Ojcowie Paulini ostrzegają przed próbą manipulowania autorytetem Jasnej Góry Szkodliwa publikacja

avatar użytkownika Maryla

Wbrew sugestiom wydawnictwa to nie o. Henryk Pietraszewicz opracował publikację "Katastrofa smoleńska. Dzień po dniu, godzina po godzinie". Taka osoba nie istnieje. Ojcowie Paulini podkreślają, że nie mają nic wspólnego z tą książką.

Publikacja wydawnictwa Sfinks sp. z o.o. z Częstochowy ukazała się w grudniu. "Książka - pomnik, swoista pamiątka po tragicznych wydarzeniach z 10 kwietnia 2010. Lektura obowiązkowa każdego Polaka!" - głosi jej reklama.
Ale gdy weźmie się ją do ręki, jest uderzające, że poza twardą oprawą i kredowym papierem nie przedstawia żadnej wartości.
Okładka do złudzenia przypomina książkę IPN pt. "Zagłada polskich elit Akcja AB - Katyń". - Jest to pomysł naszego wydawnictwa, a forma okładki została opracowana na potrzeby rynku. Myślę, że nie jest to okładka zła - twierdzi Filip Topczewski, prezes wydawnictwa Sfinks.
Książka uwiarygodnia rosyjskie tezy dotyczące przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, wykorzystuje w tym celu autorytet Jasnej Góry. Na zdjęciach widnieją głównie przedstawiciele polskiego i rosyjskiego rządu.
Kim jest autor? - nie jest to sprawa oczywista. W publikacji widnieje nazwisko "o. Henryk Pietraszewicz", ale - jak ustaliliśmy - nie jest to zakonnik, bo pod tym pseudonimem kryje się osoba świecka.
- Jest to bardzo dziwna publikacja. Jeżeli miałabym ją podsumować, to powiedziałabym, że została ona spreparowana, napisana pod dyktando rosyjskich służb specjalnych. Nie bardzo wiadomo, przez kogo została napisana. W stopce jako redaktor widnieje o. Henryk Pietraszewicz, którego nie udało mi się do tej pory zlokalizować. W publikacji użyto też dwumiesięcznika "Jasna Góra", a z tego, co wiem, czasopismo to z omawianą książką nie ma nic wspólnego - zaznacza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Zuzanna Kurtyka, wdowa po prezesie IPN, który zginął w katastrofie rządowego Tu-154M. - W książce jako motto wykorzystano jedynie fragment tekstu kazania przeora Jasnej Góry o. Romana Majewskiego. Wszystko to jest bardzo mylące i sugeruje, że treści z uwagi na podbudowę religijną są wiarygodne. Tymczasem nic bardziej mylnego, bo treść publikacji jest polityczna, a książka promuje przede wszystkim stronę rosyjską, premiera Putina i jego rząd, jak również aktualny rząd premiera Tuska - dodaje Kurtyka. - Warto, żeby społeczeństwo, któremu zależy na wyjaśnieniu w świetle prawdy tragedii smoleńskiej, miało świadomość, jaką manipulację, jak wielkie zagrożenie stanowi ta publikacja, która już na wstępie powołuje się na wartości religijne. Uważam, że z taką bezczelnością jak w tej książce nie mieliśmy jeszcze nigdy do czynienia - uczula nasza rozmówczyni.
Czytelnik zwraca uwagę na fakt, że informacje okatastrofie czerpane są tu głównie z takich gazet, jak: "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita", "Dziennik Gazeta Prawna", "Wprost" czy "Polityka".
Z rozmów z osobami, które zapoznały się z tą książką, wynika, że lektura ma prowadzić do wniosku, jakoby to presja prezydenta Lecha Kaczyńskiego i błędy załogi samolotu, a nie ewidentne zaniedbania rosyjskich kontrolerów doprowadziły do katastrofy z 10 kwietnia.
W publikacji deprecjonuje się prezydenta Kaczyńskiego i jego politykę zagraniczną. Nie brak ironii oraz kpin.
Pojawia się także informacja pt. "tekst Dwumiesięcznik Jasna Góra", co nieprawdziwie sugeruje, jakoby redakcja tego periodyku firmowała całość publikacji. Jak powiedział "Naszemu Dziennikowi" o. Robert Jasiulewicz, redaktor naczelny dwumiesięcznika "Jasna Góra", redakcja nie jest autorem nawet linijki tej książki.
Jako motto na pierwszej stronie zamieszczono fragment kazania przeora klasztoru o. Romana Majewskiego z dwumiesięcznika "Jasna Góra". Jest także podziękowanie dla przeora i redakcji jasnogórskiego czasopisma za możliwość zamieszczenia tych materiałów oraz przychylność - podpisane przez Filipa Topczewskiego, właściciela wydawnictwa Sfinks. Tymczasem jak podkreśla o. Robert Jasiulewicz, ojcowie Paulini z Jasnej Góry nie mają nic wspólnego z tą książką, a próba posiłkowania się autorytetem zakonników, którzy przed wydaniem nawet jej nie widzieli, jest poważnym nadużyciem i manipulacją.
- Wydawnictwo Sfinks, pisząc książkę o katastrofie smoleńskiej, zwróciło się do nas z prośbą o tekst kazania przeora o. Majewskiego. W tej sytuacji nic nie stało na przeszkodzie, by udostępnić materiał, który i tak był ogólnodostępny na stronach internetowych - wyjaśnia o. Jasiulewicz. Natomiast, jego zdaniem, wiele do życzenia pozostawia sposób i forma wykorzystania tego materiału. Tekst został wykorzystany jako przedmowa do książki, co może sugerować czytelnikowi, że przeor i Jasna Góra aprobują tę publikację. A to nie jest prawda.
- Na tę chwilę nie pamiętam, musiałbym sięgnąć do dokumentacji, ale myślę, że mieliśmy zgodę na użycie tego tekstu jako wstępu - twierdzi prezes wydawnictwa Sfinks.
Stanowczo zaprzecza temu o. Jasiulewicz. - Miał to być tekst użyty w książce, ale nikt nie wspominał, że w takiej formie. Bulwersujące jest także użycie przed nazwiskiem autora publikacji niejakiego Henryka Pietraszewicza słowa "ojciec", co sugeruje, że jest to paulin, co również jest kłamstwem i manipulacją - wyjaśnia o. Robert Jasiulewicz.
Kto jest autorem książki, nie dowiedzieliśmy się także w wydawnictwie Sfinks, którego prezes Filip Topczewski skwapliwie ukrywa tę informację. Na pytanie, czy jest to zakonnik, Topczewski skwitował tylko, że nie jest upoważniony do interpretowania pseudonimu autora ani też tego, co chciał przez to wyrazić.
Zdaniem Topczewskiego, szum, jaki towarzyszy wydaniu tej książki, jest niepotrzebny. - Jeżeli niektórzy ludzie nadal będą naszą godnością wydawniczą i godnością autora wycierać sobie buty, to będziemy musieli zareagować na drodze prawnej. Na tę chwilę nie widzimy takiej konieczności - grozi prezes wydawnictwa Sfinks.
Zapytany, czy książka, która obraża pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, podaje nieprawdziwe i krzywdzące dane, powinna być "lekturą obowiązkową każdego Polaka", co sugeruje się na stronach wydawnictwa, Topczewski odpowiada tylko, że każdy ma prawo do własnej opinii.
- Książka ta stanowi zapis doniesień prasowych, faktycznych, rzetelnych doniesień, publikowanych w wielu mediach w okresie do listopada 2010 roku. Nie mówi tego, co będzie dalej - kwituje Topczewski.
Ojcowie Paulini z sanktuarium na Jasnej Górze są oburzeni wykorzystaniem ich do promocji książki, z którą nie mają i nie chcą mieć nic wspólnego. W tej sytuacji nie chcą pozostać bezczynni. Zapowiadają sprostowanie. - Chcemy się odciąć od ewentualnych posądzeń, które w żaden sposób nas nie dotyczą, a jest to jedynie bardzo przemyślana próba manipulowania autorytetem Jasnej Góry - tłumaczy o. Jasiulewicz.

Mariusz Kamieniecki

 

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110122&typ=po&id=po12.txt

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika gość z drogi

1. Skandal

i brak reakcji "merdialnej" i to jest dziwne,a więc jednak FUNKCJONARIUSZE medialni
ciekawy artykuł jest w Naszym Dzienniku, na temat Metod i skutkow.....działań..........
róznych razwiedek,
służby dawno powinny się nimi zająć,tak jak roznymi "ekspertami"pewnymi awtorytetami,
świetnymi adwokatami rosyjskiej strony...........ale czy my mamy jeszcze służby służące Polsce....?

gość z drogi

avatar użytkownika michael

2. Pisałem o wystąpieniu Zuzanny Kurtyki

w rozmowach Rymanowskiego. Pani Zuzanna była wspaniała, warto obejrzeć, naprawdę. Serce rośnie. Pani Zuzanna przyniosła egzemplarz tego szmatławego wydawnictwa, pokazała przed kamerą, powiedziała co sobie o tym myśli i opowiedziała jak sprawdzała genezę tej książki, by poinformować, że ustaliła, że to coś nie ma nic wspólnego z Zakonem Paulinów, ani Jasną Górą, że najprawdopodobniej jest to manipulacja rosyjskich służb. Pan Bogdan Rymanowski przemilczał te informację, zadał następne pytanie, a na stronie TVN24, w pisemnym omówieniu, informacji o tym skandalu już nie było wcale. Bogdan Rymanowski w moich oczach pokazał bezpośredni dowód swojego osobistego udziału w ukryciu tej rosyjskiej operacji specjalnej. Chłop nie miał ani sekundy wątpliwości co ma zrobić i jakie są dla niego instrukcje.
Cz. 1.


http://www.youtube.com/watch?v=yMddAfhmFlo

Cz. 2.

http://www.youtube.com/watch?v=a_gGZVpaRxk

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 22/01/2011 - 18:27.
avatar użytkownika amarietta

3. pani Dolniak

naprawdę jest wszystko jedno? baaaardzo delikatnie się wypowiada, "i chciałabym i bojesie"

avatar użytkownika michael

4. @ amarietta - Pani Barbara Dolniak jest małżonką posła PO,

pana Grzegorza Dolniaka, który zginął 10 kwietnia 2010 roku. Akurat jej zachowanie może być wytłumaczone lojalnoscia polityczną w stosunku do poległego męża, już nie mówiąc słowa o tym, że ludzie Igora Ostachowicza, Tomasza Arabskiego i inni odpowiedzialni za propagandę - na uszach zapewne stają i dbaja, aby pani Barbara tę lojalnośc zachowała.

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 22/01/2011 - 22:17.
avatar użytkownika amarietta

5. stąd

całkowity brak obiektywizmu i samodzielnego myślenia....