Eutanazja rodziców? Czemu nie! O mentalności zasmarkańców. (Krzysztof Ligęza)

avatar użytkownika Maryla

Nasz świat nie ma przed sobą przyszłości, tylko większość ludzi jeszcze o tym nie wie. Albo inaczej: jutro naszego świata już dziś skąpane jest we krwi, choć owa krew ma póki co wymiar idei, owiniętej w tępotę człowieka nie umiejącego dostrzec konsekwencji odłożonych w czasie.

Polska edycja „Momentu prawdy” emitowana jest na antenie „Polsatu” od paru miesięcy. Program prowadzi Zygmunt Chajzer („Lato z radiem”, „Sygnały dnia”, „Idź na całość”). Mąż, ojciec i dziadek w życiu prywatnym.

Wspominam o tym, to znaczy o życiu prywatnym prezentera, albowiem tym razem właśnie prywatność uczestników show stała się celem, czy – ujmując rzecz bardziej dosadnie – karmą, tuczącą złaknioną rozrywki telewizyjną gawiedź.

Idzie to tak, że chętni odpowiadają przed programem na około sto pytań, przy czym z założenia muszą na zadane pytania odpowiedzieć niezgodnie z prawdą. W tym czasie wariograf mierzy oraz rejestruje głębokość i częstotliwość oddechu delikwenta, jego puls, ciśnienie krwi oraz przewodnictwo elektryczne skóry. Te reakcje fizjologiczne pozwalają specjalistom orzec, czy pytany mówi prawdę, czy kłamie.

Natomiast podczas nagrania (show nie jest emitowane na żywo) naszemu bohaterowi (bohaterce) prowadzący zadaje od kilku do kilkunastu pytań (maksymalnie 21) – jeśli wszystkie odpowiedzi okażą się prawdziwe, można wygrać nawet 250.000 złotych.

I dla tych pieniędzy uczestnicy programu spowiadają się publicznie ze swego życia, wydobywając na jaw jego najbardziej intymne szczegóły. Sprawiają przy tym wrażenie, jakby nie zdawali sobie sprawy, iż ewentualne skutki ujawnienia kompromitujących detali może rozsadzić ich życie osobiste, rodzinne czy zawodowe. Jakby ta świadomość do nich nie docierała. W każdym razie tak opętańczej dawki masochistycznego ekshibicjonizmu emocjonalnego (bo właśnie o emocje oparta jest ta „gra”) jeszcze w polskiej telewizji nie oglądałem.

„Czy w dzieciństwie znęcałeś się nad swoją młodszą siostrą i sprawiało ci to satysfakcję? Czy uprawiałeś kiedyś seks z kimś, kogo imienia nawet nie znałeś? Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że odejdziesz od żony jeśli z biegiem lat straci urodę?” – to próbka jednej z łagodniejszych indagacji.

Albo: „Czy kiedy kochasz się ze swoim mężem zdarza ci się fantazjować o sławnych aktorach?”. I tu cytat z oficjalnej strony internetowej programu: „Szło jej dobrze aż do pytania o to, czy nie fantazjuje w łóżku o sławnych aktorach. Jej mąż otrzymał czytelny komunikat, że musi bądź to udać się na siłownię, by upodobnić się do Arnolda Schwarceneggera bądź do kosmetyczki jeśli w guście jego żony jest Leonardo Dicaprio” [nazwiska aktorów zapisano dokładnie w ten sposób].

Ewidentnie twórcy programu niepotrzebnie limitują się mentalnie, a sam program traci przez to na oglądalności. Niechby poszli na całość, dopiero zyskaliby poklask i uznanie: czy twoje stopy śmierdzą? Czy zjadasz własne smarki? A czy smakują ci cudze? I tak dalej, i tak dalej, boć – w rzeczy samej – autorów show zdaje się ograniczać nazbyt uboga wyobraźnia.

W sumie nie byłoby o czym wspominać – nie takie rzeczy telewizor nam pokazuje i nie takie idiotyzmy jeszcze będziemy mogli w nim obejrzeć – lecz  niedawno padło w tym programie pytanie oraz odpowiedź, które, wzięte, że tak brzydko powiem, do kupy, pozwalają wyrobić sobie opinię o czekającym ludzkość losie. I piszę to absolutnie poważnie, jakoś przeszła mi ochota do kpin.

Otóż pytanie brzmiało: jeśli twoim rodzice będą bardzo chorzy, to czy poddałbyś ich eutanazji? Po chwili reżyserowanego namysłu młody mężczyzna odpowiedział twardo: „tak”. I okazało się, że odpowiedział zgodnie z prawdą... W tym momencie obecna na widowni matka chłopaka poprosiła, by syn nie kontynuował zwierzeń. Niemniej chwilę później w wypowiedzi do kamery stwierdziła, że jest z niego dumna!

Jeśli o mnie chodzi, w tamtym momencie ujrzałem szczyt stumanienia ludzi o mentalności zasmarkańców. I niczego więcej do trafnej diagnozy mi nie trzeba: świat takich matek i takich dzieci nie ma przyszłości, choć jedni i drudzy jeszcze o tym nie wiedzą. A kiedy dowiedzą się, będzie za późno na protest.

Heimar von Ditfurth na krótko przed śmiercią oznajmił: „Wytrącona z toru planeta Ziemia może być przywrócona do równowagi przy pomocy pouczeń wygłoszonych w Kazaniu na Górze. Niestety, czasu mamy niewiele”.
Po mojemu, tego czasu w ogóle już nie mamy.

***

Kiedyś ważne było to, co chcieli oglądać ludzie. Dziś znaczenie nadaje się temu, co zdaniem macherów od telewizyjnego chłamu ludzie oglądać powinni. Wychowanie nowego człowieka postępuję, można powiedzieć, pełną parą.
Innymi słowy: taki mamy czas, jakie zegarki go mierzą. Dlatego właśnie ludzie rozumni, bogatsi wiedzą i doświadczeniem, słusznie powiadają: „Nie ma powrotu na ścieżkę zdrowego rozsądku dla kogoś, kto raz z niej zboczył”.


Powyższy felieton ukazał się w miniony piątek na łamach wydawanego w Kanadzie polonijnego tygodnika Goniec (

www.goniec.net

). 

http://widnokregi.salon24.pl/121868,eutanazja-rodzicow-czemu-nie-o-mentalnosci-zasmarkancow
Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika Adam

1. Pani Marylo

jesli ten dziadek i ojciec to jak beda postepowac jego wnukowie??? U nich pojecie rodzina juz dawno stalo sie archaizmem. Bardz dobry art. pozdr.
Adam
avatar użytkownika niezalezny2006

2. Przestalem

ogladac telewizje,poniewaz jej poziom uwlacza ludzkiej godnosci.Ogladam tylko telewizje Trwam i wcale sie tego nie wstydze.

kat.

avatar użytkownika Urszula Domyślna

3. Nie żal mi tych matek

Jeżeli dzieci się nie wychowuje, a hoduje w oparach moralnego relatywizmu, skutek może być tylko jeden.
avatar użytkownika koma

4. Urszulo, a co z relatywizmem

otoczenia? Jeżeli rodzice nie wychowują w pobłażaniu, a dzieci poza domem się z nim spotykają powszechnie? Wg mnie tu jest klucz do zamętu.
~~~~~~~~~~~~~~~~ Nastała era triumfu bylejakości.
avatar użytkownika Urszula Domyślna

5. Komo,

odpowiednie wychowanie domowe skutecznie immunizuje przeciwko zgubnym wpływom otoczenia. Zaczyna się od domu. Potem można w miarę bezpiecznie wypuszczać dzieci w świat. 50 lat komunizmu nie zdeprawowało młodzieży tak jak ostatnie 20 lat 'owsiakizmu'. Przyczyną jest zaniechanie swoich obowiązków przez młodych rodziców i traktowanie przez nich dzieci w sposób instrumentalny, jak rzeczy, które można komuś 'podrzucić',już to szkole, już to Owsiakowi. Pozdrawiam, U.
avatar użytkownika koma

6. Ojej, oczywiście, że tak.

Tylko, że się spotykamy z tumiwisizmem i bylejakością na każdym kroku, które to cechy są nagradzane. I dzieci nasze zadają nam pytania jak kamienie milowe: 'Po co? Po co mam się starać?'. Trzeba przywrócić tradycyjne wartości i nie odpuszczać. A wobec powszechnych postaw to jest bardzo bardzo trudne.
~~~~~~~~~~~~~~~~ Nastała era triumfu bylejakości.