Święta Barbara

avatar użytkownika intix

         

 

      


       Żywot świętej Barbary, panny i Męczenniczki
       (żyła około roku Pańskiego 236)

LEKCJA (z księgi Ekklezjastyk, rozdział 51, wiersz 1-8; 12)

Wysławiać Cię będę, Panie, Królu, i będę Cię chwalił Boga, Zbawiciela mego. Będę wyznawał Imię Twoje, boś mi się stał pomocnikiem i obrońcą, i zachowałeś ciało moje od zguby, od sidła języka złośliwego i od ust tych, co knują kłamstwo, i stałeś mi się pomocnikiem przed oczyma przeciwników. I wybawiłeś mię, według wielkości miłosierdzia Imienia Twego, od ryczących, gotowych do żeru, z rąk tych, co szukali duszy mojej, i od bram utrapienia, które mię ogarnęły; od ucisku płomienia, który mię ogarnął, a wpośród ognia nie upaliłem się; z głębokości brzucha otchłani i od języka splugawionego, i od słowa kłamliwego, od króla bezbożnego i od języka niesprawiedliwego. Będzie chwaliła aż do śmierci dusza moja Pana, bo wyrywasz czekających na Ciebie, Panie, i wybawiasz ich z rąk pogańskich.

EWANGELIA (u św. Mat. rozdz. 25, wiersz 1-13)

Onego czasu mówił Jezus uczniom swoim tę przypowieść: Podobne będzie Królestwo niebieskie dziesięciu pannom, które wziąwszy lampy swoje, wyszły naprzeciw oblubieńca i oblubienicy. A pięć z nich było głupich, a pięć mądrych. Ale pięć głupich, wziąwszy lampy, nie wzięły ze sobą oleju. A mądre wzięły oleju w naczynia swoje z lampami. A gdy oblubieniec omieszkiwał, zdrzemnęły się wszystkie i posnęły. A o północy rozległo się wołanie: Oto oblubieniec idzie, wyjdźcie naprzeciw niemu! Tedy wstały one wszystkie panny i oczyściły lampy swoje. Lecz głupie rzekły mądrym: Dajcie nam z oleju waszego, bo lampy nasze gasną. A mądre odpowiedziały, mówiąc: By snadź nam i wam nie zabrakło, idźcie raczej do sprzedających, a kupcie sobie. A gdy szły kupować, przyszedł oblubieniec, a te, które były gotowe, weszły z nim na gody, i zamknięto drzwi. A na koniec przyszły i drugie panny, mówiąc: Panie, Panie, otwórz nam! A on odpowiadając, rzekł: Zaprawdę, mówię wam, nie znam was. Czuwajcież tedy, bo nie wiecie dnia ani godziny.

 

      

 

       Święta Barbara była rodem z Nikomedii, miasta położonego w Bitynii. Ojciec jej Dioskorus był poganinem zagorzale przywiązanym do bałwochwalstwa, a przy tym dziwakiem skłonnym do barbarzyńskiego okrucieństwa. Barbara była nadzwyczaj zdolna, roztropna, zamiłowana w poważnych zajęciach i wielkiej urody. Ojciec kochał ją nadzwyczajnie, a ulegając dziwacznej zazdrości postanowił ukryć ją przed ludźmi. W tym celu wybudował dla niej wysoką wieżę, urządził w niej wspaniałe mieszkanie i zamknął Barbarę, przydawszy jej kilka dziewic do posługi.

       Barbara była jak jej ojciec poganką, lecz w miarę jak się kształciła, poznawała coraz lepiej bezzasadność religii bałwochwalczej. Bywały chwile, szczególnie kiedy w nocy z swojej samotni wpatrywała się w gwiazdy na niebie rozsiane, że myśl jej wznosiła się do pojęcia jedynej, najwyższej Istoty, która stworzywszy i rozrzuciwszy po przestrzeni te światy, utrzymuje je w porządku i kieruje nimi. Wtedy zatopiona w myślach o jedności Bóstwa, z obrzydzeniem wspominała brednie o bożkach, a wzdychała za światem prawdy.

       Zdarzyło się, że od jednego ze swoich nauczycieli, chociaż poganina, dowiedziała się, iż pojawił się wyznawca innej wiary, zwanej chrześcijańską, nazwiskiem Orygenes, który na Wschodzie uchodzi za najuczeńszego męża swojego czasu. Barbara postarała się by przybył do niej, nauczył ją artykułów wiary świętej i ochrzcił. Od tej chwili już Pisma Bożego z rąk nie wypuszczałaś nie tylko w prawdach Ewangelii, lecz i w jej radach tak się rozmiłowała, że uczyniła dozgonny ślub czystości.

       Tym czasem Dioskorus pod wpływem nalegań krewnych postanowił wydać Barbarę za mąż. Wkrótce potem przybył z prośbą o jej rękę najbogatszy w tym kraju i najznakomitszego rodu młodzieniec. Ojciec oznajmił to Barbarze, a widząc, że nie jest za tym, wcale na nią nie nalegał, po czym wybrał się w daleką podróż.

 

      
                       Święta Barbara

       Po powrocie do domu Dioskorus zapytał córkę, czy nie zmieniła postanowienia dotyczącego zamęścia. "Nie zmieniłam - odpowiedziała Barbara - i proszę cię, ojcze, pozwól abym u ciebie została, tym bardziej, że starzejąc się, tym troskliwszej potrzebujesz opieki". Uradowany Dioskorus, nabrawszy przekonania, że córka już go nie opuści przez wyjście za mąż, przestał ją trzymać w samotnej wieży i przeniósł ją do pałacu.

       Barbara z wielkim żalem opuszczała swoją samotnię, w której wielce się rozmiłowała, odkąd została chrześcijanką, a gdy weszła do mieszkania ojcowskiego, nadzwyczaj bolesnego doznała wrażenia, Dioskorus bowiem, będąc gorliwym poganinem, cały swój dom zapełnił bożyszczami. Na ten widok Barbara nie mogła się powstrzymać od okazania wstrętu, jaki w niej budziły bożyszcza pogańskie, i zarazem smutku, że jej ojciec nie dostrzega błędów swojej religii. Zdziwiony Dioskorus zapytał ją groźnie, czy jej wyobrażenia religijne są inne i czy nie wierzy w bogi, a wtedy Barbara, pełna ducha Bożego, z przedziwną trafnością zaczęła mu wyjaśniać błędy pogańskie, jako też dowodzić, że religia chrześcijańska jest jedyną prawdziwą. Prosiła go również, aby i on uznał jedynego i prawdziwego Boga, ale jej wysiłki były daremne, Dioskorus bowiem wpadł w wściekłość, porwał za miecz, i przysięgając na bogi, że sam pomści ich zniewagę, rzucił się na córkę. Barbara, znając jego gwałtowność i wiedząc, że może się dopuścić zbrodni, uszła co prędzej w las, który był niedaleko ich mieszkania. Dioskorus pogonił za nią z mieczem i przyparłszy ją do skały już ją miał nim ugodzić, kiedy skała nagle cudownie się rozstąpiła i Barbara znikła mu z oczu.

       Cud nie zrobił na okrutniku żadnego wrażenia. Dysząc gniewem, wrócił do domu i wziąwszy wiele sług, powtórnie poszedł do lasu celem schwytania córki. Tym razem dopuścił Pan Bóg, że ją znalazł; rzucił się tedy na nią, porwał za włosy i bijąc bez miłosierdzia, zawlókł ją do domu, ale zmiarkowawszy, że gdyby córkę własną ręką zabił, odpowiadałby za to przed władzą, postanowił ją oskarżyć jako chrześcijankę i albo przez to zmusić do odstępstwa od wiary, albo gdyby przy niej mężnie obstawała, ściągnąć na nią karę śmierci.

       Nie zwlekając z tym zbrodniczym zamiarem, kazał ją skrępować powrozami jak zbrodniarkę i poprowadzić do wielkorządcy nikomedyjskiego Marcjana. Ten, zdjęty litością, kazał ją rozwiązać i ubolewając nad surowością jej ojca, zaczął ją nakłaniać najłagodniejszymi słowami i najpochlebniejszymi obietnicami, aby się wyrzekła zakazanej w państwie rzymskim religii. Święta Barbara odparła: "Najpochlebniejsze przyrzeczenia nie odwiodą mnie od wiary, w której poznałam prawdziwego Boga. Sama tym nad wyraz uszczęśliwiona, pragnę, abyście i wy wszyscy tego szczęścia dostąpili". Rzekłszy to, z taką mocą i świętym namaszczeniem zaczęła wykazywać błędy pogaństwa, a zarazem dowodzić prawdziwości wiary chrześcijańskiej, że nie tylko na wszystkich obecnych ale i na samym wielkorządcy słowa jej sprawiły wrażenie. Widząc to Dioskorus, zagroził Marcjanowi, że go oskarży przed cesarzem, jeśli będzie oszczędzał jego wyrodną córkę, która publicznie, a nawet w obecności najwyższego urzędnika, śmie znieważać bogi cesarskie. Uląkł się tego Marcjan i wydał rozkaz, aby Barbarę najprzód okrutnie osmagano rózgami, a potem kazał włożyć na nią włosiennicę z ostrej szczeciny i uwięzić. W więzieniu objawił się Barbarze Pan Jezus, przyrzekł wspierać ją w mękach, jakie ją jeszcze czekają, i uleczył jej rany.

       Nazajutrz Marcjan kazał ją znowu przyprowadzić, a nie widząc na niej żadnych śladów ran, dowodził, że to pogańscy bogowie cud ten uczynili. "Tak nie jest - odpowiedziała mu Barbara - albowiem bałwany ręką ludzką ukute nadludzkiej siły mieć nie mogą. Sprawił to jedynie sam Jezus Chrystus, Bóg mój, którego i ty wyznawać powinieneś. Możesz ciało moje poszarpać w kawałki, możesz mi życie odebrać, lecz jeśli je wydam z miłości ku Niemu, z Nim na wieki w Niebie żyć będę". Wtedy wielkorządca kazał ją drzeć hakami żelaznymi i do boków przykładać rozpalone pochodnie, ale mężna Dziewica wzniósłszy oczy ku Niebu, w te słowa głośno się modliła: "Panie, który znasz tajniki serc ludzkich, wiesz, że moje serce Ciebie tylko miłuje, Ciebie tylko pragnie i w Tobie tylko pokłada nadzieję. Racz mnie wspierać w tej ciężkiej walce i niech mnie Twój Duch święty do końca nie opuszcza".

       Marcjan, widząc jej stałość, podwoił okrucieństwa, a gdy i teraz nic nie wskórał, skazał ją na śmierć. Gdy ją przyprowadzono na plac stracenia, Dioskorus przyskoczył do sędziego, domagając się, aby mu pozwolono spełnić wyrok śmierci na córce. Nawet poganie wzdrygnęli się na tak niesłychane barbarzyństwo, ale Święta uklękła spokojnie i po krótkiej modlitwie, w której ponowiła Panu Bogu ofiarę swojego życia, podała szyję pod miecz, po czym wyrodny ojciec ściął jej głowę. Stało się to roku Pańskiego 236 w dniu 4 grudnia, w którym to dniu Kościół Boży obchodzi jej pamiątkę.

       Pan Bóg nie pozostawił bezkarnie strasznej zbrodni, której dopuścił się Dioskorus, albowiem piorun z pogodnego nieba na miejscu uśmiercił dzieciobójcę. Podobny los wkrótce spotkał Marcjana.

       Święta Barbara jest szczególną pośredniczką w Niebie do otrzymania łaski przyjęcia ostatnich sakramentów przy śmierci, co się niejednokrotnie w widoczny sposób potwierdziło. Oprócz tego policzona jest między czternastu św. Przyczyńców jako opiekunka od burz i pożaru, a górnicy czczą ją jako swą patronkę.

       Nauka moralna

       Bądźmy wdzięczni świętej Barbarze za jej wstawienie się do Boga o łaskę, ażebyśmy w godzinie śmierci zdążyli przyjąć sakramenta święte. Śmierć jej była nadzwyczaj przykra i bolesna, Bóg przeto obiecał być miłosiernym dla tych, którzy w niebezpieczeństwie życia lub w godzinę śmierci błagać będą o jej przyczynę. I my w godzinie śmierci tęsknić będziemy do miłosierdzia Bożego i przyjęcia sakramentów świętych, przeto rozważajmy dokładnie stan ciała i duszy naszej.

1) W godzinę śmierci, o której tyle tylko pewna, że jedynemu Bogu jest wiadoma i że prędzej wybije aniżeli myślimy, w tej godzinie ciało nasze strasznie cierpieć będzie, gdy przyjdzie chwila rozłączenia z duszą, z domownikami, z rodziną, z mieniem doczesnym i z niewykonanymi planami; straszne też będą boleści tego przymusowego rozdziału ciała i duszy, gdy ciało pocznie stygnąć, ćmić się w oczach, gdy pot śmiertelny zacznie występować na czole, usta schnąć, oddech ustawać, w gardle chrobotać. Jakże wtedy zatęsknimy za przyjacielem, wszechmocnym pocieszycielem, który by nas pokrzepił i dodał nam siły do poniesienia ofiary życia! Jedynym takim pocieszycielem jest Jezus utajony w Przenajświętszym Sakramencie. Oby nas w godzinie śmierci raczył pocieszyć i pokrzepić!

2) W godzinie śmierci westchnie dusza nasza z psalmistą Pańskim: "Objęły mnie bóle śmiertelne, niebezpieczeństwa piekła mnie opadły, opanował mnie smutek i utrapienie". Sumienie ukaże nam popełnione grzechy, niedotrzymane śluby, zaniedbane obowiązki względem Boga, siebie i bliźnich. Diabli kusić się będą o zachwianie naszej wiary, nadziei i odniesienie nad nami zwycięstwa. Święty Franciszek Salezy mówi: "Grzechy, które dotychczas wydawały ci się małymi, spiętrzą się w twych oczach jak wysokie góry, a coś tylko uczynił uczciwego, zda ci się drobnym i niedostatecznym". Już minęła pora poprawy; wieczność otwiera przed nami swe wrota, czeka nas sąd i wyrok nieodwołalny. Któż nas w tej strasznej godzinie zdoła pocieszyć, ocalić, pokrzepić? Nikt inny, jak tylko Bóg-człowiek, Pan nasz Jezus Chrystus, utajony w Przenajświętszej Hostii. Błagajmy więc, aby za przyczyną świętej Barbary w tej ważnej chwili do nas zawitać raczył.

       Modlitwa

       Boże, któryś pośród innych cudów Twej potęgi dał także płci słabej zwycięstwo męczeństwa, spraw łaskawie, ażebyśmy obchodząc uroczyście dzień urodzenia świętej Dziewicy i Męczenniczki Barbary, przez jej przykład Ciebie osiągnęli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

św. Barbara
urodzona dla nieba 4.12.236 roku
wspomnienie 4 grudnia
________________________________________________________________
W ikonografii św. Barbara przedstawiana jest w długiej, pofałdowanej tunice i w płaszczu, z koroną na głowie, niekiedy w czepku. W ręku trzyma kielich i Hostię. Według legendy tuż przed śmiercią anioł przyniósł jej Komunię św. Czasami ukazywana jest z wieżą, w której była więziona (wieża ma zwykle 3 okienka, które miały przypominać Barbarze prawdę o Trójcy Świętej), oraz z mieczem, od którego zginęła. Atrybuty: anioł z gałązką palmową, dwa miecze u jej stóp, gałązka palmowa, kielich, księga, lew u stóp, miecz, monstrancja, pawie lub strusie pióro, wieża.

 


 

9 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Święta Barbara, dziewica i męczenniczka. (+ r. 240.)


   Cały Kościół chrześcijański, wschodni i zachodni, czci od czasów najdawniejszych słynna dziewicę i męczenniczkę Barbarę; niestety podania o jej życiu nie są zupełnie pewne i równe. Wedle powszechnego podania urodziła się św. Barbara w Nikomedyi w Bitynii w trzecim wieku jako jedyna córka bardzo zamożnych rodziców pogańskich. Ojciec jej, Dioskur, mąż wielkiego znaczenia i gorliwy zwolennik pogaństwa, dumny był z urody i wysokich zalet córki swojej, dlatego nie szczędził kosztów i zabiegów, aby dać jej staranne wychowanie i wykształcenie naukowe. Czarującej piękności dziewica zwracała na siebie oczy wszystkich. Aby nie narazić córki na pokusy ze strony zepsutej młodzieży a zarazem ustrzedz ją od poznania tajemniczych prawd wiary chrześcijańskiej, która podówczas wśród rodzin wybitniejszych coraz to nowych zdobywała sobie zwolenników, wpadł Dioskur na pomysł niezwykły. Wybudował wysoką, silną wieżę, zaopatrzył ją we wszystko, coby służyć mogło do rozrywki umysłowej dla Barbary, i zamknął w niej drogie swe dziecię. Właśnie ta pieczołowitość i lękliwość ojca, który zabronił wstępu do wieży wszystkim prócz sługi i kilku najznakomitszych mistrzów i kształcić córkę kazał w zasadach pogańskich, pobudziła Barbarę do głębokiego rozmyślania o Bogu prawdziwym. Z samotnej swej wieży patrzała nieraz na sklepienie niebieskie, patrzała na słońce, księżyc i gwiazdy; podziwiała ich bieg prawidłowy. Zastanawiała się nad tym potężnym światem i jego mieszkańcami; doszła do wniosku, że nad tym światem musi panować Istota, która świat uczyniła i światem rządzi; że tym panem i władzcą to Bóg, jedyny i prawdziwy, wobec którego bogowie pogańscy, o których dotąd słyszała, są bezsilni i bezwładni; że tego Boga-Stworzyciela należy czcić jako Pana Najwyższego, a bóstwa pogańskie odrzucić jako martwe twory wyobraźni ludzkiej. Rozważając dłużej i głębiej, poznała Barbara już samym rozumem, że ten Bóg jedyny jest także Sędzią Najwyższym, przed którym ludzie sprawę zdawać muszą z życia; że ten Sędzia najsprawiedliwszy wedle uczynków za życia ziemskiego przeznaczy jednym nagrodę, a drugim karę. Do tych rozmyślań dołączyła modlitwę, umartwienia ciała i wiodła żywot nienaganny, bo tak jej nakazywał głos sumienia. Podobno przez jednego ze swych nauczycieli zapoznała się z Origenesem, uczonym w prawdach zbawienia chrześcijaninem; otrzymała potajemnie z jego rąk chrzest św.

  
























   Tymczasem dorosła już Barbara; różni młodzi ludzie poczęli się ubiegać o rękę dorodnej panienki. Dioskur nie był przeciwny zamążpójściu córki. Barbara jednakże oświadczyła otwarcie ojcu swemu, że nie odda ręki żadnemu ziemskiemu oblubieńcowi. Dioskur uważał odmowę córki za rodzaj dziwactwa wskutek zbytniego zajmowania się naukami; nie rozgniewał się przeto na Barbarę. Spodziewał się, że skoro powróci z podróży, którą musiał podjąć, córka inne już mieć będzie myśli i zapatrywania. Przed wyjazdem ojca poprosiła go Barbara o wybudowanie łaźni dla swej wygody. Dioskur postawił z wielkim nakładem piękną łaźnią o dwóch oknach i odjechał. Po odjeździe ojca kazała Barbara na swoją odpowiedzialność wybić trzecie okno i na ścianie zawiesić krzyż św., by jej to wszystko żywiej przypominało tajemnicę Trójcy Przenajśw. Gdy Dioskur powrócił z podróży, zapytał córkę o przyczynę, dla którejby urządziła trzy okna. Barbara przygotowała się długą i częstą modlitwą na tę ciężką z ojcem przeprawę. Śmiało tedy odrzekła: "Ojcze drogi, jestem chrześcijanką i wyznaję Boga w Trójcy jedynego. Otwórz i ty swe serce tej błogiej prawdzie!" Dla Dioskura, który z głębi duszy nienawidził chrześcijan, słowa te były ciosem okropnym, tem straszniejszym, że zupełnie były niespodziewane. Zbladł śmiertelnie; stracił na chwilę przytomność umysłu. Niebawem się ocknął i zażądał surowo od córki, by w tej chwili albo wyparła się Chrystusa albo gotowała się na śmierć najokrutniejszą. Barbara oświadczyla, z godnością, że nie złamie żadną miarą słowa danego boskiemu Oblubieńcowi. Dioskura ogarnęła wściekłość; począł córkę lżyć i przeklinać, aż wreszcie widząc, że nic jej nie przekona i nie zatrwoży, chwycił za miecz i zagroził własnemu dziecku ciosem śmiertelnym. Barbara wobec rozszalałej złości ojca rzuciła się czemprędzej do ucieczki. Wypadła za bramy miasta, ścigał ją rozgniewany ojciec, i już, już jej dopadał, kiedy nagle, jak mówią, otwarła się skała i zasłoniła dziewicę przed oczyma ojca. Prawdziwy to był cud Boży; nie skruszył serca twardego poganina. Szukał długo Barbary wśród skał; znalazł ją przez zdradę pewnego pasterza klęczącą na modlitwie w głębokiej jaskini. Bezlitośnie ją bił, kopał nogami, poczem schwycił za włosy i zawlókł do domu, gdzie rozpoczął nad srogie katusze. Gdy ani głód ani chłosty ani męczarnie Barbary w wierze św. zachwiać nie zdołały, wydał Dioskur córkę w ręce starosty Marcyana, ażeby ukarał ją wedle praw państwowych.
   
  

























   Młodość i uroda Barbary obudziły litość starosty. Usiłował przeto odwieść ją od Chrystusa dobrotliwą namową i podchlebstwem; wnet poznał, że daremnie się trudzi; obrał tedy przepisaną prawem drogę kary bezlitosnej. Kazał Barbarę obnażyć i prętami żelaznymi bić tak długo, że ciało jej przedstawiało się jako jedna wielka rana. Potem odstawił ją do wiezienia, mniemając, że skona tam za lada chwilę. Ale w nocy ukazał się świętej dziewicy anioł Boży, uleczył jej rany i zachęcił do dalszej wytrwałości. Tem cudownem zachowaniem od śmierci chciał Pan Bóg nawrócić ojca Barbary i innych pogan. Kiedy nazajutrz stanęła przed obliczem starosty, zdrowa na ciele i błyszcząca urodą, zawołał Marcyan ze zdziwieniem: "Patrz, jak dobrotliwi są dla ciebie bogowie; złóż im ofiarę dziękczynną." Ale Barbara odrzekła: "O nie, Marcyanie! Drzewo i kamienie, z których bożyszcza twoje wyrobione, zdziałać tego nie mogą; to dzieło Pana nieba i ziemi, którego uwielbiam i dla którego gotowam życie położyć." Marcyan, pieniąc się z gniewu, zarządził katusze jeszcze okropniejsze niż poprzednio; kazał nowe rany bolesne na jej świętem ciele rozcierać szkłem potłuczonem i przypalać gorejącemi pochodniami; wreszcie dał znak, aby odcięto jej piersi. Święta dziewica, która przez wstydliwość panieńską więcej cierpiała aniżeli przez bóle ciała, nie zachwiała się ani na chwilę; nie wydala najlżejszego jęku boleści; zwróciwszy oczy ku niebu, rzekła: "Ręka Twoja, o Panie, niechaj mnie nie opuszcza. W Tobie zniosę wszystko, bez Ciebie nie jestem zdolna do niczego." Starosta nie wiedział już, jakieby jeszcze zadawać jej męczarnie, wydał przeto wyrok śmierci.
   
   Wtedy to nieludzki ojciec Dioskur, który obecny był przy wszystkich torturach i oprawców do coraz sroższych napędzał okrucieństw, uprosił sobie u Marcyana pozwolenie, zastąpić miejsce kata; chciał sam w swem zaślepieniu córce uciąć głowę! Własny więc ojciec prowadził tak ukochane niegdyś dziecię, z gołym mieczem w ręku, za miasto na pobliski pagórek, by wykonać wyrok śmierci. Przyszedłszy na miejsce wyznaczone, uklękła święta dziewica; prosiła Boga o pomoc w ostatniej chwili. Z niebios rozległ się głos zwiastujący jej wieczną nagrodę. Poczem Barbara obnażyła swą szyję, a ojciec okrutny wymierzył cios śmiertelny dnia 4. grudnia 240. Zasłużona kara spotkała natychmiast dzieciobójcę, bo wracając do domu padł nagle, rażony piorunem z pogodnego nieba. Św. Barbara jest szczególną patronką umierających. Ponieważ sama przed śmiercią swoją nie mogła przyjąć św. Sakramentów, dlatego prosiła Pana Boga, aby użyczył łaski ostatnich Sakramentów wszystkim tym, którzyby jej przyczyny szukali. Nadto czczą św. Barbarę jako opiekunkę wśród burzy i pożarów.

   Nauka

   Święta Barbara jest osobliwą patronką umierających. Jej przyczyna sprawiła już u bardzo wielu, że nie zmarli bez pokuty i bez ostatnich Sakramentów. Staraj się o tę przyczynę przez cześć św. Barbary, proś ją często o pomoc. Przytem nie zaniedbaj atoli tego, coś sam uczynić powinien. Gotuj się zawczasu na godzinę śmierci i dbaj o taki stan duszy, abyś w razie nagłego wypadku nie umierał w grzechach. Nie znamy obietnicy Boga niezawodnej, że ci, którzy wzywają przyczyny św. Barbary, umrą dobrze na zgon przygotowani. Nakazał Bóg, żebyśmy zawsze gotowi byli na Jego zawołanie. "Człowiek, zwlekający pokutę na ostatnią godzinę, mówi św. Augustyn, zwodzi i oszukuje samego siebie; igra ze śmiercią. Nader to niebezpieczna i niemądra rzecz, odkładać sprawę, od której zawisła cała wieczność, na ostatnią godzinę." "Powiesz mi może, pisze św. Jan Chryzostom, że i Pan Bóg użyczył przecież wielu grzesznikom przed końcem życia czasu do poprawy i nawrócenia. Powiem ci na to: Czy i tobie użyczy tej łaski? Gdzie masz takie zapewnienie?" Prawda, Pan Bóg nie odmawia nikomu łaski nawrócenia, ale Pan Bóg nie zawiera z nikim układu, że wtedy właśnie użyczy Swej łaski, kiedy grzesznik jej zapragnie. Nie, bracie miły, nie my rozkazujemy Bogu, kiedy i ile ma nam dać łaski, lecz Bóg rozdziela łaski Swoje tak, jak Mu nakazuje sprawiedliwość i miłosierdzie. Stań się godnym miłosierdzia Boskiego, bo tylko wtenczas liczyć ci wolno na łaskę nawrócenia, chociażby w ostatniej godzinie. Pismo Święte podaje nam jeden tylko wypadek takiego nawrócenia, a mianowicie łotra na krzyżu; przykład ten miłosierdzia Bożego chroni nas od zwątpienia, przestrzega nas zarazem przed zbytnia zuchwałością w dobroć Boga.

_______________________________________________________
"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J. oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

avatar użytkownika gość z drogi

2. Szczęść Boże Polsko

Szczęść Bpże Górnikom,w dniu święta Ich Patronki :)
serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

3. Święta Barbara

(4 grudnia św. Barbary dziewicy i męczennicy)






















Ród św. Barbary brał podobno swój początek od Jessego, był więc rodem królewskim i Barbara miała prawo do dziedziczenia tronu. Stara kronika, zachowana w zakonie Kartuzów w Kolonii, objaśnia w ten sposób jej pochodzenie, że praprababką jej była Estera, dziewica wielkiej urody, którą nabył jako niewolnicę król Agap po zburzeniu Jerozolimy przez Wespazjana i Tytusa, kiedy to było można kupić za jeden grosz trzydziestu żydów. Estera została żoną królewską, a matka św. Barbary pochodziła od niej w prostej linii.

Osierocona przez śmierć matki w wczesnych latach życia, piękna i uzdolniona dzieweczka wychowywała się pod opieką i kierunkiem ojca, imieniem Dioskur, ulubieńca cesarza. Bogaty satrapa był zaciekłym poganinem, który chciał utwierdzić swą jedyną córkę w praktykach pogańskich. Ażeby ten cel osiągnąć a także, ażeby uchronić ją od natarczywości panów z swego otoczenia, którzy starali się o jej względy dla wielkiego jej rozumu i niezwykłej urody, zabronił jej bywać między ludźmi i zmusił do mieszkania w obronnym zamku, którego wieża, była rozjaśniona dwoma oknami.

Pewnego razu Dioskur, jako zaufany cesarza, udał się na dłuższą wyprawę przeciw chrześcijanom, których tępił z okrucieństwem prawdziwego barbarzyńcy. Barbara spędzając w wieży długie, samotne godziny, wznosiła wzrok swój ku niebu, podziwiała wschody i zachody słońca i wpatrywała się nocą w gwiazdami zasłany firmament niebieski. Przez rozpamiętywanie wierzeń pogańskich przyszła do przekonania, że jeden jest tylko Bóg wszechpotężny; przeczuła go sercem wcześniej, niż pojęła rozumem. Znalazła sposobność zapytania o to pobożnego kapłana, który objaśnił jej religię chrześcijańską i udzielił sakramentu chrztu św. Zniszczyła posągi bożków a w wieży rozkazała wybić trzecie okno ku uczczeniu Trójcy Przenajświętszej, na murze zaś umieściła znak krzyża.

Gdy ojciec powrócił z morderczej wyprawy, zapytał ją o powód tylu zmian, które zauważył, a córka przyznała się do porzucenia bogów pogańskich. Uniesiony gniewem Dioskur porwał za miecz. Barbara uratowała się ucieczką między skały, które otwarły się same i ułatwiły jej schronienie w niedostępnej pieczarze. Pewien pasterz wydał jej miejsce pobytu, więc zamknięto ją do więzienia. Zdradziecki pasterz został za karę zamieniony w złom marmuru. Dioskur daremnie nakłaniał Barbarę, ażeby powróciła do pogaństwa i zaślubiła poganina, którego przeznaczył jej na męża. Odrzekła na to, że bogowie pogańscy są uosobieniem kłamstwa i obłudy, i że pragnie zostać oblubienicą jedynie Chrystusa. Wtenczas wydano ją sędziemu Marcjanowi, który, nie mogąc także zachwiać jej stałości w wierze, skazał ją na srogie tortury.

Gdy wszelkie zastosowane środki znęcania się nad niewinnym i świętem dzieckiem nie odniosły zamierzonego skutku, Dioskur uzyskał na nią wyrok śmierci przez ścięcie. Gdy głowa św. Barbary potoczyła się do jego stóp, piorun padł z nieba i spalił go doszczętnie.

Cześć św. Barbary, tak samo jak św. Katarzyny, przyjęta się od razu w sercach chrześcijańskich narodów. Pochodzący z odległych czasów obraz jej znajduje się na kolumnie kościoła Santa Maria Antiqua (św. Marja Starożytna) w Rzymie. Nabożeństwo do niej ogarnęło nietylko wschód i zachód Europy, dokąd przywieziono jej relikwie "cenniejsze niż złoto i topazy'. Stała się bardzo znaną i czczoną. Dowód jej wielkiej popularności widzimy także w zastosowaniu jej imienia nawet w świecie przyrody, nazywamy bowiem zimową rzeżuchę, której młode liście jada się jako sałatę, zielem św. Barbary, albo Barbarką. Również w uznaniu jej wpływu i na owoce ziemi kładziemy do wody w dzień jej święta, a więc 4 grudnia, ziarnka zboża i gałązki czereśni, które mają zakwitnąć na Boże Narodzenie - są to gałązki św. Barbary. Imię jej nadawano często na chrzcie św., a zwłaszcza w Polsce bardzo jest powszechne i ulubione.

Uwzględniając okoliczności towarzyszące ścięciu św. Barbary a zwłaszcza nagłą i pełną groźnego znaczenia śmierć jej ojca, Dioskura, uważamy świętą męczennicę za obronicielkę od piorunów i ognia i wzywamy w modlitwach jej pomocy podczas burzy i pożaru. Z tego też względu jako "świętą od ognia", wybrano ją za patronkę zawodów, mających styczność z materiałami wybuchowymi. Także artyleria i kanonierzy czczą ją w szczególniejszy sposób od dawna, nawet i wielka wojna nie przerwała tego pobożnego zwyczaju, a obecnie i wojsko polskie nie zapomina o dniu jej święta. Marynarze zaś w czasie nawałnicy morskiej udają się pod jej opiekę.

Przede wszystkim jednak jest św. Barbara patronką górników. Górnicy, pracujący głęboko pod ziemią - zdała od światła dziennego w bezustannym niebezpieczeństwie życia - zagrożeni najstraszniejszymi żywiołami jak ogień, woda i gazy - zdani są wyłącznie na opiekę Boską. Stąd wyrobiła się u nich głęboka religijność i szczególniejsze nabożeństwo do tej Patronki, której pomocy wzywają w każdej potrzebie. Tak n. p. przed zjazdem w podziemia, przed rozpoczęciem pracy zwraca się górnik z modlitwą do św. Barbary, której obraz umieszczony jest w każdej kopalni, w osobnej choćby najskromniejszej kapliczce. Uroczystość św. Barbary obchodzoną bywa niekiedy z niezwykłym przepychem, rozpoczyna się solennym nabożeństwem, pochodem, a kończy się wieczorem koleżeńską zabawą. Uroczystość ta ma utrwalić w górnikach poczucie bezpieczeństwa pod opieką Patronki, która jak głosi legenda, uciekając przed zbirami, nasłanymi przez jej ojca, znalazła przytułek w szczelinie skalnej, wykutej ręką górnika.

Poza tym św. Barbara uważaną jest jako patronka dobrej śmierci, poprzedzonej przyjęciem ostatnich sakramentów świętych. Nazywana także "matką świętej spowiedzi", odmalowana była z kielichem i hostią.

Na patronat szczęśliwej śmierci zasłużyła sobie św. Barbara łaską daną jej od Boga w czasie pobytu w jaskini, do której schroniła się przed Dioskurem. Wtenczas bowiem anioł przynosił jej Ciało Pańskie na pokarm i pociechę. Późniejsze wydarzenia umacniają i utwierdzają nas w tym przekonaniu, że nas w chwili konania nie opuści i że przygotuje na drogę wieczności w świątobliwości. W roku 1448 w czasie pożaru pewnego miasta w Holandii człowiek spalony prawie na węgiel wzywał ciągle św. Barbarę, by utrzymała go tak długo przy życiu, zanim nie przyjmie wiatyku. Zdawało się wszystkim, że niepodobna wogóle żyć w takich mękach przy zupełnym zwęgleniu ciała, lecz istotnym cudem nieszczęśliwy żył do tej chwili i skonał dopiero po przyjęciu ostatnich sakramentów. Również w późniejszych czasach bliski nam św. Stanisław Kostka w młodzieńczym ledwie wieku zachorował niebezpiecznie w Wiedniu. Brat jego i opiekun ociągali się z zawezwaniem kapłana w niezrozumiałej obawie przed właścicielem domu, heretykiem, a św. Stanisław w swym utrapieniu prosił św. Barbarę o pomoc i przyczynę. W oczekiwaniu Boskiego zmiłowania zawołał naraz do otaczających: "Oto wchodzi do pokoju św. Barbara z dwoma aniołami, którzy przynoszą mi komunię św.". Cudowne to zdarzenie przypomina nam piękny obraz w Farze poznańskiej, w głównej nawie na prawo, obejmujący zarazem niektóre szczegóły z życia św. Patronki.

Z gorącem zaufaniem udajemy się więc w prośbę do św. Barbary nie tylko wtenczas, gdy życiu naszemu zagraża niebezpieczeństwo, ale także kiedy przypomnimy sobie, że każdej chwili Bóg nas może do siebie powołać. Prosimy świętą słowami starodawnej pieśni, aby, jako "perła Jezusowa, ścieżka do nieba grzesznikom gotowa, wierna przy śmierci Panienka smutnemu konającemu", poleciła duszę naszą Bogu "w niebieskim progu". I z serdeczną ufnością powtarzamy:

"Barbaro święta, uproś godne życie,
Bym mógł opłakać złości me sowicie;
Po dobrej śmierci z Świętymi mieszkanie
Daj, Jezu Panie!"
______________________________
(Przewodnik Katolicki nr. 48, 1929 r.)
Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931

avatar użytkownika intix

4. Modlitwa górników

Boże! Gdzie nigdy słońce Twe nie świeci,
Tam się spuszczamy w głąb ziemi;
Na niej zostają nasze żony, dzieci -
Jak ojciec czuwa nad nami.

Przyjmij łzę skruchy, przyjmij łzę pokuty,
Odpuść, ach odpuść nam. Boże!
Idziem, gdzie każda głębia, jar wykuty
Strasznym nam grobem być może.

Otul nas, Panie, skrzydłem Twojej pieczy;
Ukój ziemską bojaźń, troski;
Na pracęś skazał cały naród człowieczy:
Spełniamy wyrok Twój Boski.

O! wlej w nas miłość, wlej nam ducha zgody,
Chęć wsparcia w każdej potrzebie,
Idziem na wspólne losy i przygody -
Bądźmyż i braćmi dla siebie.

Daj, by ten kruszec, któryś łask Twych cudem
W wnętrznościach ziemi tej złożył,
Naszym poczciwym wydobyty trudem -
Wdzięczność Ci świata pomnożył.

O! czuwaj. Panie, czuwaj nad wszystkimi,
Wlej dobroć w serca zwierzchników,
Błogosław znojom oracza na ziemi,
Pod ziemią pracy górników!


Fr. Morawski.

Przysłowia na świętą Barbarę:

Kiedy w świętą Barbarę błoto,
Będzie zima jak złoto,
A jeżeli mróz, to sanie na górę włóż,
A szykuj wóz.

Kiedy na Barbarę gęś chodzi po lodzie,
To będzie Boże Narodzenie po wodzie.

Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931

avatar użytkownika Maryla

5. Szczęść Boże nam wszystkim,

a górnikom i hutnikom w dniu święta ich Patronki szczególnie !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

6. "Szczęść Boże! w górnicze święto",

to tytuł wystawy w Galerii Szyb Wilson w Katowicach.
Oprócz wystawy zdjęć prezentujących śląskie kopalnie wykonanych przez członków Grupy Fotograficznej Karbon, można będzie zobaczyć eksponaty i pamiątki górnicze, spotkać się z obecnymi i byłymi górnikami, którzy podzielą się swoimi wspomnieniami, historiami i anegdotami a także wysłuchać koncertu Orkiestry Symfonicznej Katowickiego Holdingu Węglowego SA Kopalni Węgla Kamiennego "STASZIC". Barbórkowy wernisaż w Szybie Wilson rozpocznie się o godzinie 18:00.

Autor: Marlena Barasińska
http://www.radio.katowice.pl/zobacz,15645,Szczesc-Boze-w-gornicze-swieto.html#.VmGZo170LgY

***
Szczęść Boże nam wszystkim, a górnikom i hutnikom w dniu święta ich Patronki szczególnie !
Szczęść Boże...

avatar użytkownika Maryla

7. Św. Barbara jest także patronką żołnierzy z jednostek rakietowyc

Święta Barbara męczennica czczona jest powszechnie jako patronka górników. Jednak warto pamiętać, że także żołnierzy, zwłaszcza służący w wojskach rakietowych i artyleryjskich, obrali ją za swoją orędowniczkę i opiekunkę. Jak informuje portal polska-zbrojna.pl, w najbliższych latach artylerzystów czeka prawdziwa rewolucja – na nowe uzbrojenie armia chce wydać 15 miliardów złotych.

W ikonografii wojskowej obok postaci św. Barbary często umieszczona jest armata. W Ordynariacie Polowym trzy kościoły noszą jej wezwanie: w Inowrocławiu, Gliwicach i Węgorzewie. Podczas misji pokojowych w Afganistanie polscy żołnierze we wspomnienie św. Barbary uczestniczyli we Mszach św. Było tak m. in. w 2008 roku kiedy część pełniącej misję zmiany stanowili żołnierze 23. Śląskiej Brygady Artylerii w Bolesławcu.
W latach okupacji św. Barbara była opiekunką działających w podziemiu. Zofia Kossak zaświadczała, że

wielu z tych, którzy przedtem jej nie znali, przekonało się, jak możną i chętną Pomocnicą w potrzebie jest św. Barbara.

Kiedy więc w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku wprowadzono stan wojenny, podziemie demokratyczne również obrało św. Barbarę za swoją opiekunkę w trudnej i niebezpiecznej pracy konspiracyjnej.

Św. Barbara patronuje również flisakom, marynarzom, architektom, różnym grupom budowlanym, kowalom, kamieniarzom, strażakom, dzwonnikom, hutnikom, kucharzom i więźniom. Jest także patronką dziewic i wież oraz dobrej śmierci, a jej wstawiennictwo miało chronić przed pożarami i piorunami.

bzm/KAI/polska-zbrojna.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

8. NA UROCZYSTOŚĆ ŚW. BARBARY

KAZANIE
NA UROCZYSTOŚĆ ŚW. BARBARY (1)
KS. ANTONI LANGER SI


Treść: Dwie rzeczy przede wszystkim w postaci św. Barbary wielką są dla świata nauką i że źródłem jego niewiary są upadki cielesne, w jakich się tarza, i że ta niewiara jest źródłem jego nikczemności – w św. Barbarze bowiem najpiękniej się okazuje 1) jak cudowna potęga jej wiary pochodziła z dziewiczości serca i jak 2) nawzajem ta potęga wiary była źródłem wielkiego jej heroizmu.

––––––––––––

"A to jest zwycięstwo, które zwycięża świat, wiara nasza". 1 Jan. V, 4.


       Wiara nasza święta jest tak cudowną w swej mocy, że wszystko, cokolwiek świat jako wielkie ceni, wobec niej jest tylko nicością. Boża jakaś cecha w niej się przebija i mówi, że z wiarą żadna ziemska potęga mierzyć się nie może. Wyraźnie się to okazuje w cudownych jej zwycięstwach nie tylko nad światem, lecz nad samym piekłem, które przez 19 wieków sili się już, by ją z powierzchni ziemi usunąć.

       Ale też i dzisiejsza uroczystość niemniej pięknego nam dostarcza dowodu, jak we wierze naszej leży zwycięstwo nad światem. Mówię o chrześcijańskim męczeństwie, a w szczególności o męczeństwie dziewicy chrześcijańskiej. Patrzcie, najmilsi, oto obraz takiej bohaterki dziś nam Kościół stawia przed oczy w osobie św. Barbary. Ach! jakichże sideł świat nie zastawia, by tylko zdobyć serce tej dziewicy! Jako rękojmię szczęścia stawia jej swoją fałszywą naukę, pełną ułudnych pozorów. Wszystko, co tylko serce może wabić, przedstawia jej jako godziwe; wszystko, czego ciało zapragnie – jako dobre i piękne; czego namiętność zażąda – jako sprawiedliwe. Aby zaś tym łatwiej odnieść tryumf nad panieńskim sercem Chrystusowej dziewicy, świat nęci ją nadto innymi ułudami. Obiecuje skarby i bogactwa, rozkosze i godności, a za to wszystko innej nie żąda przysługi, jak tylko słowa: zapieram się Chrystusa. Na tym nie koniec. By dziewica chrześcijańska nie uszła mu z sieci, otwiera przed nią jeszcze wyszukane okrucieństwo, siląc się, by wymyślić coraz nowe męki na postrach oblubienicy Baranka. I któż zwycięży – świat? piekło? czy dziewica Chrystusowa? O jakże piękny tryumf dziewiczego serca! Ze wstrętem odrzuca ona świat z jego ponętnymi darami i obietnicami, a sama nadstawia pierś pod ostrze kata i, jakby na godach weselnych, wśród mąk i tortur dziękczynny śpiewa hymn Oblubieńcowi. Jednym słowem, świat naprzeciw męczenniczki Chrystusowej jest bezsilny.

       A teraz pytam się, najmilsi – skąd czerpie ona nadludzką swą siłę? Jakiż to pancerz okrywa dziewicze jej serce przeciw ciosom świata i piekła? Czy może pancerz nieczułości? Bynajmniej! To, co czyni męczenniczkę niezwyciężoną, jest wiara. Tak, wiara w jej czystej duszy jest tą żywotną siłą, pod której wpływem natura ustępuje łasce. Chrystus dla niej nie jest już bajką tylko albo legendą, nie jest pięknym obrazem, w oglądaniu którego umysł by się kochał; Chrystus jest Oblubieńcem jej duszy, z którego serca nieustannie czerpie siłę; On jest nagrodą w każdym zaparciu się, pociechą w każdym utrapieniu, pomocą w każdej pokusie, radością w ofierze, stałością w trudach i mękach. Słowem, wiara w Chrystusa zwycięstwem jest dla dziewicy nad światem i piekłem. Takie zwycięstwo odniosła też św. Barbara – zwycięstwo, które dziś jeszcze po tylu wiekach serca wiernych podnosi, pociesza i wzmacnia. Święta Barbara – jakaż to wzniosła, zachwycająca postać w Kościele Chrystusowym! Dziewica słaba siłą, a wiarą potężna; z natury delikatna, a z łaski niezwyciężona; wiekiem dziecko, a cnotą zahartowana bohaterka! O, jakiż to przykład dla dzisiejszego społeczeństwa zamarłego we wierze!

       Dwie zaś rzeczy przede wszystkim wielką są światu nauką w bohaterskiej postaci Barbary: p i e r w s z a,  że źródłem jego niewiary są upadki cielesne w jakich się tarza; d r u g a,  że ta niewiara jest źródłem jego nikczemności. W św. Barbarze bowiem najpiękniej się okazuje, a) jak cudowna potęga jej wiary pochodziła z dziewiczości serca, b) i jak nawzajem ta wiary potęga była źródłem świetnego jej heroizmu.

       Oto przedmiot naszego rozważania. Naprzód jednak wezwijmy pomocy Bożej, przez przyczynę Królowej dziewic, mówiąc pobożnie: Zdrowaś Maryjo.


I.

       Gdzież szukać źródła cudownej siły, jaką podziwiamy w wierze św. Barbary? Oto, najmilsi, w nieskalanej dziewiczości jej czystego serca.

       Odosobniona od świata, daleka od jego uciech, prowadziła życie w samotności, starając się podobać jedynie Boskiemu swemu Oblubieńcowi. Wieża, w której chciwy ojciec panieńską jej godność ukrywał zazdrośnie, by drogo ją potem zaprzedać, była jej rajem, pełnym wonnych kwiatów cnoty. Między nimi zaś, jako zasiew chrześcijańskiego bohaterstwa, najsilniej rozkwitła silna i potężna wiara. Jakoż inaczej być nie mogło. Gdzież bowiem wiara płodniejsze znajdzie pole, jeśli nie w sercu dziewiczym, które hańbą cielesności nieskalane, obraz Boży najlepiej odbija? Zaiste, serce czyste, zmysłowością nietknięte, i najłatwiej światło wiary przyjmuje, i najlepiej w sobie je zatrzymać może. Stąd Chrystus Pan sercom czystym, jako szczególne błogosławieństwo, obiecuje pełniejsze i doskonalsze oglądanie Boga na ziemi przez wiarę, a w niebie twarzą w twarz; stąd jedynie dziewicze serca zdolne będą w tryumfalnym orszaku śpiewać pochwalny hymn Boskiego Baranka. W czystej duszy światło rozumu nie jest jeszcze przyćmione. To bowiem, co niszczy oko duszy a często ciemną otacza je nocą, jest nie co innego, jak stek cielesności, która hańbą okrywa człowieka. Dusza więc nieskażona jeszcze tym grzechem, jasno poznaje we wierze przyjaciółkę, mogącą ją wprowadzić w tajnie zaświata; pod jej władzą czuje się szczęśliwą, pełną niebieskiej pociechy; co więcej, widzi się kościołem Ducha Świętego, zdobnym w Jego łaskę. Jakże więc w duchowym tym kościele wiara, będąca słowem Ducha Świętego, nie miałaby działać najsilniej? Zaiste, serce czyste i dziewicze – to prawdziwe królestwo wiary, w którym ona rozwija boską potęgę i rozlewa niebieskie skarby!

       A teraz, w świetle tej prawdy, czyż możemy się dziwić, czemu to na świecie tak mało wiary, gdy w nim tak mało czystości, a zmysłowość tak wielkie sprawia w nim spustoszenie? Czyż nie widzicie, jak zaraza tego występku zatruwa najpiękniejsze lata młodości i niszczy wonne kwiaty cnoty? Ileż to dziś mamy młodych osób, które ledwie z dziecięcych lat wyszły, a już z wiary się śmieją? Skąd to pochodzi, najmilsi? Wszak niedawno jeszcze wiara była dla nich rozkoszą młodego niewinnego serca! Teraz wierzyć nie mogą, i to, co dla najbystrzejszych umysłów biło prawdą wzniosłości i majestatu, w czym Augustyn, Tomasz z Akwinu zatapiali się z podziwem i uwielbieniem, to dla tych karłów oświaty śmiesznym jest i głupim! Skądże u nich ta nagła odmiana? skąd tak prędko nabyte przekonanie przeciwne temu, w jakim dotychczas żyli? Chcecie wiedzieć, najmilsi? Jeden tylko mogę wam podać powód, a tym jest zepsucie. Namiętności cielesne w młodym już sercu chcą być prawdą, a więc prawda Boża musi być fałszem i kłamstwem. I tak ogień zmysłowości burzy gmach wiary, a serce staje się pustynią, na której życie chrześcijańskie kwiatu nie wypuści.

       Najmilsi! wobec biorącej górę niewiary, śmiało się odzywam, że zepsute serca są jej źródłem. Spytajcie się tylko owych oświeconych ludzi, którzy już rozbrat wzięli z wiarą Chrystusową, jaką drogą przyszli do tego rzekomego przekonania, że wiara jest głupstwem? – a prawie wszyscy z małym wyjątkiem mogliby wam opisać wskazaną drogę. Wiara była im nieomylnym zwierciadłem, odbijającym w całej nagości nikczemność ich życia; wiara była im światłem, odsłaniającym sprośność ich obyczajów. Nie mogła im się zatem podobać. "Cielesny człowiek – mówi św. Jan Damascen – nie może patrzeć w światło wiary"; a Chrystus Pan przedtem był powiedział: Każdy, który źle czyni, nienawidzi światłości, ani idzie na światłość, żeby nie były zganione uczynki jego (2).

       Odbywa się tu następujący psychiczny proces. Światło to, bez litości odkrywające brzydotę uciech, nie może być miłowane. A przeto powstają w sercu zachcianki: gdyby też to, co wiara mówi, było nieprawdą! Pierwsze te uczucia woli wnet w duszy, namiętnością rozognionej, przerodzą się w wątpliwość i natychmiast tysiączne trudności staną przed człowiekiem: może to wszystko fałsz – może wynalazek księży. Od wątpliwości do zupełnego zaprzeczenia wiary jeszcze tylko krok jeden, który serce, nieczystym płomieniem gorejące, niezadługo stawi. Zgubną tę drogę, niebezpieczniejszą jeszcze czyni wstręt do jakiejkolwiek myśli wznioślejszej. Serce w nieczystości zatopione nie zna innej rozkoszy nad błoto, innej umiejętności nad coraz nowe sposoby dogadzania zmysłom, innego szczęścia nad przesyt pożądliwości. Wszystko inne je nudzi. Więc pytam się was, czy serce takie, marzeniami zmysłowymi przejęte, może znaleźć upodobanie w czystej i wzniosłej wierze Chrystusowej? Nie, nie! Człowiek cielesny nie pojmuje tego, co jest Ducha Bożego (3) – mówi św. Paweł. Stąd też płynie zastraszająca owa nieświadomość wiary u ludzi skądinąd oświeconych. Oko duszy, przyzwyczajone do sprośnych obrazów zmysłowych, nie może się zagłębić w tajemnice Boże, a prawda Boża zostaje dlań zawsze księgą zamkniętą. Dawno już przepowiedział Apostoł, że w ostateczny czas przyjdą naśmiewcy, chodzący według swych pożądliwości w niezbożnościach, którzy czegokolwiek nie wiedzą, bluźnią; a cokolwiek z przyrodzenia, jako nieme bydło, rozumieją, w tym się psują (4).

       Wreszcie, jest jeszcze jedna rzecz, która serce w namiętności cielesnej zatwardziałe pcha do niewiary. Wiara takie życie potępia i wieczną grozi karą za każdą nawet myśl nieczystą. To zbyt srogim zdaje się sercu, które tylko do zabaw przywykło. Precz więc z nią – usunąć ją trzeba! i tak wiara, która być miała kotwicą zbawienia, staje się dla duszy człowieka ciężarem, strącającym go w przepaść potępienia. O! jakże zgubne to zaślepienie! Czyż wiara przez to, że się ją nienawidzi, przestanie być wiarą bożą? czyż piekło istnieć przestanie dlatego, że go niewiara uznawać nie chce? A przecie zaślepienie to jest naturalnym wynikiem zepsucia moralnego. Wiara bowiem i cielesność razem mieszkać nie mogą.

       O! gdyby świat miał choć iskrę tego ognia miłości, którym gorzała św. Barbara ku dziewiczej cnocie, jak łatwo objąłby wiarę Chrystusową, jak łacno znalazłby w niej oświatę i mądrość, jak prędko poznałby nicość zasad, którymi sam się na własną zatratę kieruje! O, gdyby też czystość panowała w owych sercach, w których dziś jest przedmiotem szyderstwa, jakże wiara byłaby im bronią przeciw nikczemności świata! Przez wiarę stałyby się opoką niezachwianą wśród nawałności wzburzonego morza, podczas gdy bez wiary są jakoby trzciną, którą lada wietrzyk do ziemi przychyla.

       Na św. Barbarze widzimy właśnie, jak wiara rodzi niezwyciężony hart duszy, a na odwrót jak z niewiary płynie wszelka nikczemność.


II.

       Najmilsi! heroizm serca niczym tak wyraźnie nie objawia się, jak wiarą i wydaniem się siebie samego. Im większa ofiara, tym większy serca heroizm, a gdzie ofiary braknie, tam nie ma też owej bohaterskiej wspaniałomyślności.

       Po tym, cośmy powiedzieli, przypatrzmy się życiu św. Barbary. Jakże bogate było ono w ofiary! Plan życia całego był jedną ofiarą, ofiarą było jego wykonanie, a i ostatnia walka z nieprzyjacielem, usiłującym zamysł jej wzniosły zniweczyć, była szeregiem nowych niewypowiedzianych ofiar. Wszystko zaś było dziełem wielkiej jej wiary. Przypatrzmy się w szczegółach tej potrójnej ofierze.

       Planem jej życia na ziemi było oddać się całkiem Chrystusowi Panu na miłość, do Niego zupełnie należeć z wszystkimi uczuciami i skłonnościami serca, aby w ten sposób nieskalanym dziewictwem poślubić sobie w oblubieńczych godach niezmazanego Baranka. Wiedziała Barbara św., z ilu to złączone było ofiarami, jednakże, niosąc w sobie naczynie pełne wiary, z ufnością wołała: Wszystko mogę w Tym, który mię umacnia (5).

       Odkąd też raz heroiczne postanowienie to uczyniła, serce jej nie dało przystępu ni hołdom uwielbienia składanym na ołtarzu jej wdzięków, ni innym pochwałom pochlebców, lecz zamknęło się – lepiej powiem, umarło dla wszelkich ponęt i rozkoszy tej ziemi, by pełnością życia żyć jedynie w Chrystusie i dla Chrystusa. Wiarą oświecona rozumiała dobrze, że oblubienicy Chrystusa jedna tylko szata przystoi, w której może chodzić w oczach Oblubieńca – tj. szata cnót. Stąd wszystkie siły ku temu kierowała, by osiągnąć w najwyższym stopniu niebiańską tą krasę. Wiedziała dobrze, że każda cnota wymaga licznych zwycięstw nad miłością własną i tylko pod krzyżem zaparcia się rozkwitnąć może, dlatego też, by wypielęgnować w swym sercu wonne cnót kwiaty, nie szczędziła ni ofiar ni trudu, a miłość ku Oblubieńcowi czyniła te ofiary łatwymi i słodkimi. Obfita rosa łask, sprowadzana z nieba pokorną modlitwą, dawała tym szlachetnym roślinkom szybki wzrost i zachwycającą świeżość, a ulubiona samotność strzegła je przed zaraźliwym tchem świata.

       Wreszcie bohaterstwo jej cnoty szczytu swego dosięgło w ostatniej jej walce przedśmiertnej, która rozpoczęła się wyznaniem Trójcy Przenajświętszej. Gdy bowiem ojciec zapytał się jej, czemu do dwu okien w komnacie trzecie jeszcze dodała, ona, nieustraszona gniewem pogańskiego rodzica, odpowiedziała bez obawy, że na cześć to uczyniła Trzech osób Bożych: Boga jednego, który jedynym jest światłem, oświecającym każdego człowieka na ten świat przychodzącego, a wszelkie inne światło to tylko dzieło rąk Jego i słabe podobieństwo. Ojciec nieprzygotowany na tak śmiałą odpowiedź, dobytym mieczem chciał od razu skarcić wyznawstwo w Chrystusa. Lecz Bóg Barbarę ku piękniejszemu jeszcze zachował zwycięstwu. Cudem otwiera jej bliską ścianę w skale, aby uszła bezpieczną drogą na przeciwną stronę góry. Niestety! nowy ten cud bynajmniej nie zmienia uczuć zaślepionego ojca. W pogańskiej zatwardziałości porywa córkę i wlokąc za włosy, sam ją oddaje sędziemu. O! ileż już tutaj zwycięstwa nad uczuciem dziecka odniosła Barbara św., gdy wbrew przewrotnej woli rodzicielskiej szła za najsłodszą wolą Boga! Jednakże postąpmy dalej w rozpamiętywaniu czynów bohaterskiej dziewicy.

       Sędzia namową i kłamstwem, obietnicą i pochlebstwem usiłuje podejść jej niezachwianą wiarę. Tymczasem ona już dawno poznała próżność świata, jego darów i ponęt, już dawno nauczyła się lękać nie tych, którzy ciało zabić mogą, ale Tego jedynie, który i ciało i duszę strącić może do piekła (6); toteż jedyną jej odpowiedzią na pogańskie zabiegi było, że umrzeć gotowa dla żyjącego Boga, a gardzi bałwochwalczymi bożyszczami. "Nasz Bóg – powiada – stworzył niebo i ziemię, a bałwany wasze to dzieło rąk ludzkich; usta mają a nie mówią, oczy mają a nie widzą, uszy mają a nie słyszą; wy zaś, którzy im wierzycie, im też podobni jesteście".

       Piekło ostrzejszych środków chwycić się musiało, by walczyć z męstwem wiary. W odpowiedzi więc na wyznanie Chrystusa, kat smaga Świętą okrutnymi biczami tak, że ciało jej jedną wielką staje się raną. Gorzki to kielich – lecz znowu Chrystus Pan swej męczenniczce go słodzi i, ukazując się jej w blasku majestatu, w te do niej odzywa się słowa: "Barbaro, bądź pełna ufności, walka twa radością jest niebu; nie bój się tortur oprawców, ja z tobą walczyć będę do końca". I o dziwo! obecność Boga leczy rany, które złość ludzka zadała, i Święta staje przed sędzią w piękniejszej jeszcze krasie urody.

       Widok tych cudów czyjegoż by nie zmiękczył serca? Wszelako dla wrogów Barbary był on tylko nowym bodźcem do dalszego i coraz okrutniejszego znęcania się nad nią. Rozjuszony sędzia przeciąć jej każe piersi, hakami żelaznymi drzeć ciało, a rany przypiekać smolną pochodnią, by jękiem cierpienia powetować sobie porażkę, jaką przed chwilą odniósł. Wreszcie i na tym nie koniec. Jeszcze ofiara żyje, jeszcze zwycięża, dzięki składając Bogu, że jej cierpieć pozwala; nowe więc trzeba wyprowadzić tarany. I oto złość ludzka z przewrotnością piekła się łączą i wymyślają środek, któremu zdaje się ulec będzie musiało serce wstydliwej dziewicy.

       Lecz cóż to się dzieje? Ach, słuchajcie! – ona się modli. Wrogi zadrżyjcie, bo taka modlitwa nie będzie bez skutku! "O Boże mój, który w obłoki niebo przybierasz – woła Święta – racz i mnie przyoblec szatą przemożnej opieki, bym igraszką nie była, sprośnych ócz nieprzyjaciół Twoich". I w istocie, co miało być dla niej hańbą, w nowy tryumf się zmienia. Chrystus Pan ręką Cheruba przyodziewa wstydliwą dziewicę w szatę, "strojąc ją, jak mówi św. Jan Damascen, niby oblubienicę, która wychodząc z pod ojczystej strzechy, staje w komnatach Boskiego Oblubieńca". W rzeczy samej koniec cierpienia się zbliżał. Miecz miał niebawem otworzyć niebo niezwyciężonej panience. Już spieszy, jako łania do wód, by we krwi własnej się zanurzyć. Lecz nim umrze Bogu w ofierze, jedną jeszcze prośbę do nieba zanosi. "O Chryste – modli się – korono Męczenników, skłoń się do mej prośby i udziel służebnicy Twej łaski, abyś w dniu sądu nie pamiętał grzechów tym, którzy czcić mnie będą. Bądź im, Panie, łaskaw i miłościwy. O to też Cię proszę, by wszyscy, którzy hołd i uwielbienie mym szczątkom oddadzą, znaleźli w Twej miłości zbawienie. Niech przez nie zawsze będzie pochwalone Imię Twe święte wraz z Ojcem i Duchem Świętym. Amen". Wtem głos daje się słyszeć z nieba: "Pójdź, moja błogosławiona! zwyciężyłaś, wstąp teraz do wiecznego królestwa Ojca mego, a prośbom twym stanie się zadość".

       O pożądane powitanie w przybytkach odwiecznego szczęścia! O słodka pociecho w ostatniej jeszcze ofierze męczeńskiego serca, które cios ostatni miało otrzymać z rąk własnego ojca! Najmilsi, taką była ofiarność Barbary św. w życiu i śmierci. Wiara ukazała jej źródło, z którego modlitwą zaczerpnąć mogła boskiej prawie siły i nadludzkiej otuchy.

       A teraz zwróćmy uwagę na świat. Czy znajdziemy wśród niego choćby odblask wzniosłości zasad i bohaterstwa św. Barbary?

       Wzniosłość? O, nie – nikczemność raczej spotkamy – nikczemność w planie życia, nikczemność w wykonaniu, nikczemność we walce z trudnościami. Nigdzie tu nie ujrzycie ofiary i poświęcenia. Świat ich nie zna i znać nie może, gdyż wyłącznie samolubstwo jest sprężyną jego dążeń i czynów. Jakież bo zadanie zakreśla on życiu? Jedni żyją dla zmysłowości, drudzy dla sławy, inni dla bogactw – słowem, w prochu ziemskim świat się czołga, bo nie masz w nim wiary, która by jedynie ponad marność znikomą serce podniosła. O, jakże nędzne i nikczemne życie, tak nisko pełzające!

       Lecz bardziej jeszcze owa nikczemność uwydatnia się w wykonaniu tak zakreślonego celu żywota. Czyż bowiem dla świata nie jest dobrym każdy środek, byle do celu prowadził? Czyż nie wszystko prawe, piękne i sprawiedliwe, byle tylko przyniosło wymarzone uciechy? Światu obojętnym jest, jaką drogą dojdzie do szczęścia; choćby ona wysłaną była zbrodniami, zdradą, przeniewierstwem, choćby wiodła po zgliszczach zrujnowanego mienia i szczęścia bliźnich, on nią pójdzie. I inaczej być nie może. Albowiem tylko tam znajdzie się ofiarność, gdzie w sercach bije żywa wiara.

       Niewiara ta inny jeszcze skutek za sobą pociąga. Gdy człowiek wierzący pośród ucisków siłę we wierze znajduje: niedowiarek, choć oświecony nauką, w nieszczęściach ubóstwa, pogardy, prześladowania skądż zaczerpnie męstwa? Czy może da mu je oświata? O nie! ona bez wiary do rozpaczy go przywiedzie, a często do zbrodni, która, mając kres położyć rozpaczy, wiecznych mąk przepaść otwiera! Oświata bezbożna, nie znając innych dóbr nad dobra ziemskie, trudno nawet, by lepszą radę człowiekowi zrozpaczonemu podała. Hart i moc duszy, żadną burzą nieszczęścia nieugięte, mogą tylko z wiary popłynąć.

       Miłujmy więc, najmilsi, boską naszą wiarę, a brzydźmy się wszelkim cieniem niewiary, choćby nam świat bezbożność swą w najcudniejszych kolorach przedstawiał. Ale zarazem pamiętajmy, że silna i niezachwiana wiara jest darem, o który prosić możemy, lecz nań zarobić nie potrafimy. Błagajmy więc Boga o cenny ten skarb, błagajmy przez przyczynę dziś nam uroczystującej Świętej. O tak, złóżmy słabe i nieudolne nasze serca w dziewicze ręce św. Barbary. Niech ona je swemu Boskiemu Oblubieńcowi przedstawi, by w nich wypalił wszystko, co jest ciała, a natchnął miłością czystości – i wiarą, która by wszelkie zapory na drodze cnoty pokonać zdołała. Światłość wiary będzie nam wtedy warownią przeciw napadom szatana, puklerzem na zasadzki świata, pociechą i zdrojem ufności w utrapieniach. Gdy zaś ostatnia walka się zbliży, św. Barbara znowu przyjdzie do nas z onym Sakramentem wiary, której światłość nam drogę z ciemni tej ziemi do wiecznej jasności oświeci i przeprowadzi z niedoli pielgrzymstwa do rozkoszy niebieskich, z walk nieustannych do słodyczy pokoju i tryumfu na łonie Bożym – co daj Boże! Amen.


–––––––––––

Kazania ks. Antoniego Langera T. J., Kraków. NAKŁADEM WYDAWNICTW APOSTOLSTWA MODLITWY. 1903, ss. 174-184. (a)

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Przypisy:
(1) Mówione w Krakowie, w kościele św. Barbary 1875 r.
(2) Jan III, 20.
(3) 1 Kor. II, 14.
(4) Jud. 18. 10.
(5) Filip. IV, 13.
(6) Mt. X, 28.
(a) Por. 1) Ks. Antoni Langer SI, a) Kazanie o Kościele. b) Kazanie na uroczystość Opatrzności Boskiej. c) Św. Tomasz z Akwinu i dzisiejsza filozofia. d) Kardynał Jan Chrzciciel Franzelin i jego znaczenie w katolickiej nauce. 2) Ks. Piotr Skarga SI, Żywoty Świętych Starego i Nowego Zakonu na każdy dzień przez cały rok. 3) Ks. Julian Antoni Łukaszkiewicz, Żywoty Świętych, z dodatkiem rozmyślań, modłów i rycin. 4) Ks. Piotr Pękalski, Żywoty Świętych Patronów polskich. 5) Ks. Leonard Goffine, Książka do oświecenia i zbudowania duszy chrześcijańsko-katolickiej, czyli krótki wykład Lekcji i Ewangelii na wszystkie niedziele i święta wraz z wynikającą stąd nauką wiary i obyczajów i gruntownym wyjaśnieniem roku kościelnego.... 5) Ks. Antoni Krechowiecki, Nauki niedzielne. Skład Apostolski według Ewangelii i Ojców Kościoła. (Przyp. red. Ultra montes).

-----------------------------------------------------------------------

          Pozwolenie Władzy Duchownej:

Facultas R. P. Provincialis.
––––

          Cum opus, quod inscribitur «Kazania ks. Antoniego Langera T. J.» aliquot Societatis Nostrae censores recognoverint et in lucem edi posse probaverint potestate nobis facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin, Praeposito Generali, facultatem concedimus, ut typis mandetur: si iis, ad quos pertinet, ita videbitur.

          In quorum fidem has literas manu nostra firmatas et sigillo officii nostri munitas dedimus.
          Cracoviae die 15 Martii a. D. 1903.
          L. S.
                                       Vl. Ledóchowski S. J.

––––––––

Nr. 3000.

IMPRIMATUR.
Ab Ordinariatu Principis Episcopi.

Cracoviae, die 22 Junii 1903.
                                             F. Gawroński,
                                                    V. g.


© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika gość z drogi

9. Szczęść Boże nam Wszystkim

i Dobrej Nocy i pięknych snów :)

gość z drogi