Film "Defiance" ("Opór"), zbrodnia w Nalibokach, bracia Bielscy - internetowy spis treści

avatar użytkownika Anonim

Po publikacji książki „Strach” J.T. Grossa powstały przynajmniej dwie publikacje książkowe zbierające treści artykułów i różnych polemicznych wypowiedzi z dyskusji jaka wówczas przetoczyła się przez polskie media. Jedną z tych książek wydał Znak, drugą Fronda. Ta strona w założeniu ma stanowić analogiczny internetowy spis treści do dyskusji jaka już rozpoczęła się na temat wchodzącego niebawem na ekrany filmu „Defiance” („Opór”), jak również zbrodni w Nalibokach i historii braci Bielskich, ale nie tylko. 

 

W chwili obecnej jest to tylko spis treści – czyli odnośników do innych stron internetowych dotyczących tego tematu. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, to być może zostanie sporządzona "wirtualna książka" gromadząca niektóre ciekawsze pozycje.

 

Strona będzie aktualizowana w miarę pojawiających się recenzji i publikacji na temat filmu i sprawy braci Bielskich. Dlatego proszę wszystkich o podawanie w komentarzach linków do pojawiających się publikacji, a będą one uwzględniane na stronie. Jeżeli jakieś ciekawe artykuły są dostępne tylko czasowo, to można (w zgodzie z prawem prasowym dodać je w formie cytatów na forum a tu uwzględniony zostanie właściwy odnośnik).

 

 

Publikacje na portalu www.blogmedia24.pl

Film "Defiance" - interwencja o prawdę historyczną.
Pierwszy efekt naszej Interwencji - "o tym się mówi"
"Defiance" - interwencja o prawdę historyczną- konsulat w USA

List do Pani Konsul - cd. - Interwencja film "Defiance"

Film "Defiance" - interwencja - prosze o debatę
Film "Defiance" - interwencja. Propozycja tekstu protestu 
Film "Defiance" - interwencja o prawdę historyczną.
Pokochajcie zbrodniarza czyli „Wyborczej” walka o „Opór” 
Plakat - NIE kłamliwej, antypolskiej propagandzie
Adresatem listu-protestu pko rozpowszechnianiu w Polsce filmu Defiance Opór

„Rozpór” w kinach od 1 kwietnia br.

Różna pamięć

Obejrzalem "ten film", a co!

Trailer "OPÓR" - wersja beta ;)

Monolity, idiotoidy....

"Opór" - czyli gdzieś tam, w Azji

Odwet czyli antypolskie śmieci

Książka reporterów "GW" o braciach Bielskich - plagiatem

 

Reakcje na protest BM24:

Dziennik: Internauci nie chcą filmu o Żydach
Gazeta Wyborcza: Internauci organizują opór przeciw "Oporowi",

Opór przeciw Żydom z ekranu
Wolność i Kapitalizm: Film "Defiance" - interwencja o prawdę historyczną.

Wikipedia: Opór (film)

Stopklatka: Protest przeciwko filmowi "Opór"

Plejada: "Opór" oprotestowany

Interia: "Opór" wzbudza opór

Wolni i Solidarni: Film "Defiance" - interwencja o prawdę historyczną.

Europa21: Opór budzi kontrowersje

TVP - Kawa czy herbata: Wtorek - 20 stycznia 2009

 

Dyskusje i pozostałe publikacje na temat protestu BM24:

Fronda, Pardon, IVRP.PL, Niepoprawni, Amator Kina, Krzysztof Wyszkowski, Bartek Graczak, Patrioci.com.pl, Dawny Gdańsk, Wykop, Parafi Podwyższenia Krzyża Św. w Sosnowcu, KWORUM, Forumowisko, conservativepunk

 

Publikacje, na temat filmu, zbrodni w Nalibokach i historii braci Bielskich:

Gazeta Wyborcza: Prawdziwa historia Bielskich, Wojna polsko-ruska pod bokiem niemieckim, Wymazany Aron Bell, Hollywoodzka produkcja o bohaterach czy mordercach?, "Opór" z mieszanymi uczuciami w USA, Rzecznik IPN nt. zbrodni w Nalibokach i braci Bielskich, Kontrowersyjny "Opór" o braciach Bielskich 23 stycznia w kinach, Odpowiedź Głuchowskiego: Sedno sprawy to: kto mordował w Nalibokach.

Nasz Dziennik: Czego nie pokaże Hollywood?, Nie dotarli do świadków, Byłem mieszkańcem Naliboków, Z bandyty bohater, "Opór". (Nie)prawdziwa historia braci Bielskich, Nie tylko Bielscy...

Polska The Times: Ten film rozpęta awanturę

Rzeczpospolita: Bohater w cieniu zbrodni, Wspólne kresy, różne historie, Winni i tak nie przepraszają, W oddziałach leśnych, Bielski pomagał Żydom, ale też ich wykorzystywałOpór przed rzeczywistością, Opór **, Patos zamiast dramatu, Tewje nie był gwałcicielem, kobiety same się do niego garnęły, Historia zamiatana pod dywan

Gazeta Polska: "OPÓR" - tekst z jutrzejszego wydania Gazety Polskiej

Niezależna.pl: BIELSCY, ZORIN I INNI, CZYLI JAK TO BYŁO Z ŻYDOWSKIM OPOREM, AGORA WYCOFUJE KSIĄŻKĘ
Polityka: Republika braci Bielskich

TVN24: "Opór" – nie ma się co oburzać?, Papierowy "Opór" krzepi,

Dziennik: Kontrowersyjny "Opór" od piątku w kinach

RMF: Kontrowersyjny "Opór" o braciach Bielskich 23 stycznia w kinach

Wprost: Bond w puszczy

Onet: Opór, Opór - recenzja, Rozrywkowe kino historyczne, Książka "Odwet" idzie na przemiał
The New York Times: "Opór" - prawdziwa historia bardziej przejmująca od filmuO Holokauście takim, jaki nigdy nie był
 

Pozostałe publikacje na ten temat:

ŻOŁNIERZE WYKLĘCI: „Cziort w oczkach” - część 2

Wirtualna Polonia: Pozostaje partyzantka
ProMemoria: GOLGOTA WSCHODU
Nasza Witryna: Jedwabne to dopiero początek, Historia znana i nieznana...

Jerzy Robert Nowak: Przemilczane zbrodnie na Polakach (1,2)

Bartosz Węglarczyk: Nadchodzą bracia Bielscy

Iskry: Aron Bielski (Aron Bell) aresztowany za kradzież

Pardon: Amerykański film zakłamuje historię Polski!, James Bond zabijał Polaków

Portal Społeczności Żydowskiej: "Opór". Hollywoodzka superprodukcja, Naliboki i śledztwo IPNu

Polskie Jutro: WCIELENIE BONDA W NALIBOKACH

Cinematical: "Opór" - recenzja

Wiadomości24: W "leśnym Jeruzalem" Daniela Craiga

WP: "Film o Żydach-powstańcach to piramidalna bzdura"

Kongres Polonii Kanadyjskiej: THE MASSACRE AT KONIUCHY
MORD W KONIUCHACH

 

Inne:

Oficjalna strona filmu, Stopklatka

Kevin MacDonald: Komunizm a żydowska tożsamość etniczna w Polsce

 

W języku angielskim:

Wikipedia: Bielski partisans, Naliboki massacre

Nasza Witryna: Between the hammer and the nail, Tuvia Bielski And His Partisans. Heroes Or Common Bandits?

Tuvia Bielski "partisans"

tekst angielski protestu wysłany do Pani Konsul

Krzysztof Szwagrzyk: Jews in the Management of the UB: Stereotype or Reality?

Kevin MacDonald: Replies to Lieberman and Schatz

Kongres Polonii Kanadyjskiej: THE MASSACRE AT KONIUCHY
MORD W KONIUCHACH
 

Majorityrights: Defiance: a Hollywood take on Jewish banditry and murder

 

Uwaga redakcyjna

W komentarzach proszę o podawanie odnośników do stron zajmujących się tym tematem i uwag dotyczących samej strony. Dyskusje merytoryczne i wszelkie inne proszę prowadzić pod poszczególnymi tematami.

Ostatnia aktualizacja 15.02.2009

63 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. tu jest celne

GR nie pomylił forów? Może lepiej na GW było to wrzucić?
Ciemny katolicki chłop (nawet ten, który mówił gwarą tutejszą), nie czytał jeszcze Gazety wyb i zapewne inaczej traktował nawet przymusową pomoc dla AK, niż dla bandy Bielskiego. Jest to naturalne: chyba osadnik żydowski np. w Palestynie A D 1936, także chętniej wspierał bojówki żydowskie niż arabskie.

No, ale ja nie o tym. Może nie każdy wie - J. Mackiewicz pokazał się w księgarniach. I to zarówno te wydanie w czarnych błyszczących, miękkich okładkach, które pojawiło się jak meteor na początku lat 90-ch (chyba wydawnictwo Kontra Niny Szechter), jak i nowe, a przynajmniej wyglądające na na nowsze: białe, twarde okładki ilustrowane - o ile pamiętam - fragmentami obrazów.

Nina Karsow-Szechter zmieniła zdanie? Może na rozkaz Moskwy?


"Dziś, jak pisze Krzysztof Masłoń w „RZ” (z 26 września 2006 roku), dzieł pisarza nie można wydać nigdzie – tak, nigdzie!: „Nie ma mowy o masowym wydaniu choćby jednego tytułu‚ wykluczone jest opracowanie na podstawie utworu Józefa Mackiewicza słuchowiska czy spektaklu telewizyjnego‚ o nakręceniu serialu czy filmu nie mówiąc. Osoba dziedzicząca prawa autorskie do tej twórczości odmówiła zgody na tłumaczenie książek autora „Drogi donikąd” w Niemczech‚ Francji i Szwajcarii. Podobnie nie wyraziła zgody na rosyjską edycję „Kontry”, choć w Moskwie pokrywa się kurzem gotowy przekład. A szczytem wszystkiego jest nieobecność dzieł Józefa Mackiewicza na Litwie. W marcu tego roku nie zezwolono na opublikowanie „Drogi donikąd” i „Zwycięstwa prowokacji” polskojęzycznemu wydawcy z Wilna Ryszardowi Maciejkiańcowi. Bez efektu starała się też o wydanie dzieł Józefa Mackiewicza po litewsku oficyna „Versus Aureus”.
Przyczyną tego stanu rzeczy jest stanowczy sprzeciw Niny Karsow-Szechter, która „załatwiła” sobie wyłączność na własność praw autorskich po wielkim pisarzu. I konsekwentnie z tego prawa korzysta – mijają lata, a dzieł Józefa Mackiewicza na polskim (i światowym rynku) jak nie było, tak nie ma...
Nina Karsow-Szechter po prostu „udowodniła” przed niemieckim sądem, że jest córką Barbary Toporskiej (towarzyszki emigracyjnego życia pisarza), ma więc prawa do spuścizny po nim. Toporska została zaś uznana (na jakiej podstawie?) za żonę pisarza. To prawda, że Toporska w niektórych listach do niej pisała „moja córeczko”, ale był to zwrot tylko grzecznościowy. Być może niemiecki sąd, jak przypuszcza Włodzimierz Odojewski, po prostu „stanął na baczność” przed przedstawicielką narodowości żydowskiej, która takie żądania zgłosiła. W każdym razie – stało się."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Rzepka

2. Yarrok wie o tym

odpisał temu osobnikowi stosownie :)
avatar użytkownika Maryla

3. odpisał temu osobnikowi stosownie :) szkoda, ze ja

nie wiedziałam. Musimy zrobic taka tablice " tych panów nie obsługujemy"!! Szabes goje łapy precz od pomordowanych Polaków! Antykomunisci? Jak Michnik!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Zostali oddelegowani na odcinek zwalczania "nacjonalizmu". Z nic

zauwazyłam to wczesniej, ale , ze takie numery? W zyciu bym na BM 24 nie wpusciła, ani na swój blog na s24!!!!!!!!!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kontrrewolucjonista

5. Michał Bąkowski

Jak się czyta te brednie Bąkowskiego to aż się słabo robi. Gratuluję mu szczególnie odkrycia siedliska ciemnego antysemityzmu na BM 24.
avatar użytkownika kontrrewolucjonista

6. Michał Bąkowski

Chętnie sie dowiem od Yarroka co mu odpisał
avatar użytkownika Rzepka

7. Chętnie sie dowiem

Nie wiem dokładnie, bo tylko mi o tym wspomniał. Odpisał mu mailem. Pozdr.
avatar użytkownika Maryla

8. odkrycia siedliska ciemnego antysemityzmu na BM 24.

;)) był tu i namacał żródła wszelkiego złego dla Szechterów & Co. Ale bardzo dobrze, odkrył sie , kim jest, teraz tylko nalezy poinformowac imnnych, zeby sie nie nabierali na te piekna stronkę : wydawnictwo podziemne antykomunistyczne winno byc napisane - wydawnictwo podziemne komunistyczne

 

wydawnictwo podziemne antykomunistyczne

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Rzepka

9. "wydawnictwo podziemne komunistyczne"

:))))))) pozdr.
avatar użytkownika Unicorn

10. http://www.forum.ateista.pl/s

http://www.forum.ateista.pl/showthread.php?p=208343

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

11. finał śledztwa w sprawie sowieckiego mordu w Koniuchach

W październiku finał śledztwa w sprawie sowieckiego mordu w Koniuchach
Czy IPN napisze akt oskarżenia

W październiku ma zakończyć się śledztwo w sprawie mordu na mieszkańcach Koniuch dokonanego przez sowieckich partyzantów w 1944 roku. Takie zapewnienie składa naczelnik pionu śledczego łódzkiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Anna Gałkiewicz. Prokurator podkreśla, że wszystkie czynności w śledztwie już zostały przeprowadzone. Czekamy jedynie na odpowiedź ze strony litewskiej, gdzie prowadzone jest analogiczne dochodzenie. Czy owocem trwającego od 2001 r. postępowania będzie akt oskarżenia, czy też - jak sugerują historycy - umorzenie? Na odpowiedź na to pytanie prokurator Gałkiewicz każe nam czekać do jesieni?

To nie pierwszy zapowiadany termin zakończenia śledztwa w sprawie mordu w Koniuchach. O takich planach pisaliśmy już ponad rok temu. Jednak jak podkreśla prowadząca śledztwo Anna Gałkiewicz, wszystkie czynności w śledztwie zostały już zakończone i pozostaje tylko wydanie decyzji końcowej. Ma ona zapaść we wrześniu lub raczej w październiku. Prokurator czeka jeszcze na odpowiedzi prokuratury litewskiej z Solecznik, która prowadzi analogiczne śledztwo. Jednak jak przyznała Gałkiewicz, pytania odnośnie do treści ustaleń strony litewskiej zostały wysłane jeszcze w zeszłym roku, a otrzymaną odpowiedź trzeba będzie jeszcze przetłumaczyć. Wobec tego, czy uda się dotrzymać zapowiadanego terminu zakończenia śledztwa? Nie wiadomo. Nie wiemy również, jak zakończy się postępowanie. Pytana, czy zostanie skierowany do sądu akt oskarżenia, czy też śledztwo zostanie umorzone - jak często się to dzieje w przypadku innych podobnych postępowań - prokurator nie chce udzielić informacji. Historycy zajmujący się tematyką Koniuch oceniają, że bardziej prawdopodobne jest umorzenie śledztwa.
Zaniepokojenie brakiem efektów tego postępowania wyrażał już ponad rok temu Kongres Polonii Kanadyjskiej. Hanna Sokolska w imieniu Kongresu wskazywała, że "w sumie prokuratorzy niewiele istotnego ustalili, co nie byłoby już poprzednio znane. IPN nie opublikował żadnych dokumentów lub opracowań historyków na temat mordu w Koniuchach".
Historyk Leszek Żebrowski nie tak dawno na łamach "Naszego Dziennika" stwierdzał, że "dotychczas żaden ze sprawców, którzy potwierdzili swój udział w zbrodni, nie został przesłuchany. Małe są nadzieje, że kiedykolwiek to się stanie". Pytana o to Gałkiewicz, stwierdziła, że uzyskano pomoc prawną z Izraela i w śledztwie są także zeznania osób narodowości żydowskiej.
Według dotychczasowych ustaleń, wieś Koniuchy na Wileńszczyźnie została zaatakowana nad ranem 29 stycznia 1944 r. przez 120-150-osobową grupę partyzantów sowieckich. Pochodzili oni z różnych oddziałów stacjonujących w Puszczy Rudnickiej, takich jak: "Śmierć Okupantowi", "Śmierć Faszyzmowi", "Piorun", "Margirio", oddział im. Adama Mickiewicza. Dużą ich część, bo ok. 50 osób, stanowili partyzanci narodowości żydowskiej. W wyniku ataku, który trwał do 2 godzin, zginęło co najmniej 38 osób, a kilkanaście zostało rannych. Wśród zabitych byli nie tylko mężczyźni, lecz także kobiety i małe dzieci. Partyzanci podpalili wieś, dlatego część ofiar spaliła się w swoich domach, a resztę zastrzelono.
Prokuratura przesłuchała świadków żyjących w kraju, a w drodze pomocy prawnej także mieszkających za granicą. Z Litwy uzyskano zeznania m.in. mieszkańców Koniuch, którzy byli naocznymi świadkami zbrodni. Zgromadzono również wiele materiałów archiwalnych, jak meldunki policji litewskiej, szyfrogramy partyzantów sowieckich, kopie akt osobowych partyzantów sowieckich, w których są informacje o ich uczestnictwie w ataku, oraz kopie dzienników bojowych sowieckich oddziałów.
Zenon Baranowski
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090723&typ=po&id=po51.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. J.Małyszko/Nasz

zdjecie

J.Małyszko/Nasz Dziennik

Mordowali bezbronnych

http://www.naszdziennik.pl/mysl/66642,mordowali-bezbronnych.html

Od zbrodni popełnionej przez sowieckich i żydowskich „partyzantów” w Koniuchach, na obrzeżu Puszczy Rudnickiej, mija właśnie 70 lat. Śledztwo w tej sprawie, po interwencjach Kongresu Polonii Kanadyjskiej i załączeniu licznych dowodów, toczy się już prawie 13 lat.

Co dotychczas zrobiono, co ustalono? Pion śledczy IPN co roku publikuje lakoniczny komunikat, którego treść praktycznie nie zmienia się, choć mijają lata, które powinny być poświęcone na dokonanie szeregu ustaleń i intensywne informowanie opinii publicznej. Wystarczy przypomnieć sprawę Jedwabnego – tam „wszystko” zrobiono przez rok, aby na okrągłą, 60. rocznicę praktycznie zamknąć sprawę. Dziś już mało kto pamięta, że było to umorzenie postępowania, pozostało w nim mnóstwo niewyjaśnionych i niedokończonych wątków, a wątpliwości pozostało nie mniej niż na początku śledztwa. A może nawet więcej.

W sprawie Koniuch jest inaczej. Po latach gromadzenia informacji przez badaczy i publicystów (które na bieżąco otrzymywali śledczy lub z których mogli bez przeszkód korzystać, ponieważ były natychmiast publikowane) dysponujemy częściowymi listami zarówno ofiar dokonanej tam 29 stycznia 1944 r. masakry, jak też jej sprawców.

Okazuje się jednak, że zbrodnia zbrodni nierówna. W sprawie Jedwabnego można było sprawstwo przypisać Polakom, i to jeszcze przed solidnymi badaniami sprawy. W Koniuchach taki zabieg jest jednak niemożliwy, zatem milczą na ten temat czołowe media, a samozwańcze autorytety moralne, które zawsze mają usta pełne frazesów, w tej sprawie wymownie nie zabierają głosu. „Gazeta Wyborcza” wymieniła tę miejscowość bodajże raz: 7 maja 2001 r. podała (za komunikatem PAP): „Drewniany krzyż upamiętni ofiary masakry około 50 mieszkańców wsi Koniuchy na Litwie”. Tylko tyle.

Nikogo nie oszczędzili

Co wiemy o tej zbrodni? Zachowały się liczne dokumenty wytworzone przez „partyzantkę” sowiecką i żydowską, niemiecki i litewski aparat okupacyjny, Armię Krajową. W okresie powojennym powstały wspomnienia, pamiętniki i relacje. Niektóre z nich są bardzo szczegółowe i zawierają drastyczne opisy bestialstwa, przywołane przez samych uczestników. Powstały opracowania szczegółowo dokumentujące zbrodnię, jej przebieg i skutki. Nie ma więc żadnych wątpliwości, kto, gdzie i kiedy dokonał masakry oraz kim były ofiary – tu przypomnijmy: kilkoro dzieci (najmłodsze miało zaledwie 1,5 roku), kobiety i mężczyźni, wszystko polscy cywile. Przez kilkadziesiąt powojennych lat głównie uczestnicy rozpowszechniali zakłamaną wersję, jakoby był to uzasadniony atak bohaterskich partyzantów na silnie umocniony garnizon niemiecki!

29 stycznia 1944 r. nad ranem na małą polską wieś (położoną z dala od innych siedzib ludzkich) napadła 120-osobowa grupa sowieckich „partyzantów” z pobliskiej Puszczy Rudnickiej. Oddziały te nosiły bardzo wzniosłe nazwy: „Śmierć Okupantom”, „Śmierć Faszyzmowi”, „Mściciel”, „Walka”, „Ku Zwycięstwu”, „Piorun”, „Margirio”, „Oddział im. Adama Mickiewicza”. Prawie połowę z nich stanowili sowieccy „partyzanci” narodowości żydowskiej. Nie ma na ich temat rzetelnej literatury historycznej z prawdziwym opisem czynów bojowych, bo tych było niewiele. Istotą ich działania było trwanie i pilnowanie sowieckiego porządku w kraju okupowanym do 1941 r. przez Sowietów, a później przez Niemców. „Akcji” w Koniuchach również nie da się zaliczyć do czynów bojowych, tym bardziej że skierowana była wyłącznie przeciwko bezbronnej ludności cywilnej, a jej celem miało być skuteczne zastraszenie okolicy. Makabryczna rzeź połączona z wyjątkowym bestialstwem trwała około godziny. Zginęło co najmniej 38 osób, kilkanaście było rannych, w tym kilka bardzo ciężko. Wieś została doszczętnie obrabowana i spalona, przestała istnieć.

Terror i rabunek

Po tragicznej w skutkach okupacji sowieckiej trwającej do 22 czerwca 1941 r., podczas której dziesiątki tysięcy Polaków straciło życie, a setki tysięcy wywieziono na Syberię, nowy okupant, tym razem niemiecki, stosował podobne metody podboju i utrzymania Kresów w swoim władaniu. Ale w terenie pozostały całe masy tzw. okrużeńców, czyli rozbitków z Armii Czerwonej. Nie wszyscy enkawudziści i przedstawiciele sowieckich władz komunistycznych i państwowych zdołali się ewakuować. W ciągu kilku miesięcy stworzyli oni liczną konspirację i z czasem zaczęli tworzyć własne oddziały „partyzanckie”. Nie miały one takiego charakteru jak Armia Krajowa – nastawiały się głównie na przetrwanie i manifestowanie istnienia władzy sowieckiej. Ale wobec wszelkich przeciwników (przede wszystkim AK) występowały zdecydowanie wrogo, także nikczemnie denuncjując ich nawet Niemcom. Coraz licznej przyłączali się do nich zbiegowie z gett, w tej okolicy przede wszystkim z pobliskiego Kowna. Ich ostoją była potężna i niedostępna Puszcza Rudnicka, w której sowieckie oddziały czuły się bezpiecznie. Mogły zatem bezkarnie terroryzować okoliczną ludność, nękać ją conocnymi napadami, rabować.

Mieszkaniec Rudnik i żołnierz VII Brygady Wileńskiej AK Witold Aładowicz „Bogdaniec” wspominał: „Kiedy przyszła władza sowiecka [1939], Żydzi zostali jej sympatykami, wielu wstąpiło do partii komunistycznej. Podczas okupacji Żydzi zaczęli denuncjować ziemian, oficerów polskich do NKWD. Członkowie rodzin, którym udało się uciec, wiedzieli, kto ich wydawał. Nie jest tajemnicą, że wśród NKWD-zistów nie brakowało osób narodowości żydowskiej. Z tego powodu niechętnie przyjmowano ich do oddziałów polskiej partyzantki. Podczas okupacji niemieckiej w Puszczy Rudnickiej mieściła się baza sowieckiej partyzantki z Żydami, złodziejami, byli w niej Polacy – komsomolcy z Gaju. Na Długiej Wyspie działał oddział ’Za rodinu’. Tu znajdował się południowy obkom partii. Utrzymywali się głównie z rabunków, bardzo lubili złoto i zegarki (…)”.

Jeden z uczestników, Israel Weiss, kilkanaście lat później napisał w swych wspomnieniach, że konflikty z ludnością polską miały charakter wyłącznie odwetowy i były to ekspedycje karne: „Przedsięwzięto karne kroki wobec kolaborantów, a jedna z wiosek, która była notoryczna w swej wrogości do Żydów, została całkowicie spalona” (Relacja Israela Weissa, w: Baruch Kaplinsky (red.), Pinkas Hrubieshov. Memorial to a Jewish Community in Poland, Tel Aviv 1962, s. XIII). Jednak każdy, kto niszczył w tak okrutny sposób polskie wioski, obiektywnie działał przecież na rzecz niemieckich okupantów. Było to bowiem zaplecze dla miejscowych oddziałów AK, które w przeciwieństwie do sowieckich „partyzantów” cały czas prowadziły walki z Niemcami.

Pili i śpiewali

Nawet wśród sprawców pojawiły się – nieliczne wprawdzie – wyrzuty sumienia, co tym bardziej warto odnotować: „Wioska Koniuchy stała się tylko wspomnieniem pełnym popiołów i trupów. Dostała nauczkę. Dowódca zebrał wszystkie oddziały, podziękował im za ich dobrze spełnione zadanie oraz rozkazał przygotować się do powrotu do bazy. Ludzie byli zmęczeni, ale z ich twarzy wyzierała satysfakcja i szczęście z wykonanego zadania. Tylko niewielu zdawało sobie sprawę, że popełniono straszliwy mord w ciągu godziny. Ci nieliczni wyglądali ponuro, smutno i mieli poczucie winy. (…)

Dotarliśmy do bazy późno w nocy. Byłem zmęczony i zmordowany, a więc zasnąłem od razu, tak jak większość z naszego oddziału. Jak się dowiedzieliśmy następnego dnia, pozostałe oddziały zostały przywitane jak bohaterowie za zniszczenie Koniuchów. Pili, jedli i śpiewali całą noc. Sprawiło im przyjemność zabijanie i niszczenie, a najbardziej picie” (Paul Bagriansky, „Koniuchi”, Pirsumim, Tel Aviv: Publications of the Museum of the Combatants and Partisans, nr 65-66 (grudzień 1988), s. 120-124).

Po latach jednak w coraz liczniej publikowanych wspomnieniach i relacjach żydowscy uczestnicy zbrodni licytowali się nawet liczbą ofiar, podnosząc ją i do trzystu osób. Sami jednak strat nie ponieśli żadnych, mimo że atakowali przecież silnie ufortyfikowany „garnizon niemiecki”.

Taktyka zaprzeczania

Gdy sprawa została nagłośniona po wszczęciu śledztwa przez IPN, zaczęły pojawiać się publikacje innego rodzaju, negujące istotę wydarzeń.

Historyk izraelski Dov Levin (były członek oddziału „Śmierć Okupantom”) stwierdził, że poruszenie tej sprawy spowodowane jest „złośliwymi intencjami”. Ale w 2007 r. litewski wymiar sprawiedliwości też wszczął podobne śledztwo. Reakcja środowiska żydowskiego była jednoznaczna – potępiono to jako „wybryk antysemicki”. Mieszkańcom Koniuch zarzucono natomiast, że mordowali Żydów, więc był to w pełni uzasadniony odwet, ponieważ byli… niemieckimi „kolaborantami”! Już nie padały argumenty, że stacjonował tam niemiecki garnizon. Ich rolę przejęli zatem… Polacy. Twierdzono również, że bezbronnych cywilów nie tknięto. Śledztwo bardzo szybko zostało umorzone.

Zaczęły się też ukazywać publikacje dzieci sprawców, w których przyjęto dodatkową linię obrony, ocierającą się o absurd dla osób jako tako znających ówczesne realia. Ale dla anglosaskiej opinii publicznej może to być przekonujące, bo skąd mają znać zawiłości okupacji w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym i w Polsce?

Na przykład w 2008 r. ukazała się książka Michaela Barta i Laurel Corony „Until Our Last Breath: A Holocaust Story of Love and Partisan Resistance” (New York: St. Martin’s Press, 2008). Jest to biografia Leizera Barta (policjanta z getta wileńskiego) i jego żony Zeni (Kseni) Lewinson-Bart, którzy byli w żydowskiej „partyzantce” w Puszczy Rudnickiej. Ich syn Michael napisał, że skoro nie wszyscy mieszkańcy spacyfikowanej wsi zginęli w tej makabrycznej akcji (to prawda, że nielicznym udało się zbiec i ocalić życie), to oznacza, iż „partyzanci” ich wcześniej o tym ostrzegli i ze szlachetnej litości pozwolili im… uciec: „Każdemu w miasteczku, kto się poddał, pozwolono odejść, lecz ci, którzy opierali się lub nie usłuchali wezwań, aby się poddać, zostali zabici”.

Książka zebrała entuzjastyczne recenzje, ponieważ jakoby ukazała „moralne dylematy członków żydowskiego ruchu oporu”. Przypomnijmy więc, że nie było to miasteczko, tylko głucha wieś. Mieszkańców nikt nie ostrzegł, przeciwnie – sprawcy zrobili wszystko, aby nikt nie uszedł z życiem, na szczęście nie do końca skutecznie. Polacy nie mogli się poddać, bo przecież i tak byli bezbronni, a sprawcy przystąpili do rzezi natychmiast.

Bez litości

Świadkowie nawet po kilkudziesięciu latach wspominali te wydarzenia ze zgrozą, jak np. Stanisława Woronis: „Partyzanci sowieccy często zaglądali do nas przedtem. Zwykle zjawiali się ze stanowczym rozkazem lub rewolwerem w ręku, byśmy dali kury, świniaka lub inną żywność. Potem dokonywali wręcz grabieżczych napadów, niczym bandyci. Nasi mężczyźni zbuntowali się. Nie mieliśmy czym karmić własne dzieci. U niektórych bieda aż piszczała. Kiedy zorganizowano samoobronę, rozprawiono się z nami w sposób bestialski, stosując mord i ogień. Mogłabym zrozumieć męskie porachunki, ale mordowania niewinnych ludzi, nigdy! To było gorsze niż wojna. Na wojnie ucieka się przed kulą. Tych, kogo w Koniuchach kula nie trafiła, lub tylko raniła, dobito żywcem. (…)

Strach i świst kul poza plecami będę pamiętać do końca dni. Tak, jak płonącą wieś, daremnie błagającą o litość.

Wróciliśmy do Koniuch nie od razu. Partyzanci sowieccy czuwali i nie daj Boże, jak kogoś znaleźli. Tego krwawego dnia zginęła też bliska rodzina mego męża. Dwudziestoletnia Ania Woronis słynęła na całą okolicę ze swej urody… Tak bardzo szkoda mi chłopaczka Antka Bobina. Młody, piękny, pracowity. Nie mieszkał tu, służył u gospodarzy gdzie indziej. Ale akurat odwiedził wieś rodzinną. Ojciec jego był w szpitalu w Bieniakoniach. A Antek tak niewinnie zginął… Podobnie było z rodziną Pilżysów, która przyjechała z Wilna, gdyż nabyła tu dom… Nie utrzymywaliśmy z nimi bliższych kontaktów, gdyż mieszkali dalej, za rzeką. Wiem jednak, że mieli dzieci… Czym zawiniły dzieci?… Molisowa np. miała córeczkę w wieku 1,5 roku. Trzymała ją na ręku, uciekając. Obie padły od kul…” („Nasza Gazeta” (Wilno) 29 III – 4 IV 2001 r.).

Rozkazy w jidysz

Dowódcą żydowskich oddziałów w Puszczy Rudnickiej był Abba Kovner. Jest on uważany za jednego z największych bohaterów żydowskiego ruchu oporu w Europie. W 1997 r. otrzymał w United States Holocaust Memorial Museum (założonym przez Miles Lerman Centre for Jewish Resistance) „Medal of Resistance”, a w 2001 r. jego żona Vitka Kempner Kovner otrzymała nagrodę specjalną „Certificate of Honor” za bohaterstwo i waleczne czyny. Podczas uroczystej ceremonii w Izraelu Vitka Kovner podkreśliła, że Żydzi walczący w Puszczy Rudnickiej sami uważali się za partyzantów żydowskich, nie sowieckich: „Jestem dumna z tego, że dane mi było walczyć jako Żydówce, członkini żydowskiego oddziału bojowego, pod rozkazami żydowskich dowódców, w którym mówiło się i wydawało rozkazy w jidisz” („United States Holocaust Memorial Museum”, Newsletter, February/March 2001). Wyróżniali się jednak nie tylko językiem, ale też wyglądem zewnętrznym.

Informację o tym, jak wyglądali „partyzanci sowieccy” z Puszczy Rudnickiej pod koniec okupacji niemieckiej (w lipcu 1944 r.), zawarł w swych wspomnieniach prof. Czesław Zgorzelski („Przywołane z pamięci”, Lublin 1996). Gdy przedzierał się z grupą innych osób z Wilna w stronę Lidy, postanowił zatrzymać się na niewielkim folwarczku w Bojkach: „Już zbliżaliśmy się do zabudowań, gdy zza ogrodzenia wyłonił się (…) pan Edward, (…) ostrzegł, że w pobliżu krąży banda (rzekomo partyzantów sowieckich) z Puszczy Rudnickiej: dziwacznie poprzebierani – w łachmanach, ale i w futrach, niektórzy z kolczykami w uszach, uzbrojeni w pistolety, nie wyglądali wcale na partyzanckie wojsko sowieckie. Przeszli tędy właśnie przed godziną”. Sowieci poddani byli bardzo surowej dyscyplinie wojskowej. Byli wprawdzie kompletnie zdemoralizowani, słynęli z gwałtów i rabunków, jednak nie chodzili po lesie w lipcu (!) w futrach i z kolczykami w uszach. Można więc być pewnym, o kogo chodziło.

Miles Lerman w referacie wygłoszonym na Uniwersytecie DePaul w Chicago w 1998 r. (był wówczas przewodniczącym Rady Muzeum Holokaustu w USA) stwierdził: „Żydowscy partyzanci byli zwykle pierwszymi ochotnikami w najbardziej niebezpiecznych akcjach. Fakty dowodzą, że Żydzi odgrywali pierwszoplanową rolę w partyzantce i walczyli odważnie w większości partyzanckich grup w całej Europie”. Jeśli tak, to akcja w Koniuchach (a wcześniej w Drzewicy, Nalibokach, Świńskiej Woli i wielu innych miejscach) chluby im nie przyniosła.

W Polsce Ludowej oczywiście nie można było takich spraw badać, a nawet ich przypominać. Ale nie do końca – Henoch Ziman vel Genrikas Zimanas, który był jednym z dowódców sowieckiej „partyzantki” w Puszczy Rudnickiej, został odznaczony… Orderem Wojennym Virtuti Militari. Mimo że sprawa znana jest od kilkunastu lat, kapituła Orderu dotychczas go tego zaszczytu nie pozbawiła. Dlaczego?

Dlaczego też „Gazeta Wyborcza”, tak czuła na wszelkie odchylenia od „oficjalnych” ustaleń, nie przeprowadzi własnego śledztwa dotyczącego tej zbrodni? W sprawie masakry z 8 maja 1943 r. w Nalibokach (w której zginęły 132 osoby, w tym wiele kobiet i dzieci) podjęła przecież taki trud. Piotr Głuchowski i Marcin Kowalski zatytułowali swą książę tak: „Odwet. Prawdziwa historia braci Bielskich” (Biblioteka „Gazety Wyborczej”, Warszawa 2009). Co prawda, ich ustalenia zakończyły się katastrofą i obietnicą wydania nowej wersji, bo „prawdziwa historia” okazała się ocieraniem o plagiat i nieudolną kompilacją (redakcja zaznaczyła, że chodziło tylko o „braki i uchybienia”). Piotr Głuchowski zapowiedział, że „w drugim wydaniu książki błędów nie będzie”. Ponieważ do dziś drugiego wydania jednak nie ma, autorzy tego wiekopomnego dzieła mogą być nadal zajęci retuszem tamtej książki i być może nie mają czasu na badanie innej sprawy. A jeśli sprawę Naliboków już zarzucili (o czym może świadczyć znaczny upływ czasu), mogą się wziąć za sprawę Koniuch. Materiałów będą mieli aż nadto. I mogą wyprzedzić znacznie organa śledcze…

Leszek Żebrowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. J.Małyszko/Nasz

zdjecie

J.Małyszko/Nasz Dziennik

Zbrodnia umorzona

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/66602,zbrodnia-umorzona.html

W lutym ma zostać umorzone śledztwo w sprawie mordu na mieszkańcach Koniuch dokonanego przez sowieckich partyzantów w 1944 roku.

 

– Czynności w śledztwie zostały zakończone w zeszłym roku, a w tej chwili jest sporządzana decyzja końcowa, będzie to umorzenie postępowania wobec śmierci części sprawców i niewykrycia pozostałych – mówi „Naszemu Dziennikowi” prok. Anna Gałkiewicz, naczelnik pionu śledczego łódzkiego oddziału IPN.

Na potwierdzenie śmierci części sprawców śledczy posiadają akty zgonu, ale w przypadku pozostałych nie udało się ustalić tożsamości. W tej chwili postanowienie jest przygotowywane i zostanie wydane w lutym.

Gałkiewicz podkreśla, że w śledztwie korzystano z pomocy prawnej kierowanej do kilku krajów, jak Białoruś, Rosja czy Izrael. Prokuratura przesłuchała świadków żyjących w kraju, a w drodze pomocy prawnej także mieszkających za granicą. Z Litwy uzyskano zeznania m.in. mieszkańców Koniuch, którzy byli naocznymi świadkami zbrodni. Zgromadzono również wiele materiałów archiwalnych, jak meldunki policji litewskiej, szyfrogramy partyzantów sowieckich, kopie ich akt osobowych, w których są informacje o ich uczestnictwie w ataku, oraz kopie dzienników bojowych sowieckich oddziałów.

– W śledztwie przesłuchano 63 świadków zamieszkałych w Polsce, Republice Litewskiej, Republice Białorusi, Izraelu. Większość zgromadzonego materiału dowodowego to dokumenty archiwalne – zaznacza prokurator.

Przez pewien czas był problem z uzyskaniem pomocy z Litwy, ale ostatecznie udało się to w 2012 roku. – Za zgodą prokuratury litewskiej w prokuraturze obwodowej rejonu Soleczniki byli prokuratorzy komisji i tam zapoznawali się z aktami prowadzonego przez stronę litewską śledztwa, przywieźli część nowych dokumentów – mówi Gałkiewicz.

Pozyskane dowody nie zmieniały głównych ustaleń śledztwa, z których wynika, że zbrodni dokonały wielonarodowe oddziały partyzantki sowieckiej. – Sprawcy byli partyzantami różnych narodowości, wśród nich byli także partyzanci narodowości żydowskiej – wskazuje naczelnik łódzkiego pionu śledczego.

Wieś Koniuchy na Wileńszczyźnie została zaatakowana nad ranem 29 stycznia 1944 r. przez 120-150-osobową grupę partyzantów sowieckich. Pochodzili oni z różnych oddziałów stacjonujących w Puszczy Rudnickiej, takich jak: „Śmierć Okupantowi”, „Śmierć Faszyzmowi”, „Piorun”, „Margirio”, oddział im. Adama Mickiewicza. Oddziały były wielonarodowościowe. Dużą ich część, bo ok. 50 osób, stanowili partyzanci narodowości żydowskiej. W wyniku ataku, który trwał około 2 godzin, zginęło co najmniej 38 osób, a kilkanaście zostało rannych. Wśród zabitych byli nie tylko mężczyźni, lecz także kobiety i małe dzieci. Partyzanci podpalili wieś, dlatego część ofiar spaliła się w swoich domach, a resztę zastrzelono. Wcześniej partyzantka sowiecka wielokrotnie napadała na wsie, dokonując rabunku żywności i odzieży. W reakcji na to we wsi powstał oddział samoobrony.

Polscy świadkowie zwracają uwagę, że całością akcji dowodził Genrikas Zimanas (Henoch Ziman), który po wojnie został odznaczony przez władze PRL Orderem Virtuti Militari. Do dzisiaj nikt mu go nie odebrał.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl