Komunistyczny sport (1)

avatar użytkownika godziemba
 
Początkowo powojenny  sport odradzał się w strukturach ukształtowanych w II RP. Także w prasie sportowej przeważały wspomnienia wojenne sportowców, artykuły wspomnieniowe o poległych i zamordowanych.
Na początku 1946 roku utworzono przy Ministerstwie Obrony Narodowej Państwową Radę Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego, która została następnie przekształcona w „Urząd”. Na czele PUWFiPW stanął płk. Zygmunt Gilewicz, a dyrektorem został mianowany Tadeusz Kuchar - wybitny przedwojenny sportowiec. Obaj opowiadali się za odbudową bazy sportowej oraz umasowieniem polskiego sportu.
W 1948 roku komuniści przystąpili do reformy polskiego sportu, w ramach której zaczęto negować dorobek II RP w dziedzinie wychowania fizycznego, usuwać niezależnych działaczy sportowych – jako „elementów obcych o wrogim nastawieniu do klasy pracującej”, oraz przygotowywać grunt do wprowadzenia wzorców sowieckich. Jednym z przejawów tej tendencji było utworzenie w lipcu 1948 roku Związku Młodzieży Polskiej, w ramach którego powołano Dział Kultury Fizycznej i Sportu z Stefanem Glinką na czele. Istotą działania aktywistów zetempowskich było łączenie sportu i polityki. „Rozwój kultury fizycznej i sportu – wskazywano w materiałach ZG ZMP – jest niemożliwy bez głębokiej pracy polityczno-szkoleniowej, propagandowej i kulturalnej. ZMP-owska organizacja czyniła wysiłki, aby zwalczać wrogie teorie „apolityczności” sportu i wykazać nierozerwalny związek między działalnością sportową a wychowaniem młodego człowieka, bojownika o Pokój i Socjalizm”.
Na zjeździe zjednoczeniowym PZPR w grudniu 1948 roku Bolesław Bierut dobitnie podkreślił, iż „w nowej Polsce nie ma miejsca dla zgnuśniałych i leniwych, a właśnie sport i kultura fizyczna wychowują człowieka zdrowego fizycznie i moralnie, dają mu siły i bodźce do zwalczania przeciwności życiowych”. Podobną opinię wyraził później minister szkół wyższych i nauki Adam Rapacki, który wskazał, iż „typ uduchowionego cherlaka gardzącego sportem jest równie mało przydatnym w czasach wielkiej walki o pokój, o siłę i obronność kraju, o Plan 6-letni, o budownictwo socjalistyczne, jak nieprzydatny i zanikający jest typ bezmyślnego kopacza piłki, niewidzącego świata poza bramką i boiskiem”.
W zamierzeniach komunistów sport miał być ważnym elementem indoktrynacji młodzieży. W uchwale ZG ZMP podkreślono, iż „stoi przed nami zadanie wychowania odważnych, nieugiętych bojowników o idee Partii, gorących patriotów ludowej Ojczyzny, głęboko kochających Związek Radziecki, czujnych, pełnych nienawiści do wrogów naszego kraju, ludzi o socjalistycznym stosunku do pracy i mienia społecznego, wolnych od przesądów i zabobonów, gotowych oddać wszystkie siły dla sprawy socjalizmu i pokoju”. W ramach tej walki należało skłonić młodych ludzi do wszechstronnego rozwoju fizycznego, jednak aby „kultura fizyczna, zajęcia i zawody sportowe, wycieczki i rajdy turystyczne spełniały swoje zadania, by były radosnym przeżyciem, a zarazem pomagały w wychowaniu młodzieży, niezbędnym jest przepojenie ich głęboką treścią polityczno-wychowawczą. Koniecznym jest rozprawienie się z pokutującymi jeszcze tu i ówdzie przeżytkami przeszłości w naszym sporcie i turystyce”.
We wrześniu 1949 roku Biuro Polityczne KC PZPR przyjęło uchwałę „w sprawie kultury fizycznej i sportu”, wzorowaną na wytycznych KC WKP (b) z grudnia 1948 roku, która nadawała kulturze fizycznej wysoką rangę polityczna i społeczną. Na jej mocy „zorganizowane przez związki zawodowe zrzeszenia sportowe tworzą właściwą bazę ideową, wychowawczą i materialną ruchu sportowego klasy robotniczej”. Kultura fizyczna kontrolowana przez związki zawodowe miała stać się jednym z dowodów szybkiego postępu Polski ludowej w budowie socjalizmu.
Równocześnie wspomniana uchwała bezpardonowo atakowała organizację sportu w II RP. Wedle komunistycznych aparatczyków „organizacje sportowe kierowane przez sanacyjnych dygnitarzy wychowywały swoich członków w aspołecznym duchu nacjonalizmu i szowinizmu. Nie było dążności do umasowienia wychowania fizycznego. Sport przeznaczony był główne dla klas posiadających, a sukcesy sportowe utalentowanej młodzieży wyzyskiwane były przez reakcyjnych „mecenasów” sportu, nierzadko dla pomnożenia ich dochodów”. W propagandzie wskazywano, iż przedwojenny sport „był na usługach burżuazji oraz był wykorzystywany przeciwko klasie robotniczej”, a zakorzenione były w nim „niemoralność, picie wódki, łapownictwo, przekupywanie lepszych zawodników, kupowanie z jednego klubu do drugiego”.
Jeden z działaczy sportowych wspominał, iż wysokie ceny biletów na imprezy sportowe powodowały, iż młodzież robotnicza „nie mogąc się pohamować, oglądała je przez szpary i dziury parkanów odgradzających boiska, za co była bita pałkami policji sanacyjnej”. Młodzież wiejska natomiast zamiast uprawiać sport „od rana do nocy była pędzona do pasienia bydła”. Inny działacz posunął się nawet do stwierdzenia, iż „w dziedzinie wychowania fizycznego i sportu rządy kliki sanacyjno-faszystowskiej i hitlerowskiej wyrządziły nam ogromne szkody”.
Potępienie II RP sprawiło, iż zrezygnowano z przeprowadzania wielu imprez sportowych, organizowanych ku czci przedwojennych sportowców lub działaczy. I tak zaprzestano organizowania biegu im. Ignacego Daszyńskiego, a nawet przerwano organizowanie sztafety Palmiry-AWF Warszawa dla upamiętnienia Janusza Kusocińskiego.
W końcu 1949 roku utworzono przy prezesie Rady Ministrów Główny Komitet Kultury Fizycznej, z Lucjanem Motyka jako przewodniczącym, którego zadaniem było kierowanie i kontrola sportu w Polsce ludowej. GKKF przekształcił – na wzór sowiecki – polskie związki sportowe w sekcje sportowe kultury fizycznej, pozbawił kluby sportowe osobowości prawnej i stworzył w ich miejsce sekcje poszczególnych rodzajów sportu przy okręgowych i oddziałowych radach zrzeszeń sportowych.
Jednym z zadań nowej instytucji był rozwój sportu na wsi. Wedle działacza ZMP Ignacego Ozgi-Michalskiego rozwój kultury fizycznej na wsi miał pomóc „zwalczyć tak rozpowszechnione pijaństwo oraz fanatyzm religijny. (…) Sprawiłoby nam dużą satysfakcję, gdybyśmy mogli zobaczyć młodzież wiejską nie wałęsającą się po knajpach, nie podpierającą płoty, lecz przebywającą na boiskach, uprawiając wychowanie fizyczne”.
Jednak w powstających Ludowych Zespołach Sportowych bardzo niewiele było autentycznych chłopów, przeważała – wedle sprawozdań – „inteligencja wiejska, pracująca w GS-ach, POM-ach, PGR-ach – nauczyciele wiejscy, młodzież pracująca w fabrykach i innych zakładach pracy, a odjeżdżająca na wieś w większości na niedziele, względnie młodzież ucząca się i mająca ze wsią tylko ten związek, że mieszkają tam jej rodzice”.
Szybki rozwój LZS sprawił, iż „w wielu przypadkach, na skutek naszej słabej czujności, wróg klasowy – kułak czy też reakcyjny ksiądz – zawładnął LZS-em i wykorzystał go jako bazę swej brudniej roboty”. Na szczęście „uczciwi” działacze przy pomocy UB szybko eliminowali zagrożenia, usuwając z szeregów podstępnych wrogów.  
Równocześnie starano się zdynamizować rozwój sportu kobiecego, z żalem stwierdzając, iż „dotychczasowe doświadczenia wykazały, iż kobiety-dziewczęta ustosunkowują się do sportu bardziej negatywnie niż mężczyźni. Na każdej imprezie sportowej (…) przeważają mężczyźni. Działaczek sportowych mamy również mniej niż mężczyzn. I od nas teraz samych, od wysiłku naszych działaczy zależy, by ten stan rzeczy zmienić na lepsze”.
O zamiarach władz komunistycznych najlepiej świadczy wypowiedź jednego z działaczy sportowych z Poznania, który wskazał, iż „podstawą naszej pracy politycznej w dziedzinie sportu jest wyjaśnienie i uświadomienie młodzieży, że uprawiając sport, służy ona potędze i rozkwitowi naszego kraju w sprawie pokoju na całym świecie. Trzeba w młodych sportowcach budzić braterskie, internacjonalistyczne uczucia do wszystkich ludzi pracy na całym świecie, a w szczególności uczucie miłości do wielkiego Związku Radzieckiego”.
Rozwiązania sowieckie stawiane były za wzór do naśladowania. „Tak jak w życiu gospodarczym, – napisano w końcu 1949 roku w „Przeglądzie Sportowym” – społecznym, kulturalnym i politycznym przyjaźń, pomoc i przykład ZSRR stały się dla nas źródłem sukcesów, tak samo rozbudowę i utrwalanie naszej kultury fizycznej zawdzięczamy doskonałym wzorom naszego wielkiego sąsiada i przyjaciela, który nie szczędził nam swoich rad, nauk i cennych doświadczeń. (…) Kultura fizyczna w ZSRR jest jednym z potężnych środków wychowania socjalistycznego. Sport radziecki, w przeciwieństwie do elitarnego sportu burżuazyjnego krajów Europy Zachodniej, jest udziałem całego narodu. Cechami jego są: zdrowie i radość życia, masowość, tężyzna moralna i fizyczna”.
Polski sport został poddany ścisłej kontroli politycznej i podobnie jak w innych dziedzinach PRL uwidoczniła się w nim obecność „doradców” sowieckich. Jednym z nich był jeden z wiceprzewodniczących GKKF Apolinary Minecki, b. pułkownik NKWD oraz funkcjonariusz UB, który w 1951 roku został nawet prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Cdn.
Etykietowanie:

18 komentarzy

avatar użytkownika gość z drogi

1. następny rozdział historii współczesnej...

jak upolityczniony będzie sport i "turystyka"/ słowo w latach opisywanych przez Godziembę,raczej abstrakcyjne/ pokaże za kilkanaście lat życie....Kwaśniewski....ZMS..chyba i na pewno minister od spraw sportu i turystyki...:) mistrz od różowej propagandy i przyszły prezydent Polski,na którego nigdy nie głosowałam...
serd pozdrowienia dla Autora :)

gość z drogi

avatar użytkownika Almanzor

2. Sport w PRL

Ha, kolejny temat, który mnie ciągnie do komentowania. Na razie zakres do roku 1954.
Ja wtedy do niczego nie należałem. Ale dostałem od mojego "wujka" u którego Ojca po wypędzeniu z Warszawy mieszkaliśmy w Milanówku (ówczesnej Stolicy Polski) od października '44 do 25 stycznia '45 kiedy wróciliśmy do domu.
Otóż wujek osiadł w Zgorzelcu i stamtąd przysłał dla mnie (jak ukończyłem 7 lat) znakomitą wiatrówkę sportową (strzelając trzymałem kolbę pod pachą) i duży łuk sportowy.
Dużo z tego strzelałem. Wówczas był czas Emila Zatopka. Pamiętam jak z kolegami biegaliśmy "na wytrzymalość" - kto więcej razy przebiegnie pętle okolicznymi ulicami.

Pamiętam kibicowanie przez radio warszawskim bokserskim mistrzostwom Europy i przy radiu oraz na trasie Wyścigowi Pokoju. Co by teraz pisać - były to bardziej porywające ludzi imprezy niż teraz skoki czy biegi narciarskie. Z późniejszych czasów mam wspomnień na większą relację.
Pozdrawiam

avatar użytkownika gość z drogi

3. Szanowny Almanzor :)

dodam do Twoich wspomnień "z zakresu sportu"i ciut moich,kiedy Królak przejeżdżał z peletonem przez małe miasteczko położone przy kolei Warszawsko -Wiedeńskiej ,w głębi
Zagłębia ślasko-dąbrowskiego...maszerowałam z Tatką pieszo kilka kilometrów,by go zobaczyć i by mu dopingować...:)
byłam chyba w pierwszej klasie "szkoły podstawowej...:)
co do łuków...to miałam jakiegoś bzika jako dziecko...ponieważ nie było wychodzenia na podwórko,ale był czas spędzany u w ogrodzie Stryja .lub Wuja Legionisty...to strzelałam z łuków robionych przez Tatke,którego bardzo dziwiło moje zamiłowanie...do takiej "broni"
Marzeniem było dotknąć prawdziwego łuku leżącego na szafie z Jabłoni :)...a Tatko zawsze mówił ,jak będziesz jadła ,to wtedy będziesz miała siły ,by go naciągnąć,a jak już to zrobisz ,to pozwolę ci z niego strzelać...:))"
pózniej była fascynacja Sidło...:)
Jak widzisz małe dziewczynki też miały swoje ulubione sporty :) w czasach różnych Zawadzkich,Cyrankiewiczów itd :)
serdecznosci :)

gość z drogi

avatar użytkownika godziemba

4. @Gość z drogi

Tow. prezydent jest wzorem dla każdego działacza sportowego.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika godziemba

5. @Almanzor

Zgadzam się - sam pamiętam, jak z zapartym tchem słuchałem w II połowie lat 60. a potem oglądałem w latach 70. relacje z Wyścigu Pokoju. Wygrane Polaków i pokonanie Sowietów znakomicie poprawiało humor. Czasami tylko zgrzytał ideologiczny komentarz.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika gość z drogi

6. @Szanowny Godziemba :)

sport stał się drabiną do foteli....i nie tylko, dla niektorych stał się również zabójczy,jak np dla śp Dembskiego
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Almanzor

7. @Godziemba

"... zgrzytnął komentarz ..."
chyba nie. Relacje sportowe były na ogół bez ideowych komentarzy. Jeżeli już coś było "ideolo" to dobór transmisji sportowych w telewizji, gdzie roiło się od radzieckich hokeistów i wirujących na lodzie Protopopowych.
Inna sprawa, że ograniczenie transmisji sportowych teraz tylko do biegów pań po śniegu, skakania panów, piłki nożnej, nieco lekkoatletyki, kiedyś samochodów a teraz tenisa też jest chyba ułomne.

A z transmisji telewizyjnych zapamiętałem jak redaktor Tuszyński(?) po zapytaniu po finale Wyścigu Pokoju na Stadionie X-lecia siedzącego w loży Edwarda Ochaba: "Jak Pan ocenia sukces Polaków w tym wyścigu" usłyszał na żywo wraz z całą Polską: "ja nie jestem pan, proszę do mnie mówić towarzyszu"
:)
Pozdrawiam

avatar użytkownika Almanzor

8. @Gościu !

Sport stał się "drabiną do..." dopiero w ITI RP.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Almanzor

9. @Gościu z drogi

Z mojego wielkiego łuku nie umieliśmy trafiać w cel. Strzelaliśmy w dal. Nosiło 70 metrów. Tak daleko jak oszczep Sidły.

Później zmieniliśmy na strzelanie pionowo do góry, wygrywał ten, czyja strzała bliżej nas się wbiła. Fajnie było po zmierzchu, strzała w górze znikała z oczu. Biegliśmy wtedy w strachu wszyscy blisko strzelającego bo przecież strzała nie może wbić się blisko miejsca skąd była pionowo w górę wystrzelona.
Rzeczywiście nikomu się w głowę nie wbiła.
:)

avatar użytkownika gość z drogi

10. @Almanzor :) a więc ?

łuk był super zabawą...ja też uwielbiałam strzelać w niebo i patrzeć jak strzała leci wysoko,wysoko...:)
serd pozdr :)

gość z drogi

avatar użytkownika godziemba

11. @Almanzor

Mimo wszystko w czasie rywalizacji np. USA-CCCP nie próbowano zachować neutralności - komentarze radiowe, telewizyjne i prasowe zawsze wychwalały sowiecką potęgę i nie skrywały zadowolenia z porażek amerykańskich.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika Almanzor

12. @Godziemba

Tu się nie zgodzę. Fakt, że prasa ówczesna nie była bardziej rzetelna niż obecna, ale różnica między nimi, przynajmniej w relacjach sportowych, nie jest wielka.
Obecnie (potraktujmy przez analogię do ówczesnej rywalizacji CCCP-USA), trudno znaleźć w prasie teksty chwalące znakomitych sportowców białoruskich czy coś ciekawego o sporcie irańskim.

Nawet widoczna w każdej niemal dziedzinie sportu powstająca dominacja sportowców chińskich jakoś niknie.

Oddajmy honor ówczesnym Polakom, bo go wtedy mieli nie mniej niż obecni. Kiedy polska lekka atletyka dominowała w świecie w połowie lat 1960... organizowano na Stadionie X-lecia mecz lekkoatletyczny Polska-ZSRR (Mecz Polska-USA też się tam odbył).

Kiedy Sowieci w lekkim strachu przed groźbą przegranej swojego mocarstwa zmienii nazwę reprezentacji na RSFRR (Federaca Rosyjska) Polscy DZIAŁACZE SPORTOWI KTÓRYCH GOMUŁKA MIAŁ DOBRZE NA OKU zmienili nazwę polskiej reprezentacji.

Odbył sie mecz lekkoatletyczny Federacji Rosyjskiej z POLSKĄ PÓŁNOCNĄ((! sic! )

Czy to nie cudowne? Taki przekaz do trzydziestu milionów Polaków?

Pozdrawiam

avatar użytkownika godziemba

13. @Almanzor

Oczywiście były wyjątki, jednak serwilizm wobec "Wielkiego Brata" był w relacjach sportowych dosyć znaczny, co nie oznacza, iż obecnie go nie ma.
Nic w tym zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę rodzinne korzenie obecnych dziennikarzy sportowych.

POzdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika Almanzor

14. @Godziemba

Serwilizm dziennikarzy ma się również teraz całkiem dobrze.
Różnica jest taka, że wówczas Polacy, nawet rozumni komuniści, dziennikarskie chwalby ludzi, sportowców, przywódców a nawet naukowców radzieckich traktowali ze zrozumieniem jako obowiązkową daninę dla Okupanta.

Natomiast teraz większość Polaków święcie wierzy w to co pisze przekupna prasa.

Pozdrawiam

avatar użytkownika godziemba

15. @Almanzor

"Natomiast teraz większość Polaków święcie wierzy w to co pisze przekupna prasa."

Otóż to - na tym polega właśnie tragedia Polski.

Kiedyś był prosty test - jeśli w Trybunie Ludu kogoś potępiali, to był porządny człowiek, jeśli wychwalali - to była zapewne gnida.
Obecnie podobną rolę pełni GW - niestety znaczna część Polaków tego nie rozumie, bądź nie chce rozumieć.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika Almanzor

16. Wybory

Do niedawna byłem pewien, że skład Sejmu wynika z oszustw przy urnach.

Przy ostatnich wyborach do Sejmu aby to sprawdzić zglosiłem się na ochotnika do komisji wyborczej, Ponieważ byłem jednym z pierwszych mogłem sobie wybrać komisję w moim okręgu.

Byłem v-przewodniczącym komisji. Poza tym była z nami Pani delegowana przez PiS jako mąż zaufania. Jestem pewny, że u nas głosy były policzone rzetelnie.

Zdumiałem się, że wśród sąsiadów PO ma poparcie tak olbrzymie. Nie zdziwiłbym się sentymentom dla SLD ale u nas SLD został pobity przez Palikota.
A sąsiedzi wyglądają tak rozumnie ...
:(

avatar użytkownika godziemba

17. @Almanzor

"A sąsiedzi wyglądają tak rozumnie ..."

To tylko maska, w rzeczywistości to w zdecydowanej mierze inteligenci w pierwszym pokoleniu, wykorzenieni z własnych środowisk rodzinnych, pełni kompleksów, nie potrafiący samodzielnie myśleć.

Pozdrawiam

Godziemba
avatar użytkownika gość z drogi

18. "Do niedawna byłem pewien, że skład Sejmu wynika z oszustw przy

urnach"
obserwując moją społeczność .. wiem,że my głosujący na PIS jesteśmy w mniejszości, pozostali rękami i nogami głosują na SLD i na PO,na SLD,bo z niego się wywodzą,na PO bo tak się "dowartościowywują "ci enteligenci "w pierwszym pokoleniu,wychowani na rządowej telewizorni
pozdrowienia

gość z drogi