Jan Paweł II na Westerplatte cz. 6

avatar użytkownika kazef

Michał Głowiński w rozważaniach o zderzeniu języka papieskich przemówień z komunistyczną „nowomową” w nawiązaniu do pielgrzymki z 1987 roku oceniał, że „obie strony tego dramatu mowy” dbały o to, „by nie doszło do zderzenia czołowego”, unikając „refutacji i bezpośrednich polemik”. Jan Paweł II był „doskonale świadomy, w jaki sposób językiem posługują się komuniści, co wpływa na jego decyzje retoryczną”. Przemawiał „w ten sposób, by nie tworzyć nawet pozorów, że posługuje się tymi samymi co oni kategoriami” Pewnym formuł nie używał, „zdając sobie sprawę, że nie są one niczym innym jak propagandowym liczmanem”[1].

Telewizyjne relacje próbowały narzucić widzom określoną polityczną wymowę w czasie transmisji z kolejnych miejsc odwiedzanych przez papieża. Filmując spotkanie na Westerplatte pokazywano szerokie ujęcia kopca i pomnika, przez długi czas kamera „kontemplowała” widniejący z tylu tłumów, okalający Plan Zebrań Ludowych napis: „Nigdy więcej wojny!”

W czasie całej tej pielgrzymki, jak zauważył Głowiński, papież „ani razu bodaj nie wspomniał o porozumieniu czy pojednaniu narodowym”. Wiedział „jak [te pojęcia] zostały sfałszowane, jakie znaczenia nadają im władze” i nie chciał „tworzyć pozorów wspólnoty, ani także – co równie ważne – ułatwiać im [władzom] sytuacji i umożliwiać różnego rodzaju propagandowe machinacje”. Nie chciał „dopuścić do tego, by PRL-owscy władcy głosili swoje na kłamstwie oparte idee, cytując jego słowa”[2].

Przemawiając na Westerplatte Jan Paweł II oparł swój „drogowskaz” na „jakości miejsca”, w którym się znalazł, a głęboka cześć dla mjr. Sucharskiego i jego żołnierzy, stanowiła istotny punkt wyjścia do głębszych rozważań. Papież mówił tak, jakby doskonale zdawał sobie sprawę, że tak jak w 1939 roku, toczy się dziś w Polsce walka, choć nie jest to walka zbrojna. Zmaganie dotyczy również legendy bohaterskiej obrony; trwa rozgrywka, która ma przeciągnąć na złą stronę dusze młodych ludzi.

Jakością Westerplatte, sensem miejsca pamięci, o którym tak bardzo przypominał Jan Paweł II były wymienione przez niego wartości „<być> w miejsce <mieć>” „trwania”, „nadziei”, „pracy nad sobą i dla dobra Ojczyzny”, przed którymi nie można zdezerterować. Przypomnienie młodego wieku obrońców, już na samym początku nawiązania do wrześniowej walki, było nie tylko kontynuacją biblijnego wątku z katechezy, ale posłużyło do nawiązania więzi z młodym pokoleniem. Było skierowaniem uwagi na najważniejszy fragment przesłania, które papież chciał przekazać zgromadzonym. Temu właśnie posłużyła mocno zaakcentowana metafora: „Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte”. Słowa te pozwoliły chłonąć papieskie przesłanie jak troskliwe rady zatroskanego ojca i przyjaciela.

Westerplackie wypełnienie żołnierskiego obowiązku Jan Paweł II odniósł do „porządku prawd i wartości”, który był przeciwieństwem kreowanych przez komunistów fałszywych treści miejsca pamięci, pozbawiając obrońców głębszych wymiarów ich obrony, takich jak honor, umiłowanie wolności, poświęcenie życia w imię miłości Ojczyzny.  Postawa żołnierzy była więc oparta na czymś znacznie głębszym niż na żołnierskim obowiązku. Wychodząc od postawy młodych obrońców Westerplatte, Jan Paweł II apelował do wiary i idealizmu młodzieży, przekonując by każdy młody człowiek odnalazł własne Westerplatte „może mniej sławne, mniej historyczne, powiedzmy, na mniejszą skalę zewnętrzną, ale czasem może na większą jeszcze skalę wewnętrzną”, którego „nie może oddać!”. Przypominając westerplatczyków, którzy niewzruszenie bronili polskiej ziemi przez siedem dni, papież wskazywał właściwy drogowskaz w świecie, w którym „mieć” toczyło walkę z „być”.



[1] M. Głowiński, Nowomowa po polsku, Warszawa 1990, s. 114-115.

[2] Ibidem, s. 115

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. @kazef

"W czasie całej tej pielgrzymki, jak zauważył Głowiński, papież „ani razu bodaj nie wspomniał o porozumieniu czy pojednaniu narodowym”. Wiedział „jak [te pojęcia] zostały sfałszowane, jakie znaczenia nadają im władze” i nie chciał „tworzyć pozorów wspólnoty, ani także – co równie ważne – ułatwiać im [władzom] sytuacji i umożliwiać różnego rodzaju propagandowe machinacje”. "

Władze III RP usilnie nam wmawiały, że musimy być RAZEM - to najbardziej wyświechtane słowo , szczególnie po 10.04.2010 r. Od tego dnia podział sie tylko pogłębia. I dobrze, bo nie możemy być RAZEM z szubrawcami, KODomitami i szulernią nadzwyczajnej kasty.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

2. @Maryla

Partyjni i esbeccy zdrajcy już wtedy usilnie pracowali nad jakąś formą porozumienia, czytaj oszukania i kolejnego okradzenia społeczeństwa. Jednym z instrumentów był okrągły stół. Nie wiem na ile Papież zdawał sobie sprawę z sowieckich zagrożeń, wielopiętrowych intryg i planów wobec polskiej kolonii.