Niepodbity duch Polaków. Wojciech Wencel: „Wierzyński. Sens ponad klęską”. Recenzja (cz. 1)

avatar użytkownika kazef

Gdy w 2018 r. Państwowy Instytut Wydawniczy opublikował zbiór wierszy Jana Lechonia zatytułowany Kasandra się myli w autorskim wyborze i opracowaniu laureata literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza Wojciecha Wencla, można się było spodziewać, że gdański poeta pozostanie dłużej przy tematyce twórczości skamandrytów. I rzeczywiście tak się stało.

         Przypomnijmy, było ich pięciu: Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Julian Tuwim, Kazimierz Wierzyński i Jan Lechoń; za szóstego uznaje się Mieczysława Grydzewskiego, który scalił poetów w grupę „Skamander” redagując miesięcznik o tej samej nazwie. Kazimierz Wierzyński nie miał szczęścia do biografów – opublikowana w tym roku w Instytucie Literackim książka Wierzyński. Sens ponad klęską jest pierwszą monografią skamandryty. Szczęśliwie Wojciechowi Wenclowi udało się ją ukończyć pracę jeszcze przez okresem pandemii – zanim dostęp do bibliotek i archiwów stał się utrudniony.

      W ujęciu Wencla biografia Wierzyńskiego to nie tylko opowieść o losach poety i ocena jego twórczych dokonań. Gdański poeta nie traci z pola widzenia szerszego planu: umiejscawia Wierzyńskiego obok i w porównaniu do przyjaciół skamandrytów, ale przede wszystkim opisuje jego życiorys z punktu widzenia przynależności do niezłomnych – emigracyjnych pisarzy i działaczy takich jak: Adolf Nowaczyński, Jan Lechoń, płk. Ignacy Matuszewski, gen. Władysław Anders czy gen. Kazimierz Sosnkowski. Odpowiadając niejako na pytanie, dlaczego dopiero teraz otrzymujemy biografię zasłużonego dla Polaków poety, Wencel stwierdza, że „PRL słusznie uznała niezłomnych za wrogów systemu, a III Rzeczypospolita wzgardziła ich twórczym i historycznym świadectwem stawiając na ciągłość z kulturą tworzoną przez komunistycznych propagandzistów” (s. 327-328). Skutkiem tych działań i zabiegów cenzury poeta „pozostaje <źle obecny> w polskiej kulturze” (s. 336)[1].

      Publikacja podzielona została na XXXII niedługie rozdziały, co z pewnością ułatwia lekturę. Stanowią one także mniej lub bardziej samoistne eseje związane z kolejnymi etapami życia i twórczości poety. Ale książkę czyta się z zachłanną ciekawością  również dlatego, że autor budując narastającą pulę wiedzy o postaci, świadomie prowadzi konsekwentną narrację, w której najważniejsza pozostaje formacja duchowa Wierzyńskiego i jej przeobrażenia – także w nawiązaniu bądź w kontraście do osób, które spotyka na swojej drodze. Wszystko to Wojciech Wencel zarysowuje pewną ręką na tle historycznym, politycznym i obyczajowym. „Starałem się maksymalnie rozbudować konteksty historyczne – napisał w podsumowaniu. - Zależało mi na tym, żeby biografia poety była jednocześnie opowieścią o dramatycznych doświadczeniach jego pokolenia” (s. 328). Bez wątpienia udało się to zrealizować, nie unikając – dodajmy od razu - wyrazistej tendencji: jest nią zawsze polski punkt widzenia: wolnościowy i niezłomny. To poprzez pryzmat czuły na polskie niepodległościowe wartości autor wydobywa świat Wierzyńskiego. Takie właśnie szkiełko przykłada do oka.

         Widzimy to podejście już od samego początku, gdy w pierwszych rozdziałach poznajemy zapis dzieciństwa i młodości Kazimierza Wierzyńskiego. Wencel dokłada coś więcej do opowiadanej historii - interesuje go genealogia i dłuższy horyzont czasowy – zakorzenienie w tradycji. Rozważa jak to się stało, że niemiecki rodowód rodziny Wierzyńskiego, przerodził się w polską tożsamość poety[2]. Konstatuje, że mniej represyjny zabór austriacki, pozwalał na kultywowanie polskiej kultury, ale przecież ta polityka miała swoje granice: przyzwolenie na polskość kończyło się tam, gdzie pojawiało się dążenie do buntu i odzyskania polskiej państwowości. „Galicja, którą w końcu XVIII wieku mieli wydźwignąć z zapaści koloniści – ocenia Wencel – stopniowo stawała się dla Wiednia wyłącznie przestrzenią wyzysku: źródłem podatków, rynkiem zbytu i dostarczycielką rekruta” (s. 22). Gdy po powstaniu państwa austro-węgierskiego ziemie te uzyskały „względna autonomię”, to przecież „nadal nie wolno było buntować się przeciw zaborcy austriackiemu”, a „resztę zrobili krakowscy stańczycy, satyrą i szyderstwem zwalczając wszelkie przejawy <politycznego romantyzmu>” (s. 27-28).

       W wielu innych miejscach książki pojawia się kolejna wyraźna cecha biografii pisanej przez Wencla: nawiązania do bieżących sporów i sytuacji politycznej. Przykładem niech będzie komentarz autora do działań zaborcy po Kongresie Wiedeńskim, gdy „język propagandy zmienił się nieco”, a „w myśl wytycznych kanclerza Klemensa von Matternicha – zaczęto podkreślać kulturową odrębność regionu”. Biograf kwituje te zabiegi słowami Maurycego Dzieduszyckiego, który „trafnie określił”, że austriacka administracja dąży do „wygładzenia wszelkiego śladu ducha narodowego i stworzenia jakichś niehistorycznych Galicjanów” (s. 17). Znów mamy tu myśl ujętą przez ten sam pryzmat: polskiej suwerenności i zachowania dziedzictwa kulturowego. Po to także podniesioną, by z historycznych doświadczeń wynieść nauki i przestrogi na dziś i teraz[3].



[1] W 2017 r. ukazała się praca Sławomira Cenckiewicza, Pułkownik Ignacy Matuszewski 1891–1946. Autor biografii Kazimierza Wierzyńskiego podziękował S. Cenckiewiczowi za inspirację dla swojej pracy (s. 328).

[2] Wencel dowodzi, że polska kultura miała swoją siłę i promieniowała na innych. Pisze m.in.: „Cesarscy urzędnicy, przysłani do Galicji w celu germanizowania Polaków, sami ulegali polonizacji. Wpływały na to ich kontakty towarzyskie z polską szlachtą, a często po prostu małżeństwa z Polkami, które po ślubie okazywały się żarliwymi patriotkami. Niebagatelną role odgrywała atrakcyjność polskiej kultury, w której główne miejsce zajmowała idea wolności” (s. 20).  

[3] Inny przykład: na s. 19 autor cytuje księcia Leona Sapiehę: „Kto żył w czasach przed 1848, trudno aby miał wyobrażenie o duchu, jaki panował między urzędnikami. Nienawiść do Polaków, a w szczególności do szlachty i większych właścicieli, była przez nich uważana za obowiązek urzędnika.(…) Dziś trudno pojąć, czem była u nas owa rzeczpospolita urzędnicza, tak zwana biurokracya, która uważała swoją kastę jako główny cel stworzenia, a resztę ludności jako środek wywyższenia siebie”. Trudno nie spostrzec, że powyższy cytat, odnosi się nie tylko do czasów Wierzyńskiego, ale koresponduje też z inną „kastą”, tą jak najbardziej dzisiejszą, prawniczą.

 

Cz. 1: blogmedia24.pl/node/84262

Cz. 2: blogmedia24.pl/node/84266

Cz. 3: blogmedia24.pl/node/84268

 

3 komentarze

avatar użytkownika kazef

1. .

Książka ukazała się w serii Biblioteka Pana Cogito. Wydawca mimo ciężkich dla czytelnictwa czasów przygotowuje właśnie dodruk.

avatar użytkownika Maryla

2. @kazef

Witam,
świetnie, ze będzie dodruk. Mam w ostatnich latach poczucie, jakby polska literatura i poezja zostały zakazane.
Co zas sie tyczy "niepodbitego ducha Polaków" to rebelia genderówek na ulicach dobrze zrobi Polakom i przypomni, skąd wyrosli.
Wczoraj ruszyli kibole polskich klubów piłkarskich, ogólne poruszenie dopiero sie zaczyna.
"Brońcie naszych kościołów, angażujcie się w ochronę świętości Mszy świętych, przeciwdziałajcie profanacjom symboli religijnych i naszych świątyń "– zaapelował do członków i sympatyków NSZZ "Solidarność" jego przewodniczący Piotr Duda.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

3. cz. 2