ABC, czyli na zakręcie

avatar użytkownika UPARTY

Mamy problem, bo nasza partia nie odzyskuje poparcia. Jest to o tyle przykre, że innej propolskiej partii nie ma. Jak to co mamy, czyli PiS, zaczyna się psuć, lub choćby się nie rozwija, to realne wydaje się być zaprzepaszczenie szans na przeobrażenie kraju na nam przyjazny. Powinniśmy więc skłonić PiS do takiej polityki, która nie powoduje utraty poparcia.

 

Dlaczego PiS zaczął od września tracić poparcie? Wydaje się, że kluczem jest zastosowanie „metody ABC” dla zintensyfikowania rozwoju gospodarczego, czyli powrót do polaryzacyjno – dyfuzyjnego modelu rozwoju!

Metoda ABC jest stosowana do restrukturyzacji przedsiębiorstw i polega ona na tym, ze dzieli się produkcję ( jeśli dotyczy to przedsiębiorstw produkcyjnych) lub świadczone usługi na trzy grupy. Grupa A to grupa produktów przynoszących największą marże zysku. Grupa B to produkty o średniej marży, a grupa C to produkcja słabo rentowna. Po to by podnieść rentowność przedsiębiorstwa, zgodnie z tą metodą, należy zlikwidować wszelką aktywność w grupie C, a uwolnione zasoby przenieść do zwiększenia rozwoju grup A. Czyli najpierw polaryzujemy działy i produkty a później doprowadzamy do dyfuzji środków. W sumie proste i oczywiste, że po dokonaniu tej zmiany przedsiębiorstwo stanie mocniej na nogach.

 

J.Kaczyński postanowił najwyraźniej zastosować tę metodę w skali całej gospodarki i przez podniesienie płacy minimalnej zlikwidować słabo rentowne miejsca pracy a zostawić tylko te, które mogą zapewnić wydajność pracy na poziomie pozwalającym na wypłacanie podwyższonej pensji i co więcej wyraźnie powiedział, że taki jest jego cel. „Dobrzy przedsiębiorcy dadzą sobie radę.” Była to tak niewiarygodna zmiana, że przez jakieś dwa tygodnie myślałem, że jest to jakaś pomyłka a nie odejście od dotychczasowego programu działania. Po prostu nie mieściło mi się w głowie, że J. Kaczyński godzi się na zmianę celu polityczno-społecznego.

 

Bo powtórzę, tak na prawdę jest to powrót do polaryzacyjno-dyfuzyjnego modelu wzrostu. To co zostało zaproponowane i co nie zostało jeszcze odwołane, to stworzenie sztucznych napięć w gospodarce w celu przepływu ludzi do firm bardziej produktywnych. O ile PO stosowała ten model zarządzania w ujęciu terytorialnym, to teraz PiS zaczyna przymierzać się do zastosowania tego modelu w wymiarze branżowym. Natomiast program PiS`u, który przynosił mu sukcesy polegał właśnie na odejściu od tego modelu. I tu doszło do zmiany. Zmienił się paradygmat PiS`u i elektorat zaczął odpływać, natomiast z drugiej strony obserwuje się w różnych środowiskach przymiarki do uznania PiS`u za partię „mającą prawo rządzić”.

Bowiem polaryzacyjno-dyfuzyjny to nie tylko wytwarzanie napięć między poszczególnymi rejonami ale również między branżami czy nawet poszczególnymi przedsiębiorstwami. Z resztą ten model rozwoju był stosowany zarówno we Francji jak i w Niemczech po II wojnie światowej ale jednak inaczej. Wtedy uruchomiono tam programy rozwojowe w ramach których wybrane przedsiębiorstwa miały pełen dostęp do surowców i kredytów a przedsiębiorstwa programami tymi nie objęte praktycznie musiały się zlikwidować. Ale program był wcielany w życie stopniowo. Przywileje były rozszerzane na skutek wzrostu produkcji i sprzedaży. Dopóki go nie było nie było też mowy o rozszerzeniu przywilejów. Czyli, był to program pozytywny w tym sensie, że stymulował on produkcję a nie ją hamował. Mamy więc jakby „powtórkę z rozrywki” ale odwrotnie najpierw hamujemy słabszych(?) a później … co będzie to będzie. Nie możemy bowiem stworzyć żadnych programów rozwojowych dla istniejących, nawet najlepiej rokujących przedsiębiorstw ,bo będzie zakazana pomoc publiczna. Na razie jedynym skutkiem będzie wzmocnienie finansowe niektórych firm.

 

Czyli, jak zaczęło wyglądać na to, że jednak PiS nie będzie przeszkadzać w bogaceniu kosztem drugiego, choć w inny sposób niż godziła się na to PO, to elity zaczynają rozważać mentalną legalizacje PiS`u nawet z jego godnościowa retoryką. Ja to widziałem na spotkaniach prywatnych a Sakiewicz pisze, że jest to też widoczne w życiu oficjalnym.

 

I teraz o samej metodzie ABC. Jakie ona przynosi efekty? Po pierwsze zmniejszenie wolumenu produktów, czyli specjalizację. W sytuacji państwa oznacza to, ni mniej, ni więcej likwidację całych działów aktywności gospodarczej. PO stosowało tą metodę w gospodarce państwowej nagminnie. Stąd przedsiębiorstwa transportowe miały likwidować mniej rentowne połączenia i skupiać się na tych najrentowniejszych. W rezultacie bardzo wiele nawet nie małych miejscowości pozbawionych jest jakiejkolwiek komunikacji zbiorowej i trzeba było uruchomić specjalny, finansowany z kiesy państwowej program odbudowy tych połączeń.

Tak samo likwidowano placówki pocztowe, słabo wykorzystywane komisariaty policji itd.

Stosowanie tej metody w ujęciu terytorialnym to nic innego jak zwijanie państwa natomiast stosowanie tej metody w ujęciu branżowym to zwijanie społeczeństwa co wyjaśnię dalej.

No, ale może nie ma innej drogi, może tak trzeba? No nie, chyba jednak nie.

 

Przywołam dwa przykłady korporacyjne. Wszyscy znamy firmę Hewlett-Packard sygnująca swe produkty logiem Hp. Otóż przed latu, ale wcale nie tak dawno temu firma ta znalazła się w trudnej sytuacji i groziło jej wręcz bankructwo. Najęty z zewnątrz zarząd firmy postanowił zastosować właśnie metodę ABC by podnieść dywidendę z akcji firmy ale napotkał opór, bo chciał zlikwidować dział produkcji drukarek. Udało się jednak ludziom związanym z firmą, czyli dzięki kapitałowi społecznemu wewnątrz firmy wprowadzić do zarządu osobę, która zaczynała swoją karierę właśnie w dziale drukarek i doszła ona do wniosku, że może lepiej jest po prostu naprawić ten dział, bo aczkolwiek rentowność jest nie za duża ale przychody całkiem niezłe i odrzuciła ona możliwość zastosowania metody ABC. Teraz Hp produkuje bardzo dużo właśnie drukarek i jest dział wiodący.

Drugim przykładem jest historia firmy Apple sygnującą swoje produkty logiem nadgryzionego jabłka. Był moment, gdy inwestorzy postanowili wyrzucić Jobsa z funkcji prezesa firmy i wzięli doświadczonego menadżera bodajże z Coca-coli, a może z Pepsi, ale w każdym razie z przemysłu spożywczego, bo im rentowność spadała. Gdy okazało się, że zastosowana przez niego właśnie procedura ABC zaczęła grozić istnieniu firmy to go odsunięto. Na odchodne powiedział on znamienne zdanie. „Nie zauważyłem, że Apple to marka kultowa, a takimi trzeba zarządzać zupełnie inaczej”. Tym razem zadział kapitał społeczny z zewnątrz firmy.

Tyle, że Państwo jest też „marką kultową” i nie wolno do zarządzania nim stosować dość prymitywnych i skutecznych tylko w następnym okresie obrachunkowym metod zarządzania.

Bo co to znaczy „marka kultowa”. Marka kultowa to taka, wokół której powstaje jakaś społeczność oparta o emocjonalny stosunek do produktu lub firmy . Czyli, większość tych najmniej wydajnych firm, które żyją z zamkniętego kręgu odbiorców to właśnie „marki kultowe”, choć na bardzo niskim poziomie. Może i żyją słabo, ale żyją ze stałych i świetnie znanych klientów. Właśnie te znajomości to rewers z wymiarze finansowym tzw. „kapitału społecznego”, właśnie istnienie tego kapitału społecznego powoduje, że mimo iż dochód na osobę w Polsce wynosi zaledwie nieco ponad 15 ooo usd to poziom życia jest dużo wyższy. W Chile by mieć taki poziom życia dochód na osobę musiałby wynosić ponad 28 000 usd na głowę (a wynosi mniej więcej tyle co u nas). I teraz widzimy finansowy wymiar nienawiści do polskości. Otóż patrząc na pieniądz jako środek do zaspokojenia potrzeb wychodzi, że w tym wymiarze złotówka ma zaniżony kurs wymiany o ok. 40%(!), czyli specyficzny dla naszego kraju kapitał społeczny daje nam przewagę ekonomiczną! Oczywiście nie jest to całe 40% bo wartość pieniądza wynika z bardzo wielu czynników ale jednak jest zaniżony głównie przez kapitał społeczny. I to jest powód, że Polska rozwija się szybciej niż kraje sąsiednie.

 

Poza tym jest jeszcze jedna rzecz. Otóż metoda ABC ma przynieść profity akcjonariatowi a nie ludziom stanowiącym załogę firmy, a kto jest akcjonariuszem Polski, który ma mieć korzyści z zaproponowanej zmiany- elity? Sektor finansowy? Nie wiem, ale wiem jedno, że tą deklaracją PiS powiedział, że nie będzie się troszczyć o interesy, w pierwszym kroku ok. miliona ludzi i o tyle zmniejszył się elektorat PiS podczas głosowania w październiku w stosunku do wyborów do PE, oczywiście uwzględniając, że jest to trochę inna populacja. I to nie prawda, że ten milion osób powinien się cieszyć, bo zarobi więcej, gdyż już od dawna załogi przedsiębiorstw wyciskają z nich tyle ile się da.

 

Czego więc luzie się przestraszyli? Oczywiście skutków społecznych. Przede wszystkim te małe lokalne, zamknięte kręgi porozpadałyby się, gdyż stanowiące ich jądro firemki stałyby się deficytowe. Ci klienci dotychczas korzystający z małych firm, by zaspokoić swoje potrzeby musieli by się zwrócić do firm większych, z których do tej pory nie korzystali, bo nie chcieli i tam zanieść swoje pieniądze. Czyli de facto, to co zapowiedział J.Kaczyński to nic innego jak catering dla dużych firm. Te duże firmy obawiając się z jednej strony spowolnienia w Europie Zachodniej szukają możliwości wzrostu sprzedaży u nas ale na ich drodze stoją małe ale „kultowe” firmy posiadające wokół siebie społeczność odbiorców. Z drugiej strony te firmy w większości mają wynajęte zarządy. Te, by mieć podstawę do roszczeń płacowych muszą chwalić się wzrostem przychodów, a rynek jest wypełniony po brzegi. Żeby mieć wzrost przychodów trzeba kogoś z rynku wypchnąć.

 

I teraz bardzo ważna rzecz. Sektor bankowy już od ponad roku zaczął ograniczać kredytowania drobnych firm, bo obawia się o swoje kredyty udzielone dużym firmom i PiS wpisał się w ich strategię, a nie próbuje narzucić swojej całemu rynkowi!

Słyszy się dodatkowo, że sektor bankowy utyskuje, ze ludzie „w skarpetach” mają za dużo pieniędzy, że gdyby te pieniądze wpuścić w rynek, to dochód z tych pieniędzy wyniósł by prawie 20 mld złotych. Nie mówi się jednak komu. A przecież każdy chce mieć jakąś rezerwę finansową „na wszelki wypadek” i co PiS przykłada rękę do pozbawienia ludzi tego bardzo ważnego zabezpieczenia!

 

I jeszcze jedno. Budowa państwa dobrobytu, czyli kopiowanie rozwiązań z Europy Zachodniej sprzed 75 lat jest po prostu niemożliwe. Wtedy każde z tych państw stanowiło zamknięty rynek zbytu. Cła między nimi zaczęły być znoszone mniej więcej po 10 latach stosowania tej polityki i to bardzo stopniowo. Poza tym cała ekonomia była zupełnie inna, ten pomysł jest po prostu archaiczny.

 

Jest jeszcze jedno, o czym trzeba pamiętać. Otóż ekonomia oparta o kapitał społeczny zaczyna się bardzo powoli, ale jednak odradzać. Pierwszym symptomem jest wzrost ilości sklepików owocowo - warzywnych. Oficjalne tłumaczenie jest taki, że ludzie chcą wiedzieć co kupują i dla tego wolą małe sklepy. Tyle, że to nie prawda, albo nie cała prawda, bo w tych „budach” wcale towar nie jest dużo lepszy niż w „hiperach”. Często zdarzają się w nich warzywa „drugiego gatunku” , zwłaszcza popołudniami a jak sprzedawca sam pakuje towar, to zawsze może się „pomylić” i dać coś niezbyt dobrego.

 

Dlaczego więc droga rozwoju w oparciu o kapitał społeczny wydaje się być tak mało atrakcyjna dla wielu. Po pierwsze zmienia się cel działania politycznego. Przy oparciu się o ten system politycy muszą być w ciągłym konflikcie z możnymi tego świata, bo muszą chronić cały ten drobiazg ekonomiczny przed ich zachłannością. Po drugie kapitał społeczny jest ze swej natury niezależny, nie ma się nad nim władzy, czyli jednego z profitów kariery politycznej.

Po trzecie, to kwestia tzw. „pułapki średniego rozwoju”. Chodzi o to, że po osiągnięciu w tym systemie jakiegoś poziomu równowagi ludzie zadowoleni z tego co mają nie dbają o rozwój swoich firm a przez to i cały kraj się nie rozwija.

Tyle, że czegoś takiego jak „pułapka średniego rozwoju” nie ma. Zachodzi natomiast inny proces. W momencie, gdy sytuacja staje się zbilansowana zaczyna się powolna akumulacja kapitału właśnie w tych stabilnych firmach. Zaczynają rosnąć rezerwy finansowe i organizacyjne, zaczyna być dopracowywana technologia nawet w najmniejszych firmach. Każdy bowiem chce sobie uprościć pracę, każdy cały czas zastanawia się nad tym „co zrobić by zarobić a się nie narobić”. Taki okres akumulacji kapitału może trwać nawet relatywnie długo, długo w wymiarze osoby ambitnej nastawionej na spektakularny sukces od razu.

Na studiach jeden z profesorów wyjaśnił ten problem analogią. Otóż kobieta rodzi zdrowe dziecka po 9 miesiącach ciąży i żeby nie wiem jaką łapówkę jej proponować, żeby nie wiem jak ją przymuszać do pośpiechu to nie da rady nic przyspieszyć. Po prostu, pewne procesy muszą trwać tyle ile czasu wymagają nic się na to nie poradzi.

 

Tak więc my skoro „zainwestowaliśmy” w PiS musimy tej inwestycji oczywiście bronić ale i pilnować mówiąc jasno co się nam nie podoba w jej funkcjonowaniu,

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. tak PiS "traci wyborców"

Na pierwszym miejscu niezmiennie Zjednoczona Prawica, z poparciem
42 proc. badanych, co oznacza spadek o jeden punkt w porównaniu
z wynikiem z zeszłego tygodnia. Na drugim miejscu Koalicja Obywatelska,
na którą głosowanie zadeklarowało 25 proc. ankietowanych - a więc
o punkt procentowy więcej niż w czasie poprzedniej fali naszych badań. Poparcie
dla SLD, Wiosny i Razem - które startowały wspólnie pod szyldem SLD -
wynosi 15 proc., o 2 punkty mniej niż w poprzednim badaniu. Na PSL
i Kukiz chce głosować 9 proc. badanych - co oznacza wzrost o 1 punkt.
1 punkt zyskała również Konfederacja, na którą chce oddać głos 8 proc.
badanych (poprzednio - 7 proc.) Odpowiedź „inne ugrupowanie” wskazało 1 proc. badanych.


SONDAŻ. Prawo i Sprawiedliwość na czele kolejnego badania. Konfederacja wyprzedziła PSL. Na podium bez zmian


Badanie „Liczymy się z Polkami” przeprowadził Kantar na zlecenie „Wysokich Obcasów”.
Partia Jarosława Kaczyńskiego może liczyć na 38 proc. głosów, co dałoby
202 mandaty. Drugie miejsce zajmuje Koalicja Obywatelska z wynikiem
na poziomie 27 proc. (137 mandatów). Na trzecim miejscu uplasowała się
Lewica z 14 proc. poparciem (66 mandatów). W sondażu dla „Wysokich
Obcasów” Konfederacja wyprzedza PSL z wynikiem 9 proc. (35 mandatów).
Ludowcy weszliby do Sejmu z 7 proc. poparciem (20 mandatów).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

2. @Maryla

No właśnie!. Nawet w najbardziej nam przyjaznej sondażowni PiS stracił tyle, że nie mógł by już mieć samodzielnej większości a w sondażu GW traci jeszcze więcej. Tu nie chodzi o to by być na pierwszym miejscu, tylko o to by mieć samodzielna większość. Czyli, albo PiS będzie miał władze albo będzie ja miał Antypis. Tu nie ma nic po środku.

uparty

avatar użytkownika Maryla

3. @UPARTY

przestałam z Panem dyskutować na argumenty, odkąd wpadł Pan w stan depresyjny. Niech Pan płacze nad sobą nadal, mnie nie do płaczu.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

4. @Maryla

NIe jestem w stanie depresyjnym a wręcz przeciwnie. Jestem mocno wkurzony. Chyba tak samo ja J.Kaczyński na wieczorze wyborczym ale wiem jedno. Ta zmiana o której piszę od września to efekt nacisków i wpływów różnych grup interesów i moim zdaniem środowisko matapolityczne, takie jak BM24 powinno się starać te wpływy na bieżąco równoważyć. Inna jest sytuacja, gdy staraliśmy naszych przeciwników władzy pozbawić a inna, gdy musimy tej władzy dla siebie pilnować. I tyle.

uparty

avatar użytkownika Unicorn

5. Niestety, traci i będzie

Niestety, traci i będzie tracić na rzecz Konfederacji, która będzie... pompowana przez wraże media. Wiem, że wydaje się to dziwne. Z jednej strony ostrzegają przed "nacjonalistami", z drugiej pompują. Ale to logiczne bo osłabia PiS. Tak samo "liberalne" czyli lewackie media będą teraz wspierać lewicę kosztem PO. A PO będzie starać się ich osłabiać. Ale jednak to lewica żeruje na ich elektoracie, a sporą część zabiera i zabierze PiS i PSL. PO jest w fazie spadkowej i dokona się kolejna ściema, czyli zmiana nazwy. PiS najgłupsze co mogłoby teraz zrobić to próbować łasić się do lewicy, a niestety może się tak odbyć. Dlaczego? Mielibyśmy jęki "leberałów" i lewaków, że lewica wspiera PiS ale w dłuższej perspektywie taki ruch wspierałby lewicę. Wiemy dokładnie, że PiS nie jest żadną prawicą, tylko partią lewicową z patriotycznym sztafażem i tu jest ryzyko... Co może zrobić PiS? TYLKO zradykalizować się na prawo. I grać na podbieranie Konfederacji. Wrogowie i tak oceniają PiS jako partię prawicową, więc nie ma tu żadnego problemu ;-) Twardy elektorat pisowski, czyli my również czeka na rozliczenia, a nie na pierdolety, więc przydałyby się igrzyska - proces jakiś itd. W przeciwnym razie za rok czy dwa czekają nas przyśpieszone wybory. To w ogóle jest ciekawa sytuacja bo lewackie media liczą na osłabienie PiS i wzrost poparcia lewicy, co przy przyśpieszonych wyborach spowodowałoby przejęcie władzy przy rozdzieleniu elektoratów np. tak: szeroka koalicja lewicy np. do 25-30%, jakieś resztki po PO i inne cudactwa, ok.10% plus wchłonięcie PSL- ok. 10%. PiS w tej sytuacji spadłby na drugie czy nawet trzecie miejsce, gdzie wygrałaby lewico-centro-coś tam, w domyśle: lewica a wrogiem byłaby Konfederacja, uprzednio wypromowana. Jak widać Konfederacja w tym wariancie staje się pożytecznym idiotą i dlatego jest taka groźna...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'