Politycy do szkoły

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

 

Jarosław Sellin,
Napisał o sobie na platformie społecznościowej: wpolityce.pl:
 

Poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz publicysta. W latach 80. działał w Ruchu Młodej Polski. W latach 90. był szefem Wydarzeń w telewizji Polsat, potem rzecznikiem rządu Buzka, a w końcu zasiadł w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. W czasach rządów PiS wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego

W wypowiedzi:

Polscy i izraelscy parlamentarzyści wspólnie wyrażą sprzeciw wobec obciążania jakąkolwiek odpowiedzialnością Polski i Polaków za Holokaust
opublikowano: wczoraj, 20:18 | ostatnia zmiana: wczoraj, 20:19

 

W związku z licznymi nieporozumieniami na temat wizyty Izraelczyków w Polsce 27 stycznia, jako wiceprzewodniczący Polsko – Izraelskiej Grupy Parlamentarnej wyjaśniam:27 stycznia to Dzień Pamięci o Holocauście, wyznaczony w rocznicę zdobycia przez Sowietów niemieckiego obozu zagłady w Birkenau i obozu koncentracyjnego w Auschwitz.

W tym dniu na jeden dzień, dwoma samolotami do Polski przyleci 350 Izraelczyków, a wśród nich będzie 50 posłów do Knesetu (spośród 120)  10 ministrów (spośród 18) i wielu Ocalonych. Nie będzie więc – wbrew fałszywym doniesieniom niektórych mediów – posiedzenia Knesetu na polskiej ziemi ani wydawania przezeń jakichś aktów prawnych.

Mało tego, parlamentarzyści z Izraela spotkają się w Krakowie z parlamentarzystami polskimi (będę wśród nich) i wydadzą wspólne oświadczenie, w którym znajdzie się m.in. przypomnienie pełnej odpowiedzialności Niemców za Holocaust i sprzeciw wobec obciążania jakąkolwiek odpowiedzialnością Polski i Polaków za tę największą tragedię narodu żydowskiego w jego długiej historii.

Oświadczenie to ma być podpisane przez przewodniczącego Knesetu i marszałek polskiego Sejmu.

Wydaje mi się, że dobrze pozyskać takiego sojusznika w walce z wciąż pojawiającymi się fałszywymi sformułowaniami o „polskich obozach śmierci”, „polskich obozach zagłady” czy „polskich obozach koncentracyjnych.

 

 

Poproszony przez  kolegę Blogera bym się ustosunkował do wypowiedzi Pana Jarosława Sellina,mimo, że nie jestem zalogowany w wpolityce.pl w komentarzu jako gość  napisałem:

Szanowny Panie Jarosławie Selin,

 Dziwie się, że Pan również wpisuje się w gloryfikację Związku Radzieckiego. Sowieci weszli do wolnego od Niemców miasta Oświęcim i niemieckiego obozu zagłady KL Auschwitz. Ani Oświęcimia ani KL Auschwitz nikt nie wyzwalał. Ukłony

Tym bardziej zdobywał !

Według moich prywatnych rozmów z mieszkańcami Miasta Oświęcim i znanym posłem z OKP, Sowieci weszli do wolnego od Niemców Oświęcimia i niemieckiego obozu śmierci Auschwitz.

Opieką nad pozostawionymi więźniami zajęły się siostry Szarytki, sowieci zakładaniem obozu koncentracyjnego  dla polskich patriotów. Według mojej wiedzy, ca 90% niemieckich więzień i obozów koncentracyjnych sowieci zamienili na obozy dla Polaków z Majdankiem, Zamkiem Lubelskim włącznie

 

Podobne bzdury wygłasza prezydent Stanów Zjednoczonych,Barack Obama, który w Akademii Wojskowej West Point,United States Military Academy at West Uni Point,  / notabene stworzonej przez Tadeusza Kościuszkę/, opowiadał, że jego dziadek wyswobadzał Auschwitz

Gratuluje Panu Jarosławowi Sellinowi zaszczytnej pracy w Polsacie, którego właścicielem jest człowiek o być może 10 nazwiskach i ksywkach UB

Ostatnio w Blogmedia ukazała się wypowiedź Blogerki o dobrodziejstwie pisania na wielu portalach.

Ja od ponad trzech lat pisze wyłącznie w Blogmedia.

W latach dziewięćdziesiątych zacząłem pisać w Usenecie na pl.sci.historia. Do dziś wysyłam do tej grupy linki moich postów na Blogmedia.

 

Etykietowanie:

39 komentarzy

avatar użytkownika gość z drogi

1. witam Panie Michale w bardzo ważnym Temacie...witam i dziękuję

za pana głos w tak ważnej sprawie...szczególnie Dzisiaj,gdy Historia jest relatywizowana
i pisana pod dyktando "dziwnych ludzi"
wiele się mówi/pisze/w sieci o tym mającym nastąpić wydarzeniu...więc Głos rozsądku i prawdy historycznej jest niezwykle ważny...
wszak popularne jest słowo "polskie obozy" słowa z którymi przyszło nam walczyć w sądach
więc "zapominanie" jak to było z tym "wyzwalaniem " jest dzisiaj wielu bardzo na rękę...
My Panie Michale,wiemy,ze radzieckie ludzie nie wyzwalały..ale dzisiejsi Młodzi,nie
bo i skąd.
Oni nawet nie wiedzą,kiedy towarzysz Jaruzel wydała rozkaz wojny z Narodem,a co dopiero ,jak było w Oświęcimiu i w niemieckim obozie śmierci w tymże mieście
Panie Michale,od lat o tą prawdę walczy legendarny pan Kazimierz Świtoń...ale jak widać głoś jego nie jest tak medialny jak funkcjonariuszy meRdialnych...a szkoda...
serdeczne pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

2. Szanowny Panie Michale

z panem Sellinem jest wiekszy problem. Przeczytałam ten wpis przedwczoraj i skopiowałam w watku o posiedzeniu Knessetu w Krakowie. http://blogmedia24.pl/node/62536

Też się specjalnie wpisałam W KOMENTARZU POD TYM TEKSTEM, PODAJĄC LINK DO PROGRAMU opublikowany przez stronę izraelską z pytaniem, czy na pewno wie, w czym będzie uczestniczył. Komentarz został usunięty, ale chyba przeczytany, bo znalazłam wczoraj taką informację , która świadczy o kompletnym nie przygotowaniu v-ce przewodniczącego klubu do tematu :

"Posłowie PiS chcą, aby oświadczenie delegacji Sejmu i Knesetu, które ma zostać przyjęte 27 stycznia w Krakowie, w związku z obchodami Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, zawierało zapis sprzeciwiający się używania w debacie publicznej sformułowania "polskie obozy śmierci".

W środę projektem wspólnego oświadczenia zajmowała się sejmowa komisja spraw zagranicznych. Poprawkę, wprowadzającą do oświadczenia zapis o odpowiedzialności Niemiec za Holokaust i sprzeciwie wobec obciążania za zagładę Polski zgłosił wiceszef polsko-izraelskiej grupy parlamentarnej Jarosław Selin (PiS). - Wydaje mi się, że dobrze by było, aby uzupełnić ten tekst o zdanie: "parlamentarzyści polscy i izraelscy zobowiązują się, że będą sprzeciwiać się w domenie publicznej fałszywych sformułowań o polskich obozach śmierci, polskich obozach zagłady i polskich obozach koncentracyjnych" - powiedział Selin.

Według niego dobrze by było pozyskać solidnego sojusznika w "walce z plagą, która się w domenie publicznej, zwłaszcza w mediach, ale również niestety w wystąpieniach politycznych ważnych polityków światowych pojawia". "Jeśli tym sojusznikiem byliby politycy izraelscy, to ta walka, którą prowadzimy już od wielu lat byłaby efektywniejsza" - podkreślił.

Szef komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna (PO) poinformował, że z przyczyn proceduralnych nie wiadomo, czy przy poparciu komisji dla tej poprawki uda się ją wprowadzić. Jak mówił, każda zmiana tekstu oświadczenia musi być podana konsultacji ze stroną izraelską. Schetyna poinformował, że w tej sprawie skonsultuje się z marszałek Sejmu Ewą Kopacz, a komisja wróci do rozpatrywania projektu oświadczenia w czwartek przed południem. Parlamentarzyści z różnych krajów wezmą udział w obchodach Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, które w poniedziałek odbędą się w byłym niemieckim obozie Auschwitz oraz w Krakowie. Na czele delegacji Sejmu stanie marszałek Ewa Kopacz.

Główna ceremonia upamiętniająca ofiary Zagłady odbędzie się na terenie byłego obozu Auschwitz II-Birkenau, z udziałem byłych więźniów, przedstawicieli władz polskich, duchowieństwa i gości z całego świata. Wśród nich będzie liczna grupa posłów Knesetu pod przewodnictwem szefa Izby Juliego Joela Edelsteina oraz naczelni rabini Izraela: aszkenazyjski Dawid Lau i sefardyjski Icchak Josef. Portal informacyjny izrael.org.il podał, że przyjedzie też noblista Elie Wiesel.

http://niezalezna.pl/50964-sejm-i-kneset-o-polskich-obozach-smierci

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

3. Szanowny Panie Michale

Dziękuję... i pozwolę sobie podkreślić Pana wypowiedź, ważną wypowiedź:

...Sowieci weszli do wolnego od Niemców miasta Oświęcim i niemieckiego obozu zagłady KL Auschwitz. Ani Oświęcimia ani KL Auschwitz nikt nie wyzwalał.(...)
Tym bardziej zdobywał !
Opieką nad pozostawionymi więźniami zajęły się siostry Szarytki, sowieci zakładaniem obozu koncentracyjnego  dla polskich patriotów. Według mojej wiedzy, ca 90% niemieckich więzień i obozów koncentracyjnych sowieci zamienili na obozy dla Polaków z Majdankiem, Zamkiem Lubelskim włącznie.
..
***
Ponieważ coraz częściej pojawia się TYLKO temat Holokaustu w odniesieniu do Żydów... pozwolę sobie też przypomnieć  Pana wpis:

> Auschwitz, niemiecki obóz koncentracyjny i zagłady, pierwsze transporty Polaków.

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Pisząc o pośle OKP, miałem na myśli Pana Kazimierza Świtonia.
Siostry Karmelitanki Bose z Poznania ze żwirowiska w Oświęcimiu,wypędził Kardynał Macharski o korzeniach semickich. Jego szwagier był UB-ekiem.
Budynek dawnego teatru zamienionego na Klasztor był własnościa Karmelitanek Bosych z Poznania
Całość była finansowana przez fundacje jednego z najbogatszych Żydów, wrogów Polski Rodszildów.
Rozmowy o usunięciu sióstr Karmelitanek Bosych ze żwirowiska miały miejsce "na neutralnym miejscu" w Szwajcarii w posiadłości Rodszildów.
W rozmowach uczestniczył Jean Marie Lustiger (arcybiskup Paryża) Żyd ! ! ! A ten tam po co ?



Kopia informacji o zdradzie oświęcimskiej. ( poniżej tłumaczenie)

Od dziś   za 2 lata, karmelitanki z
Oświęcimia zostaną przeniesione poza obręb obozu. Tak zostało zadecydowane
przez siedemnaście osobistości i żydowskich i katolickich, zgromadzonych za
zamkniętymi drzwiami w niedzielę 23 lutego w rezydencji Edmunda
Rothschilda w Pregny niedaleko Genewy
, z zamiarem zakończenia polemiki
wywołanej instalacją w październiku 1984 klasztoru w miejscu gdzie nazistowscy
kaci przechowywali mordercze gazy oraz nadające się do spieniężenia ( ubrania,
buty etc.) ich ofiar.

Pomimo "deklaracji oświęcimskiej" podpisanej
przez władze katolickie i żydowskie dnia 22 lipca 1986 w Genewie, spotkanie w
Pregny zostało otwarte w atmosferze niepokoju. W przemówieniu zagajającym
prof.Ady Steg. prezydent Światowego Zjednoczenia Żydowskiego przypomniał, że
założycielka klasztoru twierdziła, iż karmelitanki nie opuszczą swego klasztoru
obecnego oraz, że nie miały bynajmniej zezwolenia żydowskiego, jako że
"nie są zainteresowani Oświęcimiem, nie zbudowali tam pomnika i nie umarli
tam".

Na te wywody prof. Steg odpowiedział tak; "My
którzyśmy przeżyli, jesteśmy rzecznikami /.../ i dodam zastępcami nieobecnych
sześciu milionów   naszych braci, których marzenia zostały brutalnie
zduszone. Dźwigamy ciężki i cenny i święty ciężar ich pamięci /... / Oświęcim
jest symbolem niejednego wydarzenia, lecz jednej rzeczy: tej rzeczy nie do
pojęcia nie do pomyślenia i nie do wyrażenia jaką  jest Shoah / Holokaust/
.

Orędzie żydowskie    zostało
wysłuchane   w szczególności przez kard. Macharskiego, biskupa
krakowskiego, a więc diecezji obrębie której znajdują się pozostałości, obozu
zagłady w Oświęcimiu. Jego stanowisko jakby się zbliżyło do stanowiska swych
odpowiedników zachodnich w ciągu kilku ku miesięcy, zwłaszcza od czasu, gdy
udał się do Jerozolimy, by skupić się przy memoriale Jad Waszem poświęconym
ofiarom Shoah. Ze swej strony kard. Decourtray arcybiskup Lyonu oświadczył , ze
jest bardzo szczęśliwy i bardzo ulżony jako że przybył
"zaniepokojony" na to zebranie, któremu przewodniczył Theo Klein,
prezydent Rady Reprezentacyjnej Instytucji żydowskich we Francji - CRIF.

Delegacja katolicka. w której brał udział
również   kard. Lustiger, arcybiskup Paryża, zobowiązała się do
utworzenia "poza obszarem Oświęcim -Brzezinka" ośrodka informacji i
modlitwy przeznaczonego do "podsycania wymiany poglądów   między
kościołami europejskimi na temat Shoah oraz także na temat męczeństwa
polskiego", jak również "żeby przeciwstawiać się dezinformacji i
banalizacji Shoah i przeciw rewizjonizmowi". Jeśli chodzi o karmel to
znajdzie on pomieszczenie w nowym ośrodku przeznaczonym, by
popierać   dialog między żydami a chrześcijanami mając na uwadze
uczucia wyrażone w sposób uzasadniony przez delegacją żydowską" . W
konsekwencji nie powinien mieć miejsca stały kult katolicki na terytorium
obozów zagłady. Kard. Macharski zobowiązał się do czuwania nad realizacją tak
ustalonego projektu, zaś dygnitarze katolicy zachodni ze swej strony
zobowiązali się do zgromadzenia środków po­trzebnych na ten cel i do
realizacji    projektu w ciągu 24 miesięcy.

Reprezentanci judaizmu,którzy   domagali się
tylko terminu dwunastu miesięcy, zgodzili się na przedłużenie, gdy rozmówcy
zwrócili im uwagę, że w Polsce sprawy się toczą powoli.

Wszyscy uczestnicy zebrania ocenili, że doszli do
wspólnego porozumienia, by "podkreślić" szczególny aspekt Shoah wśród
tragedii hitlerowskiej, która tak ciężko poraniła narody Europy, zwłaszcza
naród polski, jak również aby uznano tożsamość oraz wiarę każdego mężczyzny lub
kobiety za życia oraz po śmierci".

Kard. Lustiger został zobowiązany do zdania sprawy
papieżowi z niniejszego zebrania.

 

Izabella Vishnic


/1/ Osobistości katolickie: Kard. Daneels /Belgia/,
kard. Decourtray /Iyon/, kard. Lustiger /Paryź/.
kard. Macharski Kraków/, ojcowie Dujardin, Dupuy.
Musiał i Turowicz /swiecki/. Osobistości
żydowskie: wielki rabin
Sirat. pp. Gerard Riogner / Światowy Kongres żydowski/, Ady Steg /prezydent Światowego Zjednoczenia Izraelickiego/
, Theo Klein / prezydent CRIF, Chock
prezydent konsystorza izraelskiego
w Belgii,   Ehrlich / przedstawiciel na Europę Bnai Brith międzynarodowego/. Tardes / prezydent rady
konsultacyjnej organizacji żydowskich w Belgii/,
pani   Sabina
Reitmann /zobowiazana do koordynacji/ oraz Hoffenberg / delegat Bnai Brith przy
UNESCO.

Le Monde

Powyżej, kopie tłumaczenia, tłumacz Helena M.
więźniarka oświęcimska, jedna z pierwszych, które osadzono w obozie. Była to
kara za przewożenie cudzego listu, który zawierał niewłaściwe treści.



Spotkanie
prymasa Glempa z Zygmuntem Nissenbaumem (1989)

Sekretariatu Prymasa
Polski napisano: „Podczas rozmowy
zarysował się projekt zadowalającego rozwiązania sporu oświęcimskiego, co będzie
prowadzone dalej przez odpowiedni zespół, który zajmie się konkretną realizacją
budowy centrum informacji, wychowania, spotkań i modlitwy w Oświęcimiu”.



29 września
1991
-
podczas wizyty w USA kard.
Glemp spotkał się z Żydami. Przed wizytą w Spertus College of Judaica w Chicago
Kardynał
zdjął z piersi krzyż.
Rabin Byron
L. Sherwin po spotkaniu z Prymasem Polski powiedział:
Kardynał Glemp przyszedł do nas bez krzyża na piersi. Myślę, że ten
symboliczny gest był bardzo znaczący, pokazujący klasę Prymasa, który nie chciał
niczym urazić swoich gospodarzy”.

9 kwietnia
1993 - w Wielki Piątek Jan Paweł II, za pośrednictwem
bpa
Tadeusza Rakoczego, napisał list do sióstr
karmelitanek w którym nakazuje im „z woli Kościoła" przenieść się „w inne
miejsce w tym samym Oświęcimiu".


Ukłony



Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Mnie zapraszano do pisania w wpolityce.pl.
Odmówiłem, pisząc iż "gniazdko sobie uwiłem na Blogmedia"

Napisałem tam 4 komentarze na prośbę naszego wspólnego znajomego jeszcze z czasów S24.
UBekokarnosie tak UBekojankosie; dwa wykasowali.

To co Polacy i Żydzi proponują, to moim zdaniem:
zamienił stryjek siekierkę na kijek

Żydzi otrzymali nie tylko broń atomową od Niemców ale olbrzymie pieniądze / dostają do dziś / by wycofać się z wybielania zbrodni niemieckich.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Żydzi do dziś nie przyjmują do wiadomości, że Niemcy stworzyli obóz śmierci w Auschwitz dla Polaków.
Jest faktem, że potem przy pomocy Żydów na konferencji w w Wannsee 20 stycznia 1942 roku postanowili pozbyć się biedoty żydowskiej.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Pelargonia

7. Szanowny Panie Michale,

To jest typowa manipulacja prowadzona w tym celu, aby Polacy nie protestowali przeciwko obradom Knesetu w Auschwitz.
Oby nam ten sojusz z Izraelitami mocno nie zaszkodził.
Izrael od dawna ma apetyt na nasz kraj, tego nie da się ukryć.
Należałoby przyjrzeć się z bliska korzeniom posła Sellina.

Pozdrawiam serdecznie Pana i Małżonkę

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

8. Godne przypomnienie i przypominania po wielokroć

Profesor Haraschin donosi… - Tadeusz M. Płużański

Jako stalinowski sędzia wydał co najmniej 60 wyroków śmierci. W tym czasie donosił na swoich kolegów-sędziów Informacji Wojskowej, której był agentem. Na początku lat 60., aresztowany i skazany za pospolite przestępstwa, też donosił, tym razem na współwięźniów w celi. Od początku lat 50. związany ze środowiskiem "krakowskich intelektualistów", był dla bezpieki jednym z najcenniejszych źródeł informacji o Kościele. Jako TW "Karol" donosił na Karola Wojtyłę, nawet po wyborze go na papieża. Julian Polan-Haraschin ze spec-służbami PRL współpracował, z przerwami, przez 35 lat, aż do swojej śmierci w 1984 r.
Biografia tego wyjątkowego okrutnika to gotowy materiał na książkę albo film ze szwarccharakterem w roli głównej. Haraschin to jednak postać prawie nieznana. Tymczasem historia człowieka, który wielu ludziom wyrządził wiele zła, a wielu pozbawił życia, jest również kluczem do poznania i zrozumienia wielu najbardziej mrocznych kart PRL.
Do niedawna chyba jedynym źródłem wiedzy o Haraschinie był tekst Krystiana Brodackiego "Krwawy Julek" sprzed siedmiu lat ("Tygodnik Solidarność", 1999, nr 25). Autor nazwał go "jedną z najczarniejszych postaci w całej historii PRL". Nie wiedział jeszcze o sprawie kluczowej - że Haraschin był agentem, najpierw Informacji Wojskowej, a potem SB. Po zapoznaniu się z jego "osiągnięciami" można nawet stwierdzić, że tajna współpraca z komunistycznymi służbami specjalnymi zdeterminowała życie "Krwawego Julka".
Mateusz Wyrwich w książce "W celi śmierci" (wyd. "Rytm", 2002) napisał o procesie AK-owca Stanisława Szury przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Krakowie 3 lutego 1947 r.: "Rozprawie przewodniczył ppłk Haraszyn [błąd w nazwisku - TMP]. Pospolity przestępca, którego jakiś czas później sami komuniści skazali za handel dyplomami wyższej uczelni". To, że stalinowski sędzia był jednocześnie łapówkarzem, nie dziwi. Czytelnik może natomiast zapytać - co mógł mieć wspólnego z uniwersyteckimi dyplomami? Otóż Haraschin - przedwojenny absolwent prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim (1936 r.), w PRL został "naukowcem" - w cudzysłowie, ponieważ jego dorobek jest mizerny, a uniwersytecką karierę robił głównie dzięki znajomościom, przekrętom i kłamstwom. I tak, w 1950 r. obronił doktorat, by pięć lat później osiągnąć szczyt swoich "naukowych" możliwości - zostać kierownikiem zaocznego studium na wydziale prawa UJ - kierował nim do 1962 r. Właśnie wtedy otrzymał tytuł docenta, a SB oskarżyła go o przyjmowanie łapówek za zaliczanie zajęć, a nawet wystawianie dyplomów ukończenia studiów. Pieniądze tak kochał, że brał je od wszystkich: "zwykłych" studentów, ale także od swoich kolegów partyjnych, ubeków i milicjantów, załatwiając im tytuły magistrów prawa. Za ogromne sumy "ratował" też ludzi przed więzieniem albo wysokim wyrokiem. Haków na Haraschina bezpieka miała więcej, m.in. szydzenie z partii i jej przedstawicieli (wroga propaganda) czy wystawny i hulaszczy styl życia.
Stalinowski sędzia, profesor wyższej uczelni, łapówkarz. To jeszcze nie wszystkie twarze Haraschina, człowieka, który zawsze chciał być na świeczniku. Wszystko, co robił, było podporządkowane karierze, sławie i pieniądzom.

Pocztowiec

Julian Haraschin urodził się w 1912 r. w Krakowie, w nauczycielskiej rodzinie Karola i Domiceli z Parczyńskich (u zarania niepodległej Polski oboje byli członkami POW). Karierę zaczynał jako urzędnik pocztowy. W latach 1937-39 był praktykantem, a potem referendarzem w Dyrekcji Okręgowej Poczt i Telegrafów Krakowie. Jako komendant poczty polowej Obszaru Warownego Śląsk wziął udział w kampanii wrześniowej. Uznany za oficera (nosił mundur podobny do wojskowego, do którego przyczepił sobie naszywki przypominające dystynkcje kapitana) został osadzony w oflagach XI B Braunschweig (Brunszwik) i II C Woldenberg. Przebywał tam do sierpnia 1940 r., uwolniony dzięki staraniom ojca, który - zgodnie z prawdą - dowodził, że Julian jest cywilem. Kłamstwo o oficerskiej przeszłości będzie Haraschinowi - na przemian - szkodziło i pomagało w karierze.
Po uwolnieniu, niemal do końca niemieckiej okupacji, pracował w hitlerowskim Biurze Transportu Dyrekcji Monopoli w Krakowie. Po zakończeniu wojny wrócił na pocztę i został radcą prawnym Dyrekcji Okręgowej Poczt i Telefonów w Krakowie.

"Wyrokował bardzo surowo"

Do LWP zgłosił się na ochotnika 7 grudnia 1945 r. Uchwałą Krajowej Rady Narodowej został zweryfikowany w stopniu kapitana (o tym dalej) i skierowany na stanowisko sędziego Wojskowego Sądu Okręgowego nr 5 w Krakowie. W kwietniu 1946 r. awansował, przechodząc do Wojskowego Sądu Rejonowego w Krakowie. Wtedy do nazwiska Haraschin dopisał "Polan" (pseudonim ukradł wujowi, który zginął w wojnie polsko-bolszewickiej). Początkowo pracował jako sędzia, by we wrześniu 1946 r. zostać zastępcą szefa krakowskiego WSR. Funkcję tę pełnił aż pięć lat - do marca 1951 r. Na ludzi walczących o wolną Polskę wydał co najmniej 60 wyroków śmierci, również w ramach wyjazdowych sądów doraźnych, przez co zyskał w Krakowie miano "Krwawy Julek".
Mimo swoich "zasług" - od 1947 r. - był obserwowany przez Informację Wojskową. Uznany za element obcy klasowo (inteligent, zarządzał rodzinnymi nieruchomościami, był nawet właścicielem sklepu w Katowicach), miał nawet zostać usunięty z wojska. Ostatecznie przeważyły jednak braki kadrowe i opinia szefa Okręgowego Zarządu Informacji nr V w Krakowie, ppłk. Wincentego Klupińskiego: "W jego wyrokowaniu można było zauważyć zrozumienie obecnej zaostrzonej walki klasowej. Wyrokował bardzo surowo - tak iż niejednokrotnie wyroki jego były uchylane przez Sąd Najwyższy". Prócz tego pogłębiał swoją wiedzę prawniczą, studiując również filozofię i ekonomię marksistowską przy Departamencie Służby Sprawiedliwości MON.

AK-owiec i folksdojcz

Krwawy sędzia Julian Polan-Haraschin brał m.in. udział w sprawie Franciszka Niepokólczyckiego, zastępcy komendanta Kedywu KG AK, prezesa II ZG WiN. Jak napisał Jerzy Poksiński, Niepokólczycki - przesłuchiwany w 1946 r. przez ppłk. Haraschina - "odrzucił propozycję pracy dla komunistów, umorzenia sprawy, awansu do stopnia generała LWP, wyjścia na wolność podczas wiosennej amnestii 1947 i przyjęcia odznaczeń, m.in. Virtuti Militari". Skazany na KS, złagodzoną na dożywocie, z więzienia wyszedł w 1956 r. Propozycja przyznania Virtuti była jak na owe czasy nietypowa, ale nie dla Haraschina. Sam nadał sobie ten order. To też był jeden z haków, jakie zebrały na niego komunistyczne służby specjalne.
Wspomniany już Stanisław Szuro zapamiętał Haraschina z sali sądowej: "Całą pierś obwiesił medalami, chyba miał nawet Virtuti Militari, choć za co, to nie wiem. Miał przypiętego ostentacyjnie na czapce orzełka z koroną". Większość medali, którymi był obwieszony, też przyznał sobie sam (prócz Virtuti najbardziej absurdalnym był krzyż powstańca śląskiego). Część uzyskał dzięki znajomości z Michałem Rolą-Żymierskim (późniejszy marszałek Polski był w II RP, jeszcze pod prawdziwym nazwiskiem Łyżwiński, uczniem jego ojca - Karola Haraschina, kierownika szkoły im św. Wojciecha w Krakowie). Wysokie odznaczenia nadawał też znajomym.

Stanisław Szuro opowiadał dalej o swoim procesie:

"W pewnej chwili Polan-Haraschin mówi: »Ja też byłem w Armii Krajowej«,

to ja odpowiadam:
»To pewnie pan pułkownik skorzystał z amnestii, która była przecież policzkiem, bo amnestię daje się zbrodniarzom«. I tu go zatkało, i nie umiał mi odpowiedzieć".

Przed zgłoszeniem się do LWP Haraschin sfałszował dokumenty, podając się za kapitana WP z 1939 r. i członka ZWZ/AK, działającego pod pseudonimem "Polan" (Gdy wiatr komunistycznej historii trochę inaczej zawiał, utrzymywał, że w AK był po to, aby pomagać Armii Ludowej). W maju 1946 r., dzięki swojemu AK-owskiemu kłamstwu, dostał awans na majora, a pół roku później na podpułkownika. Szybko zostałby pewnie pułkownikiem, gdyby jego błyskotliwa kariera w wojsku nie została przerwana.
Tymczasem, w 1947 r., Haraschin skazał Stanisława Szuro na KS - po złagodzeniu kary do 15 lat, z więzienia wyszedł w 1956 r. Nie wszyscy skazani przez Haraschina mieli to szczęście.
W powojennym Krakowie krążyła piosenka:

"Sowiet był prokuratorem

Folksdojcz wyrok dał surowy.

A Żyd bronił nas z humorem.

Ot i cały sąd ludowy".

Dlaczego Haraschina uważano za folksdojcza? W czasie okupacji, pracując w Dyrekcji Monopoli, prowadził liczne interesy z Niemcami. Za łapówkarstwo (a jakże!) stanął nawet przed niemieckim sądem specjalnym, ale wybronił go dyrektor, który nie tylko był jego przełożonym, ale również wspólnikiem. Współpracę z okupantami Haraschin miał zatem we krwi. Cel był zawsze ten sam - kariera, sława i duże pieniądze. AK-owska wersja jego życiorysu głosiła, że sąd był represją za działalność niepodległościową.

Zamordował "Murata"

Będąc zastępcą szefa WSR w Krakowie, Haraschin orzekał również w WSR w Łodzi. 4 marca 1949 r. przewodniczył rozprawie przeciwko kpt. Janowi Małolepszemu "Muratowi", ostatniemu dowódcy poakowskiego Konspiracyjnego Wojska Polskiego (to chyba najgłośniejszy proces stalinizmu, w którym brał udział). Przyjechał z ustalonymi przez "wyższe czynniki" wyrokami i politycznymi wytycznymi oskarżenia (tzw. pytajnikami - pytaniami, które należało zadać oskarżonym na sali sądowej).
W procesie zapady trzy wyroki śmierci: na Jana Małolepszego oraz dwóch księży z diecezji częstochowskiej: ks. Mariana Łososia i ks. Wacława Ortotowskiego, oskarżonych o współpracę z oddziałem "Murata". Trzeci ksiądz, Stefan Faryś, dostał 12 lat więzienia. Podstawą wyroków był dekret "o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa" z 13 czerwca 1946 r. (zwany również małym kodeksem karnym), jeden z najbardziej represyjnych dekretów stalinizmu. Efekt propagandowy pokazowemu procesowi zapewniły obszerne relacje prasowe i specjalnie nakręcony film. Razem z "płk." Haraschinem sądził mjr. Mieczysław Widaj (AK-owiec, a później krwawy stalinowski sędzia). Oskarżał nie mniej "zasłużony" dla ludowej władzy prokurator Henryk Ligięza (wcześniej powstaniec warszawski w Obwodzie AK "Żywiciel").
29 kwietnia 1949 r. Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie nie rozpatrzył skargi rewizyjnej i utrzymał wyroki w mocy. Dopiero decyzją Bieruta z 13 maja 1949 r. zamieniono duchownym kary na dożywocie (później jeszcze złagodzone). Z więzień wyszli w 1956 r. W 1957 r. Sąd Wojewódzki w Łodzi unieważnił wyrok z 4 marca 1949 r. W aktach sprawy nie ma protokołu z wykonania kary śmierci na Janie Małolepszym. Według oficjalnej wersji, zmarł w więzieniu 14 marca (zaledwie 10 dni od wyroku). Tego dnia szef łódzkiego WSR, ppłk Bronisław Ochnio (wcześniej skazał na śmierć Stanisława Sojczyńskiego "Warszyca", poprzedniego dowódcę KWP) zawiadomił tamtejszy USC o zgonie więźnia. Wiadomo jednak, że "Murata" zamordowali śledczy, podczas wznowionych już po wyroku przesłuchań. Istnieją poszlaki, że jego zwłoki posłużyły do badań medycznych.

Prawnik i znów wojskowy

O obcości klasowej Haraschina i przynależności do ZWZ-AK jednak nie zapomniano. 2 marca 1951 r. został usunięty z wojska, co - przypomnijmy - planowano już trzy lata wcześniej (w 1948 r. usunięto go z PPR; by następnie przyjąć do PZPR; należał również do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, Związku Zawodowego Nauczycielstwa Polskiego przy UJ i Związku Prawników Polskich).
Krystian Brodacki napisał, że zwolnienie Haraschina z wojska miało drugie dno - uratowało go przed represjami Informacji Wojskowej. Ten sprytny manewr miał zawdzięczać znajomości z Oskarem Karlinerem, szefem Zarządu Sądownictwa Wojskowego. Teza ta jest jednak o tyle uprawniona, jeśli IW rzeczywiście chciała pozbyć się swojego człowieka - wiernego agenta. A może tylko szantażowała go widmem aresztowania?
Tak czy inaczej, Haraschinowi wielka krzywda się nie stała. Już 15 marca 1951 r. został wpisany na listę adwokatów Wojewódzkiej Izby Adwokackiej w Krakowie. Praktyki jednak nie podjął - pracował jako radca prawny. Właśnie wtedy zaczęła się jego kariera "naukowa" na Uniwersytecie Jagiellońskim (zaczął od wykładania prawa w WUBP w Krakowie).
Praca naukowo-dydaktyczna najwyraźniej mu nie wystarczała, skoro w 1958 r. ponownie poprosił o przyjęcie do LWP. Argumentował, że został usunięty z przyczyn politycznych, jako ofiara stalinizmu, który zdecydowanie potępia. Tak wrócił do sądownictwa wojskowego, tym razem na stanowisko zastępcy szefa Wojskowego Sądu Garnizonowego w Krakowie.
W 1960 r. został pułkownikiem.
Pracy "naukowej" jednak nie zarzucił. W działającym w ramach Wojskowej Akademii Politycznej Wojskowym Instytucie Prawniczym kierował katedrą prawa karnego.

Aresztowany i skazany

15 czerwca 1962 r. Julian Polan-Haraschin został aresztowany. Prócz wymienionych już haków, jakie zbierała na niego SB, planowano również wmanewrować go w działalność "reakcyjną". Już w 1956 r. bezpieka założyła na Haraschina "sprawę ewidencyjno-operacyjną" jako na "oficera ZWZ-AK sympatyzującego po wyzwoleniu z WiN". Jak już pisaliśmy, kłamliwą wersję o swojej AK-owskiej przeszłości rozpowszechniał sam Haraschin. W kłamstwie było jednak ziarnko prawdy. Rozpracowująca go w latach 40. Informacja Wojskowa ustaliła, że utrzymywał kontakty z płk. Maksymilianem Chojeckim, aresztowanym następnie i skazanym w sfingowanej sprawie "spisku z wojsku". Kontaktował się z nim również po 1956 r., po wyjściu Chojeckiego na wolność. Gen. Józef Kuropieska, też represjonowany za rzekome szpiegostwo, wspomniał: "Po powrocie z Nowej Huty do śródmieścia spotkałem spacerującego Maksymiliana Chojeckiego, przed niewielu tygodniami zwolnionego z Rawicza. Wynędzniały, choć dobrej myśli - o ile pamiętam - zatrzymał się u obozowego kolegi Juliana Haraschina [chodzi o oflag Woldenberg - TMP]". Brodacki pisze, że Chojecki był jednym z tych, którzy byli pod dużym wpływem osobowości Haraschina (potrafił być bardzo przekonujący, szczególnie w kontaktach z kobietami). Chojecki powierzył mu nawet swój majątek, dlatego po wyjściu z więzienia - z braku własnego lokum - mieszkał u Harasachina.
Inna sprawa, że na początku lat 50. bezpieka próbowała wciągnąć Haraschina do V Komendy WiN - swojej prowokacji przeciwko antykomunistycznemu podziemiu.
Finał rozpracowania Haraschina przez Informację, a potem SB nastąpił na początku lat 60., kiedy został przyłapany na przyjęciu kolejnej łapówki. 2 listopada 1963 r. Sąd Powiatowy dla m.st. Warszawy skazał go na dziewięć lat więzienia i 35 tys. zł grzywny. Podstawą był ten sam dekret z 13 czerwca 1946 r. "o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa", na mocy którego Haraschin orzekał w czasach stalinowskich i skazał na śmierć "Murata". Tym razem Haraschina zdegradowano również do stopnia szeregowca. A czekał już na nominację generalską… Na wolność wyszedł - warunkowo - w 1968 r.

Moralna prostytutka

I tu dochodzimy do tej nieoficjalnej, utajnionej do niedawna części życiorysu Juliana Polana-Haraschina, drugiego dna w jego biografii. Dwa lata temu nowe światło na postać sędziego, a później "naukowca" rzucił historyk Filip Musiał w zbiorowym opracowaniu "Aparat represji w Polsce Ludowej 1944 - 1989", wyd. IPN. Musiał ujawnił, że Informacja Wojskowa nie tylko go rozpracowywała, ale był on równocześnie jej agentem.

Haraschin został zwerbowany wcześnie - już w październiku 1949 r. Jego zadaniem było donoszenie na kolegów - sędziów krakowskiego WSR. Jaką rolę pełnił, może świadczyć opinia zastępcy szefa Okręgowego Zarządu Informacji nr V w Krakowie, mjr. Józefa Mikołajczyka: "Ppłk Haraschin jest moralną prostytutką. Widzi w swojej obecnej sytuacji dużą zależność od Organów Informacji". Donoszenie na kolegów nie uchroniło go jednak, najpierw przed wyrzuceniem z wojska (nawet, jeśli przyjmiemy wersję Brodackiego), a potem aresztowaniem i skazaniem.
Razem ze zwolnieniem z wojska w 1951 r. Haraschinem przestała się interesować Informacja Wojskowa. Jego akta przekazano bezpiece, a konkretnie WUBP w Krakowie.

Agent celny "Leon"

Kolejny etap współpracy Haraschina z komunistycznymi spec-służbami zaczął się kilkanaście lat później - w 1963 r. Agentem SB (ponieważ Informacji donosić już nie mógł) został wkrótce po aresztowaniu. Przez dwa lata donosił na współwięźniów, jako agent celny Biura Śledczego MSW. Donosy podpisywał pseudonimem "Leon". Stanisław Morawski, dyrektor Departamentu IV MSW zanotował, że "za okres ten przekazał szereg interesujących, wartościowych informacji". Jak widać, donoszenie - tak jak współpracę z okupantami Polski - miał we krwi - nie ważne czy na wolności, czy w więzieniu. Zapewne dlatego opuścił zakład karny przed czasem.

TW "Karol" - "sprawdzona jednostka"

Po zakończeniu odbywania kary w 1968 r. Haraschin dalej kapował. Najpierw pod więziennym pseudonimem "Leon", potem "Zbyszek", a w końcu - od maja 1978 r. - "Karol". Szybko stał się "specjalistą" od Kościoła - w Polsce i za granicą. W Krakowie rozpracowywał kurię biskupią, środowisko Wyższego Seminarium Duchownego. W Watykanie - przebywających tam polskich księży.
W listopadzie 1972 r., pierwszy zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. SB w Krakowie Stanisław Wałach oceniał pracę Haraschina: "W związku z tym mamy wyprzedzające informacje o zamiarach i podejmowanej działalności antysocjalistycznej przez część hierarchii Kościoła katolickiego w Polsce. Wykorzystywane są one do ocen i informacji opracowywanych przez Dep[artament] IV MSW dla najwyższych władz partii i rządu, a ponadto stanowią podstawę do specjalnych przedsięwzięć dezintegracyjnych prowadzonych przez kierownictwo Wydz[iału] IV pod nadzorem Dep[artamentu] IV MSW w odniesieniu do kurii krakowskiej". Dwa lata później uznano, że Haraschin jest "jednostką wartościową, sprawdzoną [należało by dodać - od lat - TMP], rzetelnie podchodzącą do współpracy z naszymi organami, posiadającą duże możliwości uzyskiwania interesujących nas materiałów".
Owe "duże możliwości" wynikały nie tylko z jego pozycji "naukowej". Po 1956 r. ożenił się z Janiną Macharską, siostrą kardynała Franciszka Macharskiego (pierwszą żoną Haraschina była Maria Kurkiewicz). W kapowaniu bezwzględnie to wykorzystywał.

10 tysięcy za Wojtyłę

Dzięki swoim kontaktom miał również szereg informacji o kardynale Karolu Wojtyle. Na Ojca Świętego donosił podczas dwóch papieskich pielgrzymek do Polski - w roku 1979 i 1983. Haraschina można nawet zobaczyć na zdjęciach z Janem Pawłem II. "On uwiarygodniał się w ten sposób przed esbekami" - mówi ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, badający rozpracowanie krakowskich księży przez SB.
W maju 1981 r. funkcjonariusz bezpieki zanotował: "TW ps. Karol jest w pełni dyspozycyjną jednostką, przekazującą informacje przedstawiające szczególną wartość operacyjną". Za kapowanie "Karol" dostawał miesięcznie 5, a czasem nawet 10 tys. zł (pensje wynosiły wówczas ok. 1,5 tys. zł).
Julian Polan-Haraschin donosił bezpiece również na krakowskich intelektualistów i pracowników Radia Wolna Europa. Zostawił po sobie potężną spuściznę. Sam okres kapowania na kurię krakowską mieści się w 12 tomach, na 4 tys. stron. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa, że jest to jedno z dwóch najważniejszych opracowań, jakie zostało po esbecji.

Julian Polan-Haraschin zostawił po sobie także wiele donosów dla Informacji Wojskowej, a przede wszystkim 60 wyroków śmierci na przeciwników "ludowej" władzy w czasach stalinowskich.

Autor: Tadeusz M. Płużański

Artykuł pierwotnie opublikowany w "Niezależnej Gazecie Polskiej".

Publicystyka Tadeusza M. Płużańskiego na ASME.

http://www.asme.pl/116293111272133.shtml

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Pelargonii

Szanowna Pani Ewo,

Sellin na pewno nie ma polskiego nazwiska. Do Polsatu i TVN, przyjmują wyłącznie ludzi sprawdzonych.
W PiS-jest wielu ludzi o dziwnych życiorysach.
Wielu takich , którzy byli bardzo blisko prezydenta Kaczyńskiego.
Jończyk Ziomecka
Urbański.

Ukłony dla Wielce Szanownych Pań



*

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

10. szanowny Panie Michale :)

dziękuję serdecznie za wspomnienie o Panu Kazimierzu...Człowieku,który walczył z tym Wszystkim prawie,ze samotnie...Pan Kazimierz Świtoń,to wyjątkowa Postać...
serdeczne pozdrowienia i zarazem smutne,bo jakże może być inaczej,gdy musimy mówić o Ludziach,którzy nas zdradzili..

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

11. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Bardzo mi miło, ze mamy podobny pogląd na pana posła Świtonia.

Ukłony dla Pani i Budrysowa



Można powiększyć, by dla Budrysów starczyło

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

12. Panie Michale :)

mam nadzieję,że kiedys
ktoś napisze życiorys pana Kazimierza...bo Wart tego a i byłby to super zapis
kawałka Polskiej Współczesnej Historii
Pan Kazimierz nie tylko Wolne Zwiazki zakładać pomagał:)ale prowadził w necie bardzo ciekawe "warsztaty dla Młodych"
wspłcześnie zasłynął swoją Determinacją w obronie Zakonnic w Oświęcimiu i obronie Krzyża....
Gdzieś w sieci był wiele lat temu List pana Kazimierza do Ojca Rydzyka.List w którym dziekuje MU za opiekę i pomoc w latach okrutnych i pełnych prześladowań...
Jeśli pamięć mnie nie myli to 'kalkowaliśmy "go na mojej ukochanej stronie z przed laty
"DlaPolski" :)
gdzie pisałam wcześniej jako gość z drogi...bo wpadłam tam przypadkiem zaciekawiona Aurą i Polskością i zostałam jako sonia .
Dopiero jakiś paskuda z Turcji,zrobiła chyba napad na Nasz Swiat i popaliły mi sie nie tylko dyski ale i cały komputer...a było to wtedy ,gdy serdecznie zrozpaczeni żegnaliśmy Naszego Prezydenta i Tych,co odlecieli ostatnim lotem TU 154 M
prosto do nieba
Pamiętam wtedy nasze łzy serdeczność Adminów "Rózyczkę" "Łzy Matki"
muzyka ,wiersze
pomagały jakoś uciszyć ból i Zdumienie,że Katyń znowu się powtórzył...
i tylko pytanie,kto tym razem zdradził nas o świcie zawisło w powietrzu ..wciąż bez odpowiedzi
serdecznosci panie Michale :)))
do dzisiaj...

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Pan Kazimierz Świtoń to bardzo pozytywna postać, polskiego życia politycznego. Z tego zycia został wyeliminowany przez 'rzydokomunę' z którą zaczął walczyć po przegranych wyborach ze "ślązakiem adamem michnikiem"

Może jutro opublikuje kalendarium wypędzenia ss Karmelitanek Bosych z Oświęcimia przy pomocy polskiego episkopatu

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

14. Dzięki Panie Michale...

Warto przypomnieć TEN Historyczny juz casus,by lemingi wiedziały o co chodzi,chociaż tu lemingi akurat nie przyłażą...:)
serdecznosci ...

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

15. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Ciesze się, ze Pani dodała mi otuchy.

Ukłony




Rabin Joskowicz z
wizytą u Prymasa (1989)

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

16. Panie Michale :)

zawsze z panem...bo tak dla Polski Trzeba :)
serdeczności i Dobrej Nocy
Panu i Pani Jadwidze...

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

17. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Bardzo nam miło.
Ukłony dla Pani i Budrysowa


Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

18. Panie Michale :)

najpiękniejsze ukłony i słoneczne uśmiechy :)))

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

19. Panie Michale,co do zdjęcia :)

to tylko bolesne westchnienie...
serdecznosci :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

20. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Bardzo nam miło,

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

21. Panie Michale :)

Dobrego Dnia Panu,Żonie i Blogmedia24.pl :)
i mimo,że juz południe,to samych uroczych godzin i serdecznego ciepła :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

22. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Dzień dobry o świcie.

Ukłony dla Pani i Budrysowa, które pewnie jeszcze śpi.

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

23. Panie Michale

i Dobrej Nocy...w ostatnim dniu miesiąca...pierwszego miesiąca anno domini 2014 :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

24. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Pięknie dziękujemy.

My również życzymy Państwu spokojnej nocy.




<

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

25. Panie Michale i ja tu nie kochać Kocięta ?

serdeczności dla Pana I dla Pani Jadwigi :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

26. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Mu kochamy wszystkie zwierzęta, choć kiedy dzieci wyfrunęły z domu nie mamy własnych.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

27. Panie Michale:)

czy malutkie psiaczki mogą być niekochane?
a co do dorosłych Dzieci,te niestety jak ptaki ,gdy dorosną opuszczają Gniazdo :)
serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

28. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Pani swoich chłopców ma na co dzień.

Wszystkie pieski są piękne.

Ukłony


Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

29. Panie Michale :)

całuski dla Całej TRÓJECZKI :)
serdeczne pozdrowienia dla Pana,Żony i Dzieci i Ich Dzieci a piesowi całusek w sam nos :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

30. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Bardzo nam miło. Pięknie dziękujemy.
Wszystkiego najlepszego dla Pani i Budrysowa

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

31. Budrysowo dziękuje :)

i sprzecza się samo z sobą,które piesiątko śliczniejsze :)
serdecznosci wieczorne :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

32. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Musi Pani spytać Budrysów, bo kiedyś Pani mi pisała, ze wszystko co znaleźli przynosili do domu.

Dobrego wieczoru

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

33. Panie Michale ,Potwierdzam WSZYSTKO

a dzięki ICH pasji ,przez kilkanaście lat, staliśmy się właścicielami najdziwniejszej pary Psów
Po smierci ukochanego Psa Bandyty...który nie bał się nikogo i niczego... chłopcy przytargali dwa psie nieszczęscia wmawiając nam,że maleńki pudelek od kilku dni siedzi pod naszymi drzwiami, a szczeniak wilk ,umierający został wykupiony za ich oszczędności od kogoś ,kto niósł go do uśpienia..
bo nie dosyć,ze chory,to jeszcze poza miotem numerowanym...
Jeszcze łez nie otarłam po śmierci naszego ukochanego Przyjaciela i wiernego druha chłopców i towarzysza ich dziecięcych zabaw...gdy dwa psy zawitały "na chwilę" do naszego domu...
Jeszcze nie ochłonelismy po kroplówkach Tamtego,gdy Aftusia ,bo szczeniak wilczek okazał sie sunią musiał byc wożony na kolejne kroplówki...przyjaciel weterynarz nie dawał jej zadnych szans...ale po 12 kroplówce...Sunia ożyła a mały pudelek,który był troszkę starszy od niej
mógł wreszcie odpocząć i przespać się ...bo
Panie Michale
nigdy w życiu czegoś podobnego nie widzieliśmy...mały obcy piesek spał przytulony do chorego Szczeniaka nie odstępując Jej ani na moment...wylizywał łapy skrwawione ,pysk,oczy ...
był matką,pielęgniarką i dobrym Duchem umierającej Suni...
Nasz przyjaciel weterynarz twierdził,że ta miłość czarnego diabełka była dodatkowym lekarstwem dla Aftusi... :) a ja ?
ja zaczęłam zrywać rozklejane wcześniej kartki informujące,że znaleziony czarny pudelek,z białą krawatką czeka na swego właściciela... :)
były jeszcze jeże,jaszczurki,pisklęta i żaby nie mówiąc o innej drobnej zwierzynie...
A tymczasem nasze Psy dożyły sędziwego wieku i umarły ze starości ,
pierwsza Afta ,która wyrosła na mutanta i wielkością dorównywała cielakowi a póżniej Rupercik,z tęsknoty za Nią...był z Nią do ostatnich jej minut życia ,liżąc jak niegdyś w dzieciństwie jej pysk i łapy...
serdeczności :)
ta opowieść jest dla Pana :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

34. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Och jak Pani cudownie pisze o swych pieskach. Do tej pory myślałem, że o zwierzętach, głównie kotkach umie pisać Sówka.
Kiedyś Panie poznam, byście wymieniały się swoimi spostrzeżeniami. Ona jest Warszawianką z dziada pradziada ale kocha Kresy.
Bardzo kocha !

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

35. Panie Michale,nigdy bym nie śmiała równać się z Wielką Damą...

ale ukłony dla Niej najserdeczniejsze ...Ukłony również dla Warszawy,którą pamietam z lat dziecinnych...Babcia i Mamuś, to wszak rodowite Warszawianki,Rodzina Pani Zofii z Mościsk..to również Warszawa...:)
serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

36. Pani Gość z Drogi

Szanowna Pani Zofio,

Tej Pani nie ma w Polsce. Jest poza. Tyle, że te poza, kiedyś było Polską.
Jak będę miał okazję, to podam od Pani życzenia.

Oby Polska była Polską

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

37. Panie Michale :)

"Oby Polska była Polską " TAK !
Dobrej Nocy Panu i Żonie :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

38. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,


Póki my żyjemy

Ale nasze życie szybko biegnie na "niebieskie łąki" jak Pani pięknie pisze

Sto lat dla Panii Budrysowa

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

39. Panie Michale,póki my żyjemy ..a po nas muszą tą misję

nieść następni...i poniosą...zakazany Naród,zakazana Historia a jednak ci ,co urodzili się po wojnie doskonale wiedzieli.kto nas napadł we wrześniu...z dwu STRON...czyli ze wschodu i zachodu...wiedzieli,ze byli to Niemcy i Rosja...
serdeczności :)

gość z drogi