Wiesław S. Kuniczak donosi na Jana Pawła II i Zbigniewa Brzezińskiego cz. 2

avatar użytkownika kazef

 

(…)

W dniu, w którym Kuniczak wylądował w Warszawie, 24 marca 1978 r., inspektor Wydziału I Departamentu II MSW mjr H. Połeć, otrzymał raport TW „Roberta”, opisujący poprzedni pobyt pisarza w Polsce. Raport został przekazany do Naczelnika Wydziału II Departamentu I MSW. „Robert” oczekiwał, że Kuniczak skontaktuje się z nim z racji starej znajomości i zgłaszał gotowość do przekazywania służbie bezpieczeństwa informacji o pobycie Kuniczaka w Polsce.

28 marca 1978 r. st. inspektor Wydziału I Departamentu II MSW ppłk Stanisław Ojrzyński pisząc w notatce skierowanej do swojego przełożonego: „proszę Tow. Dyrektora o zgodę na podjęcie dialogu z K.[uniczakiem]”, zwracał się w gruncie rzeczy o zgodę na wcielenie się w rolę „Stanisława Kamińskiego”. Ojrzyński oceniał wprawdzie, że Kuniczak mógł w rozmowach z „Hixem” „świadomie zawyżać swoje możliwości jako ew. źródła informacji”, ale „należy podjąć z nim dialog operacyjny w czasie jego pobytu w kraju (od. 24.III do 6.IV. br), ryzyko bowiem ew. prowokacji jest minimalne – nie występuje również większe zagrożenia dla Hixa, który wraca do kraju latem br.”

„Stanisław Kamiński” uzyskał od szefa szybką zgodę na poprowadzenie sprawy i już 29 marca odbył z Kuniczakiem pierwsze, kilkugodzinne spotkanie. Rozmowa zaczęła się od wzajemnego poznania się; pisarz opowiedział swój życiorys, mówił o przemycie nakotyków i uwięzieniu, „nękaniu przez FBI” pod koniec lat 60-tych (cofnięcie kredytów, dyskredytacja wśród znajomych za kampanię krytyczną wobec rządu polskiego na uchodźstwie podczas promocji wśród Polonii książki The Thousand Hour Day). Przedstawił swoje plany pisarskie (w 1978 ma wyjść My Name is Million, a w 1979 r. The March). Zapytany o kontakty wymienił: Zbigniewa Brzezińskiego, Klementa Zabłockiego, Mittchela Kobelińskiego, Edmunda Muskiego oraz inne osoby ze świata amerykańskiej nauki, literatury i mediów. „Kamiński” poprosił o sporządzenie życiorysu i wykazu kontaktów – Kuniczak „zgodził się bez oporów”. Pisarz mówił, że po roku nieobecności w USA musi odnowić swoje kontakty, „jest jednak przekonany, że nie będzie miał z tym trudności, szczególnie po opublikowaniu dwóch kolejnych książek”. W dalszej części rozmowy „Kamiński” nawiązał do rozmów z „Hixem”, pytając co pisarz miał na myśli, gdy deklarował, że chciałby pomóc krajowi. Kuniczak oznajmił, że „swoje możliwości widzi na polu kulturalnym”, a składając deklarację w Londynie „nie kierował się ani chęcią zysku, ani też innymi ukrytymi celami”. Jego deklaracja „wynika z pobudek patriotycznych, a jedyną ‘gratyfikacją’, jaką chciałby uzyskać, byłoby zapewnienie mu przez nas możliwości osiedlenia się w Polsce na stare lata”. „Kamiński” jasno określił pole zainteresowania ze strony swojego resortu: interesuje go wiedza Kuniczaka „na odcinku” amerykańskim, a pytany przez pisarza, czy zaczeka na „odnowienie kontaktów”, odrzekł: „Nie ma pośpiechu”.

Jak się wydaje tempo nawiązywania z Kuniczakiem współpracy i swobodne przechodzenie do kolejnych etapów zaskoczyło podpułkownika SB i wzbudziło jego podejrzliwość, co do ewentualnej prowokacji „ze strony ASS czy innych wrogich służb”. Postanowił postraszyć rozmówcę i w pewnym momencie powiedział, że jeśli Kuniczak „występując z propozycją ma jakieś inne ukryte cele, (…) wcześniej czy później zostanie to ujawnione, a co do konsekwencji dla jego osoby, to lepiej wolałbym o tym nie mówić”. Reakcja Kuniczka była „jak najbardziej prawidłowa” i uspokoiła „Kamińskiego”: „nie zauważyłem żadnych oznak zdenerwowania z jego strony, ani żadnej próby wycofania się z propozycji, czy zmiany płaszczyzny współpracy”.

Nawiązując do „znajomości” z „Hixem” „Kamiński” zapytał, jakiej pomocy oczekuje od niego Kuniczak. Ten prosił o wsparcie przy przedłużenia studiów w Warszawie dla dwóch stypendystek amerykańskich („Kamiński” radził załatwienie tych spraw oficjalnymi kanałami) oraz przy wydaniu w języku polskim Dnia tysiąca godzin przetłumaczonego przez tłumacza Hemingwaya – Bronisława Zielińskiego. Funkcjonariusz SB był zadowolony, że pisarz nie pytał go o szczegóły znajomości z „Hixem”, ani też nie spytał „wprost o nazwę instytucji czy organizacji, w której pracuję”. Ograniczył się zatem do stwierdzenia, że interesuje się stosunkami polsko-amerykańskimi i kończąc rozmowę, umówił się na kolejny dzień, oczekując przyniesienia przez Kuniczaka obiecanych notatek, a ze swej strony zapewniając, że deklaracja piszarza zostanie „rozpatrzona”.

Następnego dnia, podczas drugiej rozmowy, pisarz przekazał życiorys, informację o kontaktach oraz notatkę na temat inwigilowania go przez FBI w latach 60-tych. „Kamiński” zareagował jak wysoki rangą oficer prowadzący w stosunku do swojego agenta: wskazał na występujące braki i zwrócił uwagę, że dokumenty dla niego „winny być opracowywane w formie zwięzłej, konkretnej i w stylu prostym, a nie ‘literackim’”. Kuniczak powiedział, że robił to po raz pierwszy i następnym razem dostosuje się do wskazówek.

„Kamiński” przedstawił konkretne warunki współpracy: 1) „pomoc” ma być poufna, 2) dotyczyć będzie stosunków USA-Polska, 3) informacje będą przekazywane na piśmie i podpisywane wybranym przez siebie pseudonimem, 4) kontakty z „łącznikiem” odbywać się będą w sposób zakonspirowany.

(…)

Napisany i podpisany przez Kuniczaka cyrograf: zobowiązanie o współpracy oraz sporządzone później własnoręcznie notatki i raporty/donosy znajdują się dziś w materiałach sprawy o kryptonimie „Rymwid”. W czasie pisania zobowiązania Kuniczak zapytał, z jaką instytucją czy organizacją będzie współpracował. „Ze służbą informacyjną PRL” – odpowiedział Ojrzyński, co pisarz umieścił w zobowiązaniu. „I, Wiesław Stanisław Kuniczak, an American citizen by naturalization, hereby declare my intention to participate in confidential cooperation with the Information Services of the PRL in the area of bilateral Polish-American relations. I undertake to keep secret the Fact and content of this cooperation as far as any other parties are concerned. Information passed on by myself will be signed as ‘Rymwid’ (RYMWID). 31 March 1978. Wiesław Stanisław Kuniczak” – napisał odręcznie po angielsku, dołączając swoje dwie różne fotografie en face.

(…)

 

 

 

Powyższy tekst jest fragmentem rozdziału Kryptonim „Rymwid”. Gry operacyjne W. S. Kuniczaka zamieszczonego w wydanej właśnie książce Krzysztofa Zajączkowskiego Wokół tajemnic Westerplatte.

 

Wiesław Stanisław Kuniczak urodził się we Lwowie w 1930 r. W czasie wojny wraz z rodzicami przedostał się do Anglii, a w 1950 r. wyjechał do USA. Po ukończeniu Uniwersytetu Columbia pracował jako dziennikarz. Wielkim sukcesem Kuniczaka okazała się bestsellerowa powieść The Thousand Hour Day (1961) poświęcona polskiej kampanii wrześniowej. Kolejne tomy wojennej trylogii The March ­ (o polskich zesłańcach na Syberię zdążających do armii gen. Andersa, z przejmującymi opisami katyńskiego ludobójstwa) i Valedictory  (o losach żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych w Anglii) nie spotkały się już z takim przyjęciem jak The Thousand Hour Day .  W latach 80. Kuniczak podjął się tłumaczenia Trylogii Henryka Sienkiewicza na jezyk angielski. Kolejne tomy With Fire and Sword, The Deluge  and Fire in the Steppe ukazywały się w USA, ale mimo zabiegów translatorskich Kuniczaka zmierzających do przybliżenia amerykańskiemu, współczesnemu czytelnikowi realiów stepowego świata, jego praca nie znalazła szerszego uznania.  Wiesław S. Kuniczak zmarł w 2000 r. Jego książki do dzis nie zostały przetłumaczone na język polski. 

 

8 komentarzy

avatar użytkownika Andy-aandy

1. Czy to było przetłumaczone? czy nie?

W tekscie jest to niejasne...

"oraz przy wydaniu w języku polskim Dnia tysiąca godzin przetłumaczonego przez tłumacza Hemingwaya – Bronisława Zielińskiego. "

 Andy — serendipity

avatar użytkownika kazef

2. @Andy-aandy

Szanowny Panie,

Bronisław Zieliński zabrał się za tłumaczenie „The Thousand Hour Day" dla wydawnictwa Czytelnik. To był rok 1978, miało to związek "operacyjnymi grami" wokół Kuniczaka, o których mowa w kolejnych prezentowanych tu notkach. W 1985 r. Zieliński zmarł, co ostatecznie zakończyło projekt.

Dopiero w latach 1992-1993 pojawiła się kolejna szansa na publikację. Pierwsze dwa tomy przetłumaczył Juliusz Kydryński, trzeci tom prof. Jerzy R. Krzyżanowski, znawca prozy Kuniczaka (opublikował w kilku pismach jej fragmenty w j. polskim). W nowej sytuacji politycznej wydawało się, że wydawnictwo, z którym nawiązano kontakt, doprowadzi rzecz do końca. Tak się jednak nie stało. Do dziś gotowe tłumaczenia czekają na wydawcę. Prowdopodobnie po śmierci Kuniczaka pojawiły sie również problemy z nabyciem praw autorskich.

Jeśli Pan może - proszę napisać o swojej rozmowie z Kuniczakiem. W którym to było roku?

avatar użytkownika Maryla

3. @kazef

i to wszystko działo się w 1978 roku, kiedy Gierek zachęcał wręcz Polonię do powrotu i inwestowania w Polsce. Wierzyć się nie chce.... Miał możliwość wyjścia z matni, a on sam sie napraszał.

"Jego deklaracja „wynika z pobudek patriotycznych, a jedyną ‘gratyfikacją’, jaką chciałby uzyskać, byłoby zapewnienie mu przez nas możliwości osiedlenia się w Polsce na stare lata”

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

4. @Maryla

Gratyfikacja dla "Rymwida" była też finansowa. O tym w dalszych częściach. Tow. Gierek też się pojawi.

avatar użytkownika Andy-aandy

5. Rozmawiałem z nim w 1993 roku...

Glównie o Polonii, jego pracy jako tłumacza i odrobinę o jego życiu... To było 2 lata po ukończeniu przez niego pracy nad tłumaczeniem Trylogii", z czego bardzo się cieszył...

A także o zorganizowaniu przez niego Writers Institute przy Mercy College w Eri. A przy okazji stwierdził, że Polonii nie udało się wykreować swojego wielkiego pisarza w Stanach — "world class personality"...

Mówił też o tym, że gdy po przybyciu do USA swoim znajomym mówił o swoich planach zostania pisarzem — oni wysyłali go do pracy do jakiejś fabryki... Bowiem, właśnie to miało być właściwe dla świeżego imigranta... [sic!]

Nic nie mówił o tym, że jeździł do Polski.

 Andy — serendipity

avatar użytkownika Andy-aandy

6. i jeszcze to...

Był bardzo inteligentnym człowiekiem...

Nieżyjący już, znany amerykański autor polskiego pochodzenia W.S. Kuniczak powiedział w jednym z wywiadów, że wykreowanie znakomitego pisarza zależy od tego „how the minds are set”, czyli sposobu nastawionia naszych umysłów, a nie od systemu.

I stwierdził, że jeżeli rzeczywiście literatura jest czymś najistotniejszym (the highest point) w kulturze narodowej — to pisarz jest czubkiem strzały (the arrowhead) w tej kulturze.

Kuniczak podkreślił też, że wykreowanie pisarza będącego „world class personality” wymaga pracy całych generacji — a przy tym „jest to proces intelektualnej i kulturalnej rafinacji”. I dopiero po tym procesie oczyszczania otrzymujemy „człowieka mogącego mówić do całego świata.”

 Andy — serendipity

avatar użytkownika kazef

7. @Andy-aandy

Dziękuję za to wspomnienie.
Rozmawiał Pan zatem z pisarzem, dla którego największym życiowym niepowodzeniem stał się brak czytelniczego sukcesu i zupełna nierozpoznawalnośc jego twórczości w Polsce. Mówił czasem, że Kapuścińskiemu się powiodło, a jemu nie.
Jego stosunki z Polonią układały się bardzo różnie.
Życie osobiste miał bardzo burzliwe, ale nie chcę wchodzić w te sprawy. Wystarczy, że weszła w to bezpieka.

W kazdym razie chęć zaistnienia na polskim rynku była z pewnością jedną z przyczyn nawiązania przez Kuniczaka współpracy z komunistycznymi służbami. Nie dziwię się, że "nic nie mówił o tym, że jeździł do Polski".

avatar użytkownika kazef

8. @Andy-aandy

Jeszcze na temat drugiej części Panskiego komentarza:

"Kuniczak podkreślił też, że wykreowanie pisarza będącego „world class personality” wymaga pracy całych generacji — a przy tym „jest to proces intelektualnej i kulturalnej rafinacji”.

Niestety. Zapomniał dodać, że postanowił się wykreować na "pisarza generacji" przy pomocy znacznie prostszych metod - współpracując funkcjonariuszami komunistycznych służb.