Św. Franciszek Salezy, Biskup i Doktor Kościoła

avatar użytkownika intix

.

 

 

      
      
       Święty Franciszek Salezy, biskup z Genewy. (1567-1622.)

       Święty Franciszek urodził się dnia 21. sierpnia roku 1567 na zamku Sales, w Sabaudyi, w dyecezyi genewskiej. Pochodził z hrabiowskiej rodziny. Wskutek wcześniejszego przyjścia na świat, był przez całe życie, a mianowicie w latach dziecięcych bardzo wątłego zdrowia. Natomiast zdradzał nieomal od pierwszych chwil życia, że wyrośnie na bardzo wielkiego i świątobliwego męża. Ówczesny biskup genewski rzekł na jego widok; Jeżeli zostanie przy życiu, będzie wielkim człowiekiem i podziwem świata. Dziecko okazywało pociąg do rzeczy świętych, ubierało ołtarze, sprawowało ceremonie kościelne i śpiewało pieśni kościelne.
  
       W ósmym roku życia posłali go rodzice do Annecy, gdzie pobierał pierwsze początki nauk. Skończywszy lat dwanaście, udał się na dalsze studya do Paryża. Tutaj zamieszkał w domu Ojców Jezuitów, ćwicząc się pod ich okiem nietylko w naukach świeckich, ale przedewszystkiem w życiu pobożnem i bogobojnem. Wstąpiwszy do kongregacyi Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Panienki, przodował wszystkim innym cnotą i umartwieniem. Trzy razy na tydzień nosił włosiennicę, co tydzień przystępował do Stołu Pańskiego i co więcej, nakłaniał do tego swych rówieśników. W siedemnastym roku życia złożył ślub dozgonnej czystości. Codziennie słuchał Mszy św. i odmawiał różaniec
  
       Lecz szatan nienawistnym okiem patrzał na anielskiego młodzieńca. Zastraszył go myślą, że będzie potępiony. Ta pokusa dzień i noc dręczyła młodzieńca, nie doznawał słodyczy modlitwy, czuł się odepchniętym od Boga, oschłym i oziębłym. Franciszka martwił ten stan nieznośnych pokus tak dalece, że zapadł na chorobę żółciową i wysechł jak szkielet. Ze łzami w oku błagał młodzieniec Boga o usunięcie tego doświadczenia. Razu pewnego, kiedy w kościele św. Stefana klęczał przed obrazem Najświętszej Panienki, zdobył się na akt heroicznej miłości Bożej. Jeżeli mam być potępionym, tak mówił, i odepchniętym dla ciebie na wieki, o Boże, to pozwól przynajmniej, bym chociaż tylko tutaj na ziemi Ciebie kochał. Tak heroiczną miłością ku Bogu pokonał pokusy; doznawał odtąd przedziwnej pociechy i słodyczy w modlitwie.
  
       Skończywszy lat ośmnaście, a tem samem i nauki swoje w Paryżu, udał się do Padwy na dalsze studya prawnicze, gdzie zdobył też sobie stopień doktora obojga praw. Towarzysze niegodziwi starali się wszelkim sposobem odwieść świętego młodzieńca od cnoty. Razu pewnego zawiedli go zdradziecko do domu nierządnicy; Franciszek poznając podstępną chytrość, napluł wszetecznicy w twarz i wyszedł nieskalany. Inny raz znowu pewna wielka pani prześladowała go swą namiętnością; święty i tutaj mężnie zwalczył pokusę. Za to podwajał umartwienie i posty, pragnąc jak najbardziej łączyć się z Bogiem.
  
       Z Padwy pojechał do Rzymu, z Rzymu do Loreto; tu w domku Najświętszej rodziny odnowił swój ślub czystości. W podróży kilka razy wybawił go Pan Bóg od niechybnej śmierci. Nie otrzymał wstępu na okręt, ptóry potem w drodze zatonął. Wzbroniono mu wejścia do pewnego domu, który potem się zawalił.
  
       Wróciwszy do domu, miał według woli ojca wstąpić do służby państwowej. Już też mu ojciec był wyrobił stanowisko w Chambery i upatrzył przyszłą dla niego żonę. Lecz Franciszek obrał sobie stan duchowny, bo więcej niż ojca kochał Boga. Przyjął więc święcenia kapłańskie z rąk biskupa genewskiego i został proboszczem kapituły w Genewie. Gorliwością i pobożnością swoją, a jeszcze więcej przedziwnem swym darem wymowy zjednał sobie serca wszystkich.
  
       Naonczas szerzył się w Sabaudyi kalwinizm, który zaprzeczał między innemi prawdziwej obecności Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Pozatem nauka jego była bardzo podobną do nauki Lutra. Ówczesny książe Sabaudyi prosił biskupa genewskiego o misyonarzy, którzyby przeciwdziałali tak bardzo się szerzącemu się nowatorstwu. Biskup zlecił zadanie to Franciszkowi, znanemu z swej wymowy i pobożności. Święty z wielką gotowością podjął się misyi. Napotkał na niezmierne trudności. Kalwini bowiem nietylko nie chcieli słuchać jego nauk, ale prześladowali go ze złością prawdziwie nieludzką. Rzucali nań najohydniejsze potwarze, uwłaczające stanowi kapłańskiemu, zamykali domy przed misyonarzem, odmawiali mu pożywienia, którego nawet nieraz za drogie pieniądze nie mógł dostać. Najwięcej prześladowali go duchowni kalwińscy. Powiadają, że łaska Boża zachowała Franciszka przy życiu, kiedy go trucizną zgładzić chcieli ze świata. Najemnicy napadli św. kapłana; ujęci słodyczą i dobrocią Franciszka, puścili go na wolność.
       Cały rok pracował misyonarz bez widocznego skutku. Nie zrażał się. Chodził od wsi do wsi, rozdawał dary, pomagał biednym, przygarniał dzieci. I Pan Bóg pobłogosławił mu; bo wkońcu podbił serca przeciwników. Zaczęli słuchać jego nauk, a w przeciągu dwóch lat tak licznie zaczęli się nawracać, że 72000 kalwinów przyjęło wiarę katolicką. Święty urządzał w pozyskanych miejscowościach parafie, osadzał w nich pobożnych kapłanów.
  
       Tymczasem biskup genewski, Granier, upadał coraz więcej na siłach; nie mogąc już rządzić swą dyecezyą, odwołał św. Franciszka i mianował go swym koadjutorem. Święty nie chciał przyjąć tej nowej godności. Poddał się dopiero wyraźnemu rozkazowi ówczesnego papieża Klemensa VIII. Udał się też do Rzymu po święcenia biskupie. Było to w roku 1601.
  
       Z Rzymu ruszył do Paryża w celach misyjnych. Przyczynił się do wprowadzenia zakonu Karmelitów do Francyi oraz do założenia zgromadzenia Oratoryanów w Paryżu. Wracając do ojczyzny, dowiedział się w drodze o śmierci biskupa. Pospieszył więc, by objąć zarząd nad osieroconą stolicą genewską. Pierwszym czynem jego było zaprowadzenie iście apostolskiego ubóstwa na dworze biskupim. Nie jeździł nigdy karetą, usunął niepotrzebną służbę, a tych, których zatrzymał, nakłaniał do największej pobożności. Najgłówniejszym jego zajęciem było zwiedzanie dyecezyi. Pieszo, nie zważając na trudy lub niewygody, chodził od parafii do parafii, sam głosił słowo Boże, sam słuchał, o ile mógł, spowiedzi św.. Zakładał szkoły, czuwał nad pobożnością swych kapłanów; słowem jak ojciec dbał o dobro dusz sobie powierzonych.
  
       Starał się przedewszystkiem o podniesienie ducha Bożego w zakonach. Razem z świętą Franciszką de Chantal założył nowy zakon żeński pod wezwaniem Nawiedzenia Matki Boskiej, czyli tak zwany zakon Salezyanek albo Wizytek. Dał im regułę świętego Augustyna, którą sam zmienił i zaopatrzył w bardzo piękne i korzystne dodatki. Zakon ten rozszerzył się wkrótce na wszystkie kraje i został potwierdzony przez Stolicę apostolską.
  
       Mimo tak rozległych zajęć miał jeszcze czas do pisania pobożnych ksiąg. Między niemi zajmuje pierwsze miejsce "Filotea", czyli "Droga do życia pobożnego", przetłomaczona na wszystkie nieomal języki nowoczesne. Oprócz tego napisał dzieło ascetyczne "Rozprawa o miłości Boga".
  
       W roku 1622 udał się św. Franciszek do króla francuskiego Ludwika XII. do Lyonu. Udając się w podróż, przeczuwał, że wnet zakończy swe życie. To też czule pożegnał się z swymi owieczkami. Przybywszy do Lyonu, zachorował ciężko, i po cierpieniach krótkich umarł. Było to dnia 28. grudnia r. 1622. Ciało pochowano w kościele Nawiedzenia Najświętszej Panny Maryi w Annecy.
  
       Z powodu licznych cudów, jakie działy się nad grobem św. Franciszka Salezego, policzył go papież Aleksander VII. w r.1665 w poczet Świętych. Pius IX. dał mu jako mężowi czystej nauki katolickiej w roku 1877 tytuł doktora Kościoła. Uroczystość św. Franciszka Salezego przypada na 29. stycznia.

       Nauka

       Jedną z najpiękniejszych cnót św. Franciszka Salezego była pokora. Chociaż, jak świadczy jego życie, był skłonny do uniesienia, nigdy go nie widziano zagniewanego. Przeciwnie największa pokora i cichość odbijała się z jego prawdziwie anielskiego wejrzenia. O pokorze zaś sam mawiał: Jeżeli by było coś lepszego nad pokorę, toby nas Pan Jezus był tego niewątpliwie nauczył. Uczy nas jednakże Zbawiciel dwóch rzeczy: pokory i cichości. Długi czas uczyłem się w szkole Chrystusowej pokory, a serce moje jeszcze się nią nie przyjęło należycie. Uczyniłem przymierze z sercem i językiem, ażeby się utrzymać w powinnościach pokory. Najlepszym środkiem, jaki znam przeciwko nagłym poruszeniom niecierpliwości, jest pokorne milczenie. Kto posiada pokorę chrześcijańską, ten ma dla wszystkich serce wylane i gotów jest innym przebaczać i błędy ich uniewinniać. Dobroć serca okazuje się w cichości, która wszystkie uczynki nasze czyni przyjemne. Pokorny wstrzymuje się od wszelkich szorstkich i rozkazujących słów. Pokora więc, to cnota chrześcijańska; pycha, to objaw serca pogańskiego. Pokora zdobi serce człowieka i daje człowiekowi znamię anielskie, czyni go miłym Bogu i przyjemnym bliźnim. Tylko pokorny wypełnić może należycie przykazanie natury: Miłuję bliźniego jak siebie samego.

.   
"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

 


      
               Święty Franciszek Salezjusz

       Żywot św. Franciszka Salezjusza, Biskupa i Doktora Kościoła
       (żył około roku Pańskiego 1620)

       Ilekroć Kościołowi św. zagrażało niebezpieczeństwo, Opatrzność Boża zsyłała mężów, którzy przez osobną łaskę i głęboką naukę stawali się jego podporami. Jednym z takich od Boga powołanych mężów był św. Franciszek, od miejsca swego urodzenia Sales zwany Salezjuszem, dla odróżnienia od świętego Franciszka z Asyżu, Franciszka Ksawerego i innych tegoż imienia.

       Święty Franciszek, urodzony 21 sierpnia roku 1567, pochodził z rodu hrabiowskiego. Już jako chłopczyk rokował wielkie nadzieje tak ze względu na nadzwyczajne talenty do nauki, jak i dla swej pobożności. Sam ojciec kierował jego początkową nauką, a matka kierowała sercem chłopczyka. Sama pobożna, umiała zaszczepić prawdziwą pobożność w sercu dziecka. Chcąc w nim obudzić miłość bliźniego, przez jego ręce rozdawała jałmużny, a gdy później uczęszczał do szkół w Paryżu, często go przestrzegała: "Synu mój, wolałabym cię widzieć na marach, aniżeli bym miała się dowiedzieć, żeś Boga grzechem śmiertelnym obraził".

       Franciszek nie zawiódł nadziei matki, gdyż postępował nie tylko w naukach, ale i w pobożności i cnotach. Nosił na ciele włosienicę, a najmilszym jego zajęciem było czytanie i rozważanie Pisma św. oraz pism Ojców Kościoła. Osobnym ślubem czystości poświęcił się na służbę Najświętszej Maryi Panny. Któregoś czasu przyszła nań ciężka pokusa, a mianowicie rozpacz o zbawienie. Zdawało mu się, jakoby Bóg przeznaczył go na potępienie i że wszelkie dobre uczynki nic nie znaczą wobec Pana Boga. Pokusa ta tak ciężko go trapiła, że począł schnąć. Pewnego dnia, wracając ze szkoły, wstąpił do kościoła, ukląkł przed obrazem Bogarodzicy i począł się modlić: "0 Matko Najświętsza, uproś mi łaskę, abym, jeżeli już w piekle mam Boga wiecznie nienawidzić, mógł Jego i Ciebie przynajmniej za życia serdecznie miłować". Po tej modlitwie ustąpiła pokusa i odtąd przez całe życie już go nigdy nie prześladowała.

       Po sześcioletniej nauce w Paryżu udał się Franciszek na dokończenie nauk do Padwy, gdzie uzyskał stopień doktora prawa kanonicznego i świeckiego. Ojciec jego życzył sobie, aby wstąpił do służby państwowej, w której jako uczony i potomek znakomitego rodu byłby mógł dostąpić wysokich dostojeństw. Ale Franciszek innej już służbie postanowił się poświęcić, a mianowicie służbie Bożej. Ze łzami w oczach zezwolił ojciec na to, mówiąc: "Synu, jest to pierwsza boleść, którą mi sprawiasz. Ale kiedy już taka wola Boża, czyń, co się Jemu podoba; bądź szczęśliwy i uszczęśliwiaj drugich".

       Wyświęcony na kapłana i mianowany proboszczem katedralnym w Genewie, stał się Franciszek ulubieńcem swej parafii, tak dla słodkiej wymowy, jak i dla świętobliwego żywota. Był już dość długo na tym urzędzie, gdy od księcia sąsiedniej Sabaudii przyszła do biskupa genewskiego prośba o misjonarzy, którzy by położyli tamę gwałtownemu szerzeniu się herezji Kalwina wśród tamtejszej ludności. Podjął się tej misji św. Franciszek i udawszy się do miasta Chablais pracował z takim zapałem, że w przeciągu dwóch lat nawrócił przeszło 72 tysiące dusz na łono prawdziwego Kościoła. Misja ta była bardzo trudna, bo kalwini bardzo go nienawidzili i utrudniali mu pracę.

       Wróciwszy z misji, został Franciszek w roku 1602 mianowany Biskupem genewskim i tę godność piastował aż do śmierci. Oddał Bogu ducha w samą uroczystość Młodzianków roku 1622. Papież Aleksander VII zaliczył go w roku 1665 w poczet Świętych Pańskich, a Pius IX dnia 19 lipca roku 1877 nadał mu tytuł "Nauczyciela Kościoła". Święty Franciszek pismami i naukami swymi starł głowę herezji kalwińskiej. Jedną z najlepszych, a znanych jego książek jest "Filotea" czyli "Droga do życia pobożnego".

       Nauka moralna

       Jak wiadome są po wszystek świat łzy pokutne św. Marii Magdaleny, zachwycenia świętej Teresy, i ubóstwo świętego Franciszka z Asyżu, tak wszystkiemu światu wiadoma jest cichość św. Franciszka Salezjusza.

       Franciszek Salezy miał z natury charakter żywy i popędliwy, był wysokiego urodzenia i posiadał wiele takich przymiotów zewnętrznych, które podobają się światu, a tym samym podniecają pychę; nawet wrodzona tkliwość i dobroć serca stawała mu na przeszkodzie, bo im kto żywiej czuje, tym bywa drażliwszy i tym łatwiej się obraża. Mimo to wszystko dzięki wytrwałej pracy nad sobą zdołał osiągnąć wysoki stopień doskonałości chrześcijańskiej.

       Jego bezinteresowność była tak wielka, że żadna pokusa zachwiać jej nie mogła. Przyjął wprawdzie Biskupstwo Genewskie, ale tylko przez posłuszeństwo. Gdy mu później ofiarowano Arcybiskupstwo Paryskie, nie przyjął tego urzędu. "Poślubiłem - odrzekł - na zawsze ten Kościół Genewski, a że to Kościół ubogi i opuszczony, podwójną zatem popełniłbym niewierność, gdybym go się wyrzekł a przyjął Kościół bogaty i kwitnący". Podobnie w późniejszym czasie odrzucił bez namysłu ofiarowaną mu godność kardynalską.

       Nigdy nie starał się o względy panów drogą pochlebstwa i ustępstw w rzeczach niezgodnych z sumieniem. Wstrętna mu była ta pozioma usłużność, która tylko uprzejmą być umie, a nie śmie być pożyteczną.

       Jako prawdziwy sługa Chrystusa nie umiał i nie chciał przymilać się ludziom ze szkodą ich duszy i z uszczerbkiem zbawienia wiecznego. Nigdy nie zważał na względy ludzkie, gdzie chodziło o spełnienie obowiązku. I tak w czasie swojej misji w kalwińskim mieście Thonon, otworzył kościół i zaprowadził na nowo publiczne nabożeństwa katolickie, nie oglądając się bynajmniej na gniewy innowierców, choć władze miejskie prośbą i groźbą chciały temu przeszkodzić.

       Wiele miał do zniesienia trudów, przeciwieństw i prześladowań, lecz wszystko to nie zdołało powstrzymać zapału jego apostolskiej gorliwości. W czasie swej kilkuletniej misji w Sabaudii musiał cierpieć niesłychane trudy i znoje, i właśnie tam jak najwierniej sprawdził na sobie obraz dobrego pasterza, który według słów Ewangelii idzie za owcą zgubioną i na ramionach swoich do owczarni ją odnosi. Nie było miejsca tak dzikiego, któregoby się miłość jego ulękła, jeśli wiedział, że znajdzie tam nieszczęśliwego pragnącego pociechy, albo duszę potrzebującą nawrócenia. Przez śniegi i lody bezdrożne drogę sobie otwierał, potoki wezbrane przepływał, na góry niedostępne się wdzierał, aż na koniec po niewypowiedzianych znojach, zebrawszy jaką garstkę wiernych, na gruzach rozwalonych kościołów nauki do nich miewał. Nigdy nie chciał oszczędzać sił swoich i zdrowia, i na wszelkie w tym względzie prośby przyjaciół odpowiadał, że utrudzenie około sprawy Bożej przysparza mu zdrowia, tak jak żniwiarzowi tym weselej na sercu, im większą ma robotę około żniwa swego. Dniami całymi i nocami słuchał spowiedzi, nieraz po kilka razy na dzień kazania miewał, bez ustanku z miejsca na miejsce się przenosił. Słowem, na wszystko wystarczał ale zato sobie nie dawał ani chwili wytchnienia.

       Nieraz nieprzyjaciele godzili na życie jego, a zawsze godzili na jego sławę. Jedni podawali go za obłudnika, inni za zwodziciela. Pewnego razu przez całe trzy lata pozostawał pod zarzutem zmyślonej nikczemnej potwarzy. Prawda, a w końcu Bóg sam obronił go i dał świadectwo jego niewinności, ale pomyślmy co przez te trzy lata wycierpiał! A przecież w tych ciągłych pracach i przeciwieństwach i prześladowaniach, nie wzruszony zachował spokój i niezachwianą równowagę ducha.

       Modlitwa

       Boże, któryś dla zbawienia dusz, błogosławionego Franciszka, Wyznawcę Twojego i Biskupa, dla wszystkich wszystkim uczynić raczył, daj miłościwie, abyśmy słodyczą miłości Twojej przejęci, według jego napomnień postępując, i jego zasługami wsparci, radości wiekuistej dostąpili. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.


Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.   
  

 


.

5 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Św. Franciszek Salezy nawraca heretyków



Znalezione obrazy dla zapytania św. Franciszek Salezy - obrazki

Św. Franciszek Salezy nawraca heretyków

(Misja w Chablais)

KS. M. HAMON
––––––––
SPIS TREŚCI


ROZDZIAŁ I.– Misja w Chablais. Trudności, jakie w początkach napotyka.
                     Pobyt Franciszka w twierdzy Allinges. Kontrowersje z heretykami.
                     (Od r. 1593 do lutego 1595 r.)


ROZDZIAŁ II.– Pierwsze powodzenia. Nowe niebezpieczeństwa.
                     Nawrócenie adwokata Poncet. Pielgrzymka do Voirons.
                     Dysputa z pastorem Viret. Nawrócenie barona d'Avully.
                     Podróż do Turynu. (Od kwietnia 1595 r. do października 1596 r.)


ROZDZIAŁ III.– Wzniesienie pierwszego ołtarza w Thonon.
                      Przywrócenie pierwszych proboszczów.
                      Syndyk Fournier wyrzeka się herezji. Konferencje z pastorem Bèze.
                      Niestrudzona działalność misjonarza.
                      (Od listopada 1596 do września 1597)


ROZDZIAŁ IV.– Czterdziestogodzinne nabożeństwo w Annemasse.
                       Biskup de Granier przedstawia Świętego na sufragana.
                       Ciężka choroba Franciszka. Działalność O. Cherubina w Thonon.
                       (Od września 1597 do kwietnia 1598 r.)


ROZDZIAŁ V.– Tłumny powrót ludności do wiary katolickiej.
                      Czterdziestogodzinne nabożeństwo w Thonon.
                      Rozporządzenie książęce przeciw heretykom.
                      (Od kwietnia do grudnia 1598 r.)



–––––––––––

Ks. Hamon, Żywot świętego Franciszka Salezego Biskupa i Księcia Genewy, Doktora Kościoła (a). Przekład z nowego jubileuszowego wydania z 1922 r. dokładnie przejrzanego i poprawionego przez Ks. Gonthier kanonika anezyjskiego i Ks. Letourneau proboszcza Stow. Świętego Sulpicjusza. Tom I. Kraków 1934, ss. 109-254.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; tytuł artykułu oraz numeracja rozdziałów od red. Ultra montes).
----------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
              L. 4567/34.
                                                                     POZWALAMY DRUKOWAĆ.
                                                                  Z Książęco Metropolitalnej Kurii
              Kraków, dnia 21 kwietnia 1934.
                                         † ADAM STEFAN.
                                                             Ks. Stefan Mazanek

                                                                      kanclerz.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:

(a) "Św. Franciszek Salezy (Franciscus Salesius), Biskup, Wyznawca, Doktor Kościoła; – święto 29 stycznia.
Urodził się 21 sierpnia 1567 na zamku Sales pod Thorens (Sabaudia), jako najstarszy syn Franciszka de Sales pana na Nouvelles i Franciszki de Sionnas. Słuchał prawa w Paryżu i Padwie, postanowił jednak zostać kapłanem i przyjął święcenia w r. 1593. W ciągu 4 lat niezmordowaną pracą duszpasterską i bezgranicznym poświęceniem zdobywał z powrotem dla katolicyzmu całkiem już skalwinizowaną prowincję Chablais. W r. 1599 mianowany koadiutorem biskupa genewskiego, po jego śmierci w r. 1602 został biskupem Genewy (stolica w Annecy). Założył seminarium, organizował konferencje dla duchowieństwa i synody. Z św. Joanną Franciszką de Chantal założył zakon wizytek. Nadzwyczajną uprzejmością, dobrocią, łagodnością a zarazem mądrą stanowczością zdobywał tysiące dusz dla Chrystusa i Kościoła. Niezrównany spowiednik, kaznodzieja (b) i pisarz duchowny. (Wstęp do życia pobożnego – Filotea, Traktat o miłości Bożej) (c). Umarł 28 grudnia r. 1622 w Lugdunie; grób w Annecy. Kanonizowany w r. 1665, ogłoszony Doktorem Kościoła w r. 1877, patronem dziennikarzy i literatów w r. 1923". – Biskup Karol Radoński, Święci i Błogosławieni Kościoła Katolickiego. Encyklopedia Hagiograficzna. Warszawa – Poznań – Lublin [1947], s. 135.
(...)
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika intix

2. Św. Franciszek Salezy - doktor Kościoła i ostoja kontrreformacji

Św. Franciszek Salezy - jedna z najwybitniejszych postaci katolickiej kontrreformacji we Francji, uważany jest przez współczesnych za najdoskonalsze odbicie Zbawiciela w swoich czasach.

Nadzieja w Bogu wiecznym, nieśmiertelnym
Na początku listopada 1622 roku św. Franciszek Salezy, biskup Genewy, towarzyszył księciu Sabaudii w wyprawie z Chambéry do Awinionu, udającej się na spotkanie króla Francji Ludwika XIII. Biskup skorzystał z okazji, aby odwiedzić jeden ze znajdujących się po drodze klasztorów Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny (ss. wizytek), którego to zgromadzenia był współzałożycielem. 11 listopada dotarł do klasztoru w Belley. Wśród żyjących tam sióstr była jedna, którą biskup darzył niezwykłym szacunkiem z powodu jej niewinności, cnoty i prostoty, dla których nazywał ją Klarą (na podobieństwo obdarzonej tymi cnotami świętej). Siostra Klara na widok biskupa zaczęła rozpaczliwie płakać: - "O Przewielebny! Wasza Miłość umrze w tym roku! Błagam Was, abyście poprosili Naszego Pana i Jego Najświętszą Matkę, aby tak się nie stało". "Jak to, moja córko!" - odpowiedział zaskoczony biskup."Nie uczynię tego. Nie cieszycie się, że nareszcie odpocznę? Zrozumcie: tak jestem umęczony dźwiganiem tylu ciężarów i trosk, że już nie mogę wytrzymać. A poza tym nie możemy pokładać naszych nadziei w ludziach, którzy są śmiertelni, ale tylko w Bogu, który jest wieczny". Te słowa podsumowują niejako życie i dzieło św. Franciszka Salezego.

Pod opiekę Najświętszej Dziewicy
Franciszek z Sales, pierworodny z 13 dzieci baronów de Boisy, urodził się 21 sierpnia 1567 roku. Imię otrzymał z powodu czci, jaką jego rodzice otaczali św. Franciszka z Asyżu, a osiągnąwszy wiek młodzieńczy sam wybrał świętego na swojego przewodnika i wzór do naśladowania. Młody baron osiedlił się w Paryżu, gdzie rozpoczął studia w jezuickim kolegium Clermont. Mając poczucie odpowiedzialności i intuicję czynienia zawsze wszystkiego ku większej chwale Boga, Franciszek zgłębiał przede wszystkim retorykę, filozofię i teologię. W tym okresie przyszły święty coraz bardziej przekonywał się, że Bóg pragnie, aby całkowicie Mu się poświęcił. Uczyniwszy ślub czystości, oddał się przeto pod opiekę Najświętszej Dziewicy.

Odrzucając dobra tego świata...
W wieku 24 lat Franciszek, mając za sobą ukończone studia prawnicze z tytułem doktora praw, powrócił do rodziny. Ojciec wybrał już dla niego żonę: młodą dziedziczkę jednej z najlepszych rodzin szlacheckich w okolicy. Mimo młodego wieku ofiarowywano mu również stanowisko członka Senatu Sabaudii. Z czysto ludzkiego punktu widzenia, czyż można było pragnąć czegoś więcej? Jednak ku przerażeniu ojca, Franciszek odrzucił obie te propozycje... W tym czasie zmarł dziekan katedry w Chambéry. Kanonik i krewny Franciszka, Ludwik z Sales, otrzymał wtedy polecenie od papieża, aby mianował na to stanowisko swojego siostrzeńca. Baron de Boisy, po wahaniach, zezwolił w końcu synowi, aby ten poświęcił się całkowicie służbie bożej. Nie mógł jednak przewidzieć, że przeznaczeniem Franciszka będzie wyniesienie na Ołtarze i zaszczytny tytuł doktora Kościoła!



Zapał antykalwiński

Pierwsze pięć lat po święceniach kapłańskich ks. Franciszek poświęcił na ewangelizację Chablais, miasta położonego na południowym krańcu Jeziora Genewskiego, nawracając z narażeniem życia zagorzałych kalwinistów. W ten sposób z powrotem przyprowadził na łono prawdziwego Kościoła tysiące dusz uwiedzionych przez herezję Kalwina. W tym samym czasie sprawował obowiązki duszpasterza żołnierzy na zamku Allinges, którzy mimo iż nazywali siebie katolikami, bylijeśli chodzi o sprawy religijne - rozwiązłymi ignorantami. Powoli jednak dzięki pokorze i wytrwałości w czynieniu dobra, zaczęła się rozchodzić jego sława jako wielkiego spowiednika i przewodnika sumień. W 1599 r. Franciszek, dziekan Chambéry, został mianowany prepozytem - biskupem pomocnikiem Genewy, a trzy lata później, po śmierci głównego biskupa, objął zwierzchnictwo nad tą diecezją.

Apostoł wśród szlachetnie urodzonych
Ten fakt znacznie poszerzył pole działania Franciszka Salezego. Zakładał szkoły, nauczał katechezy dzieci i dorosłych, prowadził ku świętości wiele dusz szlachetnie urodzonych, które odegrały doniosłą rolę w reformie religijnej zapoczątkowanej w tej epoce, jak np. Madame Acarie (jedna z pierwszych karmelitanek we Francji, zmarła w opinii świętości) i św. Joanna z Chantal, z którą zakładał klasztory pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Wszyscy pragnęli słuchać świętego biskupa. Zapraszano go w wiele miejsc, aby głosił kazania. Wszędzie otaczany był wielką czcią. Również rodzina królewska Sabaudii, nie mogąc się oprzeć sławie i autorytetowi biskupa Genewy, zapraszała go wielokrotnie, aby głosił swoje kazania na dworze. W 1608 r. św. Franciszek uporządkował i opublikował swe zapiski i rady (dawane swojej kuzynce) w książce "Wprowadzenie do życia pobożnego". Dzieło to stało się przyczyną wielu nawróceń i przyniosło zakonowi wizytek wiele powołań. Św. Franciszek Salezy rozwinął potem hasło swego życia w niezwykłej książce, którą napisał dla swoich cór z klasztoru Nawiedzenia na prośbę św. Joanny z Chantal, słynnym traktacie o miłości do Boga: "Miarą kochania Boga jest kochanie Go bez umiaru".

Otoczony chwałą w Niebie i na Ziemi
Współcześni biskupa Genewy nie mieli wątpliwości co do jego świętości. Św. Wincenty é Paulo zawsze ilekroć wychodził z jakiegoś spotkania z Franciszkiem Salezym, mawiał: "Ach, jakże dobry musi być Pan Bóg, jeśli biskup Genewy jest tak przepełniony dobrocią!" (*). Na łożu śmierci jego oblicze jaśniało tak niezwykłym światłem, że otaczający go ludzie nie mogli wyjść z podziwu. Gdy tylko skonał, tłumy nawiedziły klasztor Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Lyonie we Francji, aby móc ucałować jego stopy i przyłożyć do świętego ciała różaniec. Kult świętego rozpoczął się już w momencie jego śmierci. Często zdarzały się niezwykłe cuda. Podczas zarazy w Lyonie, siostry wizytki nie mogły nadążyć z rozdawaniem kawałeczków relikwii świętego. W Orleanie Matka de la Roche zanurzała relikwie przezacnego biskupa w wodzie rozdawanej tłumom podczas trwania zarazy. To św. Joanna z Chantal zapoczątkowała czynności związane z procesem kanonizacyjnym swojego ojca duchowego. Cieszyć się z wyniesienia go do chwały ołtarzy mogła jednak dopiero w Niebie, jako że powolne trwanie procesu pozostawało w tyle za pragnieniami jej żarliwego serca. Św. Franciszek Salezy zmarł 28 grudnia 1622 r. Został kanonizowany 19 kwietnia 1665 r. Papież Pius IX ogłosił go Doktorem Kościoła w 1877 roku, a w 1923 roku Ojciec Święty Pius XI - patronem dziennikarzy i pisarzy katolickich.

(*) Mons. Bougaud, List do o. Juana de San Francisco, Wydawnictwo Katolickie, Madryt, 1924, tom I, str. 142, 145.

http://www.przymierzezmaryja.pl/Sw--Franciszek-Salezy---doktor-Kosciola-i-ostoja-kontrreformacji,1084,a.html

avatar użytkownika intix

3. O herezji



O herezji

Heretycy są heretykami i zasługują na to miano dlatego, że spośród artykułów wiary wybierają te, które im odpowiadają i dogadzają, wszystkie inne zaś odrzucają odmawiając im słuszności. Katolicy natomiast są katolikami, gdyż bez wyboru i jakichkolwiek zastrzeżeń, z niewzruszoną gotowością i stanowczością przyjmują całość nauki Kościoła. Zupełnie tak samo dzieje się w dziedzinie miłości. Czynić jakiś wybór pomiędzy Bożymi przykazaniami, czyli chcieć praktykować jedne, równocześnie gwałcąc pozostałe – nie jest niczym innym niż herezją przeciw świętej miłości.

Ten, który powiedział: Nie zabijaj! – powiedział także: Nie cudzołóż! Jeśli więc nie zabijasz, a popełniasz cudzołóstwo, to wstrzymujesz się od zabójstwa nie dla miłości Boga, lecz z jakiś innych względów skłaniających cię do wyboru raczej tego przykazania, niż innego. Taki zaś wybór jest właśnie herezją w zakresie miłości. Jeśliby ktoś powiedział mi, że z miłości, jaką dla mnie żywi, nie chce uciąć mi ręki, a natomiast przyszedłby wyrwać mi oko,  zranić mnie w głowę lub przeszyć mnie na wylot szpadą, to chyba słusznie mogę zawołać: Jak śmiesz twierdzić, że to z miłości nie chcesz uciąć mi ręki, skoro wyrywasz mi oko nie mniej dla mnie cenne, albo – co gorsza – dziurawisz mi ciało ostrzem szpady?

Jest bezsporną prawdą, że dobro wywodzi się zawsze z przyczyny całkowitej i pełnej, zło zaś – z każdego braku. Aby jakiś akt był aktem prawdziwej miłości, musi on pochodzić z miłości pełnej, ogólnej, powszechnej, obejmującej wszystkie przykazania Boże. Wystarczy uchybić miłości przekraczając którekolwiek z przykazań, aby nasza miłość nie była już ani pełna, ani powszechna. Serce zaś, w którym ta miłość przebywa, nie jest wtedy już sercem prawdziwego miłośnika, i – co za tym idzie – nie jest również sercem naprawdę dobrym.

Św. Franciszek Salezy, Traktat o miłości Bożej

www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

5. O prawdziwych przyjaźniach



O prawdziwych przyjaźniach

O Filoteo, kochaj wszystkich wielką miłością jako swych bliźnich, ale przyjaźń zawieraj tylko z tymi, którzy będą mogli wzajemnie na ciebie szlachetnie oddziaływać. Im większa będzie wartość dóbr, które sobie wzajemnie udzielać będziecie, tym doskonalsza będzie wasza przyjaźń.

Jeśli tym dobrem będzie nauka, twoja przyjaźń będzie niewątpliwie godna pochwały, a jeszcze bardziej, jeśli tym dobrem będzie ćwiczenie się w cnotach: roztropności, umiarkowaniu, męstwie i sprawiedliwości. Jeśli wasze wzajemne obcowanie będzie zmierzało do pozyskania miłości bliźniego, pobożności i doskonałości chrześcijańskiej, o Boże, jak bardzo cenna będzie wasza przyjaźń! Wzniosła, bo pochodzi od Boga, wzniosła, bo do Boga zmierza, i doskonała, bo wiecznie trwać będzie w Bogu! O jak to dobrze miłować na ziemi, tak jak się miłuje w niebie i nauczyć się kochać drugich na tym świecie, tak jak to wiecznie czynić będziemy!

Nie mówię tu o zwyczajnej ogólnej miłości, bo powinno się ją mieć dla wszystkich ludzi, ale mówię o przyjaźni duchowej, przez którą dwie lub trzy, lub więcej dusz dzieli się swą pobożnością, swymi duchowymi doznaniami, stając się jednym duchem. […]

Powiedzą ci może, że nie powinno się mieć żadnego rodzaju szczególnego uczucia przyjaźni, ponieważ to zajmuje serce, rozprasza umysł i rodzi zazdrość; ale mylą się w swoich radach. Wyczytali może w dziełach świątobliwych i pobożnych pisarzy, że szczególne przyjaźnie i wyłączne przywiązania są bardzo szkodliwe dla osób zakonnych i sądzą, że to samo odnosi się do ludzi żyjących w świecie. Tymczasem wielka tu różnica. W klasztorze dobrze urządzonym wszyscy wspólnie zmierzają do prawdziwej pobożności i dlatego nie potrzeba zawiązywać szczególnych przyjaźni z obawy, aby, szukając w pojedynczych grupach tego, co wszystkim powinno być wspólne, nie przyszło do rozbicia jedności. Natomiast dla osób żyjących w świecie, pragnących żyć cnotliwie, jest rzeczą potrzebną, aby łączyli się wzajemnie węzłami świętej i uświęcającej przyjaźni. Za jej pomocą zachęcają się wzajemnie, pomagają sobie i pobudzają do dobrego.

Ci, co idą po równinie, nie potrzebują trzymać się za ręce, tak znów ci, którzy znajdują się na drodze nierównej i śliskiej, podpierają się wzajemnie, aby postępować pewniej. Żyjący w zakonie nie potrzebują przyjaźni oddzielnych, które są koniecznością dla żyjących wśród świata, aby mogli wspierać się wzajemnie i pomagać sobie wśród tylu niebezpiecznych przejść, jakie ich czekają. W świecie nie wszyscy dążą do jednego celu, nie wszyscy tego samego posiadają ducha. Bez wątpienia więc trzeba zachowywać dystans i zawierać przyjaźnie tylko według własnych dążeń. Takie zaś trzymanie się na uboczu doprowadza do odosobnienia się, które jest święte. Nie sprawia ono żadnego rozdwojenia; dzieli tylko dobre od złego, pszczoły od trutni, co jest koniecznym podziałem.

Nikt nie może zaprzeczyć, że Pan Jezus obdarzał szczególniejszą i serdeczną przyjaźnią św. Jana, Łazarza, Martę i Magdalenę, jak świadczy o tym Pismo Święte. Wiadomo, że św. Piotr serdecznie kochał św. Marka i św. Petronelę, tak jak św. Paweł Tymoteusza i św. Teklę. Św. Grzegorz z Nazjanzu chlubił się po stokroć swą cenną przyjaźnią ze św. Bazylim Wielkim, którą opisuje w ten sposób: Zdawało się, że w nas obu była tylko jedna dusza ożywiająca dwa ciała. Choć nie należy wierzyć filozofom twierdzącym, że wszystkie rzeczy są we wszystkim, to jednak mogę powiedzieć, że byliśmy obydwaj w każdym z nas, a każdy był w drugim. Mieliśmy obydwaj jedno dążenie – uprawiać cnotę i kierować zamiary swego życia do przyszłych nadziei i przez to już przed śmiercią wyrastać ponad ten przemijający świat. Św. Augustyn zapisał, że św. Ambroży szczególnie miłował św. Monikę dla niezwykłych cnót, jakie w niej widział, a ona wzajemnie miłowała go jak anioła Bożego.[…]

Św. Franciszek Salezy, Filotea, Wprowadzenie do życia pobożnego, Klasztor Sióstr Wizytek, Kraków 2000, 161-163.

Książkę Filotea. Wprowadzenie do życia pobożnego można nabyć w promocyjnej cenie za pośrednictwem księgarni XLM.pl:


zamów książkę


www.pch24.pl