeciw
"burzuazji", stawia te rewolucje w nieco krzywym zwierciadle.
Przypomina to
slawne powiedzenie z tamych lat, na temat koniaku, ktory byl niegdys w ruchu
komunistycznym symbolem kapitalizmu. Otoz koniak stal sie "napojem klasy
robotniczej, spozywanym ustami jej przywodcow".

Celem bezpieki nie bylo rutynowe w takiej
sluzbie gromadzenie i przetwarzanie informacji. Nie byla to bowiem sluzba normalna,
powolana do ochrony panstwa jako takiego. Wg naukowcow zajmujacych sie tym resortem
profesjonalnie (A. Paczkowskiego i G. Jakubowskiego), "celem jego dzialania [byla]
"obrona i utrwalanie wladzy ludowej".
Byla to instytucja calkowicie
zideologizowana (...) i poslugujaca sie - rowniez na uzytek wewnetrzny i operacyjny -
jezykiem ideologii. Rzecz jasna komunistycznej".

Pomocnicy rewolucji


Dzieje ruchu komunistycznego przed
wojna nie sa doglebnie zbadane. Dotychczasowe publikacje na ten temat to na ogol
politgramota, przyodziana w szaty "naukowe", ale czasami mozna w nich znalezc
interesujace dane. Ze zrozumialych wzgledow pomijano w nich zestawienia statystyczne,
dotyczace spraw narodowosciowych. Skad zatem wzial sie stereotyp "zydokomuny"?

W 1936 r. wladze KPP sporzadzily pisemny
raport na temat sytuacji organizacyjnej. Wynika z niego, iz po postulowanych zmianach
skladu narodowosciowego i socjalnego we wladzach organizacji komunistycznych, w
centralnych wladzach KPP, liczacych 15 osob, bylo 8 Zydow i 7 Polakow. Na 15 sekretarzy
komitetow okregowych, 8 bylo pochodzenia zydowskiego, a 7 polskiego. W styczniu 1936 r. na
30 czlonkow i zastepcow czlonkow KC KPP bylo 15 Polakow, 12 Zydow, 2 Ukraincow i 1
Bialorusin, a razem z KC KPZB (ale bez zastepcow czlonkow KC) na 52 osoby bylo 21 Zydow,
17 Polakow, 8 Bialorusinow, 5 Ukraincow i 1 Litwin. W "aktywie centralnym" bylo
53% Zydow, w aparacie wydawnicym 75%, w Miedzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom
90%,
a w "aparacie technicznym" Sekretariatu Krajowego 100% (przy czym
"aparat techniczny" nie oznaczal, wbrew pozorom, funkcji mniej waznych - byli to
np. kurierzy do moskiewskiej centrali, lacznicy itp., ktorzy trzymali nici organizacyjne
struktur komunistycznych w swych rekach).

Rownie wysoki byl udzial Zydow w
strukturach terenowych KPP. W okregu radomskim w 1932 r. bylo ich 37%, w okregu kieleckim
ponad 54%. W strukturach mlodziezowych zas bylo ich jeszcze wiecej: w sierpniu 1930 r. w
skali calego kraju w Zwiazku Mlodziezy Komunistycznej Polacy stanowili zaledwie 20%, Zydzi
50%, a Bialorusini i Ukraincy 30%. Autor jednej z monografii regionalnych KPP, wydanej w
1994 r. stwierdzil, iz "z uplywem czasu zwiekszal sie udzial mlodziezy zydowskiej w
KZMP [Komunistycznym Zwiazku Mlodziezy Polskiej], w niektorych osrodkach stanowila ona
prawie 100%". To oni wlasnie w znacznym stopniu ksztaltowali wojenne oblicze ruchu
komunistycznego w kraju podczas okupacji, odbudowywanego na polecenie Stalina od 1942 r.
(w postaci tzw. Polskiej Partii Robotniczej), a takze w Moskwie.

Koncentracja w sluzbach specjalnych

Wg prof. Paczkowskiego aparat
bezpieczenstwa byl pierwszym czlonem nowego rezimu, budowanym calkowicie od podstaw. O ile
w innych dziedzinach kompartia nastawiona byla poczatkowo raczej na kontrolowanie i
dozorowanie przedwojennych fachowcow (w przemysle, szkolnictwie, wojsku, nawet w
administracji), brakowalo jej bowiem oddanych czlonkow PPR, ktorymi mozna bylo ich
zastapic, to do bezpieki i innych tajnych sluzb kierowano przede wszystkim
"swoich". A ktoz mogl byc bardziej za takiego uznany, niz przedwojenny czlonek
KPP i jej przybudowek?

Dlatego zatem do bezpieki trafiali
przede wszystkim przedwojenni komunisci, w wiekszosci juz przed wojna zawerbowani do
wywiadu sowieckiego. Podczas okupacji niemieckiej przebywali oni w ZSRR, inni zas
odgrywali czolowe role w partyzantce komunistycznej: sowieckiej oraz GL-AL.


Podobnie bylo w innej, mniej znanej,
ale nie mniej waznej sluzbie, czyli w Informacji Wojskowej. Znawca jej dziejow, Z. Palski
podaje, iz: Informacja nie pelnila zadan kontrwywiadowczych - byla instytucja
terrorystyczno-policyjna, ktorej zadaniem bylo wymuszenie posluszenstwa sil zbrojnych
wobec nowych wladz politycznych.
Poczatkowo 100% stanowisk w niej obsadzonych bylo
przez oficerow sowieckich. Polakow dopuszczono dopiero pozniej - pierwsi z nich objeli
jednak stanowiska wylacznie tlumaczy i protokolantow. Bylo ich zas az... siedemnastu!

Dopiero w latach pozniejszych miejsca
zwalniane przez oficerow sowieckich zajmowali oficerowie w mundurach polskich. Ale na
stanowiska kierownicze wysuwano glownie ludzi pochodzenia zydowskiego. Ten sam autor
podaje konkretne przyklady:

szefa Glownego Zarzadu Informacji, plk.
Kozuszke,
zastapili kolejno plk Jan Rutkowski i plk Stefan Kuhl (obaj
pochodzenia zydowskiego); zastepcow szefa GZI, plk Poniedzielnikowa i plk Bycana
zastapili plk Anatol Fejgin i plk E. Zadrzynski (obaj pochodzenia
zydowskiego); szefa Oddzialu I,k plk. Curanowa zastapil plk Aleksander Kokoszyn
(pochodzenia zydowskiego); szefa Oddzialu II, plk Gajewskiego zastapil plk Ignacy
Krzemien
(pochodzenia zydowskiego); szefa Oddzialu II, pplk Prystupe zastapil plk
Jerzy Fonkowicz
(pochodzenia zydowskiego); szefa Oddzialu IV, plk Malkowskiego, zastapil
plk Wladyslaw Kochan (narodowosci polskiej); szefa Oddzialu V, plk.
Zajasznikowa,
zastapil pplk Wincenty Klupinski (pochodzenia zydowskiego).

Kryteria doboru kadr kierowniczych do
Informacji Wojskowej byly takie same, jak do bezpieki cywilnej. Nie decydowalo tu bowiem
przygotowanie fachowe (na to trzeba przeciez pracowac latami), lecz wylacznie lojalnosc i
calkowita dyspozycyjnosc wobec mocodawcow komunistycznych.

Dobre, slowianskie nazwiska


We wszelkich tego typu badaniach
nalezy jednak zachowywac szczegolna ostroznosc. Przemiany w strukturze komunistycznego
aparatu terroru, walka miedzy "chamami" i "Zydami" w centrum wladzy
(ktora miala tez swe odniesienie do bezpieki cywilnej i wojskowej) doprowadzily do stanu,
w ktorym "chamy" oskarzaly publicznie o "wypaczenia socjalizmu",
dokonane szczegolnie w pierwszej dekadzie istnienia PRL, funkcjonariuszy pochodzenia
zydowskiego, czyli "Zydow". Jednak nie zawsze "Zyd" byl Zydem
prawdziwym, tak jak nie zawsze "cham" musial byc Polakiem.

Komintern, czyli Miedzynarodowka
Komunistyczna (z siedziba oczywiscie w Moskwie), zalecala oficjalnie towarzyszom zydowskim
zmiane danych personalnych, w tym nazwisk, na slowianskie.
Wspominala to dzialaczka
KPP, Ester Rozental-Szneiderman po przybyciu do Moskwy w 1926 r.: "Ktoz moze pojac
i opisac swiety dreszcz, jaki mnie przejal, gdy weszlam do gmachu Kominternu, znajdujacego
sie nie opodal Kremla... Watpie, czy mlody czytelnik naszych czasow potrafi to sobie
uprzytomnic".

Przedstawiciel KPP w Kominternie
natychmiast zaproponowal jej zmiane nazwiska: "Wybierzcie sobie slowianskie,
dobrze brzmiace".
Nie zgodzila sie ona jednak na taki zabieg, ale jak wspomina: "Malo
kto z moich nowo przybylych towarzyszy oparl sie tej pokusie.
Lea Kantorowicz
przeobrazila sie w Jelene Kaminska; jej maz Icchak Gordon - w Aleksandra Leonowicza;
Nechama i Jozef Feigenbaum stali sie Natalia i Osipem Krawczynkim; Chana Milsztajn jest tu
Hanna Turska; Motke Hajman to teraz Mikolaj Wojnarowicz; z jednego Rapaporta zrodzil sie
Krawiecki, z drugiego, czestochowskiego - Jozef Karpinski".


Czesc z tych "politycznych
emigrantow" przybywala w 1944 r. z Moskwy do Polski, obejmujac eksponowane funkcje,
juz z nowym zyciorysem i zmienionymi personaliami. Np. Natan Grunspan-Kikiel w MBP byl
wiceministrem i generalem brygady, ale znany jest jako Roman Romkowski. Mojzesz
Bobrowicki, tez wiceminister MBP i tez general, stal sie Mieczyslawem Mietkowskim. Nachym
Alster, I z-ca przewodniczacego Komitetu ds. Bezpieczenstwa Publicznego i wiceminister MSW
zostal Antonim Alsterem. Lajb-Wolf Ajzen, z-ca komendanta szkoly sluzby bezpieczenstwa w
Kujbyszewie, z-ca dyrektora Biura Personalnego MBP, dyrektor gabinetu ministra MBP, z-ca
Komendanta Centrum Wyszkolenia MBP, wicedyrektor IV, nastepnie III Departamentu, przybral
nazwisko Leon Andrzejewski. Julia Brustiger, dyrektor Departamentu Politycznego MBP,
zostala Julia Brystygier. Jozef Goldberg, dyrektor Departamentu Sledczego MBP, nazwal sie
Jozefem Rozanskim. I tak dalej...


Z drugiej strony, przedstawiciele
spolecznosci zydowskiej neguja role Zydow w powojennym aparacie terroru komunistycznego w
Polsce. Np. prof. Chone Shmeruk, przewodniczacy Osrodka Kultury Zydow Polskich na
Hebrajskim Uniwersytecie w Jerozolimie, w wypowiedzi dla "Tygodnika
Powszechnego" w 1990 r. stwierdzil: "Berman nie funkcjonowal jako Zyd, on
funkcjonowal jako czlonek partii. A partia nie byla zydowska, byla polska. On sie nie
uwazal za Zyda, za kogos, kto wystepuje w imieniu Zydow. I zaden Zyd nie widzial w nim
przedstawiciela narodu zydowskiego. Czulby sie obrazony, gdyby ktos mu to powiedzial.
Berman funkcjonowal jako Berman i jego mozna obwiniac, czynic mu zarzuty. Ale jako Zyd? To
samo moglby robic Polak. Gdyby nie on, bylby Polak na jego miejscu".

Z tym juz nie mozna sie zgodzic. Gdyby
byli Polacy, odpowiedni na te stanowiska, to Stalin (ktorego trudno uznac za tak
szczegolnego filosemite), z pewnoscia nimi wlasnie, a nie Zydami, badz osobami pochodzenia
zydowskiego obsadzalby stanowiska kierownicze w bezpiece, Informacji Wojskowej, aparacie
politycznym w wojsku, w kompartii i administracji. Stalin poslugiwal sie tymi kadrami
komunistycznymi, ktore mial i ktorym ufal (przynajmniej poczatkowo, w okresie
"utrwalania wladzy ludowej"). Nie wyszukiwal specjalnie towarzyszy pochodzenia
zydowskiego, aby wysylac ich do Mongolii, Chin, Korei Pln. i do Albanii. Racje ma
natomiast prof. Shmerik, iz Zydzi funkcjonowali jako czlonkowie partii, a nie
przedstawiciele narodu zydowskiego.

Elity wladzy

Bylo ich w gornych strukturach wladzy
komunistycznej tak wielu, bo nastapilo prawie automatyczne przeniesienie stosunkow
narodowosciowych z KPP na PPR, szczegolnie od polowy 1944 r., gdy do "krajowcow"
dolaczyli komunisci ze Zwiazku Sowieckiego. I nie bylo to zajwisko wlasciwe wylacznie dla
bezpieki i Informacji Wojskowej. Wszedzie tam, gdzie partia uznala, iz jest to miejsce
newralgiczne dla jej przyszlosci, tam pojawili sie komunisci pochodzenia zydowskiego w
takiej koncentracji, iz w dalszym ciagu przeciwnicy polityczni okreslali nowy ustroj
mianem "zydokomuny". Statystycznie moglo to byc uzasadnione.

Jakub Berman, czlonek Biura
Politycznego i z jego ramienia nadzorca nad tajnymi sluzbami, w potocznym pojeciu
funkcjonowal nie tylko jako komunista, ale tez jako Zyd". W wywiadzie dla Teresy
Toranskiej
powiedzial: "Zdawalem sobie (...) sprawe z tego, ze najwyzszych
stanowisk jako Zyd objac albo nie powinienem, albo nie moglbym. Zreszta nie zalezalo mi,
by ustawic sie w pierwszych rzedach. (...) Faktyczne posiadanie wladzy nie musi wcale isc
w parze z eksponowaniem wlasnej osoby. (...) Zalezalo mi, zeby wniesc swoj wklad, wycisnac
pietno na tym skomplikowanym tworze wladzy, jaki sie ksztaltowal, ale bez eksponowania
siebie. Wymagalo to, naturalnie, pewnej zrecznosci".
I faktycznie, wycisnal swoje
"pietno". Odpowiednikiem "beriowszyczyzny" w Sowietach stalo sie
pojecie "bermanowszczyzny" w PRL.

Roman Zambrowski (Rubin Nussbaum)
jako czlonek Politbiura mial nadzor m.in. nad sadownictwem; jako zastepca Bieruta w
Krajowej Radzie Narodowej mial prawo orzekac prawo laski dla skazanych w procesach
politycznych. Byl wiec jednym z tych, ktorzy doslownie decydowali o zyciu lub smierci
antykomunistow, lub osob za takich uznanych. Gen. Wiktor Grosz (Izaak Medres) byl
szefem Glownego Zarzadu Polityczno-Wychowawczego ludowego Wojska Polskiego (w wojsku przed
wojna zapewne w ogole nie sluzyl). Gen. Leszek Krzemien (Maksymilian Wolf) zostal
kierownikiem Wydzialu Wojskowego Zwiazku Patriotow Polskich w Moskwie, nastepnie byl m.in.
szefem Kancelarii Wojskowej Bieruta, zastepca szefa Glownego Zarzadu Politycznego ludowego
WP i pelnomocnikiem Rzadu PRL "ds. pobytu wojsk radzieckich w Polsce". Hilary
Minc,
czlonek Politbiura, odpowiadal za sprawy gospodarcze. Wg. hierarchii partyjnej
byl trzecia co do waznosci osoba w PRL (po Bierucie i Bermanie). Roman Werfel byl
czolowym ideologiem komunistycznym, dyrektorem wydawnictwa "Ksiazka i Wiedza" i
redaktorem naczelnym organu KC PZPR "Nowe Drogi". Jerzy (Beniamin) Borejsza,
rodzony brat plk. UB Jozefa Rozanskiego byl dyktatorem prasowym - byl m.in. redaktorem
naczelnym dziennika "Rzeczpospolita" (organu PKWN), prezesem Spoldzielni
Wydawniczej "Czytelnik" i pelnomocnikiem rzadu ds. "Ossolineum".

To oczywiscie najbardziej znane przyklady,
ale nie wszystkie. Osob tych nie sposob oddzielic od historii PRL,


ktora dla ogromnej czesci
spoleczenstwa byla tworem obcym. Jest zatem rzecza wazna poznac dokladnie, kto rzadzil
Polska po 1944 r. Nie wystarczy tu ogolnikowe powiedzenie, ze "byli to
komunisci". Autorzy publikacji o zatrudnieniu ludnosci zydowskiej po wojnie (np.
Michal Grynberg w "Biuletynie Zydowskiego Instytutu Historycznego" nr 1-2 z 1986
r.) calkowicie pomijali to zagadnienie. Byc moze, wtedy takie badania nie byly mozliwe.

Musieli, czy... chcieli?

Podczas spotkania w ZIH z prof.
Paczkowskim padlo pytanie: "czy mozna uznac, ze do UB oddelegowywano Zydow z
wojska?", co moglo sugerowac, iz trafiali oni tam na rozkaz lub polecenie partyjne.
Ale przeciez nie wszyscy tym rozkazom, badz partyjnym poleceniom podlegali. A jesli
podlegali, to oznacza, iz w wojsku lub partii juz odgrywali nieposlednia role - wracamy do
poczatku, czyli do faktu, iz Zydzi od czasow KPP byli spoiwem struktur komunistycznych.

System komunistyczny byl ustrojem
totalitarnym, dlawiacym wszelka wolna mysl, likwidujacym w sposob bezwzgledny swych
przeciwnikow. Kazdy kolejny zwolennik tego ustroju oznaczal, iz jego panowanie bedzie
pelniejsze i dluzsze. I analogicznie, kazdy dodatkowy przeciwnik komunizmu oddalal
realizacje "dyktatury proletariatu". Dlaczego Zydzi w swej masie poparli
komunizm, szczegolnie po tragicznych doswiadczeniach innego totalitaryzmu, w wydaniu
hitlerowskim, ktory nie tak znow bardzo odbiegal od wizji hitlerowcow (oczywiscie oprocz
mordowania Zydow)?

Ch. R. Browning, recenzent wspomnien
Ytzhaka Zukiermana, jednego z przywodcow powstania w warszawskim getcie, napisal w
"New York Times" w 1993 r.: "Zukierman oszczedza swoje najostrzejsze
oskarzenia na okres powojenny. Deklaruje, ze AK skonczylaby robote, ktora zaczal Hitler.
(...) nie ukywa swego podziwu i poparcia dla polskich komunistow (...). Byli oni
prawdziwymi idealistami i "prawdziwymi patriotami", oddani sprawie zbudowania
niepodleglej Polski socjalistycznej. Byli oni po prostu "wspanialymi ludzmi",
oraz "zagrozona mniejszoscia" (...).

"W okresie powojennym Zydzi, ktorzy
przezyli - wspomina Zukierman - stali miedzy Komunistami i Reakcja i musieli dokonac
wyboru". Dla niego wybor byl czysty zarowno z pragmatycznego jak i moralnego wzgledu.
"W tym okresie, byc partnerem komunistow to byla zydowska rola narodowa, z jedynej
perspektywy zydowskiego istnienia".

Tak tlumaczy to czlowiek, ktory pisal na
uzytek czytelnika zachodniego, nie obeznanego z realiami w Polsce po wojnie. Ale podobne
opinie ksztaltowane sa przez autorow krajowych, choc w bardziej zawoalowanej formie. Adam
Michnik w jednym ze swych artykulow zawarl nastepujaca mysl: "Przed owczesna
inteligencja stanela alternatywa: albo oboz rewolucji jako koniecznosc dziejowa, albo oboz
reakcji: antysemityzm typu oenerowskiego, palkarski, czesto ludobojczy, czesto czerpiacy z
wzorow hitlerowskiego rasizmu. A byl to antysemityzm starej endecji, czy znacznej czesci
ruchu ludowego (...)".

Czy rzeczywiscie Zydom, jesliby nie
poparli komunizmu w Polsce, grozila fizyczna zaglada?
Czy alternatywa komuny -
ludobojstwa "klasowego" bylo ludobojstwo rasowe? I czy w taki sposob mozna w
ogole tlumaczyc to, co stalo sie w Polsce po 1944 r. - z obozami koncentracyjnymi,
wywozkami na Sybir "przedstawicieli obozu reakcji", skrytobojczymi i jawnymi
mordami, terrorem UB i zbrodniami dokonywanymi w majestacie "prawa"? Popelniano
je w imie "walki klas"... Byly to zatem przestepstwa popelniane z powodu
przynaleznosci osob przesladowanych do okreslonej grupy politycznej i spolecznej. Dla
ofiar tego systemu roznica miedzy walka klas a walka ras to tylko semantyka.

Podobno tylko getta dawaly nadzieje

Od takich pytan nie uciekniemy. Byc moze
jest jeszcze za wczesnie na pelna odpowiedz, zbyt wiele spraw jest na tyle zywych, aby moc
je ocenic bez emocji z obu stron. Ale taka odpowiedz jest konieczna. Tym bardziej, iz w
publikacjach zagraniczych przypisuje sie nam zbrodnie nieslychane. Np. wg cenionego
historyka amerykanskiego Reubena Ainszteina "Polscy faszysci podczas powstania
[warszawskiego] prawdopodobnie zabili wiecej Zydow niz Niemcow", a Niemcow zginelo
"tylko" 16 tysiecy!

Dr Icchak (Henryk) Rubin uznal, iz
"stosunek Polski Podziemnej i calej prawie ludnosci polskiej do Zydow powodowal, ze
getto i oboz pracy lub oboz koncentracyjny byly jedynymi miejscami na swiecie, ktore
dawaly Zydom nikla nadzieje i szanse na przetrwanie". "A po wyzwoleniu (...) po
calej Polsce rozlala sie fala masowych mordow i pogromow antyzydowskich. (...) A
mordercami w Polsce [po wojnie] nie byly SA i SS, lecz AK i specjalnie utworzone dla
dzialalnosci terrorystyczno-dywersyjnej, dyrygowane z Londynu antysowieckie i
antyzydowskie organizacje "NIE" i "WiN" pod wodza generalow L.
Okulickiego
i E. Fieldorfa, pulkownikow J. Rzepeckiego,
Franciszka Niepokolczyckiego, Janusza Bokszczanina
i innych elitarnych oficerow
przedwojennego Wojska Polskiego, oraz inne bandy mordercow (...)".


Na takie "naukowe" zarzuty
trzeba odpowiedac. Brak odpowiedzi jest przyznaniem, ze to prawda. Zaniechanie obrony moze
spowodowac, iz niedlugo bedziemy obwinieni o inne zbrodnie niepopelnione, jeszcze bardziej
absurdalne. Byc moze jest to proba skierowania calej dyskusji na tory zastepcze,
uprzedzenia pytan, ktore powinnismy postawic publicznie.

Leszek Zebrowski

Artykul ukazal sie w tygodniku GAZETA POLSKA z
22 czerwca 1995 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. "Żydokomuna" to antysemicki

"Żydokomuna" to antysemicki mit - pisze Paweł Śpiewak w książce "Żydokomuna. Interpretacje historyczne". Jednocześnie jednak autor przedstawia liczby, które mogą być interpretowane jako dowód na duże poparcie Żydów dla komunizmu

Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, wielokrotnie podkreśla w swej książce, że żydokomuna to nie realne zjawisko a ideologiczny mit, w którym zbiegły się wszystkie antysemickie stereotypy z wielowiekowej tradycji oskarżania Żydów o wszelkie dziejące się zło. Zobacz na Empik.rp.pl

Zdaniem Śpiewaka termin "żydokomuny" dawał możliwość głoszenia twierdzeń, że wszyscy Żydzi są nosicielami wrogiej ideologii, czyli bolszewizmu. Struktura mitu "żydokomuny", według Śpiewaka, zaczerpnięta została z "Protokołów mędrców Syjonu", znanej fałszywki carskiej policji politycznej, która głosiła, że wykorzenieni z ziemi, rozprzestrzenieni w świecie Żydzi nigdy nie wrosną w narody, wśród których mieszkają, łączy ich natomiast wspólny cel, jakim jest panowanie nad światem, do którego realizacji używają i bolszewizmu, i kapitalizmu.

"Mit żydokomuny żywił się wyolbrzymianymi faktami. Wskazywano na 'niewłaściwe' pochodzenie wielu liderów sowieckiej rewolucji, gazety w okresie międzywojennym podkreślały żydowskie nazwiska aresztowanych komunistów, po wojnie liczono Żydów w Biurze Politycznym i w urzędach bezpieczeństwa" - pisze Śpiewak.

Samo słowo "żydokomuna" pojawiło się dopiero po wojnie, wcześniej to zjawisko określano, jako judeobolszewizm lub żydobolszewizm. Jako socjolog Śpiewak próbuje wskazać przyczyny, dla których komunizm okazał się na początku XX wieku atrakcyjny dla Żydów. W przedrewolucyjnej Rosji część Żydów pozbawiona była praw obywatelskich, większość mogła się osiedlać tylko na ściśle określonym obszarze. Rewolucja po raz pierwszy w historii dała rosyjskim Żydom pełnię swobód obywatelskich oraz możliwość pracy w administracji.

Także w II RP obowiązywało niepisane prawo ograniczające dostęp ludności żydowskiej do stanowisk w administracji, wojsku, szkolnictwie, na uczelniach obowiązywało getto ławkowe i numerus clausus. Śpiewak zauważa, że w dwudziestoleciu międzywojennym młodzi, aspirujący do wyjścia z religijnego getta Żydzi, nie mieli atrakcyjniejszej propozycji niż proklamujące równość społeczną ruchy lewicowe.

Od rewolucji 1905 roku Śpiewak datuje powszechniejsze niż dotychczas angażowanie się Żydów w życie polityczne - wtedy powstały żydowskie partie syjonistyczne a także lewicowy Bund. Ale rewolucji bolszewickiej większość sił żydowskich w Rosji była początkowo niechętna. Do poparcia bolszewików pchały ich pogromy, których fala przetoczyła się wtedy przez Rosję. Oblicza się, że między rokiem 1918 a 1921 na terenach Ukrainy i Białorusi wymordowano między 200 a 300 tysięcy Żydów. Większość pogromów zdarzyła się na terenach kontrolowanych przez siły białych i dlatego, choć Armia Czerwona także czasami organizowała pogromy, większość Żydów uznała, że porządek rewolucyjny zapewnia im więcej bezpieczeństwa, szansę na przetrwanie - uważa Śpiewak.

Po rewolucji sytuacja Żydów w ZSRR zmieniła się na korzyść: mogli się swobodnie osiedlać w całym kraju, zlikwidowano numerus clausus w szkołach, po raz pierwszy w historii Rosji Żydzi wchodzili do aparatu władzy. Obejmując posady po wyrzucanych urzędnikach carskich, wykształcone żydostwo stało się dla nowej władzy rezerwuarem kadr. Wielu Żydów znalazło się też na samej górze sowieckiego aparatu władzy.

Także w Polsce w latach międzywojnia widać było, że ideologia komunistyczna jest dla Żydów atrakcyjna. Dyrektor ŻIH skrupulatnie wylicza dane: do Komunistycznej Partii Polski w 1933 roku należało 8 tys. osób z czego 80 proc. stanowili Polacy, a około 20 proc. Żydzi. W dużych miastach proporcje układały się inaczej - w Warszawie w 1937 roku 65 proc. członków partii stanowili Żydzi. Przedwojenny Związek Młodzieży Komunistycznej Polski, liczący w połowie lat 30. niemal 12 tys. członków, w 42 proc. składał się z osób pochodzenia żydowskiego.

Sami komuniści zauważali, że Żydzi są w KPP nadreprezentowani. W materiałach z 1929 roku znalazły się dane, że "towarzysze żydowscy w miastach stanowią przeważnie ponad 50 proc. składu organizacji, a są miasteczka, w których organizacja jest czysto żydowska". Proporcje narodowościowe przechylały się na korzyść Żydów w zarządzie partii. W styczniu 1936 roku na 30 członków Komitetu Centralnego KPP było 15 Polaków, 12 Żydów, 2 Ukraińców i 1 Białorusin.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

5. Dostałem w prezencie Focusa

Dostałem w prezencie Focusa Historia, hehe ("Nie kupuję już tego syfu"- Ojej...Kobita dobrze chciała w każdym razie) i tam jest wywiad jakiegoś łebka z P. Śpiewakiem. W zasadzie zgadzam się ze Śpiewakiem w jednym, że analizy wymaga udział Żydów w ruchach radykalnej lewicy :) Wywiad pod tezę, liczby z kosmosu ale ciekawsze jest coś innego, s. 56- skąd się wzięło pojęcie żydokomuna. Nie wzięło się znikąd po drugiej wojnie światowej jak odpowiada Śpiewak. Spokojnie można cofnąć rodowód do czasów z początku XX wieku- tuż przed I wojną i po- a nawet końcówki XIX wieku. To po pierwsze. Po drugie, Śpiewak pisze o "pogromie ludności żydowskiej" urządzonej przez "polskie wojsko" we Lwowie. Bez słowa wyjaśnienia. Po prostu w kalkę wrzucił hasła. Dalej jest o roli Kościoła w podtrzymywaniu "antysemickiego schematu"- akurat schemat często okazywał się prawdziwy, ale tego w wywiadzie brak. Brednie o powszechnym antysemityźmie w Rycerzu Niepokalanej- brak absolutnie żadnych faktów. Akurat mam praktycznie wszystkie numery RN i trudno tam znaleźć jakieś wyśnione przez wielu "akty antysemityzmu." Jeśli twarde fakty uznamy za "akty" to należy całkowicie zanegować jakiekolwiek istnienie narodowości żydowskiej :> I antysemityzm z głowy.
Wywiadowca pomaga Śpiewakowi pisząc o "demonizowaniu stopnia zaangażowania Żydów w ruch komunistyczny, co pokazują statystyki"- otóż w tym sęk, że NIE pokazują. I oczywiście zero faktów. Wszystko bierzcie na wiarę...
Dalej na stronie 57 Focusa Historia Śpiewak mówi z bólem o internowaniu w 1920 żołnierzy narodowości żydowskiej bo zostali uznani za element niepewny. Dlaczego? Nie
powie. Uzna to za powielanie "plotek." I zweksluje bezczelnie temat na ks. Popiełuszkę. Odnosi się do Kresów w 1939 roku i poprzestaje na "nie było to prawdą" jakby nie istniały wspomnienia i relacje ludzi oraz oficjalne dokumenty. I dalej znowu miesza, zgodnie z linią dezinformacji, wrzucając (co może wrzucić dyrektor ŻIH? tak!)- Jedwabne.
Raz wyszedł z roli, gdy na stwierdzenie Diatłowickiego- "właśnie antysemityzm miał skłonić Żydów ku ruchom lewicowym (bzdura- Unicorn). Istniało powiedzenie: 'Wolę, żeby mówiono do mnie towarzyszu niż parchu."- padło krótkie zdanie:
"Naturalnie to był jeden z powodów." A jakie były inne? :)
Oczywiście nie ma żadnych Żydów ani komunistów w roku 1920 tylko "gazety zaś zawsze z lubością podawały przy okazji aresztowań komunistów ich- często zmyślone (skąd to wie Śpiewak? Unicorn)- żydowskie imiona i nazwiska."
Dalej mamy bajki i usprawiedliwianie.
Niech podsumowaniem postawy Śpiewaka i roli jego nowej książki będzie taki cytat:
"Pamiętam opowieść mojej teściowej, która przed wojną była jednym z sekretarzy okręgowych Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi."
I tyle w temacie Śpiewaka :D
Ps. Nie mam książki, więc nie wiem skąd bierze liczby i czy podaje źródła danych.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

6. Unicorn

"Brednie o powszechnym antysemityźmie w Rycerzu Niepokalanej- brak absolutnie żadnych faktów. " - wcale mu nie przeszkadza męczeńska smierć o.Maksymiliana Kolbe w obozie koncentracyjnym?

Tę samą kalkę okolice Czerskiej usiłują przenieść na Radio Maryja i o.Rydzyka.

Niech wezmą ten młot antysemityzmu i walna sie nim w te zakute łby.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. więcej matactw Spiewaka

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,11471268,_Zydokomuna_to_...

Wobec faktu, że Żydzi stanowili ok. 10 proc. przedwojennej ludności Polski, można z tych liczb wyciągnąć wniosek o nadreprezentacji Żydów w strukturach komunistycznych. Śpiewak jednak zwraca uwagę, że ogromna większość polskich Żydów nie chciała mieć z komunizmem nic wspólnego. Na KPP głosowało w 1928 roku 7 proc. społeczności żydowskiej, zaś 50 proc. polskich Żydów oddało głosy na Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, czyli partię Piłsudskiego. Bardzo wielu Żydów głosowało też na partie syjonistyczne. Komunistów, którzy tworzyli KPP, spotkał straszny los. Partia została przez Stalina rozwiązana w końcu 1937 roku. W okresie Wielkiej Czystki w ZSRR zamordowano 70 proc. aktywu kierowniczego KPP. Przeżyli w zasadzie tylko ci z jej kierownictwa, którzy siedzieli w tym czasie w polskich więzieniach, m.in. w Berezie Kartuskiej.

Po II wojnie: Żydzi w partii i aparacie bezpieczeństwa

W pierwszych latach okupacji na terenach zajętych przez Sowietów podniosła się fala agresywnego antysemityzmu, który zaowocował w 1941 roku takimi wydarzeniami jak pogrom w Jedwabnem. W dokumentach z epoki pojawiają się relacje o entuzjastycznym przyjęciu przez Żydów sowieckiej władzy, powszechnej wśród nich współpracy z komunistyczną władzą, donosicielstwie i przejmowaniu stanowisk polskich urzędników. Stereotyp żydokomuny zyskał w tym czasie wśród Polaków wielu zwolenników.

W powojennej Polsce bardzo powszechne było przekonanie, że komunizm wprowadzany jest przez Żydów, choć polska społeczność żydowska w zasadzie przestała istnieć. Na czele państwa od 1945 roku stał "triumwirat", jak to określa Śpiewak - Bolesław Bierut i dwie osoby pochodzenia żydowskiego: Jakub Berman i Hilary Minc. W Komitecie Centralnym PZPR w tym czasie udział Żydów wynosił 6 proc.

Jeżeli chodzi o zaangażowanie Żydów w służby bezpieczeństwa, to Śpiewak podaje, że w latach 1944-1945 na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (od naczelnika wydziału wzwyż) 167 (37 proc.) było pochodzenia żydowskiego. Im niżej w strukturach UB, tym procent osób narodowości żydowskiej był niższy. Ryszard Terlecki podaje, że w 1945 roku 95 proc. funkcjonariuszy UB było narodowości polskiej, a Żydów było ok. 2,5 proc. Jednak to Żydzi zasiadali na najbardziej widocznych stanowiskach. Do czarnej legendy przeszły w Polsce osoby Józefa Różańskiego, Józefa Światły, Anatola Fejgina, Julii Brystiger, znaczący i widoczny był udział Żydów w aparacie propagandy, prasie i kulturze. W cenzurze stanowili oni 50 proc. pracowników.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. wskazuje i piętnuje brudnym paluchem

Mit żydokomuny jest w Polsce ciągle żywy - powiedział na spotkaniu z czytelnikami Paweł Śpiewak, przywołując słowa Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Rymkiewicza o tym, że Gazeta Wyborcza jest spadkobiercą Komunistycznej Partii Polski.

- Zarówno wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, jak i Jarosława Rymkiewicza sugerujące, że +Gazeta Wyborcza+ to spadkobiercy KPP, którzy propagują ideologię luksemburgizmu, świadczą o tym, że mit żydokomuny jest w Polsce ciągle żywy. Obaj w gruncie rzeczy przywołują ten termin, choć nie wprost. To dowód na to, że mit żydokomuny nadal pojawia się w różnych przebraniach, jest obecny w dyskursie publicznym, w grze politycznej - mówił Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, podczas środowej promocji swojej najnowszej książki Żydokomuna. Interpretacje historyczne.

Śpiewak podkreśla w swojej książce, że żydokomuna to nie realne zjawisko, lecz ideologiczny mit, w którym zbiegły się wszystkie antysemickie stereotypy z wielowiekowej tradycji oskarżania Żydów o wszelkie dziejące się zło. Zdaniem Śpiewaka termin żydokomuna daje możliwość głoszenia twierdzeń, że wszyscy Żydzi są nosicielami wrogiej ideologii, czyli bolszewizmu.

- Zdaję sobie sprawę, że moja praca jest książką wysokiego ryzyka. Temat żydokomuny jest wciąż gorący, wzbudza wielkie emocje. Wiem, że narażam się antysemitom, ale do tego, że oni istnieją, już się przyzwyczaiłem - mówił Śpiewak dodając, że jego książka może też nie wzbudzić entuzjazmu środowisk, które psychologicznie, ideowo mają poczucie jakiegoś związku z tamtym pokoleniem, żydowskich komunistów.

Śpiewak powiedział, że pracując nad Żydokomuną wzorował się na sposobie pisania książek historycznych przez innego socjologa - Jana Tomasza Grossa. - Nie ze wszystkimi stawianymi przez niego tezami się zgadzam, ale odpowiada mi jego sposób prowadzenia narracji. To historia, ale historia intelektualnie przetworzona, nie tylko suche fakty, ale próba ich interpretacji, odczytania. Sposób pisania Grossa jest dla mnie wzorcem - powiedział Śpiewak.

W książce Śpiewak wielokrotnie podkreśla, że atrakcyjność ideologii komunistycznej dla Żydów wynikała z ograniczeń, jakim podlegali. To rewolucja po raz pierwszy w historii dała rosyjskim Żydom pełnię swobód obywatelskich oraz możliwość pracy w administracji.

Także w II Rzeczpospolitej obowiązywało niepisane prawo ograniczające dostęp ludności żydowskiej do stanowisk w administracji, wojsku, szkolnictwie, na niektórych uczelniach obowiązywało getto ławkowe i numerus clausus.

Śpiewak zauważa, że w dwudziestoleciu międzywojennym młodzi, aspirujący do wyjścia z religijnego getta Żydzi nie mieli atrakcyjniejszej propozycji niż proklamujące równość społeczną ruchy lewicowe.

Jak podaje Śpiewak, do Komunistycznej Partii Polski w 1933 roku należało 8 tys. osób z czego 80 proc. stanowili Polacy, a około 20 proc. Żydzi. Przedwojenny Związek Młodzieży Komunistycznej Polski, liczący w połowie lat 30. niemal 12 tys. członków, w 42 proc. składał się z osób pochodzenia żydowskiego.

Sami komuniści zauważali, że Żydzi są w KPP nadreprezentowani. W materiałach z 1929 roku znalazły się dane, że towarzysze żydowscy w miastach stanowią przeważnie ponad 50 proc. składu organizacji, a są miasteczka, w których organizacja jest czysto żydowska. Proporcje narodowościowe przechylały się na korzyść Żydów w zarządzie partii. W styczniu 1936 roku na 30 członków Komitetu Centralnego KPP było 15 Polaków, 12 Żydów, 2 Ukraińców i 1 Białorusin.

Wobec faktu, że Żydzi stanowili ok. 10 proc. przedwojennej ludności Polski, można z tych liczb wyciągnąć wniosek o nadreprezantacji Żydów w strukturach komunistycznych. Śpiewak jednak zwraca uwagę, że ogromna większość polskich Żydów nie chciała mieć z komunizmem nic wspólnego.

Na KPP głosowało w 1928 roku 7 proc. społeczności żydowskiej, a 50 proc. polskich Żydów oddało głosy na Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, czyli partię Piłsudskiego. Bardzo wielu Żydów głosowało też na partie syjonistyczne.

W powojennej Polsce bardzo powszechne było przekonanie, że komunizm wprowadzany jest przez Żydów, choć polska społeczność żydowska w zasadzie przestała istnieć. Na czele państwa od 1945 roku stał triumwirat, jak to określa Śpiewak: Bolesław Bierut i dwie osoby pochodzenia żydowskiego - Jakub Berman i Hilary Minc. W Komitecie Centralnym PZPR w tym czasie udział Żydów wynosił 6 proc.

Śpiewak podaje, że w latach 1944-1945 na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (od naczelnika wydziału wzwyż) 167 (37 proc.) było pochodzenia żydowskiego. Im niżej w strukturach UB, tym procent osób narodowości żydowskiej był niższy. Śpiewak cytuje Ryszarda Terleckiego, który podaje, że w 1945 roku 95 proc. funkcjonariuszy UB było narodowości polskiej, a Żydów było ok. 2,5 proc. Jednak to Żydzi zasiadali na najbardziej widocznych stanowiskach.

- Po 20 latach niepodległości poza nielicznymi przypadkami nie doczekaliśmy się żadnych poważnych opracowań na temat ruchu komunistycznego w Polsce w jego różnych wymiarach. Traktuję to, co napisałem, jako pewien etap badań. Na pewno jest potrzeba ich kontynuowania i mam nadzieję, że tak się stanie - podsumował Śpiewak. Książka Żydokomuna. Interpretacje historyczne ukazała się nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Śpiewak o Żydokomunie: „Gross był moim przewodnikiem i mistrzem”

O najnowszej książce Pawła Śpiewaka Żydokomuna jest coraz głośniej. Co ciekawe, jak dotąd głos zabierali głównie publicyści, natomiast historycy woleli na temat tej publikacji zachować wymowne milczenie. Pierwszą okazją, gdy na temat pracy Śpiewaka zabrały głos osoby z tytułami naukowymi, było spotkanie promocyjne w Żydowskim Instytucie Historycznym 4 kwietnia br. W panelu dyskusyjnym oprócz autora zabrali głos prof. Andrzej Paczkowski i prof. Dariusz Stola. Obaj dyskutanci, prywatnie znajomi Śpiewaka, starali się dostosować do konwencji, którą już na samym początku zarysował prof. Paczkowski stwierdzając (pół-żartem): „Jest promocja – trzeba chwalić”. Uczestnicy dyskusji byli zgodni, że książka dotyczy tematu wywołującego ogromne emocje – „tematu gorącego” wymagającego od piszącego niezwykłej ostrożności – w domyśle, bo można zostać oskarżonym o antysemityzm.

Zdaniem prof. Paczkowskiego, który zagaił dyskusję książka ma konstrukcje chaotyczną, jest „bałaganiarska” i została pozbawiona zakończenia. Mimo to stwierdził on, że Śpiewak dokładnie zbadał treść i genezę tytułowego stereotypu – wywiązując się z tego zadania dobrze. Efektem tego jest potwierdzenie istnienia związków Żydów z komunizmem, czyli istnienia zjawiska potocznie zwanego żydokomuną. Tymczasem warto dodać, że sam Śpiewak w swojej książce utrzymuje, że zjawisko żydokomuny jest mitem i projekcją antysemitów. Paczkowski wskazał, że najbardziej interesującym w tej pracy jest badanie przez Śpiewaka motywów ludzi, którzy włączali się w komunizm i uzasadnienie ich politycznego wyboru. Tymczasem – a tego już dyskutant nie powiedział – uniwersalnym wyjaśnieniem Śpiewaka wszystkich tego rodzaju „trudnych” problemów, miał być wszechobecny antysemityzm. Antyżydowskie i wrogie otoczenie miało zmuszać Żydów do wiązania swego losu najpierw z rewolucjonistami, a potem z władzą komunistyczną – co jest twierdzeniem tyleż prymitywnym, co nieprawdziwym. Zdaniem prof. Paczkowskiego zjawisko „żydokomuny” to miało powtarzać się wszędzie tam, gdzie działali komuniści, np.: w Chile, USA i Europie Zachodniej, gdzie aktyw i liderzy miejscowych partii składał się w znacznym procencie z osób pochodzenia żydowskiego. Stwierdził on też, że Śpiewak ponad miarę rozpisał się nad problematyką antysemityzmu w Rosji, a zdecydowanie za mało uwagi poświecił związkom Żydów z ruchem komunistycznym na Zachodzie i wynikających z tego stereotypom. Bo o ile sformułowanie „żydokomuna” ma charakter specyficznie polski, to w innych krajach istnieją jego odpowiedniki, odnoszące się do tego samego fenomenu społecznego.

Prof. Stola rozpoczął od stwierdzenia, że żydowscy komuniści – żydokomuna – to specyficzny sposób bycia Żydem. Komunista, jego zdaniem, może być dobrym Żydem, jak też i dobrym Polakiem. Tytułowa żydokomuna to temat historycznie zamknięty, gdyż historia jej historia zakończyła się po marcu 1968 r. Zgodził się ze Śpiewakiem, że antysemickie otoczenie, zwłaszcza w okresie II RP, miało wpływ na wybieranie przez Żydów komunizmu jako formy kontestacji ówczesnej rzeczywistości. Winne były zatem polskie elity polityczne – a szczególnie sanacja, która zrezygnowała z obywatelskiej koncepcji państwa na rzecz wizji narodowej – etnicznie polskiej. Stola stwierdził natomiast, że nie zgadza się ze Śpiewakiem w sprawie stosunku do pogromów w Rosji i na Ukrainie w 1919 r. Nie można ich jego zdaniem porównywać do Holokaustu, gdyż ich celem nie było ludobójstwo lecz grabież, a efektem każdorazowo liczne pobicia i śmierć kilku–kilkunastu osób (a nie całej społeczności). Wytknął przy tym Śpiewakowi braki kwerendy i zawyżanie liczb ofiar.

Odnosząc się do wypowiedzi panelistów prof. Śpiewak stwierdził, że napisał swoją książkę – a właściwie historyczny esej – po to, żeby dzięki temu lepiej zrozumieć historię kilku ostatnich pokoleń Żydów z Europy Wschodniej. „Gross był moim przewodnikiem – powiedział – mistrzem stylu pisania i interpretowania dziejów”. Pisząc książkę miał ponadto poczucie więzi ze środowiskami, które wywodziło się z pokolenia żydowskich komunistów. Jego zdaniem komunizm, zarówno jako doktryna jak i ruch polityczny, był potężną alternatywą dla Polaków. Zdaniem Stoli, który odniósł się do tego stwierdzenia: komunizm w Polsce bez udziału Żydów mógłby zaistnieć – natomiast nie byłoby go gdyby nie uczestniczyli w nim Polacy.

Prowadzący spotkanie cieszyli się, że książka Śpiewaka zebrała kilka ważnych i w zasadzie pozytywnych recenzji od „prawicowych publicystów” z Rzeczypospolitej i Uważam Rze – wyrazili natomiast żal, że nie napisała o niej do tej pory Gazeta Wyborcza.

Wojciech J. Muszyński

http://www.bibula.com/?p=54997

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Selka

10. Gross - "przewodnikiem" Śpiewaka?

Czego to jeszcze człowiek w życiu się nie dowie...

(czyżby rzeczony dostał TEŻ jakieś graty na kopanie Polaków i wybielanie historii?)

Selka

avatar użytkownika Maryla

11. @Selka

dostał - stanowisko Dyrektora ŻiH. Stanowisko zobowiązuje. Politycznie nie skorzystał, chciał w ambasadory do Islandii, to dostał lepsza fuchę.
I spłaca dług.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Jeżeli celebryta nosi nitkę, to wiedz, że coś się złego dzieje

http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/jezeli_celebryta_nosi_nitke,_to_w...


/

Szokowani
w przeróżny sposób często uważamy, że wszystkie ekscentryczne
zachowania gwiazd są zabawą i nie ma w tym znaczeń. Ale czy
rzeczywiście? Potężny ezoteryczny związek religijny z USA namawia także i
u nas, w Polsce, do publicznego pokazywania się z czerwoną nitką na
nadgarstku...

 

O
piosenkarce – skandalistce Madonnie ostatnio mówi i pisze się bardzo
dużo. Przeciwnicy nazywają ją bluźnierczynią, osobą wyzutą z głębi,
atakującą duchowość, nagą, płytką, dziwką. Racja, racja... . Niemniej,
czy na pewno tylko o to chodzi? Czy jest to pusta bezmyślność, tanie
epatowanie skandalem głupiutkiej blondynki, czy też w tym szaleństwie
jest jakaś metoda? Co oznacza czerwona nitka na jej nadgarstku?

 

Jak Madonna wpakowała się w kabałę

 

Według polskiego słownika związków frazeologicznych: „wpakować
się (wplątać się, wpakować kogoś, wplątać kogoś) w kabałę - mieć
kłopoty; narazić się (kogoś) na szwank; wplątać się (kogoś) w trudną
sytuację. (…) w języku potocznym słowo "kabała" zaczęło oznaczać
sytuację niejasną, skomplikowaną, groźną.”


/

Kabała (heb. קבלה – otrzymywanie,
przyjmowanie), jest dość poważnym zjawiskiem w judaizmie. W tym
artykule nie chodzi o kabałę jako o pewien sposób interpretacji pism
przez żydów, stosowany od starożytności w różnych nurtach jego
duchowości, ale konkretny związek religijny, nazywany niekiedy „magią
czerwonej nitki”, ponieważ jej zwolenników można poznać po czerwonej
nitce, noszonej na lewym nadgarstku.

 

Madonna
chętnie opowiada, w jaki sposób trafiła do Kabbalah Centre i w jakich
okolicznościach oświeciła ją „prawda", które może zmienić życie. Gwiazda
popu opowiada więc o swoich wątpliwościach: „Szukałam czegoś. Zaczęłam
praktykować jogę i wciąż szukałam odpowiedzi, jak żyć. Dlaczego tu
jestem? Co tutaj robię? Dokąd zmierzam? Wiem przecież, że są jakieś
ważniejsze cele w życiu niż robienie dużych pieniędzy i odnoszenie
sukcesów, a nawet niż wychodzenie za mąż i zakładanie rodziny". (…)
„Byłam w ciąży z moją córką i poszłam na przyjęcie, gdzie usłyszałam
kogoś mówiącego o kabale. To okazało się odpowiedzią na wszystkie moje
pytania"
.” http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/kabala_2006.html
Jej wejście tam miało miejsce w 1996 roku, a publiczne manifestacje jej
związków z tym ruchem trwały do deklaracji odejścia w połowie roku
2011. 15 lat, to, jak na zmienność światka lekkiej sztuki, to naprawdę
długo. Stanowi to bardzo poważne tło jej działalności.

 

Gazety niekiedy informują o życiu religijnym Madonny, o ile zrobi ona coś spektakularnego: „Madonna
przyleciała do Izraela 15 września, w wigilię święta Rosz Haszana.
Zjawiła się z mężem Guyem Ritchie i kilkunastoma nowojorskimi VIP-ami,
wśród których zauważono projektantkę mody Donnę Karan i byłą żonę
Donalda Trumpa, modelkę Marlę Maples. Prywatny odrzutowiec piosenkarki, z
powodu późnej pory, witało na lotnisku w Tel Awiwie tylko piętnastu
fanów. Znacznie liczniejsza grupa towarzyszyła artystce podczas
odwiedzin grobu biblijnej Racheli w Betlejem. Reporterzy zgodnie z
zaleceniem organizatorów tej pięciodniowej wizyty byli ubrani na biało i
nie robili notatek ani nie nadawali korespondencji. Bo
też podróż Madonny do Izraela nie była zwyczajna. To nie gwiazda muzyki
pop przyleciała na koncerty (notabene na początku roku trzy zapowiadane
występy piosenkarki nie odbyły się ze względów bezpieczeństwa), tylko
jako jedna z 2000 adeptów Centrum Kabały w Los Angeles odwiedzała święte
miejsca w Izraelu.
http://kultura.newsweek.pl/kabala-wedlug-madonny,19084,1,1.html

 

Co to takiego ta „kabała w którą wpakowała się” Madonna?

 

Judaizm
ma tę cechę, że bardzo trudno jest określić, co w zasadzie jest
„ortodoksyjnym judaizmem”, nie było tam nigdy i nie będzie instytucji
bezwzględnie orzekającej co jest ortodoksją. Nie ma i nie będzie
jasności jak u katolików, że jest Papież, a w Watykanie kongregacja
doktrynalna wydająca niepodważalne dokumenty. Każdy z nurtów judaizmu
jest sygnowany jest przez rabina głoszącego tę naukę, a poprawność
poglądów jest weryfikowana zawsze „według” jakiegoś autorytetu w czym są
sprzeczności, większe i mniejsze szkoły, nurty. Ktoś nie obeznany w tej
onieśmielającej gmatwaninie, jak ja, chyba powinien poprzestać na
wyłowieniu informacji, że to w co zaangażowała się Madonna jest głoszone
przez rabina który nazywa się Michael Berg, urodzonego w 1973. Człowiek
ten kieruje związkiem religijnym o angielskiej nazwie „Kabbalah
Centre”,w którym dużą rolę odgrywa jego matka Karen Berg, ojciec Philip
Berg (który podobno otrzymał klasyczne wykształcenie rabinackie, zanim
poszedł własną drogą) i starszy brat  Yehuda Berg. Główna siedziba jest w
Los A
ngeles w Kaliforni, w USA, Ich oficjalne strony internetowe to www.kabbalah.com i www.ukabbalah.com
- uniwersytet kabalistyczny. Kabbalah Centre została założona w Stanach
Zjednoczonych w 1965 roku. W Polsce instytucja działa pod nazwą
„Fundacja Centrum Kabbalah” http://www.centrumkabbalah.home.pl/
Centrum
Kabbalah jest organizacją non - profit o charakterze edukacyjnym z
siecią 50 oddziałów na całym świecie. W Polsce Centrum Kabbalah działa
jako Fundacja Centrum Kabbalah od 2004 roku. Zajmuje się badaniem,
interpretacją i upowszechnianiem wiedzy o Kabbalah. Dzięki tej nauce,
której pisemny przekaz sięga czasów starożytności, niezależnie od
wyznawanej wiary, rasy, pochodzenia czy politycznych preferencji,
stajemy się świadomymi budowniczymi otaczającej nas rzeczywistości a to
znaczy własnego losu
.”
Fundacja wydaje książki np. „Moc Kabbalah”, „Czerwona Nitka. Potęga
Ochrony”, „Możesz Zmienić Wszystko” są rozprowadzane przez internetową
stronę Empik.


/

Można
chyba uogólnić, że różnica w stosunku do tradycyjnych sposobów
pojmowania kabały, a tego co robi Kabbalah Centre tkwi w tym, że to co
tradycyjnie było uważane za wtajemniczenie dostępne bardzo
zaawansowanym, Kabbalah Centre rozpowszechnia, tym, którzy płacą, niemal
od razu, co bulwersuje tradycyjnych rabinów. Z wtajemniczenia uczyniono
komercyjny uproszczony produkt, po który stosunkowo łatwo sięgnąć.
Doktryna głosi zwierzchność kabały nad wielkimi religiami,
chrześcijaństwem, buddyzmem, islamem, dużo mówi o symbolice światła,
zdjęciu duchowych skorup „klippot” i otwarciu szóstego zmysłu, który
jest bramą poznania 99% rzeczywistości, z której jako niewtajemniczeni
znamy jedynie 1%. Wyznawcy wierzą w reinkarnację i astrologię, piją
naenergetyzowaną wodę. Spośród różnych ksiąg uznawanych przez
historyczne nurty kabalistyczne wybrali zwłaszcza jedną o nazwie
„Zohar”.

 

Jak poważna jest to instytucja? „Uznane
przez amerykańskie władze skarbowe za instytucję kościelną Centrum nie
ma obowiązku składania CIT i nikt nie wie dokładnie, jakie są jego
rzeczywiste dochody z opłat za nauczanie, za sprzedaż książek i dysków
traktujących o Kabale, butelek napełnianych „uzdrawiającą” wodą oraz
czerwonych nitek chroniących od uroków. Nie ulega jednak wątpliwości, że
współczesny kabała-biznes rabina Berga jest jednym z bardziej
intratnych przedsięwzięć naszego stulecia. Liczne naśladownictwa,
niektóre prowadzone przez chasydów, inne stanowiące prywatną inicjatywę
ogłaszających się w Internecie rabinów i pseudorabinów, nie dorastają mu
do pięt. W centrali w Los Angeles Bergowie zatrudniają 75 pracowników,
nie licząc wielu wolontariuszy, którzy odbierają telefony, sprzątają
pomieszczenia i sprzedają literaturę kabalistyczną w handlu 
door to door. Filie
Centrum Nauczania rozsiane są po wszystkich większych miastach Stanów
Zjednoczonych, działają w Kanadzie, Meksyku i we Francji, a ostatnio
również w najstarszej dzielnicy izraelskiego Sefadu. Przed trzema laty
rabin Berg nabył za 4,5 mln dol. pomieszczenia biurowe w Tel Awiwie;
mieści się tam ośrodek nadzorujący działalność firmy w czterech
izraelskich miastach. Lokalny dyrektor rabbi Mosze Rosenberg twierdzi,
że ma rocznie 10 tys. uczniów.
http://www.polityka.pl/swiat/analizy/1504202,1,moda-na-kabale.read

 

Czerwona nitka

 

Potrzebę czerwonej nitki motywują słowa z księgi Zohar „Osoba
posiadająca Złe Oko niesie ze sobą destruktywną, negatywną moc, zwaną
niszczycielem świata, ludzie powinni się przed nią chronić, nie zbliżać
się do takiej osoby, by nie być przez nią zranionym
” –Księga Zohar I, str. 68b.” http://www.centrumkabbalah.home.pl/madrosc/czerwona_nitka.html

 

Amuletem
tej uproszczonej kabalistyki jest czerwona nitka nazywana „nicią
Racheli”. Oryginalna, koncesjonowana nitka była owijana wokół grobu
Racheli w Betlejem. Rozprowadzana jest zarówno pojedynczo, jak i w
pakietach z naenergetyzowaną wodą i materiałami promocyjnymi jest
istotnym źródłem dochodów centrów kabalistycznych. Można złośliwie
powiedzieć, że w skrócie jej przekaz u naszego celebryty jest
najprawdopodobniej następujący: „mam dużo pieniędzy i jestem w relacji z
wielkimi gwiazdami szołbiznesu, ponadto jestem taki głęboki, że nie
masz pojęcia jak”. Strona internetowa promująca kabalistykę w języku
polskim, nie związana bezpośrednio z ruchem religijnym rabina Berga http://kabbala.pl/ podaje bardziej zawoalowane wytłumaczenie: „
Gdzie
można kupić nić Rahaeli, czerwoną nitką i jak ją założyć? Potrzebny
jest jakiś ceremoniał? Co do czerwonej nici, to powinieneś wiedzieć, że
żaden tekst kabbalistyczny nie mówi o Naszym świecie, lecz o wewnętrznym
– Duchowym, i każdy, kto próbuje za pomocą działań naszego świata
zmusić do odreagowania świat Duchowy, będzie miał niepowodzenie w tym, i
do tego może narobić sobie sporo kłopotów. Właśnie w ten sposób ta
nauka weszła w ukrycie, gdyż ludzie zaczęli traktować wskazówki
dosłownie, czyli odnosić je do materialnego świata. Zaś jeżeli
usłyszałeś o czymś w miejscach innych niż to, wiedz, że niekoniecznie
musi być to prawda, a pretekst do manipulacji naiwnym ludzkim umysłem,
mam nadzieję, że odczujesz to wewnątrz. Ale żeby zaspokoić twoją
ciekawość, to słowa „czerwona nić” mają odniesienie to określonych
sfirot (duchowego obiektu), czyli raczej ograniczenia rozprzestrzenienia
światła w sfirot, które mają pamięć o nieczystości. W ten sposób część
duchowego obiektu nie otrzymuje świateł, ale również nie opuszcza się ku
nieczystym siłom.


/

Strona internetowa wykonana Fundacji Kabbalah mówi nam coś konkretniejszego: „Czerwona Nitka -  ochrona przed złym okiem, Czerwona
nitka (Red String) chroni nas przed wpływem złego oka. Złe oko jest
bardzo potężną negatywną siłą. Odnosi się ono do nieprzyjaznych
spojrzeń, które czasem kierowane są w naszym kierunku przez otaczających
nas ludzi. Zazdrosne oczy i złe spojrzenia oddziaływają na nas
powstrzymując nas od zrealizowania naszego pełnego potencjału w każdym
aspekcie życia. Według Kabbalah potrzeba skonfrontowania się z tymi
negatywnymi oddziaływaniami nie może być niedoceniana. Ludzie którzy
tego nie doceniają i nie aktywują tarczy ochronnej poprzez pozytywne i
proaktywne działania w końcu staną się ofiarami. Kabbalah naucza nas, że
możemy usunąć te niechciane negatywne wpływy, a co więcej mamy
potencjał aby na zawsze wymazać negatywność. Moc oka, z kabalistycznego
punktu widzenia może być niezwykle potężnym instrumentem uzdrawiania
oraz może być kanałem zniszczenia.


Rachel i czerwona nitka Czerwona
nitka jest używana jako narzędzie ochrony od wieków. Technologia jej
uzyskiwania, która została opracowana przez mędrców polega na tym że nić
tę owija się na około grobu wielkiej pramatki Racheli w Izraelu. Po
czym nić tę tnie się na kawałki i nosi się wokół lewego nadgarstka. W
Kabbalah lewą rękę uznaje się za rękę przyjmującą zarówno na poziomie
ciała jak i na poziomie duszy. Poprzez noszenie tej nitki na lewym
nadgarstku, możemy uzyskać żywe połączenie z ochronnymi energiami
otaczającymi grób Racheli. Pomaga to również w korzystaniu z  energii
ochronnej w dowolnym czasie. Kabaliści wierzą, że poprzez szukanie
światła świętych osób takich jak Rachela możemy użyć do pomocy ich moc.
Rachel reprezentuje świat fizyczny w którym żyjemy. Jej największym
pragnieniem jest chronić od zła i bronić wszystkie swe dzieci.
Zakładając nitkę na lewym nadgarstku recytujemy Ana Becoach zamykając
niejako jej energię ochronną w nas a to powstrzymuje energie negatywne
zamierzające nam szkodzić.”


INSTRUKCJA
Dobrze byłoby, aby osoba która będzie zawiązywać ci czerwoną nitkę,
była osobą którą kochasz, szanujesz, a idealnie byłoby gdybyś ją kochał
albo miał z tą osobą najlepszy kontakt.


Oto
instrukcja jak zawiązać czerwoną nitkę Racheli: 1. na nadgarstku lewej
ręki zawiązujemy jeden luźny węzeł 2. potem związujemy jeszcze 6 węzłów,
tak żeby całkowita liczba węzłów wynosiła 7. 3. po zakończeniu
zawiązywania węzełków, osoba która nam nitkę związała wypowiada tekst
BEN PORAT, który znajduje się na każdym opakowaniu Nitki. BEN PORAT to
modlitwa skierowana przeciwko wpływom  złego oka.”
http://www.kabbalah.jaaz.pl/index.php?module=articles&action=view&id=99

 

Przyjmowanie kabały przez celebrytów

 

Z
Kabbalah Centre według Wikipedii identyfikowały się w swoim czasie
następujące znane osoby, lista ta oczywiście nie jest pełna i jest
zmienna, bo ludzie przychodzą i odchodzą : Lindsay Lohan, Roseanne
Barr , Sandra Bernharda, Anthony Kiedis, Ashtona Kutchera, Demi
Moore , Mick Jagger , Jerry Hall , Lucy Liu , Pierre Lewis , Alex
Rodriguez , Rosie O'Donnell, Naomi Campbell , Donna Karan , Elizabeth
Taylor , Mischa Barton , Britney Spears , Paris Hilton, Nicole
Richie , James Van Der Beek , Heather McComb. W Polsce z czerwoną nitką
pokazywały się Maryla Rodowicz, Kayah, Aneta Kręglicka, Katarzyna
Figura, Maria Wiktoria Wałęsa, Otylia Jędrzejczak, Agnieszka Maciąg.


/

Wątki
tych nitek śledzą portale plotkarskie, w które fronda.pl rzadko się
zapuszcza, niemniej dziś uczyni dla celów badawczych: zacytujmy np.
kozaczek.pl http://www.kozaczek.pl/plotka.php?id=14469 wiadomość z 24-02-09 „
Maria
Wałęsa jak Madonna” „Kiedy ostatnio Maria Wałęsa pojawiła się na
premierze filmu w towarzystwie Edyty Herbuś i jej chłopaka, wszyscy
mogli zobaczyć czerwoną nitkę przewiązaną wokół nadgarstka córki byłego
prezedenta. Wałęsa studiuje kabałę. Swoich praktyk się nie wypiera ani
nie wstydzi, uważa nawet, że ta "nauka" nie koliduje z wiarą
chrześcijańską.- Dzięki niej mogę powiedzieć, że jestem spokojniejsza i
bardziej zdystansowana. Wyraźniej widzę moją przyszłość, moje życie -
tłumaczy Faktowi swe zainteresowanie kabałą Wałęsa. Maria Wiktoria
znajduje także wdzięcznego słuchacza swych nauk w przyjaciółce - Edycie
Herbuś, której ofiarowała symboliczną czerwoną nitkę. Tancerka ją nosi,
ale zastrzega, że nie studiuje kabały. Prezent zaś nosi "na szczęście".
Wałęsa dołączyła w ten sposób do grona innych "fanek" kabały - Madonny, a
na naszym rodzimym podwórku: Katarzyny Figury, Kayah czy Anety
Kręglickiej.”

 

Nić
otrzymałam trzy lata temu na Florydzie od menadżera Madonny – zwierzyła
się w jednym z wywiadów Maryla Rodowicz. Podczas tego pobytu wysłuchała
wykładu guru Madonny Philipa Berga. Kiedy w czasie festiwalu w Sopocie
zachorowała na gardło, Centrum Kabbalah podarowało jej dwie butelki
cudownej wody (litr kosztuje ok. 18 złotych, dostępna jest jedynie przez
internet). Ból ustąpił, ale Rodowicz twierdzi, że kabała wcale jej nie
wciągnęła, bo nie traktuje jej jak religię, tylko jak filozofię życiową.
Otylia Jędrzejczak bransoletkę otrzymała od koleżanki. Zapytana o nią,
mówiła: “Jestem katoliczką. Chodzę do kościoła. Noszenie nitki podobno
przynosi boże błogosławieństwo”. Poradnikdomowy.pl

 

Kayah
to jedna z największych artystek w naszym kraju (…) “Oddaje kilka
procent swoich zarobków na kabalistów. Wierzy, że czerwona nitka zapewni
jej dobrą energię i nie pozwoli jej i jej najbliższym zrobić krzywdy” –
dodaje. (…) Kayah poświęciła dla sekty swój związek z Sebastianem
Karpielem-Bułecką: “Odszedł, gdy zrozumiał, że dla Kaśki najważniejsza
jest kabała”. Obecnie artystka nie chce się z nikim wiązać. Twierdzi, że
w końcu odnalazła swoją drogę duchową i spokój.
 Pomponik 

 

Więcej przykładów i fotografie http://radtrap.wordpress.com/2011/11/09/swiat-rozrywki-ciagnie-do-kabaly/

 

Porzucanie kabały przez celebrytów

 

W
maju 2011 roku tabloidy powtarzały „Madonna porzuciła Kabałę”. Jej
niechęć do sponsorowania tego wyznania miała się pojawić po aferze
finansowej, kiedy zniknęły pieniądze na budowę ośrodka dobroczynnego na
Malawi, na który przeznaczyła znaczne sumy http://wyborcza.pl/1,76842,9382904,Madonna_oszukana_przez____kabale.html
Gwiazda, która od wielu była gorącą zwolenniczką kabały, na nowo zwraca się ku kościołowi katolickiemu. Choć
na swoim koncie ma występy na krzyżu z koroną cierniową na głowie,
piosenkarka liczy, że uda jej się powrócić na jego łono. Interesuje ją
przede wszystkim Opus Dei. Według doniesień "Daily Mirror" Madonna
spędziła niemal cały piątek w siedzibie Opus Dei w Londynie.
Madonna zaczęła odkrywać inne religie. Zawsze intrygowało ją Opus Dei. Na razie nie jest członkinią, jest na etapie rozmów - mówi informator brytyjskiej gazety.” http://www.plejada.pl/17,46670,news,1,1,madonna-rzuca-kabale,artykul.html
Pięknie by było, gdyby Madonna faktycznie zaczęła naśladować jedyną
prawdziwą Madonnę, Najświętszą Maryję Pannę. Tak się jednak nie stało,
bo coś nie widać tego nawrócenia...

 

/

 

Musi być coś czerwonego od uroku ?

 

Od
dzieciństwa słyszałam w parku katoliczki kwilące nad wózeczkami. „Musi
być coś czerwonego od uroku! Bo ktoś zauroczy takie śliczne dzieciątko”
Czy mają świadomość że propagują żydowską magię, której wpływy istniały
od dawna w naszej kulturze, zwłaszcza na ciemnych wsiach ?

 

Natalia Kaniewska

 

 

Wypowiedź ks. dr. Bogusława Jaworowskiego – katolickiego egzorcysty o urokach. http://www.youtube.com/watch?v=f9yc_nTnzaI

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. ciekawy artykuł w temacie

Kabbalah why Madonna wears a red string and other questions answered by Beliefnet expert - Beliefnet.com

http://www.beliefnet.com/kabbalahbook/.aspx

Co jest atrakcją?
Jak myślisz, dlaczego tak wiele gwiazd przyciąga kabała?

Trudno nie być zjadliwym, gdy odpowiada się na pytanie jak to. Częścią sławny jest bycie w czołówce, bo to jest "cool" w tej chwili. To nie znaczy, że wszystkie wydarzenia nie są płytkie-they're. Niektóre z nich są całkowicie poświęceni z przyczyn religijnych, politycznych i kulturowych i bardzo świadomie wykorzystują swoją pozycję społeczną, aby podnieść świadomość. Ale kiedy jesteś gwiazdą, jesteś także czymś w rodzaju tablicy ogłoszeniowej, firmy płacą ci za noszenie tenisówek lub ich biżuterię. Wiele gwiazd weszło do Kabały, ponieważ inni przyjaciele gwiazd zachęcało je na to, z powodu presji.

Warto zauważyć, że Madonna, Paris Hilton, Demi Moore, Britney Spears, Roseanne, et al uzyskał swoją Kabałę z Kabbalah Centre, który jest tworem jednego człowieka, Philipa Berg. Rav Berg zbudował Międzynarodowe Centrum Kabały w imperium daleko idącą, otwarcie szkół na całym świecie i sprzedaży książek, taśm, oraz produkty takie jak "energetycznej" wody butelkowanej błogosławionej. Centrum Kabbalah cieszy z tych gwiazd jest synergiczne, co najmniej.

Wreszcie gwiazdy są często duchowo potrzebujące. Sława i jej pułapki może być ostatecznie niezadowalające, a zanurzenie się w badaniu ezoterycznej dyscypliny może wypełnić poczucie duchowej pustki.Spopularyzowanie Kabały, z jego czerwonymi bransoletkami aby odeprzeć zawiść i złośliwość, może być szczególnie atrakcyjna dla osób w oczach opinii publicznej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Tajemnice czerwonej nitki.

Historia pop-Kabały to opowieść zaczynająca się wśród religijnych ksiąg średniowiecza, a kończąca na... wtłaczaniu energetyzowanej wody do kaloryfera i śledztwie z udziałem FBI.

Złote góry "rabina" Berga

Współcześnie Kabała to sposób na bardzo duże pieniądze. Dochody Centrum Nauczania Kabały założonego w Los Angeles przez podającego się za rabina Philipa Berga, są gigantyczne. Sama Madonna wzbogaciła je podobno o kilkanaście milionów dolarów, a Berg jest właścicielem pałacu w Beverly Hills i dwóch posiadłości w Hollywood. Oficjalnie podaje się za doktora, chociaż uczelnia, którą ukończył, nie ma praw nadawania takiego tytułu. Mianuje się także spadkobiercą jednego z bardzo znanych kabalistów, który był jego teściem do czasu, aż Berg porzucił jego córkę i swoich dziesięcioro dzieci. Obecnie rodzina kabalisty nie przyznaje się do związków z Bergiem. Żeby było zabawniej, następną żoną rzekomego rabina została Karen, autorka książki pod chwytliwym tytułem "Bóg używa szminki". Organizacja Berga oskarżana jest zresztą o oszustwa i była prześwietlana przez FBI. Bergowie mieli bezprawnie zagarnąć pieniądze współtworzonej z Madonną organizacji charytatywnej, Raising Malawi. "Niezła kabała!" - mógłby ktoś powiedzieć. Co takiego jest zatem w Kabale? Skąd aura tajemnicy i dziwna fascynacja, jaką wywołuje?

Wiedza tajemna

Co Berg ofiarował swoim klientom? Przede wszystkim "dostęp do tajemnej wiedzy talmudyczne, do tej pory zarezerwowanej wyłącznie dla religijnych Żydów". Problem w tym, że ortodoksyjni wyznawcy judaizmu oraz znawcy tradycji kabalistycznej traktują pop-Kabałę Berga i jego naśladowców z lekceważeniem i dystansem. Zapewnienia o "starożytności" i "tajemności" przekazywanej przez pop-kablistów wiedzy bez wątpienia działają na wyobraźnię. Dla wielu Kabała jest obietnicą znalezienia zagubionego sensu życia.

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/tajemnice-czerwonej-nitki-czym-tak...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Czerwona nitka i ... POPKABAŁA

Marta Cywińska

Czerwona nitka i ... POPKABAŁACzerwona
nitka...czerwona niteczka, czasem przypominającą delikatną bransoletkę
lub element dekoracyjny bransoletki od zegarka jest rozpoznawanym na
całym świecie emblematem Kabbalah Centre, które nawet sami Żydzi uznają
za sektę.

 

Reklamowana przez Yehudę Berga jako tytułowa „Czerwona nitka, Potęga
ochrony. Technologia dla duszy” - antidotum na złe, zimne czy zabójcze
spojrzenie[1]... niesie za sobą podobne przekleństwo jak pierścień
Atlantów.



Warto zwrócić na różne formy działalności (w tym wydawniczej i edukacji
„symbolicznej”, której przykładem może być owa czerwona nitka)
stosowane przez Centrum Kabbalah – organizację non profit posiadającą 50
filii na całym świecie. Jej główna siedziba znajduje się w rejonie
Beverly Hills [2], zaś decydenci i edukatorzy – pseudokabaliści prowadzą
szczególnie „inwazyjną” działalność w Hollywood i zdobyli rozgłos nie
tylko w środowiskach wielkiego filmu czy wielkiej finansjery, stosując
różnorodne techniki manipulacyjne.

 

W Polsce Kabbalah Center znane jest jako Fundacja Centrum Kabballah.
Cóż takiego ma w ofercie? Wykłady poświęcone zgłębianiu istoty
wszechświata, na podstawie księgi, będącej -według organizatorów kursu -
odbiciem wszechświata począwszy od poziomu kwantowego rzeczywistości do
ekspansji gwiazd i galaktyk, by za jej przyczyną uczestnicy mogli
dochodzić różnych prawdy duchowe. Polskie Centrum ofiarowuje też kurs
poświęcony samorealizacji w imię poczucia szczęścia i spełnienia jako
wartości nadrzędnej[3].



Centrum Kabbalah stara się ingerować – również poprzez tematykę kursów i
wykładów – w najróżniejsze dziedziny życia, m. in. w wybór partnera
życiowego, leczyć przewlekłe choroby butelką „Kabbalah Water” – wody
„autoryzowanej” przez lidera Kabbalah Center.



Struktury Center są zdominowane przez jedną rodzinę – rodzinę Bergów.
Do niej należy Karen Berg, autorkę mocno ostatnio reklamowanej książki
„Bóg używa szminki”, Yehuda Berg (syna Karen) , autor „Siły Kabały” oraz
„72 imion Boga” - gorliwy propagator siły czerwoną nitkę, w jednym z
rankingów „Neewsweeka” uznany został za jednego z najważniejszych
amerykańskich rabinów!

 

O demonicznej symbolice czerwonej nitki pseudokabalistycznej, jej
przesłaniu opartym na „śmierci ducha”, oraz nieszczęściu pisał jedne z
największych współczesnych polskich egzorcystów, przywołując wypowiedź
chasydzkiego rabina z Jerozolimy Adina Steisalza, który stwierdził, że
owa „popkabała” ma się tak do prawdziwej mistyki żydowskiej jak
pornografia do miłości.[4]

 

Uczestnicy kursów (uwaga: noszący nitkę na lewym nadgarstku!) są
niejednokrotnie namawiani do darowizn na rzecz Centrum Kabballah – jego
nazwa kojarzona jest ze znanymi postaciami. Amerykanie – zapytani o
najsłynniejszą członkinię Kabbalah Centre, bez wahania wymieniają
Madonnę, zaś po chwili zastanowienia... Kylie Minogue, Naomi Campbell,
Britney Spears, Demi Moore czy Victorię Beckham.

 

Nie wszyscy jeszcze w Polsce kojarzą nazwę polskiego oddziału Centrum z
Otylią Jędrzejczak, Edytą Herbuś, Marią Wiktorią Wałęsówną czy Marylą
Rodowicz, która na łamach babskich kolorowych pisemek z euforią
wypowiadała się na temat skuteczności działania czerwonej nitki.
Czerwoną nitkę nosi też Kayah, nie ukrywając, że wspiera też Centrum
finansowo.



Rozmawiałam z tymi, którzy kabalistyczną nitkę noszą na co dzień.
Niektórzy widzieli ją na nadgarstku Palikota (i chcą tak, jako on!),
niektórzy wierzą, że nitka autentycznie chroni ona ich przed demonami i
„złym okiem”. Inni zaś próbują uzasadnić to historycznie, opowiadając mi
o czerwonej nici Racheli, która jakoby przynosi szczęście w miłości.



Niektórzy próbują epatować, cytując (mocno w przybliżeniu) księgę
Zohar, ale tracą rezon, gdy powołuję się na jej dokładne fragmenty oraz
wypowiedzi demonologów, cytując oczywiście źródła. Boją się dyskusji
merytorycznej (...a tak przy okazji - odczuwam coraz większy niepokój
widząc też czerwone bransoletki na rękach anorektyczek – ponoć noszą je z
zupełnie innego powodu)...

 

Czerwona nitka na lewym nadgarstku katolika: oszukiwanie samego siebie, że nie zostało złamane pierwsze przykazanie....



Marta Cywińska

fot. wikipedia.org

________________________________________

[1] http://pl.kabbalah.com/content/book/czerwona-nitka

[2] https://kabbalah.com/

[3] http://pl.kabbalah.com/content/%C5%BCycie-systemem-kabbalah-poziom-1

[4] O.A.Posacki SJ, Inwazja neopogaństwa, Wydawnictwo M, Kraków 2012,s.134

http://prawy.pl/wiara/3353-czerwona-nitka-i-popkabala

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. młoda żydokomuna -Jan Śpiewak z Żydowskiej Ogólnopolskiej Organi

Pomysł na fińskie domki

Inicjatorzy akcji nie kryją, że mają własny pomysł na fińskie osiedle. - Chcielibyśmy zbudować tu jeszcze więcej domków, dla których jest przecież dość miejsca. Osiedle powinno spełniać różnorodne funkcje: kulturalną, edukacyjną, ale też mieszkalną. Lokatorzy byliby naturalnymi opiekunami tej przestrzeni - tłumaczy Jan Śpiewak z Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej, która działa w jednym z domków. Jego zdaniem osiedle to część historii Warszawy - to tu w 1946 r. zamieszkali inżynierowie i architekci z Biura Odbudowy Stolicy, którzy mieli podźwignąć miasto z ruin. - To idealne miejsce, aby zapoznać młodych ludzi z powojenną historią Warszawy, szczególnie że obok planuje się budowę nowego gmachu Muzeum Historii Polski. Można również prowadzić zajęcia z edukacji przyrodniczej - żyjące tu gatunki roślin i zwierząt to ewenement na skalę całego miasta - kontynuuje Śpiewak.

Zdaniem "Otwartego Jazdowa" osiedle mogłoby być kolejną atrakcją turystyczną, która poza spełnianiem funkcji społecznych spokojnie mogłaby wygenerować wpływy do budżetu. Drewniane osiedla zostały zachowane w wielu miejscach w Skandynawii i przyciągają rzesze zwiedzających.

Organizatorzy akcji podkreślają jednak, że są otwarci na inne propozycje. Ich celem jest przede wszystkim rzetelna debata publiczna na temat tego niezwykłego miejsca, która jak dotąd się nie odbyła.

Fiński dar Stalina

Jak na razie organizacje pozarządowe objęły w posiadanie siedem domków, które wcześniej stały puste. Miasto udostępniło je na potrzeby majowej Nocy Muzeów, która okazała się tak udana, że NGO-som pozwolono zostać do końca września. Podczas inauguracji "Otwartego Jazdowa", w sobotę 20 lipca, warszawiacy mogli m.in. dowiedzieć się, jakie gatunki ptaków żyją w kolonii i okolicznych parkach, oraz jak założyć domową hodowlę boczniaków. Ci z zacięciem artystycznym mieli okazję stworzyć mural pod okiem Marty Zabłockiej, ilustratorki m.in. książek Sylwii Chutnik. W ramach "Otwartego Jazdowa" przez całe lato będą organizowane otwarte dyskusje, warsztaty i akcje artystyczne, w większości bezpłatne. W ramach Kibucu Warszawa, prowadzonego przez ŻOOM, można nauczyć się podstaw stolarstwa i dowiedzieć, jak zostać miejskim ogrodnikiem. Organizacja dzieli domek z organizacjami Stocznia i Gęsia Skórka oraz nowo powstałą kooperatywą spożywczą Dobrze.

Kolonia domków fińskich powstała po wojnie z prefabrykatów podarowanych Warszawie przez Stalina. Finowie przekazali je ZSRR w ramach reparacji wojennych. Część kolonii została zburzona już w latach 60., aby zwolnić miejsce pod budowę Trasy Łazienkowskiej oraz ambasad Francji i Niemiec.

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14417147,Co_dalej_z_finskimi_...


http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informac…kie-beda-znikac-stopniowo,68356.html

-27 Lis 2012 ... Maria Czubaszek, Jan Pietrzak, Barbara Wrzesińska, Jonasz Kofta. ... rozbudowywanie powinno się wydać nakaz natychmiastowej eksmisji.


http://zyciegwiazd.onet.pl/365909,0,…lokal-zastepczy,fotonews_detail.html

Barbara Wrzesińska musi opuścić swój domek na Jazdowie. To już przesądzone!
Barbara Wrzesińska musi opuścić swój domek na Jazdowie.
To już przesądzone! Aktorka do końca nie wierzyła, że władze stołecznej
gminy Centrum zdecydują się na taki radykalny ruch. Tygodnik "Rewia"
donosi, że o tymczasowości atrakcyjnego
terenu na Jazdowie, niedaleko warszawskich Łazienek i Sejmu mówiło się
już od wielu lat. Niedawno tą ziemią zainteresował się deweloper. Jak pisze "Rewia" Barbara Wrzesińska dostała już lokal zastępczy i za
trzy miesiące musi się do niego przeprowadzić. Przydzielenie maleńkiego
lokalu to jedyna rekompensata.

 w
Warszawie mieszka w cudownym domku fińskim, drewnianym, kwaterunkowym,
położonym w samym centrum stolicy - pomiędzy pałacem a parkiem
Ujazdowskim, ambasadą francuską i niemiecką a Sejmem.

Czytaj
więcej na
http://facet.interia.pl/ciekawostki/news-moj-dom-moja-twierdza,nId,444684?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox



Aktorka w swój dom włożyła całe serce, założyła ogródek, posadziła
drzewa owocowe. Niestety nikt jej nie zwróci środków, które musiała
zainwestować w swoją nieruchomość.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

17. Spiewaka skreśliłam dawno

a konkretnie po śmierci naszego ukochanego Papieża ,Pomijam już chory pomysł na POPIS
ale mnie zraził i oburzył jego artykuł komentowany na forum Tygodnika Powszedniego...
sprytnie zawoalowany,acz pełen "wynurzeń na temat braku świętosci naszego Ojca Świętego...pamiętam jak dostało mi się za moje oburzenie...dla mnie nasz Ojciec Święty ,jest świętym od JUŻ i koniec i kropka...a pan śpiewak niech sobie śpiewa ,co chce ,a ja go i tak nie słucham i nie czytam.skreślony na amen
serd. pozdr .

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

18. Szef Fundacji Kidprotect.pl

Szef Fundacji Kidprotect.pl Jakub Ś.(Śpiewak) jest podejrzany o przywłaszczenie ponad 433 tys. zł, ostatnio zmieniono zarzuty w tej sprawie, m.in. zwiększając kwotę szkody, jaka wyrządzona została fundacji - poinformowała stołeczna prokuratura.Śledztwo cały czas jest prowadzone, aktualnie - jak powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura - zostało przedłużone do 24 października.ieprawidłowościami w fundacji od listopada 2012 r. zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola. Początkowo podejrzanemu zarzucano niegospodarność i wyrządzenie szkody nie mniejszej niż 250 tys. zł. W poniedziałek prokurator wydał postanowienie o zmianie zarzutów i ich zaostrzeniu - chodzi o przywłaszczenie "w stosunku do mienia znacznej wartości", za co grozi do 10 lat więzienia.

W lutym br. tygodnik "Wprost" napisał, że szef Fundacji sprzeniewierzył pieniądze od darczyńców, nie rozliczał się z dofinansowania z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, a także nie odprowadzał składek do ZUS od pensji pracowników, co spowodowało, że ZUS zajął konto fundacji.

Jakubowi Ś. prokuratura zarzuciła, że "w krótkich odstępach czasu przywłaszczył sobie kwotę 433 tys. 404 zł, w ten sposób, że wydatkował pieniądze na cele nie związane z działalnością statutową fundacji przeznaczając je na cele prywatne: zakupy odzieży, artykułów elektronicznych, muzycznych, spożywczych, przemysłowych i medycznych oraz dokonywał zakupu usług konsumpcyjnych, medycznych, turystycznych, internetowych i transportowych". Do zarzucanych czynów miało dojść pomiędzy majem 2009 r. a sierpniem 2012 r.

Mówiąc o działaniach podjętych w śledztwie prokurator zaznaczył, że "uzyskano dokumentację z instytucji państwowych oraz prywatnych podmiotów, z którymi współpracowała fundacja, oraz dokumentację finansowo-księgową fundacji i dokumentację bankową". Następnie, jak dodał, przeprowadzona została analiza rachunków bankowych fundacji oraz dokumentacji księgowej.

- Ponadto przesłuchano w charakterze świadków uprawnionych przedstawicieli instytucji m.in. z Biura Rzecznika Praw Dziecka, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz prywatnych podmiotów, jak również pracowników fundacji na okoliczność udzielania dotacji oraz przekazywania środków finansowych - powiedział prok. Ślepokura.

Fundacja Kidprotect.pl nie złożyła sprawozdania za 2011 r., w związku z czym resort pracy zdecydował o odebraniu jej statusu organizacji pożytku publicznego.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/szef-kidprotect-pl-podejrzany-o-przywlasz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. I ten człowiek "walczył z

I ten człowiek "walczył z pedofilią". Jakub Ś., lewacki aktywista, zamiast zamilknąć, obraża chrześcijan


Za pieniądze, które prywatni sponsorzy i instytucje państwowe
przeznaczały na troskę o bezpieczeństwo dzieci Ś. kupował dla siebie
luksusowe ubrania, drogie perfumy, wycieczkę z narzeczoną do Turcji.

Dwa dni temu media poinformowały, że Jakub Ś., szef fundacji
Kidprotect.pl mającej rzekomo "walczyć z pedofilią", podejrzany jest o
przywłaszczenie ponad 433 tys. zł. To ponad dwa razy więcej niż
wcześniej sądzono. Śledztwo zostało przedłużone do 24 października, a
Jakubowi Ś. grozi do dziesięciu lat więzienia.

Cóż w tym czasie robi człowiek tak skompromitowany? Można powiedzieć,
że pokazuje prawdziwą twarz lewicującego aktywisty. Oto na Facebooku
pojawiła się wiadomość iż Paweł Ś. zmienił swoje zdjęcie profilowe:

 

Jak widać tupetu mu nie brakuje. Chamska stylizacja na Jezusa
Chrystusa to wszystko na co stać człowieka, który powinien po prostu
zamilknąć.

Przypomnijmy, że za pieniądze, które prywatni sponsorzy i instytucje
państwowe przeznaczały na troskę o bezpieczeństwo dzieci Ś. kupował dla
siebie luksusowe ubrania, drogie perfumy, wycieczkę z narzeczoną do
Turcji. Jednorazowo potrafił wydać kilka tysięcy złotych - dla
przykładu aż 3000 zł kosztowały jego oprawki do okularów. Pieniędzmi
szastał u jubilerów, w księgarniach i sklepach z luksusową odzieżą.
W sumie z bankomatów wypłacono aż 170 tysięcy złotych.

CZYTAJ TAKŻE: Niedawno
wykrzykiwał, że "rzyga Smoleńskiem". Dziś skarży się, że "wSieci"
odbiera mu "prawo do czucia się Polakiem". Tak słabo z tożsamością?

Dodajmy, że na swojej stronie - oprócz opisów dot. działalności
fundacji, Ś. często zamieszczał wpisy dotyczące życia publicznego -
m.in. o "rzyganiu Smoleńskiem". O sprawie pisała na portalu
wPolityce.pl Maja Narbutt.

CZYTAJ WIĘCEJ: Na czym polega odwaga cywilna i czy umiemy odróżnić prawdę od manipulacji? Przykład Jakuba Ś.

Barbara Engelking została tegoroczną laureatką Nagrody im. Jana Karskiego i Poli Nireńskiej.

To prestiżowe wyróżnienie przyznawane jest autorom publikacji na temat polskich Żydów.


Prof. Barbara Engelking otrzymała nagrodę im. Jana Karskiego i Poli Nireńskiej Uroczystość wręczenia nagrody odbyła się w gmachu Żydowskiego Instytutu Historycznego. W tym miejscu przechowywany jest najcenniejszy zbiór dokumentów dotyczących Zagłady - Podziemne Archiwum Getta Warszawskiego, tzw. Archiwum Ringelbluma (piszemy o nim na s. 5). Dla badaczy Holocaustu to źródło podstawowe.
Barbara Engelking wykonała olbrzymią pracę. Wydała kilkanaście książek, podjęła nowe tematy, np. mienia pożydowskiego, stworzyła środowisko badaczy, którzy wcześniej byli rozproszeni. Zwraca uwagę już nie tylko na zbrodnie niemieckie, ale też na to, jak trudny był to okres dla ludzi zamieszkujących polskie ziemie - mówi prof. Paweł Śpiewak, dyrektor ŻIH.

Nagrodę w 1992 r. ustanowił prof. Jan Karski, wojenny kurier rządu polskiego, który informował Zachód o Holocauście. Otrzymali ją m.in.: Jerzy Ficowski, Marek Rostworowski, Henryk Grynberg, Hanna Krall i ks. Stanisław Musiał.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14589378,Wreczyli_nagrode_Kar...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. biedny Kubuś...koledze bogatemu chciał dorównać

Sąd nie zgodził się na dobrowolną karę dla szefa Kidprotect.pl. "Jestem wdzięczny, że to zostało ujawnione"

Sąd oddalił wniosek obrony o dobrowolne poddanie się karze byłego
szefa Fundacji Kidprotect.pl Jakuba Ś., oskarżonego o przywłaszczenie
ponad 413 tys. zł na szkodę swojej fundacji. Grozi mu za to do 10 lat
więzienia.

Do przywłaszczenia dochodziło między majem 2009 r. a sierpniem 2012 r.
Były szef Kidprotect.pl miał wydawać pieniądze fundacji na prywatne
cele, m.in. odzież, sprzęt elektroniczny i usługi turystyczne. "Wprost” opisał sprawę Jakuba Ś. przed kilkoma miesiącami. Były prezes Kidprotect.pl oskarżony jest o przywłaszczenie 413 tys. złotych. 




Sąd nie zgodził się na dobrowolną karę dla Jakuba Ś. "Dopadła mnie pycha"

Oskarżony powiedział, że "nie wykazał się przesadnie przestępczym
sprytem". - Gdybym zatrudnił się na umowę o pracę w Fundacji i
wyznaczyłbym sobie pensję rzędu 5 tys. zł, to przez te 10 lat zarobiłbym
600 tys. zł, a zarzut dotyczy 413 tys.  -
dodał

Wyjaśnił, że poznał bardzo bogatego kolegę, co sprawiło, że włączyła
mu się "kogucia rywalizacja" co do zewnętrznych objawów zamożności.

Dodał, że był zawsze bardziej "typem punka niż garniturowca", a nagle "zaczęły mu imponować markowe metki na ciuchach".

Wyjaśnił,
że zadziałał mechanizm samousprawiedliwiania się argumentem, że "skoro
muszę pozyskiwać środki dla fundacji, to muszę jakoś wyglądać".

- Dopadła mnie próżność i pycha, okazałem się podatny na pokusę - oświadczył Ś. sądowi. Przyznał, że nadużył zaufania ludzi.

Sprzeciw prokuratora

Obrona wniosła o dobrowolne poddanie się
karze przez Ś. Zaproponowała wyrok 2 lat w zawieszeniu na 5 lat,
grzywnę oraz częściową naprawę szkody przez wpłatę w ratach 250 tys. zł
na rzecz Fundacji i dla jej wierzycieli, w tym - dla ZUS, skarbówki i
pracowników Fundacji.

Prokurator sprzeciwił się wnioskowi obrony,
podkreślając że można uwzględnić go tylko wtedy, jeśli okoliczności
przestępstwa nie budzą wątpliwości, a w tej sprawie oskarżony podważa
zasadność części zarzutów. Sąd nie uwzględnił wniosku obrony, powołując
się na argumentację prokuratury.

Dziś Fundacja jest w stanie
zawieszenia. Ś. powiedział dziennikarzom, że pracuje dorywczo i z tego
chciałby spłacać swe zobowiązania. Podkreślił, że jego prywatne wydatki
nie spowodowały wycofania się fundacji z planowanych kampanii
społecznych. - Tylko jednej kampanii nie skończyliśmy - dodał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Opóźnia się proces

Proces Jakuba Ś., założyciela Fundacji KidProtect.pl, oskarżonego
o przywłaszczenie ponad 400 tysięcy złotych z konta organizacji ma już
pół roku opóźnienia. Winni są stołeczni policjanci - podaje RMF FM.

Szef Fundacji Kidprotect.pl Jakub Ś., oskarżony został o przywłaszczenie
ponad 413 tys. zł na szkodę swojej fundacji. Grozi mu za to do 10 lat
więzienia. Do przywłaszczenia dochodziło między majem 2009 r.
a sierpniem 2012 r.
Były szef Kidprotect.pl miał wydawać pieniądze
fundacji na prywatne cele, m.in. odzież, sprzęt elektroniczny i usługi
turystyczne. "Wprost” jako pierwszy opisał sprawę Jakuba Ś.Policjanci dopiero po pół roku i skardze do komendanta weszli
do mieszkania Jakuba Ś., by sprawdzić należący do fundacji KidProtect.pl
sprzęt. Wniosek o wykonanie tej czynności sąd okręgowy wydał
na początku lutego. Funkcjonariusze z komendy na Mokotowie byli
upominani przez sąd w marcu i sierpniu. Ostatecznie po skardze
do komendanta i zażądanie przez sąd wszczęcia postępowania
dyscyplinarnego wobec policjantów czynność wykonano.

Biuro spraw wewnętrznych policji ma zakończyć sprawę funkcjonariuszy w ciągu miesiąca.



Izabela Brodacka Falzmann


http://naszeblogi.pl/49857-jak-zajacowi-dzwonek

(..)
Klan Śpiewaków w Polsce inauguruje Jan Śpiewak senior. Poeta, eseista i
tłumacz. Mąż poetki Anny Kamieńskiej , ojciec socjologa Pawła Śpiewaka .




Kiedy 29 listopada 1939 Rada Najwyższa ZSRR wydała dekret o nadaniu
obywatelstwa radzieckiego "byłym obywatelom polskim" na ziemiach
polskich zajętych przez Armię Czerwoną na mocy Paktu Ribbentrop-Mołotow,
Jan Śpiewak jako przedstawiciel ”polskiej kultury” wyraził swoją wielką
radość z tego powodu. Czy faktycznie można jego wiersze uważać za
reprezentujące kulturę polską?



Ja osobiście nie wpisywałabym ich do sztambuchów. Aby nie być gołosłowną
podaję przykład takiego wiersza. (Jan Śpiewak, „Rozmowa z
Przyjacielem”).



„A ty mówiłeś mi, pamiętam — patrz na ten portret — to jest Stalin.

Ty widzisz Jego wzrok, to radość. Szczęście rzekłem

i powiedzieliśmy wzajemnie,

będziemy dalej iść przez kraty więzień, ognie burz, bo On

jest w tobie, On jest we mnie.

On w naszych sercach, tam płyniemy, gdzie Jego miłość nas ocali”



Sama słyszałam jak Śpiewak opowiadał, że przesłuchiwała go, a nawet
oślepiła słynna Luna Brystigerowa. Rzeczywiście miał coś nie tak z
oczami, ale czy faktycznie sprawiła to Luna? Nie wiem. Opowiadając to
Jan Śpiewak był tak mocno znieczulony C2H5OH , że osobie- jak ja-
zupełnie postronnej trudno było ocenić stan jego wzroku i umysłu.



Potem Luna podobno się nawróciła,a może nawet została świętą ( sądząc po
jej relacjach ze środowiskiem Lasek ), ale na cudowne przywrócenie
wzroku Śpiewakowi było już chyba za późno.



Anna Kamieńska z całą pewnością przeszła na mocne pozycje klerykalne.
Jej inwokacje do Matki Boskiej to żywcem przepisane adresy do Stalina.
Zawierają taki sam ładunek uczuciowy.



Urok i intelektualną głębię Pawła Śpiewaka każdy może poznać z autopsji. To najpopularniejsza gadająca głowa TVN.



Jakub Śpiewak syn Jana Leona ( brata Pawła) dał się poznać jako obrońca
dzieci. Raczył zdefraudować co do grosza fundusze zbierane na ich rzecz
przez zarządzaną przez niego fundację Kidprotect. Wobec niefrasobliwie
wydanej na zupełnie prywatne cele sumy bledną inne przymioty Jakuba. Na
przykład jego oryginalne preferencje seksualne, którym dawał wyraz w
swoich wierszach czy piosenkach. Jakub uczęszczał do katolickiego
liceum. Choć to bardzo nieelegancko z mojej strony zastanawiam się czy w
tej rodzinie konwersja na katolicyzm jest nawykowa czy jest to- jak
mówi Michalkiewicz- tylko mądrość etapu.



Jan Śpiewak junior w imieniu Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji
Młodzieżowej założył w centrum miasta Kibuc Warszawa. Opróżnione z
lokatorów domki przeznaczono na działania kulturalne. Cztery domki
rozebrano. Przy rekonstrukcji pozostałych ma pomagać finansowo Ambasada
Finlandii. „Czynszu nie pobieramy. Organizacje muszą tylko opłacić
media” - powiedziała Urszula Majewska, rzecznik Śródmieścia.

Jak mówi sam Jan Śpiewak: „ Czerpiemy z lewicowej idei życia we
wspólnocie, z idei ruchu syjonistycznego w Polsce. Przedwojenny kibuc na
Grochowie przygotowywał młodych warszawskich Żydów do życia na roli w
Palestynie. My przygotowujemy wszystkich warszawiaków do życia w
mieście".



Przygotują nas, oj przygotują. W to nie wątpię. A do czego mianowicie przygotują?



Do eksmisji na bruk tak jak lokatorów fińskich domków, którzy zajmowali
je przecież i remontowali przez kilkadziesiąt lat. Do zawłaszczania pod
różnymi pretekstami nieruchomości i substancji miasta. Do pasożytowania
na mieszkańcach tego miasta. Dlaczego miasto nie pobiera od kibucu
czynszu? Czy jest to inicjatywa niezbędna dla kultury polskiej?



Ta inicjatywa jest nam równie potrzebna jak utrzymywanie swego czasu
przez miasto klubu Le Madame założonego przez podwójnie uciskanego,
słynnego polskiego Murzyna homoseksualistę Krystiana Legierskiego.



Potrzebna jak zającowi dzwonek.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Lemański tez w Kabale?

Prof. Paweł Śpiewak: Lemański to szczęśliwy ksiądz, jeden z niewielu takich. Bo wierzy w Boga
- (Su­spen­do­wa­ny) Ks. Woj­ciech Le­mań­ski nie bę­dzie miał praw, które przy­słu­gu­ją księ­żom, na­to­miast jego we­wnę­trza du­cho­wość jest bar­dzo głę­bo­ka i bar­dzo po­waż­na. To jest szczę­śli­wy ksiądz, jeden z nie­wie­lu ta­kich. Bo wie­rzy w Boga - mówi w „Ustal­my Jedno” Onetu prof. Paweł Śpie­wak.
Zdaniem dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego ks. Lemański nie wróci już do łask kościelnej hierarchii. - Wywołałoby to bardzo niedobrą sytuację w samym Kościele, bo autorytet abp. Henryka Hosera zostałby, delikatnie mówiąc, nadwątlony. (…) Myślę, że niestety droga ks. Lemańskiego jest poza Kościół w tym sensie instytucjonalnym, ale nie poza Kościół w sensie, o którym on mówi jako wspólnocie ludzi wiernych - dodaje w rozmowie z Jackiem Gądkiem.
http://wiadomosci.onet.pl/prof-pawel-spiewak-lemanski-to-szczesliwy-ksia...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Jakub Śpiewak skazany za

  • Jakub Śpiewak skazany za przywłaszczenie pieniędzy Kidprotect

     Sąd skazał Jakuba Śpiewaka, twórcę Kidprotect, na dwa lata więzienia w
    zawieszeniu za przywłaszczenie pieniędzy własnej fundacji. Śpiewak musi
    też zapłacić 210 tys. zł grzywny i 60 tys. zł nawiązki. Prokuratura oskarżyła go o przywłaszczenie 413 tys.
    zł, które fundacja dostała na różne projekty od instytucji rządowych
    oraz firm. Śpiewak pieniądze wydał na prywatne potrzeby. Kupował markowe
    ubrania, kosmetyki, elektronikę, żywność, leki czy wczasy w Turcji.



    Sąd zmniejszył kwotę przywłaszczonych pieniędzy do 296 tys. Na
    korzyść Śpiewaka zaliczył m.in. wydatki na pakiet medyczny dla
    pracowników oraz wydatki na taksówkę. Sędzia Piotr Gąciarek potępił
    wydatki na restauracje.



    - W Polsce jest lekkość wydawania pieniędzy publicznych na
    posiłki gastronomiczne. Każdy mówi, że spotyka się w lokalach służbowo,
    ale nie znaczy to, że ma płacić za to państwo - podkreślał sędzia.



    Śpiewak musi jednak zwrócić fundacji 36 tys. zł. To kwota, z
    której mają być spłacone zaległe pensje dla pracowników i składki na
    ZUS. Więcej nie zwróci, bo sędzia uznał, że nie ma sensu, ponieważ
    Śpiewak wciąż ma kontrolę nad fundacją.
    Dlatego zapłaci 210 tys. zł
    grzywny dla skarbu państwa oraz 60 tys. zł nawiązki na fundusz pomocy
    pokrzywdzonym i pomocy postpenitencjarnej. Dotkliwy będzie też
    pięcioletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w organizacjach
    pozarządowych, które dostają publiczne dotacje.



    Sędzia Gąciarek podkreślał, że w tym wyroku nie jest
    najważniejsza funkcja represyjna, ale dotkliwość finansowa. Przypomniał,
    że Śpiewak ma zasługi na polu walki z pedofilią w sieci i nie
    wyprowadził pieniędzy z fundacji, tylko pogubił się w finansach, działał
    chaotycznie. Ale żeby napiętnować jego zachowanie, nakazał publikację
    orzeczenia w jednym z dzienników, na koszt skazanego.

  • Śpiewak żąda od PO posady burmistrza Śródmieścia. Platforma mówi: "Nie".
    Czy teraz ruch PiS? Na Ursynowie lokalny komitet stawia warunek: Guział
    odchodzi ze stanowiska burmistrza. Jan Śpiewak wprowadził czterech radnych do rady dzielnicy, a zachowuje
    się tak, jakby miał 40 ludzi w radzie Warszawy
    - mówi jeden z działaczy
    śródmiejskiej Platformy. Tak opisuje atmosferę rozmów z liderem
    lokalnego komitetu Miasto jest Nasze. Jak już pisaliśmy, ci radni są
    języczkiem u wagi w tej dzielnicy. PO ma 11 radnych, PiS
    - 10.
    PO zaoferowało Janowi Śpiewakowi dwóch wiceburmistrzów. Ale od
    działacza tej partii słyszymy, że rozmowy "idą jak grudzie". A Jan
    Śpiewak nie ukrywa, że rozmawia też z PiS.

  • Akurat tego we właśnie kończącej się kampanii nie było widać.
    Przebiegała ona mniej więcej w tym samym rytmie i tempie co poprzednie.
    Ja tak nie uważam. Przy wyborach lokalnych obok tradycyjnych partii swą
    siłę ujawniła partia niezarejestrowana, czyli ruchy lokalne. One nie
    chcą mieć nic wspólnego z partiami. To bardzo ciekawy fenomen. Dodatkowo
    wzbogacają go różne ruchy miejskie. Oczywiście, nie będą one żadną
    znaczącą siłą polityczną, nie wiadomo, czy w ogóle zbiorą wystarczające
    poparcie, by zdobyć jakiekolwiek mandaty. Ale zmieniają język w
    polityce, wpuszczają do polityki nowe pokolenie - choć to pokolenie
    mocno odcina się od tych graczy, którzy na scenie politycznej już są.
    Zobaczymy, co z tego wyniknie.

    Nie jest tak, że co cztery lata mamy nadzieję, że te nowe ruchy miejskie
    odmienią polską politykę - i co cztery lata nic z tego nie wynika?
    Nie. Mam wrażenie, że mamy do czynienia z autentycznie nowym zjawiskiem.
    Jest ono sygnałem tego, że polityka krajowa w obecnym kształcie się
    wyczerpała. Od dawna jest ona zablokowana - i to na wszystkich
    szczeblach. Polska polityka została mocno upartyjniona, ale ta
    partyjność de facto oznacza, że istnieją dwie duże sitwy, które ze sobą
    walczą. Na to jeszcze nałożyło się inne zjawisko, czyli możliwość
    sprawowania funkcji prezydenta miasta czy marszałka województwa
    właściwie dożywotnio. Tymczasem na tych stanowiskach co jakiś czas
    powinno dochodzić do zmian. Otwarcie tych struktur jest niezbędne.
    Rosnąca rola nowych ruchów jest sygnałem, że coraz więcej osób takiego
    otwarcia oczekuje. Polacy coraz wyraźniej widzą, że z tego mordobicia
    między rzecznikiem PO a rzecznikiem PiS nic nie wynika.
    Nie twierdzę, że ruchy miejskie przejmą władzę. Ale one zmieniają
    politykę, choćby wprowadzając nowy język do niej
    Jak do tej pory największym sukcesem tych ruchów niezaangażowanych jest
    doprowadzenie do referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z
    Warszawie - zresztą referendum zostało przegrane. Widzi Pan możliwość,
    by ci ludzie byli w stanie osiągnąć coś więcej? Stworzyć struktury
    zdolne do rzeczywistego odciśnięcia piętna na naszej rzeczywistości? Bo
    mimo wszystko wywalczenie możliwości stworzenia zieleńca w dzielnicy to
    nie jest zbyt wiele.
    Pan z tego kpi, ale dla mnie uratowanie Jazdowa w Warszawie jest kwestią
    istotną. Jeśli te ruchy poruszają w sposób poważny kwestie
    reprywatyzacji, to ja się z tego cieszę - bo dla mnie to sprawa bardzo
    istotna. Przecież te same ruchy zablokowały głupawy projekt organizacji
    zimowej olimpiady w Krakowie. A to jest dopiero początek. Na razie te
    ruchy działają na poziomie dzielnic, czasem rad powiatów - i
    rzeczywiście w ten sposób nie uda się zmienić całego kraju. Ale z czasem
    będą coraz wyżej.

    To ci ludzie naprawią polską służbę zdrowia i będą efektywnie budować
    autostrady?
    Do tego trzeba przejąć władzę - a ja wcale nie zamierzam twierdzić, że
    te ruchy są do tego zdolne. Przede wszystkim dlatego, że oni nie są w
    stanie się zorganizować na szczeblu ogólnopolskim. Ale swoim działaniem
    wymuszają zmianę sposobu myślenia. Na razie o mieście - choć to też
    dużo. A też ci ludzie uczą się funkcjonowania w przestrzeni publicznej. (..)

    Ale jest grono Polaków, którzy chcą czegoś więcej - choćby 2,5 mln
    osób, które zostały w OFE. Czemu nikt nie kieruje programu politycznego
    do nich? To w wyborach ok. 10 proc. głosów.
    I podejrzewam, że te 10 proc. nie weźmie udziału w wyborach. Bo po co?
    Nie zagłosują na PiS, bo są z innej bajki, ale nie zagłosują też na PO,
    bo nie widzą powodu. Znajdą się w próżni politycznej, będą się czuli
    coraz bardziej alienowani - ale też nie będą bawili się w fikcję w
    postaci wyborów dla wyborów.

    Platforma, powstając w 2001 r., właśnie weszła w taką próżnię, o której
    teraz Pan mówi. Czemu dziś nikt jej nie zapełnia? Próbował tylko Gowin,
    ale skończyło się fiaskiem.
    Wyraźnie widać, że stworzenie nowej partii to wielka sztuka. Udało się
    przebić Palikotowi - ale później wszystko dokumentnie spalił. Dziś nie
    widać też lidera, który byłby w stanie pociągnąć taki nowy projekt, ani
    nie ma ośrodka, który by wyłożył na to pieniądze. Dlatego jesteśmy
    skazani na wegetację - i możemy tylko czekać na cud.

    Na cud? Tylko on nas może uratować?
    Dlaczego się pan dziwi? Polskę zawsze ratował cud. Czemu teraz ma być
    inaczej?


    Paweł Śpiewak: Platforma wychodzi z tych wyborów bardzo poobijana


    Paweł Śpiewak: Platforma wychodzi z tych wyborów bardzo poobijana/© fot. Bartek Syta / Polskapresse

    Platforma
    nie może zachowywać się tak, jakby była jedyną partią obrony demokracji
    przed szaleńcami, populistami w stylu Kaczyńskiego. Wybory były naganne
    - mówi socjolog prof. Paweł Śpiewak w rozmowie z Anitą Czupryn.


  • Dostaliśmy mocno po głowie. Teraz
    jesteśmy już zaszczepieni i bardziej odporni - mówi lider stowarzyszenia
    Miasto Jest Nasze po rozłamie przy wyborze władz Śródmieścia


  • Jan Śpiewak podczas sesji Rady Śródmieścia

    Rozmowa z Janem Śpiewakiem, prezesem Miasto Jest Nasze

    Iwona Szpala, Michał Wybieralski: To koniec ruchów miejskich w Warszawie?

    Jan Śpiewak: Dramatyczne pytanie, ale zdecydowanie nie.

    Wprowadzacie do rady dzielnicy cztery osoby, po czym trzy zdradzają stowarzyszenie. Dlaczego?


    - To pytanie o naturę ludzką i o to, jak wygląda warszawski
    samorząd. Otworzyliśmy drzwi do pokoju, który dawno nie był wietrzony...


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    24. Paweł Śpiewak: Żydokomuna to

    Paweł Śpiewak: Żydokomuna to stereotyp. Nieprawdziwy. "Ida" nie jest o tym


    Film Pawlikowskiego mówi o dybuku - problemie niemożności ucieczki
    od pamięci o śmierci najbliższych - mówi w rozmowie z Agatonem Kozińskim
    profesor Paweł Śpiewak.
    W swojej książce "Żydokomuna" z 2012 r. dowodzi Pan, że takiego zjawiska
    w ogóle nie było. Film "Ida" pokazuje coś innego - przecież "krwawa
    Wanda" grana przez Agatę Kuleszę idealnie się w ten stereotyp wpasowuje.
    To w końcu rządziła Polską po wojnie żydokomuna czy nie?
    Swoją książką objąłem okres od 1905 r. praktycznie do naszej
    współczesności. Opisałem w niej grupę działaczy lewicowych o żydowskich
    korzeniach, pewną formację, która działała jeszcze przed wojną. Podobną
    grupę można znaleźć wśród innych nacji. Owi żydowscy rewolucjoniści
    odgrywali pewną rolę w różnych lewicowych formacjach, ale nie sposób
    mówić o tym, że mieli wszechwładną pozycję w ruchu komunistycznym.


    Zresztą nie sądzę, by można było mówić o "Idzie" jako o filmie temu
    poświęconemu. Przecież w nim nie ma wyjaśnień, kim jest pani
    prokurator. Owszem, mówi o jej żydowskich korzeniach, ale nie wyjaśnia,
    czy stała się częścią systemu władzy z powodów ideowych, czy miała ku
    temu predyspozycje charakterologiczne. Film nie kreśli jej portretu, tak
    iż nie da się postawić na jego podstawie żadnej wyrazistej tezy.
    Rozumiem, że pan jako dziennikarz dąży do skrótu i w ten sposób odwołuje
    się do stereotypu, ale ja nie widzę do niego podstaw.

    Pytałem Pawła Pawlikowskiego, czemu zdecydował się zająć tematyką
    żydowską w swoim filmie, ale on odparł, że to nie jest film o
    Holokauście, tylko film "ogólny, uniwersalny, mówiący o ludzkich
    słabościach, lękach i wyzwaniach".
    W ten sposób uciekł on od istoty swego filmu. Nie rozumiem także
    twierdzeń o tym, że ten film jest w swej istocie antysemicki. Takie
    interpretacje to nieporozumienie. Nie zamierzam twierdzić, że wśród
    prokuratorów Służby Bezpieczeństwa nie było osób o pochodzeniu
    żydowskim. Były, ale stanowiły znikomą mniejszość. Podobnie było w
    rządzącej partii. Z tego faktu wcale nie zamierzam robić tajemnicy,
    udawać, że go nie było. Ale też nie można twierdzić, że Żydzi stali za
    wszystkimi zbrodniami tamtego okresu, bo to też byłaby nieprawda. Choć
    dla mnie akurat w tym filmie najbardziej istotny jest inny wątek.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. „Polsko-żydowscy komuniści: pamiętać czy zapomnieć?”, która mia

    „Polsko-żydowscy komuniści: pamiętać czy zapomnieć?”, która miała miejsce w MPW - z cyklu „Warszawa dwóch Powstań” - w której wzięli udział prof. Paweł Śpiewak, prof. Antoni Dudek oraz Bronisław Wildstein. Poprowadził ją dr Mikołaj Mirowski.
    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/234962-bez-tematow-tabu-prof-spiewak-c...

    Rozmawiano o relacjach polsko-żydowskich, o aktywności i obecności Żydów w strukturach komunistycznej partii (mitycznej już „żydokomunie”), ale i o bardzo aktualnych problemach z popkulturą, muzeami czy filmem „Ida”.

    Poniżej kilka ciekawych akcentów z tej dyskusji, siłą rzeczy ujętych nieco chaotycznie, ale, mam nadzieję, dających do myślenia.

    Interesujący wątek w dyskusji zaproponował Wildstein, który zastanawiał się nad wpływem wyborów sprzed lat na rzeczywistość III RP.

    Sprawa jest oczywista - doskonale wiemy, że w Komunistycznej Partii Polski nieproporcjonalnie duży odsetek stanowili ludzie pochodzenia żydowskiego. Trzeba zastanowić się, dlaczego tak wielu Żydów zaangażowało się w budowanie komunizmu, negując przy okazji swoją tożsamość żydowską

    — mówił były szef Telewizji Republika.

    Wildstein podkreślał, że to problem współczesny, a nie historyczny - a konsekwencje tamtych wyborów widać do dziś u potomków tych osób.

    Ludzie pochodzenia żydowskiego, którzy tworzyli w Polsce komunizm zanegowali swoją tożsamość żydowską, ale ich dzieci rozczarowały się tą ideologią. W środowiskach inteligenckich ta grupa jest bardzo znacząca i bardzo dobrze funkcjonująca. To nie jest przypadek – znam te osoby, kiedyś się z nimi przyjaźniłem – to było zwarte środowisko, stanowiące lewicę korowską. To nie byli tylko ludzie pochodzenia żydowskiego – ale to środowisko było jądrem tej grupy. Po 1989 roku zaczęła się walka o władzę i nagle okazało się, że ta grupa nie ma już tożsamości żydowskiej, nie ma tożsamości komunistycznej, ale ma poczucie odrębności

    — ocenił Wildstein, zaznaczając, że cała sytuacja miała spory wpływ na to, jaka jest dziś kondycja elit III RP.

    Historyczne ujęcie problemu żydokomuny zaproponował prof. Antoni Dudek, który zwracał uwagę na Żydów w ruchu komunistycznym jeszcze przed wojną.

    Wolałbym mówić nie o komunistach polskich czy żydowskich, ale po prostu o komunistach. Choć to pokazuje bankructwo ideologii komunizmu, który chciał przekroczyć barierę narodowości. Antagonizm między towarzyszami pochodzenia żydowskiego i polskiego rysował się już w okresie międzywojennym

    — zwracał uwagę historyk.

    Jak tłumaczył, cechą charakterystyczną komunistów przedwojennych był przede wszystkim młody wiek. Zdaniem prof. Dudka zaangażowaniu w ruchy polityczne w tak młodym wieku towarzyszą radykalizm i negacja rzeczywistości. Stąd młodych Żydów ciągnęło właśnie do ruchów komunistycznych, a młodych Polaków w kierunku nacjonalistycznych stowarzyszeń.

    To byli najczęściej ludzie młodzi, nastolatkowie. Bardzo niewielu ludzi przyłączało się w późniejszym wieku. W tej masie kilku tysięcy większość to byli ludzie wybitnie młodzi, którzy – jak Zambrowski – przed skończeniem 20 roku życia byli działaczami partyjnym, organizowali demonstracje, etc. (…) Gdyby ruch komunistyczny był popularny w RP tak jak w Czechach czy Niemczech, to odsetek komunistów żydowskich byłby niższy. W Polsce ten ruch komunistyczny był mało popularny, bo Polska urodziła się w konflikcie z Rosją, a wojna 1920 była elementem tożsamościowym dla naszego państwa. Trzeba było się wyzwolić z własnej tożsamości – jak Gomułka -, by włączyć się w ruch komunistyczny

    — przekonywał.

    Zdaniem Dudka w tej perspektywie Żydom miało być „łatwiej” wejść w ruch komunistyczny – uważali bowiem Polskę za tak samo kapitalistyczny i carski kraj jak inne, które trzeba zbawić poprzez komunizm.

    Historyk podkreślił przy tym, że zaangażowanie młodych Żydów w ruch komunistyczny w II RP było małe - dotyczyło kilku tysięcy osób przy ok. trzech milionach obywateli tego pochodzenia.

    Znaczenie tego wszystkiego objawiło się dopiero po II wojnie światowej

    — mówił.

    Z kolei prof. Paweł Śpiewak oceniał, że zaangażowanie Żydów w struktury komunistycznych organizacji było spowodowane specyficzną izolacją tych osób.

    Oni znaleźli się „między” - między kulturą, z której wyrośli, do której mogliby się odnosić (język jidisz, obyczajowość) i tymi, którzy nie identyfikowali się z żydostwem, a szukali zakorzenienia w nowej kulturze i języku

    — mówił dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.

    Jak mówił, skala zaangażowania Żydów w partię komunistyczną była porównywalna z odsetkiem Polaków, choć im wyżej w strukturach bezpieki, tym więcej było Żydów.

    Nie twórzmy jednak fałszywych mitów i nie róbmy Żydów jedynymi odpowiedzialnymi za komunizm. Oni szukali w komunizmie czy socjalizmie peerelowskim bezpieczeństwa, ale i nadziei na społeczeństwo bezklasowe i tolerancyjne. To pokolenie wcześniejsze, międzywojenne przeszło przez zupełnie inną socjalizację do władzy – raczej w ramach aparatu, struktur rządzenia w sekciarskiej organizacji – nastawionej na likwidację mniejszości

    — tłumaczył.

    Nawiązał przy tym do rozczarowania komunizmem tych osób pochodzenia żydowskiego, którzy wchodzili w struktury partii w latach 40. - zdaniem Śpiewaka byli to ludzie nienawykli do szkoły życia KPP.

    Bronisław Wildstein był dopytywany o wpływ zafascynowania Rosją na postawy osób, które angażowały się w ruch komunistyczny.

    Nie sądzę, by polscy komuniści – nawet okresu międzywojennego – zostawali komunistami, bo wierzyli w Rosję jako arkadię. Oni raczej zostawali komunistami mimo to. (…) Jeśli porównamy procentowo, to Żydów w komunizmie było więcej niż innych – a jeżeli tak było, to trzeba wyjaśnić to zjawisko

    — podkreślał.

    Prof. Dudek zwracał z kolei uwagę na to, że Żydzi częściej angażowali się w ruchy komunizujące także dlatego, że po prostu byli mniejszością, a tego typu środowiska przyciągały takich ludzi.

    Nie tylko Żydom, ale i Ukraińcom czy Białorusinom było łatwiej do przystąpić w szeregi komunistów – postulaty KPP o oderwaniu Kresów, samookreślenie Pomorza czy Górnego Śląska były czyś chwytliwym. A Ukraińców czy Białorusinów było wśród komunistów mniej, bo to głównie byli chłopi. Każdy ruch jest łatwiej organizować w miasteczku niż na wsi. Nie wierzę w tego rodzaju uogólnienia, że wszystkie zjawiska da się wyjaśnić jedną teorią

    — podkreślał historyk, dodając, że dla ludzi, którzy nie byli etnicznymi Polakami postulaty i cele komunistów były łatwiejsze do zaakceptowania. Jego zdaniem w 1968 roku ten problem odszedł w przeszłość, bo skończyła się rola pokolenia KPP.

    W podobnym tonie wypowiedział się prof. Śpiewak:

    Ruch komunistyczny przed wojną – nie tylko w Polsce – był nie tyle ruchem robotniczym, tylko był adresowany do mniejszości etnicznych, grał na napięciach etnicznych. (…) Wskazują też na to wyniki wyborów w 1928 roku - listy komunistyczne zyskiwały najwięcej głosów ze strony mniejszości: Białorusinów, Ukraińców i po równo Polaków i Żydów (jeśli chodzi o proporcje)

    — podkreślał socjolog.

    Odniósł się też do argumentu związanego z pochodzeniem i wykształceniem osób angażujących się w komunizm.

    Co jest istotne, to fakt, że jeżeli by zrobić badanie na temat poziomu edukacyjnego, to z pewnością można powiedzieć, że towarzysze pochodzenia żydowskiego byli lepiej wykształceni niż grupa białoruskich czy polskich towarzyszy. Dzięki temu odgrywali większą rolę w partii

    — tłumaczył.

    Wildstein jednak nie chciał zgodzić się na tak ustawioną dyskusję, prowokując Dudka do debaty.

    Jeśli jest tak, że bez względu na to, czy nad Wełtawą, Dunajem czy Wisłą, Żydzi stanowili bardziej znaczącą grupę wśród komunistów, to coś z tego wynika. Tego typu uogólnienia mogą służyć złym rzeczom, ale nie możemy cenzurować swojego myślenia

    — mówił autor „Doliny nicości”.

    W rozmowie pojawił się też wątek filmu „Ida”. Paweł Śpiewak mówił, że część środowisk lewicowo-liberalnych odebrała produkcję jako antysemicką.

    Niby wszystko się zgadza, że Wanda jest komunistką, reżyser powołuje się na Helenę Wolińską, ale nie mogę przejść tej granicy z poczuciem, że jest to film antysemicki. Dużo osób z mojego środowiska wywodzi się z takich rodzin – i ta biografia „rodzinna” jest ciekawa, gdzie jest dużo napięcia między buntem wobec rodziców-komunistów, a utożsamieniem się z biografią rodziców

    — tłumaczył.

    Po czym dopowiadał, oceniając w interesujący sposób debatę publiczną w Polsce pod tym kątem:

    Nie boję się polskich nacjonalistów, ale środowisk, które strasznie boją się poruszenia tego tematu – mówiąc wprost, mówię o „Gazecie Wyborczej”, która nie pozwala na tego typu rozmowę. Uzasadniają to tym, że rozmowa o micie żydokomuny i żydowskich komunistach jest budzeniem w Polsce antysemityzmu. Nakłada się pewne tabu na publiczny dyskurs w imię tolerancji czy społeczeństwa pluralistycznego. Tego typu nałożone tabu powoduje, że to, co można rozładować, opowiedzieć i zanalizować, tym bardziej kostnieje i ulega zlodowaceniu. Jeżeli mnie ten temat wciąga, to on niechcący staje się elementem istotnym w dyskusji o granicach dyskursu. (…) Trochę zaczyna to wyglądać tak, że jeśli ktokolwiek zaczyna o tym mówić, to zostaje strasznie łatwo postawiony do kąta jako antysemita. Zostałem wielokrotnie nazwany antysemitą, bo zająłem się tematem żydokomuny. To próba zamknięcia tematu – tym gorzej, że to środowisko go zamyka, bo wśród kilku moich znajomych w tej gazecie są osoby, które wywodzą się z ruchu komunistycznego

    — mówił socjolog.

    A Bronisław Wildstein dodawał:

    Podpisałem apel o napisach, którymi „Ida” powinna być opatrzona. To świetny film, ale kultura masowa na świecie funkcjonuje osobno, to kultura masowo uczy dziś historii. Wnioski po tym filmie będą raczej antypolskie, a nie antyżydowskie

    — ocenił.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Bronisław Wildstein o „Idzie”: To świetny film, ale to kultura masow

    Autor „Doliny Nicości” przekonywał, że takie napisy - wyjaśniające widzom kontekst, w którym odbywa się akcja filmu - pomogłyby uniknąć niepotrzebnych wniosków.

    Zdaniem Wildsteina problem relacji polsko-żydowskich jest bowiem niezwykle istotne w wojnie cywilizacyjnej, w której bierze udział Polska i Polacy.

    Polska tożsamość nie za bardzo chce wpisać się w lewicowo-liberalną ideologię – przeciwnicy używają młota antysemityzmu, a z drugiej strony następuje reakcja równie głupia, ale niestety równie oczywista. Mówię o tym, co dociera do świadomości ogółu. (…) Dochodzi do takich sytuacji, że przyjeżdża do Polski Alain Finkielkraut i on zamiast dyskutować ze mną o kondycji Europy, mówi na początku że jest problem, bo my jako Polacy nie rozliczyliśmy się z antysemityzmu. Mówi to facet z kraju, w którym działało państwo Vichy…

    — przekonywał Wildstein.

    Zdaniem dziennikarza przekaz „Idy” wpisuje się w narrację pedagogiki wstydu, w której Polacy powinni „rozliczyć się” z jakiegoś nieprawych kart swojej historii.

    Wrócił też do poruszonego przez prof. Śpiewaka zarzutu antysemityzmu, który - zdaniem Wildsteina - w wykonaniu „Gazety Wyborczej” staje się pałką do obijania przeciwników.

    To sprawa, która ma znaczenie – po upadku komunizmu antysemityzm został potraktowany przez główne środowiska jako pałka, którą okłada się swoich przeciwników. Przypomnę historię, rok 2000 – Sergiusz Kowalski pisze tekst w „GW”, gdzie na listę antysemitów zapisuje Ryszarda Legutkę i Cezarego Michalskiego. Dlaczego? Dlatego, że to ludzie, którzy atakowali postmodernizm, który był tworzony przez Żydów. Instrumentalne używanie antysemityzmu uczyniło mnóstwo zła – zbanalizowało sprawę

    — ubolewał.

    Wracając do sprawy filmu „Ida” i postulatu dołożenia do niego napisów, prof. Dudek przekonywał, że efekt może być odwrotny:

    Apelu o napisy bym nie podpisał, a to z tej racji, że to by tylko doprowadziło – i tak to będzie wykorzystane – że twórcy w Polsce są prześladowani, bo polscy nacjonaliści chcą ten film ocenzurować. Ten film nie jest antysemicki czy antypolski, ale to nie jest podręcznik do dziejów polsko-żydowskich, choć pewnie będą ludzie, którzy na podstawie tego filmu wyrobią swój pogląd. Nie sądzę, by te napisy tutaj coś zmieniły

    — zaznaczył.

    Pytany o to, dlaczego temat relacji polsko-żydowskich wciąż nas emocjonuje, odpowiadał:

    Świetną odpowiedzią jest otwarte niedawno muzeum Polin. Tam jest odpowiedź, dlaczego nas ten problem dręczy. Mamy tysiąc lat wspólnej historii brutalnie przerwanej przez Holokaust – a dodatkiem do tej historii był ruch komunistyczny w Polsce i udział w nim Żydów

    — stwierdził.

    Dudek zaznaczył przy tym, że w muzeum Polin ruch antykomunistyczny i wpływ Żydów na tenże zostało zbyt skromnie opisane.

    Czekają nas kolejne takie dyskusje – polsko-niemiecka, polsko-ukraińska, polsko-litewska, polsko-rosyjska itd. Będziemy musieli odbyć te dyskusje, bo te trupy z szaf zaczną wylatywać. (…) Dialog polsko-żydowski, który się z trudem rozwija od lat 80. minionego wieku, mimo różnych ekstremów idzie w dobrym kierunku. Ale nie oczekujmy zbyt wiele – że nagle nastąpi cud pojednania wszystkich ze wszystkimi i nie będzie antagonizmów

    — ocenił historyk IPN.

    Z kolei prof. Śpiewak wyraził zadowolenie, że Polska na tle innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest jedynym krajem, który na poważnie podszedł do wymiaru relacji polsko-żydowskich i dyskusji o nich.

    Jednym z największych sukcesów polskich historyków i polskiej myśli społecznej – na tle innych krajów Europy wschodniej – jest to, że tylko Polska odrabia tę pracę

    — mówił.

    W trakcie dyskusji wrócił też wątek książek Grossa i publikacji, które w nieuczciwy sposób ukazywały złożone polsko-żydowskie relacje.

    Antoni Dudek krytykował tego typu publikacje:

    Nie odebrałbym Grossowi głosu, ale nie zaakceptuję tego, że relacja ofiary jest z definicji wiarygodna. Żaden historyk nie może powiedzieć z góry, że jakiś rodzaj źródła jest bardziej wiarygodny. To na gruncie metodologicznym jest katastrofą

    — stwierdził.

    A Wildstein dodawał:

    Przypadki mordowania Żydów były, trzeba się nad nimi pochylić, ale w jaki sposób Gross liczy ofiary? Gross mówi, że go nie interesuje, czy ktoś z Żydów został zabity jako komunista czy nie. Nie interesuje go, czy pracownik KBW lub UB zginął w walce z podziemiem, bo wlicza go tak czy owak jako mord antysemicki. Gdyby stosować tę miarę w drugą stronę, to mielibyśmy wściekle antysemicki tekst – UB-ecy byliby w takim wymiarze Żydami, którzy zabijali Polaków głównie jako Żydzi, a nie jako ubecy

    — podsumował.

    Prof. Śpiewak zaapelował też o to, by nie polityzować historii.

    Musimy powstrzymać elementy politycznej debaty, która narzuca schematy dziełom, zanim wybrzmią i zostaną napisane. Nie pchajmy tego wszystkiego w debatę, która dzieli nas na fałszywych liberałów z „Wyborczej” i drugą stronę. Najgorsza rzecz to wciskanie w gotowe i upraszczające polityczne poglądy

    — mówił.

    W podobnym tonie wypowiadał się Dudek:

    Tego sporu nie można rozwiązać, ale temperatura tego sporu będzie słabła. Dziś jest jeszcze dużo uwikłań „politycznych”, ale i historyczno-biograficznych. W miarę jak się oddalamy od tamtych czasów i gdy Żydów w Polsce właściwie nie ma, ten spór będzie słabł. Najważniejsze, by w tym sporze nie monologować. Jednym z przekleństw polskiego życia publicznego jest monologowanie. Nie próbujemy rozumieć racji drugiej strony – i widać to na dialogu polsko-żydowskim

    — tłumaczył.

    Wildstein wyciągnął mniej optymistyczne wnioski:

    Nie jestem tak bardzo naiwny i może nie mam tak dobrych intencji. To nie są tylko problemy polityczne – dlatego, że to jest problem, że relacje polsko-żydowskie są przedmiotem w sporze cywilizacyjnym, sporem fundamentalnym. Polska tożsamość nie za bardzo chce wpisać się w lewicowo-liberalną ideologię – przeciwnicy używają młota antysemityzmu, a z drugiej strony następuje reakcja równie głupia, ale niestety równie oczywista. Mówię o tym, co dociera do świadomości ogółu – należy próbować dyskutować, pokazywać tę rzeczywistość

    — stwierdził.

    Wildstein apelował też, by nie abstrahować od tego, jak relacje z Żydami wyglądały w innych krajach, bo na ich tle Polska wygląda naprawdę dobrze.

    Nie abstrahujmy – czy morderstwa na Żydach to jest „polska” sprawa, ale czy jest to naturalne – straszliwie naturalne – że takie rzeczy się zdarzają

    — ocenił.

    Wildstein nawiązał też do kwestii prowadzenia polityki historycznej - również za pomocą takich narzędzi jak filmy i kultura masowa.

    Soft-power istnieje dziś w kulturze masowej. To przeczy nadziejom naszych dyskutantów – wydawało się, że kto jak kto, ale Niemcy rozliczyli swoją historią. A oni wracają, dzielą się odpowiedzialnością i zrzucają na nazistów. Okazuje się, że Niemcy byli pierwszą ofiarą nazistów… To ma ogromne znaczenie – wyobrażenie, ze w pewnym momencie to przekroczymy – nie stanie się tak prędko

    — podsumował.

    Powiedzą państwo, że miejscami chaotyczna debata (nie mówiąc o tej szarpanej relacji)? Że za dużo poruszonych wątków, że kwestie czysto historyczne mieszały się z publicystyką? Ależ oczywiście - ale proszę mi wskazać inne miejsce, najlepiej w mediach, gdzie takie dyskusje są prowadzone zupełnie poważnie, bez kompleksów i bez zacietrzewienia z obu stron. Takie miejscami oczyszczające dyskusje robią więcej dla relacji polsko-żydowskich i odkłamania narosłych mitów niż niejedna pogadanka dyżurnych autorytetów. Cieszę się, że Muzeum Powstania Warszawskiego poza bieżącą działalnością działa też na tej płaszczyźnie.

    autor: Marcin Fijołek

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. prof. Paweł Śpiewak -

    prof. Paweł Śpiewak - dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego:

    Nie boję się polskich nacjonalistów, ale środowisk, które strasznie boją się poruszenia tego tematu – mówiąc wprost, mówię o „Gazecie Wyborczej”, która nie pozwala na tego typu rozmowę. Uzasadniają to tym, że rozmowa o micie żydokomuny i żydowskich komunistach jest budzeniem w Polsce antysemityzmu

    — mówił wówczas socjolog.

    Do tematu wrócił także w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „Polityka”:

    Jest druga strona ideologiczna, która mówi, że portretowanie Wandy jako komunistycznego prokuratora, który wydaje wyroki śmierci, to jest właśnie stereotyp. Ale przecież tak też było. I też nie widzę powodu, dla którego nie można by tego pokazywać w filmie. (…) Złożony los tej kobiety - ale bez psychologizowania - to bardzo ważne w tym filmie, że tak nie ma żadnego psychologizowania - dotyka czegoś z dramatycznego losu żydowskiego w Polsce

    — ocenia głosy, które krytykują pokazanie postaci Krwawej Wandy w sposób jednoznaczny.

    Była żydokomuna, w cudzysłowie „żydokomuna”. Byli w Polsce Żydzi czy ludzie żydowskiego pochodzenia, Polacy-Żydzi lub Żydzi-Polacy, którzy utożsamiali się z ruchem komunistycznym, utożsamiali się z tym nowym państwem. Dlaczego o tym nie mówić?

    — pyta prof. Śpiewak. Jednak zaraz po tym tłumaczy postawę Żydów współpracujących z komunistami:

    Oczywiście byli ci przedwojenni kapepowcy [KPP - przyp.red.], byli lidzie, którzy przystąpili do ruchu komunistycznego czy lewicowego w czasie wojny lub po wojnie, a część trzymała się tego nowego państwa ze strachu - bo bała się Polaków. Nie dlatego, żeby się mścić na Polakach, tylko dlatego, że się ich bali i liczyli na to, że władza państwowa ich ochroni.

    Socjolog obarcza także Polaków za zjawisko „żydokomuny”:

    Najbardziej niezwykłe w zjawisku „żydokomuny” jest to, o czym się nie pisze wcale, czyli że Polska Ludowa nie powstałaby taka, jaka była, gdyby nie to, że 99 proc. Urzędu Bezpieczeństwa to byli polscy chłopi, którym zdarzało się katować swoich sąsiadów. O tym filmu nikt nie zrobi, żeby pokazać, że to Polacy sami sobie stworzyli ten system. (…) Znamy nazwiska kilku osób pochodzenia żydowskiego, które były w UB, ale zapominamy, w jakim otoczeniu działali

    — tłumaczy, dodając, że faktycznie Żydzi w strukturach aparatu bezpieczeństwa sprawowali wysokie stanowiska.

    Wygląda to tak jakby prof. Śpiewak starał się za wszelką cenę dogodzić i jednej i drugiej stronie ideologicznej: przyznaje, że zjawisko było i trzeba o nim mówić, zaraz potem dodając, że przecież byli też źli Polacy. Tylko skoro wymagamy nakręcenia przez Polaków filmu o swoich rodakach pracujących w UB, to czemu Żydzi nie nakręcą filmu o swoich rodakach współpracujących z komunistami?

    http://wpolityce.pl/historia/236848-prof-spiewak-krytykuje-postawe-zydow...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. Kibuc w Warszawie. Młodzi Żydzi osiedlili się na Jazdowie

    http://aktivist.pl/kibuc-w-warszawie-mlodzi-zydzi-zamieszkali-na-jazdowie/ 15 lipca, 2013

    #Kibuc to nazwa może trochę na wyrost. Młodzi Żydzi, którzy dostali od miasta domek fiński na Jazdowie, nie hodują owiec i nie sieją zboża. Właściwie w domku nawet nie mieszkają. Za to spotykają się, żeby uczyć się życia w mieście. I to od strony praktycznej. W Kibucu będzie działał warsztat stolarski, będzie można nauczyć się uprawy roślin i porozmawiać na tematy wagi miastowej.

    #OtwartyJazdów to inicjatywa miasta w ramach której osiem organizacji pozarządowych dostało na lato po domku fińskim na warszawskim Jazdowie. Jedną z nich jest #ZOOM czyli Żydowska Organizacja Młodzieżowa. Wraz ze Stocznią i Kolektywem Gęsia Skórka młodzi Żydzi dostali domek pod adresem 3/20. Tam właśnie od kilku dni działa #KibucWarszawa.

    – Nazwą chcieliśmy nawiązać do historii polskich Żydów – tłumaczy Janek Śpiewak, jeden z założycieli ZOOMu. – Oczywiście nasz domek nie wiele ma wspólnego z prawdziwym kibucem. Raczej nie osiedlimy się tu i nie będziemy hodować zwierząt. To raczej taka metafora. Domki fińskie to bardzo ważne miejsce na mapie Warszawy. Walka o ich przetrwanie trwa już kilka lat. Problem jest złożony. Z jednej strony domy zajmują świetną działkę w centrum miasta, która ma wysoką wartość. Z drugiej jednak to kawałek historii tego miasta. Do tego wyjątkowo piękny. Zakładając tutaj kibuc chcielibyśmy rozpocząć dyskusję o przestrzeni miejskiej i roli organizacji pozarządowych w mieście – dodaje Śpiewak.

    Dyskusje to tylko jeden z punktów programu. W Kibucu będzie się działo o wiele więcej. W najbliższą sobotę #20.07 rozpocznie się tu warsztat ogrodniczy. Mieszkańcy miasta na terenie kibucowego ogrodu będą mogli posadzić swoje warzywa, czy zostawić skrzynki z ziołami. Za domem otworzy się natomiast warsztat renowacji mebli, gdzie będzie można poznać stolarskie tajniki. Poza tym w planach jest obchodzenie żydowskich świąt, pokazy filmów i zabawy. – Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje – mówi Janek Śpiewak. – Taka jest też idea Otwartego Jazdowa. Wszystko dla wszystkich. Na razie głównie zajmujemy się remontem domku, który nie jest w najlepszym stanie. Wszystkich, którzy mają ochotę na pielenie ogrodu, malowanie ścian i drobne prace remontowe serdecznie zapraszamy do pomocy – mówi.

    Miejsce mimo nie najlepszego stanu domku robi piorunujące wrażenie. W środku miasta można poczuć się jak na wczasach. Taras, hamaki, krzaki malin i porzeczki. Z Jazdowa nie chce się wychodzić. Wystarczy wpaść raz, żeby zakochać się na dobre. #ZOOM zdaje sobie sprawę z mocy Jazdowa i dlatego otwiera się na wszystkich. Masz film do pokazania, chcesz podyskutować o palącej dla ciebie sprawie, umiesz zbudować saunę, albo stół do ping ponga? Wpadaj! Organizatorzy planują być w domku przynajmniej cztery razy w tygodniu. Wystarczy wcześniej się umówić. I można działać. Pochodzenie, religia i inne takie nie grają roli. W końcu to #Kibuc. Hipsterska komuna.



    https://www.facebook.com/KibucWarszawa?fref=ts
    Kibuc Warszawa Jazdów 5a/3




    deklaruje wiceprezydent Jóźwiak

    "Domki fińskie pozostaną
    na Jazdowie"


    "Domki fińskie pozostaną na Jazdowie"

    Władze stolicy zapewniają, że z osiedla Jazdów
    nie znikną drewniane domki fińskie. - Mają stać się przestrzenią dla
    inicjatyw edukacyjnych, kulturalnych i... więcej »

    Władze dzielnicy przygotują program użytkowy oraz koncepcję
    architektoniczno-przestrzenną dla Jazdowa zakładającą rewitalizację tej
    przestrzeni, która będzie uwzględniała postulaty społeczne, jak również
    wyniki konsultacji. Główną funkcją tego obszaru chcemy uczynić funkcję
    kulturalno-społeczną otwartą dla całego miasta - powiedział Jóźwiak.

    Burmistrz
    Śródmieścia powiedział, że w drugim tygodniu maja ogłoszony zostanie
    konkurs na najem domków, które stoją obecnie puste i nie są
    wykorzystywane. Zapowiedział również, że zostanie zorganizowany konkurs
    architektoniczny dotyczący zagospodarowania osiedla.

    - Wspólnie z
    przedstawicielami społeczności lokalnej i przedstawicielami inicjatywy
    "Otwarty Jazdów" chcielibyśmy przygotować wytyczne do konkursu
    architektonicznego. Celem tego konkursu będzie wyłonienie koncepcji
    zagospodarowania docelowego tego terenu. Uczestnicy konkursu będą
    proponować docelową wizje, wygląd i sposób użytkowania tego terenu.
    Zwycięzca zostanie wyłoniony przez sąd konkursowy, który będzie składał
    się głównie z przedstawicieli społeczności lokalnej - zapowiedział
    burmistrz dzielnicy.


    ------------------------------

    16. młoda żydokomuna -Jan Śpiewak z Żydowskiej Ogólnopolskiej Organi

    Pomysł na fińskie domki

    Inicjatorzy akcji nie kryją, że mają własny pomysł na fińskie
    osiedle. - Chcielibyśmy zbudować tu jeszcze więcej domków, dla których
    jest przecież dość miejsca. Osiedle powinno spełniać różnorodne funkcje:
    kulturalną, edukacyjną, ale też mieszkalną. Lokatorzy byliby
    naturalnymi opiekunami tej przestrzeni - tłumaczy Jan Śpiewak z
    Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej, która działa w
    jednym z domków. Jego zdaniem osiedle to część historii Warszawy - to tu
    w 1946 r. zamieszkali inżynierowie i architekci z Biura Odbudowy
    Stolicy, którzy mieli podźwignąć miasto z ruin. - To idealne miejsce,
    aby zapoznać młodych ludzi z powojenną historią Warszawy, szczególnie że
    obok planuje się budowę nowego gmachu Muzeum Historii Polski. Można
    również prowadzić zajęcia z edukacji przyrodniczej - żyjące tu gatunki
    roślin i zwierząt to ewenement na skalę całego miasta - kontynuuje
    Śpiewak.

    Zdaniem "Otwartego Jazdowa" osiedle mogłoby być kolejną atrakcją
    turystyczną, która poza spełnianiem funkcji społecznych spokojnie
    mogłaby wygenerować wpływy do budżetu. Drewniane osiedla zostały
    zachowane w wielu miejscach w Skandynawii i przyciągają rzesze
    zwiedzających.

    Organizatorzy akcji podkreślają jednak, że są otwarci na inne
    propozycje. Ich celem jest przede wszystkim rzetelna debata publiczna na
    temat tego niezwykłego miejsca, która jak dotąd się nie odbyła.

    Fiński dar Stalina

    Jak na razie organizacje pozarządowe objęły w posiadanie siedem
    domków, które wcześniej stały puste. Miasto udostępniło je na potrzeby
    majowej Nocy Muzeów, która okazała się tak udana, że NGO-som pozwolono
    zostać do końca września. Podczas inauguracji "Otwartego Jazdowa", w
    sobotę 20 lipca, warszawiacy mogli m.in. dowiedzieć się, jakie gatunki
    ptaków żyją w kolonii i okolicznych parkach, oraz jak założyć domową
    hodowlę boczniaków. Ci z zacięciem artystycznym mieli okazję stworzyć
    mural pod okiem Marty Zabłockiej, ilustratorki m.in. książek Sylwii
    Chutnik. W ramach "Otwartego Jazdowa" przez całe lato będą organizowane
    otwarte dyskusje, warsztaty i akcje artystyczne, w większości bezpłatne.
    W ramach Kibucu Warszawa, prowadzonego przez ŻOOM, można nauczyć się
    podstaw stolarstwa i dowiedzieć, jak zostać miejskim ogrodnikiem.
    Organizacja dzieli domek z organizacjami Stocznia i Gęsia Skórka oraz
    nowo powstałą kooperatywą spożywczą Dobrze.

    Kolonia domków fińskich powstała po wojnie z prefabrykatów
    podarowanych Warszawie przez Stalina. Finowie przekazali je ZSRR w
    ramach reparacji wojennych. Część kolonii została zburzona już w latach
    60., aby zwolnić miejsce pod budowę Trasy Łazienkowskiej oraz ambasad
    Francji i Niemiec.

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14417147,Co_dalej_z_finskimi_...


    http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informac…kie-beda-znikac-stopniowo,68356.html

    -27 Lis 2012 ... Maria Czubaszek, Jan Pietrzak, Barbara Wrzesińska, Jonasz Kofta. ... rozbudowywanie powinno się wydać nakaz natychmiastowej eksmisji.


    http://zyciegwiazd.onet.pl/365909,0,…lokal-zastepczy,fotonews_detail.html- 

    Barbara Wrzesińska musi opuścić swój domek na Jazdowie. To już przesądzone!
    Barbara Wrzesińska musi opuścić swój domek na Jazdowie.

    To już przesądzone! Aktorka do końca nie wierzyła, że władze stołecznej

    gminy Centrum zdecydują się na taki radykalny ruch. Tygodnik "Rewia"

    donosi, że o tymczasowości atrakcyjnego

    terenu na Jazdowie, niedaleko warszawskich Łazienek i Sejmu mówiło się

    już od wielu lat. Niedawno tą ziemią zainteresował się deweloper. Jak
    pisze "Rewia" Barbara Wrzesińska dostała już lokal zastępczy i za

    trzy miesiące musi się do niego przeprowadzić. Przydzielenie maleńkiego

    lokalu to jedyna rekompensata.Warszawie mieszka w cudownym domku fińskim, drewnianym, kwaterunkowym,

    położonym w samym centrum stolicy - pomiędzy pałacem a parkiem

    Ujazdowskim, ambasadą francuską i niemiecką a Sejmem.

    Czytaj

    więcej na

    http://facet.interia.pl/ciekawostki/news-moj-dom-moja-twierdza,nId,444684?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox




    Aktorka w swój dom włożyła całe serce, założyła ogródek, posadziła

    drzewa owocowe. Niestety nikt jej nie zwróci środków, które musiała

    zainwestować w swoją nieruchomość.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    28. Lis, ty głupi goju, jak mówił Bartoszewski. Lis szabesgoj

    fot. wPolityce.pl


    "Tomasz Lis jest antysemitą". Paweł Śpiewak o artykule w
    "Newsweeku", w którym "wykryto" żydowskie pochodzenie teścia Andrzeja
    Dudy


    Uważam, że Tomasz Lis jest antysemitą. Ten tekst jest
    świadomym i politycznie wykalkulowanym użyciem antysemickich klisz.
    Takie zachowanie jest niegodne

    — mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.

    Na uwagę prowadzącego wywiad ze Śpiewakiem, że Lis żalił się potem,
    że zrobiono z niego antysemitę, choć jest
    filosemitą, dyr. Śpiewak odparł:

    Niech sobie mówi co chce. Fakty są takie, że z premedytacją
    użył najbardziej ohydnej kliszy antysemickiej. Takich rzeczy się nie
    robi, zwłaszcza w Polsce.

    Dyr. Śpiewak oceniał też antypolską wypowiedź dyrektora FBI.

    Inna była sytuacja Niemiec w czasie drugiej wojny światowej, inna Węgrów, jeszcze inna Polaków. Zrównywanie tego jest żałosne

    — mówi dyr. Paweł Śpiewak.

    Slaw/ „Rzeczpospolita”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    29. Tomasz Lis pozwał prof.




    • Redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis poinformował w oświadczeniu, że
      wytoczył proces prof. Pawłowi Śpiewakowi. "Stwierdził w wywiadzie dla
      'Rzeczpospolitej', że jestem antysemitą" - napisał Lis. Zdaniem
      naczelnego "Newsweeka" Śpiewak "postąpił niegodnie".Uważam, że Tomasz Lis jest antysemitą - powiedział Śpiewak w opublikowanym dziś wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". W taki sposób odniósł się do artykułu z "Newsweeka", w którym wspominano o żydowskich korzeniach teścia Andrzeja Dudy, Juliana Kornhausera.


      - Ten tekst był świadomym i politycznie wykalkulowanym użyciem
      antysemickich klisz. Takie zachowanie jest niegodne - stwierdził prof.
      Śpiewak. Teraz Tomasz Lis postanowił wytoczyć mu proces za słowa, które
      padły w wywiadzie."Julian Kornhauser, z pochodzenia Żyd, w jednym ze swoich wierszy
      rozliczał się z Polakami biorącymi udział w pogromie kieleckim, za co
      przez prawicowców został okrzyknięty polakożercą" - brzmiało sporne
      zdanie w "Newsweeku".

      Lis: Powstaniu tekstu nie towarzyszyły polityczne motywacje

      "Oświadczam, że pan Śpiewak kłamie", napisał Lis w oświadczeniu opublikowanym na Newsweek.pl.
      Redaktor naczelny tygodnika twierdzi, że "powstawaniu tego tekstu i
      jego publikacji nie towarzyszyły żadne polityczne motywacje i żadne
      kalkulacje czy sugestie".

      Lis stwierdził, że Śpiewak w
      swojej wypowiedzi dopuszcza się "nadużycia" i "insynuacji" oraz narusza
      jego dobra osobiste. "Jest szczególnie bolesne, biorąc pod uwagę, że od
      prawie ćwierć wieku w niezliczonych tekstach i telewizyjnych programach z
      antysemityzmem we wszelkich jego formach z determinacją walczę" -
      napisał publicysta.

      "Zarzuty wobec autorów za to, że użyli słowa 'Żyd', to absurd"

      Artykułu w "Newsweeku" bronił wcześniej m.in. dr Jakub Kornhauser, syn prof. Juliana Kornhausera i szwagier Andrzeja Dudy.
      "Formułowanie zarzutów wobec autorów tekstu tylko dlatego, że użyli
      sformułowania 'Żyd', wydaje mi się absurdalne i kuriozalne" - czytamy na Newsweek.pl.


      "Wręcz odniosłem wrażenie, że istnieje w Polsce jakiś rodzaj
      przewrotnego, zakamuflowanego antysemityzmu, zgodnie z którym nie wolno
      używać publicznie słowa 'Żyd', bo się może komuś źle kojarzyć" -
      stwierdził dr Jakub Kornhauser w wypowiedzi przytaczanej przez portal.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    30. Polin

  • Synagoga i znikające ozdoby. Gdzie się podziały gwiazdy Dawida?

    W Białymstoku z projektu adaptacji dawnej synagogi na siedzibę Rady Miasta ze szkiców zniknęły gwiazdy Dawida. Dlaczego?

    Detale nawiązujące do historii miejsca i
    budynku były w projekcie, którym Atelier Zetta Zenona Zabagło wygrało
    konkurs na dostosowanie dawnej synagogi przy Branickiego na siedzibę
    rady miasta. Na kolejnych rysunkach - po naniesieniu sugestii części
    radnych - gwiazd Dawida już nie ma. Komu przeszkadzają?
    Kiedy ogłaszano konkurs na adaptację synagogi
    do nowych potrzeb, jednym z założeń było nawiązanie do pierwotnego
    projektu budynku, którego fasadę po wojnie znacznie zubożono. Wówczas to
    zmieniono okna, całość zaś obrzucono tynkiem "barankiem". O tym, że
    budynek przy Branickiego 3 był synagogą, przypomina tablica przy
    wejściu, a także okna i wnęka aron ha-kodesz widoczna od podwórza.


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    31. Kibuc Warszawa

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,18051932,Finska_wioska_obroni...

    8 grudnia 2011 r. burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski zakomunikował, że władze dzielnicy podjęły decyzję o likwidacji kolonii. Drewniaki mają zniknąć do końca 2013 r., bo nie pasują do reprezentacyjnej okolicy Sejmu, ministerstw i ambasad. Powołał się na studium zagospodarowania miasta, które przeznacza ten teren pod usługi administracyjne, czyli np. budynki rządowe, kolejne ambasady i przedstawicielstwa unijne.

    W grę wchodziły też pieniądze. Grunt należy do miasta, a każdy jego metr kwadratowy w tak szczególnym miejscu wart jest krocie. Samorząd mógłby zarobić na jego sprzedaży.

    Zdjęcie numer 12 w galerii - Fińska wioska obroniona. Grządki, płotki i ule zostają na Jazdowie

    Pierwsze energetyczne lato

    W międzyczasie na Ujazdowie pojawili się aktywiści miejscy. - O tym, że zaczną rozbierać domki, dowiedziałem się z tekstu Janka Śpiewaka na Facebooku. Zaapelował, żeby zacząć działać - mówi Jan Mencwel, członek stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

    Osiedle zaczęło się otwierać na rozmaite inicjatywy kulturalne i społeczne. W 2012 r. gościło warszawiaków podczas Nocy Muzeów, włączyło się do festiwalu Otwarte Mieszkania, a Jan Mencwel zorganizował tu kolędowanie oraz akcję wysyłania noworocznych życzeń do burmistrza Bartelskiego, żeby zmienił decyzję o rozbiórce domków. - Zapchaliśmy jego skrzynki mailowe - wspomina. - Napisała do nas Urszula Majewska, wtedy rzeczniczka burmistrza Bartelskiego, żebyśmy naszej aktywności nie ograniczali do Facebooka. I tak zrobiliśmy.

    Aktywiści zgłosili się do grupy roboczej ambasadora Viléna, która pracowała nad uratowaniem czterech- -sześciu domków. Planowano przesunąć je w jedno miejsce, oczyścić z dobudówek i doprowadzić do stanu z 1945 r. Społecznicy mieli inną wizję. - Uważaliśmy, że trzeba zachować więcej domków, najlepiej wszystkie. I pozostawić w nich mieszkańców - mówi Jan Mencwel.

    - Praca grupy ambasadora miała dać efekt za dwa lata, a my chcieliśmy zrobić coś od razu. Tym bardziej że po wyprowadzce lokatorów puste domki były rozgrabiane przez złodziei - dodaje Andrzej Górz, mieszkaniec osiedla.

    W następną Noc Muzeów, w maju 2013 r., dzielnica użyczyła aktywistom sześciu domków. Zajęły je różne organizacje, np. kolektyw fotograficzny Gęsia Skórka prezentował zdjęcia i opowieści mieszkańców osiedla, a pracownia Stocznia stworzyła nową mapę tego miejsca. Impreza przyciągnęła ponad 2 tys. ludzi.

    - Stwierdziliśmy, że warto to pociągnąć, a Mateusz Dallali, wtedy rzecznik Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, powiedział: "W porządku, przygotujcie pismo". W ciągu tygodnia dostaliśmy klucze do siedmiu domków. Bez papierologii i opłat - opowiada Jan Mencwel.

    Tak powstała inicjatywa Otwarty Jazdów. Od lipca do końca października 2013 r. domki fińskie były najbardziej energetycznym miejscem na kulturalnej mapie Warszawy. Spotkania, dyskusje, warsztaty, wystawy, koncerty organizowali tu aktywiści Ogrodu Warszawa, kooperatywy spożywczej Dobrze, fundacji Bęc Zmiana, stowarzyszeń Ptaki Polskie i Sie-Je w Mieście, fundacji Władysława Klamerusa, Żydowskiej Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej. Ale władze dzielnicy nie zrezygnowały z usunięcia drewniaków. Burmistrz Bartelski w TVP Warszawa przekonywał, że domki są w fatalnym stanie. Mimo to w 2014 r. dzielnica znów udostępniła kilka chatek organizacjom pozarządowym, ale już wybranym przez nią w konkursie i nie za darmo.

    Aktywiści zaproszeni do jury

    W październiku 2013 r. Stowarzyszenie Mieszkańców Domków Fińskich "Jazdów" wystąpiło do ratusza o przeprowadzenie konsultacji społecznych w sprawie przyszłości osiedla. Był to pierwszy taki wniosek w Warszawie. Sympatycy drewniaków zebrali pod nim blisko 2 tys. podpisów poparcia. W konsultacjach wzięli udział gospodarze domków, społecznicy, sąsiedzi osiedla, odbiorcy odbywających się tam imprez, ale też mieszkańcy Warszawy niezwiązani z tym miejscem. Postulują zachowanie 27 domków oraz sąsiadujących z nimi budynków dawnego Szpitala Ujazdowskiego, utrzymanie zielonego i otwartego charakteru osiedla. Kolonia miałaby pełnić funkcję społeczną, kulturalną i edukacyjną. Aby tak mogło być, konieczna jest zmiana studium zagospodarowania miasta (dopuszczającego tu budynki administracyjne).

    - Wszyscy byli zaskoczeni decyzją nowego burmistrza Wojciecha Turkowskiego, który uznał wyniki konsultacji za wiążące - mówi Ewa Zielińska ze Stowarzyszenia Kulturotwórczego "Miastodwa", które na zlecenie miejskiego Centrum Komunikacji Społecznej zorganizowało konsultacje, a teraz pracuje nad nowym modelem zarządzania osiedlem.

    W kolonii pozostanie prawdopodobnie dziewięć rodzin. Na początku sierpnia zostanie ogłoszony konkurs na koncepcję zagospodarowania osiedla. Do jury burmistrz Turkowski zaprosił stronę społeczną, w tym osoby mieszkające i działające w domkach fińskich. Tych pierwszych będzie reprezentowała Beata Walkiewicz, drugich - Joanna Erbel. Rozstrzygnięcie w grudniu.

    - Osiedle Jazdów to duży eksperyment. Nie wiem, dokąd zmierzamy. Ale jestem ostatnią osobą, która chciałaby coś tu zburzyć, zabetonować - zapewnia burmistrz Turkowski. - Zawsze dużą wagę przywiązywałem do partycypacji społecznej. Moja kariera w samorządzie zaczęła się od obrony parku Arkadia przed zabudową.

    Społecznicy docenili, że trzy dni po objęciu stanowiska burmistrza Śródmieścia przyszedł do kolonii domków na wystawę. Jego poprzednika nigdy tu nie widzieli.

    Nie oznacza to, że wszystkie problemy zniknęły. Część organizacji, np. harcerze z ZHR, utknęło w mozolnych procedurach urzędowych. - Brakuje sensownego planu podejmowania szybkich działań prowadzonych do momentu docelowej rewitalizacji - mówi Andrzej Górz.

    Zdjęcie numer 2 w galerii - Fińska wioska obroniona. Grządki, płotki i ule zostają na Jazdowie
     ----------------------------------------

    zuuuraw


    Wioska obroniona ? Czyżby ?

    Dotychczasowych mieszkańców przegoniono a pozostałe domki sprezentowano lewackim organizacjom. Tak wyglądają u nas rządy prawa. 


    qaz10

    Wspaniale!!
    Jeden z najbardziej wartosciowych gruntow w centrum stolicy
    europejskiego panstwa przeznaczony pod grzadeczki z truskawkami.To
    szczyt gospodarnosci, humanizmu i cywilizacji! Lza sie w oku kreci, to
    zwyciestwo czlowieka prostego i prawdziwego! I dziwic sie, ze Polska
    jest biednym panstwem skoro wladze zmusza sie do niegospodarnosci i
    zaniechania inwestycji, ktore przynioslyby wplywy z podatkow do
    publicznej kasy..i ci ktorzy chca grzadek oczywiscie uwazaja, ze to oni
    powinni rzadzic...wstyd dla wladz Warszawy, ze ulegly tym ludziom,
    ktorzy nie maja pojecia o swiecie!



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Oranżada, kino, potańcówka.

    Oranżada, kino, potańcówka. Święto odbudowy stolicy w Jazdowie


    Oranżada, kino, potańcówka. Święto odbudowy stolicy w Jazdowie

    W niedzielne popołudnie na terenie Osiedla
    Jazdów (pod adresem Jazdów 5A/3) odbędzie się wielkie święto odbudowy
    Warszawy. 70 lat temu stolica powstała z... więcej »
    W niedzielne popołudnie na terenie Osiedla Jazdów (pod adresem
    Jazdów 5A/3) odbędzie się wielkie święto odbudowy Warszawy. 70 lat temu
    stolica powstała z gruzów niczym "feniks z popiołów". Z tej okazji
    aktywiści ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze przygotowali obchody tego
    radosnego święta.
    Całe wydarzenie rozpocznie się w niedzielę o godzinie 14. Na miejscu na
    gości czekać będzie oranżada, kino i potańcówka. Nie zabraknie też
    artystów i varsavianistów. To tu, w domkach fińskich, mieszkali
    pracownicy Biura Odbudowy Stolicy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    34. Prof. Śpiewak: PO jest już

    Prof. Śpiewak: PO jest już zmęczona Ewą Kopacz. To ona jest atutem PiS


    Prof. Śpiewak: PO jest już zmęczona Ewą Kopacz. To ona jest atutem PiS/© Bartek Syta

    -
    Gdy rząd jest słaby, to prezydent zyskuje na wadze. Ale też Andrzej
    Duda nie wygląda na prezydenta o wielkiej charyzmie, sile -mówi prof.
    Paweł Śpiewak w rozmowie z Agaton Koziński.

    To kogo Pan nazywa tym głosem protestu? Dyżurnego Kukiza, który
    ciągle idzie w dół?
    Nie tylko. Proszę spojrzeć na partię Petru, która konsekwentnie pnie się
    w sondażach i okazuje się ciekawym wyborem dla wielu ludzi - to ciekawa
    sytuacja. To zapowiada bardzo rozdrobniony parlament, a więc także i
    chaos. Pewnie żadna z partii nie będzie mogła rządzić w sposób pełny,
    każda będzie uzależniona od koalicjanta. Pewnie PiS wygra wybory, ale
    potencjalni koalicjanci nie będą dla niego tak łatwym kąskiem, jak byli
    LPR czy Samoobrona.

    Jak będzie chaos, to rządzić będzie Andrzej Duda.
    Pewnie tak. Gdy rząd jest słaby, to prezydent zyskuje na wadze. On może
    mieć głos najważniejszy, choćby korzystając z prawa weta jako
    instrumentu politycznego. To może mu pozwolić organizować wiele kwestii w
    polityce. Ale też Duda nie wygląda na prezydenta o wielkiej charyzmie,
    sile. To nie ten typ przywódcy politycznego. Wszyscy wiedzą, że to
    poważny polityk, ale jednak ze stajni Kaczyńskiego.

    Ale też to polityk bardzo młody. Niektórzy mają umiejętność dorastania
    do stanowiska, które przejmują. On może dojrzeć do bycia pełnokrwistym
    prezydentem, stać się najważniejszym adresem politycznym w kraju?
    Nie umiem odpowiedzieć, nie ma absolutnie żadnych danych pozwalających
    zaprzeczyć albo potwierdzić. Ale zgadzam się, że to najważniejsze dziś
    pytanie. Tyle, że po dwóch miesiącach jego rządów cały czas nie da się
    powiedzieć, kim tak naprawdę Andrzej Duda jest.

    A może to pytanie należy formułować inaczej. Powinno pytać się o duet -
    wzbudzającego zaufanie Andrzeja Dudę i posiadającego wiedzę oraz
    doświadczenie polityczne Jarosława Kaczyńskiego. Czy oni dwaj są w
    stanie opanować ten chaos?
    Pewnie o takim duecie niedługo zaczniemy mówić, ale na pewno nie będzie
    to duet stabilizacji. Wygląda na to, że sprawdza się stare powiedzenie
    mówiące, że im więcej Jarosława Kaczyńskiego w telewizji, tym gorzej dla
    PiS. Jego dziwne wypowiedzi, jak ta o Beacie Szydło i jej
    premierowaniu, wzbudzają popłoch, gdyż nikt nie wie, o co mu chodzi. Na
    pewno Kaczyński nie napędza PiS wyborców. Ta partia pewnie wygra wybory,
    ale nie dlatego, że ma świetnego przywódcę, tylko dlatego, że ludzie po
    prostu mają dość Platformy - i to napędza głosy PiS.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    36. http://www.tvn24.pl/wiadomosc

    Rozmowa z Kaczyńskim? Staniszkis: powiedziałabym mu, że Lech postępowałby inaczej

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/propozycja-pis-ws-tk-staniszkis...

    "Tylko Amerykanie mogą zatrzymać PiS" - Tu chodzi o ład konstytucyjny, a nie partyjność. PiS chce upartyjnić do końca Trybunał. To jest bardzo poważna sprawa. (Kompromis - red.) Grozi zawieszeniem konstytucji. To zaczyna się nie opłacać z punktu widzenia państwa. Jeśli eskalacja będzie szła dalej, to mogą nastąpić ekonomiczne konsekwencje. W "Foreign Affairs" jest artykuł, który mówi wyraźnie, że nacisk na Polskę powinien być bardzo silnie uczyniony przez Obamę. Tylko Amerykanie mogą zatrzymać PiS - powiedział prof. Paweł Śpiewak. - To jest bardzo poważna sprawa. Ja nie rozumiem, po co jest ten konflikt konstytucyjny, on jest w ogóle niezrozumiały i nieopłacalny z punktu widzenia PiS i państwa. Poza tym ma wyłącznie negatywne efekty, chyba, że Kaczyńskiemu chodzi o wąską grę polityczną, aby rozbić partie polityczne i podzielić społeczeństwo. Ale to jest kalkulacja niezrozumiała - dodał. Staniszkis o debacie w PE Prof. Staniszkis odniosła się także do debaty na temat Polski w Parlamencie Europejskim. W jej opinii dla polityków zachodnich wypowiedzi polskiej premier były jak z innej cywilizacji. - Widziałam twarze ludzi z Europy Zachodniej. To był smutek, że Polska tak oscyluje między Wschodem a Zachodem - mówiła. Działania PiS nazwała antykomunistycznym bolszewizmem. - Oni myślą, że to jest naturalny sposób działania, jeśli wygrało się wszystko. To jest smutne - mówiła.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    37. To jest smutne ,pani profesor

    bardzo smutne,kolejna legenda legła w gruzach,a może nie była nigdy legendą ?tak jak nie było wielu innych ?

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    38. Gross straci order? Śpiewak:

    Gross straci order? Śpiewak: czuć zapach nagonki antysemickiej 1968 roku
    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/spiewak-i-girzynski-o-odebraniu...

    Więzienie za "polskie obozy"?


    Jest autorem niezwykłych antologii. Napisał szereg ważnych książek, w tym książkę o Jedwabnem. Jego dokonania mają olbrzymie znaczenie - mówił w "Tak jest" prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, o Janie Tomaszu Grossie. Nawiązał w ten sposób do spekulacji, czy prezydent Duda odbierze Grossowi Krzyż Kawalerskiego Orderu Zasługi RP. - Jego książki to prace publicystyczne, nie naukowe. Kłamał m.in o mordzie w Jedwabnem - odpowiedział Zbigniew Girzyński, historyk, były poseł PiS.

    Jan Tomasz Gross jest socjologiem o olbrzymim dorobku i będę go bronił - powiedział prof. Śpiewak. - Możemy dyskutować nad jego tezami, ale z historią jest jak z poezją. Poety nie ocenia się po jego najgorszych wierszach, ale najlepszych. Tak samo, jak podejrzewam, powinno się oceniać polityka czy badacza. Uważam, że jego dokonania mają olbrzymie znaczenie - dodał Śpiewak. - Jestem historykiem, a pan socjologiem. Książki Grossa nie spełniają warsztatu elementarnego warsztatu naukowego. To są prace publicystyczne nastawione na szkalowanie Polaków - odpowiedział Girzyński.

    - Gross kłamał na temat skali i zaangażowania Polaków w mord Żydów w Jedwabnem - powiedział były poseł. Jak powiedział Girzyński, zdarzały się już przypadki, kiedy nadane wcześniej odznaczania były odbierane. - Zrobił tak Jaruzelski, robił Lech Wałęsa, robił także świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński - stwierdził były poseł.

    Ostra wymiana zdań

    To ma zapach roku 1968, nagonki antysemickiej - ocenił Śpiewak. - Jak nagonka jest antypolska, to pan nie reaguje - ripostował Girzyński. - Mogę z całą pewnością powiedzieć, że to są książki niezwykle ważne, bo pokazują różne historie Polski, różne narracje. Historii nie da się sprowadzić do tego, wbrew pana poglądom, że wszyscy Polacy byli aniołami - ocenił prof. Śpiewak.

    - Gdyby Polacy nie ratowali Żydów, to pan nie siedziałby w studio, a pan Gross nie miałby możliwości pisania swoich książek. Na szczęście tacy Polacy byli - odciął się Girzyński. - To bardzo przykre, co pan mówi - odpowiedział Śpiewak. (http://www.tvn24.pl)

    Więzienie za "polskie obozy"? Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt, umożliwiający wytaczanie spraw karnych i cywilnych za używanie zwrotu typu... czytaj dalej »
    http://www.tvn24.pl/tak-jest,39,m/wiezienie-za-polskie-obozy,619868.html

    Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt, umożliwiający wytaczanie spraw karnych i cywilnych za używanie zwrotu typu "polski obóz" - miałoby za to grozić do 5 lat więzienia. "To śmieszne i niczemu nie służy" uważa dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, prof. Paweł Śpiewak. Przeciwnikiem karania za "polskie obozy" był też Zbigniew Girzyński. "Rozumiem jednak intencję szukania sposobu walki z takimi wypowiedziami" mówił były poseł PiS.

    Gala "Sprawiedliwi 2016" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. - To są dwa narody, które

    -
    Śpiewak: to są dwa narody, które biją się w obrębie jednej państwowości
     To są dwa narody, które bija się w obrębie jednej państwowości – powiedział w programie "Świat" w TVN24 BiS prof. Paweł Śpiewak. - Dochodzimy do despotyzmu demokratycznego - nieliberalnej demokracji – dodał socjolog. - Istnieje taki stereotyp, że Jarosław Kaczyński siedzi na Żoliborzu z kotem i knuje, ale nie przewiduje pięć ruchów do przodu – powiedział drugi gość programu – profesor Ryszard Bugaj. - Jeśli nie ma przestrzeni do kompromisu, to grozi nam frontalne zderzenie – podsumował gość Jolanty Pieńkowskiej.
    http://www.tvn24.pl/mesiecznica-smolenska-przemowienie-jaroslawa-kaczyns...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    40. Izraelski portal o nowej


    Izraelski portal o nowej polityce historycznej 

    Rządząca partia uruchamia wysiłki w "historycznej politycznej
    ofensywie", co jak niektórzy twierdzą, że to nic innego jak rewizjonizm
    zapobiegający rozliczeniu Polaków z antyżydowskich incydentów podczas II
    wojny światowej.

    Krytycy widzą w tym rewizjonizm historyczny, który będzie produkować w
    kraju obłudę i zapobiegnie uczciwemu rozrachunkowi wojennej historii
    kraju - niezwykle skomplikowanej, która obejmuje cierpienia i
    bohaterstwo na najwyższym poziomie, ale także przypadki morderstw i
    zdrady przez Polaków bezbronnych Żydów.

    "Chcą rozszerzyć nasze spojrzenie na przeszłość", powiedział Paweł
    Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie. "Chcą
    wykorzystać aparat państwowy, aby zmusić ich do nowego spojrzenia na
    historię polityczną, a to jest bardzo niebezpieczne."

    Michał Bilewicz, badacz Holokaustu Uniwersytetu Warszawskiego,
    powiedział: "Nowa ustawa ma na celu uciszenie polskich historyków,
    ponieważ jest oczywiste, że ta ustawa nie byłaby skuteczna w skazaniu
    kogokolwiek poza granicami kraju."

    Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, mówi, że musi
    się teraz martwić, czy badacze w jego centrum mogą skończyć w więzieniu.

    Wysokie emocje związane z polskim zachowaniem podczas wojny, co
    niektórzy nazywają Polską "obsesją niewinności" - skazanie narodu
    moralnie niewinnego dzięki swojej wytrzymałości i powszechnego
    cierpienia, z milionami zabitych w wojnie.

    Dariusz Stola, dyrektor POLIN Muzeum Historii Żydów Polskich w
    Warszawie, powiedział, że wielu wierzy w przekonanie o niewinności,
    ponieważ to wszystko co mają.

    "Polacy przegrali wojnę. Stracili dużo.. Rodziny, miasta, biblioteki,
    kościoły, 20 procent ich terytorium, z niepodległości niewiele
    pozostało, tylko niewinność".

    "Kiedy tracisz wszystko dobrze jest przynajmniej być niewinnym" powidział Stola.

    Mimo to, potępił historyczną politykę jako "radykalną, bezrefleksyjną i, oczywiście szkodliwą."

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    41. TEMAT DNIA "WYBORCZEJ" Prof.


    Prof. Paweł Śpiewak o stylu władzy PiS: "Tsunami absurdu przesuwa się przez Polskę"


    To wszystko jest w jednym pakiecie. Z jednej strony mamy rewolucję,
    która ma rzeczywiście kształt takiej zmiany personalnej, zmiany
    instytucjonalnej, która dochodzi do zmiany ustroju państwa w kierunku
    tego, co by pewnie Alexis de Tocqueville w swojej pracy o demokracji w
    Ameryce nazwał despotyzmem demokratycznym - mówi prof. Paweł Śpiewak w
    Temacie dnia 'Gazety Wyborczej', komentując antyeuropejskie akcenty w
    polityce rządzących.

    Zdaniem prof. Pawła Śpiewaka, prócz zmiany władzy, dodatkowym elementem
    jest bardzo silna legitymizacja ideowa czy ideologiczna nowych
    rządzących. - Z pewnością zawiera, jeśli nie nacjonalistyczne, bo to się
    nam kojarzy z pewną nienawiścią jednak, z prześladowaniami mniejszości,
    to zakłada jakiś rodzaj bardzo głębokiej afirmacji polskości i
    pokazania tej polskości w takim kształcie podwójnym: heroiczno-niewinnym
    - podkreśla prof. Śpiewak. Gość Macieja Stasińskiego określa tego
    rodzaju podejście jako bardzo silną, narodową ideologię z XIX-wieczną
    wizją niepodległości Polski. - Suwerenność i niepodległość Polski ma
    mieć taki kształt, że nikt się nie może wtrącać do naszych spraw -
    podkreśla profesor. Zwraca również uwagę na wizję Europy, jaką
    prezentują nowi rządzący. Według niego stwarzają oni poczucie, że
    Europa, która ma sposób bycia bardziej otwarty na wolności, swobody,
    niezależność jednostki, jest im obca. Przeciwstawiają ją silnie Polsce z
    katolicko-tradycyjnym modelem życia. Profesor komentuje też powstanie
    zespołu, który będzie szacował nasze starty z powodu wstąpienia do Unii
    Europejskiej. - Chodzi o wytworzenie modelu, że to ma być Europa
    bezprzymiotnikowa, Europa ojczyzn. Żeby ojczyzny pokrywały się z
    narodami - zwraca uwagę profesor. Podsumowując ogólną sytuację, dodaje: -
    Mam poczucie, że tsunami absurdu przesuwa się przez Polskę.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    42. Paweł Śpiewak: Oni już walczą

    Paweł Śpiewak:

    Oni już walczą o schedę po prezesie. Na razie wygrywa Ziobro

    Bardzo niebezpieczne są projekty karania za znieważanie narodu, bo
    oznaczają, że niewygodne momenty historii będą fałszowane. Ale siłą
    PiS-u jest to, że dał ludziom zagubione poczucie wspólnoty narodowej

    Z Pawłem Śpiewakiem rozmawia Maciej Stasiński
    Prof. Paweł Śpiewak - socjolog, profesor na UW, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.

    Maciej Stasiński: Czy to rewolucja nacjonalistyczna z jej rekwizytami: godność, honor, duma, ojczyzna?

    Prof. Paweł Śpiewak:
    Nie lubię takiego patriotyzmu. Bardzo niebezpieczne są projekty karania
    za znieważanie narodu, bo oznaczają, że niewygodne momenty historii
    będą fałszowane. Ale siłą PiS-u jest to, że dał ludziom zagubione
    poczucie wspólnoty narodowej. PiS, czcząc "żołnierzy wyklętych",
    kultywując pamięć o ofiarach i męczeństwie, chce wzmocnić polską
    podmiotowość - że dziś to my, Polacy, sami decydujemy o swoich sprawach.
    I mamy do tego historyczne prawo. Powodzenie tej operacji...

    http://wyborcza.pl/magazyn/1,151483,19824933,pawel-spiewak-kaczynskiego-...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    43. Żydokomuna stręczy się z

    Żydokomuna stręczy się z braterstwem

    Ale to jeszcze nic w porównaniu z różnicą zdań w sprawie „żydokomuny”. Jak wiadomo, pan prof. Paweł Śpiewak napisał książkę w której punkt po punkcie naukowo dowodzi, że żadnej żydokomuny „nie ma”, że to tylko taki „antysemicki mit
    wylęgły w głowach antysemitników. Już - już byśmy w to uwierzyli, bo
    jakże tu nie wierzyć uczonemu profesorowi socjologii, a tymczasem w „Polityce” inny profesor, to znaczy – biegający za filozofa Jan Hartman, właśnie ogłosił rodzaj manifestu pod tytułem „My, żydokomuna!

    Dzisiaj takie czasy, ze nikomu nie można wierzyć, a już zwłaszcza –
    Żydom. Zresztą Żydom nigdy nie można było wierzyć, a już specjalnie –
    faryzeuszom, na co zwrócił uwagę sam Pan Jezus. O ile – jak przypomina
    Ewangelia – okazał wyrozumiałość „kobiecie cudzołożnej”, co,
    nawiasem mówiąc, rozzuchwala współczesne rozwydrzone cudzołożnice płci
    obojga, o tyle w stosunku do faryzeuszów demonstrował nieprzejednaną
    wrogość: „plemię żmijowe”, „groby pobielane”, „synowie Beliala”...
    Oni zresztą nie pozostali dłużni, na swój zresztą sposób – o czym
    świadczy Ewangelia według św. Mateusza, jak to po zmartwychwstaniu
    Chrystusa żołnierze strzegący grobu przyszli do arcykapłanów i
    zameldowali im, co się stało. Tamci „po naradzie”, przekupili
    żołnierzy, by rozpowszechniali wersję o wykradzeniu zwłok. Wynika z
    tego, że o ile przedtem mogli jeszcze uważać Jezusa za wariata, albo za
    prowokatora, to od tej pory już wiedzieli, kim był naprawdę. Wiedzieli –
    ale to zataili i ten przekręt stał się fundamentem współczesnej religii
    żydowskiej, którą można w związku z tym nazwać „judaszyzmem”. Z tym to „judaszyzmem” kierownictwo Kościoła katolickiego nie tylko prowadzi jakieś „dialogi” na cztery nogi, ale w dodatku, w naszym nieszczęśliwym kraju urządza jakieś „dni judaszyzmu”, w ramach których oddaje się między innymi propagowaniu żydowskiego przemysłu rozrywkowego.

    Ale mniejsza z tym, bo chodzi przecież o to, że dzisiaj chyba już
    nikomu, a zwłaszcza Żydom nie można wierzyć. Oto bowiem wybitny
    przedstawiciel lobby żydowskiego w Polsce, czyli pan red. Michnik
    twierdzi, że w naszym nieszczęśliwym kraju Żydów „nie ma”, podczas gdy inny wybitny przedstawiciel lobby żydowskiego w Polsce, pan Konstanty Gebert, uważa, że nie tylko „”, ale w dodatku – że będą „walczyć z antysemityzmem”. „Kto winowat iz nich, kto praw?” - pytał rosyjski poeta Kryłow w bajce o łabędziu, szczupaku i raku – no bo, albo „”, albo ich „nie ma”. Możliwe zresztą jest stanowisko pośrednie; że mianowicie Żydów w Polsce „nie ma” na tej samej zasadzie, jak Wojskowych Służb Informacyjnych. Niby „nie ma
    - ale pani Dukaczewska po staremu towarzyszy Kukuńkowi w zagranicznych
    podróżach w charakterze tłumaczki, podczas gdy pan Mieczysław Wachowski
    pilnuje go na innym odcinku, no a przede wszystkim któż inny mógłby
    odkomenderować tylu konfidentów do Komitetu Obrony Demokracji, postawić
    na jego fasadzie filuta „na utrzymaniu żony” w osobie pana
    Mateusza Kijowskiego i sprawić, by brukselscy dygnitarze przyjmowali go z
    rewerencją należną prezydentowi? Już tam szefostwo WSI musiało to
    załatwić z niemiecką BND, która do Brukseli delegowała niejednego
    agenta, podobnie jak i Żydzi, dla których ta cała Unia jest znakomitym
    narzędziem przerabiania mniej wartościowych narodów europejskich na tak
    zwany „nawóz Historii”, na którym rozkwitnie cudny kwiat „judaszyzmu”.
    Gdyby jednak tak właśnie miało być, no to tym bardziej nie można
    wierzyć żadnemu, to znaczy – ani panu red. Michnikowi, ani panu
    Gebertowi.

    Ale to jeszcze nic w porównaniu z różnicą zdań w sprawie „żydokomuny”. Jak wiadomo, pan prof. Paweł Śpiewak napisał książkę w której punkt po punkcie naukowo dowodzi, że żadnej żydokomuny „nie ma”, że to tylko taki „antysemicki mit
    wylęgły w głowach antysemitników. Już - już byśmy w to uwierzyli, bo
    jakże tu nie wierzyć uczonemu profesorowi socjologii, a tymczasem w „Polityce” inny profesor, to znaczy – biegający za filozofa Jan Hartman, właśnie ogłosił rodzaj manifestu pod tytułem „My, żydokomuna!
    Profesora Hartmana o antysemityzm podejrzewać niepodobna, tymczasem
    manifest żydokomuny najwyraźniej wylągł się w jego mózgowych zwojach,
    podobnie jak w mrocznych zakamarkach głowy naszego Kukuńka, jedna za
    drugą lęgną się „koncepcje” na temat „Bolka”. Więc jakże z tą żydokomuną? Jest ona, czy może jej „nie ma”? Pan prof. Śpiewak twierdzi, że „nie ma”,
    no ale pan prof. Śpiewak jest socjologiem, a niektórzy powiadają, że
    socjologia to nie żadna nauka, tylko udrapowana w naukowy kostium
    propaganda. Tymczasem pan prof. Hartman jest filozofem, no a
    filozofia... no właśnie! Czy filozofia, zwłaszcza współczesna, jest
    nauką? Filozofia mogła być nauką w starożytności, kiedy stanowiła próbę
    syntezy całe ówczesnej wiedzy. Dzisiaj to jest oczywiście niemożliwe,
    więc filozofowie, zamiast o świecie, opowiadają o sobie – o własnych
    fantasmagoriach, iluzjach, obsesjach, albo wreszcie bełkocą, jak na
    przykład niejaki Derrida, żydowskiego, mówiąc nawiasem, pochodzenia.
    Miał on strasznie nasrane w głowie, ale ponieważ „głupiec zawsze znajdzie głupca, który go uwielbia”, zdobył światową sławę, jako „dekonstruktywista”. Ten „dekonstruktywizm”,
    to rodzaj intelektualnej tandety, stręczonej przez hucpiarzy jako sam
    najlepszy cymes. Zatem – czy filozofia jest jeszcze nauką? Nieżyjący już
    ojciec Józef Bocheński bez ceregieli nazywał współczesną filozofię „zabobonem
    i odmawiał jej wszelkiej wartości naukowej, podobnie jak prof. Bogusław
    Wolniewicz, który w dodatku twierdzi, że we współczesnej filozofii brak
    intelektualnych dokonań maskowany jest „organizacyjną krzątaniną”. Wygląda zatem na to, że istnienia bądź nieistnienia „żydokomuny” na gruncie naukowym rozstrzygnąć niepodobna, bo skoro ani socjologia, ani filozofia z nauką nie mają nic wspólnego, to „próżny trud, bezsilne złorzeczenia”.

    Skoro jednak pan prof. Hartman przedstawia w „Polityce” manifest „żydokomuny”,
    to znaczy, że ona jednak istnieje i to nie w ciemnych zakamarkach jego
    głowy, tylko naprawdę, bo rozpoczyna on swój manifest od słowa „my”: „My, żydokomuna, dzieci rozśpiewanych chasydów, biednych krawców,, bogatych bankierów, podłych ubeków...
    Nie byłoby może w tym nic złego, bo w końcu któż może lepiej wiedzieć
    od samego profesora Hartmana, czy należy on do żydokomuny, czy nie?
    Niech sobie należy, gdzie chce i nic by nas, ludzi normalnych, to nie
    obchodziło, gdyby nie to, że pan prof. Hartman, w imieniu – jakże by
    inaczej! - żydokomuny, stręczy się nam natrętnie z „braterstwem”: „Wierzymy,
    że nadejdzie czas, kiedy braterstwo i siostrzaństwo wszystkich ludzi,
    wszystkich mężczyzn i kobiet, wszystkich ras i narodów...
    ” - i tak dalej. Słowem - „wszyscy” muszą zostać do tego „braterstwa i siostrzaństwa
    podłączeni, wszyscy bez wyjątku. Co ci przypomina widok znajomy ten?
    Ano – natrętnego pijaka, który narzuca się ze swoim towarzystwem i
    braterskimi poufałościami w ofercie, w której pobrzmiewa ton pogróżki: „co, ze mną się nie napijesz?
    Ależ oczywiście, że nie! Z żydokomuną nie chcemy mieć nic wspólnego, a
    natrętnemu stręczeniu się z braterstwem i poufałościami trzeba jak
    najszybciej położyć kres. Bo kto chce się przyjaźnić ze wszystkimi, ten
    musi w końcu wpaść w złe towarzystwo.

    Stanisław Michalkiewicz

    Dodano: 30.03.2016 [07:04]

    Ziemia krwi. „Specjaliści” od tematyki polsko-żydowskiej - niezalezna.pl

    foto: fragmenty artykułów z nr. 421 L’Histoire, marzec 2016 r.

    Czego o Polsce i Polakach dowiedzą się Francuzi z najnowszego
    wydania francuskiego magazynu historycznego „L’Histoire” i serii
    zamieszczonych tam artykułów reklamowanych na okładce pod wspólnym
    tytułem „Żydzi z Polski. Od złotego wieku
    do pogromów”? Ni mniej, ni więcej, tylko tego, że zaczęliśmy
    eksterminować naród żydowski w wieku XVII, a potem było już tylko
    gorzej… - pisze Tomasz Łysiak w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta
    Polska”.




    Całe szczęście, że wpadł w moje ręce marcowy numer jednego z
    największych francuskich pism historycznych, a mianowicie magazynu
    „L’Histoire”. Całe szczęście – podkreślę – gdyż tkwiłbym dalej w nieco
    naiwnym przekonaniu, że Polska była ofiarą II wojny światowej, a Polacy
    nie tylko potwornie w jej wyniku ucierpieli, utracili wolne państwo i
    miliony obywateli, ale jeszcze walczyli za wolność swoją, jak i innych
    narodów, w tym zamieszkujących tak licznie przed 1939 r. nasz kraj
    „starszych braci w wierze”. Dalej bym uważał, że postawy ludności
    cywilnej w czasie wojny były oczywiście różne i że zdarzały się wypadki
    haniebne – denuncjowania czy mordowania Żydów – lecz były to wyjątki, a
    polski naród, jako jedyny w Europie, nie poszedł na współpracę z
    Niemcami, nie dał się zniszczyć moralnie, stawił opór, alarmował świat o
    Holokauście i czynił, co się dało, by walczyć z oboma okupantami.
    Okazało się jednak, że się myliłem. Wystarczyło sięgnąć po francuską
    gazetę, by się przekonać, że narracja podsuwana Europie przez J.T.
    Grossa staje się powszechnie obowiązująca. Więc może i ja powinienem
    zrewidować swoje poglądy? Bo gdybym miał odczytać przekaz podany mi
    przez magazyn znad Sekwany, to musiałbym dojść do wniosku, że cała
    historia relacji polsko-żydowskich zmierzała tylko do jednego. Do czego?
    Dość dobrze wyjaśnia to już sama okładka, ze zdjęciem żydowskiego
    chłopca i krzyczącym tytułem: „Żydzi z Polski. Od złotego wieku do
    pogromów”.



    Gościnna ziemia?



    Temat marcowego numeru „L’Histoire” został powierzony specjalistom od
    tematyki polsko-żydowskiej. Co prawda Gross, najbardziej znany z racji
    medialnej wrzawy wokół a to skandalicznych książek, a to równie
    skandalicznych wypowiedzi, sam nic tu nie napisał, ale za to jego myśli
    zostały podchwycone i zacytowane przez innych autorów, redakcja zaś
    poleciła czytelnikom jego książki jako te, które mogą stać się
    fundamentem odpowiedniej, dobrze ukierunkowanej wiedzy.



    Francuski czytelnik zaczyna lekturę od strony wprowadzającej. Mamy więc
    zdjęcie chłopców uczących się w żydowskiej szkole w 1924 r. (jak wynika z
    podpisu, w szkole państwowej nie otrzymaliby edukacji dotyczącej
    żydowskich wartości czy języka). Obok fotografii widnieje wielki tytuł:
    „Żydzi z Polski. Ziemia gościnna, ziemia krwi”. Czytamy we wstępie: „Już od XIII wieku
    liczni Żydzi wypędzeni z zachodniej Europy znajdowali miejsce swojego
    osiedlenia w Polsce, gdzie korzystali z opieki królów i szlachty. W
    XVIII w. kraj ten zamieszkiwała połowa Żydów z całego świata. Ale
    sytuacja pogarsza się wraz z rozbiorami Polski. W XIX stuleciu nadchodzi
    wiek pogromów. Pomimo wszystko w 1939 r. populacja Żydów wynosi 3 mln.
    90 proc. z nich zostało zamordowanych podczas Shoah. Kilka tysięcy – to
    odpowiedzialność zaangażowanych w to Polaków. Dzisiaj w Polsce pozostało
    już tylko 10 tys. Żydów”.




    Francuz zaciekawiony tym, dlaczego „ziemia”, która była prawdziwym azylem, stała się nagle „ziemią krwi”, zaczyna lekturę.



    Na początek w historię Żydów na ziemiach polskich wprowadza go prof.
    Antony Polonsky, rysując ciekawe dzieje ludu wybranego, który właśnie w
    Polsce odnalazł swoją prawdziwą „ziemię obiecaną”, trwale wpisując się w
    kulturowy krajobraz państwa „Polin” (jak Żydzi nazywali
    Rzeczpospolitą). Te dzieje to z jednej strony kwestie oficjalnego
    istnienia żydowskiej mniejszości w Polsce, a więc także przywileje,
    takie jak ten (kaliski – red.) Bolesława Pobożnego z 1264 r., a z
    drugiej sprawy związane z kulturowym współistnieniem dwóch odrębnych
    światów: polskiego i żydowskiego. Złoty wiek jest także złotym czasem
    dla wyznawców judaizmu. Ale już w połowie wieku XVII przychodzą pierwsze
    tragedie. „Pod koniec XVI wieku, na ok. 8 mln mieszkańców królestwa obu
    narodów – czytamy w tekście – można było doliczyć się ok. 100 tys.
    Żydów. Wielkość populacji spadła wraz z powstaniem kozackim
    Chmielnickiego, które zaczęło się w 1648 r. i które, trwając prawie 10
    lat, przyniosło prawie 14 tys. ofiar żydowskich, do których należy dodać
    te z okresu inwazji szwedzkiej (1655–1660) i moskiewskiej (1654–1667).
    Wielka liczba Żydów była więc zmuszona do ucieczki albo została
    uwięziona i uprowadzona przez Tatarów. Jednocześnie całkowita populacja
    królestwa spadła z 11 do 7 mln”. Konia z rzędem temu Francuzowi, który
    czytając ów tekst, będzie w stanie zrozumieć zawiłości wydarzeń z
    tamtego okresu. Wrażenie pozostaje jedno – w trakcie wojen z połowy
    wieku XVII w Polsce dochodziło już do masakr na wielką skalę… Podobnie
    zresztą rzecz wygląda z owym dziewiętnastowiecznym „czasem pogromów”.
    Polonsky opisuje oczywiście fakt utraty niepodległości, wyraźnie
    zaznacza kwestię podziału terytorium Polski między zaborców, ale gdy
    dochodzi do wydarzeń z końca XIX wieku, znowu pisze enigmatycznie i
    niekonkretnie. Tak, jakby chodziło o sprawienie wrażenia, że Żydzi
    „kłuli w oczy” swoim bogactwem, toteż niejako z zadawnionej zawiści, z
    owego już ugruntowanego antysemityzmu (bo przecież obwiniano ich za
    epidemie dżumy, bo zarzucano im kontakty z siłami nieczystymi poprzez
    kabałę, bo podejrzewano, że do rytualnych posiłków używają krwi
    niemowląt chrześcijańskich) wybuchały tu i ówdzie, całymi seriami,
    pogromy. Niestety, dokładniejszego ich opisu nie ma. A tymczasem w
    imperium moskiewskim doszło w istocie do całych fal pogromów (pierwsza
    1881–1884, druga 1903–1906), których początek brał się z reakcji
    rosyjskich władz na zamach na cara w 1881 r. Dotykały one wielu miast i
    miasteczek na terytorium rosyjskim, zanotowano je w m.in.
    Jelizawietgardzie, Bałcie i Kijowie. Także w Warszawie, gdzie wybuchły
    antyżydowskie zamieszki, zginęły dwie osoby. Wówczas polska
    inteligencja, wstrząśnięta tymi wydarzeniami, przeprowadziła liczne
    zbiórki pieniężne na rzecz poszkodowanych. Helena Modrzejewska
    przekazała dochód z przedstawień krakowskich, a polska Resursa
    Obywatelska chciała nawet tworzyć specjalną milicję, która dbałaby o
    bezpieczeństwo sąsiadów pochodzenia żydowskiego. Władze carskie
    odrzucały wszelkie takie projekty. Cała polska elita, na czele z
    największymi nazwiskami epoki, m.in. Bolesławem Prusem, wyraźnie oraz
    stanowczo potępiała i odcinała się od jakichkolwiek antyżydowskich
    nastrojów. Jednak o tym wszystkim w „L’Histoire” – cicho.



    Cicho też o wydarzeniach z lat 1903–1906. Być może dlatego, że mniej
    ciekawe byłoby opisywanie masakr dokonywanych po prostu i bezpośrednio
    przez władzę carską. W Kiszyniowe czy Odessie. Albo w Białymstoku, gdzie
    do Żydów strzelało wojsko rosyjskie.



    Rozwiązanie problemu żydowskiego



    Najciekawiej jednak przedstawia się dla czytelnika francuskiego los
    Żydów w Polsce w wieku XX. Tu głos zabiera autor słynnego „JUDENJAGD.
    Polowanie na Żydów 1942–1945. Studium dziejów pewnego powiatu” prof. Jan
    Grabowski, który w tekście pt. „Śledztwo w sprawie antysemityzmu”
    zaczyna od razu mocno: „W 1918 r., po odrodzeniu państwa polskiego,
    »rozwiązanie problemu żydowskiego« staje się jedną z priorytetowych
    spraw dla władz”
    . I przechodzi do postaci Romana Dmowskiego oraz
    jego wypowiedzi w trakcie negocjacji związanych z „małym traktatem
    wersalskim”, a dotyczących wielkości populacji żydowskiej w Polsce. Ta
    rzeczywistość polskiej niepodległości to także śmierć prezydenta
    Gabriela Narutowicza, która była wynikiem potwornych antyżydowskich
    nastrojów. Czytelnik z jednej strony przeczyta słówko ks. Kazimierza
    Lutosławskiego („Jak śmieli Żydzi narzucić Polsce swego prezydenta?”), z drugiej popatrzy na zamieszczony obok plakat z wielką miotłą i czerwonym napisem „Żydzi do ghetta!”,
    z trzeciej zobaczy odpowiedni cytat z Nowaczyńskiego i już rozumie,
    jaka ta Polska przed wojną była. Przyznam, że i ja sądziłem do tej pory,
    że po 1918 r. nasze władze miały inne „priorytetowe sprawy” na głowie
    (jak obrona państwa przed bolszewikami czy odbudowa całego kraju), ale
    okazuje się znowu, że się myliłem – priorytetem było „rozwiązanie kwestii żydowskiej”!
    Jakże człowiek czasem błądzi! A przecież mogłem w głowie ułożyć sobie
    taką opowieść o Polsce – gdzie tylko miotła, pogromy, gdzie numerus clausus i numerus nullus,
    gdzie „getta ławkowe” i straszny antysemityzm. Czy chciałbym rzec, że w
    Polsce go przed wojną nie było? A jakże – był, lecz czy rzeczywiście
    był tak dominujący w polskim życiu społecznym i publicznym?



    „Ludobójstwo pod okiem Polaków”



    I teraz dochodzimy w tej narracji do wybuchu wojny. Już wiemy, już
    jesteśmy przygotowani na to, jaką rolę mają spełnić Polacy. Wynika to
    jasno z opisywanego toku wydarzeń (od „ziemi obiecanej” do „ziemi
    krwi”). Grabowski wprowadza temat inwazji niemieckiej i od razu determinuje nasz udział w wydarzeniach związanych z „polityką represji” prowadzoną przez okupanta: „Według optyki niemieckiej
    ludność miejscowa miała także swoją rolę do odegrania”. A potem się
    zaczyna. Oto dowiemy się o utworzeniu getta i o roli polskiej
    „granatowej policji”, która wspierała Niemców w dziele wielkiego
    mordowania. Francuski czytelnik przeczyta, że „Polacy nie pozostali
    obojętni” wobec represji, a nawet dostanie wzmiankę o Janie Karskim,
    tyle że mówi ona tylko o tym, iż w lutym 1940 r. „kurier Ruchu Oporu Jan
    Karski udał się do Francji, aby poinformować polski rząd o sytuacji
    społeczeństwa polskiego pod okupacją”. Ale słowem już autor nie wspomni o
    tym, że Karski przedostawał się za mury getta, by zdobyć wiedzę o tym,
    co się tam dzieje, oraz że jednym z najważniejszych celów jego misji
    było poinformowanie świata o tragedii tysięcy Żydów eksterminowanych
    przez Niemców. Jak widać więc, i w tej mierze ja sam miałem jakieś
    błędne informacje o Karskim. Moja wiedza o tym, że był jakiś Pilecki
    przedostający się do Auschwitz, też jest chyba niepoprawna – o Pileckim,
    jak można się domyślić, ani pół słówka w całym wielkim materiale. Chyba
    powodem nie jest fakt, kto później w „wolnej” Polsce był jego katem,
    ani też kto w ubeckich katowniach mordował patriotów? Być może ta część
    prawdy, o jaką walczą politycznie poprawni demiurgowie opinii, nie jest
    wystarczająco „prawdziwa”? Całe szczęście, że mogę się dokształcić, jak
    ten Francuz przechadzający się po Montmartre, i dowiedzieć, jak to było
    „w Polsce” w czasach okupacji. A trzeba dodać, że choć w tekście padają
    wyjaśnienia o inwazji niemieckiej
    i sowieckiej, to jednak zdjęcia pokazujące trupy pomordowanych Żydów są
    „geograficznie” sytuowane „w Polsce”. Dowiedziałem się również z tekstu
    pana Grabowskiego, że Polacy w czasie wojny zajmowali się przede
    wszystkim rabowaniem „mienia pożydowskiego” i denuncjowaniem Żydów. Na
    szczęście jest tu gdzieś przemycona informacja, że 6 tys. Polaków
    zostało odznaczonych medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Ale już
    za chwilę kolejny śródtytuł odziera ze złudzeń – „Ludobójstwo pod okiem
    Polaków”. Dobrze się to czyta, bardzo dobrze, szczególnie że obok
    wmontowano fragmencik z przedwojennej broszury Narodowej Demokracji
    zatytułowanej „Odżydzanie naszego kraju”.



    Kolejnym akapitem profesor raportuje:

    „W 1942 r., od 200 tys. do 250 tys. Żydów usiłowało uciec z
    likwidowanych gett i żyć »po aryjskiej stronie«, pomiędzy Polakami.
    Tylko 35 tys. przeżyło. Relacje między Żydami i Polakami zostały więc
    poddane egzaminowi najtrudniejszemu z możliwych, temu, w którym gra
    toczyła się o życie i śmierć. I tak właśnie dziesiątki tysięcy
    uciekających Żydów napotykały wrogi i często śmiertelnie groźny świat.
    »Polowanie na Żydów« przez Polaków trwało aż do końca okupacji niemieckiej”.



    Zatrzymałem się nad tym właśnie fragmentem, bo w pewnej mierze jest on
    modelowy – pokazuje, w jaki sposób odpowiednio budowanymi zdaniami,
    atmosferą, niedomówieniami przemieszanymi z sugestiami, wyrazistymi
    sformułowaniami okraszanymi odpowiednio dobranym faktem czy liczbą
    robiącą wrażenie, można budować perfekcyjną narrację propagandową.



    Tekst kończy się jeszcze uderzeniem we współczesność, przywołaniem
    obecnego antysemityzmu polskiego. Ma się on objawiać m.in. tym, że w
    Polsce nie ma „żadnego muzeum Shoah”, nie ma „żadnego dzieła – syntezy
    historycznej na temat Holocaustu”, a na polskich Uniwersytetach nie ma
    „żadnej katedry zajmującej się badaniami nad historią Shoah”. Napisał to
    prof. Jan Grabowski, pracownik… Centrum Badań nad Zagładą Żydów
    Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.



    ***



    Żałuję, że nie mogę streścić tu wszystkich informacji o polskim
    antysemityzmie, jakie znajdują się w tym bogato ilustrowanym i
    pieczołowicie przygotowanym numerze „L’Histoire”. Nadmienię tylko, że
    czytelnik odnajdzie tam także dzieje naszej wojennej i powojennej
    nienawiści do Żydów, przeczyta i o Jedwabnem („takich Jedwabnych były dziesiątki”),
    i o Kielcach, i o 1968 r., i o filmie „Ida”, który ma ponoć doskonale
    opisywać stosunki na ziemiach polskich po 1945 r. A nawet, a jakże, jest
    odniesienie do współczesności. W tekście Audrey Kichelewski poczytamy o
    Prawie i Sprawiedliwości, o rządach kato-prawicy narodowej, o Trybunale
    Konstytucyjnym czy wreszcie o wypowiedzi Pawła Kukiza o „żydowskich bankierach”. Lekturę
    kończy się, patrząc na zdjęcie żydowskich nagrobków sprofanowanych w
    Małogoszczy w 2013 r., na których krzyczą czarne litery: „Jude won” i rzuca się w oczy dobrze wkomponowana, malowana sprayem swastyka – ani chybi symbol polskiego stosunku do Żydów.

    http://niezalezna.pl/78326-ziemia-krwi-specjalisci-od-tematyki-polsko-zy...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    44. "Przeciwko Polsce została

    "Przeciwko Polsce została uruchomiona potężna kampania propagandowa"



    Przeciwko Polsce została uruchomiona potężna kampania propagandowa,
    w którą zaangażowane są duże pieniądze. Jako Izraelczyk doskonale wiem,
    jak to działa – mówi Jonny Daniels, prezes fundacji From the Depths.

    Sądzisz, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki?

    Całe życie słyszałem od Żydów w Londynie, USA czy Izraelu, że Polacy są
    tak samo źli albo nawet gorsi niż naziści. Ale to nieprawda. Jako dumny
    Żyd z jarmułką na głowie czuję się tutaj bezpieczniej niż
    w jakimkolwiek innym miejscu w Europie. Urodziłem się i wychowałem
    w kosmopolitycznym Londynie, ale teraz to jest dla Żyda niebezpieczne
    miejsce do życia. Podobnie jest w Paryżu, Brukseli, w wielu szwedzkich
    miastach. W Berlinie synagogi strzegą wozy opancerzone i uzbrojeni
    policjanci. W Polsce tego nie ma.

    O tym jednak trudno poczytać w zagranicznej prasie, pełno
    za to jest opowieści o katolickich nacjonalistach, tworzących dyktaturę
    w Polsce.

    To są jakieś brednie. Poprzedni rząd,
    uchodzący za bardzo liberalny i otwarty, przez osiem lat nic nie robił
    poza stwarzaniem dobrego wrażenia. Gdy przyjechałem dwa i pół roku temu
    do Polski, ciągle słyszałem, że Żydzi zwiedzają tylko Auschwitz i nic
    nie wiedzą o współczesnej Polsce. Podzielam ten pogląd, dlatego
    postanowiłem coś z tym zrobić. Przywiozłem na rocznicę wyzwolenia
    Auschwitz większość deputowanych do Knesetu. Mogliśmy skończyć
    na zwiedzaniu obozu, ale dla mnie ważne było, żeby mogli zobaczyć
    w Polsce coś więcej niż niemiecki kacet. Urządziłem więc w Krakowie
    kolację na 800 osób. Ówczesny rząd, a dotarłem do każdego, do kogo się
    dało, kompletnie się tym nie zainteresował. Ledwo przysłali jakichś
    przedstawicieli, nie było żadnego ministra ani wyższego rangą urzędnika.
    (...)

    A nowy rząd? Czy rzeczywiście, jak piszą o tym zagraniczne media, jest zagrożeniem dla demokracji w Polsce?

    Od wyborów upłynęły cztery miesiące. Nie sposób dokonać wiarygodnej
    oceny działań rządu w tak krótkim czasie, zwłaszcza że wszystko, co
    robi, jest za granicą wyolbrzymiane. Jako Izraelczyk wiem, jak
    to działa. Przeciwko nam też uruchamiana jest w świecie potężna machina
    propagandowa, w którą angażowane są potężne pieniądze. Teraz zaczynamy
    obserwować to samo w Polsce. Wpływowe media są niezadowolone,
    że popierane przez nich partie przegrały wybory, bo to ich uderza
    finansowo, atakują więc rząd, nie cofając się przed przeinaczaniem
    podstawowych faktów. To idzie potem dalej w świat. Znam wielu
    korespondentów zagranicznych w Warszawie i wiem, jak oni pracują.
    Nie ma nic łatwiejszego niż przepisanie tego, co piszą lokalne media.
    Po co sprawdzać fakty? To bardzo w Polskę uderza i to też czyni wasz
    kraj podobnym do Izraela. Używamy na to nawet tych samych słów: bałagan
    i frajer. W Polsce i Izraelu nikt nie chce być frajerem, ale wszyscy
    doskonale czują się w warunkach ciągłego bałaganu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    45. "Świat utracony. Żydzi polscy"

    http://wiadomosci.onet.pl/kraj/pawel-spiewak-ile-tych-pieknych-kobiet-zg...

    Moim zdaniem w Polsce doszłoby do pogromu - mówi profesor Paweł Śpiewak, pytany o to, jak układałyby się relacje polsko-żydowskie, gdyby nie doszło do Holokaustu. A wspominając świat utracony, sportretowany w albumie Leszka Dulika i Konrada Zielińskiego mówi, że gdyby w Polsce nadal byli Żydzi, bylibyśmy krajem żwawszym. I dodaje: kurczę, ile tych pięknych kobiet zginęło.
    "Świat utracony. Żydzi polscy" to album, który jest zbiorem fotografii wspólnoty żydowskiej z lat 1918-1939. Ten świat uległ niemal całkowitej zagładzie, a wyrok na niego wydał Adolf Hitler. W 1939 roku Führer Trzeciej Rzeszy rozpętał drugą wojnę światową, zmienił raz na zawsze oblicze Europy oraz zrealizował ludobójczy plan ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. W dużej mierze to właśnie ziemie polskie stały się miejscem zagłady Żydów. Przed wojną mieszkało ich tu blisko 3,5 miliona i była to największa diaspora żydowska w europie. Co ważne, diaspora o niemal tysiącletniej tradycji.
    (..)
    Powiedzmy zatem na czym polega wyjątkowość Holokaustu.

    Wyjątkowość Holokaustu polega na tym, że Żydzi byli jedynym narodem w programie Hitlera, który został przeznaczony do całkowitego wyniszczenia. Czyli ktoś ginął nie dlatego, że zrobił coś złego - tylko dlatego, że się taki urodził. Druga kategoria. Żydzi byli traktowani nie jako ludzie, tylko jako podludzie. Zostali wyzuci z cech człowieczeństwa i byli zabijani jako coś na pograniczu człowieka i zwierzęcia. Śmierć Żydów była też związana z silnym przekonaniem, że są oni winni za całe zło. Jeśli Żydów się wytępi, zło zniknie. Zabijano też Cyganów, ale Cyganie nie byli grupą etniczną w tym samym stopniu przeznaczoną do likwidacji co Żydzi.

    Hannah Arendt pisała, że to Niemcy stały się ojczyzną antysemityzmu. Ponury paradoks, przecież mniejszość żydowska w Niemczech przed wojną stanowiła niecały procent całego społeczeństwa. Co więcej, niemieccy Żydzi uchodzili za wzór asymilacji, choćby dla swoich braci w wierze ze wschodu.

    Ale to jest właśnie w dużej mierze pułapka. Problem żydowski nabrał rozpędu politycznego i potem ludobójczego właśnie w związku z procesem asymilacji. Teza rasistów była taka: Żydzi zasymilowani zatruwają kulturę niemiecką i światową, bo nie występują jako Żydzi, tylko jako lipni Niemcy czy Austriacy. Używają zatem lokalnych strojów, niemieckiego, polskiego, rosyjskiego po to, żeby tę kulturę zniszczyć.

    Asymilacja paradoksalnie wzmocniła niechęć do Żydów. To nie było tak, że zasymilowani Żydzi stawali się dobrymi Niemcami, bo płacili podatki, czy służyli w wojsku. Przeciwnie, ich winą było właśnie to, że się zasymilowali. Ale antysemita zawsze znajdzie powód, żeby kogoś poniżyć.

    W Polsce Żydów też nie lubiano. Antysemityzm przed wojną był bardzo silny i kierował się zarówno wobec zasymilowanych, jak i niezasymilowanych. Jednak paradoksalnie najbardziej jadowity był wobec tych, którzy chcieli być Polakami albo się do polskości poczuwali. Dobrym przykładem jest Julian Tuwim, któremu zawsze wypominano pochodzenie.

    Proces pozbawiania kogoś prawa do czucia się Polakiem, Niemcem, Austriakiem jest jednym z potwornych zjawisk w historii. Jak się Żydowi powie, że jest Żydem, to on odpowie: tak jestem. Ale te tożsamości, o których mówimy, były bardziej złożone.(...)
    A jak doświadczenie Holokaustu wpłynęło na polski antysemityzm, ten znany z 20-lecia międzywojennego?

    Po wojnie antysemityzm wzrósł. Ewidentnie wzrósł pod wpływem Holokaustu, pod wpływem propagandy i tego doświadczenia. Możemy mówić o nieprawdopodobnie dużej fali pogromów tuż po wojnie, zabijania Żydów, w dużej mierze z rąk tzw. żołnierzy niezłomnych. Wtedy antysemityzm i ludobójstwo nie spotykało się z moralnym potępieniem tak, jak dziś. Ci, co ocaleli w Rosji i w Polsce, zrobili wszystko, żeby jak najszybciej wyjechać. I większość wyjechała do 1950 roku. To było ponad sto tysięcy osób, dla których Polska była cmentarzem, a trudno na cmentarzu mieszkać. Ale wyjeżdżali również dlatego, że w Polsce był bardzo gorący antysemityzm.

    Potem są kolejne fale emigracji, z której ostatnią jest fala marcowa, czyli z ‘68 roku, kiedy antysemityzm był także nieprawdopodobnie silny. To dopiero teraz, od późnych lat 90. coś się zaczyna zmieniać.
    Skąd brał się ten wzrost antysemityzmu tuż po wojnie? To przetrącony kręgosłup moralny Polaków?

    Moim zdaniem tak. Działy się rzeczy straszne. Jest taki opis w dziennikach doktora Klukowskiego ze Szczebrzeszyna - moment wysiedlania Żydów. Wywożono ich do zagazowania, a wokół getta stoją furmanki i polscy chłopi czekają, aż Niemcy Żydów wywalą. I co chłopi robią zaraz po wywiezieniu? Rzucają się na ich własność. Niemcy pozwalają, co jest istotne, żeby wszystko, co zostało po Żydach – buty, ubrania, kołdry – zostało rozkradzione. Polscy chłopi są wspólnikami zbrodni, niechcącymi, bo to nie jest tak, że chcieli, by Żydów wysiedlono, ale wykorzystali tę sytuację.

    Ilość mordów czy wydawania Żydów przez Polaków, też jest bardzo duża. Otwarto muzeum Ulmów, co oczywiście jest bardzo piękne, ale mamy tysiąc przykładów Polaków, którzy zginęli z powodu ratowania Żydów, tysiąc na ponad 30 milionowy naród. Ja nie będę się kłócił, czy to dużo, czy mało – ale to tylko tysiąc.

    Zawsze w każdym społeczeństwie są ludzie szlachetni, na szczęście, ale zawsze są i skurwysyny. Szacuje się, że między 5 a 10 procent Polaków na różny sposób współpracowało z Niemcami, w tym także uprawiając szmalcownictwo. A szmalcownictwo w Warszawie było szerokie. Ci ludzie żyli z cierpienia Żydów. I o tym nie można zapomnieć.

    Ilość wyroków na szmalcownikach, które były wykonywane przez polskie sądy podziemne, bo była taka decyzja, jest minimalna. Oczywiście trudno jest twierdzić, że polskie władze podziemne mogły zapewnić bezpieczeństwo Żydom, ale w czasie wojny zdawano sobie sprawę ze stopnia zdziczenia obyczajów. Ci sami ludzie zapewne żyli nie tylko ze słabości Żydów, ale także Polaków. Wojna popsuła ludzi moralnie, to nie jest okres heroizmu. Dziś mówi się o heroizmie, ale równie dobrze można mówić, że to jest potwornie destrukcyjny okres dla moralności.(...)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    46. W Polsce w stosunku do żydów

    W Polsce w stosunku do żydów panuje rodzaj nieżyczliwości,
    podejrzliwości, co oczywiście nie oznacza, że istnieje szeroki agresywny
    antysemityzm - mówi "Wprost" prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego
    instytutu Historycznego.

    Joanna Miziołek, "Wprost": Diaspora żydowska w Polsce jest mała.
    W Niemczech powiększa się z roku na rok. Żydów w Polsce będzie
    przybywać?

    Prof. Paweł Śpiewak: Nie. Moim zdaniem
    nie ma na to żadnej szansy. Diaspora w gruncie rzeczy nawet nie jest
    mała, lecz tycia. Jeśli wliczyć do niej osoby, które są związane
    z instytucjami żydowskimi, takimi jak gmina żydowska czy Towarzystwo
    Społeczno- -Kulturalne Żydów w Polsce, to ich liczba jest w granicach
    2 tys. osób na cały kraj. To nic w porównaniu z jakimkolwiek innym
    państwem, a już w ogóle bez porównania z tym, co było przed wojną. Żydzi
    w Polsce to osoby, które najczęściej były wychowane poza judaizmem,
    a odkryły w swojej rodzinnej przeszłości ślady żydowskości. I muszą
    wykonać olbrzymi wysiłek, żeby się w niej zakorzenić.

    / Źródło:

    Wprost

    https://www.wprost.pl/10003973/Tolerancja-i-mulikuturowosc-staly-sie-w-P...

    Okładka tygodnika WPROST: 16/2016

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    47. Podawał się za Żyda z Izraela

    Podawał się za Żyda z Izraela i nikt tego nie sprawdził


    Występujący od lat jako rabin Jacoob Ben Nistell nie tylko nie jest
    żydowskim duchownym, ale też nazywa się inaczej i nie pochodzi z
    Izraela. Nikt nie sprawdzał jego tożsamości chociaż występował w ważnych
    rolach - religijnych i publicznie. Kiedy odkryliśmy jego prawdziwą
    tożsamość próbował wprowadzić nas w błąd podając się za
    rosyjskojęzycznego obcokrajowca oraz brygadzistę w hurtowni we
    Wrocławiu.

    Podający się za Ben Nistella pełni w Filii Gminy Żydowskiej w
    Poznaniu ważną funkcję. Według „Almanachu Żydowskiego” Związku Gmin
    Wyznaniowych Żydowskich w RP jest osobą odpowiedzialną za „religijne
    przygotowanie oraz prowadzenie szabatu i świąt”. Wiele razy występował
    też jako reprezentant FGŻ na oficjalnych uroczystościach (patrz niżej).
    Głośno o nim na cały kraj stało się dopiero przed Wielkanocą, gdy jako
    rabin wziął udział wraz z imamem w rekolekcjach.

    - Znam go, ale to nie żaden Nistell tylko Jacek Niszczota. On jest z
    Ciechanowa - z tą informacją zadzwonił do nas mieszkaniec woj.
    małopolskiego (prosił by nie podawać jego nazwiska) po zobaczeniu w
    TVN24 relacji z rekolekcji. Zapewnił, że zetknął się z nim osobiście i
    poznał go też po głosie.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    48. Potomkowie uratowanych przez Polaków Żydów walczą o dobre imię P

    Potomkowie uratowanych przez Polaków Żydów walczą o dobre imię Polski
    https://www.wprost.pl/historia/535757/Potomkowie-uratowanych-przez-Polak...

    Polacy ratowali Żydów. Dziś potomkowie uratowanych walczą o dobre imię Polski.

    Polskę i Izrael łączy coś więcej niż tylko tragiczna
    historia – fatalny PR. Oba kraje mogą pochwalić się niepowtarzalnym
    sukcesem gospodarczym, skokiem cywilizacyjnym i tym wszystkim,
    co obywatele dwóch państw mają do zaoferowania światu. Wszystko to nie
    przekłada się na postrzeganie naszych narodów w świecie. I może
    przyznanie wyróżnień im. Antoniny i Jana Żabińskich dla Polaków, którzy
    ratowali Żydów w czasie II wojny światowej, jest dziwną okazją,
    ale pozwala pokazać, jak wieloma mitami i przekłamaniami obrósł
    wizerunek Polski. Dlatego na te wyróżnienia powinniśmy dziś spojrzeć
    szerzej.

    Odznaczenia przyznawane przez żydowską fundację From
    The Depths założoną przez potomków uratowanych z Holocaustu, a kierowaną
    przez Jonny’ego Danielsa oraz Avrama Granta, mają zadać kłam wielu
    stereotypom na temat Polski i Polaków. – To niezwykły honor stać obok
    willi państwa Żabińskich, gdzie 70 lat temu, w tak tragicznym
    dla historii Polaków i Żydów momencie, dyrektor zoo i jego żona zrobili
    coś niezwykłego – mówił założyciel i prezes fundacji Jonny Daniels.
    W specjalnym liście do uczestników ceremonii prezydent Andrzej Duda
    napisał, że Jan i Antonina Żabińscy uratowali według szacunków ok.
    100 Żydów, „czyli zgodnie z myślą przyświecającą tytułom Sprawiedliwych
    wśród Narodów Świata 100 razy uratowali cały świat”. Obok Ryszarda
    Żabińskiego, syna Jana i Antoniny Żabińskich, w imieniu którego
    odznaczenie odebrała siostra, wyróżnienie odebrali: krewny rodziny
    Skoczylasów, która została zamordowana przez gestapo, gdy na jaw wyszło,
    że ojciec, nie informując nikogo, ukrywał w piwnicy Żydów, oraz wnuczka
    Natalii Borkiewcz, która zaadoptowała dziewczynkę wyrzuconą przez
    biologiczną matkę z pociągu do Auschwitz.

    "Sprawiedliwi reprezentują to, co najlepsze w europejskiej cywilizacji"

    Jonny Daniels mówił, że od dwóch lat poszukuje w naszym kraju
    Sprawiedliwych wśród Narodów Świata oraz osób, które wciąż nie zostały
    uhonorowane za ratowanie swoich sąsiadów. – Wiem, że na każdego spośród
    6620 Polaków, którym przyznano tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów
    Świata, przypada znacznie więcej osób, które pomagały, ale o których
    nie wiemy, a także osób, które o ratowaniu wiedziały, ale nie doniosły
    okupacyjnym władzom mimo groźby śmieci. To najlepsi ambasadorowie,
    jakich ma Polska. Oni pokazują, jacy tak naprawdę są Polacy – dodał
    prezes From The Depths. – Sprawiedliwi wśród Narodów Świata pokazują
    nie tylko zachowania Polaków w latach 30. i 40., ale wskazują, w jaki
    sposób powinniśmy i musimy zachowywać się dzisiaj. Oni reprezentują to,
    co najlepsze w europejskiej cywilizacji – ocenił sir Eric Pickles,
    specjalny wysłannik rządu Zjednoczonego Królestwa ds. upamiętnienia
    Holocaustu. Przypomniał zgromadzonym, że w czasach II wojny światowej,
    „brutalny i drapieżny najeźdźca poddał państwo polskie opresyjnej
    okupacji, jakiej nie doświadczył żaden inny kraj”. To właśnie w czasie,
    gdy „nawet najmniejsze przewinienie było traktowane niezwykle surowo,
    polscy Żydzi byli traktowani w sposób pozbawiony jakiegokolwiek
    człowieczeństwa, a szczególna nienawiść zarezerwowana była dla tych,
    którzy Żydom pomagali”, Polacy pokazali, że są „niezwykle odważni
    i stawili czoła nazistom, ryzykując nie tylko swoje życie, ale i życie
    najbliższych”. „Z satysfakcją przyjmuję, że w tym miejscu zainaugurowane
    zostaje nowe dzieło honorowania Polaków, którzy podczas II wojny
    światowej ratowali Żydów. Uważam to za ogromnie ważne, byśmy my,
    współcześni Polacy i Żydzi, Amerykanie i Europejczycy, wreszcie ludzie
    dobrej woli na całym świecie, pamiętali o tych wielkich bohaterach
    Polski i całej ludzkości. Pragnę, by byli czczeni na równi z żołnierzami
    Armii Krajowej, działaczami polskiego Państwa Podziemnego i wszystkimi
    członkami ruchu oporu przeciw nazizmowi” – napisał w liście prezydent.
    „Z serca chcę podziękować fundacji From the Depths za ustanowienie
    nagrody, która przyczyni się do przypominania tego zdarzenia na świecie”
    – zakończył.

    "Polska ziemia została zbrukana niemieckimi obozami"

    Anna Maria Anders, senator i pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds.
    dialogu międzynarodowego, zapewniła, że razem z prezesem fundacji From
    The Depths pracuje nad tym, by Polska w świecie nie była kojarzona
    z antysemityzmem. Do dziedzictwa Polski jako wspaniałego kraju
    o wspaniałej historii odniósł się również sir Eric Pickles, który
    wskazał, iż Polska ma szczególne miejsce w europejskiej cywilizacji jako
    kraj, „który doświadczył tego, co najgorsze i najlepsze w historii
    Europy”. Wysłannik rządu Jej Królewskiej Mości przyznał, że „polska
    ziemia została zbrukana niemieckimi obozami śmierci” i dlatego Polska
    jest „bezmyślnie i negatywnie kojarzona z Holocaustem”, podczas gdy
    „świat musi zrozumieć, że Polacy zdecydowali się służyć pamięci ofiar
    najohydniejszej zbrodni popełnionej w Europie”. – W imieniu
    Zjednoczonego Królestwa oddaję hołd państwa bohaterstwu – zwrócił się
    do Sprawiedliwych obecnych na ceremonii. – Chcę wam jako prosty Żyd
    podziękować – powiedział honorowanym nagrodami oraz wszystkim, którzy
    ratowali Żydów, Jonny Daniels.

    Arka Noego

    Jan i Antonia
    Żabińscy – pierwszy dyrektor stołecznego zoo i jego żona, którzy
    w czasie II wojny światowej na terenie ogrodu, w tym we własnej willi,
    ukrywali Żydów, których udało się wydostać z getta. W 1965 roku
    otrzymali tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Regina Koenigstein,
    uratowana przez państwa Żabińskich, określiła ich dom, jako współczesną
    „Arkę Noego”.

    Nagroda im. gen. Władysława Andersa

    Przed
    willą Żabińskich po raz pierwszy wręczone zostały także Nagrody im.
    gen. Władysława Andersa ustanowione i przyznane przez córkę dowódcy 2.
    Korpusu Polskiego Annę Marię Anders. Wyróżnienia trafiły do Anny
    Stupnickiej-Bando, Józefa Walaszczyka oraz Alicji Schnepf – odpowiednio
    prezesa, wiceprezesa i sekretarza Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych
    Wśród Narodów Świata.

    Wręczenie Wyróżnień im. Jana i Antoniny Żabińskich

    • (fot.Magda Lassota)

    • Anna Maria Anders (fot. Magda Lassota)

    • Sir Eric Pickles (fot. Magda Lassota)

    • Avram Grant (fot. Magda Lassota)

    • Teresa Żabińska (fot. Magda Lassota)


    Galeria: Wręczenie Wyróżnień im. Jana i Antoniny Żabińskich



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    49. Po tej wypowiedzi pani

    "Minister edukacji skompromitowała się, próbując kłamać w sprawie oczywistej"

    Po tej wypowiedzi pani minister nauczyciele będą się bać, jak uczyć - stwierdził w "Faktach po Faktach" prof. Andrzej Friszke, historyk PAN, komentując środową wypowiedź szefowej MEN Anny Zalewskiej o Jedwabnem i pogromie kieleckim. Rację przyznał mu drugi gość programu prof. Paweł Śpiewak. Szefowa MEN w środowej "Kropce nad i" unikała odpowiedzi na pytanie, kto ponosi winę za pogrom kielecki w 1946 roku. - Różne były zawiłości historyczne - stwierdziła Anna Zalewska, dodając, że za tamtą zbrodnię odpowiadają "antysemici", ale nie Polacy. Unikała także wskazania sprawców masakry w Jedwabnem, stwierdzając, że "doszło do wielu nieporozumień, do wielu bardzo tendencyjnych opinii". - Dramatyczna sytuacja, która miała miejsce w Jedwabnem, jest kontrowersyjna. Wielu historyków, wybitnych profesorów, pokazuje zupełnie inny obraz - tłumaczyła. - Zostawmy to historykom i książkom historycznym - apelowała.
    Wypowiedź minister edukacji komentowali w "Faktach po Faktach" socjolog prof. Paweł Śpiewak i historyk prof. Andrzej Friszke. Ich zdaniem taka postawa u szefowej resortu edukacji może skutkować autocenzurą u podległych jej nauczycieli. - Nauczyciele poczują, że jeżeli będą mówić prawdę, to mogą mieć nieprzyjemności. Tego się obawiam - powiedział prof. Friszke. Pytany, czy Zalewska powinna podać się do dymisji, stwierdził: - W moich oczach kompletnie straciła wszelki autorytet jako urzędnik państwowy, a właściwie jako człowiek. To nie jest partner do rozmowy, jeżeli nie jest w stanie powiedzieć o najprostszych rzeczach w sposób oczywisty, tylko kręci w sposób tak nieprawdopodobny. Prof. Friszke podkreślił, że w ostatnim czasie pojawiło się "mnóstwo kłamliwych faktów", które - jak stwierdził - układają się w "narrację, bajkę, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością". Jego zdaniem ci, którzy tworzą takie przekazy, liczą na to, że "przy pomocy mediów dotrą do ludzi, którzy nie będą weryfikowali prawdy", nie czytają książek i nie zaglądają do internetu. Friszke powiedział, że "nie do końca rozumie" ostatnich wypowiedzi polityków PiS, bo kilka dni temu prezydent Andrzej Duda w Kielcach "mówił rzeczy ważne i oczywiste". Zdaniem prof. Śpiewaka polityka historyczna forsowana przez PiS, zaczyna "zastępować historię". - Po to, żeby wytworzyć własną wizję historii, zafałszowuje się to, jak się naprawdę rzeczy miały - ocenił. Podkreślił, że kulisy obu zbrodni "zostały nazwane i tutaj nie ma o czym dyskutować". - Tu jest tylko problem uczciwości ludzkiej, to znaczy, że jeżeli ja popełniam coś złego i się nie potrafię do tego przyznać, to znaczy, że jestem niedojrzały. To, co prezentuje pani minister Zalewska, to jest utrzymywanie uczniów w niedojrzałości - ocenił. Prof. Śpiewak zwrócił uwagę na jeszcze jeden fakt. Wyjaśnił, że badania pokazują, iż w ciągu ostatnich 8 lat rósł pozom tolerancji Polaków wobec obcokrajowców, a nagle "w ciągu 6 czy 7 miesięcy, od czasu gdy rząd pokazał swoje oblicze, zaczął on gwałtownie spadać". - Zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Mam wrażenie, że to jest element pedagogiki, którą w tym programie nauczania znajdujemy, to znaczy zaczyna wolno być nienawidzić - stwierdził. (http://www.tvn24.pl)
    http://www.tvn24.pl/spiewak-i-friszke-w-faktach-po-faktach-po-slowach-mi...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    50. Paweł Śpiewak: "Jesteś albo

    fot. YouTube

    Paweł Śpiewak: "Jesteś albo za PiS, albo przeciwko. To jest jedyna rewolucyjna perspektywa"

    "Pozwala się zastąpić historię polityką historyczną. Zamiast faktów, wydarzeń, zaczyna się uprawiać politykę ideologiczną".esteś albo za PiS, albo przeciwko. To jest jedyna rewolucyjna perspektywa uwzględniana we wszystkich wymiarach życia

    — mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Paweł Śpiewak, socjolog
    i historyk idei, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.

    Śpiewak ocenił, że PiS zamierza napisać „nową wersję najnowszej historii Polski”, której służy zmieniona ustawa o IPN i partyjna kontrola nad mediami publicznymi.

    Skomentował również słowa minister edukacji Anny Zalewskiej
    o „zawiłościach historycznych” w związku z Jedwabnem i wylicza
    konsekwencje takiej postawy

    Pozwala się zastąpić historię polityką historyczną. Zamiast faktów, wydarzeń, zaczyna się uprawiać politykę ideologiczną

    — powiedział.

    Dodał, że często jest to unikanie drażliwych spraw lub jawne fałszowanie historii. Ze słów Śpiewaka można wyciągnąć wniosek, że minister edukacji wprowadza do szkół cenzurę historyczną.

    Ta ideologizacja myślenia o przyszłości może wpływać na nauczycieli,
    którzy zechcą przyjmować tego typu, żeby nie narazić się dopiero
    co wymienionym kuratorom. To także będzie wpływać na młodzież, która nie
    będzie sprawdzała, jak było naprawdę

    — mówił.

    Śpiewak ostro ocenia obecną politykę historyczną.

    Służy niedojrzałości Polaków. Przecież wiemy dobrze, że dojrzałość
    jednostek i zbiorowości wymaga przyznania się do swoich błędów
    i przewin, a nie ciągłego samousprawiedliwienia czy zwalania
    winy na innych

    — stwierdził.

    Były poseł Platformy uderza w określenie „pedagogiki wstydu”. Bronisław Wildstein, który używał tego zwrotu, zastępuje ją, jego zdaniem, „pedagogiką infantylizmu”.

    Tacy publicyści są typowymi sentymentalnymi nacjonalistami,
    którzy nie tyle miłują swój naród i chcą dla niego prawdy o nim samym,
    ile uwielbiają wzruszać się sobą, tym, jak bardzo
    są wzniośli i patriotyczni

    — mówił Śpiewak.

    Socjolog wraca do porównań PiS-u z komunizmem i zarzuca historykom
    powiązanym z partią rządzącą, że podobnie jak kiedyś komuniści, chcą
    zyskać władzę nie tylko nad swoją teraźniejszością, ale
    i nad przyszłością.

    Ciągnie, że Prawo i Sprawiedliwość wprowadza mechanizm
    upolitycznienia i ideologizacji wszystkich obszarów. Dokonuje się
    „likwidacja świata neutralnego” w historii, ale też gospodarce i prawie.

    Jesteś albo za PiS, albo przeciwko. To jest jedyna rewolucyjna perspektywa uwzględniana we wszystkich wymiarach życia

    — powiedział Śpiewak.

    Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego straszy, że Kaczyński
    dzieli społeczeństwo na lepszy i gorszy sort, a opozycja to dla niego
    „złodzieje i komuniści”. W ten sposób, ocenia Śpiewak, mobilizuje
    swój elektorat.

     wywiadzie „oberwało się” nie tylko rządzącym, ale też i opozycji.

    W kontekście problemów wewnątrz Platformy Obywatelskiej, jej były poseł porównuje to do „nieprzyjemnej bójki w barze”.

    Nie wiadomo, jaka jest opozycja, nie sposób powiedzieć, co jest jej ideową podstawą, pozbawiona jest rysu intelektualnego, przemyślenia tego, co się stało

    — dodał.

    Rozmówca zauważa, że Schetyna chce mieć w ręku sprawne narzędzie, tj.
    partię podporządkowaną i wycina swoich wrogów, podobnie jak to robił
    przez lata Tusk.

    Wyborcy przyjmą obecność Tuska z ulgą

    — odparł zapytany, czy w PO są oczekiwania na powrót byłego lidera.

    PiS zdaje sobie sprawę z jego siły. Chociaż jak słyszę, że PiS zrobi
    wszystko, żeby wysadzić go z europejskiego siodła, to zastanawiam się,
    czy nie prowadzi polityki samobójczej

    — ocenia Śpiewak.

    Na koniec skomentował słowa polityków PiS o zamachu w Nicei, którzy
    widzieli w tym klęskę polityki multi-kulti i politycznej poprawności.
    Zauważa, że oprócz Europy są społeczeństwa otwarte takie jak USA czy Kanada i zyskują na tym.

    Ten, kto się tego boi, jest albo rasistą, albo utopijnym reakcjonistą

    — ocenia zaciekle Śpiewak.

    ak/”Rzeczpospolita”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    51. Paweł Śpiewak

    Prof. Paweł Śpiewak - ur. w 1951 r., socjolog, profesor na UW, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie


    Adam Leszczyński: Kiedy Jan Tomasz Gross
    wydał książkę "Sąsiedzi" o zbrodni w Jedwabnem, przez Polskę przetoczyła
    się wielka społeczna debata. Prezydent Kwaśniewski i duchowni
    przepraszali za pogrom. Dziś minister edukacji czy prezes IPN
    kwestionują ustalone fakty. Nie wiedzą, jak było? Kłamią specjalnie?





    Prof. Paweł Śpiewak: Kompletnie nie interesuje mnie
    psychologia tych ludzi. Interesuje mnie motywacja. Zaskoczę pana - nie
    widzę w tych wypowiedziach oczywistego antysemityzmu czy fobii
    antyżydowskich, które skądinąd można dostrzec w Polsce często.



    Widzę jedną prostą ideę: polskości wyobrażonej na taki kształt, jaki propaguje np. Radio Maryja.



    Ta idea składa się z trzech elementów. Pierwszy - Polska jest
    krajem cierpień, odwagi i heroizmu. Drugi - nigdy nie robiła krzywd
    swoim sąsiadom. Jeśli coś się zdarzało, to był to ewidentnie margines,
    zupełnie nie ma o czym mówić. I trzeci - negacjonizm. Neguje się
    wszystkie fakty, które mogą ten obraz zakwestionować. Ewentualnie tworzy
    się pozorne wątpliwości wobec faktów ustalonych ponad wszelką
    wątpliwość.



    Podobną operację umysłową przeprowadza się w stosunku do
    katastrofy w Smoleńsku. Powtarza się, że głos się źle nagrał, że ktoś
    słyszał strzały i tak dalej. W ten sposób można mnożyć wątpliwości do
    końca świata. Chodzi w nich wyłącznie o maskowanie prawdy.



    Na tej samej zasadzie historyczka Ewa Kurek mówi, że ekshumacja w
    Jedwabnem nie odbyła się tylko po to, żeby nie ujawnić prawdy o tym, co
    się stało. Powtarza to przy całkowitym niezrozumieniu, na czym polega
    żydowskie prawo religijne zabraniające ekshumacji.


    Wokół Jedwabnego: przestańmy na siebie wrzeszczeć




    Dojdzie do ekshumacji w Jedwabnem, której chce m.in. dr Kurek?




    - Myślę, że nie. Nie jest potrzebna. Nie zmieni faktów. Za dużo wiemy o tym, co się tam wydarzyło.



    Niekiedy ekshumacje mogą być niezbędne z powodu procesowego,
    nawet wbrew prawu religijnemu. To bolesne, ale potrzebne. To dotyczy np.
    grobu żydowskich kobiet z Białostockiego, które w 1943 r. zostały
    zgwałcone przez chłopów podczas pracy na polu, zabite i zakopane. Wiemy,
    gdzie jest grób. Tu ekshumacja jest potrzebna, żeby ustalić wszystkie
    okoliczności.


    Na pewno nie ma w całej sprawie antysemityzmu? To wyparcie uruchamia się szczególnie często przy stosunkach polsko-żydowskich.




    - W głównym nurcie tej konstrukcji antysemityzm nie występuje,
    chociaż oczywiście doczepiają się do niej ludzie o antysemickim
    charakterze.



    Gorsze jest to, że nie zamyka im się ust - nie potępia się
    ludzi, którzy jawnie łamią obyczaje związane z mową nienawiści. Zezwala
    się, żeby nienawidzić domniemanych wrogów polskości.



    Ta pedagogika społeczna ma konsekwencje. Do ostatnich wyborów
    badania socjologiczne pokazywały, że w Polsce rosną postawy otwartości i
    tolerancji. Rok temu nawet większość Polaków była za tym, żeby
    przyjmować ludzi z Bliskiego Wschodu, którzy znajdują się w dramatycznej
    sytuacji. W ciągu paru miesięcy zmieniło się to diametralnie. Politycy i
    prawicowe media wysyłają sygnał: "Nienawiść nie jest czymś złym".


    Polska nienawiść boli mnie najbardziej




    Ale także: jesteśmy jedynymi prawdziwymi patriotami.




    - Delegitymizuje się przeciwnika: jeżeli my reprezentujemy
    polską rację stanu, to każdy, kto mówi inaczej, nie reprezentuje Polski.
    Ten rodzaj działania jest skuteczny. Opozycja jest bezradna. Nie wie,
    co powiedzieć. Znalazła się w pułapce językowej. Jeśli potępi agresję,
    to się dowie, że reprezentuje niepolskie tendencje.



    To zjawisko poważniejsze od politycznej walki. W Polsce władza
    prowadzi odwróconą, totalną rewolucję kulturową. Istotą tego przełomu -
    jak sama deklaruje - są wyrażone w programie PiS dwa elementy:
    antyliberalizm jako sposób myślenia o świecie, nie tylko np. w
    gospodarce czy polityce, oraz zakwestionowanie idei osobowości ludzkiej
    pojmowanej na sposób liberalny, czyli jako indywidualnej, ekspresyjnej,
    poszukującej, krytycznej. Zamiast tego władza i media propagują
    kolektywistyczny obraz świata: jesteśmy Polakami, przede wszystkimi mamy
    być Polakami, mamy jako Polacy specjalną misję.



    Stąd bierze się wyłożona bardzo jasno teza, że państwo musi
    ograniczyć rolę tzw. sztuki dekonstrukcyjnej, która komplikuje świat,
    wprowadza ironię, niechęć do patosu.


    Ta wizja jest wpajana ludziom za pomocą coraz potężniejszych
    środków - systemu edukacji, mediów publicznych, instytucji kultury.



    Nie chodzi w niej o antysemityzm. To nie jest jednak moja wizja
    kultury narodowej i nie jest to ta, w której się wychowałem.


    Joanna Tokarska-Bakir: Zawartość faszyzmu w faszyzmie




    Mam wrażenie, że dyskusja z negacjonistami
    jest zupełnie pozbawiona sensu. Nie chcą się konfrontować z faktami. Na
    nazwisko "Gross" reagują natychmiastowym odrzuceniem. Z innymi
    specjalistami od stosunków polsko-żydowskich też nie próbują dyskutować.





    - Nie słyszałem, żeby jacyś prawicowi publicyści podejmowali
    poważną dyskusję na te tematy. Stać ich głównie na uszczypliwości.



    Na domiar złego wizja polskiej tożsamości, którą oni głoszą,
    jest kiczowata wewnętrznie. Jej kwintesencją jest scena z filmu
    "Smoleńsk", w której żołnierze zastrzeleni w Katyniu wstają z grobów i
    salutują prezydentowi Kaczyńskiemu. Nie mogę sobie wyobrazić większego
    kiczu.


    Pościel patriotyczna z płonącą Warszawą?




    - Wie pan, do czego prowadzi kicz w sztuce? Jakie ma konsekwencje polityczne?



    Dziś profesor historii krytykuje ekspozycję Muzeum II Wojny
    Światowej jako zbyt mało heroiczną i pokazującą za mało radości z powodu
    wojny. Zaraz będziemy mieli kiczowaty kult heroicznych "żołnierzy
    wyklętych", ale również bezrozumności. To faktycznie delegitymizacja
    wszystkiego, co w polskiej dyskusji o tożsamości działo się przez 26
    lat.


    Może liberalne, otwarte postawy nie były tak silnie utrwalone u Polaków, jak pan mówił, skoro tak łatwo dały się odwrócić?




    - Do przyzwolenia na nienawiść dochodzi jeszcze jeden ważny
    element: wzrost napięcia światowego. Nie jesteśmy wyspą. Widzimy zamachy
    we Francji. Dociera do Polski ta sama fala, która wynosi Trumpa w USA.
    Nie wiem, czy nie wygrałby wyborów w Polsce - gdyby zamachał tu twardą
    nahajką.



    Z jednej strony w USA mamy cywilizowane elity, które są zużyte i
    osłabione. Clinton otacza tyle skandali, że gdyby nie Trump, pewnie
    nawet nie zasługiwałaby na wybór.



    Ten sam mechanizm powtarza się u nas - z naszymi starymi elitami
    politycznymi III RP, które też są chyba zmęczone swoją misją dziejową.
    Bardzo ciekawa sytuacja, chociaż żałuję, że muszę ją przeżywać.


    Nie można się obronić przed falą patriotycznego kiczu i zakutego nacjonalizmu?




    - Tylko w jeden sposób. Mimo wszystkich strasznych rzeczy, które
    się działy w komunizmie - donosicielstwa, kapusiów itd. - to jednak
    udało się przenieść przez ten czas kanon kultury polskiej. Ludziom
    mówiącym, że w 1945 r. jedną okupację zastąpiła druga, Wajda
    odpowiedział, że pierwsza rzecz, którą kupił po wojnie, to książki
    Miłosza i Andrzejewskiego w Krakowie. To nie była okupacja! To był reżim
    okrutny i głupi, ale nie okupacja. Literatura, więź kulturowa, filmy,
    nauka przetrwały przez ten czas...



    Dzisiejsi profesorowie są wychowani i urodzeni w komunizmie. Nie są wcale z tego powodu gorsi.



    Nadal mamy takie same narzędzia. Trzeba tworzyć małe środowiska,
    w których się przechowuje inteligenckie wartości, jak w dawnych
    czasach. Nie wolno się dać sparaliżować jak mysz, która patrzy w oko
    węża.


    PiS zapowiada wymianę elit. Nie obawia się pan?




    - To fikcja... Wiem, że to część ich programu, ale np. Wildstein
    nie zostanie największym polskim pisarzem, żeby nie wiadomo jak się
    władza starała. Ziemkiewicz nie ma się co równać z jakimkolwiek poważnym
    publicystą. Ks. Oko nie zastąpi ks. Bonieckiego. Nie udawajmy: tombak
    może udawać złoto, ale jest tombakiem. Nie boję się wymiany elit, bo
    elity PiS nie są wystarczającej jakości.


    Nie obawia się pan zakłamania
    historii stosunków polsko-żydowskich? Specjaliści będą znali prawdę, ale
    uczniów w szkołach będzie się uczyć fałszu.





    - Oczywiście, że się obawiam, że nauczyciele będą wykładali nową
    wizję historii ze strachu, że nagle zacznie brakować pieniędzy na
    badania nad trudnymi tematami, że będzie można bardzo instrumentalnie
    traktować paragraf o szkalowaniu narodu, który ma się znaleźć w kodeksie
    karnym.



    Warstwa inteligencka może cierpieć katusze estetyczne i etyczne, ale przetrwa. Przetrwała gorsze sytuacje.


    Czy do ludzi, którzy negują polski udział w
    Holocauście, można jakoś dotrzeć? Doprowadzić do procesu odsłaniającego
    prawdę? Pojednania bez udziału władzy?





    - Nie. W tej chwili są to dwie osobne pamięci i dwie opowieści o
    historii ustawione konkurencyjnie - nie wiem dlaczego. Władze, w tym
    władze lokalne, podkreślają, że ta pamięć polska jest ważniejsza.
    Doświadczyliśmy tego niedawno, kiedy trwały dyskusje o przejęciu opieki
    nad miejscem zagłady w Treblince, gdzie zginęło 900 tys. Żydów i około
    10 tys. Polaków, zamęczonych w sąsiednim obozie, który nie był obozem
    zagłady, tylko obozem pracy. Od lokalnego posła PiS usłyszeliśmy wtedy
    pytanie, czy przypadkiem cierpienie Żydów nie zagłuszy wtedy cierpienia
    Polaków. Ta niepotrzebna rywalizacja w cierpieniu uniemożliwia dialog.
    Przyjmuję ją z najwyższym niepokojem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    52. dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. Był posłem PO

    Prof. Śpiewak: PiS zapada na syndrom oblężonej twierdzy. Powtarza błędy z lat 2005-2007


    - Widać słabości PiS, partia powtarza te same błędy co w
    latach 2005-2007, to jest pewnie ograniczenie w nią wpisane. Ale
    bardziej niepokoi mnie, co się dzieje z PO - mówi prof. Paweł Śpiewak w
    rozmowie z Agatonem Kozińskim.

    Widać słabości PiS, partia powtarza te same błędy co w latach
    2005-2007, to jest pewnie ograniczenie w nią wpisane. Ale bardziej
    niepokoi mnie, co się dzieje z PO - mówi prof. Paweł Śpiewak w rozmowie z
    Agatonem Kozińskim.
    PiS miał dobry okres rządów, ale od pewnego czasu wpadka goni wpadkę,
    najpierw „misiewicze”, teraz ustawa antyaborcyjna spychają tę partię do
    defensywy. Partia rządząca zdoła się z tego wykaraskać?
    Wie pan, patrzę na to szerzej - i przyglądając się, odnoszę wrażenie, że
    Jarosław Kaczyński nas nie lubi.

    Nas? Pana i mnie?
    Nie, nas Polaków.

    Po czym Pan to wnioskuje?

    Po tym, że Kaczyński non stop nas dzieli. Ciągle próbuje nas
    przeciwstawić sobie, antagonizować, wprowadzać złe emocje, oparte trochę
    na szantażach moralnych, pomówieniach, a także kłamstwach. To rzutuje
    na klimat polityczny w Polsce.

    Głęboki podział utrzymuje się od dawna.
    Ale to zaczyna osiągać poziom nierealności.

    Ostatnia demonstracja KOD-u odbywała się pod hasłami jedności, ale
    jednocześnie ostro uderzała w PiS.
    Nie widzę tutaj ani śladu analogii, to jak porównywanie mrówki ze
    słoniem. KOD okazał się instytucją - póki co przynajmniej - efemeryczną,
    natomiast PiS będzie rządził do 2019 r., przynajmniej teraz wszystko na
    to wskazuje. Ta partia ma po swojej stronie władzę, a także media,
    przede wszystkim telewizję publiczną, która wzoruje się na tej z czasów
    Jerzego Urbana.

    PiS ma pełnię władzy, ale jego poparcie sondażowe stoi w miejscu, albo
    nawet spada. Ta władza się sypie?
    Sondażami nie mierzy się polityki, co najwyżej chwilową popularność.
    Platforma miała w pewnym momencie ponad 50 proc. poparcia. Gdy SLD
    dochodziło do władzy, miał większe poparcie niż PiS w 2015 r., a
    skończyło jak skończyło. Pozycji poszczególnych partii nie warto więc
    mierzyć sondażami. Należy stosować inne punkty odniesienia.

    CZYTAJ TAKŻE: Paweł Śpiewak: Hasło "dobra zmiana" nic nie znaczy. Przez
    PiS zmierzamy ku katastrofie

    Tym, czy partia potrafi przejąć inicjatywę? PiS po sprawie „misiewiczów”
    i czarnym marszu ją stracił - choć wcześniej panował nad sytuacją,
    grillując PO sprawą dzikiej reprywatyzacji.
    Dzika reprywatyzacja to nie był ich pomysł. Proszę zwrócić uwagę, że oni
    w ogóle tego tematu nie podjęli, boją się tego tematu dotykać. Faktem
    jest, że PiS co jakiś czas przejmuje inicjatywę - ale ich działania
    polegają przede wszystkim na dzieleniu, budowaniu czarnych alternatyw
    wobec poprzedniego układu. Widać to po sprawie „misiewiczów”. PiS
    zmienia ustawy i statuty spółek państwowych, by wcisnąć tam jeszcze
    więcej ludzi, a jednocześnie atakuje poprzedników zarzucając im, że
    robili to samo.

    Ta taktyka PiS okaże się dla nich skuteczna?
    Może dać tylko jeden skutek - doprowadzi do nieprawdopodobnej
    polaryzacji społecznej. I sprawi, że obóz PiS, który jest wewnętrznie
    mocno podzielony, zacznie odczuwać syndrom oblężonej twierdzy. To z
    kolei doprowadzi do tego, że poszczególni członkowie tego obozu zaczną
    radykalizować swój język - w miarę jak radykalizować się będzie jego
    lider.

    Rozumiem, że to komentarz do słów Witolda Waszczykowskiego po czarnym
    marszu?
    To jeden z przykładów - ale można ich podać dużo więcej. Słowa
    Waszczykowskiego traktuję jak występ w konkursie piękności, w którym
    jurorem jest Kaczyński. Problem tylko w tym, że pewnie polscy dyplomaci
    na placówkach traktuję te oficjalne głupstwa jako wyznaczniki linii
    politycznej i próbują się do nich dostosować. To jest w tym wszystkim
    najbardziej przerażające.
    (..)

    Opozycja ma dziś duży problem - nie ma na świecie, na Zachodzie
    prądu, idei, na którym mogłaby oprzeć pomysł na siebie. Gdzie szukać
    nowej myśli?
    Moim zdaniem należy jej szukać w szeroko rozumianym świecie liberalnym.
    To jest nasza cywilizacja, na liberalnym fundamencie została zbudowana.

    CZYTAJ TAKŻE: Paweł Śpiewak: Hasło "dobra zmiana" nic nie znaczy. Przez
    PiS zmierzamy ku katastrofie

    Tylko czy ten liberalizm w Europie nie doszedł do ściany?
    Bez przesady. W Polsce miejsca dla liberalizmu jest jeszcze mnóstwo.

    No tak, u nas eutanazji - jak w Holandii - nikt nie wprowadzał.
    Pan musi od razu sięgać po skrajności? Jest ciągle wiele do poprawy w
    kwestii praw kobiet, prawa do aborcji, czy do in vitro. To są ważne
    sprawy - podobnie jak odejście od nacjonalizmu. Liberalizm to także
    wspieranie organizacji pozarządowych, czy takie zmiany systemu
    podatkowego, które sprawiają, żeby opłacało się dawać więcej pieniędzy
    na kulturę i naukę.

    Mam wątpliwości, czy w Polsce masowe poparcie znajdzie partia, która
    opowie się za liberalizacją obecnych przepisów aborcyjnych.
    To pan ma wątpliwości - ja ich nie mam. Problemem Platformy
    Obywatelskiej jest oportunizm polityczny. Ona sobie ciągle zadaje
    pytanie: gdzie da się złowić wyborców. Zachowuje się jak wędkarz, który
    ciągle sobie zadaje pytanie, czy wybrał właściwy fragment rzeki na
    połowy. Tyle, że to jest wtórne.

    W Polsce mamy partię na wskroś liberalną, czyli Nowoczesną. Czemu
    ona nie jest w stanie odpalić?
    Na razie toczy się dyskusja w łonie elit politycznych - one ciągle nie
    rozumieją, co się dzieje. Mamy groch z kapustą. Na tym polega problem,
    bo w wyborcach go nie widzę. Mamy teraz strajk kobiet, który przebiegł w
    obronie zasad liberalnych. Tyle, że ten ruch nie ma żadnego zaplecza
    politycznego.

    Jednak sporo polityków się przy nim kręci.
    Ale proszę mi pokazać choć jedną partię w Polsce, która w tych kwestiach
    jest uczciwa, twarda. Nie idzie na kompromis tylko dlatego, że na
    chwilę uda jej się zdobyć 5 tys. głosów więcej. Dziś takiej nie widzę -
    stąd taki pesymistyczny ton tej rozmowy.



    Śpiewak o komisji weryfikacyjnej: nie wierzę w dobre intencje polityków



    Śpiewak o komisji weryfikacyjnej: nie wierzę w dobre intencje polityków

    Jan Śpiewak z rezerwą odniósł się do pomysłu PiS
    planującego powołanie komisji weryfikacyjnej, choć nie wyklucza
    włączenia się w jej prace. - Nie wierzę... więcej »






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    53. Jan Śpiewak był jednym z

    Jan Śpiewak był jednym z założycieli i jedną z głównych sił napędowych Miasto Jest Nasze, stowarzyszenia zawiązanego jesienią 2013 r., w trakcie referendum nad odwołaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz. W sobotę zakomunikował na facebooku, że przestał być przewodniczącym stowarzyszenia. Uzasadnił to tak: "Dzisiaj walne zdecydowało o tym, że stowarzyszenie powinno się rozwijać w inną stronę niż dotychczas. W związku z tym zdecydowałem się nie ubiegać o kolejną kadencję".

    Jan Mencwel z komisji rewizyjnej Miasto Jest Nasze zapewnia, że w stowarzyszeniu nie ma konfliktu, a na walnym nie doszło do sporu o jakąś konkretną kwestię. - Nie wybraliśmy jakiejś konkretnej drogi, z którą nie zgadzał się Jan Śpiewak. Uchwała walnego była taka, że powinniśmy przygotować zmiany w naszym statucie, ale po konsultacjach w gronie członków. To wszystko. Nie ma rozwodu. Janek sam zdecydował, że nie kandyduje do zarządu, ale pozostaje członkiem MJN i w tym charakterze dalej działa w stowarzyszeniu - przekonuje Mencwel. Dodaje: - Każdy lider ma prawo odpocząć czy złapać dystans. To w sumie zdrowy objaw demokracji, że zarząd w stowarzyszeniu się zmienia. Ale zasadnicza linia naszej organizacji raczej się nie zmieni - zapewnia.

    O to w swoim oświadczeniu apelował Śpiewak. Napisał: "Mam nadzieję, że mimo wszystko nowy zarząd stowarzyszenia będzie dalej prowadził skuteczną walkę z dziką reprywatyzacją, korupcją i kolesiostwem, które zżerają nasze miasto. Mam nadzieję, że zmianom wewnętrznym będzie towarzyszyło skutecznie działanie na zewnątrz stowarzyszenia. Deklaruję chęć pomocy i zawsze będę w miarę możliwości wspierał zarząd stowarzyszenie we wspólnym budowaniu lepszej Warszawy. Będę miał teraz więcej czasu na pisanie doktoratu [Śpiewak pisze pracę naukową o Miasteczku Wilanów - red] i rozmyślania nad naturą ruchów miejskich i polityki".

    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,21004624,jan-spiewak-przest...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    55. Paweł Śpiewak o sporze PiS z


    Paweł Śpiewak o sporze PiS z III RP: "To wojna z polską inteligencją, która dziś idzie w marszach KOD!"

    "Oni nienawidzą PiS-u. Ale czy mają przekonanie, że Platforma odpowiada ich oczekiwaniom? Szczerze wątpię".


    Ta wojna jest ulokowana gdzie indziej, to wojna z polską inteligencją. Z tą inteligencją, która dziś idzie w marszach KOD-u.w ten sposób sytuację polityczną w Polsce diagnozuje Paweł Śpiewak, socjolog, były poseł Platformy Obywatelskiej.

    W ocenie Śpiewaka (wywiad dla onet.pl) uczestnicy marszów KOD jest co prawda coraz mniej, ale warto zwrócić na nich uwagę:

    Chodzi
    o poczucie niezwykłego oburzenia politycznego i etycznego. Tyle
    że ci ludzie wcale nie mają przekonania, że w następnych wyborach chcą
    głosować na PO. (…) Oni nienawidzą PiS-u. Ale czy mają przekonanie, że Platforma odpowiada ich oczekiwaniom? Szczerze wątpię

    — czytamy.

    I coś w tym jest. Jeśli „inteligencja”, która pojawia się na marszach KOD to symbol III RP, to rzeczywiście nie ma czego żałować…

    Jeśli KOD
    się skończy, powstanie coś innego. Pole do działania nie jest tutaj
    zamknięte, a potrzeba jest matką wynalazków. Jest wielu ludzi, którzy
    potrafią coś wymyślić lub zorganizować. Jeśli chodzi o KOD, to szkoda, że wyglądająca na początku tak poważnie inicjatywa zniszczyła samą siebie

    — powiedział Paweł Śpiewak.

    Zniszczyli samych siebie. Inteligencji z marszów KOD

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    56. Prof. Śpiewak o zemście


    Prof. Śpiewak o zemście szykowanej przez opozycję: "To będzie
    krwawa vendetta, w której ludzie PiS-u zostaną wycięci do samej kości"

    "Na pewno [jeśli chodzi o oskarżenie przed Trybunałem Stanu]
    będzie to Macierewicz, na pewno będzie to Zbigniew Ziobro. I tym razem
    nie będzie zmiłuj."


    Politycy PO i Nowoczesnej od czasu do czasu
    przebąkują o srogiej zemście, która ma czekać Prawo i Sprawiedliwość
    po kolejnych wyborach. Ale o zemście dywagują nie tylko politycy. Ostatnio - w wywiadzie dla Onet.pl - głos zabrał socjolog prof. Paweł Śpiewak.

    Z jego opowieści wynika, że marzenia są daleko idące:

    To jeszcze nie jest walka na śmierć i życie, ona się dopiero zacznie. Jeśli po wyborach w 2019 roku rządzić będzie ktokolwiek inny niż PiS, Antoni Macierewicz stanie przed Trybunałem Stanu.

    Tylko on?

    Na pewno będzie to Macierewicz, na pewno będzie to Zbigniew Ziobro. I tym razem nie będzie zmiłuj…

    Śpiewak sięga po krwawe metafory:

    To będzie
    krwawa vendetta, w której ludzie PiS-u zostaną wycięci do samej kości.
    To nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości. Jeśli wygra Platforma, to ten
    PiS-owski przewrót, który obserwujemy obecnie, będzie skutkował
    radykalną rewolucją po wyborach.

    Prof. Śpiewak przewiduje więc „krwawą vendettę, w której ludzie PiS-u zostaną wycięci do samej kości”.

    Wniosek
    jest jeden: ludzie PiS muszą ciężko pracować, żeby ludzie marzący
    o krwawej rozprawie z politycznymi rywalami nie doszli do władzy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    57. #reprywatyzacjaFanpaga Śpiewa

    #reprywatyzacjaFanpaga

    Śpiewak "zreprywatyzował"
    profil Miasto Jest Nasze

    KOMENTARZY: 15


    Śpiewak "zreprywatyzował" profil Miasto Jest Nasze

    Przez lata sprzeciwiał się dzikiej
    reprywatyzacji. Na walce z nią zbudował swoją pozycję nieprzejednanego
    krytyka Hanny Gronkiewicz-Waltz. W niedzielę Jan...
    więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    58. W rozmowie z Marcinem

    W rozmowie z Marcinem Dzierżanowskim i Olgą Wasilewską, Jan Śpiewak twierdzi, że jego rozwód z inicjatywą, którą współtworzył i której przewodził, miał się odbyć bez orzekania o winie. Wyszło inaczej,bo „koledzy nie odpuszczali”. Dlaczego w ogóle doszło do rozłamu? Zdaniem działacza poszło o władzę. – Paradoks polega na tym, że zaczęto ze mną walczyć w momencie, gdy Miasto Jest Nasze było na megafali. Zwycięskiego składu się nie zmienia w trakcie trwania meczu, dlatego trudno mi zrozumieć, skąd w tym samym czasie nagonka na mnie i innych członków ówczesnego zarządu – mówi Jan Śpiewak.

    Najsłynniejszy bodaj warszawski radny nie zamierza jednak składać broni i w rozmowie z „Wprost” zapowiada: „Będę robił nowy projekt polityczny”. Na łamach naszego tygodnika po raz pierwszy Jan Śpiewak podaje szczegóły odnośnie tworzonej właśnie platformy Wolne Miasto Warszawa. – W jej ramach powołamy społeczną komisję reprywatyzacyjną typu watchdogowego. Będziemy kontrolować prace rządowej komisji weryfikacyjnej, która ma wyjaśnić dziką reprywatyzację w stolicy – mówi.

    Okazuje się jednak, że ambicje działaczy sięgają dużo dalej. Jan Śpiewak zapowiada bowiem start jego ugrupowania w nadchodzących wyborach samorządowych. Kto będzie kandydatem platformy Wolne Miasto Warszawa na prezydenta stolicy? Jaką wizję rozwoju miasta chce zaoferować radny i czy myśli o wejściu w politykę na szczeblu krajowym – o tym w wywiadzie dla „Wprost”. Już teraz zdradzić możemy jedno – prawdopodobnie właśnie rodzi się nowa partia miejska.

    Jan Śpiewak rusza z nowym projektem politycznym. W rozmowie z „Wprost” ujawnia szczegóły

    – Ruszam z nowym projektem politycznym – zapowiada Jan Śpiewak. Warszawski radny w wywiadzie dla „Wprost” zdradza, jak ma wyglądać jego nowa inicjatywa oraz...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    59. Nie rozmawiać. "Śpiewak nie

    Nie rozmawiać. "Śpiewak nie podejmuje polemiki, nie uzasadnia, nie argumentuje, naznacza i…


    "Mimo niesmaku uznałem, że warto podzielić się z czytelnikami owym tekstem. Dużo mówi o autorze ...".28 lutego br. w piśmie internetowym „Kulturze Liberalnej” ukazał
    się wywiad, który przeprowadziła ze mną Karolina Wigura „Bauman:
    bohater ze znakiem ujemnym”. Rzadko czytam internetowe komentarze swoich
    wystąpień, toteż dopiero teraz dowiedziałem się o wpisie jaki pod moim
    wywiadem zamieścił Paweł Śpiewak. Cytuję go w oryginalnej formie:


    „Pawel Spiewak ·

    Professor w firmie Uniwersytet Warszawski

    Jak
    mozna takie teksty drukowac? Jak mozliwe ze Karolina Wigura traktuje
    wypowiedzi Wildsteina o biografii i mysli Baumana jako cos powaznego
    i uprawnionego. Tak sie dzieje, gdy pisowskich intelektuałow uznaje
    za partnerow racjonalnych dyskusji. Moim zdaniem KL w ten
    sposob przekracza istotna granice etyczna i polityczna. Nie widze
    upsrawiedliwienia dla takiego dzialania. Jest mi bardzo przykro z tego
    powodu. Tyle lat wspólpracy Karolina z nieznanych mi przyczyn
    uznaje za niebyle”

    Mimo niesmaku uznałem,
    że warto podzielić się z czytelnikami owym tekstem. Dużo mówi o autorze
    nie tylko jako o indywiduum, które nie jest specjalnie interesujące, ale
    jako reprezentancie środowiska.
    Wypowiedź ta jest kwintesencją mentalności i strategii jaką dotychczasowi monopoliści intelektualni III RP ciągle
    usiłują stosować. Gwoli wyjaśnienia: w wywiadzie nie używałem
    obraźliwego języka, nie zajmowałem się bieżącą polityką i uzasadniałem
    swoje tezy, a prowadząca dość ostro się ze mną spierała. Każdy zresztą
    może sprawdzić.

    Śpiewak i legion jemu podobnych próbuje
    wyeliminować z debaty publicznej swoich ideowych oraz politycznych
    adwersarzy. Wobec tych ze swojego obozu, którzy wyłamują się
    z jednolitego frontu i jak Wigura podejmują choćby polemikę z ludźmi
    z drugiej strony, stosuje szantaż i próbuje zastraszyć ich oraz
    napiętnować środowiskowo. Ciekawe, na ile skuteczne są tego typu groźby
    w ciągle wpływowych ośrodkach III RP.
    Na pewno mają znaczenie, gdyż co jakiś czas spotykam się z odmową
    podjęcia dyskusji w moim telewizyjnym programie ze strony tych, którzy
    wyraźnie obawiają się narażenia na ostracyzm swojego otoczenia.

    Śpiewak
    nie podejmuje polemiki, nie uzasadnia, nie argumentuje, naznacza
    i piętnuje jako „pisowskich”. To ma wystarczyć. Dialog z inaczej
    myślącym jest „przekroczeniem granic etycznych i politycznych”.

    Rzecznik
    tej postawy sam eliminuje się ze świata cywilizowanej rozmowy i w ogóle
    cywilizowanych norm. Trudno o bardziej jednoznaczne świadectwo
    mentalności totalitarnego politruka. Niedawno ten sam „professor” wzywał
    do „krwawej vendetty, w której ludzie PiS-u zostaną wycięci do samej
    kości”. Przepraszam, on nie wzywał, na to nie miał odwagi, on tylko
    obiecywał. Oto intelektualny luminarz III RP,
    autorytet w całym tego słowa znaczeniu. Powinien być skompromitowany,
    ale można mieć pewność, że wystąpienia takie przysporzą mu tylko
    popularności w jego obozie – inaczej by ich nie podejmował. Chyba nic
    lepiej obozu tego nie definiuje.


    autor:

    Bronisław Wildstein

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    60. Skąd ta wściekłość?


    Skąd ta wściekłość? Kuriozalne słowa Śpiewaka: Jaki to cyngiel Ziobry. Jest użyty po to, by dorwać się do gardła…


    Minister Jaki jest najmniej rzetelną osobą do wykonywania tej funkcji. To nie jest jego misjapowiedział o powołaniu Patryka Jakiego na stanowisko szefa Komisji
    Weryfikacyjnej prof. Paweł Śpiewak, który był gościem „Faktów
    po Faktach” (TVN24).

    To cyngiel. Cyngiel Ziobry – przepraszam, że to tak określam bardzo brutalnie, ale widziałem, ja to działa

    — atakował socjolog.

    Jest użyty po to, by dorwać się do gardła i do władz PO w Warszawie

    — dodał.

    To zastanawiające,
    że działalność Patryka Jakiego wzbudza aż taką wściekłość w niektórych
    kręgach. Choć akurat w przypadku prof. Pawła Śpiewaka nie powinniśmy być
    zaskoceni. W końcu w przeszłości był już m.in. posłem wybranym z list
    Platformy Obywatelskiej.


    Śpiewak: Pitera występowała
    w sprawie Macieja M.



    Śpiewak: Pitera występowała w sprawie Macieja M.

    - Julia Pitera napisała do prezydent Warszawy w
    sprawie tego, by jak najszybciej przekazać Maciejowi M.- zatrzymanemu w
    czwartek przez CBA - nieruchomości przy... więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. Jan Śpiewak: Pewnie będę

    Jan Śpiewak: Pewnie będę kandydował na prezydenta Warszawy

    "Przez
    ten rok układ warszawski przestał traktować mnie jak natrętnego
    młokosa, a zobaczył we mnie poważnego przeciwnika i zaatakował bez
    pardonu". Z Janem Śpiewakiem rozmawia Robert Mazurek.

    Jestem politykiem…

    O, to nowa deklaracja.

    Nie ma
    co owijać w bawełnę: jestem politykiem, choć nie należę do żadnej
    partii. Chciałbym zmieniać to miasto i chciałbym zrobić to szybko, bo
    widzę, jak traci swoją szansę.

    Dobrze, jest pan politykiem. I?

    I
    nie widzę nikogo, na kogo chciałbym głosować w wyborach na prezydenta
    stolicy. Mógłbym poprzeć Jana Ołdakowskiego, ale on nie kandyduje,
    mógłbym też poprzeć Barbarę Nowacką, ale ona się do tego nie pali, a w
    dodatku jak widzę, kto wokół niej się kręci, to przechodzi mi ochota.

    Może inny kandydat lewicy?

    Ryszard Kalisz? (śmiech) O Jezu…

    Rafał Trzaskowski z PO?

    To żarty? Nie mógłbym go poprzeć, tak samo Jacka Sasina.

    Paweł Rabiej?

    Ten, którego prawą ręką jest Sławomir Potapowicz? Ten sam Potapowicz, który był prawą ręką Pawła Piskorskiego?

    W ten sposób został panu kandydat PSL lub Marek Jakubiak z Kukiz’15.

    Za Jakubiaka, endeka, sponsora prokremlowskich Kresów.pl, serdecznie dziękuję.

    No to startuje pan sam.

    To
    jest właśnie ta logika wydarzeń, o której mówiłem. Kogo może poprzeć
    aktywny politycznie człowiek, który chce w Warszawie realnych zmian?

    Śpiewak: Mój tata poznał zasady gry na dworze Tuska i błyskawicznie rozczarował się do PO

    "Mój
    tata jest profesorem, intelektualistą, całe dorosłe życie krążył wokół
    polityki, ale nigdy nie był w środku. I kiedy do niej wszedł, to przeżył
    szok. Poznał zasady gry panujące na dworze Tuska i błyskawicznie
    rozczarował się do Platformy" - mówi Jan Śpiewak w rozmowie z Robertem
    Mazurkiem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    62. "Przy Schetynie i Petru Kaczyński to wulkan charyzmy i mądrości"

    http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/7,141637,22116639,spiewak-o...
    Jan Śpiewak miażdży opozycję

    "Partia, która dostała słaby mandat nawet do
    utworzenia rządu, chce wywalić struktury państwa do góry nogami" - pisze
    na Facebooku o ostatnich działaniach rządu ws. Sądu Najwyższego
    aktywista miejski Jan Śpiewak, twórca i były prezes stowarzyszenia
    Miasto Jest Nasze (obecnie prowadzi ruch polityczny Wolne Miasto
    Warszawa).

    Ale we wpisie, który udostępniły
    tysiące użytkowników, dostrzega inny problem, za który wini nie PiS, ale
    tych, którzy z partią walczą - opozycję.


    Wczoraj
    byłem kolejny raz na ulicy protestować przeciwko zmianie ustroju
    państwa, na który PiS nie otrzymał od obywateli mandatu. Orban na
    Węgrzech zmienił ustrój, ale miał do tego konstytucyjną większość. U nas
    partia, która dostała słaby mandat nawet do utworzenia rządu -
    Kaczyński miał gigantyczny łut szczęścia zdobywając 234 mandaty w sejmie
    dzięki 37% głosów - chce wywalić struktury państwa do góry nogami.


    Kaczyński nie jest Orbanem. Nie ma jego charyzmy i bystrości. A mimo to
    robi w Polsce to co mu się żywnie podoba. Dlaczego tak jest?


    Wczoraj pod Pałacem na ulice wyszło tysiące przeważnie młodych osób,
    które nie chodziły wcześniej na demonstracje KOD. To był wspaniały
    widok. Zwykli Warszawiacy, którzy nie chcą bananowej dyktatury. Chcą być
    częścią Zachodu a nie wschodu z jego kleptokracją, ignorancją,
    nienawiścią, serwilizmem wobec władzy i pogardą.

    Te tysiące
    osób ruszyło pod Sejm i tam zderzyło się z rzeczywistością. Z
    geriatrycznym KODem i opozycją parlamentarną, która intelektualnie nie
    dorasta Kaczyńskiemu do pięt. Przy Schetynie i Petru Kaczyński to wulkan
    charyzmy i mądrości. Na scenie powitały nas same banały, trochę
    seksizmu i nieporadne animowanie tłumu. Litości. Robicie te demonstracje
    od już prawie dwóch lat i nie potraficie ogarnąć kilku dobrych mówców?
    Rządzicie w 15 województwach, macie dwustu posłów, paręnaście tysięcy
    radnych a nie stać Was na kogoś kto napisze Wam te kilkanaście zdań? Nie
    stać Was na kogoś kto będzie potrafił ożywić tłum? Nie stać Was na
    ćwiczenia z logopedii i występowania przed tłumem?

    Dziennikarz Jacek Gądek opisał swoją dzisiejsza rozmowę z jednym z posłów PO:

    PiS odrzuci wszystkiego wasze poprawki hurtem i co zrobicie?
    Poseł PO: będzie awantura.
    A macie jakieś warianty działań?
    - Żywioł.


    K... mać. Powinniście mieć osiem projektów reformy sądownictwa.
    Powinniście mieć filmy promocyjne zrobione z historiami ludzi, którzy
    dzięki sądom, wygrali z urzędnikami, katującym mężem, czy nieuczciwym
    pracodawcą. Powinniście pokazywać historie tego jak zależny od władzy
    wymiar sprawiedliwości niszczy ludzi w Rosji czy Chinach. Powinniście za
    pomocą szkół, które przecież kontrolujecie, edukować dzieci czym jest
    trójpodział władzy i dlaczego jest taki ważny dla demokracji. Całe
    miasto powinno być w plakatach i ulotkach wzywających do protestu. Macie
    struktury i pieniądze. Korzystacie z nich tylko wtedy, żeby ukraść
    jeszcze pare złotych. W interesie publicznym nie robicie nic. Stajecie
    się cichym koalicjantem PiSu w rozwalaniu instytucji państwa.


    Dzisiaj kolejny dzień protestu. Jeśli tego nie potraficie to
    oskładkujcie wszystkich posłów, marszałków, prezydentów i wójtów tysiąc
    złotych miesięcznie i przekażcie te pieniądze ludziom, którzy potrafią
    organizować opór i przeprowadzać kampanie społeczne. Znam paru takich.
    Chętnie Wam udzielę kilku rad. Za darmo.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    64. w Instytucie

    w Instytucie Socjologii

    Socjologia Jarosława Kaczyńskiego - nowy przedmiot na UW

     


    Studenci Uniwersytetu Warszawskiego od nowego
    semestru akademickiego będą mogli uczyć się nowego przedmiotu -
    socjologii Jarosława Kaczyńskiego. 30-godzinny kurs 30-godzinny kurs będzie prowadził profesor Paweł Śpiewak.
    "Tytuł zajęć jest celowo dwuznaczny. Warto poznać socjologiczny obraz
    Polski Kaczyńskiego i zobaczyć Kaczyńskiego (i jego formację) jako
    przedmiot socjologicznej obserwacji"  - czytamy w opisie przedmiotu na
    stronie uczelni.

    Kurs ma trwać 30 godzin w semestrze (jedne
    zajęcia w tygodniu), będzie miał charakter nieobowiązkowego seminarium,
    przeznaczonego dla studentów Instytutu Socjologii UW. Jego uczestnicy
    mają znaleźć odpowiedź na pytanie - kim jest prezes Prawa i
    Sprawiedliwości, z jaką wizją świata zdobył i utrzymuje władzę.

    Mit smoleński, wysokie poparcie

    "Wymaga to sięgnięcia do czasów początku transformacji, jego analizy
    przyspieszenia i natury konfliktu z dominującymi wówczas formacjami -
    postkomunistami, Unią Wolności oraz Gazetą Wyborczą" - wskazuje
    informacja na stronie UW. Studenci przyjrzą się też pomysłowi zbudowania
    tzw. IV Rzeczpospolitej, promowanemu przez braci Kaczyńskich.
    Prześledzą wreszcie idee i poglądy, które wykształciły się w Prawie i
    Sprawiedliwości w kampanii wyborczej 2015 i kolejnych latach.

    "Oczywiście musi się pojawić kwestia mitu smoleńskiego" - podkreśla autor opisu przedmiotu.
    Studenci
    mają zastanowić się też nad tym, co sprawia, że partia Kaczyńskiego
    (mimo głosów krytycznych) utrzymuje bardzo wysokie poparcie w
    sondażach. 

    Na liście obowiązkowych lektur przedmiotu pojawiają
    się książki autorstwa m.in.: Jadwigi Staniszkis ("Postkomunizm"), Pawła
    Śpiewaka ("Pamięć po komunizmie"), znana "Historia polityczna Polski
    1989-2005" Antoniego Dudka czy "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego"
    dziennikarza Michała Krzymowskiego.

    Zajęcia ma poprowadzić profesor Paweł Śpiewak.

    - Jarosław Kaczyński jest jedną z osób o bardzo mocnym temperamencie
    socjologicznym. Ma bardzo silne przekonanie dotyczące zmiany społecznej i
    charakteru transformacji - przyznaje w rozmowie z tvnwarszawa.pl
    profesor Śpiewak. Podkreśla, że "nie da się zrozumieć tego, co Kaczyński
    czyni, nie mając wiedzy o tym, jaką wizję posiada".

    - To nie jest polityk, który, tak jak Donald Tusk, działa
    sytuacyjnie. Ma dosyć konsekwentną i daleko idącą wizję przyszłości
    społecznej. Wydawało mi się bardzo ciekawe zgłębić to, co ten polityk
    przedstawia, jakie ma poglądy - dodaje.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    65. kabalista Spiewak


    Szokujące tezy prof. Śpiewaka w TVN24: "Polska i Węgry większym problemem niż Brexit"; "Bronisław Wildstein to ideolog"

    "Zasadniczym momentem dla III RP była sprawa Jedwabnego. To
    była sprawa, która postawiła pytanie o odpowiedzialność Polski,
    Polaków".
    W 2018 nie Brexit będzie problemem tak dużym jak problem Węgier
    i Polski jako krajów które łamią pewne podstawowe i wspólne reguły
    gry politycznej
    powiedział prof. Paweł Śpiewak na antenie TVN24.

    Gość Konrada Piaseckiego mówił m.in. o sytuacji sprzed wyborów z roku 2015.

    Wszyscy
    przed wyborami parlamentarnymi zdawali sobie sprawę, że państwo jest
    dysfunkcjonalne. Elita rządząca jest bardzo słaba i nie daje rady sobie
    dawać radę

    – stwierdził.

    Odniósł się
    też do sprawy stosunku Polaków do muzułmańskich imigrantów. Większość
    naszych rodaków to przeciwnicy przyjmowania tzw. uchodźców.

    Mam
    wrażenie, że język i propaganda ekipy pisowskiej potrafiła wydobyć coś,
    co w Polakach było ukryte, prawie nieobecne. (…) Jeżeli prawie 70 proc.
    popierało idee, że Polska powinna przyjmować uchodźców i rok później
    ta sama liczba jest przeciwko to pokazuje, że coś w tej Polsce zostało
    głęboko przeorane dzięki zmonopolizowanej tej sile
    propagandy politycznej

    – powiedział Śpiewak.

    Prof. Śpiewak wykorzystał też okazję i zaatakował Bronisława Wildsteina nazywając go „ideologiem”.

    Zasadniczym momentem dla III RP była
    sprawa Jedwabnego. To była sprawa, która postawiła pytanie
    o odpowiedzialność Polski, Polaków za swój los, swoją rolę, swoją misję,
    próba zobaczenia krytycznego, uważnego co się naprawdę działo w czasie
    wojny i po wojnie. Na różne sposoby próbowano dać tę odpowiedź. Pisowska
    odpowiedź, sformułowana przez ideologa, on się nazywa chyba Bronisław
    Wildstein, polegała na tym, że jest to pedagogika wstydu, wszelka
    krytyka, wszelka refleksja nt. historii Polski jest próbą obrażania
    Polaków, czyli stabuizowania wszelkiej krytyki. Powrót do wizji Polski
    jako kraju złożonego tylko z ofiar i herosów jest po prostu efektem
    bardzo świadomego budowania niezwykle tradycjonalistycznie rozumianego
    polskiego nacjonalizmu. Tacy ideologowie jak Wildstein czy Macierewicz
    to właśnie stworzyli

    – stwierdził.

    mly/tvn24

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    66. Prof. Śpiewak krytykuje ważne


    Prof. Śpiewak krytykuje ważne stanowisko premiera Morawieckiego: "Nazywanie tych ludzi sprawcami…

    "To jest obraźliwe, do granic niemożliwości" - grzmiał szef Żydowskiego Instytutu Historycznego.


    tak słowa premiera Mateusza Morawieckiego wypowiedziane w Monachium komentował na antenie Radia Szczecin prof. Paweł Śpiewak, szef Żydowskiego Instytutu Historycznego.

    Historyk powiedział, że słowa premiera są haniebne.

    Nazywanie tych ludzi sprawcami jest po prostu idiotyzmem

    — grzmiał prof. Śpiewak.

    To jest
    obraźliwe, do granic niemożliwości. Oczywiście, że byli ludzie, którzy
    w sytuacji absolutnie najbardziej dramatycznej robili rzeczy niegodziwe.
    To wiemy, ale usprawiedliwianie się tym jest po prostu haniebne

    — twierdził szef Żydowskiego Instytutu Historycznego.

    To jest usprawiedliwianie się. Oni też zachowali się podle

    — dodał.

    Szkoda, że w tak ważnej kwestii dominuje zacietrzewienie.

    gah/radioszczecin.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    67. Kim jest kandydat wspierany

    Kim jest kandydat wspierany przez Kukiz’15 w Warszawie?

    Paweł Kukiz zapowiedział dziś rano, że jego ugrupowanie
    poprze w wyborach na Prezydenta Warszawy Jana Śpiewaka, przedstawianego w
    mediach jako działacz społeczny. Śpiewak, obecnie jest liderem Wolnego
    Miasta Warszawa, ale po kolei.

    Wczoraj na Twitterze pojawiły się informacje, że ruch Kukiz’15 i
    partia Razem będą miały wspólnego kandydata na Prezydenta Warszawy.
    Partia Razem jednak szybko zdementowała te informacje i zapowiedziała,
    że żadnej koalicji z Kukiz’15 nie będzie.

    Prosimy o niepowielanie fałszywych informacji. Wczoraj przedstawicielka @partiarazem wyraźnie powiedziała w wywiadzie dla @WKarpieszuk, że żadnej koalicji z Kukiz'15 – ani w Warszawie, ani w żadnym innym mieście – nie ma i nie będzie. #Warszawa #fakenews

    — Razem (@partiarazem) May 16, 2018

    Właściwie tweet ten nie oznacza, że nie będzie poparcia dla tego
    samego kandydata, który przecież będzie startował z „ruchu miejskiego”, a
    nie jakiegoś komitetu, będącego koalicją Kukiz’15 i Razem. A Razem
    Śpiewaka poglądowo mogłoby (prawdopodobnie) wesprzeć.

    Sam Śpiewak wyrażał zainteresowanie współpracą ruchem Kukiz’15.
    Pytany w poniedziałek w radiu Plus, czy byłby zainteresowany współpracą z
    Kukiz’15 w wyborach samorządowych, odparł: „Oczywiście, jestem bardzo
    zainteresowany taką współpracą”.

    Z kolei w ocenie Pawła Kukiza dla Warszawy „największym dramatem
    byłoby, gdyby Platforma utrzymała władzę, bo utrzymuje się w tym
    momencie układ ratusza”. Jak dodał, „układ należy przewietrzyć”.

    Jan Śpiewak ma za sobą bogatą historię polityczną, o której możemy
    dowiedzieć się z Wikipedii. Prywatnie Jan Śpiewak jest synem prof. Pawła
    Śpiewaka, dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego. Do też zdaje
    się, zdeterminowało jego dalsze działania.

    Jan Śpiewak jest między innymi scenarzystą nagradzanego filmu pt. „8
    historii, które nie zmieniły świata”, wyprodukowanego w 2010 roku. Film
    stanowi zapis wspomnień najstarszych żyjących polskich Żydów. Ośmiu
    bohaterów – polskich Żydów i Żydówek urodzonych między 1914 a 1933
    rokiem
    – czytamy na stronie filmpolski.pl.

    W młodości Jan Śpiewak należał do założycieli Żydowskiej
    Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej, powstałej w 2007 roku, która
    swego czasu była największą tego typu organizacją w Polsce. W 2013 roku
    dołączył do stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze” (obecnie nie jest już
    jego członkiem), a rok później został jego przewodniczącym.

    Jak deklarują sami założyciele „stowarzyszenie powstało jako wyraz
    niezgody na politykę władz miasta”. Warto dodać, że sam Śpiewak był w
    2006 roku zaangażowany w kampanię wyborczą Hanny Gronkiewicz-Waltz.

    Jako główny sukces organizacji można jednak podkreślić działania dotyczące nagłośnienia afery reprywatyzacyjnej.

    Co ciekawe, jeszcze w czasie, kiedy Śpiewak był przewodniczącym MJN,
    organizacja ta sprzeciwiała się między innymi pomysłowi JOW. Na ich
    stronie możemy znaleźć plakat z napisem „chcemy konkretów, a nie
    JOW-ów”, a przecież to był właśnie główny postulat (i ciągle jest) Pawła
    Kukiza.

    Jeżeli chodzi o obecnie prezentowane przez Śpiewaka poglądy, to chyba
    najlepiej oddają je spisane tzw. „cele” Wolnego Miasta Warszawy. Tam
    możemy znaleźć kilka zupełnie rozsądnych postulatów, jak zwiększenie
    roli samorządów, promowanie idei jasności i przejrzystości procedur czy
    wspieranie lokalnych przedsiębiorców.

    To jednak tylko, w większości, zbiór pobożnych życzeń, w praktyce bowiem charakter organizacji oddaje kilka kolejnych „celów”:

    – promowanie idei zrównoważonego rozwoju,

    – kształtowanie polityki nieruchomościami,

    – obrona interesów i praw przysługującym osobom zamieszkującym budynki socjalne,

    – a także – uwaga – ochrona godnych i wysokiej jakości warunków życia w
    Warszawie, oczywiście przez większy socjalizm, czyli politykę
    mieszkaniową, służbę zdrowia, sport i edukację.

    Źródło: fokus.tv/miastojestnasze.pl/wolnemiasto.org/filmpolski.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    68. Śpiewak wybrał jednak lewicę.

    Śpiewak wybrał jednak lewicę. Do wyborów pójdzie z Nowacką i Zandbergiem

    Partia Razem, Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej i
    stowarzyszenie Wolne Miasto Warszawa porozumiały się co do wspólnego
    startu w wyborach w Warszawie. Ich wspólnym kandydatem na prezydenta
    miasta będzie Jan Śpiewak. W najbliższych dniach ma zostać ogłoszone
    porozumienie programowe. Kukiz’15 musi szukać nowego kandydata.
    Wśród głównych filarów wspólnego programu Razem, Inicjatywy Polska i
    Wolnego Miasta Warszawa znajdą się m.in. rozwój usług publicznych i
    zieleni miejskiej, walka z korupcją oraz obniżanie kosztów życia w
    stolicy. Częścią programu będzie także wniesiona przez stowarzyszenie
    Śpiewaka koncepcja utworzenia wokół Pałacu Kultury i Nauki na
    warszawskim Placu Defilad Parku Centralnego. Śpiewak – radny z warszawskiego Śródmieścia i b. lider MJN znany z
    zaangażowania m.in. w nagłaśnianie i krytykę afery reprywatyzacyjnej –
    kilkakrotnie już deklarował chęć startu w najbliższych wyborach na
    prezydenta stolicy. Jego poparcie – oprócz Partii Razem i Inicjatywy
    Polska – brał też pod uwagę m.in. ruch Kukiz’15.

    Nowacka: Dziś nie mogę powiedzieć, że wystawiamy wspólnie kandydata na prezydenta stolicy

    Doszło
    do pewnego porozumienia programowego pomiędzy Inicjatywą Polską, Partią
    Razem, Partią Zieloni i jednym z ruchów miejskich, w którym jest Jan
    Śpiewak; dziś nie mogę powiedzieć, że wystawiamy kogoś...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Jan Śpiewak oficjalnie

    Jan Śpiewak oficjalnie kandydatem na prezydenta Warszawy. Chce być "alternatywą wobec PO-PiS-u"

    Szef stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak potwierdził w
    poniedziałek oficjalnie swój start w wyborach na prezydenta stolicy;
    poprze go komitet Wygra Warszawa utworzony przez WMW, Partię Razem,
    Inicjatywę Polska i Zielonych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. Niczym pedagogika wstydu!


    Niczym pedagogika wstydu! Paweł Śpiewak atakuje ustawę o IPN: Nie przyniosła Polakom ani grama dobra. Rząd powinien ją wycofać

    [Polski rząd] powinien zrobić jedną rzecz: ogłosić, że ta ustawa
    nie jest ważna. Nie ma innego wyjścia. Wszystkie półśrodki do niczego
    nie prowadzą. (…) Ona nie przyniosła ani grama dobra dla Polaków, dla
    Polski – wręcz przeciwnie, jest to nieporozumienie

    – stwierdził dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Paweł Śpiewak w rozmowie z „Polska The Times”.

    Socjolog
    powiela narrację, która ma wzbudzić powszechną trwogę i wykreować obraz
    przerażającego PiS. Oskarża, że „nie widać końca konfliktu
    polsko-izraelskiego, polsko-ukraińskiego, polsko-europejskiego,
    polsko-rosyjskiego i polsko-litewskiego”.

    Dyrektor
    Żydowskiego Instytutu Historycznego próbuje deprecjonować wspólną
    deklarację premierów Polski i Izraela, jak również jej wartość, zarówno
    historyczną, jak i polityczną! Stwierdził wręcz, że zna deklarację, ale
    przeczytał ją „bez specjalnego zaciekawienia i zainteresowania”!

    To taka
    typowa deklaracja polityczna, w której każdy oddaje coś drugiemu. (…)
    To są wszystko ogólniki, banialuki, nie warto się nad tym zastanawiać

    — mówił, atakując również samą ustawę o IPN.

    Zamiast
    wycofywać się całkowicie z tej ustawy [o IPN – red.], nie wiem dlaczego
    rząd brnie nadal w przekonywanie mnie i wielu innych ludzi, że dzięki
    niej prawda o Polsce zyskała na wartości. Przecież taka postawą sami
    sobie robimy krzywdę

    — twierdził w stylu niemal „pedagogiki wstydu”.

    To ustawa całkowicie, w całości jest do wyrzucenia


    dodał, nazywając pogardliwie jej część dot. Holokaustu „fatalnie
    napisaną”, a część dot. ukraińskiego nacjonalizmu „żałosną,
    zwyczajnie głupią”.

    Gdyby było tego mało, Śpiewak atakuje rząd, a nawet Trybunał Konstytucyjny i prezes Julię Przyłębską.

    Nie
    wiem, nie rozumiem, dlaczego rząd polski nie umie się z tego wycofać.
    Nie pojmuję tego. Nie liczę na Trybunał Konstytucyjny, bo główny sędzia
    tego Trybunału nie bardzo umie odróżnić ustawy od konstytucji, w związku
    z czym w jego kompetencje po prostu nie wierzę

    — mówił arogancko.

    I jak
    można było się spodziewać, socjolog próbował przekonać, że do tej pory
    relacje z Izraelem i i środowiskami żydowskimi był wręcz piękne
    i idylliczne, a wszystko miał popsuć rząd PiS.

    Historia stosunków polsko-izraelskich składa się z wielkich osiągnięć, które w tej chwili są marnowane w sposób skandaliczny

    — zarzucił.

    Absurdalne oskarżenia idą w końcu stronę teorii spiskowych!

    Większość
    Izraelczyków nie rozumie, co tu się dzieje. Nie może zrozumieć,
    po co Polsce tego typu awantury. (…) Jest to, moim zdaniem, jakaś
    prowokacja. (…) Ziobro i Patryk Jaki byli głównymi osobami, które
    forsowały tę ustawę. Dlaczego dążą do takiej prowokacji? Dlaczego
    organizują kampanie nienawiści?

    — ciągnął swoje wynurzenia.

    Śpiewaka w całkowitym zaślepieniu widzi tylko jedno rozwiązanie. Jakie?

    [Polski
    rząd] powinien zrobić jedną rzecz: ogłosić, że ta ustawa nie jest
    ważna. Nie ma innego wyjścia. Wszystkie półśrodki do niczego nie
    prowadzą. (…) Ona nie przyniosła ani grama dobra dla Polaków, dla Polski
    – wręcz przeciwnie, jest to nieporozumienie

    — mówił.

    Aż dziw
    bierze, że postać, która przekonuje o potrzebie dobrych relacji
    polsko-izraelskich i polsko-żydowskich, tak arogancko lekceważy troskę
    o prawdę historyczną i walkę o odkłamanie krzywdzącego obrazu Polski!

    kpc/Polska The Times


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika michael

    71. Profesor? Podlizuje się wszechmocy demokracji liberalnej?

    Pan Paweł Śpiewak nie rozumie tego, co sam mówi w rozmowie z "The Polska Times".
    Jest to jedna z setek wypowiedzi, których autorzy wspierają negatywne poglądy totalitarnej opozycji nie przykładając żadnego znaczenia do merytorycznej konstrukcji swoich argumentów. Przeczytałem przed paroma minutami tekst małej, ale bezbłędnej rozprawy z takimi wypowiedziami [link] "Kompromitacja sędziego SN S. Zabłockiego w programie „Kropka nad i”.

    Mam takie wrażenie, że obaj Panowie (Paweł Śpiewak i Stanisław Zabłocki) demonstrują swój sprzeciw zgodnie z bolszewicką regułą Josefa Goebbelsa - obrzucać błotem, byle obrzucać, zawsze coś się przylepi.

    Interesuje mnie bardzo dlaczego to robią i naprawdę trudno znaleźć właściwe uzasadnienie. Sprawa pana Śpiewaka jest łatwiejsza do zrozumienia. Cokolwiek ten pan powie, jakość jego konstrukcji myślowych nie ma żadnego znaczenia i nie wywołuje najmniejszych nawet konsekwencji. Ot, profesorskie gadanie dyrektora jakiegoś instytutu. Najprawdopodobniej, gdyby był konstruktorem mostów, konsekwencje takiej jakości pracy mogłyby być tragiczne. 

    Ale gdy chodzi o Stanisława Zabłockiego - jego działanie jest oczywistą demonstracją, on to robi celowo, mówi to w wywiadzie w "Kropce nad i". Celowo nie dołącza zaświadczenia o stanie zdrowia. Umyślnie nie kieruje swojego oświadczenia  zgodnie z procedurą. Świadomie realizuje swój protest kontestując przepisy ustawy. Ale jakość jego protestu jest tak absurdalnie marna, wręcz słów brakuje. Dlaczego ten człowiek to robi?

    avatar użytkownika Maryla

    72. żenujący nieudacznik Spiewak

    Prof. Śpiewak: Premier powinien studiować książki. Nie wiem, jak można godzić tytuł magistra z jego wiedzą

    Prof. Paweł Śpiewak, który gościł u
    Piotra Najsztuba w audycji Prawda Nas Zaboli, komentował politykę
    historyczną rządu PiS. - Premier Morawiecki ma małą wiedzę historyczną.
    Coraz mniejszą - ocenił.

    Od
    dłuższego czasu spekuluje się, że premier Mateusz Morawiecki pod
    naciskiem partyjnych kolegów nie przedłuży prof. Engelking kadencji na
    stanowisku przewodniczącej Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Powodem
    ma być książka “Dalej jest noc”, w której Engelking dokumentuje zbrodnie
    Polaków na Żydach w czasie II wojny światowej.

    - Pan
    premier ma strasznie małą wiedzę historyczną. Coraz mniejszą. Nie wiem,
    w jaki sposób można pogodzić jego tytuł magistra historii z jego
    wiedzą. Może powinien wziąć półroczny urlop i postudiować różne książki -
    sugerował prof. Paweł Śpiewak.

    "Chciałbym być zamknięty z tego powodu"

    Ostre
    słowa krytyki Śpiewak skierował też pod adresem znowelizowanej przez
    PiS na początku roku ustawy o IPN, która wywołała spór dyplomatyczny
    m.in. z Izraelem i USA. W czerwcu
    niespodziewanie zostały z niej usunięte zapisy o odpowiedzialności
    karnej za przypisywanie narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialności
    za zbrodnie popełnione przez nazistowskie Niemcy.Udawanie przez stronę polską oraz izraelską, że
    po wycofaniu kary więzienia za wypowiadanie trudnych kwestii wszystko
    jest ok, niczego nie rozwiązuje. Ta ustawa jest po prostu szmatą,
    powinna zostać wyrzucona do kosza i zapomniana - przekonywał naukowiec,
    wyrażając jednocześnie obawę, że może być ona nadal wykorzystywana przez
    radykałów do pobudzania konfliktów. Wspomniał też o przepisach
    dotyczących Ukrainy, które pozostały niezmienione. Niektóre z nich są
    niezwykle oburzające dla strony ukraińskiej.

    -
    Część dotycząca Ukrainy nie ma żadnego sensu politycznego,
    historycznego, politycznego - to jest jakaś kompletna brednia. To jest
    krzywdzące dla Ukraińców - przekonywał.

    - To
    zabrzmi kompletnie głupio, jest przecież trochę lęku, ale powiem panu
    szczerze - chciałbym być zamknięty z tego powodu. Dla każdego historyka,
    każdego, kto pracuje w pamięci historycznej, jest niesłychanie ważne,
    żeby mieć pełne forum mówienia, i móc nazywać rzeczy po imieniu. Te
    rzeczy wcale nie są przyjemne dla tych, którzy tworzą propagandę
    polityczną i historyczną. Ale muszą zostać nazwane i ja mogę iść za to
    siedzieć - oświadczył, nawiązując do usuniętego z ustawy o IPN zapisu o
    penalizacji.

    Zdaniem prof. Śpiewaka, spór o
    ustawę ma też pozytywne aspekty. Bo, jak przekonywał, pokazał on, że są w
    całej Polsce ludzie, którzy mają silną “anty-antysemicką” postawę.

    Historyk przypomniał też, że PiS przed awanturą
    o nowelizację ustawy o IPN podejmował skuteczne działania na rzecz
    pamięci o historii polsko-żydowskiej. Wskazał m.in. na obóz w Płaszowie,
    który był zaniedbywany przez poprzednie władze, a za czasów PiS
    znalazły się na niego pieniądze.

    Samotność w śmierci

    Prof. Jan Śpiewak zaprosił też słuchaczy TOK FM na Marsz Pamięci, który odbędzie się 22 lipca. Jego organizatorem jest Żydowski Instytut Historyczny. Mieszkańcy Warszawy
    wyruszą spod pomnika Umschlagplatz i przejdą symboliczną trasą „od
    śmierci do życia”, by oddać hołd największej żydowskiej społeczności
    przedwojennej Europy.

    Organizowany od 2012
    roku Marsz przywołuje pamięć o tysiącach ofiar niemieckiego terroru,
    tych wszystkich, którzy zginęli w czasie istnienia getta, w czasie
    powstania i w akcjach likwidacyjnych.

    Tegoroczny
    pochód dedykowany jest postaci Szmula Zygielbojma, działacza Bundu,
    który wkładał wiele wysiłku w alarmowanie zachodniej opinii publicznej o
    masowym mordowaniu Żydów na terenie okupowanej Polski.

    -
    Obchodzimy 75. rocznicę jego tragicznej śmierci. Jest bardzo mało znany
    w historii polskiej i żydowskiej. To taki zapomniany bohater, który
    zrobił coś, co znamy z historii mnichów buddyjskich w Wietnamie albo
    śmierci Piotra Szczęsnego na placu Defilad. Zdecydował, że ponieważ nie
    jest w stanie wpłynąć jakkolwiek na decyzje władz zachodnich - namówić
    do udzielenia pomocy, albo nawet symbolicznego gestu pokazującego
    solidarność z ginącym narodem żydowskim - to jedynym wyjściem jest
    samobójcza śmierć. Pozostał w swojej śmieci tak samotny jak ci, którzy
    ginęli w Polsce w komorach gazowych albo gettach. Znakiem tego marszu
    jest według mnie właśnie samotność w śmierci - mówił profesor.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    73. Młody Śpiewak ma powołać

    Młody Śpiewak ma powołać „nową siłę polityczną w Polsce.” Tak chce Śpiewak ojciec

    Życzę mojemu synowi, żeby powołał nową siłę polityczną;
    to jedyna szansa na zmianę w Polsce – powiedział w wywiadzie udzielonym
    „Wprost” Paweł Śpiewak, ojciec Jana Śpiewaka, kandydata na prezydenta
    stolicy porozumienia Wygra Warszawa.

    Jak zaznaczył Śpiewak, jest dumny z syna, który kandyduje na prezydenta stolicy.

    „(Jan) wykazał się wielką odwagą, angażując się w aferę
    reprywatyzacyjną w Warszawie. A to nie jest tania odwaga. Ludzie ginęli z
    powodu reprywatyzacji. Zrobił na mnie wielkie wrażenie, walcząc
    samotnie przeciw zorganizowanemu systemowi korupcji w mieście, gdy PO
    ani PiS nie potrafiły odnieść się do tej sprawy” – ocenił.

    Zapewnił, że będzie głosował na Jana Śpiewaka nie dlatego, że ten
    jest jego synem, ale dlatego, że – jak twierdzi – Polsce potrzeba
    generalnej zmiany elit.

    „Życzę mojemu synowi, żeby przygotował się do następnego etapu
    politycznego, czyli powołania nowej siły politycznej. Bo to jest jedyna
    szansa, że coś się w Polsce zmieni” – podkreślił Śpiewak. Jego zdaniem,
    jest to trudne, ponieważ jego współpracownicy z poprzednich wyborów
    „okazali się takimi samymi cwaniakami jak ci z PiS i PO”. „Okazuje się,
    że nie trzeba należeć do partii politycznej, żeby zachowywać się jak
    dawni funkcjonariusze partyjni” – zaznaczył.

    Zapytany przez dziennikarza, czy inni kandydaci na prezydenta
    Warszawy, Patryk Jaki (PiS) i Rafał Trzaskowski (PO), uznali jego syna
    za „kolaboranta tej drugiej strony”, Śpiewak odpowiedział, że „powinni
    jeszcze dodać do kompletu, że jest wrednym syjonistą i współpracuje z
    wywiadem wenezuelskim”. „Obaj ci politycy wygadują głupstwa z
    bezsilności. To jest dowód, że radykalizm polityczny sprzyja zawężeniu
    horyzontów umysłowych” – ocenił.

    Zdaniem Śpiewaka, Rafał Trzaskowski „lepiej się czuje w towarzystwie
    książek i dyplomatów niż zwykłych warszawiaków”. „Słabo się nadaje na
    prezydenta Warszawy” – ocenił. „Jaki robi wrażenie analfabety z wyższym
    wykształceniem” – dodał. (PAP)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    74. Śpiewak pisze list do


    Śpiewak pisze list do papieża. Oczekuje na interwencję ws. "Nycz Tower". "Wierzymy, że zechcesz pochylić się nad naszą prośbą"

    List do papieża ws. planów budowy wieżowców w centrum stolicy,
    na gruncie archidiecezji warszawskiej, przy parafii św. Barbary,
    skierowali przeciwnicy tzw. „Nycz Tower” i kandydat na prezydenta miasta
    Jan Śpiewak. Autorzy listu proszą Franciszka o pomoc w zatrzymaniu
    tej inwestycji.

    Pod koniec 2017 r. radni stołecznego Śródmieścia po burzliwej debacie
    pozytywnie zaopiniowali projekt planu zagospodarowania Śródmieścia
    Południowego, dopuszczający budowę wieżowców. Plan zagospodarowania dla
    Śródmieścia Południowego i rejonu ulicy Poznańskiej umożliwia m.in.
    powstanie przy udziale dewelopera na działce archidiecezji warszawskiej
    wysokiego na 170 metrów wieżowca Roma Tower, który ma stanąć u zbiegu
    ulic Nowogrodzkiej i Emilii Plater. Budynek nazywany jest Nycz Tower
    od nazwiska metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza. Pozostałe
    cztery budynki mogłyby mieć wysokość od 160 do 235 metrów.

    Śpiewak,
    który jest kandydatem Porozumienia Wygra Warszawa na prezydenta
    stolicy, w poniedziałek podczas briefingu na miejscu planowanej
    inwestycji przypomniał, że po uchwaleniu przez radnych dzielnicy
    Śródmieście planów zabudowy, pozwalających wybudować tu dwa 170-metrowe
    wieżowce, w sprawie inwestycji zapadła cisza. Zaznaczył, że sprawa
    dotycząca uchwały jest w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym.

    Autorzy
    listu skierowanego do papieża Franciszka chcą zwrócić uwagę,
    że Warszawa straci przez tę budowę cenne zabytki, zieloną przestrzeń;
    ponadto, pogorszy się standard życia mieszkańców tej części miasta.

    Nasz Kardynał Kazimierz Nycz chce obok kościoła wybudować dwa ogromne, 170-metrowe wieżowce

    — czytamy w liście do papieża.

    Według
    autorów listu spowoduje to wyburzenie zabytkowej plebanii,
    historycznego cmentarza i fragmentu zabytkowej XIX wiecznej Drogi
    Krzyżowej, które przetrwały II wojnę światową. Tym samym, zaznaczono,
    zupełne zaburzona zostanie architektura i zabytkowy charakter tego
    historycznego fragmentu Warszawy.

    W liście podkreślono także,
    że pod budowę na terenach kościelnych trzeba będzie wyciąć dziesiątki
    drzew. Jak zaznaczono, spowoduje to ogromny wzrost zanieczyszczenia
    powietrza, i tak już wysokiego w tym miejscu, oraz znaczący wzrost ruchu
    samochodów i osób. Według przeciwników budowy chodzi o dodatkowy napływ
    20 tys. osób i samochodów dziennie.

    Dlatego autorzy listu proszą papieża Franciszka o pomoc w zatrzymaniu tej inwestycji.

    Drogi
    Ojcze Święty, ufamy i wierzymy, że zechcesz pochylić się nad nasza
    prośbą i pomożesz nam zatrzymać tę inwestycję, tak szkodliwą dla nas,
    mieszkańców tego rejonu Warszawy!

    — napisali w apelu.

    Może
    kardynał Kazimierz Nycz zechciałby jeszcze raz przeanalizować społeczne
    skutki tej inwestycji oraz wsłuchać się w głos mieszkańców, którzy
    poniosą największe konsekwencje jego decyzji

    — zaznaczyli.

    Śpiewak
    powiedział, że list, który podpisało kilkadziesiąt osób związanych
    z komitetem „Ratujmy Śródmieście”, trafi w poniedziałek do Nuncjatury
    Apostolskiej w Warszawie.

    Według niego budowa „Nycz Tower” to gwałt na tym kawałku miasta i gwałt na historii Warszawy. Jak podkreślił w stolicy trwa koalicja PO i PiS oraz deweloperów i prawo miejscowe tworzone jest pod takie inwestycje.

    Chciwość
    rządzi dziś naszym miastem, chciwość decyduje, co gdzie ma powstać.
    A my chcemy, żeby decydowali mieszkańcy, żeby decydowała wola
    naszych współobywateli

    — powiedział Śpiewak.

    Podkreślił też, że budowa spowoduje zniszczenie historycznych miejsc związanych Warszawą i pamięcią o powstaniu warszawskim.

    Radna
    Paulina Piechna-Więckiewicz (Inicjatywa Polska) zaznaczyła, że oprócz
    wszystkich ekologicznych i historycznych argumentów przeciw budowie
    są też gospodarcze - miasto w tej chwili nie potrzebuje dodatkowej
    powierzchni do wynajęcia.

    Istniejące budynki, które zarabiają, mają kłopot z wynajęciem powierzchni

    — przekonywała radna.

    Jej zdaniem, list nie jest tylko krzykiem mieszkańców miasta.

    Papież
    Franciszek jest w stanie wstrzymać tę inwestycję. To rzeczywista próba
    zatrzymania tej inwestycji, która niszczy tkankę miasta

    — powiedziała radna. W jej ocenie Kościół nie musi zarabiać na wchodzeniu w taką transakcję.

    Dlatego
    mówimy o hipokryzji, ukrywaniu za teoretycznie nowoczesną wizją miasta
    sojuszu Kościoła i państwa w imię zysku, a nie dobra wspólnego

    — dodała Piechna-Więckiewicz.

    Według
    Śpiewaka w ramach wyborów trzeba jasnej deklaracji kontrkandydatów -
    Rafała Trzaskowskiego i Patryka Jakiego - czy nie podniosą ręki
    na historię miasta, historię powstania warszawskiego.

    Te wybory
    są nie tylko o tym, kto będzie rządził Warszawą w sensie personalnym.
    Te wybory są również o tym, czy stara Warszawa przetrwa, czy będziemy
    żyć w mieście z betonu, z plastiku, w którym nie da się oddychać

    — oświadczył kandydat komitetu „Wygra Warszawa”.

    Pytamy
    ich też o uległość wobec Kościoła katolickiego i wobec deweloperów. Nie
    ma na to naszej zgody. Suwerenem w Warszawie są warszawiacy, nie
    deweloperzy. Nie zysk kilku osób powinien decydować o tym, co się dzieje
    z sercem naszego miasta, z zabytkami, symbolami powstania warszawskiego

    — przekonywał Śpiewak.

    Według
    niego w sprawie zmiany planu zagospodarowania przestrzennego tej części
    miasta doszło do porozumienia PO z PiS w zamian za zgodę na wyburzenie
    siedziby rządzącej partii przy Srebrnej i wybudowanie tam wieżowca.

    Wiemy,
    że pani prezydent (stolicy) Hanna Gronkiewicz-Waltz udzieliła pisemnej
    zgody na wyburzenie budynku spółki „Srebrna” i zgodziła się na zabudowę
    tego terenu budynkiem do wysokości 200 m

    — powiedział Śpiewak.

    Widzimy,
    że Warszawą rządzi stale koalicja PO-PiS, koalicja prodeweloperska,
    która zgadza się przy najważniejszych inwestycjach - ma wspólne
    interesy. To jak w republikach bananowych, gdzie jedna partia polityczna
    chce zbudować wieżowiec, a inna we współpracy z kościołem wyburzyć
    historyczne miejsca

    — podkreślał.

    wkt/PAP


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. Żałosne! Jan Śpiewak próbuje


    Żałosne!
    Jan Śpiewak próbuje udowodnić, że w otoczeniu Patryka Jakiego są
    faszyści. Zapomniał, że jego samego popiera Partia Razem?

    autor: Fratria/Twitter

    Janek, w Twoim najbliższym otoczeniu (Partia Razem)
    znajdują się osoby, które popierają komunizm. Naprawdę chcesz zejść
    po poziomu takiego maczugowania się?

    — napisał Kaleta.

    Warto
    nadmienić, że pretekstem do ataku Śpiewaka były dwa wpisy na Twitterze
    Dariusza Mateckiego, który na swoim profilu często zamieszcza m.in.
    wideo ze spotkań mieszkańców Warszawy z Patrykiem Jakim. Matecki
    we wspomnianych tweetach stwierdził, że należy bronić ks. Jacka Międlara
    oraz ONR. Nawiasem mówiąc już tyle wystarczyło, aby Śpiewak
    oskarżył go o faszyzm.

    Atak Śpiewaka jest rzeczywiście
    zaskakujący tym bardziej, że startuje on w wyborach z poparciem Partii
    Razem, której zwolennicy potrafią np. nosić koszulki z podobizną
    Karola Marksa.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    76. Jan Śpiewak atakuje Komisję


    Jan Śpiewak atakuje Komisję Weryfikacyjną. Kaleta: Nie opiniujemy kandydatur do SN, czynić to będzie KRS

    Jeden z kandydatów do Sądu Najwyższego, Jerzy Szaniawski jest osobą, która brała udział w „dzikiej reprywatyzacji”

    — powiedział w poniedziałek kandydat komitetu Wygra Warszawa na urząd prezydenta Jan Śpiewak.

    Jak dodał, Szaniawski miał przejąć m.in. kamienicę na warszawskim Mokotowie.

    Podczas
    konferencji prasowej na warszawskim Mokotowie Śpiewak podkreślił,
    że prawnik Jerzy Szaniawski, który jest kandydatem do Sądu Najwyższego,
    jest blisko związany ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości.

    Jerzy
    Szaniawski jest osobą, która brała udział w dzikiej warszawskiej
    reprywatyzacji. Reprezentowała w kilkunastu postępowaniach
    reprywatyzacyjnych osoby, który chciały odzyskiwać
    nieruchomości w Warszawie

    — podkreślił Śpiewak.

    Kandydat na prezydenta stolicy poinformował, że Szaniawski miał przejąć kamienicę przy Stępińskiej 17 na warszawskim Mokotowie.

    Ta nieruchomość
    została oddana Jerzemu Szaniawskiemu w 2009 r. przez Jakuba R. (b.
    wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami – PAP), świetnie nam znaną
    postać, głównego bohatera afery reprywatyzacyjnej

    — powiedział Śpiewak.

    Kandydat
    złożył też wniosek do komisji weryfikacyjnej, aby zbadała
    reprywatyzację budynku przy Stępińskiej 17, który – jego zdaniem –
    został przejęty z naruszeniem prawa.

    Komisja
    weryfikacyjna nie może być parawanem do tego, żeby ukrywać działalność
    osób związanych z Prawem i Sprawiedliwością, jeśli chodzi o aferę
    reprywatyzacyjną. To jest test na wiarygodność Patryka Jakiego, ale też
    przede wszystkim test na jego niezależność

    — mówił.

    Kandydat przywołał słowa Jakuba R., który miał mówić o swojej znajomości z Maciejem Wąsikiem i Mariuszem Kamińskim.

    Mamy więc układ towarzysko-biznesowy, który jest w jądrze tego układu reprywatyzacyjnego

    — ocenił Śpiewak.

    Jego
    zdaniem szef komisji weryfikacyjnej i kandydat na prezydenta Warszawy
    z ramienia Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki powinien wezwać przed
    komisję Wąsika i Kamińskiego, ale także inne osoby związane z PiS, bo -
    jak mówił - mają oni wiedzę na temat reprywatyzacji.

    Nie
    przesądzam, czy Maciej Wąsik jest w układzie reprywatyzacyjnym, ale
    wiele na to wskazuje. Wiele na to wskazuje, że Maciej Wąsik celowo
    odwracał wzrok od krzywdy warszawiaków. Celowo odwracał wzrok od tego,
    że kradziono gigantyczną ilość majątku publicznego w Warszawie

    — mówił.

    Dopóki Maciej Wąsik nie stanie przed komisją weryfikacyjną, będziemy poruszać się w sferze domniemań

    — ocenił Śpiewak.

    Do sprawy odniósł się wiceprzewodniczący komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta.

    Jan
    Śpiewak realizuje absurdalną narrację, którą w listach z aresztu
    nakreślił główny podejrzany w aferze Jakub R., polegająca na tym,
    że winny afery jest PiS. Poza tym komisja weryfikacyjna nie opiniuje
    kandydatur do SN, czynić to będzie KRS

    — powiedział PAP.

    Kaleta
    podkreślił, że Śpiewak nie zgłosił wcześniej do komisji weryfikacyjnej
    spraw, o których mówił na poniedziałkowej konferencji prasowej.

    Więc
    nie sposób byśmy ukrywali coś, co nawet nie zostało zgłoszone jako
    potencjalna wątpliwość. To pokazuje obłudę Jana Śpiewaka, który niegdyś
    nagłaśniał artykuły prasowe o aferze widowiskowymi konferencjami,
    a dzisiaj, kiedy komisja i Patryk Jaki rozliczają aferę, próbuje uderzyć
    w tego, który w końcu po latach wziął się za zlikwidowanie patologii

    — ocenił Kaleta.

    Jak
    zaznaczył, „to nie Patryk Jaki, ani Sebastian Kaleta pracowali
    w sztabie Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale gdyby zastosować logikę kreśloną
    przez Śpiewaka, to on sam powinien być wezwany przed komisję
    na okoliczność wiedzy o aferze w związku z pracą dla
    Hanny Gronkiewicz-Waltz”.

    Z kolei przedstawiciele kancelarii
    Jerzego Szaniawskiego w rozmowie z PAP zapowiedzieli, że w odpowiednim
    czasie ustosunkują się do zarzutów, które pod kątem mecenasa wystosował
    w poniedziałek Śpiewak.

    Jakub R. był w latach 2006-13 wiceszefem
    Biura Gospodarki Nieruchomościami stołecznego ratusza, które zajmowało
    się sprawami reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. W końcu stycznia
    2017 r. został zatrzymany przez CBA w śledztwie dotyczącym
    reprywatyzacji nieruchomości w Warszawie. Od lutego 2017 r. Jakub R.
    przebywa w areszcie. Były stołeczny urzędnik usłyszał zarzuty m.in.
    przyjęcia ponad 30 milionów złotych m.in. w związku z nieuczciwą
    reprywatyzacją działki na Placu Defilad, tuż przy Pałacu
    Kultury i Nauki.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    77. Stolica przyjazna gejom.

    Stolica przyjazna gejom. Komitet Jana Śpiewaka przyjął "Program LGBT+ dla Warszawy"

    Jan
    Śpiewak podpisał zobowiązanie wyborcze swojego komitetu Wygra Warszawa,
    który tworzą Razem, Partia Zieloni, Inicjatywa Polska i ruch miejski
    Wolne Miasto Warszawa. W ramach deklaracji komitet ma wprowadzić
    "Program LGBT+" dla stolicy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    78. Wujek Samo Zło wystartuje z


    Wujek Samo Zło wystartuje z list komitetu Wygra Warszawa. Śpiewak: "Od dawna działa na rzecz naszego miasta i walczy z…

    autor: Twitter Jan Śpiewak

    Tego się nie spodziewaliście! Z list @WygraW
    wystartuje Wujek Samo Zło, czyli Maciej Gnatowski. Znacie go z jego
    muzycznej kariery, ale WSZ od dawna działa na rzecz młodzieży, naszego
    miasta i walczy z dopalaczami. Hip-hop łączy, a nie dzieli. Chcemy, żeby
    Warszawa też taka była!

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    79. Komitet Śpiewaka

    Komitet Śpiewaka stowarzyszeniem. Przewodniczącą Piechna-Więckiewicz



    Komitet Śpiewaka stowarzyszeniem. Przewodniczącą Piechna-Więckiewicz

    Powołano stowarzyszenie Wygra Warszawa, które
    będzie skupiało się na realizacji obietnic złożonych w kampanii
    samorządowej - powiedziała w poniedziałek... więcej »

    Członkami stowarzyszenia są działacze różnych organizacji, które
    wchodziły w skład komitetu wyborczego Jana Śpiewaka w wyborach na
    prezydenta stolicy i które tworzyły listy komitetu Wygra Warszawa do
    Rady Warszawy i rad dzielnic. Są wśród nich m.in. działacze partii
    Razem, Zielonych czy Wolnego Miasta Warszawa.

    - Dobrze nam się współpracowało w kampanii i postanowiliśmy to sformalizować - powiedziała w rozmowie z PAP Piechna-Więckiewicz.

    Oprócz Piechny-Więckiewicz i Śpiewaka w zarządzie stowarzyszenia
    znaleźli się: Hanna Gospodarczyk i Dagmara Misztela, które - tak samo
    jak Piechna-Więckiewicz - były kandydatkami komitetu Wygra Warszawa na
    stanowisko wiceprezydenta stolicy, a także kandydatki i kandydaci na
    radnych: Agnieszka Nowak, Aleksandra Popławska, Karol Perkowski i Linus
    Lewandowski oraz Grzegorz Walkiewicz, jedyny radny wybrany z komitetu
    Wygra Warszawa do rady dzielnicy Praga Północ.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Śpiewak chce trafić za

    Śpiewak
    chce trafić za kraty! Przegrał proces z córka Ćwiąkalskiego.
    Uzasadnienie i zeznania utajnione. To drugi przegrany proces człowieka,
    który ujawnił prawdę o reprywatyzacjach

    Jan Śpiewak poinformował, że przegrał proces z córką
    Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Adwokat powódki załatwił wszystko co trzeba, by
    nie wyszły na jaw skandaliczne uzasadnienia wyroku, ponieważ tenże wraz
    z dokumentacją i zeznaniami jest utajniony.

    Przegralem proces z córką Ćwiąkalskiego. Mam jej zapłacić 10
    tysięcy i 5 tysięcy grzywny. Za to, że ujawniłem, że jako kurator
    118-latka przejęła pół kamienicy
    – napisał na Twitterze lewak Śpiewak.

    Jestem jedyną osobą, która w związku z aferą reprywatyzacyjną zostala dwukrotnie skazana. Kończę z polityką. Dziękuję
    zapowiedział Śpiewak. Dodał również, że „nie mogę przedstawic ani
    uzasadnienia ani dokumentow i zeznań swiadkow czy okolicznosci
    przyznanych przez oskarżenie bo sąd wyłączył jego jawność”.

    Na Facebooku dodał również, że nie zapłaci grzywny. – Grzywny nie
    zapłacę. Nawet jeśli przegram apelację. Mogę iść do więzienia. Jestem
    jedyną osobą dwukrotnie skazaną za ujawnianie przekrętów
    reprywatyzacyjnych. Za to, że zawsze stawałem po stronie słabszych
    – napisał Jan Śpiewak.

    Jan Śpiewak jest synem prof. Pawła Śpiewaka, dyrektora Żydowskiego
    Instytutu Historycznego. Należał do założycieli Żydowskiej
    Ogólnopolskiej Organizacji Młodzieżowej (ŻOOM), będącej wówczas
    największą organizacją zrzeszającą młodzież żydowską w Polsce, a także
    jednym z liderów ruchu miejskiego przekształconego następnie w
    Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.

    Był jego przewodniczącym od momentu powstania w 2014 do listopada
    2016 roku. Jako przewodniczącemu MJN, przypisuje mu się między innymi
    ujawnienie i nagłośnienie afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. Jak
    widać, odbiło mu się to czkawką.

    Mówienie o reprywatyzacji w Warszawie ciągle jest obarczone
    ryzykiem. Kancelaria adwokacka byłego Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa
    Ćwiąkalskiego, w imieniu córki Ćwiąkalskiego adwokat Bogumiły
    Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, wytoczyła mi proces karny za ujawnienie jej
    roli przy nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na warszawskiej Ochocie.
    Reprywatyzacje unieważnił Naczelny Sąd Administracyjny. Pomimo tego
    córka ministra sprawiedliwości ściga mnie za przestępstwo zniesławienia
    na podstawie art. 212 kodeksu karnego. Grozi mi rok więzienia i grzywna
    – pisał rok temu Jan Śpiewak.

    Nie mogę przedstawic ani uzasadnienia ani
    dokumentow i zeznań swiadkow czy okolicznosci przyznanych przez
    oskarżenie bo sąd wyłączył jego jawność.

    — Jan Śpiewak (@JanSpiewak) January 16, 2019

    Źródła: facebook.com/twitter.com/nczas.com

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    81. Sprawa jest w SKO Dlaczego

    Sprawa jest w SKO

    Dlaczego miasto odmówiło Srebrnej?
    "Tak zwany brak sąsiedztwa"



    Dlaczego miasto odmówiło Srebrnej? "Tak zwany brak sąsiedztwa"

    - Odmówiono wydania warunków zabudowy dla
    inwestycji przy Srebrnej, ze względu na tak zwany brak sąsiedztwa,
    sprawa jest w Samorządowym Kolegium Odwoławczym,...
    więcej »

    sprawa inwestycji przy srebrnej

    Śpiewak o taśmach Kaczyńskiego. "Potężny argument za powrotem"



    Śpiewak o taśmach Kaczyńskiego. "Potężny argument za powrotem"

    Dramatem jest to, że nic nie dzieje się z
    aferami, które wybuchają - mówił w "Faktach po Faktach" Jan Śpiewak,
    aktywista miejski. Wcześniej na... więcej »
    PATRYK JAKI KOMENTUJE

    "Ta rozmowa najlepiej udowadnia, jak uczciwym człowiekiem jest Kaczyński"



    "Ta rozmowa najlepiej udowadnia, jak uczciwym człowiekiem jest Kaczyński"

    Jeżeli ktoś chce mnie odwołać z komisji
    weryfikacyjnej, to znaczy, że staje po stronie mafii reprywatyzacyjnej.
    Wniosek Nowoczesnej intelektualnie jest słabo... więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    82. Prof. Śpiewak podgrzewa


    Prof.
    Śpiewak podgrzewa emocje: Polacy nie umieją poczuć się Żydem w dniach
    deportacji do Treblinki. Dla mnie to brak zwykłej empatii

    Prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu
    Historycznego, udzielił wywiadu portalowi „wiadomo.co”. Niestety
    atakował w nim Polaków za rzekomy antysemityzm i  bagatelizował heroizm
    wielu naszych rodaków, którzy ratowali Żydów podczas II wojny światowej.


    Liczba uratowanych Żydów po stronie nieżydowskiej była
    mała - mówimy o kilkunastu tysiącach uratowanych osób, w stosunku
    do trzymilionowego narodu żydowskiego. Nie może być mowy o masowym
    ratowaniu Żydów. Lata powojenne także obarczone były ogromnym
    antysemityzmem, z dużą ilością pogromów i jawną niechęcią, którą
    znajdziemy nawet wśród wykształconych osób. Tym bardziej, że Żydzi
    zaczęli obejmować ważne stanowiska rządowe, a Polacy nie
    byli na to przygotowani

    — powiedział w rozmowie z portalem „wiadomo.co”.

    CZYTAJ TAKŻE: Istny seans nienawiści. Grabowski: Polska ma dobrze ugruntowującą się reputację ciemnogrodu. Wizerunek jest katastrofalny

    [

    Socjolog
    mimo wszystko skrytykował skandaliczną wypowiedź Israela Katza o tym,
    że Polacy rzekomo antysemityzm wyssali z mlekiem matki.

    To jest
    prymitywne uogólnienie, tak jakby powiedzieć, że wszyscy Żydzi
    szachrują. Nie ulega wątpliwości, że takie sformułowania są obraźliwe

    — zaznaczył.

    Prof.
    Śpiewak krytykował też prawicowych dziennikarz m.in. za to,
    że niektórzy z nich domagają się wyjaśnienia sprawy pogromu w Jedwabnem
    poprzez dokładnie zbadanie miejsca tej tragedii.

    Po drugie,
    szereg prawicowych dziennikarzy i środowisk prasowych używa mniej lub
    bardziej ukrytej antysemickiej retoryki. Wiedziała pani, że gazeta
    „Do Rzeczy” chce przeliczyć ilość trupów w Jedwabnem? Jakby to miało
    rozstrzygnąć o sprawie. Takie zachowanie, nawet jeżeli nie jest
    szerzeniem antysemityzmu, to przynajmniej blokuje jakiekolwiek
    rozumienie stosunków polsko-żydowskich

    — mówił.

    Prof. Paweł Śpiewak po raz kolejny uwypuklał absolutny margines, czyli Polaków, którzy byli zaangażowani w mordowanie Żydów.

    Nie
    wiemy, ilu Żydów zginęło z rąk Polaków, ale to nie była mała liczba.
    Dużo jest historii o szmalcownikach, którzy wykorzystywali strach Żydów.
    Czasami mam wrażenie, że część Żydów ma więcej złości w stosunku
    do Polaków niż do Niemców

    — stwierdził.
    Skrytykował też premiera Mateusza Morawieckiego za to, że zdecydowanie
    zareagował na skandaliczne słowa szefa izraelskiego MSZ i nie pojechał
    na szczyt Grupy Wyszechradzkiej do Izraela.

    Mateusz
    Morawiecki powinien moim zdaniem potraktować taką sytuację z większym
    zrozumieniem, nie ulegać tak łatwo emocjom i antysemickim
    tendencjom w Polsce

    — powiedział.

    Socjolog
    uderzył też w Polaków za to, że rzekomo nie potrafili zrozumieć losu
    Żydów. W całej swojej wypowiedzi nie zwrócił uwagi na to, że podczas
    drugiej wojny światowej Polakom też nie żyło się lekko. A za ukrywanie
    Żydów groziła kara śmierci dla całej polskie rodziny, która zdecydowała
    się na taki heroiczny czyn.

    Mam raczej pretensję
    o to, że Polacy teraz tego nie rozumieją, nie umieją poczuć się Żydem
    w lipcu 1942 roku, w dniach deportacji do Treblinki. Nie rozumieją,
    co to znaczy być w sytuacji nieprawdopodobnej paniki, strachu, czuć się
    jak zwierzyna, która za chwilę będzie upolowana. Dla mnie to jest
    po prostu brak zwykłej empatii. Ale to wymaga długiej pracy, nikt się
    tego nie nauczy w trzy minuty

    — stwierdził.

    To przykre,
    że prof. Śpiewak oskarża Polaków o to, że jego zdaniem nie pomagali
    dostatecznie Żydom, a z drugiej strony nie zauważa, iż taka pomoc
    wiązała się z zaryzykowaniem życia całej rodziny.

    as/wiadomo.co


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. Polacy śmierdzą Żydom!

    Polacy śmierdzą Żydom! Skandaliczna wypowiedź szefa ŻIH Pawła Śpiewaka. Czy będzie dymisja?

    – Ten rodzaj polityki jest zabójczy dla wszystkich. Po
    tym pozostaje tylko brzydki zapach – powiedział w radiu Tok FM szef
    Żydowskiego Instytutu Historycznego, Paweł Śpiewak. Co śmierdzi
    Śpiewakowi? To… że Polacy ratowali Żydów.

    – Nie mogę znieść tej retoryki ratowania Żydów przez Polaków –
    tłumaczył w lewackim radiu Śpiewak, dyrektor utrzymywanego z pieniędzy
    polskich podatników Żydowskiego Instytutu Historycznego. – To znaczy, że
    to ratowanie przez kilka tysięcy szlachetnych osób miałoby udowadniać,
    że reszta Polaków była tak samo szlachetna – mówił.

    Śpiewak chce uciszać Polaków

    – Wydrukowaliśmy list negujący takie dziennikarstwo, które jest
    uprzedzone, w stylu sowieckim. Teraz jesteśmy atakowani za to, że
    tracimy wiarygodność, że trzeba nas zlikwidować. Używa się języka, który
    był wstydliwy, a teraz już nie jest – mówił dyrektor ŻIH.

    – Jeżeli zadano mi pytanie, które znam od dziesiątków lat, że Żydzi
    zorganizowali za pomocą Urzędu Bezpieczeństwa pogrom na Polakach po
    wojnie, to co ja mam z takimi ludźmi zrobić? Jak ich uciszyć? – pytał
    prof. Śpiewak.

    Holland też śmierdziało

    To nie pierwsza wpływowa osoba pochodzenia żydowskiego, która czuje w
    Polsce brzydki zapach. Wcześniej w tym samym tonie wypowiedziała się
    Agnieszka Holland. – Mieszkam i pracuję poza Polską. Kiedy przyjeżdżam,
    uderza mnie fala niedobrego powietrza, coś takiego, jakby w zamkniętym
    pomieszczeniu ktoś bez przerwy puszczał bąki. Jest coś takiego, że jest
    duszno – zwierzyła się mediom reżyser.

    Po deklaracji Śpiewaka zawrzało na twitterze. Tomasz Sommer zwrócił
    uwagę, że Żydzi nie chcą nagłaśniać udzielanej sobie pomocy, bo nie
    zamierzają w żaden sposób okazywać wdzięczności:

    Żydzi "nie mogą znieść retoryki o ratowaniu Żydów
    przez Polaków". No tak, to zrozumiałe. Bo przecież zamiast sadzić
    idiotyczne drzewka wypadałoby się jakoś realnie odwdzięczyć. Dlaczego
    Kneset nie przyznał specjalnych emerytur Polakom, którzy ryzykowali
    życie w tej sprawie?

    — Tomasz Sommer (@1972tomek) 12 marca 2019

    Niewątpliwie reakcja na taką wypowiedź szefa instytucji
    utrzymywanej z kieszeni polskiego podatnika może być tylko jedna:
    natychmiastowa dymisja.

    Źródło: Tok FM


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. Polacy zabili więcej Żydów


    Polacy
    zabili więcej Żydów niż Niemców?! Śpiewak: „Oczywisty fakt
    historyczny". Atakuje Lisickiego: "Największy antysemita w Polsce"

    To „oczywisty fakt historyczny, czy raczej – rzecz niezwykle
    prawdopodobna” - odpowiedział prof. Paweł Śpiewak pytany o tezę czy
    „Polacy podczas II Wojny Światowej mieli zabić więcej Żydów niż
    Niemców”. Te kłamliwe słowa utrzymywany za pieniądze polskich podatników
    dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego powiedział w rozmowie
    z czeską gazetą „Tydenik Echo”.

    Prof. Paweł Śpiewak potwierdził powtarzaną przez prof. Jana
    Grabowskiego tezę, że Polacy mieli zabić większość Żydów, którzy uciekli
    z gett. Zaprzeczał też oczywistym i powszechnie znanym faktom,
    że Niemcy stosowali potworny terror za pomaganie Żydom w okupowanej
    Polsce. Za pomoc Żydom mordowano całe rodziny, a niekiedy pacyfikowano
    całe wsie.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Przeszkadza
    mu prawda?! Prof. Śpiewak: Nie mogę znieść retoryki o ratowaniu Żydów
    przez Polaków. Ten rodzaj polityki jest zabójczy

    Zaatakował
    też redaktorowi naczelnego tygodnika „Do Rzeczy”. Powiedział, że Paweł
    Lisicki jest „jednym z największych antysemitów w Polsce”.

    Jeżeli
    Państwo myśleli, że prof. Śpiewak po cytowaniu zmyślonych słów piłkarza
    Leo Messiego o faszystowskiej Polsce, już nic głupiego nie powie,
    możecie czuć się rozczarowani.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Śpiewak cytuje zmyślone słowa Messiego o „faszystowskiej Polsce” i nie widzi w tym problemu! „To był fake, co z tego?”. WIDEO

    ems/Tydenik Echo/DoRzeczy.pl


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polacy

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polacy
    zabili więcej Żydów niż Niemców?! Śpiewak: „Oczywisty fakt
    historyczny”. Atakuje Lisickiego: „Największy antysemita w Polsce”

    Z przykrością
    przyjęliśmy doniesienia prasowe o treści wywiadu udzielonego przez
    prof. Pawła Śpiewaka czeskiemu czasopismu „Tydenik Echo”. Po raz kolejny
    z ust przedstawiciela polskiej nauki padły w nim oskarżenia pod adresem
    Polaków, którzy, w latach niemieckiej okupacji, mieli rzekomo „zabić
    więcej Żydów niż Niemców”. W wywiadzie tym prof. Śpiewak powtarza
    również nigdy i nigdzie nieudowodnioną tezę, jakoby Polacy „zabili
    większość z 200 tys. Żydów, którzy uciekli z gett”. Dyrektorowi
    Żydowskiego Instytutu Historycznego, profesorowi akademickiemu, nie
    przystoi posługiwać się danymi, które nie znajdują potwierdzenia
    w jakichkolwiek poważnych badaniach naukowych

    — czytamy w oświadczeniu „Apel publicystów i naukowców w sprawie wypowiedzi prof. Pawła Śpiewaka”.

    Ponadto,
    ceniony przez nas jako intelektualista prof. Śpiewak, określił w ww.
    wywiadzie redaktora Pawła Lisickiego mianem „jednego z największych
    antysemitów w Polsce”. Powodem oskarżeń jest fakt, iż w wielu kwestiach
    filozoficznych i historiozoficznych red. Lisicki prezentuje zdanie
    odmienne niż prof. Śpiewak. Wydaje się, iż tak zasłużony przedstawiciel
    polskiej nauki, z poglądami red. Pawła Lisickiego powinien dyskutować
    jednak argumentami merytorycznymi. Tymczasem prof. Śpiewak podejmuje
    próbę wykluczenia oponenta z debaty publicznej za pomocą równie
    ciężkich, co pozbawionych podstaw zarzutów. Zważywszy na zasługi
    i dorobek Pana Profesora (jak choćby pracę „Pamięć po komunizmie”),
    apelujemy o zaprzestanie dewastacji polskiego życia publicznego
    wypowiedziami podobnymi powyższym

    — podkreślają autorzy.

    Na liście
    sygnatariuszy znaleźli się: dr Piotr Gontarczyk, prof. Aleksander
    Nalaskowski, Krzysztof Wyszkowski, prof. Andrzej Nowak, Krzysztof
    Kłopotowski, prof. Piotr Witakowski, ks. Tadeusz Isakowicz -Zaleski,
    prof. Grzegorz Kucharczyk, red. Piotr Semka, prof. Paweł Skibiński,
    prof. Zbigniew Stawrowski, Arkadiusz Gołębiewski (reżyser), Michał
    Lorenc (kompozytor), dr Janusz Janowski (prezes ZPAP), Stanisław
    Markowski (fotografik), Miłosz Lodowski (grafik projektant), Jan
    Pietrzak, red. Aleksandra Rybińska, red. Robert Tekieli, Maciej Pawlicki
    (reżyser), red. Jan Pospieszalski, red. Paweł Nowacki, Krystian Kratiuk
    (red. naczelny Pch24), Wiktor Świetlik (dyr. III Programu Polskiego
    Radia), red. Błażej Torański, dr Józef Orzeł (szef klubu Ronina),
    Tadeusz Płużański (historyk), red. Grzegorz Górny, red. Jacek Karnowski,
    Wojciech Surmacz (prezes Polskiej Agencji Prasowej), red. Michał
    Karnowski, red. Marzena Nykiel, prof. Zbigniew Krysiak, red. Tomasz
    Rowiński (Christianitas), dr Barbara Stanisławczyk, prof. Stanisław
    Mikołajczak, prof. Stefan Zawadzki.

    gah/sdp.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. Prof. Śpiewak atakuje


    Prof.
    Śpiewak atakuje "Solidarność"! "Stała się partią polityczną o poglądach
    nacjonalistycznych, antywolnościowych w dużej mierze"

    "'Solidarność' dzisiejsza i ta, która była kiedyś, nie mają ze sobą nic wspólnego poza nazwą" - stwierdził prof. Śpiewak.

    W programie „Fakty po Faktach” (TVN24) prezydent Gdańska
    Aleksandra Dulkiewicz, prof. Paweł Śpiewak i prof. i Tomasz Nałęcz
    wypowiadali się na temat obchodów kolejnej rocznicy wyborów 4 czerwca.
    Nie zabrakło krytyki PiS i obecnych władz „Solidarności”.

    Okrągły Stół to bardzo ważny symbol, który niestety dla
    niektórych oznacza też spór. (…) Symbolika stołu w 30 rocznicę obrad
    Okrągłego Stołu i 4 czerwca myślę jest szalenie ważna w dzisiejszej
    Polsce. (…) Decyzja piątkowa jest decyzją haniebną, bo dotyczy nie tylko
    4 czerwca, dotyczy także innych ważnych dat w historii Polski (…) Nie
    widzę powodu, dla którego jeden z wielu podmiotów życia publicznego,
    jakim jest Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej
    ma zajmować Plac Solidarności, który jest dobrem wspólnym nas
    wszystkich. (…) To jest miejsce święte dla każdego

    — mówiła Aleksandra Dulkiewicz.

    „Solidarność”
    obecnie, do której niestety jeszcze należę, stała się partią polityczną
    i reprezentuje jej interesy. Straciła swoją autonomię i niezależność.
    To partia o bardzo mocnych i obcych mi poglądach – nacjonalistycznych,
    agresywnych, antywolnościowych w dużej mierze. (…) „Solidarność”
    dzisiejsza i ta, która była kiedyś, nie mają ze sobą nic wspólnego
    poza nazwą

    — stwierdził z kolei prof. Paweł Śpiewak.

    Prof.
    Tomasz Nałęcz oburzył się, że w poprzednich latach politycy PiS nie
    czcili wyborów z 4 czerwca 1989 roku jako wielkiego wydarzenia.

    W ogóle
    nie obchodzili. Jest wielkim skandalem, że do tej pory ani razu
    urzędujący prezydent bądź premierzy ani razu nie uczestniczyli w żadnych
    obchodach 4 czerwca

    — powiedział.

    Jak
    widać, przedstawiciele lewicowo-liberalnych elit nie mogą pogodzić się
    z tym, że niektóre środowiska w Polsce mogą oceniać takie wydarzenia jak
    wybory z 4 czerwca 1989 roku w inny sposób niż oni.

    as/TVN24

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. Prof. Śpiewak nienawidzi

    Prof. Śpiewak nienawidzi Polski i Polaków? „Nie mogę znieść retoryki ratowania Żydów przez Polaków”

    Prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu
    Historycznego, był gościem w programie „Tłit” w Wirtualnej Polsce.
    Bardzo starał się udowodnić, że no niby Polacy ratowali Żydów, ale
    pamiętajmy o szmalcownikach! Jak widać, by zostać dyrektorem, atak na
    polskie społeczeństwo to część rutynowych obowiązków.

    Nie mogę znieść retoryki ratowania Żydów przez Polaków. To
    retoryka, która staje się elementem propagandy (…) używanie tego
    doświadczenia po to, by udowodnić całemu światu i sobie samym, że Polacy
    są narodem wyjątkowym, bo ratowali Żydów, zapominając o szmalcownikach,
    jest mówieniem nieprawdy
    – powiedział w programie „Tłit” prof. Paweł Śpiewak.

    Jednym z problemów dyskutowanych szeroko jest problem ratowania
    Żydów w Polsce. Pamiętajmy też o tym i na to są dowody, że ocalonych
    Żydów po stronie aryjskiej w czasie wojny na 3,3 mln, które żyły przed
    wojną było tylko 20 tys. osób. To bardzo mało. W stosunku do całości,
    jaką stanowili Żydzi w Polsce przedwojennej, to bardzo mała liczba
    – powiedział Śpiewak, nie wspominając, że Niemcy napadając na Polskę, mordowali za każdą próbę ratowania Żydów.

    Tylku w Polsce była kara śmierci za ukrywanie Żydów. Ale wiadomo, o
    tym to już wspomnieć nie ma po co bo by te informacje zaburzyły przekaz
    Polaka-antysemity.

    Prof. Śpiewak mówił w programie także m.in. o tym, że mur między
    Polakami a Żydami był realny, a „wojna, która oddaliła Żydów od Polaków,
    ten mur tylko wzmocniła”.

    Są ocaleni, ale ci, którzy ratowali byli wydawani przez
    sąsiadów. Na jednego ratującego Żydów Polaka, było kilku szmalcowników,
    którzy chcieli na tym zarobić lub donosili z tzw. „czystego altruizmu”.
    Musimy pamiętać, że to się tak działo (…) Złożoność sprawy jest na tyle
    duża, że mówienie wyłącznie o sprawiedliwych, a zapominanie, że działo
    się to w trudnym środowisku polskim, które przez okres międzywojenny
    było poddane antysemickiej propagandzie. Mur między Polakami, a Żydami
    był murem mentalnym, realnym. Wojna oddzieliła Żydów od Polaków
    – powiedział w programie „Tłit”.

    Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego powiedział także, że
    „chodzi o to, żeby nie robić z siebie narodu wyjątkowego, wyjątkowo
    miłosiernego, dobrego”.

    Nie mogę znieść retoryki ratowania Żydów przez Polaków. To
    retoryka, która staje się elementem propagandy. Owszem, mówi się o tym,
    jest to fakt historyczny. Działała w Polsce Żegota. Było dużo sióstr
    zakonnych, które ratowały Żydów. Natomiast używanie tego doświadczenia
    po to, by udowodnić całemu światu i sobie samym, że Polacy są narodem
    wyjątkowym, bo ratowali Żydów, zapominając o szmalcownikach, jest
    mówieniem nieprawdy. Ja chcę, by propagandę zastąpił prawdziwy obraz
    rzeczywistości
    – stwierdził dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.

    Źródło: wp.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. To jest niepojęte! Prof.


    To jest niepojęte! Prof. Paweł Śpiewak broni kłamliwego tekstu Gessen z "New Yorkera" w prorosyjskim "Sputniku"

    za publicystką wstawił się prof. Paweł Śpiewak. W trakcie rozmowy
    z prorosyjskim portalem sputniknews.com wyjaśniał, że „dziennikarka
    miała na myśli tylko to, że polskie władze próbują troszeczkę
    „ucukrować” relacje polsko-żydowskie”.

    Nie trzeba
    tej pani niczego innego przypisywać. Mam wrażenie, że Polacy strasznie
    mocno na ten artykuł zareagowali i czują się bardzo dotknięci niektórymi
    sformułowaniami. Ale jeżeli chodzi o przypisywanie Polakom zamordowania
    3 mln Żydów, to takiej tezy nikt nigdy absolutnie nie wygłosił

    — powiedział.

    Jak przekonywał socjolog „Fundacja Reduta Dobrego Imienia i PiS, która ją popiera, były głównymi motorami całej tej sprawy”.

    Posłużyła
    ona jako pretekst do ataku na prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbarę
    Engelking. Ze wszech miar wyrok nie jest uzasadniony dobrze i mam
    nadzieję, że będzie wniesione odwołanie

    — mówił prof. Śpiewak.

    Podejrzewam, że polscy politycy nie mają żadnych kompetencji, żeby w ogóle oceniać tę książkę („Dalej jest noc” – red.)

    — dodał.

    Gessen próbuje się tłumaczyć

    Dziennikarka
    w odpowiedzi na reakcję polskiej dyplomacji na jej artykuł, wydała
    oświadczenie, w którym próbowała tłumaczyć się z całej sprawy. Jak
    przekonywała „większość reakcji skupia się na jednym zdaniu” jej
    niedawnego artykułu.

    Kłamliwy tekst „NY” nt. Polaków spotkał się z międzynarodową krytyką! Komitet Żydów Amerykańskich wydał oświadczenie

    Kim jest autorka? To aktywistka LGBT

    Kim jest autorka tekstu w „The New Yorker”? To Masha

    Gessen, amerykańsko-rosyjska dziennikarka pochodzenia żydowskiego,

    autorka książek o tematyce społeczno-politycznej oraz znana

    aktywistka LGBT.

    Przez kilka miesięcy w roku 2012 była redaktorką naczelną rosyjskiego miesięcznika Wokrug Swieta,

    od 2017 jest pracuje we wspomnianym już tygodniku „The New Yorker”.

    Mieszka w Nowym Jorku wraz z poślubioną w USA rosyjską działaczką LGBT.

    Jest

    drobna, czarnowłosa, nosi kolczyki i pierścionki, a jednocześnie

    marynarki i koszule. Tnie włosy po męsku, goli skronie, zostawiając

    sobie siwiejącą czuprynę. Z żoną Darią Oreszkiną, z którą wcześniej

    mieszkała w Moskwie, a od siedmiu lat żyje w Nowym Jorku, wychowuje

    troje potomstwa. Starszego syna adoptowała, reszta rodzeństwa

    to biologiczne dzieci obu pań. Pierwszą żoną Mashy była Swietłana

    Generałowa, która podobnie jak Gessen działała w Moskwie na rzecz praw

    osób LGBT

    — tak opisuję ją „Gazeta Wyborcza”, przy

    okazji artykułu nt. książki Gessen o autorytaryzmie, Władimirze Putinie

    i Donaldzie Trumpie.

    Z prezydentem

    Federacji Rosyjskiej rozmawiała dwa razy – pierwszy raz przez telefon,

    kiedy zadzwonił do niej, aby zaprosić ją na Kreml, drugi raz, gdy

    przyjęła jego zaproszenie

    — przedstawiono.

    Niebinarna osoba”, która prosi, by nazywać ją „oni”

    Jednak

    Gessen to nie tylko aktywistka LGBT. Jakiś czas temu ogłosiła, że jest

    osobą „trans, niebinarną” (nie chce określać swojej tożsamości płciowej

    za pomocą kategorii męskości i kobiecości). W czerwcu napisała

    na Twitterze, że prosi wszystkich, aby od tej pory, pisząc o niej,

    używali zaimka „they” („oni”) zamiast „she” („ona”).

    Myśl

    o tym, aby określać się jako osoba niebinarna, dojrzewała we mnie

    od dziesięciu lat. To była ewolucja, którą przyśpieszyły moje problemy

    ze zdrowiem: dziedziczę po kobiecej linii rodziny skłonność

    do złośliwego raka piersi z powikłaniami. Przeszłam więc kilka

    zapobiegawczych operacji, m.in. mastektomię. Dlatego łatwiej było

    mi przyjąć niebinarną tożsamość

    — opowiadała w wywiadzie dla kanadyjskiego radia CBC.

    Ostra reakcja Forum Żydów Polskich na artykuł New Yorkera. "Monstrualne kłamstwo"

    Ostra reakcja Forum Żydów Polskich na artykuł New Yorkera. "Monstrualne kłamstwo"


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. Śpiewak: Pamiętam zaczepki


    Śpiewak: Pamiętam zaczepki Ligi Polskich Rodzin. Mówili "daliśmy ci przeżyć"

    "Chciałbym, żeby historia była opowiedziana tak, jak ją
    odczuwali ludzie, a nie tak, jak ją budują historycy ideologowie" - mówi
    Paweł Śpiewak w rozmowie z Magdaleną Rigamonti.
    Pan jest Żydem.
    Podejrzany jestem.
    Panie profesorze...
    Kiedy byłem w polityce, w Sejmie, od 2005 r., to co i raz słyszałem, że podejrzany jestem.
    Był pan posłem Platformy Obywatelskiej.
    Trzeba pamiętać, że wtedy w parlamencie była taka grupa, która nazywała się Liga Polskich Rodzin.
    Z Romanem Giertychem na czele.
    Pamiętam ich zaczepki w moją stronę.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. Sylwestrowy atak prof.


    Sylwestrowy atak prof. Śpiewaka: Gdybym był Francuzem, pytałbym dziś: po cholerę przyjmowaliśmy do UE kraje Europy Wschodniej


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Hitler, Stalin i czerwona nitka na nadgarstku Putina. Dyktatorzy

    Demonoszwili i Biesoszwili

    Podobieństwa między nazizmem a bolszewizmem są gołym okiem widoczne (na oddzielną uwagę zasługuje to, że aby skryć bezpośrednie skojarzenia nazizmu z socjalizmem, Sowieci jako główną zbrodniczą ideologię wylansowali faszyzm). Mało kto jednak wie, że krwawy sowiecki reżim, tak jak i niemiecki nazistowski, rodził się w oparach magii, okultyzmu, ezoteryki, wśród poszukiwań po całym świecie zaginionych ras półbogów.(.)
    Ruski mir to nie jest teoria spiskowa, podobnie jak nie był nią niemiecki narodowy socjalizm czy sowiecki bolszewizm.

    Już Marks oddawał się tajemnym praktykom, pisał wiersze, które według niektórych badaczy wskazują, że mógł być nawet wyznawcą szatana. Wiadomo na pewno, że nie mył się wcale i śmierdział niemożebnie, był człowiekiem z piekła rodem, który trójce swych dzieci pozwolił umrzeć z niedożywienia, znęcał się na własną żoną i wykańczał ją chorobami przywlekanymi z londyńskich domów publicznych. Jego dwie córki popełniły samobójstwo. Czy jego alkoholizm, sadyzm, szaleństwa, bezeceństwa miały wpływ na teorie, które przedstawiał, prace które pisał? Niewątpliwie.

    Wśród XIX – wiecznych socjalistów i anarchistów nie brakowało czcicieli szatana, który miał być pierwszym rewolucjonistą i wzorem do naśladowania. Przyjaciel Marksa, słynny rosyjski anarchista Michaił Bakunin pisał tak: „Diabeł jest pierwszym wolnomyślicielem i zbawicielem świata. On uwolnił Adama, wycisnął mu na czole zwycięstwo i wolność ludzkości przez uczynienie go nieposłusznym”.

    Fascynacje satanizmem, ezoteryką, mocami tajemnymi przechodziły na kolejne pokolenia rewolucjonistów i zbrodniarzy. Pierwszy bolszewicki komisarz ludowy do spraw oświaty Anatolij Łunaczarski w szatanie widział bóstwo Religii Gatunku Ludzkiego.

    Józef Stalin swe pierwsze prace podpisywał pseudonimami Demonoszwili i Biesoszwili. Kiedy już zasiadł na Kremlu na bolszewickim tronie, chętnie przyjmował i słuchał rad urodzonego w Górze Kalwarii polskiego jasnowidza żydowskiego pochodzenia, hipnotyzera Srula (później Wolfa) Messinga. Stalin miał spotykać się także ze słynną Matroną Moskiewską – Matroną Nikonową, późniejszą świętą rosyjskiej cerkwi. Ta przepowiadała tyranowi przyszłość.

    Niemcy, Rosja, Indie

    Podobnie za górami, za lasami po drugiej stronie kontynentu, czyli w Niemczech magami, wróżami, okultystami, astrologami otaczali się wodzowie III Rzeszy, Hitler i Himmler. Eric Kurlander w książce „Demony Hitlera. Ezoteryczne korzenie III Rzeszy" pisze, iż ostateczną decyzję o napaści na Polskę Hitler miał podjąć, gdy na północnym niebie dostrzegł „omen oświetlający jego i przyjaciół”.

    Fascynacje naczelnych nazistów czy bolszewików nie były tylko ich osobistymi sprawami, ale miały wpływ na to, jak sprawowali swe tyranie, na to, że zaprzęgli machinę państwa do realizacji swych szaleńczych wizji. I w jednym, i w drugim przypadku jedną z sił napędowych były często wykluczające się teorie, majaki, które trudno nawet usystematyzować czy poddać jakiejkolwiek racjonalnej ocenie.
    (..)
    Nieśmiertelny Rosjanin

    Jeden z kremlowskich ideologów, „mistyk”, syn oficera wojskowego wywiadu GRU Aleksander Dugin, ojciec zabitej ostatnio w zamachu Darii, uważa, że bolszewizm od samego początku był pod wpływem staroegipskich wierzeń o zmartwychwstaniu oraz potrzebie zachowania i transformacji ciał do nowego życia. To dlatego na Placu Czerwonym w mauzoleum zbudowanym na planie egipskich piramid złożone jest zabalsamowane ciało Lenina. Oddzielnie magazynowany jest jego zakonserwowany mózg.

    Wódz bolszewickiej rewolucji, jak egipscy faraoni, czeka na powrót do życia. Choćby w postaci sklonowanej, o czym w 1997 roku mówiło nawet szefostwo mauzoleum.

    Tego samego w przyszłości miał też dostąpić słuszny klasowo lud pracujący. Odpowiednio przerobiony proletariusz miał zniszczyć bogów i sam się jednym z nich stać jako człowiek kosmiczny, Antropos, który – jak pisał poeta Wielimir Chlebnikow – ma być „sumą Bestii i Liczby”. W kulturze masowej ten człek kosmiczny objawiał się też jako ss – man z tajnych nazistowskich baz na księżycu.

    Na Marsie zaś miał panować tak rozwinięty komunizm, że nawet jednostki nie istnieją, a przynajmniej nie mają ani płci, ani wieku. Tak to w swej powieści „Czerwona Gwiazda” opisywał polityk, pisarz, filozof, alchemik, wielki przyjaciel Lenina Aleksandr Bogdanow, a właściwie urodzony w 1873 roku w należącej dziś do Polski Sokółce Aleksander Malinowski.

    W latach 70. XX wieku w Związku Sowieckim zrodziła się więc juwenologia – nauka o odmładzaniu organizmów. Jej praktycznym zadaniem było też utrzymywanie przy życiu pogrążających się w mrokach demencji kremlowskich starców. Sowiecki botanik Wasilij Kuprewicz pisał: „Natura, która wymyśliła śmierć, musi nam też podpowiedzieć sposoby walki z nią”. Dziś rosyjscy juwenolodzy zajmują się grzebaniem w genach.

    Jednym z wariantów wierzeń w nieśmiertelnego Rosjanina był kosmizm – teoria o szczególnych więzach człowieka ze wszechświatem. W tych mniemaniach kosmos był rozumną ogarniającą wszystko istotą czy też rzeczywistością. W tej mielonce mitów i bajań znalazło się też miejsce na panslawizm i teorię o rosyjskiej duszy.

    Naukowcy do dziś prowadzą badania oparte o halucynacje zmarłego w 1959 roku Daniiła Andriejewa. W ciągu 12 lat pobytu w więzieniach miał częste wizje o naturze tego świata. Otóż, rządzą nim monstra uitroary, które walczą ze sobą o władzę nad nim za pomocą tworzonych przez siebie i sterowanych umysłem narodów. Rosyjscy badacze zajmują się nie analizą spisanych w jego książce „Róża Świata” tekstów, ale prawdziwością jego teorii. (...)
    I trudno się nawet dziwić człowiekowi sowieckiemu, a teraz rosyjskiemu, skoro w oparach wierzeń i szaleństwa odnajduje się nawet on – sam wódz zbrodniczego kraju Władimir Władimirowicz Putin. Tak jak Hitler spoglądał w niebo, wypatrując znaków, tak jak Stalin uczestniczył w seansach Srula Messinga i Matrony Nikonowej, tak i Putin 13 lutego, a więc na 9 dni przed napaścią na Ukrainę, w swej rezydencji Boczarowy Ruczaj szukał odpowiedzi we wróżbach. Pod nóż poszedł wtedy ponoć ofiarny orzeł. Włodzimierz Putin dowiedział się, że wygra i zostanie największym przywódcą świata, więc spuścił swe hordy orków i najechał Ukrainę.

    Towarzyszem magicznych rytuałów i guseł jest faworyt Putina, nieudolny i skorumpowany minister obrony Siergiej Szojgu. Być może nawet zawdzięcza swą wielką karierę temu, że wciągnął byłego kagiebistę Putina w świat szamańskiej magii i obrzędów.

    O wierze kremlowskiego tyrana w czary i okultyzm mówił m.in. rozmowie z „New York Times” Aleksander Nawalny. – Putin ma obsesję na punkcie okultyzmu i chodzi z czerwoną nicią na nadgarstku. Pewnego dnia okaże się, że prezydent Rosji podejmuje decyzje za radą staruszka z lasu lub jakiegoś pokemona – opowiadał polityk.

    Czerwona nić ma chronić Putina przed wpływem złej energii i złym spojrzeniem. Podobno prezydent Rosji to racjonalny, kalkulujący człowiek. Być może, racjonalny jak Hitler czy Stalin. Tak czy owak nie zadbał, by jego żołdakom nie zabrakło czerwonej nitki i dlatego ponoszą teraz porażki na Ukrainie. A może dostawy nici z Niemiec i Francji rozkradli generałowie.

    – Dariusz Matuszak
    https://tygodnik.tvp.pl/62758925/hitler-stalin-i-czerwona-nitka-na-nadga...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl