Polska Wigilia na Westerplatte A.D 1936. Wspomnienie żołnierza

avatar użytkownika kazef

WIGILIA NA WESTERPLATTE

 
Tego dnia u nas zajęcia były zupełnie odmienne od tych codziennych. Trudniliśmy się jedynie porządkowaniem. Wszyscy krzątali się bardzo żwawo, aby skończyć swą pracę i być wolnym. 
Z chwilą ukazania się pierwszej gwiazdy na niebie podoficer służbowy zrobił zbiórkę naszej załogi i pomaszerowaliśmy do wspólnej sali, gdzie była przygotowana wieczerza wigilijna. W cichości każdy zajął swe miejsce i oczekiwał na przybycie naszego dowódcy. Zachwycaliśmy się pięknością urządzonej sali, bo w jednym kącie stała ładna choinka, ozdobiona przez naszą panią z Polskiego Białego Krzyża.
 
Stół był już nakryty i przed każdym strzelcem leżał pakuneczek z prezentami, przysłany przez księdza kapelana od młodzieży, uczącej się w Gdańsku. Po nadejściu dowódcy i przywitaniu się z księdzem kapelanem rozpoczęła się wigilia. Ksiądz kapelan w imieniu młodzieży szkół wyższych w Gdańsku, złożył nam serdeczne życzenie „wesołych świąt“, następnie zaś nasz dowódca odczytał telegram z życzeniami dla strzelców od byłego dowódcy, którego strzelcy nadzwyczaj lubili. Podczas wigilii śpiewano kolędy. Na zakończenie wigilii kilku strzelców pod kierownictwem naszej Pani przystąpiło do rozdawania drobnych upominków swym przełożonym, które doręczono z odpowiednim śpiewem.
 
Przedtem jednak jeden z kolegów w imieniu całej załogi, za pośrednictwem obecnego dowódcy,
podziękował byłemu dowódcy za życzenia świąteczne, o których, acz w oddaleniu, nie zapomniał. Na cześć jego wzniesiono trzykrotny okrzyk „Niech żyje!“ i strzelcy bili serdeczne brawo na dowód swej przyjaźni. Następnie tenże kolega zwrócił się z gorącą prośbą do księdza kapelana, aby w imieniu wszystkich strzelców podziękował tej młodzieży, która przysłała nam upominki, dając tym dowód, że społeczeństwo rozumie, iż naród musi iść z wojskiem, a wojsko z narodem, tym bardziej na takim terenie, na jakim się obecnie znajdujemy.
 
Potem wszyscy dzielili się opłatkiem. W krótkich słowach przemawiał do strzelców nasz dowódca. Zauważyłem, że nastrój był prawdziwie rodzinny. Wesoło spędziliśmy tą pierwszą wigilię w wojsku. Dużo było między nami takich, że dla nich ta wigilia była pierwszą spędzoną poza domem rodzinnym.
 
Tak było z nami, a nasi koledzy na posterunkach?
 
Byłem ciekaw, jakiego uczucia się doznaje na posterunku, gdy reszta spędza mile
wieczerzę wigilijną w koleżeńskim gronie? Na drugi dzień po wigilii spotkałem się z kolegami
i pytam: — Powiedzcie mi, proszę, czy nie odczuwaliście przykrości, że nie mogliście być razem?
A oni na to:
— Z początku było przykro, bo przyszli na myśl ci koledzy, którzy pojechali na urlop, aby mile spędzić święta w gronie rodzinnym, przesuwały się różne wspomnienia: o spędzonych dniach świątecznych, o wieczorach letnich ze swą dziewczyną. Serce krajało się z żalu. A matka? Ileż to głębokiego uczucia leży na dnie serca dla matki? Wiedzieliśmy, że matka czeka na nas z utęsknieniem, lecz trudno, przecież to pierwszy rok, w którym spędzamy święta w wojsku, a więc to wszystko będzie kiedyś miłym wspomnieniem.
 
Gdy o tem rozmyślaliśmy wstąpiła w nas otucha i energia. Przecież my teraz stoimy na posterunku i czuwamy nad bezpieczeństwem całej załogi, dlatego też nasi przełożeni i koledzy mogą spokojnie spędzać wieczór wigilijny. Byliśmy wprost dumni i zadowoleni z siebie. Nie zdążyliśmy wszystkiego przemyśleć i już przyszła zmiana. Na wartowni zjedliśmy wigilię, dowódca warty podzielił się z nami opłatkiem, życząc „wesołych świąt“, za co mu podziękowaliśmy wzajemnie...
 
