Ścięcie Św. Jana Chrzciciela

avatar użytkownika intix

.




      

       Ścięcie św. Jana Chrzciciela. (Roku 29.)

       Działalność św. Jana Chrzciciela jako Poprzednika Pana Jezusa miała na celu przygotowanie ludu na bliskie królestwo niebieskie przez wzywanie do pokuty. Sam św. Jan najlepszym świecił przykładem przez osobiste umartwienie na puszczy. Wszystkim zaś, co w wprawdziwem usposobieniu pokuty godni byli przyszłych łask Odkupienia, udzielał na znak niejako zewnętrzny chrztu wodą z Jordanu. Karcił zaś tych, co pomimo nawoływania nawrócić się nie chcieli. Potępiał Faryzeuszy i Saduceuszy, którzy dufając w swe pochodzenie od Abrahama łudzili się nadzieją, że pierwsi są powołani do udziału w owocach dzieła Mesyasza. Pouczał lud, celników, żołnierzy o obowiązkach, jakie na nich są złożone, bo w każdym stanie przy dobrej woli można dopełnić przepisów i przykazań Boga.
   
       Szczytem działalności Janowej było świadectwo o Jezusie jako Zbawicielu oczekiwanym; przedstawiał go jako sędziego, który plewy rzuci na spalenie, a tylko ziarno pszeniczne zgromadzi jako upragnione żniwo. Stąd to po chrzcie Jezusa w wodach Jordanu na zapytanie poselstwa żydowskiego z Jerozolimy oświadcza, że nie jest sam Zbawicielem; uczniom zaś swoim wskazuje na obecnego Jezusa jako na Mesyasza i Baranka, który gładzi grzechy świata.
   
       Z chwilą, kiedy niektórzy uczniowie św. Jana uwierzyli w Jezusa - a byli to późniejsi apostołowie - zadanie św. Jana było niejako spełnione. Rozumiemy więc, że Poprzednik Jezusa otwarcie niedługo potem wyznaje, że odtąd ustępować musi Temu, który był już przed nim jako odwieczny; że Jezus wzrastać odtąd musi w uznaniu pomiędzy ludem, aby wykonać wedle sił wolę Ojca niebieskiego.
   
       Zewnętrznym znakiem dopełnionego zadania było uwięzienie św. Jana, które spowodowało Jezusa do opuszczenia Judei i do przeniesienia się w dzierżawy galilejskie. Przejęty bowiem duchem pokuty wystąpił był św. Jan Chrzciciel przeciw Herodowi z przydomkiem Antipas.
   
       Wolą wyraźną Heroda Wielkiego, za którego czasów Zbawiciel się narodził, podzieliło się państwo palestyńskie z przyzwoleniem cesarza rzymskiego na kilka części pomiędzy królewskich synów. Archelaus, urodzony z Maltace, otrzymał kraje Judei, Samarii i Idumei; Herod Antipas, także zrodzony z Maltace, otrzymał Galileję i Pereję; Filip, zrodzony z Kleopatry, otrzymał kilka mniejszych prowincyi jak Trachonitis, Auranitis i inne; natomiast Herod Filip zrodzony z Maryany, nie odziedziczył żadnej ziemi.
   
       Herod Antipas pojął był za żonę córkę króla arabskiego Aretasa; porzucił ją jednak, aby przyjąć do siebie Herodyadę, zamężną za Herodem Filipem, swym stryjem, bo była córką Aristobula, a wnuczką Heroda Wielkiego przez babkę swoją Maryanę z domu hasmonejskiego. Antipas poznał był swą bratową w Jerozolimie, dokąd przybył w przejeździe do Rzymu; rozgorzał grzeszną do niej miłością i doprowadził ją do porzucenia prawowitego swego małżonka Heroda Filipa. Cudzołóstwo więc i jawne kazirodztwo Heroda i Herodyady były powodem dla św. Jana Chrzciciela, aby z całym zapałem i z świętem oburzeniem potępić władzcę i zagrozić mu karą niebios. Z obawy przed wpływami św. Jana na lud, może też za poduszczeniem Faryzeuszy, kazał Herod go uwięzić na zamku Machaerus na granicach Arabii skalistej; Herodyada zaś zaprzysięgła więźniowi krwawą zemstę. Zbyt wielkiego jednak św. Jan zażywał znaczenia wśród ludu, aby go można było bezwłocznie zgładzić ze świata; zbyt też wielkie miał poważanie u samego Heroda, który się stąd zadowolił skrępowaniem swobody swego przeciwnika.

      

       Jeszcze z więzienia dał św. Jan świadectwo Jezusowi jako Zbawicielowi, kiedy posłał do Chrystusa Pana swych uczniów, aby z ust Jego usłyszeli radosną nowinę, że spełniły się czasy, że liczne cuda są zapowiedzią i dowodem rozpoczętego dzieła Odkupienia. Tymczasem nienasycona jeszcze nienawiść nie dawała spokoju rozpustnej Herodyadzie; miała ją zaspokoić z sposobności uczty, jaką wydał Antipas w dzień swych urodzin r. 29. Wśród grona licznie zebranych dostojników pojawiła się Salome, córka Herodyady i Heroda Filipa, aby tańcami rozweselić ucztujących gości. Zdołała wtedy tak zająć swoją osobą umysł Antipasa, że w obecności wszystkich wezwał ją do zażądania nagrody za chwile rozkoszy mu sprawione; przysiągł, że niczego nie odmówi, chociażby Salome pół zapragnęła królestwa. Zaskoczona niespodziewaną wspaniałomyślnością córka udała się po radę do matki, aby wyzyskać hojność Heroda. Matka zaś skorzystała ze sposobności, aby nasycić swą zemstę wobec św. Jana. Wezwała więc córkę, aby zażądała głowy więźnia na zamku Machaerus. Władzca przeraził się objawionem życzeniem; nie chciał się cofnąć jednak od dotrzymania obietnicy, którą był potwierdził przysięgą; wstyd przed biesiadnikami kazał mu spełnić to, przed czem własne sumienie jego się wzdrygało. Wydał więc rozkaz strażom, aby bezwłocznie ściąć św. Jana, a głowę wręczyć Salome. Uzyskawszy nagrodę żądaną, oddała głowę córka matce; powiadają, że Herodyada nawet po śmierci św. Jana wodze puściła swej nienawiści, bo igłami ostremi przebijała język martwy, który tyle na nią głosił kiedyś nagany i tyle jej słusznej przysporzył troski i tyle niesłusznej rozbudził zawziętości.
   
       Uczniowie św. Jana pochowali wedle podania zwłoki mistrza swego w Sebaste w Samaryi pomiędzy grobami Elizeusza i Abdiasza. Głowa zaś miała się znaleść r. 453 w Emesa w Syryi. Dzisiaj ma się znajdować w Rzymie w kościele św. Sylwestra, wedle innych w Amiens. Z czasem i szczątki zwłoków św. Jana przeniesione zostały do rozmaitych kościołów wschodu i zachodu.
   
       Kara Boża dosięgła także Heroda; klęskę poniósł w wojnie z Aretasem arabskim, który ujął się za krzywdę wyrządzoną córce. Cesarz rzymski Kaligula zarzucił mu nadto zdradę za układy tajne z wojowniczymi Fartami. Odebrał mu dzierżone dotąd kraje i skazał go na wygnanie do Lyon r. 39. Herod i Herodyada umarli tutaj podobno w zapomnieniu i w hańbie: Salome zaś wedle legendy zarwała się na lodzie rzeki, który ją tak otoczył i ścisnął, że z głową wystającą ponad lodem straszną miała ponieść śmierć.
   
       Pamięć ścięcia św. Jana Chrzciciela Kościół obchodzi w dzień 29. sierpnia.

       Nauka

       Taniec namiętny Salome był najbliższą przyczyną do męczeństwa św. Jana. Stąd to pisarze kościelni rozwodzą się o pokusach i złych skutkach, jakie się sprowadzają często przez niestosowne i karygodne tańce. Jasną rzeczą, że taniec jako wyraz radości, wesołego usposobienia, rozrywki, jako oznaka obrzędów nie jest sam w sobie rzeczą zakazaną. Z chwilą jednak, kiedy przekracza granice powagi i przystojności lub przyzwoitości, kiedy obliczony jest na rozbudzanie zmysłowości, taniec jest grzechem jako najbliższa sposobność do namiętnych uczuć, ruchów nieczystych. Doświadczenie uczy, że tańce namiętne są stekiem grzesznych upadków.

       Stąd też powiada św. Ambroży: W tańcach nie znajdziesz ani przyzwoitości koniecznej ani skromności lub wstydliwości; nie znajdziesz też czystości mianowicie w tańcach nocnych, kiedy występek kryje się pod osłoną ciemności. Św. Karol Boromeusz potępia wogóle wszelkie rodzaje tańców, bo zdaniem jego sprzeciwiają się chrześcijańskiej uczciwości, bo nadto są źródłem najgorszych występków i przewinień. Nie można wprawdzie każdego zakazać tańca; trzeba zostawić różnicę sumiennemu zastanowieniu poszczególnych osób. Jak nie każda sztuka teatralna jest dozwolona, jak zakazane są pewne rodzaje książek, tak też i pewne tańce dla zmysłowości swej niewątpliwie są grzeszne i karygodne. Inaczej sądzić trzeba też tańce w kółkach rodzinnych lub w kołach ludzi poważnych, inaczej tańce, które z istoty swej rażą zbytnią poufałością lub wprost niewstydliwością.

       Rodzice, nie krępujący swobody dzieci w takich grzesznych, rzekomo niewinnych rozrywkach i zabawach, ciężką ściągają na siebie odpowiedzialność wobec Boga.



"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski




      

       Jan Chrzciciel był jedynym synem kapłana Zachariasza i Elżbiety, krewnej Najświętszej Maryi Panny. Jego cudowne narodzenie i posłannictwo zwiastował Anioł Gabriel Zachariaszowi, kiedy ten sprawował w świątyni swe funkcje kapłańskie. Jan urodził się sześć miesięcy przed narodzeniem Chrystusa.

       Bardzo wcześnie, może już w dzieciństwie, Jan udał się na pustynię. W piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza rozpoczął swą misję poprzednika i zwiastuna Zbawiciela. Czynił to na pustkowiu, nad Jordanem, w Betanii, później w Ainon niedaleko Salim. Zjawienie się Jana i jego wystąpienia odbijały się szerokim echem po Palestynie i okolicznych krajach. Sprawiła to wiadomość, że oczekiwany Zbawiciel już pojawił się na ziemi. Jan prowadził pokutniczy i pustelniczy tryb życia. Chrzcił wodą ciągnące do niego tłumy. Ochrzcił również Jezusa.

       Zainteresował się nim także władca Galilei, Herod II Antypas. Być może sam Jan udał się do niego, by rzucić mu w oczy: "Nie wolno ci mieć żony twego brata". Rozgniewany władca nakazał go aresztować i osadzić w twierdzy Macheront. W czasie uczty urodzinowej pijany król pod przysięgą zobowiązał się dać córce Herodiady, Salome, wszystko, o cokolwiek poprosi. Ta po naradzie z matką zażądała głowy Jana Chrzciciela. Zginął on ścięty mieczem. Był ostatnim Prorokiem Starego Testamentu.

       Jan Chrzciciel jest jedynym Świętym, którego Kościół czci w ciągu roku dwukrotnie: 24 czerwca - w uroczystość Jego narodzenia, i 29 sierpnia - we wspomnienie Jego męczeńskiej śmierci.
.
Za: brewiarz.pl



.

3 komentarze

avatar użytkownika intix

1. Ścięcie Św. Jana Chrzciciela

- wg bł. Anny Katarzyny Emmerich



Ścięcie św. Jana Chrzciciela

Do zamku Macherus zjeżdżali się już od kilku tygodni zaproszeni przez Heroda goście, szczególnie z Tyberiady. Codziennie nowe urządzano zabawy i uroczystości i wyprawiano wspaniałe uczty. W pobliżu zamku stał otwarty okrągły budynek, dokoła z siedzeniami. Tu urządzono rodzaj amfiteatru, w którym zaproszeni goście przypatrywali się zapasom gladiatorów z dzikimi zwierzętami. Tancerze i tancerki popisywali się swawolnymi tańcami. Salome, córka Herodiady, wprawiała się także do takich tańców, a ćwiczenia odbywała w obecności matki przed metalowymi zwierciadłami.

Serobabel i Korneliusz z Kafarnaum nie przybyli wymówiwszy się przed Herodem niemożnością stawienia się. Uwięzionemu Janowi pozwolono w ostatnich czasach chodzić swobodnie po całym zamku; uczniowie mogli o każdej porze go odwiedzać. Herod złagodniał tak dalece, że chętnie zgadzał się wrócić mu swobodę, byle tylko Jan uznał jego małżeństwo za prawne, lub przynajmniej tę sprawę zaprzestał rozgłaszać; oczywiście Jan nie przyjął wcale postawionego warunku, owszem w publicznych naukach, jakich kilka miał już w zamku, a którym przysłuchiwał się i Herod, występował wciąż przeciw temu.

Mimo to zamierzał Herod w dzień swoich urodzin wypuścić go na wolność; inne jednak zupełnie plany knowała jego żona i te, jak zobaczymy, udały się całkowicie. Herod chciał, by Jan dał się widzieć jawnie gościom, zebranym na uroczystość, a przez to uniewinnić się przed nimi i udowodnić im, że Janowi nie dzieje się tu żadna krzywda. Zaledwie jednak zaczęły się w Macherus bankiety, zabawy i stek występków, nie ruszył się już Jan krokiem z swej celi więziennej i uczniom swym rozkazał się usunąć. Większa ich część wróciła w okolice Hebronu, skąd wielu z nich pochodziło.

(...)

Jan właśnie klęczał w więzieniu z wyciągniętymi rękoma i patrząc w niebo modlił się gorąco. W koło niego rozchodziła się dziwna niebiańska światłość, wobec której oświetlenie sali Heroda podobne było raczej do ognia piekielnego. Zatopiony w modlitwie, nie słyszał Jan, że drzwi więzienia otworzyły się, a przez nie wszedł kat, wziąwszy z sobą obu żołnierzy, strzegących wejścia. Żołnierze trzymali pochodnie w ręku, lecz wobec jasności, otaczającej Jana, wyglądały one jak świece w dzień zapalone. Salome czekała w pobliżu w przedsionku obszernego więzienia, posławszy katowi przez służebne misę, okrytą czerwonym suknem. Kat przystąpił do Jana, i położywszy mu rękę na ramieniu, rzekł: „Król Herod przysłał mnie tu, bym na tej misie zaniósł głowę twą jego córce Salome." Jan, nie wstając z ziemi, zwrócił się ku niemu i nie dając mu skończyć, rzekł: „Wiem, po co przychodzisz.

Gdybyś wiedział co czynisz, to z pewnością nie zgodziłbyś się jako narzędzie króla. Zresztą czyń, co ci kazano; gotów jestem."
To rzekłszy, odwrócił się od niego i klęcząc przed kamieniem, gdzie zwykle się modlił, znowu pogrążył się w modlitwie. Widząc to kat, zabrał się do wykonania okrutnego wyroku.

Miał do tego maszynę, dającą się chyba porównać z łapką na lisy. Był to żelazny pierścień, a w nim po bokach dwa ostre żelaza w kształcie nożyc; kat założył to na szyję klęczącemu Janowi, pociągnął, czy też nacisnął sprężynę, i w tej chwili przecięły ostrza szyję, oddzielając głowę od tułowia. Jan nie ruszył się nawet — odcięta głowa upadła na ziemię, a z tułowia wytrysnął potrójny strumień krwi, skraplając głowę i ciało Świętego i chrzcząc go niejako w własnej krwi. Pomocnik kata podniósł martwą głowę za włosy i szydząc położył na misę, a kat oddał ją zaraz czekającej Salome. Salome chwyciła misę z radością, pomieszaną z tajemną grozą i odrazą, jaka zwykła przejmować ludzi grzesznych na widok krwi lub ran. Służebnej ze światłem kazała iść naprzód, a sama szła za nią podziemnym krużgankiem, niosąc na misie świętą głowę.

Ze wstrętem wyciągnęła rękę przed siebie i odwróciła w bok strojną głowę, nie chcąc patrzeć na niesiony ciężar. Szły tak czas jakiś wznoszącym się w górę krużgankiem, aż stanęły w sklepionej izbie kuchennej, leżącej pod mieszkaniem Herodiady. Ta czekała tu już na nie; natychmiast zdjęła zasłonę ze świętej głowy i szydząc zaczęła pastwić się nad nią; poczym zdjęła ze ściany ostry rożenek, których dosyć tam wisiało i zaczęła kłuć język, policzki i oczy, następnie jak diabeł nie człowiek rzuciła świętą głowę na ziemię i nogami wepchnęła ją przez okrągły otwór do rowu, w który wymiatano odpadki i śmiecie kuchenne. Tak nasyciwszy swą złość, wrócił ów potwór w ciele niewiasty wraz z córką do uciech i zabaw występnych, jak gdyby nic się nie stało.

Zwłoki Jana Chrzciciela, okryte skórą, w którą się zawsze odziewał, złożyli żołnierze na łożu kamiennym. Wzruszeni byli bardzo tragicznym zgonem Świętego, lecz wkrótce zastąpiono ich innymi, a tych zamknięto, by nie wygadali się przed kim; w ogóle wszystkim wtajemniczonym surowo nakazano milczenie. Goście nie myśleli wcale o Janie, więc zgon jego pozostał przez jakiś czas w tajemnicy; owszem rozeszła się była pogłoska, że wypuszczono Jana na wolność. Gody trwały tymczasem dalej; po Herodzie zaczęła przyjmować hucznie gości Herodiada. Co do zgonu Jana przedsięwzięto wszelkie środki ostrożności. Uwięziono pięciu świadków stracenia, a mianowicie obu strażników, kata, jego pomocnika i służebne Salomy, która okazywała żal z powodu ścięcia Jana. Przed więzieniem postawiono nowe straże. Poufnik jeden Heroda miał nakaz nosić przez jakiś czas żywność do więzienia, by nikt nie domyślił się, co zaszło.

Ścięcie św. Jana Chrzciciela
Jezus powiadamia o śmierci Jana Chrzciciela
Sprowadzenie i pogrzebanie zwłok świętego Jana

http://pasja.wg.emmerich.fm.interiowo.pl/menu_zycie_jezusa009.htm

avatar użytkownika intix

2. Męczeństwo św. Jana Chrzciciela

Benedykt XVI - Audiencja generalna 29 sierpnia 2012 - Castel Gandolfo

       Drodzy Bracia i Siostry!

       W tę ostatnią środę sierpnia przypada liturgiczne wspomnienie męczeństwa św. Jana Chrzciciela, poprzednika Jezusa. Jest to jedyny Święty, w którego przypadku w kalendarzu rzymskim obchodzone jest zarówno narodzenie, 24 czerwca, jak i męczeńska śmierć. Dzisiejsze wspomnienie związane jest z poświęceniem krypty w Sebaste w Samarii, gdzie już od połowy IV w. otaczano czcią jego głowę. Kult rozprzestrzenił się później w Jerozolimie, w Kościołach wschodnich i w Rzymie, pod nazwą: Ścięcie św. Jana Chrzciciela. W Martyrologium Rzymskim mówi się o drugim odnalezieniu cennej relikwii, przeniesionej wówczas do kościoła św. Sylwestra na Polu Marsowym w Rzymie.

       Te wzmianki historyczne pozwalają nam zrozumieć, jak dawne i głębokie jest nabożeństwo do św. Jana Chrzciciela. W Ewangeliach dobrze ukazana jest jego rola w odniesieniu do Jezusa. W szczególności św. Łukasz opowiada o jego narodzinach, życiu na pustyni, przepowiadaniu, a św. Marek w dzisiejszej Ewangelii mówi o jego dramatycznej śmierci.

       Jan Chrzciciel rozpoczyna swoje głoszenie za czasów cesarza Tyberiusza, w 27-28 r. po Chrystusie, i w wyraźny sposób wzywa ludzi, którzy przybywali, by go słuchać, do przygotowywania drogi na przyjęcie Pana, do prostowania krzywych ścieżek własnego życia poprzez radykalne nawrócenie serca (por. Łk 3, 4). Chrzciciel nie ogranicza się jednak do głoszenia pokuty, ale uznając, że Jezus jest «Barankiem Bożym», który przyszedł, by zgładzić grzech świata (por. J 1, 29), z głęboką ufnością wskazuje na Jezusa jako na prawdziwego wysłannika Boga, usuwając się w cień, aby Chrystus mógł wzrastać, być słuchany i naśladowany.

       Przelanie własnej krwi na świadectwo wierności przykazaniom Bożym, jest ostatnim aktem Chrzciciela, który nie ugiął się i niczego nie wyparł, wypełniając do końca swoją misję. Św. Beda, mnich z IX w., tak mówi w swoich Homiliach: «Św. Jan za [Chrystusa] oddał swoje życie, choć nie kazano mu wyprzeć się Jezusa Chrystusa, kazano mu tylko przemilczeć prawdę» (por. Hom. 23: CCL 122, 354). Nie przemilczał prawdy i umarł za Chrystusa, który jest Prawdą. Właśnie z miłości do prawdy nie poszedł na kompromis i nie lękał się upominać w ostrych słowach tych, którzy zagubili Bożą drogę.

       Patrzymy na tę postać, tę gorącą pasję, która opiera się możnym. Pytamy: skąd bierze się to życie, ta wielka siła wewnętrzna, tak prawa, tak konsekwentna, tak całkowicie oddana Bogu i przygotowaniu drogi Jezusowi? Odpowiedź jest prosta: z więzi z Bogiem, z modlitwy, która jest nicią przewodnią całej jego egzystencji. Jan jest darem Bożym, o który długo prosili jego rodzice, Zachariasz i Elżbieta (por. Łk 1, 13); wielkim darem, na który po ludzku nie mogli mieć nadziei, ponieważ oboje byli w podeszłym wieku, a Elżbieta była bezpłodna (por. Łk 1, 7); «dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego» (Łk 1, 36). Zapowiedź tych narodzin nastąpiła właśnie w miejscu modlitwy, w świątyni jerozolimskiej, i to wręcz w momencie, gdy Zachariasza spotkał wielki przywilej, by wejść do przybytku w świątyni i złożyć Panu ofiarę kadzenia (por. Łk 1, 8-20). Również narodzinom Chrzciciela towarzyszy modlitwa: pieśń radości, uwielbienia i dziękczynienia, którą Zachariasz wznosi do Pana i którą odmawiamy codziennie rano w Jutrzni, «Benedictus», uwydatnia działanie Boga w historii i profetycznie wskazuje misję jego syna Jana: poprzedza on Syna Bożego — który stał się ciałem — by Mu przygotować drogi (por. Łk 1, 67-79).

       Całe życie Poprzednika Jezusa ożywia więź z Bogiem, w szczególności okres spędzony na pustkowiu (por. Łk 1, 80); pustkowie jest miejscem kuszenia, ale też miejscem, gdzie człowiek odczuwa swoje ubóstwo, bo jest pozbawiony oparcia i bezpieczeństwa materialnego, i rozumie, że jedynym trwałym punktem odniesienia jest sam Bóg. Jednakże Jan Chrzciciel nie jest tylko człowiekiem modlitwy, utrzymującym stały kontakt z Bogiem, ale również przewodnikiem w tej relacji. Ewangelista Łukasz, przytaczając modlitwę, której Jezus uczy swoich uczniów, Ojcze nasz, odnotowuje, że uczniowie wyrażają swoją prośbę następującymi słowami: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów» (Łk 11, 1).

       Drodzy bracia i siostry, obchody męczeństwa św. Jana Chrzciciela przypominają również nam, współczesnym chrześcijanom, że nie jest możliwy kompromis z miłością do Chrystusa, do Jego słowa, do Prawdy. Prawda jest Prawdą, nie ma kompromisu.

       Życie chrześcijańskie wymaga, że tak powiem, «męczeństwa» codziennej wierności Ewangelii, a więc odwagi, potrzebnej, by pozwolić Chrystusowi, by wzrastał w nas i nadawał kierunek naszym myślom i uczynkom. Może to nastąpić w naszym życiu tylko wtedy, kiedy więź z Bogiem jest mocna. Modlitwa nie jest czasem straconym, nie jest odbieraniem czasu działaniu, nawet apostolskiemu, a wręcz przeciwnie: tylko wtedy, gdy potrafimy pielęgnować życie modlitwy wiernej, stałej i ufnej, Bóg da nam zdolności i siłę, by żyć w sposób szczęśliwy i pogodny, pokonywać trudności i z odwagą dawać Mu świadectwo. Niech św. Jan Chrzciciel wstawia się za nami, abyśmy potrafili zawsze dawać pierwszeństwo Bogu w naszym życiu. Dziękuję.

po polsku:

       Witam obecnych tu Polaków. Moi drodzy, męczeństwo św. Jana Chrzciciela, które dziś wspominamy, uświadamia nam, że wiara budowana na więzi z Bogiem uzdolnia człowieka do dochowania wierności dobru i prawdzie nawet za cenę wyrzeczenia i ofiary. Jak Jan trwajmy przy Bogu na modlitwie, aby kompromis ze złem i kłamstwem tego świata nie fałszował naszego życia. Niech Bóg wam błogosławi!


avatar użytkownika intix

3. PIEŚŃ DO ŚW. JANA CHRZCICIELA



Znalezione obrazy dla zapytania Ścięcie Św. Jana Chrzciciela  - obrazy


Obrał Cię Bóg już dzieciną
Na znak Swej Mocy i Chwały
Byś chwiejną nie giął się trzciną,
Lecz jak dąb wyrósł wspaniały.

Pan Cię ukochał, wybrał wśród wielu.
Módl się za nami, Janie Chrzcicielu!
O, Święty Janie Chrzcicielu!

Tyś ścieżki równał przed Panem,
Tyś drogę Jemu prostował.
Łaski niezmierne Ci dane,
Proroczy, wielki dar słowa.

Chrystus z rąk Twoich przyjął chrztu znamię,
Boga Chrzcicielu, módl się za nami!
O, Święty Janie Chrzcicielu!

Umiałeś wiernie trwać w wierze
I brać ją mężnie w obronę.
I życie oddać w ofierze
Za prawdy ludziom głoszone.

Naucz nas, zawsze bronić swej wiary,
Uproś nam ducha szczerej ofiary!
O, Święty Janie Chrzcicielu!