Uniwersytet w czasie Rewolucji Kulturalnej

avatar użytkownika Tymczasowy

Jan Wong, corka kanadyjskiego milionera pochodzenia chinskiego, wlasciciela sieci restauracji, studiowala na ekskluzywnym uniwersytecie McGill w Montrealu, gdy ogarnal ja silny bunt przeciwko niesprawiedliwosciom i nedzy kapitalizmu. Nienawidzila Ameryke, uwielbiala Czarne Pantery. Ojciec pozwolil jej wyjechac do Chin. Pewnie myslal, ze sprawa skonczy sie no odwiedzeniu rodzinnych stron. Jednak mylil sie, dwudziestoletnia corke wciagnal klimat maoizmu i zapragnela uczestniczyc w budowie Nowego Wspanialego Swiata.

J.Wong znala maoizm z propagandy lewicowej a tam Chiny rysowaly sie jako panstwo bijace ideologicznie nawet Zwiazek Radziecki. Nie znala wiec elementarnych faktow, ktore moglyby choc troche ostudzic napalona dziewczyne. A byly one przerazajace. Wong przybyla do Chin w 1972 r., gdy bylo juz po apogeum rozpoczetej w 1966 r. Rewolucji Kulturalnej. Nie znala tez prawdziwego obrazu wydarzen ja poprzedzajacych. Najpierw ogloszono Kampanie Stu Kwiatow (1957) w ramach, ktorej zachecano inteligencje do swobodnego wyrazania mysli, co bylo rownozanczne z krytyka Wielkiego Przywodcy. A kiedy juz intelektualisci sie wypowiedzieli, to jeszcze w tym samym roku zabrano sie do nich. Czystki objely pol miliona ludzi, glownie partyjnych. w nastepnym roku zaczela sie nastepna kampania, tym razem pod haslem Wielkiego Skoku. Chiny mialy w szybkim tempie przescignac gospodarczo,i  Stany Zjednoczone, i Sowietow. Ludzie pracowali dzien i noc.  By nie marnowac czasu, nocowali na polach. W rezultacie zaczal sie glod, ktory trwal trzy lata. Zmarlo (w zaleznosci od szacunkow) 23-55 milionow ludzi.

Kanadyjka chinskiego pochodzenia, J.Wong, swoje przezycia opisala w pierwszej z 7 napisanych przez siebie ksiazek. Nosi ona tytul: "Red China Blues.My Long March From Mao to Now", Doubleday, Toronto, New York,London 1996. (Czerwone Chiny blues.  Moj marsz od Mao do dzisiaj). Juz przy wydaniu  tej pierwszej ksiazki wykazala spryt, umieszczajac swoj autograf na kazdym egzemplarzu ksiazki, co jest zapowiadane na okladce.

Naiwna dziewczyna oraz Chinka z USA, Erica Jen byly pierwszymi studentkami-obcokrajowcami na Uniwersytecie Pekinskim. Stalo sie to dzieki decyzji premiera rzadu chinskiego oraz pozniejszej jego opieki. W przypadku Jan przedsiewziecie wymagalo wyznaczenie 40-osobowej grupy, glownie studentow, dla zapewnienia jej wlasciwego otoczenia.Jasne, ze wszyscy skladali raporty funkcjonaroiuszom prowadzacym. Obie podchodzily niezwykle entuzjastycznie do swojej misji zyciowej. Do tego stopnia, ze zadenuncjowaly mloda studentke, ktora odbyla  z nimi krotka, dyskretna rozmowe, chcac sie dowiedziec czegos wiecej na temat Zachodu. Ofiare denuncjacji natychmiast zninela - trafila gdzies na zeslanie, o ile nie wiezienie. Pozniej Jan doniosla na jednego profesora i jego corke.

Obie kolezanki-maoistki z Zachodu nie zwazaly na nedzne warunki bytowania. Nawet sie domagaly, by kierowac je do roboty fizycznej jak wszystkich.  Nie wyciagnely wnioskow z obserwacji, ze pomieszczenia uniwersyteckie w 1972 r. dopiero zaczeto otwierac, zdejmowac klodki z drzwi. Znalazly sie w grupie kilkuset pierwszych studentow, podczas gdy przed zamknieciem uniwersytetu studiowalo na nim 10 tys. osob. Ci niby studenci byli z zaciagu: "robotnik-chlop-zolnierz" i taka tez nazwe nosil ten miot: "studenci robotniczo-chlopsko-zolnierscy". Czesc byla dziecmi komunistycznych elit, czesc z awansu spolecznego, czyli z ludu i nieliczni z mniejszosci narodowych, Najpewniej czuli sie zolnierze i oni robili za psow gonczych. spora czesc studentow nie miala wyksztalcenia sredniego i byla po prostu pol-analfabetami.

Uniwersytet w tym czasie, jak i przed tem oraz kilka lat potem, nalezal do strefy wplywu zony Przewodniczacego, ktora pozniej okazala sie byc szefowa osadzonej i skazanej Bandy Czworga.Byl najzagorzalszym siedliskiem Rewolucji Kulturalnej, ktorej ofiary byly liczne. Ocenia sie, ze stracilo w niej zycie 2-7 mln. ludzi. Wiele tysiecy osob popelnilo samobojstwa. Czystki dotyczyly glownie inteligencji, przede wszystkim nauczycieli, z akademickimi na czele. Nie mial kto nauczac. Jezeli zyl, to wlasnie byl poddawany reedukacji w obozach pracy, na farmach lub w fabrykach. Kiedy juz po latach ich wypuszczono, zajelo im ladnych pare lat, by wrocic do rownowagi i zaczac normalna prace.

Wedlug oficjalnej ideologii praca fizyczna byla ponad wszystko. Uzdrawiala czlowieka wlacznie z jego mysleniem. Stad obowiazywal system: "polowa-praca, polowa nauka". Jasne bylo, ze ta pierwsza polowa byla wieksza, a ta druga mniejsza. Jezeli dodac do tego nieustanny doksztalt ideologiczny w postaci zebran i studiow mysli Mao, Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina, to nie dosc, ze realizacja programu studiow opozniala sie o cale  lata, to wyksztalcenie bylo praktycznie bezuzyteczne. I pozniej, ta zgodna ocena spowodowala, ze "Stracone Pokolenie" miast na odpowiednie stanowiska wracala na role i do fabryk.

W czasie kilkuletnich studiow, nie-nasza bohaterka, oracowala w fbyce tokarek i w hucie. W teh ostatniej, musiala operowac 30-kilogramowym swidrem, mimo, ze byla filigranowa. W marcu 1975 r. trafila wraz z uniwersyteckim kolezenstwem (oraz pilnujacym ich aktywem partyjnym) na farme uniwersytecka noszaca nazwe "Wielka Radosc". O warunkach nie bede wspominal, bo to chyba jasne. Tak jak poprzednio, ludzie ci zyli na pograniczu glodu.

Aktywisci wymyslili, ze droga do Wielkiej Radosci ma byc miniatura historycznego Dlugiego Marszu (1934-1935). W dodatku noca. studenci wymaszerowali trojkami, a wzdluz pierwszego odcinka drogi, po bokach stali studenci z kierunku literatura chinska i okrzykami oraz biciem klepkami bambusowymi o siebie, dodawali entuzjazmu. Trasa wynosila 50 km. i co dwie godziny robiono przerwy. Po jedenastu godzinach marszu, w czasie ktorego mlodziez plakala i mdlala, kolumna dotarla do celu. Wielu mialo pokrwawione nogi. Dzielna maoistka Jan mimo, ze byla na granicy omdlenia, nie pozwolila sobie pomoc.

W dniu 10 VI 1975 r. zaczely sie wakacje. Oczywiscie w stylu maoistowskim - wladze skasowaly wakacje, gdyz zaczela sie kampania o nazwie "Trzy Walki Lata". Njapier bylo koszenie zboz. Od switu, gdy jeszcze bylo ciemnawo do nocy. Siepami. Dziw, ze nikt sie nie pocial. Potem bylo sadzenie ryzu. Po trzech godzinach snu budzono akademikow o polnocy i zaczynali od rozsiewania nawozu. Potem robiono grodzie tworzac wodniste prostokaty. Stojac po kostki w wodzie sadzono ryz. Jezli wsadzilo sie za globoko, sadzonka ginela, jesli za plytko - wiedla. Jesli skupione byly  zbyt bklisko siebie - nie rosly, zbyt daleko od siebie - marnowalo sie bezcenne pole. Zgarbionych pracownikow nie oszczedzalo slonce, a pijawki mialy swoj zer. Nalezalo je pacnac mocno, a nie odrywac od skory. Jan na skutek wyczerpania stracila menstruacje. 

Po zakonczeniu studenci powinni dostac trzy dni odpoczynku. Juz w czasie pierwszego, o swicie obudzono towarzystwo, by pomoc studentom wydzialu jezykow orientalnych, ktorzy mieli opoznienie. Za to studenci filozofii przodowali we wszystkim. To byli twardoglowi Marksisci. W czasie nocnego marszu ich studentki braly na siebie plecaki. Przerzucanie gnoju traktowali jako krystaliczny sprawdzian moralnosci komunistycznej. Angazujac sie nadmiernie, caly rok mial dodatkowe dwa miesiace opoznienia w  porownaniu z innymi kierunkami. Stracili miedzy innymi  kurs Historii Partii Komunistycznej.Po kilku miesiacach chojrakowania jedna trzecia studentow filozofii zostala zdiagnozowana jako "shengjing shuai ruo", czyli "depresja i zalamanie nerwowe".

Takie to byly czasy, ktorych na szczescie, nie bylo dane nam doswiadczyc.

 

 

3 komentarze