Tak to nasza załoga spędziła wieczór wigilijny.
 
strzel. Sergiusz Jurczyk
Westerplatte
"Żołnierz Polski" nr 6/1937
-----
 
Tekst po wojnie niepublikowany
 
---------
Ówczesny Komendant Westerplatte:

mjr Stefan Fabiszewski (na Westerplatte pełnił tę fukcję w okresie 16 VII 1934 – 3 XII 1938)

Poprzedni Komendant:

kpt. Jan Lityński (21 I 1931 – 16 VII 1934)

Ksiądz Kapelan:

Ks. Leon Bemke (kapelan załogi od 1936 roku do 1 września 1939)

 

Dalsze losy strzelca Sergiusza Jurczyka nie są mi znane.

----------------------------------------------

Po wojnie na Westerplatte walczono z krzyżem i wszelkimi oznakami wiary. Nie pozwalano na odprawianie mszy, a krzyż z symbolicznego Cmentarzyka poległych obrońców usunięto w 1962 r., stawiając na jego miejsce sowiecki czołg. Chciano w ten sposób uczcić wizytę w na półwyspie sowieckiego satrapy Chruszczowa. Dopiero w 1981 r. portowa "Solidarność" w dramatycznych okolicznościach wywalczyła przywrócenie krzyża, odprawiono wówczas po raz pierwszy po wojnie uroczystą Mszę św., która zgromadziła tysiące wiernych, łącznie z kilkonastoma wzruszonymi weteranami.

W powojennych publikacjach pomijano fakt głębokiej wiary obrońców placówki, którzy swoje sprawy i obowiązki na Westerplatte powierzali Bogu. Podobnie było w całym polskim wojsku. Komunistyczni inżynierowie dusz zadekretowali, że nie należy pisać o obchodach Świąt Bożego Narodzenia, Świąt Wielkiej Nocy i innych świąt katolickich. Nie opisywano jak wyglądała kaplica na terenie Składnicy, nie mówiono, kto był kapelanem, jak odprawiano msze. Wiara obrońców miała się jedynie sprowadzać do westchnień "O Boże!" i "Matko Boska!" w obliczu zagrożenia życia podczas walki. 

Jako swoisty ewenement i "dziwaczny przypadek" przedstawiano w 1971 r. i w późniejszych publikacjach religijność mjr. Henryka Sucharskiego, który nie rozstawał się z różańcem. Modlił się często także po zakończeniu walk, gdy przebywał w obozie jenieckim, a następnie z Armią Polską we Włoszech. Mimo to urządzając ostatniemu Komendantowi Składnicy pogrzeb na Westerplatte w 1971 r. (po ekshumacji i sprowadzeniu Jego szczątków) komunistyczni specjaliści od pieriekowki dusz Polakaków zadbali o to, aby uroczystość złożenia prochów miała całkowicie świecki charakter, a kondukt żałobny w niczym nie przypominał religinego pogrzebu. Zabroniono jakichkolwiek modlitw i zakazu tego pilnowano na tyle skrupulatnie, że ks. Jan Merta ostatni spowiednik Majora i kapelan II Korpusu otrzymał zakaz zbliżania się do szczątków. Nie mógł przyjść na uroczystość w sutannie, czy choćby w koloratce. Na bok odstawiono rodzinę Majora, która chciała pomodlić się podczas uroczystości.

Czołg sowiecki z Westerplatte usunięto dopiero w 2007 r. staraniem Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej WST.

Krzyżyk z ołtarza westerplackiej kaplicy został przez jednego z żołnierzy zabrany tuż po kapitulacji Składnicy 7 września 1939 r. Odnalazł się 2 lata temu...

-------------------------

Szerzej w tych tematach: Krzysztof Zajączkowski, Westerplatte jako miejsce pamięci 1945-1989, Warszawa 2015 (wyd. IPN)

2 komentarze

avatar użytkownika kazef

1. To było 80 lat temu...

.

avatar użytkownika Maryla

2. @kazef

Bóg naszych ojców i dziś jest nad nami!

Więc nie dopuści upaść żadnej klęsce.

Wszak póki On był z naszymi ojcami,

Byli zwycięzce!



"Czołg sowiecki z Westerplatte usunięto dopiero w 2007 r. staraniem Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej WST.

Krzyżyk z ołtarza westerplackiej kaplicy został przez jednego z żołnierzy zabrany tuż po kapitulacji Skłądnicy 7 września 1939 r. Odnalazł się 2 lata temu..."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl