Oświadczenie w/s Cenckiewicza i Woyciechowskiego

avatar użytkownika eska

 

Wysłuchałam pilnie wystąpień w klubie Ronina, poruszyło mnie zwłaszcza stwierdzenie Woyciechowskiego, że to Kieżun ma teraz dowieść swojej niewinności. I że jest na to wystarczająco sprawny fizycznie i umysłowo, bo pisze książki w trzech językach (sic!).

Cóż, jak widać, sami autorzy przyznali tym samym, że nie mamy do czynienia z obiektywnym, wielowątkowym materiałem, tylko z zarzutem opartym wyłącznie na aktach SB, interpretowanych przez samozwańczych prokuratorów. Nota bene są to interpretacje godne Savonaroli - nieskazitelnie czyści nadprokuratorzy rozprawiają się ze zdrajcami Sprawy.

Świetnie ich wystąpienia podsumował Orzeł, życząc im takiej samej empatii ze strony czytelników, z jaką oni potraktowali prof. Kieżuna.

Ale, ale...

Oświadczam publicznie, że – wbrew insynuacjom pana Cenckiewicza - ja nie zostałam zmanipulowana, nikt nie wysyłał do mnie żadnych maili ani sms-ów, nie mam nic wspólnego z redakcja „W Sieci” itp., a moja opinia na temat rzetelności pracy tych panów jest oparta tylko i wyłącznie na moich własnych doświadczeniach z czasów PRL. Panowie tkwią z nosem w teczkach, ja miałam do czynienia z SB w realu. Potwierdza moją opinię list Andrzeja Kołodzieja, zastępcy Morawieckiego w Solidarności Walczącej, na temat penetracji SW przez SB. List ten, protestujący przeciw pomysłom pana Woyciechowskiego na w/w temat, ukazał się niedawno w „Do Rzeczy”.

Jeśli wszystkie lustracje wykonywane przez owych panów tak wyglądają, to niech nas Pan Bóg ma w opiece, bo jesteśmy w czarnej dziurze.

29 komentarzy

avatar użytkownika Morsik

1. Ja nie oceniam...

...ani historyków, ani uczestników historii, ani bohaterów. Ja wiem, że jeśli jest zachowana "teczka personalna" i jeśli jest zapełniona własnoręcznymi meldunkami "teczka pracy", to są to dowody na współpracę z komunistyczną bezpieką i/lub wywiadem.
I nie ma tu znaczenia wiek, stan zdrowia, sprawność umysłowa czy niegdysiejsze bohaterstwo.
Donosił, to donosił. Pisał opracowania dla "służb", to pisał.
Niegdysiejsze bohaterstwo, to całkiem inna sprawa.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika tu.rybak

2. @Morsik

fakt.

Niejedna osoba miała duże lub bardzo duże zasługi...

A - cytując Cenckiewicza "delikatną ocenę" - mamy do czynienia ze zwykłym oportunizmem.

I nijak ma się do tego dzisiejszy wiek, dzisiejsze przekonania czy dawne dokonania.

Rybak
avatar użytkownika Maryla

3. Rybaku i Morsiku

powiem tak -zapominacie dlaczego te dwa osobniki Cenckiewicz i Woyciechowski zajeli się akurat tą teczka i to akurat w tym czasie.
Oni tego nie ukrywają, pisza wprost.
Oceniać nie będę Cenckiewicza i Woyciechowskiego ani zestawiać z prof. Kiezunem, bo NIE MA TAKIEGO POLA, na którym mogli bysmy szukać porównania zasług.
Co zas do oportunizmu zarzucanemu prof. Kieżunowi.
Zapominacie, że nie ma nigdzie śladu szkody, jaką prof. Kiezun wyrzadził tym, o których pisał, czyli żydokumunie, która nie wyjechała z Polski, czytaj komandosom.
Czemu nie ma? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.
Dodam tylko, że gdybym w 1989 roku nie poszła w pełni świadomie i celowo na spotkanie z oficerem prowadzącym naszą spółkę z o.o. i nie przekazała mu wiedzy o przygotowanym przejęciu jej przez jednego z członków zarządu, członka PZPR i współpracownika WSI, to ówczesna moja firma przeszła by bezboleśnie w ręce agentury , jak Elektrim i inne firmy hz.
A ja tym jednym spotkaniem zablokowałam transakcję.

Oportunizm, współpraca z bezpieką? Oceniajcie to jak chcecie.

PS. Z DYSKUSJI POD NOTKĄ NA s24


@eska

Poza tym, ciesze sie, ze zamiescili komplet
dokumentow w necie. Jest tego troche do poczytania. Czytam wlasnie tom 2
(wg autoro najwazniejszy), sa tam re slynne donosy na Chrzanowskiego..
Sorry, moze ja nic nie rozumiem, bo w teczkach nigdy nie siedzialam, ale
z tych listow (gorliwych, wg autorow) wynika raczej, ze w
wielu"niepotrzebnych slowach, szczegolowych opisach sytuacji, z ktorych
nic nie wynika, najzwyczajniej w swiecie od takiego donoszenia sie miga.
Pisze kilkakrotnie, ze Chrzanowski go unika

Robi wrazenie gorliwej wspolpracy. Moze taka byla cena kariery i mozliwosci wyjazdow.

Poza tym, kiedy podpuszcza sie go na donoszenie jakoby jakis tam
naukowiec mial wypowiadac sie negatywnie o PRL, profesor pisze
"gorliwie", ze absolutnie nie, ze nigdy nic szkodliwego "dla naszych"
interesow nie mowi. No przeciez to jest ewidentnie gra na ochrone tych
ludzi, a nie gorliwosc i lizusostwo..



Nie dotarlam jeszcze do zadnych informacji na temat tego, czy ktos
ucierpial z powodu tej wspolpracy, bo to byloby chyba najwazniejsze.

CELESTE1111:04

@ARTHUR.KING

od kiedy prof Kieżun jest z opozycją? Od kiedy przejrzał na oczy, że PRL to droga do nikąd?

Od zawsze! I tutaj jest sedno.

Ci łaskawcy, oferujący profesorowi Kieżunowi narrację, że był Szawłem, a
potem stał się Pawłem, "przeoczyli", że bieg wydarzeń pokazuje, iż był
Pawłem, potem Szawłem, a później znów Pawłem. Ich zadaniem powinna być
próba zrozumienia dlaczego miał etap Szawła.

Moim zdaniem dlatego, że był wybitnie inteligentny i chciał służyć
Polsce - wystarczy zrobić bilans szkód i pożytków, by ocenić, czy mu się
udało.
RAFAŁ BRODA12:51
143908


@ARTHUR.KING

Od zawsze.

Miliony ludzi łgało jak z nut czerwonym, żeby coś załatwić. Dzięki takim
ludziom mieliśmy m.in niezłe uczelnie techniczne, znakomitych
inżynierów czy lekarzy. Myślisz, ze można było zatwierdzać te wszystkie
programy bez umieszczenia tam odpowiedniej ilości socjalistycznego
bełkotu?

Nawet Kaczyński zacytował Lenina w pracy doktorskiej (co mu dziś
wypomina stara komuszyca), a przecież bez tego po prostu by mu nie
przyjęto pracy. To były normalne zachowania, żeby "minąć" władzę.

Prof. Religa, żeby uruchomić swój ośrodek w Zabrzu, nie tylko był
zapisany do PZPR, ale nawet zgodził się pracować w szpitalu MSW. I co -
lepiej, żeby był zwykłym lekarzem na prowincji? Albo wyjechał? Wiesz,
ilu ludzi zawdzięcza mu życie - to są dziś chyba już dziesiątki tysięcy.


Żyliśmy w rzeczywistości podwójnej, co innego mówiło się oficjalnie, co
innego we własnym gronie. To było oczywiste. Ludzie grali, jak umieli -
jednym wychodziło, innym nie.

Oficjalnie protestować to sobie mogły pieszczoszki komuny, jak Michnik czy Kuroń.

Te same pieszczoszki po PZPR do dziś rządzą w wielu środowiskach,
ciekawe, ze za nich nikt się nie zabiera. Czekam na biografię świętego
Geremka w wykonaniu pana Cenckiewicza.
ESKA12:52
113234511


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

4. żyłam w tamtych czasach bardzo świadomie...

jako dziecko pamietam kolejne najazdy na Dom Wuja,gdzie mieszkaliśmy i tylko dlatego ,ze grano na dwa fortepiany "zakazane piosenki"pamiętam wywalanie z biblioteki Babci wszystkich książek,czego szukali ? nie wiem,bo byłam zbyt mała.ale Katyń,mała książeczka leżała głeboko ukryta w brzuchu starego zegara...
Pamiętam również nocne odwiedziny na Plebanii Stryja Kapłana,przychodzili w długich skórzanych płaszczach z bronią i to długą..i ten Strach Dorosłych i mój,bo zawsze się odgrażali,że zastrzelą mojego ukochanego Psa...Pamiętam też,ze nie zapisywaliśmy się do żadnych ZMSów ani Partii, i dlatego z godnością znosiliśmy nasze nieawansowanie...o paszporty też nie występowaliśmy,bo ich i tak nie dostalibyśmy...więc moja wiedza o tamtych latach jest oparta o doświadczenia życiowe...
podobnie j/w
nie oceniam ,ale doceniam bohaterstwo w Warszawie,a co póżniej,to już nie moja sprawa,
każdy z nas stanie kiedyś przed prawdziwym Sędzią...
dla mnie temat zamknięty...szczególnie,że dla nas zdających na studia nie było taryfy ulgowej ani punktów za"pochodzenie" wręcz przeciwnie...pisanie,że Dziadek był dawnym Legionistą i że zginął w Powstaniu Warszawskim...skreślało na długo...

gość z drogi

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

5. Perfidia

Przypomina mi to bardzo sprawę bp. Wielgusa - również na zamówienie i kto wie czy nie tych samych mocodawców. Wspomnę tu misję Żaryna - pisała o tym prof. Mira Crech - modelska - który wybrał się aż za morze lustrować zmarłych polonijnych autorytetów z pominięciem wszystkic asów żydokomuny i chamów ubeckich. Cóz tak bezpiecznie.

Nie znam pana Wojciechowskiego, ale Cenckiewicz robić to może również z pobudek osobistych jako dziecko ubeckiego pomiotu. Otóż obrzucając gównem ludzi szanowanych - on sam może złagodzić swe straszliwe piętno - pocieszeniem, że inni też nie święci jak tatuś.

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika gość z drogi

6. Pani Marylu,strzał w dziesiątkę :)

a dlaczego?
sądzę,że Pani się domyśla...?
i mnie się wydaje,że lepiej zakończyć ten wątek...bo niejasne są "przesłanki " towarzyszące tej sprawie...
Ja oczywiście zostaję przy swoim obrazie lat powojennych...ale to dwie różne sprawy...
Zagłebie i Sląsk były wyjątkowo naszpikowane "nowymi władcami"i ich "narzędziami" i stąd takie spojrzenie....
Co do śledztwa w sprawach dotyczących ewentualnych...zwolenników "nowego ładu politycznego" to mnie zastanawia zawsze jedno,
dlaczego dziadzia z domu dziadzia i jej mąż nie doczekali się takowego...dlaczego o tusku nic nie pisano..
kiedyś często wpadałąm na tak zwane strony niepoprawnie politycznie i tam wiele było przypuszczeń,ale nikt nie miał dowodów...a strony były oficjalne i bardzo licznie czytane...
Szkoda,że wtedy takiego śledztwa nie prowadzono...
wtedy
gdy jeszcze nie byli dziwni ludzie na najwyższych fotelach,
może uniknęlibyśmy sprzedawania Polskiej Gospodarki za grosze i przejmowania spółek wraz z kapitałem przez czerwoną burżuazję...Również za GROSZ
nawet jeśli to były już spółki z prywatnymi udziałowcami-patriotami ,kupującymi za własne pieniądze udziały w swojej spółce,tylko po to
by zapewnić jej istnienie i pracę dla jej dotychczasowych pracowników...

serdecznie pozdrawiam z drogi do Normalnej Polski..

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

7. do czterech razy sztuka ,może teraz nie wylecę w powietrze..:)

celem wyjasnienia...
Czas o którym piszę to czas póżnych lat dziewięćdziesiątych...czas uwłaszczania się czerwonej burżuazji na Prywatnym i Narodowym Majątku..za przysłowiową złotówkę,to czas buzka ,lewandowskiego i szarańczy zwanej NFI i Bank PKO SA,czyli Czas tzw "inwestorów strategicznych"
Czas gdy w obronie mojej spólki polegliśmy Wszyscy...i UOP i Poproszony o pmoc Profesor Minister Sprawiedliwości Lech Kaczyński i my Załoga tej spółki...nie pomogły zakładane przeze mnie sprawy sądowe...po prostu,"sorry taki był klimat"
nie były to więc lata póżne piećdziesiąte,ani sześdziesiąte...
inny czas,inni ludzie
tylko rządy wciąz take same
i wciąż ci sami biedni Idioci-Patrioci,którzy za własne pieniądze kupowali udziały swej spółki,by ją ratować dlaPolski i dla Ludzi...
pozdr z drogi do Normalnej Polski bez tusków,buzków i kopaczów...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

8. @gość z drogi

macki sterujące władzami w PRL-u wiąz poruszają marionetkami III RP odzyskanej dla Michnika. I teraz pytanie do tych świętoszków, którzy tak ostro oceniają prof.Kieżuna za pracę dla Polski w latach 70-tych, co jest przedstawiane jako współpraca z UB - czy oni nie zostaną ocenieni podobnie przez następne pokolenie, które uzna, że wiedząc kto rządzi III RP, pracowali dla reżimu?

Przerysowałam celowo, aby podkreślić absurd wokół którego tańczymy jak ćmy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. i juz kropka nad "i"

o czym zapominają obrońcy okładkowego tekstu. Nadstawiają kiesę, a pożyteczni idioci będą dalej lać wode na młyn i sypać groszem, żeby "polemizować"


Debata: „Gloria victis czy obłęd? 7 październik -Warszawa

Najwyższy Czas! -
40 min. 14 sek. temu

7 października o godz. 18.30 w Domu Dziennikarza, ul. Foksal 3/5
odbędzie się spotkanie pt. „Gloria victis czy obłęd? Spór o Powstanie
Warszawskie”. Gośćmi spotkania będą Jan Żaryn i Piotr Zychowicz, a
poprowadzi je Stanisław Michalkiewicz. Debata połączona będzie z
promocją książek „Kulisy genezy Powstania Warszawskiego” Jana
Matłachowskiego oraz „Opcja niemiecka” Piotra Zychowicza. Organizatorami
są Wydawnictwo Capital i Stowarzyszenie Koliber.

Podczas Debaty będzie można kupić literaturę prawicową w tym nowość red. Tomasza Sommera:

„Operacja Anty Polska NKWD 1937-1938″

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

10. AD postu 8 Szanowna Pani Prezes :)

doskonale odczytałam sugestię :)
a michniki, nietykalny braciszek stefan i ketmany wciąż "na piedestale"urbanoPOdobne,też...
serdeczności z podobnej drogi do Celu :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

11. ad postu 9,czy to ten sam,co popełnił knigu "Obłęd..."itd ?

itd,by nie dodawać mu pktów i kaski..i jeszcze na koniec, to ku Pamieci :"Piotr Zychowicz podczas wojny rząd lekkomyślnie szafował polską krwią!"
Panie Zychowicz,tam zginęli bardzo bliscy mi Ludzie a zginęli bo takie było Zadanie ,taki był Honor ówczesnego Oficera,ale po co ja to panu tłumacze,skoro i tak pan tego nie zrozumie...
zero złotówki,dla tych którzy Polski nie rozumieją,zero ...panie Zychiewicz

gość z drogi

avatar użytkownika Figa

12. A ja powiem tak:

życie nie jest czarno-białe, ma swoje odcienie , nie zwątpiłam w autorytet prof Kieżuna, nigdzie nie ma osób , które cierpiały przez niego Chrzanowski go unikał , hmmm moze dostał cynk (Boże przebacz jeśli pomawiam ), Kochani ci , którzy nie zgodzili sie rozmawiac z tymi czerwonymi skurwielami, tych dziś szuka i przywraca im tożsamość prof Szwagrzyk !!!!!zwielkimi oporami bo ta czerwona zaraza nie wyniosła sie z Polski

Figa

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

13. @All

Powtórzę tylko to, co napisałem tu: http://blogmedia24.pl/node/69048

"dlaczego agenta Kieżuna trzeba było załatwić i to akurat teraz:

żeby już nie pyszczył.

Bo to akurat teraz na agendzie (nie agencie – agendzie) mamy polskie łupki i trzeba je komuś opchnąć, póki się ciemny lud nie zorientuje, to i musowo takich Kieżunów uspokoić.

Opowiada bowiem agent Kieżun dyrdymały, że Polska krajem kolonialnym jest, że jesteśmy pod okupacją ekonomiczną, na dobroczyńcę naszego George'a Sorosa pluje, Geremka, Kuronia i Michnika postponuje i generalnie – bruździ."

natomiast co do meritum: "był-nie był", nie wypowiadam się, bo na własne oczy kwitów z IPN nie widziałem. A właśnie - czy blogerom IPN też udostępnia, czy tylko dupkom dziennikarskim?

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika Maryla

14. Ewaryst Fedorowicz

USTAWA O IPN NIE DOPUSZCZA DO ARCHIWÓW BYLE KOGO, CZYLI BLOGERÓW.
Tylko szlachetni i rzetelni dziennikarze mogą czerpać do woli, plus poszkodowani lub podejrzewani, jak napisza o autolustrację i sprawdza, czy tam w teczkach cos jednak sie nie odnalazło w tajnych zbiorach z worków WSI.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

15. Pozwolę sobie wkleić artykół pani prof. Miry Krech - Modelskiej

Zemsta na Profesorze Kieżunie, hańbą mścicieli !
Światowy Kongres Polaków
Mira Modelska-Creech Ph.D.
21.IX.2014, Chicago

W ostatnią niedzielę, to znaczy 21 września, 2014, w Chicago, wracam z pięknego programu artystycznego poświęconego poezji powstańczej. Wieczór ten utwierdził mnie w przekonaniu, że bitwa w Powstaniu Warszawskim była bardziej brzemienna w skutkach, niż bitwa pod Kurskiem. Przed nocą sprawdzam pocztę a tam e:mail od kolegi historyka. Czytam pobieżnie, zauważam nazwiska Woyciechowski i Cenckiewicz i już chciałam wyłączyć, ale widzę jeszcze trzecie nazwisko profesor Kieżun. Nazwisko to zawsze mnie elektryzuje. To precież, ikona polskiej nauki, takich ikon już nie ma wiele. Pamiętam, członek rzeczywisty PAN wybitny prakseolog, ekonomista, finansista, Powstaniec Warszawski odznaczony orderem Virtuti Militari przez Bora-Komorowskiego, więzień "gułagu", który cudem przeżył dzięki nadzwyczajnej genetyce i młodości. Niestety raz na zawsze okaleczony fizycznie.

Słuchałam wykładów profesora, w PAN i korzystałam z jego konsultacji w kwestiach Narodowego Banku Polskiego i jego automatyzacji. Jeden z najlepiej zorientowanych w w Polsce w sprawach rzeczywistych intencji globalizmu, co wynika z głębokiej wiedzy, międzynarodowego charakteru doświadczeń zawodowych oraz dogłębnej wiedzy na temat polskiej gospodarki. Przesympatyczny, serdeczny, profesor z powołania, nie szczędził nam czasu prywatnego, wielka szeroka dusza Kresowiaka, który z wyboru stał się bohaterem z Warszawy. Uwielbialiśmy go! Erudyta w wielu dziedzinach, prawdziwa orkiestra symfoniczna nauki, skromny i szlachetny. Biła od niego wielkość ducha, umysłu i charakteru, nazywaliśmy go "Witold Wielki". Byłam zaledwie doktorantką, ale okres ten wspominam jako czasy mojego największego "oświecenia". Pamiętam te herbatki i dyskusje profesora Kotarbińskiego z profesorem Kieżunem. To były pojedynki myślowe dwóch gigantów.

Mimo zmęczenia zaczynam czytać. Ze względu na nikczemność tekstu i ewidentną intencję niszczenia wybitnego naukowca, patrioty w wielkim staropolskim, królewskim stylu, widzę, że ponownie odżywają wątki stalinowskich prokuratorów, zdolne w każdym momencie spreparować oskarżenia najbardziej niedorzeczne mające za cel zochydzenie ofiary, którą chcą wykończyć. Czy można było wytłumaczyć Himmlerowi, albo Sierowowi, że Powstańcy, to nie "bandyci"? Po co byłoby więc tłumaczyć? Pośpiesznie szukam papierosa, które rzuciłam 10 lat temu. Taka krzywda, taka krzywda stała się jednemu z tej wielkiej ligii "rodu słowian" ostatniego wieku.

O nie, wnuczku okrutnego unbeka, tym razem nie damy się zmanipulować. Nie musisz wysilać się na preparowanie tych idiotycznych oskarżenień. To jedno co potraficie, niszczyć, zniewalać, szczuć i preparować fikcyjne winy. Szczególnie, kiedy pojawia się ktoś wielkiego formatu i śmie ukazywać nonsensy waszych przekrętów, zaczynając od okrągło-stołowego. Ktoś wielki, ktoś kto ma intelekt, wiedzę i odwagę ukazać bezsens np. "transformacji". Ktoś, kto śmie widzieć sens w obronie Polaków przed faszystowskim i bolszewickim zniewoleniem.Wówczas natychmiast zaczynacie machać waszymi ubeckimi teczkami, waszą "wyspecjalizowaną nachajką", ale tylko na biskupów, księży, kardynałów, profesorów, przywódców politycznych i wojskowych, ale tylko tych, co za naród polski gotowi byli ginąć. A gdzie te wasze teczki na Bermanów, Bierutów, Minców, Różańskich, Graffów, Brystygierową, Wolińską, Śmietańskiego, Światło Michnika, Kołakowskiego, Baumana, Ciupaka (który mlestował młode dziewczyny) i tysiące im innych. A czy pan Cenckiewicz zapomniał, że tuż przed "OKRAGŁYM STOŁEM" (proces ten ponoć trwał około 2 lat jak czyściliście ARCHIWA UBECKIE, wy "demokratyczna lewica-liberalna", która w teatrze Kabuki, dzisiaj nazywa się "prawicą" i siedzi przed każdym ołtarzem choć się przeżegnać nie umie, a hymnu też nie zna bo za długi i za trudny. Czy zapomnieliście, jak tam buszowali między innymi: Gieremek, Michnik, Kuroń i cała ubecka banda swojaków i międzynarodowców. Ci co tam byli, opowiadali, że palono teczki koszerne i jednocześnie przygotowywano nowe teczki, na czasy nowego zniewolenia, jak się zaczną "Polaczki" orientować co się stało i buntować. To wtedy właśnie przygotowywano przyszłe teczki dla IPN. Wiadomość potwierdzona przez wybitnego sędzię. Chodziło o to, żeby skompromitować "niedorżnięte" autorytety i aby "Polak Polakowi był wrogiem".

Ta wasza ubecka "płytoteka" już nas zaczyna nudzić. Zmieńcie, albo muzykę, albo orkiestrę. My stoimy murem za profesorem Kieżunem. Nie bierzcie nas za idiotów z wypranymi mózgami. Pamiętam kiedy stałam jako 4 letnie dziecko na Kazimierzowskiej i plułam na maszerujących akowców, których przebraliście w niemieckie mundury, a jeden rozpłakał się i pogłaskał mnie po głowie. Już jako czterolatek pytałam dlaczego ci wszyscy "Niemcy" mówią po polsku. Jesteście niewiarygodni jak te wasze teczki.

Jak kto nie wygodny to TW. Powinniśmy zrobić tak jak Holendrzy w czasie wojny zrobili, kiedy Niemcy kazali Żydom poprzyszywać trójkątne naszywki z gwiazdą Davida. Holendrzy na znak solidarnośći też zaczęli je sobie przyszywać. Znam dobrze i IPN i niektóre jego dowody i niektóre osoby tam pracujące. Miałam możność zapoznać się z pewnymi faktami w czasie moich tam wizyt z niezłomną sędzią Marią Trzcińską, walczącą bezskutecznie o uchonorowanie pomnikiem 200 000 pomordowanych Warszawiaków. Dlaczego nie ma pana Cenckiewicza w tej walce wśród nas?

Wcale nas nie interesuje co jest w waszych tuchłych teczkach. A co może w nich być ? Pan Cenckiewicz, człowiek więcej niż przeciętnego intelektu, po paru niskiej rangi akademickiej kursach, w stylu "Uniwersytetów Latających" i stypendiach od globalistów, teraz musi te stypendia odpracować no i oczywiście obrzucić ubowskim błotem profesora, który miał odwagę powiedzieć "Nie o taką Polskę walczyłem!"

Ten kolonializm bananowy powinien mu się przecież bardzo podobać. Podobnie jak i emigracja 5 milionów młodych Polaków. Czy wy lewicowcy - liberalni rozumiecie, że pięć milionów to już państwo, na przykład taki Izrael.

Całkiem fajna metoda jak tylko trzeba kogoś "odstrzelić", teczuszka, TW i tak ładnie, po zachodnio-europejsku "Tamiza". No, ale czego można się spodziewać po intelekcie, który już w pracy magisterskiej, w ubecji widział złote ziarno opozycji lewicowo-liberalnej z lat 1956-1968. A był to przecież najgorszy garnitur aparatu opresji, najgorsi mordercy Polaków. Właśnie takich jak Kieżun, Pilecki, Dekutowski i tysiące im podobnych. Pracę pod tytułem "Geneza opozycji lewicowo-liberalnej w PRL (1956-1968), bronił u nikomu nieznanego profesora Uniwersytetu Gdańskiego, Romana Wapińskiego. Praca doktorska była też dość banalna "Tadeusz Katelbach (1897-1977). Biografia polityczna", coś w stylu Gieremkowego doktoratu.

Pewnie wybranie, tego poczciwego, przedwojennego polityka-dziennikarza Katelbacha podyktowane było odgrzewaniem iluzorycznej koncepcji, zgodnej z zapotrzebowaniem współczesnych Niemiec, iż "trzeba było iść z faszystowskimi Niemcami na Rosję". Tylko komu trzeba było? Hitlerowi polskie towarzystwo, tak bardzo potrzebne nie było, bo już 1934 roku miał opracowany plan całkowitej anichilacji Warszawy. Tego drugiego towarzysza "broni teczkowej" pana Cenckiewicza, nie znam, czyli pana Woyciechowskiego. Raz chyba słyszałam go w dyskusji z Baliszewskim i Ziemkiewiczem i nawet w porównaniu z panem "Z" był dość kompromitujący jeśli chodzi o znajomość epoki, na temat której się wypowiadał. To są takie miernoty intelektualne, że nie bardzo wiem jak człowiek o tak szerokim diapazonie wiedzy jak profesor Kieżun mógłby z nimi o czymkolwiek rozmawiać. Chyba że na skutek szantażu.

Metodologia Cenckiewicza to dyspozycyjność w stosunku do niemiecko-żydowskich kół roszczeniowych, niektórych kół kremlowskich, (ale nie main-streamowych), a przede wszystkim "globalistów" i rodzinnego gangu od prania mózgów Polakom na tzw. prawej stronie. Za tych parę marnych stypendiów do podrzędnych ośrodków bardziej propagandy, niż nauki, tak się dał zeszmacić. Nic dziwnego, że w internecie zwykli, prości ludzie nazywają go "glizdą".

Podobno następnym poddanym masakrze będzie pułkownik Kukliński. Ale po jego "występach gościnnych" z profesorem Kieżunem, więcej już żadnej jego książki nie kupię, a jedyną jaką posiadałam; "Lech Kaczyński. Biografia polityczna 1949-2005"
w pierwszych trzech minutach szoku wyrzuciłam do wysypu śmieci. No, niestety żałuję, nie ze względu na autora, ale na bohatera. To też byłaby swego rodzaju teczka. Kiedyś robiłam trzy podejścia do jej przeczytania, przez" dzieciństwo, młodość i studia" przeszłam . Reszta przerastała moje możliwości, lub innymi słowy mój próg wytrzymałośći na ględzenie i nudziarstwo. Pewnie urządzili tam pełne wysypisko teczek, ale nie każdy jest stworzony na ich administratora.

Ten pan Cenckiewicz to swego rodzaju, "Sławomir 1000", wszystkie te jego "cegiełki" obliczone są na około 1000 stron, Lech Kaczyński, 1000, nawet profesor KIEŻUN TECZKA TO TEŻ 900, albo 1000. Pewnie im tam w bezpiece płacą od strony. A w Ameryce uczą na odwrót, wszystko ma być maksymalnie "CONCISE", czyli zwięzłe.
To znaczy, że pan Cenckiewicz tak za wiele się w tej Ameryce nie nauczył. Albo może własnie nauczył. Kseruje się taką teczkę, wrzuca pomiędzy okładki jeszcze wstęp i zakończenie i parę zdjęć rodzinnych, no i bibliografia sklejona z ksiązek, których się nigdy na oczy nie widziało i już dzieło gotowe dla ściemy mózgu, na pięć pokoleń do przodu.

Najpierw rzucił się na Wałęsę, żeby innym przetrzeć drogę na jego miejsce. Wałęsa był, kim był, tzn. nie hrabią, a mało-miasteczkowym, czy też wioskowym lumpen-proletariatem. Odkrycie zaiste kopernikańskie, jakby u nas po wioskach sama arystokracja żyła. W porządku, tacy jak L.W. też się zdarzali. Ale to przecież wasza "rodzinna bezpieka" wykreowała go na "boga ruchu związkowego", tylko po to, aby ten będąc tzw. swoim chłopakiem poprowadził wielki i autentyczny ruch związkowy, a następnie przeobraźił go w polityczne awanturnictwo, w wyniku czego wyrzuceni z Polski po 68 funkcjonariusze-oprawcy, powrócili z zagranicy już nie jako oprawcy winni przestępstw na Polakach, a w glorii jako ofiary prześladowane przez Polaków, stąd im teraz w Sejmie te emeryturki załatwili. PO-PSL głosowało w 100% zdaje się, PIS 100% minus jeden poseł. A więc panowie nie tylko, że objęli ponownie władzę, ale się mieniem państwowym uwłaszyli a póżniej za bezcen kapitałowi międzynarodowemu odsprzedali. A jak się to komuś nie podoba to go dyżurny Cenckiewicz zaraz umoczy.

Zaczynam przytomnieć. I raptem, to czego nie rozumiałam wcześniej zaczyna mi się układać w coś, co ma perfidną spójność. Profesor Kieżun, niepokonany w Powstaniu, nie pokonany na przesłuchaniach w Krakowie, przetrwał "GUŁAG", był wspaniałym menadżerem w Banku, wielkim naukowcem, autorytetem międzynarodowym, jednym z tych Polaków, któremu udało się przedrzeć przez te obozowe kraty i do końca swoich dni broni, walcząc ze słabościami swego ciała, "Reduty Witolda", to go teraz załatwi owa twórcza lewica-liberalna, funkcjonująca w teatrze kabuki pod maską prawicy.

Ale "wilki w owczej skórze pod maską prawicy", to przecież profesorowie tej, czy innej "Łubianki", dla nich 900 stron obciążeń, to nawet wobec Jezusa Chrystusa byłoby fraszką, a co dopiero polskiego, bezbronnego profesora po 90-tce, weterana, Powstańca, ale z "obciążeniami".

Po pierwsze patriota, a to już jest "nienormalność", po drugie demaskował największy przekręt świata od początków istnienia ludzkości "transformację", która z 40 milionowego narodu polskiego zrobiła bandę zadłużonych "dziadów"(jeden bilion długu publicznego i 370 miliardów zadłużenie zagraniczne, przy jednoczesnej rozprzedarzy całego kraju, a w 2016 do tego dojdzie ziemia). "Dziady" na własnej ziemi, albo włóczących się po bezdrożach "największego kołchozu Europy", a może i obu Ameryk.

Jasne, że są dyżurni "prawicowcy", którzy w imię zrównoważonego rozwoju do takiej krytyki nie dopuszczą i zaraz takiego naukowca teczkami obrzucą. Zgodnie z uświęconą zasadą faraonów, wyrok zapada przed procesem. A więc argumentować nie ma, ani po co, ani z kim.

A, o jaką równowagę chodzi? Proste, za studencich czasów mówiło się (przepraszam!) "przyczepiło się gówno do okrętu i płyniemy razem". Bardzo pożyteczny instrumentalizm.

Tak też, w tym momencie dla mnie osobiście tonie na naszych oczach tak sprytnie spreparowana arka "czystej prawdy", a nawet fałszu, o nazwie "Do Rzeczy" z jej czysto "prawicową" załogą, no i czysto polską i bardzo patriotyczną, której powierzono "chlubne" zadanie ogłupiania Polaków, na prawym skrzydle. A co, im więcej cierpią tym bardziej Jahve się cieszy. To niech cierpią.

Chylę kapelusz przed panem, panie profesorze i cieszę się, że nareszcie zobaczyliśmy, kto tam ukrywa się pod tymi pięknymi maskami, w teatrze KABUKI na prawicy.

Panie profesorze, faraonek do domu się nie wpuszcza, ale trudno tu kogokolwiek winić, bo już od kilku lat jest ich plaga. Tu w Chicago też walczymy z plagą faraonek. Mają podobno wynaleść na nie jakiś środek!

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

16. Przeczytałem dopiero teraz artykuł pani profesor

jest mocny i potrzebny to zamieszcze go również na swoim blogu

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika Deżawi

17. @Tu.Rybak - @ Morsik

Teczki zakładano bez wiedzy i zgody.

Tzn., że wielu niewinnych ludzi może mieć 'swoją' teczkę nic o tym nie wiedząc.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

18. @ Wojciech Kozłowski

Pani prof. Mira Modelska-Creech to wielce zasłużona osoba - ale niestety, chyba z winy swojej nadmiernej emocjonalności - miewa solidne 'wpadki'.

Chodzi mi o to, że w dyskusjach i sporach współczesno-historycznych te 'wpadki' będą mogły być przywoływane przez oponentów.

Te 'wpadki' są kompromitujące.

Prof. Modelska-Creech np. jakiś czas temu ogłosiła - z pełnym przekonaniem - Józefa H. Retingera bohaterem narodowym Polski.

Zdaje się - to już mój domysł - że to ma związek z własnymi powiązaniami rodzinnymi (niech Pan się bliżej zainteresuje jedną z ostatnich książek Pani Profesor).

Śmiem podejrzewać, że prof. Modelska-Creech nie powie złego słowa np. o gen. Izydorze Modelskim.

Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Maryla

19. Montaż Volkoffa Unicorn

http://blogmedia24.pl/node/45663

Montaż Volkoffa to klasyczna już powieść szpiegowska. Klasyczna z uwagi na wplecione zasady dezinformacji. Montaż sam stał się ofiarą...sowieckiego montażu specsłużb, co jest odpowiedzią na pytanie, czy to tylko powieść. Jak widać, fikcja oparta na faktach. W powieści pada często odwołanie do klasyka strategii Sun Tsu a krótkie dogmaty stają się "przykazaniami". Wśród owych przykazań są takie, które będą obowiązywać zawsze i są wykorzystywane na co dzień, o czym można się przekonać, czytając prasę zwaną dla niepoznaki "polskojęzyczną": 1. poddawaj w wątpliwość dobro, 2. kompromituj przywódców, 3. wstrząśnij ich wiarą, niech gardzą, 4. posługuj się ludźmi złymi, 5. dezorganizuj działalność władz, 6. siej niezgodę między obywatelami, 7. podżegaj młodych przeciwko starym, 8. drwij z tradycji, 9. zakłócaj aprowizację, 10. rozpowszechniaj zmysłową muzykę, 11. sprzyjaj rozwiązłości, 12. nie żałuj pieniędzy, 13. zbieraj informacje (V. Volkoff, Montaż, Poznań 2005, s. 41).

W procesie werbowania agentów wpływów ważną rolę odgrywa ich chów od małego, kształtowanie ich postaw oraz odpowiednia legenda (przykład: Kim Philby wkręcający się do prawicowych organizacji w celu uwiarygodnienia). Oficer w powieści wskazuje pięć technik działania. Są to: biała propaganda ("jesteśmy lepsi"), czarna propaganda (oskarża się przeciwnika o zamiary, których on nie żywi), intoksykacja (np. podrzucenie fałszywek w taki sposób, że uwierzą w ich wiarygodność), dezinformacja i agentura wpływu (ibidem, s. 71).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. a wszystko to panie, dla pieniędzy....

Dyskusja na temat politycznych okoliczności kapitulacji Powstania Warszawskiego, z udziałem Piotra Zychowicza i płk. dr. Krzysztofa Gaja (Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego/Dwójka)
Zdaniem historyka Piotra Zychowicza, autora głośnych książek "Pakt Ribbentrop-Beck" oraz "Obłęd '44", decyzja o kapitulacji powstania powinna zostać podjęta znacznie wcześniej. - To mogło nastąpić już 10 września.
http://www.polskieradio.pl/8/405/Artykul/1250264,Zychowicz-wiara-powstan...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika tu.rybak

21. A propos dopuszczania do IPN

można również założyć zespół badawczy z historykiem na czele i potem badać. Wiem, bo sam to robiłem. Co prawda, nie dostałem wtedy dostępu do mojej teczki. Ale ktoś inny dostał.

Da się.

Rybak
avatar użytkownika Traube

22. A ja jestem ciekaw, co uczestnicy tej i innych dyskusji

o sprawie prof. Kieżuna, zarówno ci, którzy go bronią, jak i ci co dają wiarę materiałom zaprezentowanym przez Cenckiewicza i Woyciechowskiego, by pisali gdyby ci panowie opublikowali identyczne co do treści i rozmiarów materiały na temat "profesora" Bartoszewskiego.

Mam poważne obawy, że i zaufanie do materiałów z teczek byłoby wówczas większe i wiara w wyjaśnienia - zakładam też, że identyczne - poszkodowanego też byłaby mniejsza. Lub odwrotnie. Zależnie od strony barykady.

Pozdrawiam,

avatar użytkownika Maryla

23. Traube

tak się "dziwnie" działo z tymi teczkami, że na tych zaprzyjaźnionych z władzą magdalenkową nie ma w archiwach nic, nawet pustej teczki, a na tych, co jej nie uznali, to pełne teczki makulatury.
Tak więc nie przekonamy sie, co bysmy napisali o Władysławie Bartoszewskim, bo niewiele miał dokonań , poza podszyciem sie pod działalność Żegoty i Kossak Szczuckiej. Co zas do innych przez 50 wczesniej i 25 lat ostatnich lat, to dla Polski i dla Polaków jakoś niewiele zdziałał, a nawet wręcz odwrotnie.

Straszny Dziadunio czyli "wunderwaffe" Tuska od współpracy z Niemcami i Izraelem.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Traube

24. Maryla

Ja absolutnie nie jestem fanem pseudoprofesora. :-)

Nawet kiedy jeszcze wydawał się być po właściwej stronie, budził mój opór swoim narcyzmem.

Patrzyłem na relację z jakiegoś z nim spotkania, na entuzjastycznie reagującą młodzieżową publiczność i myślałem sobie, że przecież ten człowiek mówi tylko i wyłącznie o sobie. Tu jakiegoś premiera spotkał, tam zaprosił go kardynał, a jeszcze kiedy indziej ambasador dzwonił do niego z prośbą o radę....Budził mój niesmak już wtedy, późniejsze obrzydzenie mógłbym porównać tylko do tego, jakie we mnie budził Geremek.

Bardziej o zasadę mi chodziło, o to "tak, tak, nie, nie".

W jednej z ostatnich w mojej karierze na S24 dyskusji wdałem się w ostrą polemikę z Agnieszką Romaszewską właśnie przeciwstawiając miałkiej postaci Bartoszewskiego profesora Kieżuna.
Filmy z youtube z wspomnieniami profesora linkowałem wielokrotnie i w różnych miejscach.

I, prawdę mówiąc, wolę się wstrzymywać od głosu w tych dysputach.

Ale porównanie tych dwóch panów, których datę urodzin dzieli tylko dwa tygodnie, jakoś mi nasunęło samo.

avatar użytkownika Maryla

25. Traube

gdyby to ode mnie zależało, to na BM24 w ogóle by nie było tematu wrzuconego przez Do Rzeczy. Ta młocka ma jeden cel - zasiać niepewność a nawet więcej.
Ponieważ jednak znalazły się u nas dwa wątki w temacie, w tym jeden list, do podpisania Nickami :) musiałam się jakoś odnieść do sytuacji, nie próbując oceniać, choć czytam w sieci ludzi, którzy zadali sobie trud i naprawdę przeanalizowali wszystkie opublikowane materiały, na które mi było szkoda czasu po przeczytaniu wstępniaka w Do Rzeczy .

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. powiem tak, podobnej kloaki sie nie spodziewałam

http://niezalezna.pl/60142-cenckiewicz-i-woyciechowski-dla-niezaleznapl-...

Zlepek sugestii i szambo pomówień

"Kariera obieżyświata

Aleksander Wierzejski, dziennikarz i redaktor prowadzący RadiaWnet jako jeden z nielicznych komentatorów najtrafniej określił Witolda Kieżuna mianem „członka PRL-owskiego establishmentu”. Zauważyć należy, że profesor Kieżun nie dość, że w żaden sposób nie włączał się w jakikolwiek nurt opozycji w latach 70., to na dodatek nie może być dzisiaj uznany za osobę represjonowaną po powrocie z sowieckiego gułagu w 1946 r. Nie ulega wątpliwości, że jego życiorys w PRL nie jest reprezentatywny dla żołnierzy AK, zwłaszcza tych, których osobiście odznaczył Virtuti Militari sam Komendant Główny AK gen. Tadeusz Bór-Komorowski. Zaledwie kilka miesięcy po powrocie z zesłania w Związku Sowieckim Kieżun (w październiku 1946 r.) wstąpił do Związku Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację (późniejszy ZBOWiD) otrzymując – jak sam deklarował – Odznakę Grunwaldu (prawdopodobnie chodzi Order Krzyża Grunwaldu bądź o Odznaką Grunwaldzką), a miesiąc później – będąc jeszcze studentem Wydziału Prawa UJ (ukończył studia w 1949 r.) – został stypendystą-praktykantem w Narodowym Banku Polskim w Krakowie.

Późniejsza jego kariera w kierowanym przez stalinistów NBP jest wręcz oszałamiająca – we wrześniu 1949 r. był już kierownikiem działu w Wydziale Inspekcji i Kontroli NBP w Warszawie (1949-1953), zaś od kwietnia 1953 r. Zastępcą Głównego Rewidenta w Biurze Głównego Rewidenta NBP (1953-1959).

Już wówczas miał utrzymywać bliżej nieokreślone kontakty z SB, które „sprawiły, że w środowisku (Banku Narodowego) miał wiele z tego powodu przykrości”. Kolejne szczeble kariery Witolda Kieżuna w NBP to wyłącznie stanowiska kierownicze i dyrektorskie, z których w 1971 r. zrezygnował na rzecz kariery naukowej w PAN, Uniwersytecie Warszawskim, SGPiS, Uniwersytecie Łódzkim czy KC PZPR.

Miarą korzystania przez profesora Kieżuna z przywilejów ludzi władzy są przyznane mu odznaczenia państwowe oraz w istocie nieskrępowana możliwość podróżowania (w tym jego najbliższej rodziny) po świecie, zwłaszcza do krajów kapitalistycznych.

Z jego akt paszportowych, różnych kwestionariuszy osobowych i własnoręcznych życiorysów wynika, że od lat 50. Witold Kieżun zwiedził niemal całą zachodnią Europę i Amerykę Północną, nie wspominając o krajach arabskich, afrykańskich i socjalistycznych ze Związkiem Sowieckim na czele.

W latach 1955-1981 prof. Kieżun przebywał za granicą 26-krotnie, z czego 17 razy wyjeżdżał do krajów kapitalistycznych (najczęściej do Francji i USA, ale odwiedzał także Kanadę, Wielka Brytanię, RFN, Hiszpanię i Turcję oraz Grecję).

Pozostałe wyjazdy dotyczyły tzw. demoludów. W latach 1967-1979 pięciokrotnie przebywał w ZSRS, dwukrotnie odwiedzał Czechosłowację (1955 i 1967 r.) i Bułgarię (1973 i 1975 r.). Tylko jeden raz władze komunistyczne – wedle dostępnych dokumentów SB – odmówiły profesorowi Kieżunowi prawo wyjazdu do krajów kapitalistycznych. Stało się to 1959 r. i miało związek z planowanym wyjazdem do Anglii."




Zarzuty pp. Cenckiewicza i Woyciechowskiego oraz, wspierającego ich,
grona "pożytecznych idiotów" pod adresem Profesora Witolda Kieżuna
dotyczą głównie, i przede wszystkim, nie treści SBckiej teczki, ale
faktu, kariery zawodowej, którą rzekomo Pan Profesor zrobił w PRL, bo w
latach pięćdziesiątych pracował w banku, a potem osiągnął kolejne
naukowe tytuły.

We wczesnym PRL władza korzystała z wiedzy i umiejętności wielu polskich
inteligentów, bo komuniści byli w swej większości ANALFABETAMI. Taka
sytuacja trwała do 1976 roku, gdy przedwojenną kadrę profesorską o
inteligenckim rodowodzie, zastąpiło kształcone w PRL, pokolenie
ZMPowców.

Eksterminacja POLSKIEJ INTELIGENCJI zaczęła się na dobre 13 grudnia 1981
roku i trwa PO DZIŚ DZIEŃ. Najlepszym przykładem jest NAGONKA NA
PROF.KIEŻUNA.

Autorom paszkwili i "pożytecznym idiotom" wydaje się, że począwszy od
1945 roku - podobnie jak dziś, ŻADEN INTELIGENT, POLAK-GOJ, pozbawiony
SOWIECKO-EBBECKICH GENÓW, nie miał prawa zrobić zawodowej kariery,
chyba, że się "ześwinił", stąd tak daleko posunięte HIPOTEZY ESBECKICH
GENIUSZY.


Autorzy lustracji prof. W. Kieżuna rozpędzili
się w swoim drobiazgowym i zacietrzewionym śledztwie do granic
śmieszności. Oto kilka przykładów, piszą:

"... będąc jeszcze studentem Wydziału Prawa UJ (ukończył studia w 1949
r.) – został stypendystą-praktykantem w Narodowym Banku Polskim w
Krakowie. Późniejsza jego kariera w kierowanym przez stalinistów NBP
jest wręcz oszałamiająca – we wrześniu 1949 r. był już kierownikiem
działu w Wydziale Inspekcji i Kontroli NBP w Warszawie (1949-1953), zaś
od kwietnia 1953 r. Zastępcą Głównego Rewidenta w Biurze Głównego
Rewidenta NBP (1953-1959)."

- czyżby zamiast stalinistów NBP mogli wówczas kierować Żołnierze Niezłomni?

- zapewne gdyby W Kieżun w NBP sprzątał, zmywał podłogi, ścierał kurze,
nie było by to obciążeniem jego postawy byłego powstańca i ... patrioty.

Dalej autorzy uważają, że profesor nie jest wybitnym ekonomistą, czyniąc zarzut swoim polemistom:

"W polemikach z nami, okrzyknięto profesora „wybitnym ekonomistą”, choć
on sam nigdy nie studiował ekonomii (skończył prawo na Uniwersytecie
Jagiellońskim), zaś w swoich publikacjach – tych z okresu PRL – ekonomią
zajmował się bardzo pobieżnie i to w kontekście prakseologii czyli
teorii sprawnego działania."

Obaj autorzy [chyba] nie ukończyli studiów ekonomicznych, ani
prakseologicznych, a pozwalają sobie na ocenę osiągnięć naukowych
Profesora.

- Nie posiadanie dyplomu filologa, nie oznacza że nie jest się pisarzem.

"W tej nużącej książce, pełnej cytatów z traktatów i przemówień
Lenina w rodzaju „Imperializmu jako najwyższym stadium kapitalizmu”,
prof. Kieżun rozprawia się ...”, itd, itp. cytaty.

Na marginesie: czyż dzisiejsza kapitalistyczna Rosja nie jest w najwyższym stadium imperializmu?

Można by napisać tu: w tym artykule pełnym cytatów mamy niezłe
pomieszanie zarzutów do Profesora i jego aktywności oraz osiągnięć
zawodowych i naukowych.

Tak się wówczas pisało, taka śmieszna; dość prymitywna konwencja, przecież nie dyskwalifikująca książkę, czy referat.

Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu też wytyka się podobne cytaty w jego dysertacji doktorskiej.

Można wnioskować z powyższej – już chyba „nagonki”, iż oprócz
„współpracy” z agenturą, największą winą Profesora jest fakt iż bardzo
aktywnie i pożytecznie żył, że był wybitnym ekonomistą i prakseologiem, a
dodatkowo „obieżyświatem” sprzedającym swoją wiedzę i zarazem
rozwijającym ją, że jednak do polskiej nauki i gospodarki wniósł swoje
osiągnięcia.

Panowie autorzy, ceniąc Waszą pracę, również tę dotycząca Profesora, pilnujcie się byście nie stali się swoistymi esbekami.

Biedne osły Buridana niewiele z PRL-u
rozumiały!!!! MIchnik, Modzelewski, Kuroń, a nawet Geremek byli w
opozycji w latach siedemdziesiątych i co z tego?
Świetlane postacie do
dzisiaj, czy nie tak? Zgadzacie się Panowie? Byli akowcy tak łatwo sie w
opozycję i rewizjonizm nie angażowali, dopiero później. Sądze, że prof.
Kieżun nieźle z ówczesna władzą pogrywał. Tej władzy byli potrzebni
różni specjaliści i można było to wykorzystać. A odznaczenia typu Medal
Edukacji Narodowej lub zasłuzony dla czegoś tam otrzymywały tysiące
ludzi, niekoniecznie związanych ścisle z władzą. Natomiast wytaczanie
argumentu z teorii heliocentrycznej i osłów Buridana zakrawa na satyre.
Opanujcie się Panowie!! I po pierwsze odpowiedzcie na pytanie - dlaczego
prof. nie otrzymał paszportu do Anglii. Sądze, że skomplikowanie spraw
zarówno prof. Chrzanowskiego, jak i prof. Kiezuna przekracza kompetencje
zajadłych tropicieli, którzy w dodatku mieszaja wszystko ze wszystkim.
Wyjazdy do Bułgarii, czy nawet do ZSRR nie były czymś
nadzwyczajnym.Wstąpienie do ZBOWIDu jest oczywiscie problematyczne, ale
dla niektorych zagrożonych ludzi było w ówczesnym czasie ratunkiem,
inaczej skończyliby na Łączce. I najważniejsze - wypowiedzi prof.
Kieżuna świadczą o tym, że świetnie rozumie sytuację Polski teraz;
wydaje się, że i wówczas rozumiał ją lepiej niż inni. BYło w PRLu grono
ludzi, którzy usilowali mimo wszystko działać; czesto tak, jak
przeciwnik pozwalał. Nie sadze, żeby prof. Kiezuna mozna było wrzucić do
jednego worka z ks. Czajkowskim, Bolkiem czy Maleszką. Ta sprawa pewnie
poczeka jeszcze na bardziej wnikliwego i kompetentnego badacza i będzie
można kiedyś ocenić zarówno zaslugi profesora, jak i pomyłki, i błędy.
Bez odoru sensacji, uderzającego teraz w ponad 90-letniego człowieka,
ktoremu niewątpliwie trudno już jest żyć, nie mówiąc o tym, że zmuszony
jest do intensywnej obrony przed dziarskimi oskarżycielami.



---------------------------------------------------------

http://krakow-broda.salon24.pl/609157,autolustracja-dwoch-lustratorow
(..)Jeśli to wszystko mam przyjąć jako poważny wynik pracy lustratorów, to muszę stwierdzić, że ta eksplozja nienawiści i demonstracja bezsilności jest rodzajem autolustracji, w której dwaj historycy podważyli cały swój wcześniej uznany dorobek.

Chyba zacznę rozumieć tych, którzy dopchnięci do ściany argumentacją, w poczuciu bezsilności zaczynają mnie oskarżać, że pracowałem w ZIBJ w Dubnej, a potem bez problemu wyjeżdżałem na Zachód, że profesurę odbierałem od zdrajcy Wałęsy, a moje odznaczenie złotym krzyżem zasługi podpisał A.Kwaśniewski. Pewnie trzeba będzie jakąś książkę napisać, zanim się za mnie wezmą. Z drugiej strony W.Kieżun przecież napisał, a Cenckiewicz i Woyciechowski wolą prawdę SB. Dobrze, że J.Kaczyński zdołał wyjaśnić swoje sprawy zanim dobrali się do niego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

27. Panie Deżawi - niemerytorycznie

Pan niby z głupia frant, ale po bolszewicku kopie do tej samej bramki co Cenkiewicz i dokładnie taką samą metodą chce zdezawuować panią profesor, gryząc ją w łydki, kiedy stanęła w obronie prof. Kieżuna. Fe faryzeusze

Nikt nie jest alfą i omegą i każdemu zdarzają się wpadki. Zresztą ja tu nie mam zamiaru rozstrzygać Pana racji bo nie miejsce i pora.

A merytorycznie w kwestii artykułu pani profesor co Pan ma do powiedzenia oprócz imputowania "emocjalności"?

Wszyscy jesteśmy poruszeni i tylko cyniczny, nieczuły człowiek przyjmie podłą aferę ze stoickim spokojem.

Rejtan tęż był emocjonalny rozrywając koszulę, a dzisiaj jest wzorem ukochania Ojczyzny.

Zaleta to czy wada?

A Jezus Chrystus - nie był emocjonalny rozwalając kramy?

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika guantanamera

28. Kto wtedy Kieżuna przyjął do Banku....

Jak sie okazuje nie staliniści bynajmniej...

"Od 1945 do 1961 NBP był kierowany przez dwie osoby. Przedwojennego (od 1939) dyrektora Centralnej Kasy Spółek Rolniczych. Spółdzielcę przez całe życie. Oraz syna endeka, byłego, przedwojennego marszałka sejmu i senatu Trąpczyńskiego. Faktycznie „staliniści” pełną gębą.
Tu chciałbym zadać pytanie, czy wykształcony historycznie, historyk Cenckiewicz zna historię? Wie, że w PRL praca w banku, to nie był ani prestiż ani pieniądze. Dokładnie odwrotnie, niż teraz. Oszałamiającą karierę, to robiły sprzątaczki i palacze w moim turystycznym regionie, wtedy. Szło towarzystwo na dyrektorów domów wczasowych, hoteli, i tam siedziało, bardzo krótko, aż ich nie rozwaliło. A wtedy trzeba było sięgać po element może niepewny ideologicznie, ale wykształcony. A po rzezi, więzieniach i emigracji przedwojennej inteligencji, tej nie zostało wiele. Prawników z 1/3 przeżyła.
Eugeniusz Kwiatkowski, wtedy stanął na czele delegatury rządu do spraw wybrzeża i gospodarki morskiej. Polskę trzeba było wtedy odbudować, i to nie komuna ją odbudowała. A wszystkie kredyty wtedy szły przez NBP." http://romanzaleski.salon24.pl/609202,kiezun-po-raz-trzeci-i-ostatni

avatar użytkownika Deżawi

29. @ Wojciech Kozłowski

'Niby' co 'niemerytorycznie'?

Pani Mira Modelska-Creech ma niespójne poglądy.

Jak mam Panu to jaśniej wytłumaczyć?

Jeśli dobrze pamiętam (chyba w 2008 r.) w Radiu Maryja była gościem 'Rozmów niedokończonych', w których co najmniej kilka minut poświęciła na wychwalanie nadzwyczajnego bohaterstwa J. H. Retingera. Te audycje są w sieci i proszę się wsłuchać jakiej argumentacji używa Pani Profesor.

Drugi temat to 'zasługi' Modelskich. To jest jawne przekłamywanie historii. O tym też Pan bez trudu znajdzie w sieci.

Jeszcze inny przykład. Pani Profesor przez wiele miesięcy - jeszcze do niedawna - wychwalała Zbigniewa Brzezińskiego jako jednego z największych żyjących Polaków. I nagle przestała po jego ostatniej wizycie w Polsce.

Dla mnie te przykłady wystarczają żeby traktować Panią Profesor z pewną rezerwą.

Nadal 'niemerytorycznie'?

"Moje posty od IV 2010"