Początek września 2017 na Ukrainie, czyli manewry na polu i pod dywanem

avatar użytkownika Foxx

Przed tegoroczną edycją manewrów "Zapad". które za tydzień Rosja planuje rozpocząć na terenie Białorusi (z udziałem tamtejszej armii) jeszcze pod koniec sierpnia na Ukrainie było spokojnie. Tuż po zmianie miesiąca na terenach północnych województw graniczących z Białorusią i Rosją siły zbrojne (MON) i Gwardia Narodowa (MSW) Ukrainy rozpoczęły rozmaite "konkursy na najlepszy pododdział". Na zdjęciach po raz kolejny widać, że potencjał obronny państwa od roku 2014 wyraźnie się zmienia. Znacznie ciekawiej dzieje się "pod dywanem", o czym w drugiej części notki.

[ściągnięta z Donbasu kompanijno-taktyczna grupa 27 Brygady Szybkiego Reagowania GN MSW - klikaj w zdjęcia by powiększyć]
 
[pododdział 81 Samodzielnej Brygady Aeromobilnej (MON)]
 
[konkurs "na najlepszą artyleryjską baterię" dowództwa "Północ" wojsk lądowych (MON) - pod plandekami odnowione wyrzutnie "Grad"]
 
[grupy wszelkich operacyjnych pododdziałów GN MSW przerzucane na poligon w okolicach Żytomierza. Oczywiście "na konkurs na najlepszą"]
 
Popatrzyliśmy sobie na fotki, więc najwyższy czas zajrzeć "pod dywan". A tam wydaje się, że opcja wspierana przez Sorosa (a więc i zaplecze Clinton) i Niemcy próbuje grać ostro przeciwko opisywanej przeze mnie już trzeci rok wspieranej przez kogoś innego zza Oceanu.
 
05.09 w wywiadzie dla TV NewsOne Saakaszwili m.in. powiedział że na zachodnią Ukrainę został przerzucony pododdział "Azowa", by... go ująć w przypadku przekroczenia granicy. Pytanie o tę kwestię publicznie zadała... Biłeckiemu (a nie komendzie jednostki) "promajdanowa" literatka o kolejnym prasłowiańskim nazwisku - Olena Ksantopulos. Precyzując, że chodzi o okolice granicy z Polską. Biłeckij nie odpowiedział, zrobił to natomiast sam "Azow" w bardzo nietypowy dla nich sposób (zwykle sprostowania są ostre i "pełne oburzenia"). Tym razem w długim wyważonym komunikacie odpowiedzieli, że panu Saakaszwilemu musiało się coś pomylić i oni to rozumieją. Dla formalności dodają, że żadna część ich aktywnych pododdziałów nie znajduje się poza ATO (strefy "działań antyterrorystycznych, czyli przyfrontowej), a wszystkie ośrodki dyslokacji funkcjonują na obszarze "strefy M" (upraszczając - okolice Mariupola). No dobrze, ale gdy Wadim Trojan (aktualny wiceminister SW) jesienią 2015 z szefa sztabu "Azowa" stał się szefem policji narodowej w obwodzie kijowskim Biłeckij wydzielił mu pod osobistą komendę kompanię - ok. 100 "azowców". Od tamtej pory nic o nich nie słychać, kolejne awanse Trojana również zaistniały "na obrzeżach" obiegu informacyjnego. Prawdopodobnie oficjalnie nie należą do "Azowa"... Który uprzejmie przypomniał w komunikacie, że jedyny przypadek opuszczenia przez część "Azowa" (1 i 3 kompanie 1 BP) strefy ATO miał miejsce w maju 2016... Gdy Saakaszwili wystąpił do MSW o wzmocnienie obwodu odeskiego siłami GN, szef MSW - Awakow - przysłał mu właśnie "azowców"... (zwykle w takich sytuacjach są wysyłane patrolowe siły GN, nie tylko nie specjalne, ale nawet nie operacyjne). Warto przypomnieć, że wtedy Saakaszwili uchodził jeszcze za "człowieka Poroszenki".
 
 
 
Po kilku godzinach od wydania komunikatu pojawiła się informacja o śmierci jednego z liderów Ruchu Azowskiego
[Oleksander Maslak z Kijowa – politolog, członek rady Korpusu Narodowego, politycznego ramienia Ruchu Azowskiego, fot. służba prasowa pułku "Azow"] 
 
, autora poniższego tekstu:
 
 
Oleksander Maslak: „Zawodowi Ukraińcy” – obraz społecznej patologii”
 
Typ „zawodowego Ukraińca” jest od dawna znany i rozpowszechniony w naszym kraju. To osoby, które uczyniły z „mowy i wyszywanki” sposób na zarabianie pieniędzy i wylewające krokodyle łzy nad „losem nieszczęsnego narodu” – zjawisko dość obrzydliwe, ale nieuchronne w warunkach takiej a nie innej, zdeformowanej przez radziecką przeszłość i obecną kryminalno-korupcyjną rzeczywistość – postawy i kondycji naszego społeczeństwa. Jednakże na Ukrainie, z wyjątkiem kilku regionów, „zawodowa ukraińskość” jest zjawiskiem raczej marginalnym, mało znaczącym, poza może pewnym segmentem sieci społecznościowych i „specjalistycznej prasy drukowanej.”
 
Inaczej to wygląda w przypadku społeczności ukraińskiej za granicą, w tak zwanej „diasporze”. Po wymierającym już pokoleniu intelektualistów i polityków „starej emigracji”, w wielu krajach na czele ukraińskich ruchów w diasporze stanęła ograniczona intelektualnie, prymitywna w swych motywacjach grupa filistrów. Owi „działacze” przekształcają „ukraińskość” w pewnego rodzaju mały biznes skupiony wokół „koryta” (dużego biznesu nie są w stanie na tym ukręcić z powodu własnych ograniczeń). Dlatego ukraińska społeczność w krajach swojego zamieszkania często staje się zatęchłym, zamkniętym w sobie, wyalienowanym z otoczenia gettem, którego przywództwo żyje z „festiwali ukraińskiej pieśni”, ze sprzedaży wyszywanek chińskiej produkcji oraz różnorakich dotacji „dla mniejszości” (skala biznesu być może jest nieco większa, ale nie sądzę).
 
Szczególna kategoria „zawodowych Ukraińców” pojawiła się niegdyś i bujnie rozkwita na terenie sąsiedniej Polski. Głównym, ale nie jedynym jego reprezentantem jest założony w 1956 roku Związek Ukraińców w Polsce (na początku było to Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne), która to organizacja, będąc pod ścisłą kontrolą komunistycznej nomenklatury, posiadała w PRL-u monopol na reprezentowanie „ukraińskiego getta”. Jego przywódcy pielęgnowali ukraiński folklor, „ukraińskie pieśni i tańce” i wydawali nudny, hermetyczny tygodnik „Nasze słowo”. Wraz z upadkiem komunizmu w Polsce to podpięcie się pod nomenklaturę komunistyczną zamienione zostało na podwiązanie się pod nomenklaturę liberalną – gwarantującą „zawodowym Ukraińcom” fotele w polskim parlamencie. Po niedawnej zmianie liberalnej większości w sejmie na konserwatywną, fotele te zostały rzecz jasna utracone. Odkąd poprzednia partia władzy znalazła się w opozycji, przywódcy „ukraińskiego getta” zajęli analogiczną pozycję polityczną. W sumie można byłoby to zrozumieć, gdyby nie pewien drobny niuans. Mniejszość narodowa w kraju swego zamieszkania powinna przecież starać się szukać dróg dialogu i współpracy ze wszystkimi środowiskami politycznymi kraju (zarówno z rządzącymi jak i z opozycją), nie zaś stawać się jednym z instrumentów politycznej konfrontacji.
 
Zamiast tego, przywódcy „ukraińskiego getta” zdecydowali się postawić na jedną kartę – mianowicie na kontrowersyjny i niebezpieczny, ale gwarantujący pewien rezonans i „grantodajny” temat „prześladowań mniejszości narodowych w Polsce”. Lider Związku Ukraińców – Piotr Tyma rysuje w ukraińskich mediach straszliwy, mocno przesadzony obraz nowej „ksenofobicznej polityki polskich władz”. Jest rzeczą oczywistą, że w stosunkach polsko-ukraińskich nie wszystko układa się idealne, sytuacje konfliktowe się zdarzały i będą się zdarzać, jednak tak mocno przerysowany, wręcz makabryczny obraz nieomal totalitarnego terroru w stosunku do Ukraińców, opisywany w tekstach i wywiadach przez owych „zawodowych Ukraińców”, jest bardzo daleki od rzeczywistości. Wypowiedzi te, trafiając w formie przekładów drogą powrotną do Polski, podżegają jedynie konflikty ukraińsko-polskie i pogłębiają wzajemne niezrozumienie i wyobcowanie.
 
Małostkowość i chciwość „zawodowych Ukraińców” w Polsce zatruwa lokalne środowiska ukraińskie wzajemną nieufnością, intrygami, plotkami i wszelkiego rodzaju konfliktami wewnętrznymi. Nieefektywne instytucje, nie nadająca się do czytania prasa, zatęchła atmosfera „ukraińskich domów”, „ludowe pieśni i tańce” rodem z telewizji z lat siedemdziesiątych, „undergroundowi milionerzy”*, osobliwa hierarchia nieformalnych autorytetów – wszystko to u każdego normalnie myślącego człowieka, zwłaszcza młodego, musi powodować chęć trzymania się z daleka od takiego zamkniętego światka, składającego się z kilku „granto-zależnych” instytucji. Ów „półświatek” natomiast przyciąga wszelkiego rodzaju indywidua o patologicznych skłonnościach, którzy na najbardziej nieśmiałą próbę stworzenia bardziej lub mniej alternatywnego ukraińskiego środowiska w Polsce reagują absurdalnymi zarzutami publikowanymi w prasie i mediach społecznościowych, skandalami, rozpowszechnianiem plotek oraz intrygami. Nazwiska różnych „popowyczowych et consortes” od dawna stały się symbolem takiej właśnie zatęchłej atmosfery „ukraińskiego getta” w Warszawie. Dostęp do „koryta” dla „zawodowego Ukraińca” to wszak rzecz najważniejsza. Jego utrata dla owego filistra to prawdziwa katastrofa. Oderwany od żłobu były aktywista, niegdysiejszy działacz Związku Ukraińców, gotów jest całkiem poważnie mówić o „straszliwym ukraińskim spisku w partii rządzącej, w sejmie, na polskich uczelniach, a nawet w Watykanie”. Póki jednak dostęp do „koryta” jest jeszcze jako tako możliwy, walka staje się bezwzględna i bezkompromisowa, nie zważając na wszelkie normy i formy, łamiąc wszelkie zasady moralne. Paranoidalny umysł może wprawdzie zmienić „obraz wroga”, ale nie zmieni swego patologicznego charakteru. (...)
 
 
Pięć osób – trzech ukraińskich politologów, działacz społeczny i dziennikarz – zginęło w wypadku samochodowym w obwodzie rówieńskim na Ukrainie. Wszyscy wracali z Warszawy, gdzie wzięli udział w konferencji poświęconej współpracy państw Międzymorza w warunkach wojny hybrydowej.
 
Tragicznie zmarli to politolodzy: dr Olexander Maslak, Oleksiy Kuriiny i Oleksander Nikonorow oraz dziennikarz Wołodymyr Karagian i działacz społeczny Sergij Popow. Według portalu 24tv.ua samochód, którym jechali, zjechał na przeciwległy pas i zderzył się z nadjeżdżającym samochodem ciężarowym.
 
 
- Z Ołeksandrem Masłakiem odbyłem wiele rozmów. Dobrze znał Polskę i posiadał sporą erudycję historyczną. Myślał silnie proatlantycko. Do stosunków polsko-ukraińskich miał bardzo realistyczne, pozbawione mitologizacji podejście. (Był) równie krytyczny wobec błędów zarówno strony polskiej, jak i ukraińskiej – powiedział PAP Łukasz Jasina, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
 
Część tych rozmów dotyczyła historycznych relacji między Polską i Ukrainą w kontekście konfliktu w XX wieku – wyjaśnił.
 
- W rozmowach ze mną Masłak podkreślał, że na Ukrainie uznanie odpowiedzialności za ludobójstwo na Wołyniu połączone z równie krytyczną postawą Polski choćby wobec akcji "Wisła" jest niezbędnym warunkiem porozumienia – podkreślił Jasina.
 
 
Zapowiada się ciekawy ciąg dalszy. A co tam u samego "Azowa"? - spyta któryś ze stałych czytelników. Biegają pod Mariupolem, m.in. ćwicząc kolejnych kontraktowych rekrutów do utworzonego na początku roku 2 Batalionu Piechoty, który z założenia jest "ciężki".
 

Tymczasem ukraińskie źródła informują, że równolegle z "Zapad 2017" na okupowanych terenach wschodu kraju w tym samym czasie pod dowództwem szefa sztabu, zastępcy dowódcy 8 armii Południowego Okręgu Wojskowego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, generała A. Cekowa i grupy oficerów sztabu 8 armii mają się odbyć manewry taktycznie "uzupełniające się" z "Zapadem".
 
 
* - nie wiem, czy tylko mi "undergroundowi milionerzy" kojarzą się np. z fundacją "Otwarty Dialog"...
 

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. @Foxx


Węgry: Szef MSZ potępił ukraińską ustawę o oświacie

Węgry
uznały w czwartek, że przyjęta w tym tygodniu ukraińska nowelizacja
ustawy o oświacie poważnie narusza prawa mniejszości węgierskiej na
Ukrainie. Szef MSZ Peter Szijjarto nazwał ją „ciosem w plecy” Węgier.


MSZ: zrobimy wszystko, by Polacy na Ukrainie mieli dostęp do nauki w języku polskim

MSZ
będzie uważnie obserwować proces wdrożenia w życie ustawy o edukacji i
nauczania w języku polskim na Ukrainie; podejmiemy wszelkie niezbędne
działania, by zapewnić Polakom na Ukrainie dostęp do nauki w języku
polskim – przekazało MSZ w komunikacie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl