Biedroń oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej policjanta podczas zatrzymania 11 listopada 2010 r.

avatar użytkownika Maryla

Sprawa lewackiej burdy zwołanej przez Sewka Blumsztajna przeciwko Marszowi w Swięto Niepodległości 11 listopada 2010. Gwizdki do wygwizdania biało-czerwonej, aktorzy przebrani w pasiaki, burdy lewactwa, ataki Antify na Marsz.

"Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście Biedroń oświadczył, że nie uderzył policjanta, a zarzut jest kuriozalny. Dodał, że to on sam został pobity podczas zatrzymania przez policję, która naruszyła wiele procedur. Policjant Tomasz B. podtrzymał przed sądem, że został uderzony w twarz przez Biedronia.

Chodzi o zamieszki podczas demonstracji narodowców w dniu Święta Niepodległości w Warszawie 2010 r. Biedroń - według policji - był wśród osób, które rzucały kamieniami i racami w stronę marszu narodowców. Policja próbowała nie dopuścić do konfrontacji. Z zeznań policjantów wynika, że Biedroń chwycił jednego z nich, Tomasza B., i próbował mu wyrwać pałkę, a potem uderzył go w twarz.

 
 

W 2011 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście skierowała do sądu akt oskarżenia. Czyn zarzucany Biedroniowi zagrożony jest karą grzywny, karą ograniczenia wolności lub do 3 lat pozbawienia wolności. Sąd może odstąpić od kary, jeśli czyn wywołało niewłaściwe zachowanie funkcjonariusza.

Prokurator nie stawił się w sądzie. Akt oskarżenia odczytała protokolantka. W wyjaśnieniach przed sądem Biedroń powiedział, że był obserwatorem kontrmarszu ONR z ramienia Kampanii Przeciw Homofobii. Dodał, że w pewnym momencie policyjny kordon zaczął energicznie spychać kontrmanifestację z ulicy. Spowodowało to, że osoby postronne zmieszały się z uczestnikami kontrmarszu, którzy nie mieli się gdzie odsunąć, bo blokowały to stojące auta.

- Policjant Tomasz B. złapał mnie za płaszcz i wyrwał z tłumu - zeznał poseł, według którego B. usiłował też kopnąć go w krocze. Próbował mnie popychać pałką, co mnie bolało; nie chwytałem za nią; nie uderzyłem go też w twarz - oświadczył Biedroń. Dodał, że nigdy nie używa przemocy, zwłaszcza wobec policji, a ponadto waży mniej od B.

- Zostałem przejęty przez innych funkcjonariuszy, którzy chwycili mnie za ręce i nogi, i przenieśli jak worek ziemniaków - zeznał poseł, okazując obrazujące to zdjęcia. Używano przemocy, która sprawiała mi olbrzymi ból; krwawił mi nos - powiedział Biedroń. Gdy spytał policjantów, za co go zatrzymują, usłyszał: Za jajco! (według B. nie powiedzieli tego policjanci).

Według Biedronia Tomasz B. zaczął ciągnąć go za szalik, co sprawiło, że zaczął się dusić. Poprosiłem, by tego nie robił; ale on nie reagował - dodał poseł. Podkreślił, że gdy skuty kajdankami znalazł się w radiowozie, B. uderzył go ręką w twarz i w brzuch. Mówił, że "mnie zaj...e" - zeznał Biedroń.

Na komendzie prosił policję o pomoc lekarza i umożliwienie kontaktu z bliskimi oraz z adwokatem. Lekarz polecił odwieźć go do szpitala (Biedroń skarżył się na ból w okolicach szyi, brzucha i nosa, otarcia itp.), skąd odwieziono go w kołnierzu ortopedycznym do komendy; spędził noc w izbie zatrzymań.

Biedroń odmówił podpisania policyjnego protokołu zatrzymania, bo jego zdaniem był sfałszowany (wpisano w nim, że na nic się nie skarżył). Zdaniem posła policja naruszyła wiele procedur zatrzymania; m.in. nikt go nie poinformował o jego prawach; uniemożliwiono mu kontakt z adwokatem i z bliską osobą. Sąd potem stwierdził wiele nieprawidłowości w moim zatrzymaniu - dodał poseł.

Tomasz B., który jest oskarżycielem posiłkowym, zeznał, że Biedroń nie wykonał polecenia cofnięcia się, wobec czego zaczął spychać go, trzymając oburącz pałkę przed sobą. Sam Biedroń mówił, że nie miał się dokąd cofać, bo był wśród gęstego tłumu, a ktoś go trzymał za szyję.

Oskarżony chwycił pałkę i próbował mi ją wyrwać; szarpnąłem się do tyłu, wtedy pan Biedroń puścił pałkę i uderzył mnie w policzek - zeznał B. Krzyknąłem "k...a, dostałem, zatrzymujemy go!" - dodał policjant. Dlatego Biedroń został wyciągnięty z tłumu. Szarpał się; ciężko było mu założyć kajdanki; został też poinformowany o swych prawach i o tym, czemu jest zatrzymany - powiedział B., podkreślając, że sytuacja była dynamiczna.

Wypytywany przez obronę, B. przyznał, że Biedroń sygnalizował, że się dusi oraz że na zdjęciu to jego ręka jest na szaliku Biedronia. Dodał, że nie widział krwi na twarzy Biedronia. Według B., łapiąc za jego pałkę, nie bronił się on przed bólem przez nią powodowanym - jak mówił obrońca. B. podkreślił też, że Biedroń nie był wtedy znaną osobą (nie był jeszcze posłem).

Proces odroczono do 18 lutego. Mec. Jacek Dubois, adwokat Biedronia, powiedział PAP, że prokuratura umorzyła śledztwo z doniesienia Biedronia ws. nadużycia prawa przez policję. Wtedy poseł złożył przeciw B. prywatny akt oskarżenia. W grudniu 2012 r. stołeczny sąd umorzył tę sprawę wobec braku cech przestępstwa. Mec. Dubois odwołuje się.

11 listopada 2010 r. Marsz Niepodległości zorganizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską przeszedł przez Warszawę mimo kontrmanifestacji środowisk antyfaszystowskich. Narodowcy zostali zmuszeni do zmiany trasy przemarszu. Łącznie na ulicach stolicy protestowało kilka tysięcy osób; doszło do bójek i przepychanek. Zatrzymano 33 osoby."

za PAP

Etykietowanie:

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Byłem 11.11.2010 w

Byłem 11.11.2010 w Warszawie

Chciałem sobie zrobić zdjecia z karabinami (jedni robią sobie zdjecia
z majtkami na głowie i robią karierę, inni z karabinami). Myślałem że
jak w poprzednich latach przy stanowiskach Wojska Polskiego będzie ku
temu okazja. Ku mojemu zaskoczeniu pod PZPR Giełdą dzikie tłumy,
dzieciarnia oblazła czołgi. To samo w Muzeum Wojska Polskiego dzikie
tłumy. Istna orgia militaryzmu i nacjonalizmu. Takiego spontanicznego i
drobnomieszczańskiego. Całkowita klęska internacjonalizmu i pacyfizmu.
20 lat propagandy środowiska gazety wyborczej poszło sru w błoto.

Kolejne zdjecia chciałem zrobić lewicowcom i nacjonalistom. Pochmurno
i ciemno więc większość zdjęć nie wyszła. Dostępu na plac zamkowy
bronił tłum lewicowców. Obecna była Pracownicza Demokracja (są na
wszystkich demonstracjach), anarcho trockiści, homoseksualiści,
feministki. Większość osób z zakrytymi twarzami.

Kolejno dwa szpalery policjantów. Rynsztunek bojowy, gazy, psy, konie.

Pod zamkiem królewskim otoczeni przez Policje narodowcy (MW, ONR,
NOP, autonomiczni nacjonaliści). Z nimi Janusz Korwin Mikkę, UPR,
Białorusini i Ukraińcy. Narodowcy otoczeni policjantami w rynsztunku
bojowym. Plac, szczelny kordon, pochmurno, otoczona przez Policje z
psami dyskryminowana mniejszość - mam nachalne skojarzenie narodowcy
wyglądają jak współcześni żydzi na Umszlag Plac. Nie ma dla nich miejsca
w IV Rzeszy.

By ominąć blokadę lewicy narodowcy przepędzeni na Powiśle. Nie
wiadomo czemu policja nie przesunęła lewicowców. Zapada noc. W okolicach
Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego kolejna blokada lewicy. Kończę
fotografowanie demonstracji i wracam do domu. Mam takie dziwne uczucie
że ja odchodzę a narodowców zapędzą na pobliską stacje kolejową by
zapakować ich do bydlęcych wagonów.

http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3670897

Marsz Niepodległości ominął jednak blokadę na ul. Browarnej i
maszerował dalej przez Powiśle ul. Dobrą. Uczestnicy marszu krzyczeli:
"Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę".

Mimo że członkowie Porozumienia Inicjatywy 11 Listopada postanowili
zakończyć oficjalny protest przeciwko narodowcom na pl. Zamkowym już po
godz. 16, to grupy kontrmanifestantów towarzyszyły ONRowcom w drodze na
pl. Na Rozdrożu. Po drodze doszło do bójki między nimi a Młodzieżą
Wszechpolską i ONR u zbiegu ul. Browarnej i Radnej, nieopodal Biblioteki
Uniwersytetu Warszawskiego.

Grupa kilkudziesięciu antyfaszystów usiadła na chodniku, blokując
przemarsz, a kilku uczestników marszu, jak i kontrmanifestantów
wystrzeliło race. Policja interweniowała używając pałek.

Wcześniej na zbiegu ulic Senatorskiej i Miodowej doszło do starć
"antyfaszystów" z policją. Nie wiadomo, co je spowodowało. W pewnym
momencie doszło do zamieszania, po którym funkcjonariusze zatrzymali 6
osób. W czasie incydentu kamera TVN24 wypatrzyła rannego Piotra
Ikonowicza. Jak poinformował Maciej Karczyński ze stołecznej policji
zatrzymane osoby zostaną przesłuchane. Przesłuchani zostaną także
policjanci i odtworzone zostaną taśmy z policyjnych kamer i monitoringu
miejskiego. - Zatrzymano kilka najbardziej agresywnych osób, które
dopuściły się m.in. ataku na policjantów - powiedział Karczyński.

Rzecznik policji zapewnił, że funkcjonariusze "dbają o bezpieczeństwo
wszystkich i starają się nie dopuścić do spotkania członków obu
demonstracji". - Po obu stronach jest około kilkaset osób - powiedział
Karczyński. Dodał, że nie ma na razie utrudnień w poruszaniu się trasą
W-Z, a na wszystkich innych drogach, na których mogą wystąpić
utrudnienia są policjanci z wydziału drogowego, którzy nadzorują ruch.

iepodległości
 http://www.tvn24.pl/12690,1681912,0,1,narodowcy-dotarli-do-celu-przeszlismy,wiadomosc.html

http://blogmedia24.pl/node/39824

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Media kłamią, czyli relacje

Media kłamią, czyli relacje uczestników Marszu i fotorelacje

http://www.rp.pl/artykul/92106,563111.html

11 osób zostało ukaranych mandatami za zakłócanie przebiegu
zgromadzenia. Cztery mają odpowiadać za wykroczenia. Wśród zatrzymanych
jest jeden nieletni; jego sprawa trafi do sądu rodzinnego - wyjaśnił
Karczyński.

Do warszawskiej Prokuratury Rejonowej Śródmieście-Północ wpłynęły
trzy sprawy dotyczące czwartkowych manifestacji. - W jednej z tych spraw
zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji
będzie miał postawiony pan Robert Biedroń - poinformował prokurator
Dariusz Ślepokura z warszawskiej prokuratury okręgowej. - W kolejnej
sprawie zarzuty także o naruszenie nietykalności cielesnej
funkcjonariuszy policji będzie miało przedstawione pięć innych osób -
dodał.

W trzeciej sprawie, dotyczącej czynnej napaści na funkcjonariuszy,
zostało zatrzymanych sześć osób. - Jednak prokurator tutaj chce
uzupełnienia materiału dowodowego - zaznaczył Ślepokura. Zgromadzone
dowody, jak powiedział prokurator, na chwilę obecną nie pozwalają
przedstawić jeszcze tym osobom zarzutów."

wszyscy to bojówkarze lewaccy - nasłani przez Blumsztajna i GW na Polaków z biało-czerwonymi flagami Polski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. @natenczas

dzieki :)

i w sprawie
Łamanie prawa przez tzw. antyfaszystów

Projekty pism do kombatantów i Straży



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,


 Takie indywidua jak Biedroń, chcą wprowadzić Polskę do bagna kochających inaczej



 Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

7. Szanowny Panie Michale

nowi marksiści atakują genderową propagandą.

A my potrzebujemy takich Pasterzy, jak ks.prof.Guz

"już od początku lat 20. XX wieku grupa intelektualistów we Frankfurcie nad Menem w osobach m.in.: Horkheimera, Adorno, Pollocka, braci Marcuse, niezadowolona z marksizmu i leninizmu jako nie dość radykalnych, bo zawierających jeszcze jako partnera dla kłamstwa-prawdę, dla zła-dobro, dla brzydoty-piękno, postanowiła zradykalizować rewolucję, żeby stała się codziennością. Ks. prof. Guz zauważył, że warunkiem tak pojętej rewolucji stało się wyeliminowanie „partnerów” by zastosować tylko kłamstwo, tylko zło, tylko brzydotę. O tak pojętym mechanizmie rewolucji mówią protokoły spotkań Frankfurtczyków, z którymi Ksiądz Profesor się osobiście zapoznał, podczas swojego 14-letniego pobytu w Niemczech. I tak jak stara lewica mówi jeszcze o człowieku, to nowa lewica radykalnie neguje byt ludzki, społeczeństwo i całą rzeczywistość, bo w nurcie nowej lewicy nie ma miejsca na jakikolwiek byt. Gość spotkania wyjaśnił, że w tym duchu i z tego powodu pytanie o jakikolwiek początek jest prymitywne, bo tak jak w starej lewicy wszystko wyprowadzono z materii, która przechodzi przez negację w rewolucji tak w nowej lewicy należy zanegować wszystko. Dlatego, neomarksiści - Bauman, Derrida, mówią: rewolucja ma być codziennością i pracują wyłącznie za pomocą negacji, krytyki wszelkiej bytowości. Stąd w nowej lewicy mamy po raz pierwszy w dziejach myśli ludzkiej wyprowadzenie z negacji jako negacji. Już od Cohn Bendita (lata 60. XX wieku) Adam Michnik wiedział o marszu rewolucji przez instytucje. I w Polsce rozpoczęto ten proces zanegowania wszystkiego. Schaff, Bauman, Habermas stawiają sobie za cel negację i tutaj metodą jest krytyka - dlatego głównym celem ataku jest myślenie metafizyczne, klasyczne, przyczynowo skutkowe, bo teraz trzeba zanegować wszystko. Stąd wiara w Boga, moralność, patriotyzm nazywane są fundamentalizmem.

Odpowiadając na pytania publiczności m.in.: jaki cel ma nowa lewica, jak pozyskuje zwolenników - ksiądz prof. dr hab. Tadeusz Guz odpowiedział, że skoro u podstaw tego myślenia stoi nicość, to celem jest unicestwienie, śmierć (wskazał przykłady samobójstw pośród ideologów n. l.), a pozyskanie zwolenników dokonuje się na wzór tego którego dokonał szatan w raju - przez propozycję stania się jak Bóg, obietnicę, że można się od Boga uniezależnić.

Jako propozycję wobec globalizacji neomarksizmu przez instytucje Ksiądz Profesor proponuje odważne głoszenie miłości, prawdziwej nauki katolickiej, prawdy katolickiej o Bogu, o człowieku, o katolickiej gospodarce, o ekonomii, o społeczeństwie i o prawdziwie ludzkiej, rozumianej na sposób katolicki - solidarności, do której w miejscu związanym z osobą błogosławionego Jerzego Popiełuszki trzeba się odwołać."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Tomasz Baj: Biedroń nie mija

Tomasz Baj: Biedroń nie mija się z prawdą. On kłamie w żywe oczy
http://wiadomosci.onet.pl/tomasz-baj-biedron-nie-mija-sie-z-prawda-on-kl...
Dotychczas w mediach pojawiał się jako sierżant Tomasz B. – policjant, który aresztował Roberta Biedronia podczas marszu ONR 11 Listopada. Po ponad 4 latach milczenia zdecydował się publicznie opowiedzieć swoją wersję wydarzeń. O tym jak wyglądało zatrzymanie, co działo się w sądzie i kto kłamie – mówi pierwszy raz i nie jako Tomasz B. ale Tomasz Baj

Biedroń był agresywny?

Był. Widać to m.in. na filmie, po którym sąd podważył jego deklarację, że nie był uczestnikiem, a jedynie obserwatorem wydarzeń. Widać wyraźnie, że ma możliwość wycofania się z tłumu, który ściera się z policją. Twierdził, że został wmieszany w tłum i nie miał jak się z niego usunąć. Kłamał, bo film pokazuje, że sam podszedł do tyraliery policjantów, wziął nawet jeden transparentów do ręki i przez cały czas ma miejsce, by się wycofać, ale tego nie robi.

Stawiał opór?

Tak, choć wtedy nie wiele mógł już zrobić, bo było nas czterech. Kajdanki założyliśmy mu szybko.(...)

W sądzie był pan najpierw oskarżonym czy poszkodowanym?

Ta epopeja trwa już ponad cztery i pół roku.
Chronologicznie pierwsze było  postępowanie prokuratury z urzędu. Pan
Biedroń, zaraz po tym jak nagłośnił sprawę w mediach, też złożył
zawiadomienie do prokuratury o przekroczeniu uprawnień przez
funkcjonariuszy. Nie przeze mnie, tylko przez funkcjonariuszy. Już trzy
dni po zdarzeniu zeznawaliśmy z kolegami w postępowaniu w inspektoracie w
Komendzie Stołecznej. Natomiast sprawa przeciw panu Biedroniowi
czekała, aż sąd stwierdzi zasadność, legalność i prawidłowość
zatrzymania. Wtedy można było rozpocząć procedurę karną o konkretny
zarzut – naruszenia nietykalności funkcjonariusza. Sprawy toczyły się
więc równolegle. W sierpniu 2011 r. otrzymałem subsydialny akt
oskarżenia. W grudniu 2012 r. sąd umorzył postępowanie przeciwko mnie,
po odwołaniu sprawa trafiła do sądu okręgowego, który skierował sprawę
znów do sądu rejonowego. Rozprawy przeciwko mnie na nowo rozpoczęły się
latem 2013 r. Równolegle toczyła się sprawa przeciw panu Biedroniowi…

Można się pogubić…

Tak! Przenosiłem się z ławy oskarżonych na miejsce
pokrzywdzonego i z powrotem. Niektórzy świadkowie, którzy zeznawali w
obu sprawach, naprawdę tracili orientację i pytali sędziego – kto
aktualnie jest oskarżonym, a kto pokrzywdzonym. Do tej pory odbyło się
kilkadziesiąt rozpraw.

Na czym stanęło?

Pana Biedronia sąd rejonowy uniewinnił, oddzielnie
apelację złożyła prokuratura i ja – jako oskarżyciel posiłkowy. Sąd
odrzucił obie apelacje. Mnie natomiast sąd rejonowy uniewinnił z trzech
spośród czterech postawionych mi zarzutów.

Jakie pan miał zarzuty?

Przekroczenia uprawnień i pobicia; nieuprawnionego
użycie środków przymusu bezpośredniego – czyli zatrzymania i założenie
kajdanek; składania fałszywych zeznań; poświadczenia nieprawdy.

Z którego pana skazano?

Poświadczenie nieprawdy.

Skłamał pan?

Nie. Ale popełniłem oczywistą omyłkę, niemal
literówkę, w wpisanej godzinie sporządzenia protokołu zatrzymania.
Chodziło o godzi. 18.20, a ja napisałem 19.20. Tymczasem wtedy pan
Biedroń był już w szpitalu. Na tej podstawie sąd stwierdził, że pan
Biedroń nie widział protokołu na oczy. To nieprawda, a różnica w
godzinie nie wynikała ze złej woli. To była zwykła ludzka pomyłka.

Czyli zapewnia Pan, że Biedroń skorzysta z wszystkich swoich praw po zatrzymaniu?

Oczywiście. Skorzystał z możliwości kontaktu z
adwokatem, pomocy lekarskiej, na jego życzenie nikt nie był powiadamiany
o zatrzymaniu. Odmówił także podpisania tego nieszczęsnego protokołu
zatrzymania. Zresztą dwukrotnie, bo najpierw mi, a potem konwojującym go
ze szpitala policjantom. Powiedział im: „Nie podpiszę tego protokołu,
bo muszę mieć na was haka”. To jest w notatce służbowej sporządzonej
przez policjanta.

Haka miał na pana?

Tak, bo niepodpisany protokół dał mu pretekst do
twierdzenia przed sądem, że zatrzymanie było nieprawidłowe. Gdyby go
podpisał – nie miałby argumentów w sądzie. Do tego doszła moja pomyłka w
godzinie na dokumencie, przez co mógł już podważać prawidłowość moich
działań.

Ma pan pretensje do sądu?

To dla mnie trudny temat, bo to co w obu sprawach
zrobili sędziowie, nadaje się na scenariusz komedii pomyłek. Powiem
nawet więcej, sędzia zachował się idiotycznie – na jednej stronie wyroku
napisał, że naruszeniem nietykalności jest nawet dotknięcie osoby wbrew
jej woli, a na drugiej, że ręka pana Biedronia „znalazła się na mojej
twarzy”. Mimo to stwierdza, że nie naruszył on mojej nietykalności, czym
zaprzecza sam sobie! Co więcej, w wyroku dziwi się, jak to możliwe, że
mniejszy ode mnie pan Biedroń miałby zaatakować rosłych funkcjonariuszy,
do tego w odzieży ochronnej. Zupełnie nie wziął pod uwagę mechanizmów
psychologii tłumu, które na takich manifestacjach wyraźnie widać. Nawet
wątła i skryta osoba w takim tłumie w ciągu jednej chwili staje się
agresywna.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl